|
|
#211 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: znad morza ;)
Wiadomości: 7 870
|
Dot.: On nie żyje...
Weroniko, nie przejmuj się nawet tym. Tak jak koleżanka napisała, największy idiota wie, jak się w takiej sytuacji zachować. Zresztą to nie jest też dla niego zręczne pytać się o takie rzeczy.
Cieszymy się, że jesteś silna i dajesz sobie radę. Powolutku, bo powolutku ale zawsze do przodu. Buziaczki i trzymaj się |
|
|
|
#212 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 2 669
|
Dot.: On nie żyje...
ja tez sie poplakalam
(((( sama tez mam ciagle zle mysli jak wraca sam wieczorem i zcesto upiera sie ze na pieszo w nocy (((( siedze tylko i czekam na sms
__________________
Razem od 7.01. 2004 był w 2013rW 7cs udało się Nasz Skarbek juz na swiecie http://www.suwaczki.com/tickers/relgh371ffv9k4cd.png |
|
|
|
#213 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2007-01
Lokalizacja: wołomin
Wiadomości: 325
|
Dot.: On nie żyje...
będzie dobrze weroniczko
__________________
Po czym poznać że to miłość? poznasz ją po tym ze nawet nie zauważysz, gdy cale twoje życie sie skończy a ona wciąż będzie przy tobie... |
|
|
|
#214 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Ze swojego pokoju.
Wiadomości: 36
|
Dot.: On nie żyje...
Byłam ostatnio ze znajomymi na pizze. Dosyć nie zręcznie się czułam. 4 znajomych - para i początkująca para. Ehh, nie mogłam na nich patrzeć. Poszłam na cmentarz. Wręcz leżałam na tej zimnej szarej płycie... Zapaliłam znicz. Modliłam się, o ile można to tak nazwać. Rozmawiałam z Nim, a raczej prowadziłam monolog. Siedziałam tam aż do wieczora. Nawet nie zwróciłam uwagi na to, że cały czas lał deszcz. Do domu wróciłam zmarznięta i przemoczona. Mama się zdenerwowała. Jechali do ciotki, ale ja nie chciałam. Zadzwoniła kumpela i opowiadała, że pokłóciła się ze swoim chłopakiem o jakąś pierdołę, w ogóle nie potrzebnie. Po co tracić czas na takie błahostki. Normalnie nie mogę, jak czasem słyszę o co ludzie potrafią się pokłócić. Ja z Moim M. też kłóciliśmy się o wszystko, dosłownie. Teraz żałuje, bo zbyt dużo czasu straciliśmy przez to, a mieliśmy go tak mało, gdybym wiedziała... byłoby inaczej.
Czuję pustkę w sercu. Wielki żal. Nie wiem co ze sobą robić, mam wielką ochotę wpaść do Ciebie i Cię uściskać, posiedzieć tak o, zwyczajnie przy herbacie. Naszej ulubionej - waniliowej. Porozmawiać, pośmiać się. Jeszcze całe życie przede mną, a już go nie znoszę. Tęsknię i zostawiłeś mnie na cholernie długi czas... Nie wiem jak uda mi się bez Ciebie przetrwać. Wiem, że kiedyś ktoś będzie przy mnie, ale nigdy nie zajmie Twojego miejsca. Ty zawsze będziesz częścią mnie. Zawsze w jakimś stopniu będę Cię kochała. I ten ktoś będzie musiał się z tym pogodzić. Ile czasu jeszcze minąć by przestało boleć...? |
|
|
|
#215 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 900
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
jestes dzielna i bedziesz nadal...a on napewno jest zadowolony z ciebie.a sytuacje kiedy przychodza wspomnienia sa najwspanialsza rzecza jaka mogl zostawic ...trzymaj je w sobie w swoim sercu,bo one beda z toba na zawsze tak jak on....pisze i lzy mi leca z oczu ...jestem z toba i wiesz ze zawsze mozesz tu do nas napisac a kazda z nas da ci otuche. |
|
|
|
|
#216 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 11 750
|
Dot.: On nie żyje...
e ryczec sie chce........
