Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :) - Strona 8 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem

Notka

Być rodzicem Forum dla osób, które starają się o dziecko, czekają na poród lub już posiadają potomstwo. Rozmawiamy o blaskach i cieniach macierzyństwa.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2009-11-09, 08:38   #211
jastinada
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Bochnia
Wiadomości: 2 279
GG do jastinada
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Siska,niestety póki co nie ma szans,żeby mężczyźni poczuli to kiedykolwiek ,pozostało nam nasze damskie wsparcie
__________________


moje maleństwo
jastinada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-11-21, 19:20   #212
sylllvia89
Wtajemniczenie
 
Avatar sylllvia89
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: odległa kraina
Wiadomości: 2 900
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez Sensuel Pokaż wiadomość
Ja mam pytanko do tych mamuś co miały mieć np.dziewczynkę,a mają chłopca i na odwrót.
Jak to jest możliwe,że lekarz robiący USG tak się pomylił???
Z czego wynika ta pomyłka????
No niby to znaczenia nie ma,aczkolwiek jak już się ktoś przygotuje na dziewczynkę i na kolor różowy to potem szoku może doznać jak okaże się chłopczyk

slyszalam o takich przypadkach wsrod znajomych
__________________
chudnę


POMÓŻ http://☠☠☠☠☠☠☠☠.pl/?ref=7683eef
sylllvia89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-11-22, 10:51   #213
sylllvia89
Wtajemniczenie
 
Avatar sylllvia89
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: odległa kraina
Wiadomości: 2 900
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

przeczytalam wszystkie relacje
ale kobietki sa dzielne
ja sama osobisice okropnie sie boje ale to jeszcze przedew mna

pozdrawima wszystkie mamusie i ich pociechy
__________________
chudnę


POMÓŻ http://☠☠☠☠☠☠☠☠.pl/?ref=7683eef
sylllvia89 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-11-27, 12:15   #214
dzikazaba
Raczkowanie
 
Avatar dzikazaba
 
Zarejestrowany: 2009-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 342
GG do dzikazaba
Post Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

A oto moj porod..
Zaczne od tego, ze moja ciaza byla zagrozona, 0d 28 tyg. mialam rozwarcie na jeden palec, potem na 1.5....
lezalam w szpitalu, ze swiadomoscia,ze moga mnie tu zostawic, az do rozwiazania...na szczescie wypuscili mnie do domu, tam przyjmowalam leki ma podtrzymanie ciazy. podczas wizyty kontrolnej moja lekarz powiedziala mi,ze to bedzie cud jak urodze o czasie.
pamietam swieta wielkanocne, mialam okropnie bolesne skurcze, balam sie ze urodze... od tej pory meczyly mnie skurcze, tylko mniej bolesne. musialam brac wieksza dawke lekow.
25 kwietnia o godzinie 23.30 poczulam delikatne bol,smaczyly mi sie wody, odpadl czop sluzowy. maz zadecydowal,ze jedziemy do szpitala. w szpitalu bylam o godzinie 24, zaczelo sie wypelnianie papierow, dopiero gdy polozna zauwazylaze ciaza jest zagrozona i to jest dopiero 35 tydzien, wyslala mnie na porodowke. bylo przy mnie 3 osoby, dwie polozne i lekarz. bylo po godzinie 24, zaczely sie okropne bole, zrobilo mi sie nie dobrze, wymiotowalam chyba 5 razy.
polozna kazala mi wejsc pod prysznic-pomoglo. potem kazala mi wejsc na lozko, podlaczyla po raz kolejny ktg, sprawdzila rozwarcie, ylo 8 i nie pozwolila wejsc juz pod prysznic. zaczely sie bole parte, rodzilam z jedna noga podciagnieta pod prode. gdy uslyszalam ze wigac juz glowke, bylam szczesliwa ze to juz koniec, zostalam przeokropnie nacieta, ze wzgledu na wczesniactwo o syna.
po chwili na poroduwce pojawila sie lekarz i pielegniarki z noworodkow, czekali az maly sie urodzi.
o 3.15 piotrus byl juz z nami. polozyli mi go na brzuchu, ucalowalam go i rozplakalam sie. moje 2900 i 52 cm szczescia. dostal 10 pkt.
uslyszalam tylko kolos jak na wczesniaka.
malego zabrali do inkubatora na obserwacje, naszczescie wszystko bylo dobrze, jednak przez 3 doby byl na oddziale na obserwacji. wyszlismy po 9 dniach ze wzgledu na zoltaczke synka.
dzikazaba jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2009-12-01, 11:59   #215
jastinada
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Bochnia
Wiadomości: 2 279
GG do jastinada
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Dzikazaba to faktycznie spory chłopczyk jak na 35tydzień,ciesz się,że się tak wcześnie urodził,bo w 40tyg to ważyłby chyba z 5kg to dopiero by Cię musieli ponacinac gratuluję
__________________


