|
|||||||
| Notka |
|
| W krzywym zwierciadle odchudzania Jest do jedyne forum, na którym zamieszczamy wszystkie diety, które promują odchudzanie poprzez drastyczne ograniczenie kaloryczności, tzw. "diety głodówkowe", które nie mają nic wspólnego ze zdrowym odżywianiem.
|
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#211 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 1 231
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
Nie do końca rozumiem, czego od nas oczekujesz. My nie pójdziemy za ciebie do psychologa, psychiatry, nie umówimy się z dawno niewidzianą koleżanką, nie pójdziemy z kolegą na lody. Trochę muszę cie rozczarować, ale według mnie nie będziesz już szczęśliwa tak jak kiedyś, anoreksja zmienia człowieka. Możesz by szczęśliwa, może nawet szczęśliwsza, to oczywiste, ale inaczej. Jak nie zaciśniesz zębów, to faktycznie może z tego nie wyjdziesz. Co do tycia, to nic nie musisz, twoje życie i twoje wybory.
__________________
Kochać i tracić, pragnąć i żałować; |
|
|
|
|
|
#212 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 25 752
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#213 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-12
Wiadomości: 1 231
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
[1=3cda010cf2365f85063684c ab232c67a494edda3_61df6b8 1d462b;23700292]Ja nie za bardzo rozumiem twoje "oburzenie", przecież to jest choroba, a Ty naskakujesz na biedną dziewczynę. W końcu zebrała się na to by w końcu komuś opowiedzieć własną historię, chce sie leczyć,a robi to dalej tylko dlatego że jest chora! Ja osobiście poczułam się urażona Twą wypowiedzą na ten temat. Ja szczerze tej dziewczynie współczuję i chcę aby wyzdrowiała mimo że jej nie znam. Wystrczy tylko odrobina empatii i wsparcie.[/QUOTE]
Oburzenie? Czym ja się miałam oburzyć? Ja na nikogo nie naskakuję i wyobraź sobie, że wiem, iż anoreksja jest chorobą. Wybacz, ale komu ona to powiedziała? kilku nieznanym sobie ludziom. gdyby opowiadała to psychologowi, psychiatrze, przyjaciółce, to ok, ale nam? Chce się leczyć? Leczeni wiążę się z terapią, a ona się na nią nie wybiera. Co wyście się tak na tę empatię uparły? Jeżeli ktoś zdaje sobie sprawę choroby, to ma WYBÓR. Może podjąć leczenie i spróbować normalnie żyć, nie twierdzę, że będzie to łatwo, ale jest do wykonania. Może też siedzieć z założonymi rękoma, twierdząc, że psycholodzy są do kitu, a znajomych i jedzenia się nie potrzebuje. łatwiejsze, prawda? Czym poczułaś się tak urażona? prawdą?
__________________
Kochać i tracić, pragnąć i żałować; |
|
|
|
|
#214 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 25 752
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
Przecież mogła się okłamywać i udawać że jest ok. Ale zdaje sobie sprawę z tego, że jest chora, ale nie ma tyle siły by się zebrać na leczenie. To nie jest po prostu łatwe. Warto komuś powiedzieć co nas trapi, nieważne czy nas zna czy nie, ale wyznała to komuś i nieważne komu, ważne że zebrała na to siły. Ja odbieram to jako taki drobny początek walki z chorobą. Poczułam się urażona tym, że ja szczerze jej współczuję i jakbym mogła to bym jej pomogła, a Ty naskakujesz na to. |
|
|
|
|
|
#215 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 9
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
ja z pozytywów choroby widzę jeden-człowiek uczy się trochę empatii, widzi więcej niż inne osoby chyba, ale co z tego, jak dusza cierpi...
__________________
mój rozpoczęty właśnie blog: http://www.trzymsie.pl/blogs/446/67/bulimia-a-ycie |
|
|
|
|
#216 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 47
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
ja równiez choruę na anoreksję juz ok 2 lat. to paskudne, męczące, ale nie mogę z tego wyśc. chcę i nie chcę lub nie mogę. mi też zdara się oszukiwać przy edzeniu. co do pomocy psychologa, to to jest potrzebne tylko jeśli naprawdę chcesz się wyleczyć. ja do psychologa hodzę regularnie, ale nie iem czy te wizyty coś mi dają. mam za soba trzy pobyty w szpitalach, poza podtuczeniem ,nic mi nie dały. dlatego zastanów się co jest dla ciebie ważne.nie wystarczy zacżać normalnie jeść aby być zdrowym, spróbuj wybrać siędo psychologa, moze tobie akurat pomoże.
|
|
|
|
|
#217 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-12
Wiadomości: 1
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
|
|
|
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#218 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 25 752
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
Najpierw trzeba zająć się tym co siedzi w głowie a potem gdy już psychicznie bedzie się zdrowym można zacząć pracować nad wagą. |
|
|
|
|
|
#219 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 176
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
[1=3cda010cf2365f85063684c ab232c67a494edda3_61df6b8 1d462b;23866484]Uważam że najpierw regulacja wagi jest bez sensu.
Najpierw trzeba zająć się tym co siedzi w głowie a potem gdy już psychicznie bedzie się zdrowym można zacząć pracować nad wagą.[/QUOTE] problem w tym, że czasem jeśli się człowieka nie "podtuczy" to może umrzeć zanim zdązy się zrobić porządek psychą...
__________________
(\__/) (O.o ) (> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature to help him on his way to world domination! |
|
|
|
|
#220 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 25 752
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
ależ ja nie mówię tu o skrajnych przypadkach, takich klinicznych
|
|
|
|
|
#221 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 11
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
To może i ja tu wkleję coś od siebie?