__________________
wymiana minerały AM i kosmetyki MUA |
|
|
|
#217 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-06
Wiadomości: 15 262
|
Dot.: On nie żyje...
|
|
|
|
#218 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: z pogranicza warmi i mazur:)
Wiadomości: 1 306
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
wierzez ze jescze ulozysz sobie na nowo zycie,pamietaj ze kazdego czlowieka kocha sie inaczej,za cos innego,milosci jest wiele napewno nie bedziesz kochac nikogo tak jak jego ale bedziesz kochac tylko inaczej..
__________________
mów mi Suri.. Zgniję czy nie zgniję..oto jest pytanie ![]() nie pyskuj stary (czyt. mężu) bo zrobię Ci z d.. surimimimidu ![]() |
|
|
|
|
#219 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 75
|
Dot.: On nie żyje...
Weroniczko, wiem co przeżywasz. Moja mama zmarła 8 lat temu na białaczkę. Przez cały pobyt w szpitalu raz z nią rozmawiałam przez chwilę. To jest moje ostatnie wspomnienie. Czuła się wtedy lepiej, uśmiechała się. Później sniła mi się 2 razy- to było nasze spotkanie we snie. Mówiła, że wszystko będzie dobrze. Przez tyle lat mi się nie sniła. Miałam 16 lat. Teraz chodzę na Jej grób i opowiadam co u mnie, proszę o radę, o siły kiedy mi ich brak. Wiem, że cały czas jest ze mną. Jest moim Aniołem Stróżem. Ty masz sojego M. Czas leczy rany, ale czasem przychodzi ból, płacz. Pamietaj o Nim. To ważne. Trzymaj się
|
|
|
|
#220 | |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 900
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
....ty mialas okazje jeszcze porozmawiac ze swoja mama ja nie mialam poniewaz byla nieprzytomna i tak odeszla....snic mi sie snila tylko raz po pogrzebie od tamtej pory nie ,a nawet bym chciala ....mowia ze jak zmarly sie nie sni to jest mu dobrze...moze nawet lepiej ze sie nie sni...niewiem,nie zaglebiam sie.ale ostatnio ..pisalam ze swoim kolega ,ktory interesuje sie hmm...jak to nazwac?duchami???wzielo mnie cos i zapytalam go czy moglabym ja w jakis sposob zobaczyc albo zeby dala jakis znak ze....ja wiem co se myslicie ale takie rzeczy przychodza czasami do glowy...odpowiedzial mi ze lepiej dusze zostawic i nie ''budzic ''ich...i choc strasznie chcialabym to wiem ze wlasnie idac do niej na grob,choc nie moge jej dotknac,uslyszec jej glosu i wiem ze mi sie nie przysni to wiem ze jest....bo te rozmowy ten monolog pomaga ...kazdy ma swojego aniola...moze nawet nie jednego....ech
|
|
|
|
|
#221 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Ze swojego pokoju.
Wiadomości: 36
|
Dot.: On nie żyje...
potrzebuje porozmawiać... potrzebuje kogoś...
|
|
|
|
#222 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-11
Lokalizacja: Z domu:)
Wiadomości: 4 754
|
Dot.: On nie żyje...
Zawsze możesz napisać na PW ,albo nam tutaj,wygadać się....
3maj się jesteśmy z Tobą..
__________________
http://www.suwaczek.pl/cache/54a3b631f2.png "Miłość rodzi się z przyjemności patrzenia na siebie, jest karmiona koniecznością widywania się, a kończy się niemożliwością rozstania!" <333 http://www.graphicguestbook.com/agusiaaakrk Narysuj mi coś ![]() |
|
|
|
#223 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 900
|
Dot.: On nie żyje...
|
|
|
|
#224 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-09
Wiadomości: 3 124
|
Dot.: On nie żyje...
może jakiś fajny ksiądz ?
ściskam Cię mocno
__________________
narysuj mi baranka... zakorzenienie |
|
|
|
#225 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2008-06
Lokalizacja: z pogranicza warmi i mazur:)
Wiadomości: 1 306
|
Dot.: On nie żyje...
mysle ze ksiadz z Twojej parafi to idealny kandydat na rozmowce i powierzyciela,wiara umacnia i daje ukojenie a to Ci teraz bardzo potzrebne
__________________
mów mi Suri.. Zgniję czy nie zgniję..oto jest pytanie ![]() nie pyskuj stary (czyt. mężu) bo zrobię Ci z d.. surimimimidu ![]() |
|
|
|
#226 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 6
|
Dot.: On nie żyje...