moje maleństwo
jastinada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-02-19, 13:20   #216
madzik00010
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 4
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Dawno tu nikt nie zaglądał, ale napisze jak to było z moim porodem dla tych przyszłych mam, które nie wiedzą jak to jest i przekopują internet tak ja jak to robiłam) aby się dowiedzieć.
O tym, że poród się zbliża wiedziałam już dwa tygodnie wcześniej. Nawt nie te typowe objawy jak opadnięcie brzucha, spadek wagi itd tylko po prostu to czułam...nie wiem jak, ale wiedziałam. Termin z usg mialam na 30 września. W nocy z 22 na 23 miałam 3 razy jakieś pobolewania brzucha. Rano kiedy się obudziłam nie byłam pewna czy faktycznie mnie coś bolało czy mi się śniło. Nie byłam też w stanie określić jak silny był to ból. Moje przypuszczenia potwierdziły sie kilka godzin później kiedy bole zaczęły sie powtarzać i były już coraz silniejsze. Jednak nie były zbyt regularne- raz co 30 min raz co 2 godz aż do godziny ok 20.00 kiedy ból był już bardzo silny (dosłownie zwijałam sie na łóżku) i skurcze pojawiały się już regularnie co 20min za chwile co 15-10... Wtedy wziołam jeszcze prysznic przy okazji zobaczyłam na bieliźnie krew(to chyba był czop śluzowy) i stwierdziłam,że czas na mnie ) Do szpitala miałam niedaleko więć stwierdziłam, że chce isć na piechotę żeby sobie maluszka "wytrzepać z brzucha" i szybko urodzić. O godz 3 w nocy byłam w szpitalu. O 3:15 leżałam już na porodówce. Podpieli mnie do ktg i czekali. Leżałam tak chyba ze 2,5 godz kiedy poczułam, że mam mokro między nogami i tak mi sie "lżej" w brzuchu zrobiło. Zdązylam tylko powiedzieć położnej że wody mi odeszły i już ich było pełno przy łóżku. O 6:15 synek był już na świecie Miał 56 cm i ważyl 3400. Później kazano mi się zniżyć do szycia i to ostatnia rzecz jaką pamietam(uśpiono mnie) obudziłam się juz na sali. Poród był ciężki i bolesny, ale da sie to wytrzymać Na sam koniec myśli się juz tylko o tym żeby się to skończyło, a jak sie już dostanie maluszka to zapomina się o całym bólu. Trzeba myśleć pozytywnie i nie potęgować w sobie strachu.
Życze wszystkim przyszłym "rodzącym" pozytywnego rozwiązania!!!
madzik00010 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-04, 19:54   #217
Seona
Zakorzenienie
 
Avatar Seona
 
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 10 537
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Ja mój poród wspominam cudownie, z sentymentem Nie bolało strasznie (bardziej mnie męczą migreny i są nie do zniesienia, niż poród). Był to taki raczej wysiłek fizyczny, coś jak robienie serii na aerobicu Musisz skończyć daną serię, nie możesz przestać

Pamiętam wszystko dokładnie jakby to było wczoraj.

W środę 17 czerwca 2009 byłam na wizycie. Gin zapytał, czy chcę już rodzić, bo wszystko jest gotowe, więc może wywołać poród Podotykał mnie, coś tam pomacał i w drodze do domu dostałam delikatnych skurczy. Poszłam jeszcze z mężem na dłuuugi spacer nad rzekę, spotkaliśmy znajomych, było bardzo miło. Co chwilę twardniał mi brzuch, ale nie było to zbyt bolesne.

