A kto studiuje prawo? - ZBIORCZY

[evitanna]

Napisane przez szugarbejb

Inna sprawa, że jeśli ktoś chce pracować w Polsce, z polskimi firmami, w polskiej rzeczywistości prawniczej - to znajomość prawa amerykańskiego i legal english przydaje się tylko do rozwiązywania krzyżówek i brylowania w towarzystwie

Ukończenie szkołoy prawa amerykańskiego lub brytyjskiego to bardzo ważny element w cv. Kancelarie międzynarodowe upodobały sobie absolwentów tych szkół często wręcz pojawia się taki warunek jako wymaganie rekrutacyjne.
A co do polskich firm? Jest ich naprawdę niewiele. Większość firm na naszym rynku jest oddziałem, spółką-córką zagranicznych przedsiębiorstw.
W ciągu 5 lat praktyk, a później pracy zawodowej 90% doukmentów, opini, porad pisałam w języku angielskim bądź w wersji dwujęzycznej tj. polskiej i angielskiej.

[ciri15]

Wątek daje domyślenia... Ja dopiero zaczynam, ale dowiedziałam się z niego wiele...

Napisane przez szugarbejb

Dokladnie, chodzi mi o to, że prawo jest dośc konkretnym kierunkiem, raczej nie studiuje się go sobie a muzom; żeby zostać prawnikiem trzeba studiować i praktykować - czyli pracować. Bo poźniej placz i lament, że praktyki na wakacjach niepaltne, a na aplikacji zarabia się 1000 zl, z czego skladki plus oplata aplikacji i polowa pensji cześc jak czapka. I cale życie na garnuszku rodziców - ok, jeśli ktoś nie czuje sie glupio w wieku 28 lat prosić Mamy o 3 stówki na buty i 15 zl na piwo.

Pieniądze już są dla mnie problemem, tzn. to że utrzymuja mnie rodzice, a mam jeszcze 3 rodzeństwa, więc jest to dla nich duze obciążenie. Chciałabym pracować, ale studiując dziennie mam wrażenie że nie dałabym rady z nauką... Czy pracujące+studiujące też miały kiedys takie wątpliwości? Na którym roku zaczęłyście pracować? Jaka to praca?
Przeraża mnie jeszcze to, że w tym wszystkim jakoś brakuje miejsca na założenie rodziny. Większość wypowiadających się dziewczyn, jak mi się wydaje, jest stanu wolnego. Jak to jest? Nie myślicie jeszcze o tym? Najpierw kariera? Bo wiadomo, żeby planować ślub, dom, dzieci, należałoby mieć pieniądze, no a z postów wynika że po od razu po studiach kokosów nikt nie zarabia...
Takie luźne przemyślenia, mam nadzieje że ktoś się wypowie.

[szugarbejb]

Napisane przez evitanna

A co do polskich firm? Jest ich naprawdę niewiele. Większość firm na naszym rynku jest oddziałem, spółką-córką zagranicznych przedsiębiorstw.W ciągu 5 lat praktyk, a później pracy zawodowej 90% doukmentów, opini, porad pisałam w języku angielskim bądź w wersji dwujęzycznej tj. polskiej i angielskiej.

Cóż mogę powiedzieć ... Warszawa to Warszawa, a Wrocław to Wrocław, wiadomo o co chodzi.

Napisane przez ciri15

Chciałabym pracować, ale studiując dziennie mam wrażenie że nie dałabym rady z nauką... Czy pracujące+studiujące też miały kiedys takie wątpliwości? Na którym roku zaczęłyście pracować? Jaka to praca?

Studiując dziennie i pracując np. na pół etatu w jakiejś kancelarii dasz radę, jeśli nauka przychodzi Ci łatwo i jesteś systematyczna. Jeśli nie - to sobie nie poradzisz. Ja pracuję od 1 roku studiów, ale mam wybitnie nienormowany czas pracy, mogę nawet nie przychodzić do pracy miesiąc.