Od o takiej malutkiej *pokazuje jakiej tyciej* lubiłam jeść. Byłam po prostu dzieckiem z apetytem. Nie miałam w czasach przedszkola problemów z wagą, jeśli jadłam 3 obiady to spalałam wszystko już chyba samym słowotokiem. Często też chorowałam (gdzieś raz w miesiącu) a wtedy jedyne po czym nie wymiotowałam to woda, gorzka herbata i rosół. Muszę dodać, że w mojej rodzinie wszyscy mają dryg do gotowania (tylko moja starsza siostra nie umie nawet herbaty zrobić). Kuchnia zawsze dobrze mi się kojarzyła. Pieczenie ciast z dziadkiem było chyba moim ulubionym zajęciem w tym okresie. W zerówce zaczęły się moje problemy z rówieśnikami. Niby nic, ale każdego dnia musiałam wypełniać jakieś Herkulesowe prace by pozwolono mi się pobawić z moją ulubioną koleżanką. Zaczęłam tyć pod koniec 1. klasy podstawówki, nie wiem czemu. Gdy po 1. klasie musiano mnie przenieść do innej (z mojej odeszły 4 osoby i zrobiło się nas za mało) pamiętam, że nikt nie mówił do mnie po imieniu. Wszyscy prześcigali się w wymyślaniu nowych imion dla mnie (sumo, szyna, tłuścioch...). W domu też zawsze mówiono do mnie pączuś albo kotlecik. Niby w żartach, ale z czasem już w prost mówiono mi, że mam coś ze sobą zrobić. Poszłam do 4. klasy (sześcioletni profil humanistyczno-teatralny) rok był spokoju, bo była grubsza dziewczyna ode mnie. W 5. klasie już z nami nie chodziła, zaczęły się jazdy bez trzymanki... Nie dość, że byłam najgrubsza, to jeszcze miałam najlepsze oceny w klasie. Po dwóch semestrach byłam już znienawidzona przez wszystkich. Do końca podstawówki były notoryczne wyzwiska, na głos przy nauczycielach - zero skrupułów, niszczenie mi rzeczy (np malowanie markerem kurtki w szatni ), dziwne plotki na mój temat zupełnie wyssane z palca. Paradoksalnie zajadałam wszystko i przytyłam bardziej.
__________________
It's not that I'm ugly or fat. It's that I'm ugly and fat. Nothing tastes as good as skinny feels. Edytowane przez Nem_ Czas edycji: 2011-02-16 o 14:44 |
|
|
|
|
#222 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 2 579
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
mój Boże...
|
|
|
|
|
#223 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 15
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
To ja opiszę tutaj swoją historię, bo tylko w taki sposób mogę to wszystko z siebie wyrzucić.
Mam 18 lat i jestem gruba. Naprawdę gruba, ważę ok 80 kg przy wzroście ok 165 - 168. Sama nie wiem ile dokładnie ważę i ile mam wzrostu. Dlaczego jestem gruba? Przez zaniedbanie rodziców i własne łakomstwo. Dlaczego zwalam winę na nich ? A już tłumaczę.. Odkąd pamiętam moi rodzice się kłócili. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego tyle lat są ze sobą. Pewnie przez wygodę.. Ale odbiegłam od tematu. Rodzice nigdy ode mnie niczego nie wymagali. Wszystko miałam podane na tacy. Ale również zaniedbywali mnie przez to. Nie pilnowali, nie zakazywali. Nie nauczyłam się nawet jeździć na rowerze, bo mi go nie kupili i nie chcieli, żebym umiała. Od małego byłam łasuchem, więc i nie byłam małym, drobnym dzieckiem. Już w podstawówce zaczęły się moje kompleksy. Koleżanki były chude, wysokie, zgrabne. A ja ? Niska, gruba, brzydka. Już wtedy bałam się wychodzić do ludzi, teraz to się tylko nasiliło. Odchudzać zaczęłam się w gimnazjum. Oczywiście zero efektów. Jestem leniwa i szybko tracę zapał. Próbowałam różnych diet. Od 1200 kcal bo south beach. Zero rezultatów. Próbowałam nawet wymiotować kilka razy, ale udało mi się tylko raz, więc zrezygnowałam. Pewnie gdybym miała na to lepszy sposób, to robiłabym to do tej pory. Nikt nie wie o moich problemach. Często mam stany depresyjne, które trwają kilka miesięcy. Wtedy płaczę, nie śpię po nocach, kłócę się z wszystkimi, mam po prostu dość życia. Nie szanuję siebie i swojego ciała. Nie wierzę mojemu mężczyźnie, który twierdzi, że mnie kocha, że jestem dla niego idealna, że mam nic nie zmieniać bo on mnie kocha taką "grubiutką". Sam jest ideałem. Wysoki wysportowany blondyn. Nie mam pojęcia co on we mnie zobaczył, ale jestem nadzieją, dla wszystkich brzydkich dziewczyn. Wy też możecie kogoś znaleźć, tak jak ja. Moja samoocena jest równa zeru. Nienawidzę siebie, tego jak wyglądam i tego jaka jestem. Chcę być idealna. Inteligentna, zabawna, rezolutna. Piękna, seksowna. Dla siebie, tylko i wyłącznie dla siebie. Po raz kolejny przechodzę na dietę. Od jutra, a jakże. Dzisiaj oczywiście najadłam się za dwóch. Mam nadzieję, że schudnę przynajmniej te 10 kg w ciągu miesiąca. A potem kolejne 15 w ciągu dwóch. I że w końcu pokocham siebie i będę z dumą pokazywać swe ciało.. |
|
|
|
|
#224 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 25 752
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
oluniaa27 kochana, jakbym widziała swoją historię. Też mam 18 lat, przy wzroście 168cm ważyłam 80kg, mój TŻ mówił że mu się podobam ciągle powtarza jaka to jestem dla niego piękna, seksowna itp. przy czym on jest wysoki, wysportowany. Tylko, że ja zdobyłam siłę by schudnąć, w ciągu pół roku schudłam 11kg, jestem szczęśliwa, czuję się lepiej i wiem że mogę osiągnąć jeszcze więcej. Od pół roku jestem na diecie, już nie mam problemów z kontrolą, ciało samo daje znak w określonym czasie że potrzebuje jeść. Uwierz w siebie i się uda. Przede wszystkim zacznij jeść regularnie i mniejsze porcje, zrezygnuj z białego pieczywa i ogranicz słodycze, pij dużo herbaty.
