zimowa produkcja

[Tońka]

Aprilla - czy to było do mnie? Wraziłam swoje zdanie na temat fragmentu wypowiedzi Czarnej Owcy. I nie znaczy to, że wszystko robi źle. Akurat ta praca mi się nie podoba, ale np. te zimowe są już ok.
Osobiście, POSTARAM się już nie wypowiadać w tym wątku, bo on sam już traci sens (postaram, bo jestem tylko człowiekiem ).

[Aeterna]

Wątek paradoksalnie jest dla mnie wartościowy, choć także staje się już nudny.

Bo czytając go, można także i tu zacząć się zastanawiać - patrz przykad szczęsnych/nieszczęsnych znaków drogowych, czy biżuteria staje się sztuką wysokich lotów, ''tylko dlatego'', że artysta wpadnie na oszałamiający pomysł zrobienia kolczyków z żarówek do świecidełek choinkowych - vide jedna z Czołowych Galerii Internetowych -..?
Przyznaję, pomysł jak najbardziej interesujący i wart odnotowania, jak wszystko dla mnie, co przełamuje konwenanse i stereotypy myślenia.

Znam środowiska artystyczne, bo wśród nich zaczęłam się obracać, gdy tylko weszłam w okres dojrzewania i mam o sztuce nie takie małe znów pojęcie - ale bez względu na to, co napisze Owca czy Lila (teraz już niemająca szans na udział w dyskusji, naturalnie), nikt mi nie wmówi, że wielu artystów nierzadko nie cechuje zmanierowanie, przekonanie o posiadaniu przezeń boskiego tchnienia (bywa, że słusznie. Podkreślę: bywa, a co ważniejsze, podobnież prawdziwa cnota krytyk się nie boi...) i własnej wielkości na tle hołoty; a egocentryzm nie pozwala na uszanowanie odrębności percepcji innej jednostki.

A ja nie mam ochoty wchodząc na forum dla koralikar spotykać się z dowodami misyjności: jestem taka wspaniała, natchniona, wartościowa i oryginalna, a Wy takie: fuj, z tego względu, iż sama posiadam nie tylko wzrok, ale przede wszystkim mózg i jakkolwiek ogromnie cenię sobie to, co oryginalne, tak nie daję sobie wmówić, że król nie jest nagi - gdy uważam, że tak akuratnie nie jest.


Problemem poruszanym w wątku było chamstwo Użytkowniczki, potem równie bezpretensjonalne zachowanie jej rzeczniczki , a nie to, czy biżuteria owa faktycznie jest doskonała i nosi w sobie coś demiurgicznego , czy też nie.
Ani tu Mozart, ani jedyny Salieri, który na Mozartcie prawdzie poznać się potrafił.
Nie lubię także, gdy moje stwierdzenie: nie lubię jeść miodu, spotyka się z sugestiami typu (nadmienię, że i ja nie mam problemu z odczytywaniem przekory, podobnie jak los nie obszedł się ze mną okrutnie i nie pozbawił mnie także poczucia humoru) - bo jesteś zawistna i prowincjonalna i niechybnie zazdrościsz temu, kto potrafi trafić do ula.


Pozdrawiam bardzo serdecznie zza ferworu świątecznych przygotowań, Aete.

[Vildi]

W ogóle cały ten wątek jest......do bani Najlepiej by było gdyby przepadł gdzieś w czeliście wizażu i żeby każdy o nim zapomniał

[Aeterna]

Wątek pomału spada w czeluście (i dobrze) ale mimo to, chciałam go jeszcze raz podnieść, choć sama jestem wymęczona już tym tematem.
Bo.

To, że Twoje, Lila, prace, mi się nie spodobały (nie wszystkie, wskazałam Ci te, które mnie zaciekawiły, poza tym, podobają mi się także Twoje czarno-mszalne dzwonki), oznacza jedynie to, że... mi się nie spodobały.
Mnie. I masz święte prawo, a nawet swego rodzaju uzasadnienie, być dumną z tego, co robisz - bo realizujesz w końcu swoje biżuteryjne wizje i pomysły.
Robisz coś, co przynosi Ci satysfakcję, nierzadko też (nie wykluczam, bo niby dlaczego...), dowody uznania ze strony innych ludzi dla swojej pracy.
To 'nic złego' cieszyć się sukcesami, tak dużymi, jak i małymi.

Gdy ktoś podpowiada Ci, choć nie jesteś na to przygotowana, że coś można poprawić czy zrobić wg niego inaczej - nie oznacza, że tym samym odmawia Ci talentu, czy uważa Cię za ''biżuteryjne >>barachło<<''.
Ani nie musisz się z tym zgadzać, ani - rzucać z zębami.

A broniłaś się nie zawadiacko, tylko krnąbrnie i swoim słowom, nie kolczykom, zawdzięczasz tą swoją, jak Ty to nazywasz przekornie, osobistą tragedię.

Niemniej, jest mi szkoda, że tak się to wszystko dla Ciebie skończyło, bo szkoda mi każdej z osób, które na to podforum zawitają, a zamiast je współtworzyć, swoim zachowaniem przenoszą koncentrację ''z rąk'' - ''na usta''.

Ilu ludzi, tyle upodobań, prawda stara jak świat i nie można jednoznacznie wskazać, gdy coś jest technicznie dobrze wykonane (a i tu wyjątki, wszak można mieć do czynienia z celowymi zabiegami; artystycznymi dziurami w dżinsach ), że jest ''beznadziejne''; podobnie, jak nie można wskazać, że coś jest ''najlepsze'', czy ''najbardziej wartościowe'' na świecie.
Wspaniałe, nawet dla wielkiego artysty, jaką, być może, jest Czarna Owca - jest: wspaniałym, ale (przede wszystkim) dla owego artysty.


Życzę Ci powodzenia w dalszym tworzeniu i rozwijaniu swoich pasji i zainteresowań.
A jeśli do nas jeszcze w przyszłości zawitasz, jako ktoś nam, przykładowo, nieznany (hm, stałe bany zawsze ryzykują namierzenie i wylot) - staraj się nas nie ''gnoić'', a przekonasz się, że można z nami spokojnie porozmawiać, powymieniać się uwagami na mniej lub bardziej interesujące nas tematy; uwagami niekoniecznie sprowadzanymi jedynie do wzajemnego sobie przyklaskiwania czy oportunistycznych pomruków zachwytu.
Ale nie znaczy to jeszcze, że brak fajerwerków jest jednoznaczny z brakiem poszanowania dla Kolegi Dłubacza, chęcią Mu dokopania oraz z deprecjonowaniem wartości jego dzieł.

Pozdrawiam już prawie świątecznie, nieco zmordowana - Aete.