Wiedziałam, że zacznę rodzić, więc po powrocie do domu zjadłam bardzo mało: tylko jogurt i banana i poszłam spać. O 2 w nocy dostałam dość mocnych skurczy, takich jak na okres, regularnie co 5-10 minut. Zapisywałam na kartce każdy skurcz. W domu odszedł mi czop śluzowy i później ten krwawy śluz cały czas wychodził.

Nie bolało, bo mój gin. nauczył mnie wspaniale oddychać (nie chodziłam do szkoły rodzenia, miałam ciążę zagrożoną, musiałam leżeć praktycznie od 5 miesiąca, szyjka mi się skracała sama, robiło się rozwarcie, mimo że chodziłam praktycznie minimum): oddychałam brzuchem przy każdym skurczu - brzuszek do góry i wydech buzią. Wtedy nie czuje się bólu lub o wiele mniej

Od 2 w nocy już nie dało się zasnąć i doczekaliśmy do 6:30 i na 7 pojechaliśmy do szpitala z wielką torbą podróżną (weźcie mniejszą, naprawdę wszystko nie jest Wam potrzebne) Znowu nic nie zjadłam, bo bałam się późniejszej lewatywy ale wzięłam kanapki do szpitala

W szpitalu wypełniłam wszystkie papiery, akurat dziewczyny z położnictwa broniły dyplomów, więc dostałam osobistą położną, która mnie co chwila badała, robiła KTG, mierzyła ciśnienie, masowała plecy (mimo, że nie potrzebowałam, bo nie miałam jakichś strasznych bóli krzyżowych), aby wypróbować różne techniki pomocy przy porodzie

Oczywiście zrobiono mi lewatywę, ale nie było za dużo wydalania, bo od 20 dnia poprzedniego nic nie jadłam (to był błąd!!!!). Chodziłam sobie po korytarzu oddychałam brzuchem i tak mijało Koło południa byłam już tak głodna i zmęczona, ale nic nie pozwolono mi zjeść, bo zaraz miałam rodzić Ale rozwarcie robiło się powoli, szyjka z jednej strony trzymała, położna wzięła się za masaż, to kazałam jej przestać (to był największy ból w czasie całego porodu - masaż szyjki macicy ). Pod wieczór, poszły pogłoski, że jednak nie urodzę w ten dzień, myślałam że padnę, bo już byłam tak zmęczona i głodna że szok Wody odeszły mi podczas badania na ginekologa, gdyby nie odskoczył, to bym go oblała.

Ciągle łaziłam, pisałam smsy, aż w końcu mój gin. przyjechał i kazał podać mi oksytocynę i się zaczęło Skurcze porządne, mocne, nie bolało strasznie, jak leżałam już na łóżku, to byłam w stanie każdy skurcz zakomunikować: "O, chyba mam skurcz" a wszyscy "Proszę przeć, przeć"

Prze się dosłownie tak samo jak na kupę, tak samo, z całych sił Jak idzie skurcz, to trzeba zamknąć oczy i przeć 3 razy na jednym partym tak jak na kupę z całych sił i wtedy nie oddychać Złapać oddech i jak idzie skurcz to znowu na partym 3 razy tak mocno jak na kupę i tak kilka serii jak na aerobicu i koniec

Po takiej serii gin i położna kazali mi przestać przeć i mocno oddychać i takie wtedy odczucie wyślizgnięcia i lekkości I nagle ten piękny płacz i taki głośny Położono mi ją na brzuchu, taką cieplutką, mokrą, myślałam tylko, że jej może być zimno, bo jest taka cieplutka a na sali jest chłodniej Powtarzałam: "Płacz sobie, płacz" Bo wtedy ją słyszałam i wiedziałam, że jest już ze mną. Zrobiłam jej krzyżyk na czole i przeżegnałam się i powiedziałam "Dzięki Ci dobry Boże".

Wszystko poszło tak bezboleśnie i przyjemnie. Mąż wszedł i zobaczył jak jest myta i ubierana. Mówił, że śliczna i podobna do niego Ja byłam zszywana i podmywana, bo dużo krwawiłam.