Przeraża mnie jeszcze to, że w tym wszystkim jakoś brakuje miejsca na założenie rodziny. Większość wypowiadających się dziewczyn, jak mi się wydaje, jest stanu wolnego. Jak to jest? Nie myślicie jeszcze o tym? Najpierw kariera?

Ja nie planuję w ogóle zakładać rodziny, a co do moich koleżanek prawniczek to ...Te, które wyszły za mąż, pochodzą albo z bogatych rodzin i nawet po ślubie dostają pensję od rodziców, albo wyszły za bogatych mężczyzn. Serio.

Bo wiadomo, żeby planować ślub, dom, dzieci, należałoby mieć pieniądze, no a z postów wynika że po od razu po studiach kokosów nikt nie zarabia...

A po których studiach zarabia się kokosy?

[ciri15]

Napisane przez szugarbejb

Studiując dziennie i pracując np. na pół etatu w jakiejś kancelarii dasz radę, jeśli nauka przychodzi Ci łatwo i jesteś systematyczna. Jeśli nie - to sobie nie poradzisz. Ja pracuję od 1 roku studiów, ale mam wybitnie nienormowany czas pracy, mogę nawet nie przychodzić do pracy miesiąc.
Ja nie planuję w ogóle zakładać rodziny, a co do moich koleżanek prawniczek to ...Te, które wyszły za mąż, pochodzą albo z bogatych rodzin i nawet po ślubie dostają pensję od rodziców, albo wyszły za bogatych mężczyzn. Serio.
A po których studiach zarabia się kokosy?

W takim razie raczej nie mam co próbować... Bo na naukę poświęcam b. dużo czasu.
Co do pogrubionego - tak też sądziłam...
Myślę, że po jakichś technicznych kierunkach jest łatwiej. I zależy co rozumiemy pod pojęciem "kokosy"

[AmericanGirl]

Napisane przez ciri15

Wątek daje domyślenia... Ja dopiero zaczynam, ale dowiedziałam się z niego wiele...

Pieniądze już są dla mnie problemem, tzn. to że utrzymuja mnie rodzice, a mam jeszcze 3 rodzeństwa, więc jest to dla nich duze obciążenie. Chciałabym pracować, ale studiując dziennie mam wrażenie że nie dałabym rady z nauką... Czy pracujące+studiujące też miały kiedys takie wątpliwości? Na którym roku zaczęłyście pracować? Jaka to praca?
Przeraża mnie jeszcze to, że w tym wszystkim jakoś brakuje miejsca na założenie rodziny. Większość wypowiadających się dziewczyn, jak mi się wydaje, jest stanu wolnego. Jak to jest? Nie myślicie jeszcze o tym? Najpierw kariera? Bo wiadomo, żeby planować ślub, dom, dzieci, należałoby mieć pieniądze, no a z postów wynika że po od razu po studiach kokosów nikt nie zarabia...
Takie luźne przemyślenia, mam nadzieje że ktoś się wypowie.

Co do zakładania rodziny to jeszcze jestem młoda i wg mnie za wcześnie na planowanie małżenstwa , dzieci itp.. Ale szczerze mówiąc nie jestem raczej osobą , której marzy się gromadka dzieci w domku na wsi Najpierw chciałabym skończyć studia (więc jeszcz troche zostało)a o ślubie będzie się mysleć pózniej A dzieci to już w ogóle odległy temat . Mój TZ jest tego samego zdania więc nie ma konfliktu interesów

Zgadzam się z szugarbejb , jeśli nie jestes systematyczna i nie ogarniasz materiału szybko to będzie ciężko pogodzić to z pracą . Moi znajomi , którzy studiują dziennie , pracują po godzinach i w weekendy i zdecydowanie odbija się to na ich wynikach . Cięzko wstawać rano jechać na uczelnię , siedzieć do 16 a o 16 do pracy i siedziec tam to 21 , przyjsc do domu i tak w kółko . Brak miejsca na naukę . No ale to tez zależy jaką pracę sobie znajdziesz . Bo zawsze można znaleźć coś na weekend i wtedy będzie troche lepiej z organizacją