I uwierz, że nie da się zrzucić 25kg w 3 miesiące. Ja schudłam 5kg na początku diety tj. 2 tygodnie, ale potem waga zaczęła spadać po mału. Także dzieki mojemu TŻ uwierzyłam, że jestem piękna. Może i nie wygladam jak modelka, gdyż ważę 69kg, ale on pokazał mi jak pokochać własne ciało, nie wstydzę się przed nim rozebrać, wiem że kocha mnie taką jaka jestem
|
|
|
|
|
#225 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-03
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 7
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Ja... A kim ja właściwie jestem? Od kilku lat walczę ze sobą bez przerwy. Ile to już? Tak, 4 lata. Tyle czasu, który teoretycznie powinien być dla mnie najpiękniejszy. Teraz mam 17 lat, jestem w drugiej klasie liceum. Tyle straciłam. Teraz wiem, że nie było warto, ale będąc w gimnazjum nie myślałam na tyle odpowiedzialnie, aby to wszystko właściwie zweryfikować. Zaczęłam dojrzewać. Moje ciało zaczęło się zmieniać. Na początku nie przeszkadzało mi to zupełnie a nawet podobało mi się to. Czułam się coraz bardziej kobieco. Tak jakby... z brzydkiego kaczątka w łabędzia. Najmłodsza w całej rodzinie, chorowita a na dodatek z jasno postawionymi sobie celami. Nikt ode mnie dużo nie wymagał, ale to ja chciałam jak najwięcej. Bo przecież mogę to zrobić lepiej! Muszę być najlepsza, doskonała. Ale chwila... Czy czasem osoby o kobiecych kształtach mogą być jeszcze tą malutką dziewczynką, o którą martwi się cała rodzina? Czy nadal mogę zatem być traktowana w taki sposób?
Z dnia na dzień moja figura stawała się w lustrze coraz bardziej uciążliwa. Byłam szczupła i wysoka a koleżanki zazdrościły mi figury. Więc gdzie ten problem zapytam? We mnie. ETAP I: Wyeliminowałam z diety słodycze. Czas trwania: Dwa tygodnie. Nikt nie widział w tym nic złego. Przecież to zdrowo. Nie było to dla mnie żadnym problemem. Zawsze miałam silną wolę i byłam systematyczna, aż za bardzo. Teraz pamiętam słowa mojej mamy: Nie ma w tym nic złego, że nie jesz słodyczy, ale uważaj, bo można przekroczyć bardzo cienką granicę między dbaniem o siebie a anoreksją. Granica? Anoreksja? Ja? Nic podobnego!!! Przecież ja tak lubię jeść! -Pomyślałam wówczas... ETAP II: Stwierdziłam, że skoro tak dobrze mi idzie a efektów nie widać, to czas coś zmienić, bo może coś robię źle. Przecież nigdy nie stosowałam żadnej diety i mam prawo do błędów. (Teraz widzę błąd... Ale nie w diecie a w odjęciu o niej decyzji. ). Zaczęłam biegać. Codziennie. Powyżej godziny. Zawsze lubiłam sport, więc sprawiało mi to przyjemność. Zmniejszyłam śniadania. Na pół kromki chleba z "prawie niczym"... lub na mały kubeczek jogurtu owocowego. Obiad też trochę mniejszy. Mama jeszcze nic nie widzi. Nie wie, co jem na śniadania. ETAP III: Całkowita eliminacja kolacji. To już chyba upłynęły 4 miesiące. Obiad też mniejszy. Śniadania czasem brak i tak coraz częściej. Mama martwi się i zaczyna o tym mówić. Dobrze się ukrywam, więc nie wie o moich zmianach. ETAP IV-V Z diety eliminuję tłuszcz ZUPEŁNIE, rezygnuję też z makaronu, ziemniaków, kasz itp.. Pozostaje mi mięso z kurczaka, owoce i warzywa. I serek wiejski... (nigdy więcej go nie zjem. Nienawidzę jego smaku, zapachu, opakowania, nazwy, koloru.....) Wszyscy widzą, że coś jest nie tak, jak powinno. Mam wahania nastrojów. ETAP VI -Przestaję biegać, cho wciąż jestem bardzo aktywna. Codziennie minimum 1000 brzuszków (Skąd miałam na to siłę?) Śniadanie: Jabłko Obiad: Dwa pomidory/ Dwa ogórki (Gorące kotlety i ziemniaki chowałam do stanika, pod bluzkę, w spodnie. Tak strasznie parzyły. Miałam poparzenia na ciele. Piekące, czasem z bąblami . Kolacja: Serek wiejski light (Udawałam, że jem z chlebem, ale chowałam go do stanika, skarpetek, kieszeni, majtek) Kłótnie z mamą. Wyzywała mnie od wstrętnych i głupich anorektyczek. A było mi tak ciężko. Widziałam swoje odbicie w lustrze, ale nie mogłam przestać. Chciałam, ale nie wiedziałam jak. Cały czas nosiłam te same ubrania. Były wakacje a ja chodziłam w swetrze, bo było mi strasznie zimno. Nie dbałam o siebie zupełnie. Byłam kimś innym. Z czasem wyeliminowałam też serek wiejski. Wyglądałam przerażająco i widziałam to doskonale. Nie chciałam się leczyć. Każdego wieczoru, gdy kładłam