Czesc dziewczyny. Ciesze sie ze w koncu trafilam na jakies rozsadne forum. Chce zwrócic sie do Weroniki i powiedziec ze dobrze ja rozumiem... Moj chlopak zostal brutalnie pobity. Lezal tydzien w szpitalu ale obrażenia glowy byly tak duze ze lekarze dawali mu tylko 2% na przezycie. Nie wiedzialam o tym. Nie powiedzieli mi zebym miala jeszcze nadzieje. Jezdzilam do szpitala i cieszylam sie z chocby minimalnej poprawy. Caly czas do niego mowilam. Prosilam zeby byl silny to z tego wyjdzie. Niestety jego serduszko nie wytrzymalo czwartej reanimacji. Na wiesc o jego smierci nawet nie bylam w stanie sie rozplakac. Tak strasznie mi go teraz brakuje. Mam swietny kontakt z jego rodziną ale jego nikt mi juz nie wroci
Ciągle zadaje pytanie dlaczego on? Nikt nie potrafi mi na nie odpowiedziec. W dzien jego smierci od jego brata dowiedzialam sie ze mial duze plany. Na swieta mial mi sie oswiadczyc a na jesieni planowal wesele. O tym tez nigdy mi nie powiedzial... Nie zdąrzył. Próbuje jakoś pomalu poskladac sobie zburzony w jednej chwili świat. Jest mi ciężko. Ale wierze w to ze dam rade. Muszę to zrobić dla niego. On zawsze życzył mi jak najlepiej a ja wierze ze on nade mna czówa tam u góry. Weroniko ty tez musisz sie pozbierac i zyc dalej. Dla niego. Ja wiem ze to trudne ale tak trzeba. To sie juz stalo i nic tego nie wroci. Nie cofniemy czasu. Pozdrawiam Cie goraco
|
|
|
|
#227 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
pomyśl sobie że on teraz jest szczęśliwy, nic go nie boli, jest cały czas przy Tobie, choć go nie widzisz. Daje Ci siłe by przeżyć każdy kolejny dzień.
__________________
Be My Mirror, My Sword and Shield
|
|
|
|
|
#228 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 8 513
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
|
|
|
|
|
#229 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 3 726
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
![]() trzymaj się i ty
__________________
Good things come to those who wait!
![]() |
|
|
|
|
#230 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2004-09
Lokalizacja: pomorze
Wiadomości: 543
|
Ja stracilam bliską osobę 6 lat temu. Wiem co przezywasz i czujesz. Wiem,ze gdyby żył bylibyśmy dzisiaj normalną,szczęśliwą rodziną, wiem to...
Po tych 6 latach wciaż nie znalazłam odpowiedzi na pytanie "dlaczego???", wciąz nie potrrafię ułożyć sobie życia ale co najważniejsze ból minął... Jesteś młodziutką osóbką i dasz radę przetrwać to,masz wspaniałą mamę ktora Cię wspiera a to duzo. Życie toczy się dalej (niestety) a słońce napewno jeszcze zaświeci dla Ciebie!!! |
|
|
|
#231 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 6
|
Dot.: On nie żyje...
A.S. dobrze Cie rozumiem. My tez mielismy wspolne plany. W nastepnym roku mielismy sie pobrac. Moj chlopak zaczął remontowac dom, w ktorym mielismy zamieszkac. Mial 24lata. Tyle chcial osiagnac a wystarczyla tylko jedna chwila i jakis gówniarz pozbawil go wszystkiego. Ja nigdy sie z tym nie pogodze. I nikt mi nie wmowi, ze tak mialo byc, bo wlasnie NIE TAK to planowalismy. Minal prawie miesiac od jego smierci. Jest juz lepiej. Sama sie dziwie, ze tak szybko sie otrzasnelam. To dzieki moim wspanialym przyjaciołom, rodzinie mojej i mojego chłopaka. Zostaly wspomnienia, zal i ból, ktory mam nadzieje z czasem zniknie. Mam 21lat. Za rok bronie licencjat. Znow planuje. Mam całe zycie przed soba. Nie chce byc sama. Nie zamykam sie, chociaz musi minac duzo czasu zanim sie wewnętrznie pozbieram, aby spróbowac byc z kims innym. A o nim nie zapomnie nigdy. Nie chce, bo byl przez jakis czas czescia mojego zycia. Wtedy bylam szczesliwa i o tym chce pamietac. I wam dziewczyny zycze wszystkiego dobrego. Wierze ze dacie rade
|
|
|
|
#232 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-05
Lokalizacja: Ze swojego pokoju.