Przez dwie godziny leży się na sali poporodowej i czeka na obkurczanie macicy. Dziecko wtedy jest na sali dla noworodków. Ponieważ w innym szpitalu wybuchła epidemia i wszystkie rodzące przyjeżdżały do mojego szpitala, to było takie przepełnienie, że ja musiałam nocować bez dziecka na sali porodowej, a córka sama w sali dla noworodków.

Postanowiłam się wykąpać i razem z mężem poszłam pod prysznic. Wstałam baaardzo powoli, ostrożnie, szłam jak emerytka. Ale jak weszłam pod prysznic i rozebrałam się do zemdlałam Dobrze, że mąż był w pokoju z prysznicem, to mnie wyniósł taką nagą, wezwał lekarza. Dostałam kroplówkę z glukozą, żelazo i dobrze że miałam kanapki, to zaraz zjadłam. Dziewczyny zjedzcie przed porodem, bo ja od 20 dnia 17 czerwca do 18 czerwca do 21 nic jadłam, tylko piłam wodę mineralną, a parcie to tak strasznie wyczerpujący wysiłek, że trzeba mieć siły

Przespałam się na sali poporodowej. Modliłam się tylko, żeby w nocy żadna rodząca nie przyjechała, bo chciałam się wyspać i odpocząć. Rano wstałam wypoczęta, byłam nacinana, ale nic mnie bolało. Chodziłam już normalnie, siadałam, miałam siły, co chwila zaglądałam do córki i wracałam na salę porodową Wciąż nie miałam swojego łóżka na sali dla matek Nie przystawiałam jej do piersi, nie miałam gdzie, na salę porodową, nie można było przywieźć

W końcu miejsce się zwolniło i poszłam do pokoju i dostałam córkę Nie spodobała mi się Patrzyłam i patrzyłam i normalnie myślałam, że wszystkie dzieci są ładniejsze od mojego dziecka Teraz się z tego śmieje, ale to był początek mojej depresji poporodowej, która trzymała mnie ze 2 miesiące Później co chwila płakałam, że nie jestem wyspana, że to dziecko mi się nie podoba, że chciałabym mieć znowu brzuszek itp.

Przyszły położne i uczyły mnie przystawiania do piersi. Trochę jej nie szło ssanie, bo przez prawie 1,5 doby karmiona byłam butelką, ale za którymś razem nauczyła się. Mimo tego, dokarmiałam ją w szpitalu już butelką, bo od razu zasypiała i ja spałam razem z nią. Wogóle nie płakała, ładnie spała, myślałam, że tak będzie zawsze

To chyba tyle. Ogólnie było wspaniale i gdyby następny poród miał wyglądać tak samo, te emocje, te chwile gdy trzyma się to cieplutkie ciało na sobie, to już nie mogę się doczekać
__________________

Ślub
Pati
Lili

Edytowane przez Seona
Czas edycji: 2010-03-04 o 19:56 Powód: dopisek
Seona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2010-03-05, 07:58   #218
Amani
Zakorzenienie
 
Avatar Amani
 
Zarejestrowany: 2008-08
Wiadomości: 3 563
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Seona - popłakałam się ze wzruszenia
__________________
' DIET IS „DIE” WITH A „T” '
- Garfield -

-26kg

Amani jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-05, 08:01   #219
Pomidora
Zakorzenienie
 
Avatar Pomidora
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: kociewie
Wiadomości: 5 848
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Seona, ja też się popłakałam Jeszcze mężowi czytałam, tak się wzruszyłam.
Ja rodzę na początku września i jestem tym przerażona, a takie opisy podnoszą mnie na duchu - da się przez to przejść, a nawet nie musi być to traumatyczne przeżycie!
Cieszę się, ze napisałaś o depresji poporodowej, bo ten temat tak często jest pomijany i traktowany jak temat tabu, a przecież z tym tez trzeba się liczyć.
Pozdrawiam wszystkie mamusie!
__________________
Jestem zakochana..
Tymek
Maluchowo

28.09.2014





Pomidora jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-05, 12:48   #220
Seona
Zakorzenienie
 
Avatar Seona
 
Zarejestrowany: 2005-03
Lokalizacja: Rzeszów
Wiadomości: 10 537
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez Amani Pokaż wiadomość
Seona - popłakałam się ze wzruszenia
Cytat:
Napisane przez Pomidora Pokaż wiadomość
Seona, ja też się popłakałam
Ojej, Dziewczyny, dzięki Was też to czeka