PS dodam jeszcze takie luźne spostrzeżenie , bo nie rozumiem czym różni się prawo od innych kierunków . Inne kierunki (mgr) studiuje się 5 lat , po ukończeniu studiów tez potrzeba kilka lat żeby zdobyc doświadczenie i jakąś pozycję zawodową , żeby nie zarabiać najniższej krajowej . Więc i na innych kierunkach nie bardzo jest czas i miejsce na zakładanie rodziny. A jednak ludzie sobie jakoś radzą . Więc praktycznie nie ma przeszkód , żeby założyc rodzinę będąc na/po prawie

[lenor]

pisze jak to u mnie jest.
Też studiuje dziennie, w weekendy pracuje, i niby mam mniej czasu na naukę, ale wyniki takie same co nie znaczy że były i są same 5.0 Koleżanka z grupy pracuje w tygodniu i w weekendy i świetnie sobie radzi, ma o wiele lepsze oceny od moich. Także żadna reguła. Co do szkół prawa amerykańskiego, to co do tego jestem zdecydowana. A z językiem to uczę się prawniczego. Chciałam poznać opinie osób bardziej doświadczonych, bo egzamin i kurs to pewne koszty, i dla mnie bardzo dużo nauki.

[ciri15]

Napisane przez AmericanGirl

Co do zakładania rodziny to jeszcze jestem młoda i wg mnie za wcześnie na planowanie małżenstwa , dzieci itp.. Ale szczerze mówiąc nie jestem raczej osobą , której marzy się gromadka dzieci w domku na wsi Najpierw chciałabym skończyć studia (więc jeszcz troche zostało)a o ślubie będzie się mysleć pózniej A dzieci to już w ogóle odległy temat . Mój TZ jest tego samego zdania więc nie ma konfliktu interesów

Wiesz, ja na razie też jej nie planuję, ale jak się zastanawiam kiedy bym mogła zacząć planować to... ulala... Będę stara i brzydka A ja zaczynam sądzić, że pogoń za karierą i "wyścig szczurów" to nie dla mnie i wolałabym pracować w swoim małym mieście, choć zarobki na pewno są mniejsze. No i "skończenie studiów" na prawie to nie wszystko(jeszcze zależy co chce się dale robić). Wydaje mi się ze jest różnica między prawem a innymi kierunkami, bo po prawie jest jeszcze nauka i egzaminy na aplikacji, nie samo zdobywanie doświadczenia tak jak gdzie indziej. Co do pracy pomyślę, może w semestrze letnim... ciężko byłby mi zrezygnować z weekendów, bo nie jestem z miasta, w którym studiuję i tęsknie za rodziną. Dzięki za wszystkie odpowiedzi.

[anciaahk]

A ja się nie zgodzę, ani z jednym, ani z drugim.

W kwestii mniejszego miasta - jest mniejsza konkurencja, więc o kasę łatwiej. Nawet, jak jest ona mniejsza, to i koszty utrzymania są proporcjonalnie mniejsze.

W kwestii dzieci - ich urodzenie nie oznacza śmierci zawodowej. Można z powodzeniem godzić i jedno i drugie. Poza tym po studiach i np. aplikacji nie jest się na tyle starą (-ym) by ich nie mieć .

[ciri15]

Napisane przez anciaahk

W kwestii mniejszego miasta - jest mniejsza konkurencja, więc o kasę łatwiej. Nawet, jak jest ona mniejsza, to i koszty utrzymania są proporcjonalnie mniejsze.

W kwestii dzieci - ich urodzenie nie oznacza śmierci zawodowej. Można z powodzeniem godzić i jedno i drugie. Poza tym po studiach i np. aplikacji nie jest się na tyle starą (-ym) by ich nie mieć .