się spać, myślałam, że tej nocy umrę. Chciałam umrzeć. Mama obwiniała mnie o to, co się dzieje. Była zła. Może nie była zła a bezradna, że nie może mi pomóc a zatem złościła się na siebie, że nic nie może zrobić a swoją złość przelewała na mnie. Wtedy myślałam już tylko: Jestem nikim. Chcę umrzeć. Nienawidzę życia. Tacy ludzie, jak ja, powinni umierać. Gdy moja siostra wróciła do domu (pracowała przez kilka miesięcy daleko od domu), rozpłakała się na mój widok. Gdy przypominam sobie, jak się wtedy zachowała, płaczę. Teraz też. Jak mogę tak krzywdzić kogoś, kto tak bardzo mnie kocha? Dlaczego ona boi się o mnie bardziej, niż o o siebie samą? Koszmar trwał. Pewnego dnia stwierdziłam, że nie wytrzymam. Jutro zjem lub zabiję się. Z pewnością coś muszę wybrać. Na śniadanie zjadłam bułkę. Kilka miesięcy wracałam do "normalnego stylu życia". Chyba byłam szczęśliwa. Tak, byłam. Potem znów powróciła. Anoreksja. Jem małe śniadanie i ... i koniec. Cierpię, bardzo. Jestem na siebie zła, bo krzywdzę rodzinę. Chodzę do psychologa, ale nie pomaga mi to. Jestem gotowa na leczenie, ale nie pomaga mi to wcale. Mam tyle planów.... Nie chcę rujnować sobie życia. Znów jestem dla siebie nikim... śmieciem. Wiecie co... jeżeli raz zachoruje się na anoreksję, to do końca życia ma się takie specyficzne myślenie o jedzeniu, to nie mija. Trzeba to wciąż kontrolować, bo może znów rozwinąć się tego "potwora", który z brudnymi buciorami pcha się w nasze życie. Jedzenia już nie smakuje tak, jak 4 lata temu. Nie am ochoty na czekoladę, bo wiem, z jakimi wyrzutami sumienia wiąże się jej spożycie. Wiem, że powinnam jeść normalnie i nie jestem gruba, ale nie potrafię. |
|
|
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
|
|
#226 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
MOŻNA wyjść z anoreksji, jeżeli się tego naprawdę chce, jest się gotowym na pracę nad sobą i trafi na odpowiedniego terapeutę. Jedzenie po anoreksji smakuje tak jak przed chorobą i da się nie mieć wyrzutów sumienia po czekoladzie. Da się osiągnąć też o wiele więcej, poznać siebie na nowo i pokochać, całościowo. masz 17 lat, życie przed Tobą, możesz w swojej depresji i myśleniu katastroficznym odbierać SOBIE nadzieję na wyzdrowienie. Ale nie odbieraj jej innym. Może kiedy dojrzejesz do terapii i naprawdę zechcesz być zdrowa, moze wtedy coś ruszy. zaburzenia odżywiania są wyleczalne. Trzeba "tylko" chcieć i nastawić się na walkę, ale nie z jedzeniem a o siebie i ze swoimi lękami, problemami.. Z Twoim podejściem faktycznie, możesz być chora do końca życia, które skończysz jako samobójczyni lub po osiągnięciu krytycznej wagi. Ale może być też moment, w którym na poważnie zapragniesz innego życia i postanowisz na nie pracować. baardzo Ci tego życzę.
__________________
uśmiech pięknie zagrany. sometimes i feel like screaming
|
|
|
|
|
|
#227 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-03
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 7
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
|
|
|
|
|
#228 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
przeczytaj jeszcze raz moją wiadomość. Nie odnosiła się do Twojej historii samej w sobie, ale do opinii, które w niej zawarłaś.
__________________
uśmiech pięknie zagrany. sometimes i feel like screaming
|
|
|
|
|
|
#229 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-03
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 7
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Chorowałaś kiedyś?
|
|
|
|
|
#230 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
uwielbiam to umoralniająco-uwrażliwiające pytanie.
nie, nie chorowałam. żartuję, niespodzianka? Że mimo, że sama miałam anoreksję, a potem przeszłam chyba przez wszystkie możliwe objawy:P ed, jestem w stanie podejść do tematu racjonalnie. Słuchaj, kurczę, nie atakuję Cię, naprawdę chcę pomóc. Po prostu wyrażam opinię na temat Twojej opinii, niczym nie popartej tak naprawdę. Cytat:
__________________
uśmiech pięknie zagrany. sometimes i feel like screaming
|
|
|
|
|
|
#231 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 117
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
cześć dziewczyny.to ja wam opowiem co było ze mną.