A jeszcze jedna niezapomniana chwila, jak po odprawieniu moich "rytuałów religijnych" , położna zaczęła mi machać przed nosem tym zegareczkiem, który zakłada się dziecku na rękę i kazała na głos przeczytać: "Seona - córka, ur. 18-06-2009 godz.19:35" , to tak pięknie brzmiało Moja Córka Ehh, wspomnienia
__________________

Ślub
Pati
Lili
Seona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-05, 13:46   #221
EwcIaKIcIA
Zakorzenienie
 
Avatar EwcIaKIcIA
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Kutno :D
Wiadomości: 5 482
GG do EwcIaKIcIA
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Seona przeczytałam twoją historię i również sie popłakałam

JA wam powiem moje kochane dziewczynki, ze nie jest tak zle jak to się mówi. Gdyby wziąć pod uwagę mój poród to u mnie zaczęło się dwa dni wcześniej. Skurcze regularne co 7 min. później co 5. Oczywiscie była to noc poszłam na badanie (leżałam juz w szpitalu wcześniej kilka dni, bo gin podejrzewał, ze za mało wód i mnie położył na wszelki wypadek) Na badaniu rozwarcia zero. Juz sie przestraszyłam, ze pewnie mnie cesarka czeka, najpierw badała mnie położna. Później odszedł czop śluzowy i nic się więcej nie działo, tylko ciagle skurcze regularne co 7 minut. po około dwóch godzinach poszłam z powrotem do położnej i mówię, ze mnie boli. Akurat przyszedł lekarz dyżurny i zbadał ponownie. Dalej nic. Kazał się położyć spać!! (niech się sam położy przy skurczach i spróbuje usnąć!!) Zapytałam, czy to musi tak boleć?? (chociaz nie było aż tak źle, bo czasami to gorzej mnie ząb boli niż te skurcze, albo miesiączkę bardziej bolesną miałam) powiedział położnej, zeby mi dała coś przeciwbólowego (nie pamiętam dokładnie co,a le wiem, ze w zastrzyku). Przyszła łaskawie po pół godziny i jak wbiła tą igłę w tyłek to myślałam, ze z bólu dopiero wtedy nie wytrzymam, za grosz kobita uczucia nie miała!! nad ranem dopiero zaczęło działać i ból zrobił się przytłumiony. Następnego dnia bolało tak samo, tylko trochę rzadziej, ja normalnie chodziłąm po całym szpitalu, bo nie mogłam w tym łóżku wyleżeć. Na ktg skurcze się rozregulowały, nie wiem czemu, moze po tym zastrzyku??Raz były co 10 minut, raz co 30, ale nigdy nie schodziły do powyżej godziny Następnej nocy nie było tak źle. mozna powiedzieć, ze przyzwyczaiłam się chyba do nich. Z resztą z nudów w szpitalu grałam z tż-tem w karty Ale to tak poza tematem. No i nadszedł dzień w którym poród zaczął się na dobre. Chociaż i tak nie tak szybko. Rano na ktg skurcze w miarę regularne,a le na badaniu dalej nic. Myślałam, że po południu pójdę na cesarkę, ale oni mnie na siłę trzymali na OCP. No to co miałam robić chodziłam i chodziłam po tym szpitalu od rana do wieczora około 18 zrobili ktg i położna powiedziała, że chyba się juz coś zaczyna. A ja do niej zbulwersowana, ze już od dwóch dni tak mam i ciagle nic!! Ona na to z usmiechem, że najlepiej by było gdybym z mężem do domku pojechała to by na pewno pomogło No i na obchodzie wieczornym mówię lekarzowi, że skurcze regularne co 5 minut a on mi każe czekać jeszcze trochę 9myślę sobie ile?? Tydzień może dwa??) No i koło 22 wychodziłam do wc i na korytarzu spotkałam lekarza. Zapytał sie czy dalej boli, mówie, ze tak no to że zapraszamy do badania. Wszystko ładnie pięknie rozwarcie na 2 palce, zapraszamy na porodówkę... A ja do niego w lekkim szoku, że nie wiem czy się mam cieszyć. Zdziwił sie strasznie i do mnie z tekstem, że pewnie, przeciez będzie pani zaraz rodzic dziecko... Mi chodziło o to,ze jak 3 dzień się męczę ze skurczami to co to bedzie z samym porodem tym własciwym i chodziło mi o ten ból. Wtedy chyba wolołam jeszcze trochę się pomęczyć w tych bólach. (ale na prawdę dziewczynki nie było, aż tak źle jak się mówi: fakt boli bo musi boleć,ale nie zawsze nie do wytrzymania) Poszłam na salę się pakowac z tych wszystkich szpargałów co zabrałam do szpitala. położna jak zobaczyła tą torbe to się za głowę złapała, ze tyle tego mam. Na prawdę nie trzeba tyle tego brać!! połowy nie wykorzystałam wogóle!