Ale ja mówię o mieście naprawdę niewielkim I prawnicy tam też już są. I zależy jeszcze na co chcesz wydawać, np. jeśli planujesz zbudować dom... Przynajmniej na początku dużo kasy by się przydało

Nie twierdzę, że na aplikacji jest się na tyle starą by ich nie mieć, do tego to trzeba być naprawdę starą Ale w liceum przyszła do nas jedna pani prawnik, by opowiedzieć nam o zawodzie i sama powiedziała, że urodzenie dziecka na aplikacji to ciężka sprawa ale jej się udało z dużą pomocą męża i mamy.

[anciaahk]

A więc może się udać.

Na początku od razu po ukończeniu studiów jakichkolwiek naprawdę ciężko jest zarabiać tyle, by mieć dużą gotówkę na budowę domu. Ale są perspektywy, by w krótszym czasie było Cię na to stać niż np. księgową.

[ciri15]

Napisane przez anciaahk

A więc może się udać.

Na początku od razu po ukończeniu studiów jakichkolwiek naprawdę ciężko jest zarabiać tyle, by mieć dużą gotówkę na budowę domu. Ale są perspektywy, by w krótszym czasie było Cię na to stać niż np. księgową.

Co prawda, to prawda.

Jak rzekł poeta: "Nie porzucaj nadzieje..."

[aanik]

.

[AmericanGirl]

Napisane przez aanik

Ale księgowa nie musi robić aplikacji i może zacząć pracę zaraz po studiach, lub nawet w czasie ich . Chociaż zarobki nie są duże to zapotrzebowanie na księgowych jest spore, a absolwenci prawa bez aplikacji mają jednak ciężej.

Sama zrezygnowałam z prawa dla finansów i rachunkowości. Brakowało mi matematyki, poza tym bardzo się nudziłam. Nie żałuję swojej decyzji.

Na aplikacji też się zarabia . W zależności jak się trafi , być może nie dużo ale zawsze . W trakcie studiów też można pracować np w kancelariach , sądach itp . No a bez aplikacji wcale nie jest tak źle - tu również wiele zależy od tego jak się trafi . Moi znajomi zaraz po studiach ( oczywiście mając wcześniejsze doświadczenie stricte związane z prawem ) dostali świetne prace i szczerze wątpie że nawet b.dobra księgowa z kilkuletnim stażem jest w stanie zarobić aż tyle . Więc nie wszystko jest czarne albo białe . Zależy jak kto trafi .

Napewno studia prawnicze nie są dla wszystkich i trzeba się tym interesować i trzeba być dobrym . Są czasochłonne - zarówno samo studiowanie jak i droga zawodowa . Ale też nie jest tak , że po studiach , robiąc aplikację nie ma się szans na zarabianie .Że nic się nie robi. W końcu aplikacja to też praktyka , można nie pracować na etacie i zdobywać doświadczenie jeszcze gdzieś indziej . Jest mnóstwo możliwośći - nie trzeba się ograniczać do bycia tylko sędzią , adwokatem , notariuszem . Można robić mnóstwo innych rzeczy i jak dla mnie to jest fajne . Kogoś może kręcić coś innego i o to chodzi

[ciri15]

A teraz pytanie do dziewczyn na piątym roku, lub tych które już skończyły studia: który rok był dla was najtrudniejszy?

[MdM]

Napisane przez ciri15

A teraz pytanie do dziewczyn na piątym roku, lub tych które już skończyły studia: który rok był dla was najtrudniejszy?

Dla mnie 2 i 4.

A 1 najlatwiejszy

Ale to zalezy od uczelni, bo na kazdej inaczej sa rozlozone przedmioty i zalezy jak sie trafi. Na 2 i na 4 bylo u mnie najwiecej przedmiotow stricte prawniczych i sporo nowosci, a egzaminow w semestrze po 5.