W wakacje ważyłam ważyłam 55,wczesniej ważyłam jeszcze mniej. Jadła mwszystko co chciałam w zasadzie,słodycze wszystko,nie zwracałam uwagi na wagę w ogóle.Mialam inne zajęcia,a akurat wtedy praktycznie chudlam,bo siedzialam codziennie na kompie do pozna,pisalam ze znajomymi i w ogóle. wiec nie myslalam o jedzeniu.W wakacje poszlam na pielgrzymkę,potrzebowałam wiecej jedzenia,no i energii,moze i wiecej niz potrzebowałam i przytyłam z 2-3 kg;d .Potem we wrzesniu w szkole mnei ważyli to waga wzkazała 57.niby mowilam,ze przytyl;am,ale kazdy mowil,ze albo po mnie nie widac,a w domu ,ze juz przynajmniej wygladam jak czlowiek,potem zaczelam sie odchudzac,ale w konsekwencji trwalo to chwile i wrocilam do starych nawyków i przytyłam do 58.No i od marca tego zaczęlam znowu odchudzanie,bo nie akceptuje siebie.Zaczęłam jesc mało,2 kromki chelba czarnego malego,w szkole jednakanapka taka mala ,potem brałam dwie i w domu 3 ,ale to nadal bylo za malo.no i zaczelo sie male podjadanie czasami,mialam straszne wyrzuty sumienia... potem zaczelam przychodzic coraz głodniejsza ze szkoly,zdarzalo sie ,ze rzucilam sie na jedzenei i bardzo duzo zjadłam.oczywiscie jeszcze wtedy cwiczylam,100 brzuszkow i 15-20 min skakanka i herbatki przeczyszczające. chodzila msłaba,zmeczona. Rzucanie sie na jedzenie tłumaczyłam tym,ze byłam glodna,coraz czesciej myslalam o jedzeniu,potem zaczelam liczyc kalorie ,odchudzanei stalo sie moja obsesją.w tamtym tyg powiedzialam kolezance ktora sie odchduzala kiedys,ze mam napady i wyrzuty potem onapowiedziala ,ze to zaburzenie odżywiania.No to ja w google poczytalam o tym,no iidzien potem przyszlam do domu,dieta miala byc ,bo raz rzucalam sie,potem za 3 dni diety i tak ciagle.No i potem mama zrobila zapiekanke,rzucilam sie ,obzarlam sie jak swinia,potem kanapki i płatki,myslalam,ze pekne. potem wzielam herbate przeczyszczającą.zwymioto walam,ale nei sama,tylko sie zmusiłam,czulam sie zle,okopnie.powiedzialam, ze skoncze z tym odchudzaniem,ze nei chce tyc i chudnac,a w konsekwencji przytyc drugie tyle.No i mija któryś dzien juz... Jem normalnie ,staram sie ,tylko nie staramsie neijesc po 18,herbatki pije dla zdrowia,dla cery,bo mam pryszcze...wiec polubilam nawet czerwoną.Porzuciłam cwiczenia,nei chce narazie sie odchudzać... Ale jeszcze pozostalo mi to myslenei o jedzeniu,praktycznie mysle o jedzeniu codziennie,co zjem i czasem zdarza misie liczyc jeszcze kalorie na oko,ale zarazpowtarzam sobie,ze sie nie odchudzam i nie powinna mzwracac uwagi nato. Ale martwi mnie to myslenie o jedzeniu.Bo gdy tak mysle,to rzucilabym sie na wszystko na co mam ochote.kiedys tak nie mialam,jadłam co chcialam ,ile chciałam ,nie myslalam w ogóle o jedzeniu. Czy ja kiedykolwiek przzestane o nim myslec? Nei chce aby to bylo cześcia mnie przez cale zycie,chce zyc normalnie. Moze mi się uda,kazdy mowi mi ze przy 58 ładnei wygladam,niektorzy ,ze jestem szczupła niektorzy ze mam bardzo dobra wage,ale ja chcialam sie tylko pozbyc 4 kg .ALe nei chce placic zdrowiem. lepiej ogólnei sie czuję,ale przeraża mnie to myslenie o jedzeniu,ze bd tak zawsze. bo czym więcej myslę,to tym bardziej mam ochotęsie najeść wszystkiego na co mam ochotę tak od razu.Chcę siętego pozbyć,wyrzucićte mysli z siebie. Może to wymaga czasu? nei wiem,bd pracować nad tym ... Ale chce wierzyć,ze nie bd myslec o jedzeniu,dlatego na razie nie powracam do zadnych cwiczen,diet ani niz z tych rzeczy.Oczekuje pomocy jedynei z tym,aby nie myslec o jedzeniu. |
|
|
|
|
#232 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 1
|
Czesc dziewczyny.
Chyba nadszedł taki okres w moim życiu ,zeby wkoncu z sukcesem powalczyc o siebie. Mam 20 lat, 169cm i 66kg. Jeszcze rok temu ważyłam 58kg, uważałam ze jestem gruba ,ale nigdy nie odchudzałam sie, miałam powodzenie u mężczyzn , czułam sie dobrze w każdym ubraniu w kazdym miejscu i w kazdym towarzystwie. Problemy sie zaczeły, po zakonczeniu liceum. W wakacje 2010 roku ważyłam juz 63kg i zauwazyłam , brak powodzenia, celulit, duży brzuszek.. a jak jest teraz? zblizaja się wakacje, moja upragniona waga to 55kg , nie potrfaie na siebie patrzec, uwazam ,ze w kazdym ubraniu wygladam źle, źle sie czuje wcyhodzac ze znajomymi,czuje sie obserwowana, czuje się DUŻA MAMA wsrod innych pięknych dziewczyn . Mam chłopaka , niby mowi ,ze podobam mu sie jaka jestem i nie mam niczego zmieniac, ale doszłam do takiego stanu ,ze wstydze sie przy nim rozebrac !wiem ,ze jezeli nie zrobie cos ze soba , on moze bardzo szybko mnie opuscic,a jest bardzo atrakcyjnym, wysportowanym oraz uwielbianym przez kobiety. Chce byc takim jego chodzacym ideałem!! Nie chodzi tylko o zrobienie czegos dla niego ,ale rowniez dla siebie. Chce się podobać, chce być podrywana, chce być ceniona w gronie innych, a wiem ,ze wyglad to bardzo wazna sprawa ( lecz nie najwazniejsza). Chciałabym swoj cel osiąganac do lipca, poniewaz wyjezdzzam na wakacje, na dzien dzieijszy nie wyobrazam sobie wyjsc w stroju kapielowym. Najbardziej bolą uwagii rodziny , którzy zauwazyli podniesienie mojej wagi. Znajomi hmm.. wstydze sie z nimi spotykac, a jezeli juz do tego dochodzi w myslach mam "pewnie sobie mysla, jak bardzo przytyłam".. stało sie to moja obsesja!!!! od poł roku odchudzam sie,a potem obzeram sie strasznie !! nie wiem co robic , wstydze sie biegac, chodzic na basen czy siłownie.. wstydze sie pokazywac ludziom! Prosze pomózcie ! |
|
|
|
|
#233 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2009-11
Lokalizacja: Dublin
Wiadomości: 25
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Eside, wiesz ze ten caly problem to jest tylko Twoj wlasny umysl, psychika. Nic sie nie zmieni jesli stopniowo nie zaczniesz zmieniac tego sposobu myslenia. Przede wszystkim, musisz ustanowic swoje cele
Proponuje wroc do swojego postu i przeczytaj go jeszcze raz, tymbardziej ze uplynelo parenascie dni jak go napisalas. Co myslisz? Troszke chaotyczny? Co ta dziewczyna chcialaby zrobic zeby poczuc sie lepiej? Takie uczucia jak Ty, przezywa prawie kazda dziewczyna, wierz mi boja sie przytyc, boja sie zjesc o jedno ciastko za duzo, bo to od razu zmieni ich wage. Nie sa zadowolnone jednak z obecej liczby kg wiec nie sa szczesliwe. I ta mala para cyferek sprawia ze staja sie one najwazniejsze w ich zyciu, nie licza sie znajomi, rodzina, tylko to zeby osiagnac wymarzona wage. Pozniej stosuja diety, cwicza, jedza prawie nic, i co? Wiesz, na efekty diet (ale tylko dobrze dopasowanych! nie licze diety "niejadka") plus efekty cwiczen trzeba poczekac. Ach, ile razy ja zaczynalam akcje "odchudzanie" i po 2 dniach znajdowalam sie w punkcie wyjscia... Zanim jednak podejmiesz jakiekolwiek kroki (odchudzac sie badz tez nie) musisz pokochac siebie. Tak, tak to taki slogan ktory wszytskie magazyny glosza. Ale to wlasnie klucz do zmiany Twojego myslenia, do uwolnienia sie od liczenia kalorii, myslenia non stop o jedzeniu. Spojrz w lustro, zaraz po tym jak sie obudzisz, w bieliznie. Kogo widzisz? Przyjrzyj sie swojemu ciele, nie boj sie go! Ja kiedy nie moglam zniesc swojego brzucha zakladalam luzne, dlugie koszule i w ogole unikalam luster jak ognia. A wlasnie o to chodzi, ze ten brzuch (pupa, "boczki", etc) nalezy do Ciebie i jest przeciez kochana czescia ciala! Przyjrzyj sie jeszcze raz, oswoj sie. Pisalas ze inni mowia Ci ze wygladasz dobrze, szczuplo ze swoimi 58 kg. A co Ty sama myslisz? My kobiety mamy z problem z ta samooakceptacja;] Zawsze kierujemy sie tym jak inni skomentuja, co powiedza. Dlaczego ktos inny ma Ci mowic jak sie powinnas czuc? Wiem ze nie jest to latwy proces, ale jesli nie zaczniesz dbac o sama siebie i zastanawiac sie (troszke samolubnie) co daje Tobie szczescie trudno bedzie wyleczyc sie z chorego liczenia kalorii. Napisalas ze poki co nie zajmujesz sie dietami, odchudzaniem. Podoba mi sie to. Wiesz ze ten proces wymaga czasu, nie ma nic pochopnie, od teraz. Ale pamietaj tez, ze kiedy starasz sie uwolnic od ciaglego myslenia o zawartosci kalorycznej w jedzeniu, w tym samym czasie musisz zajac sie swoja osobowoscia, swoja psychika i zaczac bardziej uwaznie obserwowac siebie, swoje dzialania, staraj wsluchac sie w potrzeby Twojego ciala oraz duszy. Spojrz jeszcze raz w lutro. Usmiechnij sie!
|
|
|
|
|
#234 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Lokalizacja: wielkopolska
Wiadomości: 336
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Poczytuję wasze posty i, przyznaję, oczy mam mokre od łez. Wszystkie zaczynałyśmy od tycich kroczków, nieświadome, że ED są tak bliskie naszemu na pozór normalnemu życiu...