Wiadomości: 36
|
Dot.: On nie żyje...
Cieszę się, że wszystkie możemy się tu spotkać i powspominać ludzi, których zabrał los. Chyba tylko mordercy planują śmierć. Nikt inny. Czasem mi się wydaje, że to wszystko z góry jest gdzieś zapisane. Że tak miało być i koniec. A z drugiej myślę sobie, że gdyby nie ten samochód... gdyby nie ten deszcz... może parę minut potem nic by się nie stało. Nie mam pojęcia. Czasu nie cofnę, muszę się pogodzić z tym co się stało. Niestety. M. na zawsze zostanie w moim sercu i w pamięci wielu osób. Zapamiętam Go takiego jakim był, cudownego i wyjątkowego faceta. Który dał mi wiele miłości i szczęścia, jakiego sobie nawet nie wymarzyłam. Dzięki Niemu to wszystko przeżyłam i nauczyłam się wiele. Chociaż mam 16 lat, wiele już rozumiem. To doświadczenie, ten wypadek wiele mi pokazał. Między innymi to, że nie warto kłócić się o pierdoły i tracić chociażby godziny na obrażanie się, bo skąd mamy wiedzieć, czy ta godzina nie jest naszą ostatnią ? Po co marnować czas, mamy go przecież tak mało. Żałuję tych kłótni. Będę lepsza w przyszłości. Ta nauka się nie zmarnuje.
A Ty M., bądź moim Aniołem Stróżem i chroń mnie przed pomyłkami losu. Przypadek to pseudonim Boga, gdy nie chce się On podpisać. [Anatol France.] Bardzo mi zależy, żeby ten wątek nie zaginął. Potrzebuje Was i pragnę byście się także wypowiadali. O śmierci... wiem straszny temat, ale czasem trzeba go poruszyć. Powspominać... |
|
|
|
#233 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2006-11
Lokalizacja: Zielona Góra
Wiadomości: 2 499
|
Dot.: On nie żyje...
Czytałam Twoje posty i ryczę teraz jak bóbr.Strasznie Ci współczuje,wyobraziłam sobie jakby mnie spotkała taka sytuacja.Mam teraz ochotę zadzwonić do TŻ i podzięwać mu,że jest i powiedzieć mu,że go bardzo kocham.Za każdym razem będę się starała kończyć dzień jak najpiękniej,bo może być ostatnim..
__________________
Pasmo kontrolne-29cm Włosomaniaczka - 15.05.2012
Listuję |
|
|
|
#234 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 2 426
|
Dot.: On nie żyje...
Uf, Widzę,że się troszkę podniosłaś... Mądra z ciebie dziewczyna, i silna.
Skoro hm o śmierci (wole pisać przemijaniu), dziewczyny ja bym nie chciała i sama chyba nigdy już nie zapomnę o dziewczynie, mojej imiennicze o której dowiedziałam się z bloga...(prowadziła bloga do pewnego momentu, po jej wypadku na motorze; miała 16 lat; bloga zaczęli pisać jej bliscy, na pamiątke i nie jest to niestety żadna "ściema") Zawsze jak tam wchodzę, chcę mi się ryczeć a mnie tak wcale nie jest łatwo płakać i niedowierzam, że takie dobre istoty chodziły po świecie i to czego ona mnie uczy to właśnie, żeby doceniać wszystkie chwile w swoim życiu i umieć żyć jego pełnią , ona to potrafiła. Ponoć minęło już ok.5 lat od jej tragicznej śmierci, a nadal ktoś odświeża ten kawałek internetu i ciągle o niej pamięta, o jej urodzinach " czlowiek zyje tak dlugo jak dlugo trwa pamiec o nim.". Nie wiem czy znalazła by się choć jedna osoba, której by ta historia choć trochę nie poruszyła.... " Życie jest ciągłym oczekiwaniem "Igraszką losu z przeznaczeniem Powtórką z prawd darowanych Spacerem przed własnym cieniem Głośną spowiedzią z tego co było Ciszą nadziei trwaniem w obłędzie Życie jest jednym stałym pytaniem O jutro czy jeszcze będzie http://natalia.blog.pl Jeszcze jest jedna taka osoba, która Bóg zabrał do siebie, "gdy zasłużyła sobie na niebo" podróżniczka i marzycielka Kinga Choszcz http://www.kingafreespirit.pl/... A historia jej życia, materiał na film...