[aanik]

.

[anciaahk]

Napisane przez aanik

Ale księgowa nie musi robić aplikacji i może zacząć pracę zaraz po studiach, lub nawet w czasie ich . Chociaż zarobki nie są duże to zapotrzebowanie na księgowych jest spore, a absolwenci prawa bez aplikacji mają jednak ciężej.

Sama zrezygnowałam z prawa dla finansów i rachunkowości. Brakowało mi matematyki, poza tym bardzo się nudziłam. Nie żałuję swojej decyzji.

Hahahaa Aniu, wiesz ile zarabia zwykła księgowa? To czasem ciężko nazwać wypłatę. Zapotrzebowanie - nie wiem, może zależy od regionu, u nas są te same ogłoszenia w kółko, bo nikt za taką jałmużnę nie chce pracować. Może prędziej jakieś specjalistyczne uprawnienia, typu ACCA dają konkretny zawód i fach, ale to też swego rodzaju aplikacja . Tak naprawdę każdy w trakcie studiów może zarabiać, na aplikacji też. Sama znam wielu aplikantów, którzy oficjalnie mieli niewielką kasę (pracowali u adwokata czy radcy na umowę zlecenia) oficjalnie zarabiając kilkakrotnie więcej, w trakcie aplikacji kupowali fajne nieruchomości, zakładali rodziny, inwestowali kasę. I to w moim prowincjonalnym miasteczku. Pewnie wszystko kwestia człowieka, jego samozaparcia, szczęścia, inteligencji.

[AmericanGirl]

Napisane przez aanik

Pewnie tak. Ja nie potrafiłam wyobrazić sobie siebie w żadnym prawniczym zawodzie. Jakbym np. miała być adwokatem, ganiać po sądach i świecić oczyma za swoich klientów to chyba po pewnym czasie padłabym na zawał. Albo jako prokurator, czy sędzia bałabym się wyjść z domu ze strachu przed bandziorami. Miałam już naprawdę różne dziwne wizje . Że w wieku 30 lat ciągle mieszkam z rodzicami, mam siwe włosy i podkrążone oczy, a przede mną piętrzą się tylko stosy kodeksów. Także jak ktoś z rodziny mówił mi, że 'ja to będę prokuratorem' to się zielona na twarzy robiłam.
Może to dlatego, że moja uczelnia mnie przerażała, bo czuć było prawdziwie sądową atmosferę. Kraty we dzrzwiach, spartańskie ławki i masa gablot z kodeksami na korytarzach. Do tej pory nie pofatygowałam się tam jeszcze, żeby oddać legitymację i indeks.
Mimo wszystko to jednak nie było złe, że tam wylądowałam(nigdy wcześniej nie myślałam o takich studiach i ten pomysł przyszedł mi tuż przed maturą), bo dowiedziałam się trochę więcej o sobie. Nie wiem jak jest gdzie indziej, ale u nas nauka wyglądała w ten sposób, że na ćwiczeniach nic nie robiliśmy, albo przychodzimy napisać tylko wejściówkę. Za to do domu była masa wkuwania. I mi ten system bardzo nie odpowiadał, bo bardzo chciałam coś robić poza wkuwaniem na pamięć. Zrozumiałam jaki zły to był wybór. No bo z klasy matematycznej na prawo? Gdy już trochę zdąrzyłam je poznać nieraz z zazdrością patrzyłam na znajdujący się niedaleko wydział architektury i budownictwa, na którym wylądowała połowa mojej klasy(której naprawdę nie lubiłam). Myślała sobie i co mi dał ten głupi bunt skoro sama sobie zaszkodziłam? Mogłam robić projekty i makiety, biegać po mieście w pomarańczowych odblaskowych kamizelkach z narzędziami do pomiarów geodezyjnych, no i nie nudzić się. No ale cóż, trzeba było myśleć o tym wcześniej siedząć na fizyce w liceum. Taki oto dziwnym sposobem naszło mnie żeby pójść na finanse... Właśnie skąd mi się to wzięło? Nie wiem, ale jednak jestem zadowolona.

uff ale sie rozpisałam, chyba było mi potrzeba.
Oczywiście nie chcę urazić nikogo kto studiuje prawo, każdy ma swoje preferencje i upodobania, widać to nie było dla mnie.