no,ale do rzeczy na porodówce znów mnie podłączyli do ktg (no oczywiscie po lewatywie, co swoja drogą też nie jest takie straszne) trochę tak poleżałam i przyszedł lekarz, zbadał mnie i akurat odeszły wody. Wtedy byłam pewna, że juz nie ma odwrotu! Dostałam od razu jedna dawkę oksytocyny, później po pół godziny drugą po której usnęłam na godzinkę a mi się zdawało, że tylko oczy na chwilę zamknęłam. Później się z siebie śmiałam, że taka zainteresowana porodem byłam, że aż usnęłam później chodzenie po porodówce, zeby lepsze rozwarcie było no i przy prawie pełnym usiadłąm na takiej fajowej wygodnej pufie, bo w krzyżu mnie łupało strasznie i dostałam kroplówkę z solą fizjologiczną na wzmocnienie. A na samym tym fotelu porodowy, jak leżałam to wydawało mi sie że tak do rana będę leżeć i się męczyć a było przed 3 w nocy. Jeszcze mama dzwoniła na porodówkę i położna powiedziała, że jeszcze godzinka i powinno być po wszystkim. Wtedy sie niezmiernie ucieszyłam, ze to tylko godzinka!! A jakie było moje zdziwienie gdy przy 3 parciu wyszła główka...całość nie trwała dłuzej niz 10 minut a jak dla mnie to była minutka. Pierwsze parcie na jednym boku z głową przy brodzie, drugie na drugim boku a trzecie na wznak i wyszła główka. Była godzina 3:05. Zapytałam się tylko położnej czy trzeba było nacinać. powiedziała, że troszkę tak a ja nawet nie wiedziałam kiedy to sie stało. Niestety nie miałam tego szczęścia żeby mały leżał u mnie na brzuchu, bo zachłysnął się troszkę wodami i trzeba go było szybko odśluzować. Tylko go zobaczyłam takiego malutkiego i piękniutkiego. Na sali poporodowej od razu wzięłam sie za pisanie sms do każdego z listy. Pamietam również dokładnie jak czytałam tą obrączkę. Syn- urodzony 10.01.2010r godz. 3:05 3360g 54cm
No i to by było na tyle... Uff ależ się rozpisałam.

Ale dziewczynki nie martwcie się, pomimo tego, ze ja rodziłam praktycznie 3 dni to wspominam to bardzo miło.Kazdą chwilę tych bóli i skurczów i nie będę miała jakichkolwiek zachamowań nad drugim dzieckiem. no może tylko troszkę poczekam, bo Gracjanek ma 2 miesiace niecałe
__________________
Zapraszam Serdecznie
Origami

wędrowniczek:
Monika_75>honka'>JaneB>hejasz>Pagata>ewel ika>dagus_gd>poppy>Alexan draM>joanwi>nir>agniesia1 25>Damurek>kaariokaa>JA

Już praawie w domku
EwcIaKIcIA jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-11, 11:09   #222
SugarbabyLove
Zakorzenienie
 
Avatar SugarbabyLove
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 7 446
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Noo to teraz ja może póki mały śpi..
A więc tak:

W piatek 26 lutego byłam u ginekologa na badaniach okazało sie że mam znowu wysokie ciśnienie tym razem o wiele za wysokie ( 165/106) więc lekarka kazała sie czymprędzej zameldować w szpitalu i dodała że zostanę tam do porodu.
Więc jeszcze tego samego dnia sie do szpitala udałam i tam mialam robioną mase badań, podłączoną kroplówke, ctg całą noc.. na drugi dzień popoludniu lekarka zdecydowała że da mi środek dopochwowy na wywołanie skurczy ponieważ 1 jestem po terminie a 2 to ciśnienie zagrażać może małemu.. Dodała jeszcze że to nie zawsze od razu działa i powiedziała że jak nie zadziala przez 2 dni to cesarka.. ale na szczeście okolo godziny 21 zaczełam odczówać dość mocne skurcze co jakieś 5-6 minut, bez zastanowienia poszłam to zgłosić a lekarka czymprędzej mnie do ctg podłaczyła.. o godzinie 22 mialam takie mocne bóle że myślałam że umre.. aż nagle poczułam że ze mnie leci coś na poczatku pomyślałam że sie zesikałam ale.. to były wody!! więc od razu zaczęły lekarka i położna szykować sale do porodu a ja szybko zadzwoniłam po męża.. do godziny 00:00 gdzieś miałam juz skurcze co minutke i pełne rozwarcie. Mąż cały czas mnie za rękę trzymał... a tak nie chciał przy porodzie być.. parcie trwało jakieś 15 minut mały sie urodził 28 lutego o 00:15 mąż przecioł pępowine.. ah jaki był szczęśliwy i ja też.Co do opieki lekarskiej nie narzekam położna superowa cały czas mnie uspokajała i głaskała mówiła jak oddychać i to dużo pomagało. Lekarka też bardzo miła i delikatna jak mnie szyła to nawet nie czułam. coprawda poród bolał jak Cholera ale było warto jak dostałam tą malutką istotkę na pierś to zapomniałam o wszystkim co było wcześniej...
__________________
Nie ma mnie dla nikogo..
SugarbabyLove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-14, 21:14   #223
madziarek1
Rozeznanie
 
Avatar madziarek1
 
Zarejestrowany: 2007-12
Wiadomości: 586
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