__________________
![]() |
|
|
|
#235 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 7 418
|
Dot.: On nie żyje...
jejku aż sie popłakałam.. sama jestem w Twoim wieku i nie wyobrazam sobie życia bez mojego TŻ
__________________
Nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że jego osiągnięcie wymaga czasu. Czas i tak upłynie. * Ćwiczę!
* Zapuszczam włosy! * Aparatka (góra + dół) 22.03.2013r. - 21.05.2014r. |
|
|
|
#236 | |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: Ostrów Wielkopolski
Wiadomości: 370
|
Dot.: On nie żyje...
Cytat:
Zapewne na niewiele się tu zdam i nie pomogę w ogromnym bólu.. Ale przeczytałam wątek i się wypowiem. Nie będę mówić jak bardzo współczuję i jak mi przykro, bo to oczywiste. Nie straciłam ukochanej osoby, ale nie wyobrażam sobie tego. Ale czym jest śmierć wiem doskonale.. Gdy miałam niecałe 6 lat zmarła moja mama, czuła się słabo, poszła do lekarza tam zasłabła, w karetce w drodze do szpitala zmarła. Niby wylew-prawdy nigdy się nie dowiem-to było 15 lat temu. Byłam malutka, niewiele pamiętam, nie rozumiałam słowa śmierć, wiedziałam że wyjechała ale wróci. Byłam dzieckiem. Po tej tragedii mój tata się załamał, teraz wiem- że Bardzo ją kochał i nie dał sobie z tym rady-zaczął pić, codziennie, do tego palił. Nie interesował się nami (mam też brata 31lat teraz). Gdy miałam 10 lat umarł mi na rękach.. W dniu swojej śmierci był już tak wychodzony i blady, że nic nie mówił, do dziś pamiętam jego szklane nieobecne oczy i powtarzane w amoku słowa"Jeszcze trochę".. Gdy zmarł całe popołudnie siedziałam w otwartym oknie, nie wiedziałam co będzie dalej. Czułam, że straciłam wszystko.. Później były sprawy sądowe o przyznanie opiekuna, został nim mój brat miał wtedy 20lat. Nikt nie rozumiał, w szkole byłam odrzutkiem, niektórzy wrzucali mnie do tego gorszego worka-bo jestem sierotą z biednej rodziny. A gdy miałam 8 lat zmarł mój ukochany dziadek. Czułam że przyciągma śmierć do siebie. Mówili, że jestem silna, dzielna bo dałam radę. Gówno prawda, byłam załamana, obwiniałam Boga, dlaczego ja, dlaczego tak młodo?. Sama się uczyłam wartości, tego co ważne w życiu. Brat pracował. Teraz, mimo, że nigdy nie zrozumiałam decyzji Boga-zaakceptowałam ją. "NIC SIĘ NIE DZIEJE BEZ PRZYCZYNY< A ŻYCIE DAJE NAM TYLE PODłOśCI ILE JESTEśMY W STANIE ZNIEść I ZWALCZYć"-w te słowa wierzę do dziś. Wychodź do ludzi, nigdy o M. nie zapomnij, dał Ci szczęście-zapamiętaj to. Nie myśl, że zawsze będzie tak jak teraz. Będzie lepiej. Ja dziś mam plany-gdy miałam 10 lat uciekłam w naukę-przez 6 lat miałam pasek śr 5,0-nauczyciele nie wierzyli, a sąsiedzi po kątach uznawali, że się stoczę- Więc zrobiłam na odwrót i zawalczyłam o siebie. Ale nie obyło się bez depresji, załamań, próby samobójczej-(wołanie o pomoc?). Życie nas uczy każdego dnia. Kochaj, by być kochaną. Będziesz jeszcze szczęśliwa-ale musisz w to uwierzyć. Zrób to samo co ja- ZAWALCZ O SIEBIE DLA SIEBIE. Jesteś mądrą i wartościową młodą kobietą. Uda Ci się. Ściskam Cię mocno!