No właśnie każdy jest inny . Jak bym miała dzień w dzień siedzieć w papierach i wyliczać zusy , podatki itp to po tygodniu miałabym serdecznie dosyć , bo wg mnie to strasznie nudne . Będąc prawnikiem również siedzi się w papierach , ale całkiem innych . Każdy przypadek to co innego , trzeba przebadać sprawę , dopasować np linię obrony i masa innych rzeczy . Jak dla mnie jest to strasznie ciekawe i nie wyobrażam sobie żebym mogła robić coś innego . Choć nie powiem , I rok na prawie to prawdziwa masakra była , bo oprócz kilku przedmiotów reszta była śmiertelnie nudna . Ja akurat nie wyobrażam sobie , że będe do 30 mieszkać z rodzicami , bo juz niebawem mam zamiar się wyprowadzić . Wydaje mi się , że jeśli jakiś prawnik mieszka z rodzicami do 30 to tylko i wyłącznie wynika z jego decyzji . Ja mając świadomość , że będąc na studiach lub na aplikacji , nie będe zarabiać kokosów [ moj znajomy trafił akurat tak , że zarabia na aplikacji 1000zł ] wzięlam sobie II kierunek . Jak go skończe zostanie mi jeszcze rok studiów ale będe miała jakiś dodatkowy fach w ręku , żeby móc znaleźć jakąś pracę i się utrzymać . Każdy radzi sobie jak może i to tylko i wyłącznie zależy od osoby , że mając 30 lat nadal nie ma się swoich 4 ścian i rodziny(jesli komus się śpieszy do jej zakładania) . Być może dla kogoś kto marzy o dzieciach w wieku 25lat te studia /zawód faktycznie moze być uciązliwy . Ja nie mam takich priorytetów więc jakoś łatwiej mi się pogodzić z faktem , że kariera prawnicza jest bardzo absorbująca .

A teraz lecę pograć w tenisa

[aanik]

.

[AmericanGirl]

Napewno na aplikację bardzo cięzko się dostać . Ale bez aplikacji można pracować w wielu miejscach niekoniecznie w urzędach . Można pracować dla firm , wydawnictw/gazet , serwisów internetowych , w poradniach prawniczych , jako doradca , w bankach , na uczelniach , można założyc swoją działalność itd.
I nie jeden prawnik bez aplikacji zarabia więcej niż ten po aplikacji . No ale nie ma co się oszukiwać , że większość osób która idzie na studia prawnicze chce być adwokatem , notariuszem , sędzią .. no ale tylko neiliczni mają szansę .
Jak w kazdym zawodzie znajdą się ludzie którym się nie powiodło . Ostatnio np syn mojej mamy koleżanki skończył prawo i żałuje bo nie może znaleźć pracy a na aplikację nie startował . Zawsze się tacy ludzie znajdą . Ja jestem raczej optymistką i wierze , że uda mi się zrealizować moje plany . O tyle mam komfortową sytuację , że nie mam jednego zainteresowanie/jednego marzenia/jednego wytyczonego celu i chcę robić kilka rzeczy , więc mam większe szanse na znalezienie pracy Najważniejsze to nie studiować czegoś na siłe . Sporo osób studiouje dla papieru/bo zaczęło ale jednak to nie to/bo go to interesuje ale kompletnie się do tego nie nadaje .. sporo takich przykładów i raczej nie kończy się to dobrze . Po 5latach studiów okazuje się , że ktoś jednak chce się zająć czymś innym i zaczyna praktycznie od początku . Więc dobrze , że zdecydowałaś w miarę szybko ,że prawo nie jest dla Ciebie i wybrałaś coś co Ci o wiele bardziej opowiada . Jeśli robi się coś co się lubi to ma się znacznie większą szansę na sukces .