Choruję od czerwca ubiegłego roku. Jako dziecko zmagałam się z nadwagą, do tego od zawsze byłam najwyższa więc przy rówieśniczkach wyglądałam jak szafa. Nienawidziłam swojego ciała, potrafiłam rozdrapywać fałdki na brzuchu, drapać do krwi nogi, wyrywałam włosy... W moim domu poprzeczka dla mnie i mojego brata postawiona jest bardzo wysoko - duże wymagania, ambicje rodziców, którym nigdy nie sprostam. Pewnego dnia po urodzinach mojej koleżanki w pizzerni i kilku nieprzyjemnych rozmowach w domu postanowiłam coś zmienić - ponieważ rozpoczynały się wakacje postanowiłam zrobić coś dla samej siebie. Moim celem była wreszcie akceptacja swojego wyglądu. Ważyłam wtedy 69 kg przy wzroście 176. Zaczęłam szukać w internecie różnych stron na temat odchudzania i diet. Traf chciał, że w drogą linków rzucanych przez google natrafiłam na kilak for o anoreksji. Zaczęłam czytać posty dziewczyn pro ana - nie imponowały mi kości, świadome wpędzanie się w chorobę ani kult wyniszczonego ciała. Chciałam poczytać informacje na temat odchudzających się dziewczyn. Dowiedziałam się, że aby schudnąć najlepiej zastosować dietę o obniżonej zawartości kalorii. Pamiętam, jak podliczyłam kalorie z całego dnia bazując na tabelach, z którymi miałam styczność pierwszy raz. Ponieważ nie odżywiałam się zdrowo, kalorii wyszło ponad normę. Postanowiłam więc zmniejszać je o niewiele w każdym tygodniu. Z dnia na dzień chciałam przyspieszyć efekty mojej diety i ćwiczeń. Ona działała! Obrałam cel - zawsze marzyłam o tym, by mieć wagę w okolicach 59 - 60, 60paru kilogramów. Zaczęło się niewinnie - kategorycznie pożegnałam ciastka, pączki, pizzę, chipsy na rzecz marchewek, jabłek,truskawek itp. Potem zaczęło się zastępowanie normalnych posiłków tymi że owocami i warzywami, unikanie wspólnych obiadów rodzinnych. Narzucałam sobie wysiłek fizyczny, który sprawiały mi przyjemność - rower, rolki, skakanka i kilka serii brzuszków. Nieświadomie zaczęłam zmniejszać porcje przyjmowanych pokarmów, straciłam panowanie nad chęcią zdrowego ograniczania kalorii. Liczyło się to, że chudnę. Zaczynałam się sobie podobać, wszyscy chwalili mój nowy wygląd. Popadałam w to dalej, bardzo szybko i radykalnie tracąc na wadze. Cóż się dziwić, przy 100 kcal na dzień ( kilka śliwek, arbuz i nic więcej...). Byłam wyniszczona, miałam rozmiękłe dziąsła.... Nastał wrzesień a ja ważyłam już 52 kilogramy. Reakcja nauczycieli była natychmiastowa - telefony do domu, w którym trwały ciągłe walki z mamą o jedzenie. Wybłagałam wyjazd na 4 dni w góry - mało co zakończył by się dla mnie tragicznie. Gdy wróciłam, nie potrafiłam się ruszać, a waga leciała w dół. Do tego złapałam infekcję... Trafiłam do szpitala w październiku. Waga oscylowała w okół 47 kg przy wzroście 178cm. Nie przytyłam zbytnio, gdyż wybroniłam się od oddziału psychiatrycznego - przy wadze 48,7 pod koniec października wypuszczono mnie do domu na leczenie ambulatoryjne. Byłam pod stałą opieką psychiatry, psychologa i dietetyczki. Mijały miesiące a ja skurpulatnie przybierałam na wadze. Udało mi się osiągnąć wagę 53 kg. Wtedy moja dietetyczka pokazała mi plan żywieniowy - 60 kg. Tego było za wiele.... bałam się stosować tą dietę. Znów wpadłam w wir kontroli....Zaczęłam stosować niskokaloryczne wymienniki. Schudłam. Po ostatniej wizycie - 47.8 kg. Za dwa tygodnie mam się stawić - przy spadku bądź braku przyrostu wagi jadę na oddział psychiatryczny. Jestem chora na anoreksję, mam 15 lat. |
|
|
|
|
#235 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1 286
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
Najważniejsze jest zachować umiar. Do tego trzeba pamiętać,że mimo tego,że się odchudzamy i waga maleje to boczki nagle się nie wchłoną! Owszem,najpierw trzeba co nieco zrzucić,dojść do upragnionych CYFEREK (bo taka prawda,waga wadze nie równa i to tylko cyferki nas cieszą,a waga 55 kg wcale nie oznacza super figury),do szczupłej sylwetki jeszcze kawałek drogi - po skończonej diecie,ciało trzeba ujędrnić. I gwarantuję,że dzięki ćwiczeniom,obwisła skóra i "oponka" się wchłonie i w końcu zobaczymy to ,co chciałyśmy Dieta to nie wszystko
|
|
|
|
|
|
#236 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 814
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
nie wiem czy pisze w dobrym miejscu.ale chyba i na mnie przyszla pora. zeby przyznac sie przed soba do choroby.mam 18 lat,lekke nadwage i marnuje sobie zycie.
zawsze bylam szczupla,szczesliwa. wraz z wiekiem wszystko sie sypie. wiem,ze te zaburzenia maja glownie psychiczne podloze.ale co ja poradze,ze wszystko przezywam tysiac razy bardziej niz normalny czlowiek? przytylam od bed. jedzenie to lek na wszystko.popadlam w obsesje.przytylam od objadania sie, zaczelam sie odchudzac. przez rok mniej wiecej moje zycie wygladalo tak,ze jadlam duze sniadanie,cos malego w szkole, a pozniej pochlanialam tone jedzenia po powrocie do domu. wieczorem godzine albo i dluzej potrafilam jezdzic na rowerku,zeby to spalic. ostatnio postanowilam przejsc na zdrowa diete sama ulozylam jadlospis,wiec mozecie sie domyslic jak wygladal..myslalam,ze nad tym panuje.male posilki,regularnie co trzy godziny,czy bylam glodna czy nie,jadlam dokladnie wtedy kiedy sobie zaplanowalam.mialam takie zludne poczucie kontroli.wytrzymywalam gora 3 dni i rzucalam sie na jedzenie.a pozniej wszystko od poczatku..to niszczy moje zycie.nie chce wiedziec w jakim stanie jest moj uklad pokarmowy. dla mnie jest wazne,ze uswiadomilam sobie ze mam problem.i musze cos z tym zrobic.musialam to gdzies napisac,chce z tym skonczyc,ale moge liczyc tylko na siebie.mieszkam w malej miejscowosci,o psychologu moge pomarzyc. jesli ktos to przeczytal,dziekuje.