__________________
Throw your sticks and stones Throw your bombs and your blows But you're not gonna break my soul... |
|
|
|
|
#237 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 6
|
Dot.: On nie żyje...
Linkaa1987 masz racje. Trzeba walczyc o siebie dla siebie. To napewno zaowocuje, a Ci, którzy odeszli beda z nas dumni. Podobno Pan Bog zabiera dobrych ludzi, a złych zostawia na poprawę. Może to prawda? Nic nie dzieje sie bez przyczyny. Podobno moj chłopak został pobity, bo pomylono go z bratem, który wczesniej zadarł z jakas banda. Sprawa jest w toku. Widocznie to byla przestroga, nauczka? dla brata. Fakt, ze chłopak sie zmienil. Tylko szkoda, ze musiala stac sie taka tragedia, ale widocznie taki byl plan. Swoja droga nikt nie wie i nawet sobie nie wyobraża co my czujemy w środku. Cytuje Linkee1987: Mówili, że jestem silna, dzielna bo dałam radę. Gówno prawda, byłam załamana, obwiniałam Boga, dlaczego ja. To jest jak śmiech przez łzy. Pamietam, jak siedzialam w szpitalu i wspominalam o śmiesznych zdarzeniach, które mielismy przez te 10miesiecy. Chciałam wyc, bo juz nie wytrzymywalam tego, ze mowie do kogos kto lezy jak "żywy trup". Kazdy mowił: " Cholera jaka ty jestes dzielna. W ogole nie placzesz." Miałam ochote powiedziec: "Co wy k**** wiecie!!!". Dziś pomalu ucze sie zyc bez niego. Bez jego telefonow. Bez tego ze juz miesiąc go nie widziałam i nie zobacze juz nigdy więcej. To boli, ale juz coraz mniej... To prawda, ze zycie uczy nas każdego dnia. Nie ważne czy ma sie 10 czy 50 lat. Kazdy po takim przezyciu sie zmienia. I nie prawda, ze takie cos nie rusza. Nawet najwiekszy bydlak sie nad tym chociaz przez chwile zastanowi.
|
|
|
|
#238 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 2 426
|
Dot.: On nie żyje...
Linko... kurcze :-| nawet nie umiem napisać,że ci współczuje...
bo to głupio brzmi przy tym co przeszłaś... chyba tylko samego Papieża, który też stracił najbliższą rodzinę i zawsze "najwiecej wymagał od siebie" mogła bym posadzić o taką siłę.Twoi rodzice byliby z Ciebie dumni.
__________________
![]() |
|
|
|
#239 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 461
|
Dot.: On nie żyje...
Weroniko wiem co czujesz ,sama kiedys przezyłam to co Ty.Cięzko było sie pozbierac,kiedy wszystko wokół przypominało o nim...a znajomi ciagle dręczyli słowami nie przejmuj sie lub wszystko sie ulozy...od czasu kiedy ja stracilam najwiekszą milość zycia mineło juz 8 lat,zalozylam rodzine,mam wspanialego meza i dziecko i ciesze sie zyciem,ale ciagle pamietam...z cieplem w sercu wspominam wszystkie chwile spedzone razem,nawet te złe.Wiem że pamietac bede zawsze,i chyba te wspomnienia dają mi siłę.Wiem też ze On chciałby abym przezyła zycie cieszac sie kazdą chwilą...bądź silna dla niego,ból w sercu kiedyś złagodnieje...jestem z tobą całym sercem
|
|
|
|
#240 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 15
|
Dot.: On nie żyje...
moja koleżanka miesiąc temu przeżyła to samo co Ty
chłopak miał 19 lat i całe życie przed sobą..
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:45.




(((( sama tez mam ciagle zle mysli jak wraca sam wieczorem i zcesto upiera sie ze na pieszo w nocy
był w 2013r




wierzez ze jescze ulozysz sobie na nowo zycie,pamietaj ze kazdego czlowieka kocha sie inaczej,za cos innego,milosci jest wiele napewno nie bedziesz kochac nikogo tak jak jego ale bedziesz kochac tylko inaczej..
nie pyskuj stary (czyt. mężu) 


jesteśmy z Tobą..