[anciaahk]

Aanik (jeśli nie Aniu ) - to kwestia chęci i zaparcia. Jeden będzie uwielbiał pracę księgowego, inny prawnika. Ale nie o tym pisałaś. Ja się po prostu nie zgadzam z tym, że prawnik dłużej musi mieszkać z rodzicami, dłużej być na ich utrzymaniu itp. Wszystko zależy od człowieka. Można skończyć najbardziej kasiasty kierunek i nadal mieszkać z rodzicami. Żadne studia nie zagwarantują samodzielności i dobrze płatnej pracy. Tylko o to mi chodziło. I nie każdy prawnik po studiach ma problem, by znaleźć pracę w urzędzie (pomijam, że podobnie słabo płatna jak księgowej...)

[MdM]

Napisane przez anciaahk

I nie każdy prawnik po studiach ma problem, by znaleźć pracę w urzędzie (pomijam, że podobnie słabo płatna jak księgowej...)

Zgadzam sie.

Mnie straszyli ze tez nie znajde pracy i ze takich jak ja z takimi samymi kwalifikacjami jest na peczki. Wyslalam zaledwie 10 CV i dostalam 2 pozytywne odpowiedzi. Musialam sie dlugo i namietnie zastanawiac ktora wybrac... czasem trzeba miec wiare w siebie i zwykle szczescie.

[aanik]

.

[anciaahk]

Aanik uważam, że kierunki ekonomiczne dają mnóstwo możliwości, tak się uczepiłam tej nieszczęsnej księgowej, bo sama zaczęłaś .
To mogą być banki, ubezpieczyciele, audytorzy, dyrektorzy finansowi itp itd

[kaasiia]

Studiuję dzienne prawo w Łodzi, na Uniersytecie, który może "pochwalić" się największym oblewaniem studentów na tym kierunku. Wydaje mi sie, że jeśli byłoby tak, że liczy się tylko nazwisko, a jak się nie ma mamy-sędziny to się pracy nie dostanie - to wtedy 3/4 mojego roku zasiliłoby grono bezrobotnych. jasne, że studiuje dużo dzieci prawników etc, ale podobnie jest w przypadku medycyny i tam nikt z tego takiego "halo" nie robi. Na przykładzie mojego narzeczonego mogę stwierdzić, że wcale nie trzeba kończyć aplikacji, aby się dobrze ustawić - On też skonczył prawo na UŁ, i dostał prace w instytucji, gdzie potrzebne było prawo budowlane. Haczyk polega na tym, że prawa budowlanego nie ma w programie studiów! Skończył studia podyplomowe, jest ekspertem w tej dziedzinie, szybko dostał awans i bardzo dobrze sobie radzi. A dlaczego? Dlatego, że znalazł dziedzinę, w której jest specjalistą, niepopularną - ilu może być w kraju karnistów, albo cywilistów? Trzeba znaleźć coś, co nas interesuje, co ma przyszłość i wtedy nie trzeba być synem Ćwiąkalśkiego itd, by do czegoś dojść w życiu

[anciaahk]

Napisane przez kaasiia

Na przykładzie mojego narzeczonego mogę stwierdzić, że wcale nie trzeba kończyć aplikacji, aby się dobrze ustawić - On też skonczył prawo na UŁ, i dostał prace w instytucji, gdzie potrzebne było prawo budowlane. Haczyk polega na tym, że prawa budowlanego nie ma w programie studiów! Skończył studia podyplomowe, jest ekspertem w tej dziedzinie, szybko dostał awans i bardzo dobrze sobie radzi. A dlaczego? Dlatego, że znalazł dziedzinę, w której jest specjalistą, niepopularną - ilu może być w kraju karnistów, albo cywilistów? Trzeba znaleźć coś, co nas interesuje, co ma przyszłość i wtedy nie trzeba być synem Ćwiąkalśkiego itd, by do czegoś dojść w życiu

Kasiu, super, ja też właśnie jestem tego zdania . Więcej wiary!!!
Ps. sama rozważałam UŁ, ale zdecydowała odległość - do Łodzi mam 500 km .