__________________
Always look on the bright side of life
|
|
|
|
|
#237 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1 286
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
Powiedz coś więcej o sobie. Ile ważysz,ile masz wzrostu ile byś chciała ważyć ? Dobrze,że sama jesteś tego świadoma,że tracisz kontrolę nad swoim odchudzaniem. Wiem,że trudno jest uwierzyć na słowo i,że człowiek "uczy się na swoich błędach",ale ja przeszłam długą drogę zanim odkryłam,że na zdrowe chudnięcie trzeba poświęcić trochę czasu i być cierpliwym - to najważniejsze. Gwarantuję Ci,że wszystkie diety cud,maksymalne zmniejszanie ilości spożywanych kalorii i (co najgorsze) głodówki nie pomagają. Owszem chudnie się,ale na krótko,ponieważ jest ogromny efekt jojo,lub wpada się w chorobę - anoreksja,bulimia. Moich podejść do niezdrowych diet nie zdołałabym policzyć na palcach obydwu rąk,zrobiłam sobie okropną krzywdę... Strasznie wypadają mi włosy i nie mogę się z tym uporać(na czubku głowy jestem łysa)... Mimo tego,że teraz trzymam zdrową dietę. Myślę,że gdyby nie wcześniejsze wystawianie na próbę mojego organizmu teraz byłoby mi łatwiej schudnąć. Owszem,przez głodówkę osiągnęłam sukces- schudłam 6 kg w 2 tygodnie,ale co z tego? po 3 miesiącach wróciło mi 12 kg (dodam ,że było to 3-4 lata temu). A z tą nadwyżką walczę do dzisiaj. Najlepiej porozmawiaj o swoim problemie z rodzicami,na pewno Ci pomogą,w końcu jesteś ich najukochańszym dzieckiem Nie staraj się odchudzać na siłę. W internecie jest dużo wymienionych ZDROWYCH diet,wybierz coś odpowiedniego dla siebie (nie mówię o dietach,które zakładają schudnięcie 8 kg w 2 tygodnie). Są diety długoterminowe,przy których je się dużo,smacznie i zdrowo,a kg lecą naprawdę szybko - dieta dukana,czy dieta plaż południowych. A może wcale nie potrzebujesz diety? Jesteś młoda,więc możesz zająć się sportem,tańcem,chodzić na basen. Zbliża się lato,więc rower,rolki. Kg same polecą przy wysiłku fizycznym ![]() Pozdrawiam Nie pakuj się w to i opanuj się zanim będzie za późno...
|
|
|
|
|
|
#238 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-03
Wiadomości: 23
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Jak miałam 15lat zaczełam się odchudzac . Na początku jesc mniej póżniej doszłam do samych jabłek i warzyw czasami .schudłam 25 kg w 3 msc ćwicząc na poczatek 3 razy póżniej tylko raz dziennie. gdy tak chudłam wszyscy zaczeli się martwić . nawet byłam u psychologa ale gówno mi pomógł . nie potrafiłam zjeść normalnych posiłków bo po nich czułam jakbym tyła i tyła. wkońcu doszłam do wagi 45 kg i zobaczyłam dopiero wtedy co ze sobą zrobiłam . wyglądam beznadziejnie a nagorsza jes twarz . Ochydna. Postanowiłam sama z siebie jeśc . No i troche zaczełam ale nie przestałam ćwiczyć. Teraz obecnie waze 47 kg.jem i jem co chwila .nie moge przestać ale tez nie tyje .Teraz już nie ćwcze nic ale nie tyje .obżeram się co chwila .mój przykładowy dzień
na sniadanie 3 miski płatków na mleku + 3 pomarańcze potem kanapke i 4 bułki słodie potem batona potem byłam na lodach gołąbki z ziemniakami < 2 porcje> 3 naleśniki z serem i ze śmietaną 1 chambugera i cole dużą 4 marchewki 2 jabłka płatki kukurydziane |
|
|
|
|
#239 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 814
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
rodzice nie zrozumieja,zawsze bylam uparta,umialam postawic na swoim wiec mama dawno przestala ingerowac w moja diete,to co jem,kiedy i jak.poza tym,ona widzi tylko momenty w ktorych sie 'zdrowo odzywiam' wiec mysli,ze wszystko jest w porzadku. mam teraz silna motywacje,przynajmniej tak mi sie wydaje.zrozumialam,ze takim objadaniem sie do oporu chcialam niejako wyrazic swoj bunt,tylko dopiero teraz dotarlo do mnie,ze szkodze tylko sobie,bo i tak nikt nie wie co sie ze mna dzieje. musze zaczac zyc od nowa a teraz jest najlepszy moment i musze wierzyc ze mi sie uda
__________________
Always look on the bright side of life
|
|
|
|
|
|
#240 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-07
Wiadomości: 1 286
|
Dot.: Z cyklu : moja historia
Cytat:
Ja mam 19 lat (jutro matura) I zobacz w moim podpisie ile schudłam Tylko poświęciłam na to dużo czasu. Zaczynałam z wagi dużo większej niż Ty... Jeszcze 2 kg i będę ważyć tyle,ile ostatni raz 6 lat temu Więc jest to kochana możliwe,przy zdrowej diecie ! Trzymam za Ciebie kciuki Jakbyś kiedyś miała doła,to pisz na PW
|
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum W krzywym zwierciadle odchudzania
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 02:55.







myślę że Wizaż to odpowiednie miejsce. Z całego serca Ci gratuluję, że poradziłaś sobie tak dzielnie! Niewiele mogę powiedzieć o bulimii ale ja też byłam zawsze "pączuszkiem"
. Pozdrawiam









Dieta to nie wszystko
sama ulozylam jadlospis,wiec mozecie sie domyslic jak wygladal..myslalam,ze nad tym panuje.male posilki,regularnie co trzy godziny,czy bylam glodna czy nie,jadlam dokladnie wtedy kiedy sobie zaplanowalam.mialam takie zludne poczucie kontroli.wytrzymywalam gora 3 dni i rzucalam sie na jedzenie.a pozniej wszystko od poczatku..