[oliwka__]

dajcie spokój teraz prawo to już nie takie konszachty jak kiedyś jak piszecie
Weźcie pod uwagę lekarzy oni mają o wiele gorzej 6 lat studiów do tego staż na specjalizację dłuższy niż nasza aplikacja i jakie oni mają zarobki więc raczej my więcej zarabiamy i to wcześniej
Co do nauki - skończyłam w tym, roku najgorszy rok 1 i 2 później z górki można by powiedzieć u mnie to wyglądało tak byle by zdać jak już za 1 razem nie zdałam to się przyłożyłam 10 dni i zdałam hihi ogólnie chyba do jednej poprawki na całych studiach uczyłam się dłużej niż miesiąc gdzie moi znajomi uczyli się po 3 miesiące np. do handlówki i było to starszne jeśli dostali 3,5 albo 4 a ja za 5 dni siedzenia 3 a byli i tacy co po 3 miesiacach nad ksiazkami dostawali poprawki! załosne to było no ale takie życie teraz jest nie ważne tak naprawdę jakie oceny bo nikt n ato nie patrzy patrza na papier i co masz w głowie do aplikacji w tym roku niepodchodziłam bo dopiero się broniłam (brak chęci do napisania pracy we wrześniu napisałam ją w niecały tydzień na 4,5).
Ogólnie te studai jeśli kogoś choć troszkę interesuje prawo to da rade i nie jest to niewiadomo jak ciężki kierunek są o wiele cięższe tylko że mentalnośc naszego narodu jest taka że jak ktoś słyszy prawo to ojeju jakie to ciężkie i wogóle bo ty musisz kodeksu się nauczyć też mi i tak dużo nie pamiętamy i przed aplikacjami jeszcze raz się wszystkiego uczymy tyle że mamy jakieś podstawy

A co do samych aplikacji nie ma się czym przejmować mamy teraz łatwy dostęp do zawodu problem z patronami i wracają czasy w których najczęstrzym pytaniem wśród aplikantów było "ile płacisz za aplikację" ale nie ma co się przejmować jakoś damy rade ja bede starac się na naotarialną albo radcowską

Powodznia wam życzę w studiowaniu!!
A sama póki co staram się o prace w Urzędzie pracy i co tu zrobić

[kaasiia]

W tym roku egzamin na aplikację był tak prosty, że dostało się 80 % osób! I pojawiły się kolejne dwa problemy: skończą aplikacje tłumnie, i gdzie będą pracować?!

[MdM]

Napisane przez kaasiia

a jak się nie ma mamy-sędziny to się pracy nie dostanie

Jesli faktyczne studiujesz prawo to wstyd nie wiedziec, ze sedzina jest zona sedziego. A kobieta, ktora wykonuje ten zawod, jest sedzia.

Napisane przez kaasiia

W tym roku egzamin na aplikację był tak prosty, że dostało się 80 % osób! I pojawiły się kolejne dwa problemy: skończą aplikacje tłumnie, i gdzie będą pracować?!

Ten problem juz sie pojawil, bo duza czesc z tych ludzi nie moze znalezc promotora. Aplikantow np notarialnych jest wiecej niz samych notariuszy w okregu.

[kaasiia]

to problem Izb. Muszą znaleźć każdemu promotora Ale wyobraź sobie, co będzie za 3 lata, jak Ci ludzie zdadzą egzamin końcowy - już teraz jest kancelarii od groma.