witam, też oposzę swój PIERWSZY poród jak narazie tylko jeden...
14,09,2009r szpital w Tarnowskich Górach (polecam!)
Gin w pt kazał odstawić w sobote fenoterol i stawić się o 8:00 w szpitalu w poniedziałek (39 tc)
Nastawiłam zegarek na 6, myślę - wyrobię się a tu o 5 rano pobudka... siusiu i coś tam pobolewa pod brzuchem... myśle - skórcze? eee pewnie tylko ciągnie po macicy... ale sobie patrze na zegarek ... co 15 min, ok zbieram sie powolutku i tylko to siusiu co chwilke...:/ Jedzemy do szpitala, a tam akurat obchód, pielegniarka każe do poczekalni. W poczekalni 7 babek, wszystkie na poród na cc i myślę sobie - o nie! tylko nie cesarka, a jeśli to tu jakaś rutyna? eh, no ale czekam dalej, nagle wołają. Zostałam zaproszona na salę na oddziale ginekologicznym, ledwo się rozpakowała, a tu wołają na badanie. Bardzo miły lekarz zrobił USG i stwierdził rozwarcie na "luźny palec" pyta czy coś czuje, a ja że troszke "ciągnie" pod brzuchem, wróciłam na sale, przedstawiłam sie koleżance obok, a mój TŻ musiał pojechać po jakiś jeszcze dokument,.
Ledwo wyszedła a mnie wołają na badanie do ordynatora... wyszłam na korytarz, a tam wszystkie babki w kolejce:/ wlazłam tam w końcu , siadam na fotel gin. a on mi łape do srodla włożył, zagrzebał palcami (co cholernir zabolało ) i mówi- rozwarcie na 2 cm, jak pani w nocy nie urodzodzi to rano na kropluweczke:... myśle sobie, kurka, to po co tu przyjechałam:/ teraz nocka w szpitalu, bleee... dokuśtykałam do sali, wrócił TŻ. Mówie mu co grane i ide siusiu... razem z siusiu troche krwi poszlo, bo mnie ten rozgrzebał:/ i nag;e woła położna
- Pani B.! na kropluweczke.
-teraz????
-no teraz teraz.
Ide na oddział położniczy z tymi tobołami nierozpakowanymi, TŻ poszedł do kibelka, a mnie na sale porodową prowadzi ta położna. Położyłam się, podłączyli kroplówke i się mnie pyta ta położna co się tak za brzuch trzymam, ja na to ze mnie tak lekko ciągnie, a ona ze mi sie skurcze zczęły
Przyszedł tatus i czekamy... minęły strasznie dłuuugie 5 min i nagle ałć... to był skurcz, ale jakiś mocniejszy.. do wytrzymania myśle sobie damy rade
TŻ liczy czas- co 3,5 min i sobie takl leże i sobie mam te skurcze, babka w sali obok już się drze a ja myśle- mówili zeby nie krzyczeć bo bardziej boli... jękłam tylko i faktycznie bolało bardziej... więc sobie te skurcze mijają i co coraz mocniejsze, TŻ podaje wode i trzyma w jednej rece zegarek, w drugiej moją dłoń... dzwoni moja mama w miedzy czasie z którą nie byłam w stanie rozmawiać bo skurcze coraz częstrze(dalej do wytrzymania) i nagle czuje jakieś parcie ktorego nie mogłąm powstrzymać, jakby mi pęcherz pękał, czuję "plum" i mi wody odeszły
przychodzi położana... - niech sobie pani pochodzi
poszłam do kibelka, założyłam podpaske i czuje skurcz ... bóle parte sie zaczeły
a ona - NIE PRZEĆ!
nie mogłam przy tym chodzić więc usiadłam i przez jakieś pół godzinki siedziałam i przysypiałam, a podczas skurczów oddychałam jak głupia byle nic nie pisnąć
po jakimś czasie zagląda lekarz z sali dalej i pyta
-możemy tędy przejść z maleństwem? my z TŻ - no pewnie.
Słyszę tylko jakiś płacz i widze pielęgniarki jak biegną przez salę z zawiniątkiem... pomyślałam - jak też już chcę być PO!
Wchodzi położna, każe się położyć... delikatnie sprawdza rozwarcie i mówi przeć!! no to prę raz, drugi, a ona- dobrze teraz proszę wstać, a jak będzie skurcz to kucnąć i mocno przeć.
Ja patrze na te kafelki na podłodze i sobie myśle ze przeciez zaraz rąbnę dzieckiem o "zolę" hehe, no ale jak karzą...
pre raz, drugiu, trzeci i czwarty i nic... każe się położyć... kładę się i prę dalej i nagle przychodzi lekarz z nożyczkami:/ i pyta głośno położnej "już"? ona "jeszcze nie" on "już"? ona teraz i poczułam znowu "plum"
Na moim brzuchu pojawiło się fioletowe maleństwo z wielkimi czarnymi oczkami wpatrującymi się spokojnie w moją spuchniętą facjatę, zakasłała i zaczęła się drzeć i już zapomniałam o całym świecie, ze mam rozwalonążyć, ze zaraz beda mnie szyć i że wyglądam jak niewygląd... Mój miły przeciął pępowine, cyknął fotke i poszedł z lekarzem i naszą córeczką do sali obok Potem mnie pochwalili, pozaszywali (w tym czasie darłam się na lekarza hehe) i kazali przejść na łóżko. TŻ przyniusł naszą córeczkę zawinietą w becik i spędziliśmy w trójkę następne 2 h , eh... pięknie

Mój poród od chwili podania kroplówki do finału trwał 3i pół godziny, Izabella urodziła się o 15:15 i stwierdzam fakt- poród był spoko, szycie okropne, a powrót do normalnośći z tym rozciętym kroczem okropny. Mogę rodzić dzieci nnawet codziennie ale juz nie dam się pociąć!!!

P.S. lewatywy nie miałam i nie zrobiłam kupki na sali co z resztą mało mnie wtedy obchodziło... a co do porodu to zanim mnie pozszywali musiałam urodzić łożysko co nie było ani bolesne ani nieprzyjemne, przycisłam, lekarz pociągnął za pępowinę, obejżał czy jest całe i tyle było z tego rodzenia piszę bo sama zastanawiałam się przed porodem jak to z tym łożyskiem jest. wyglądało ja wątróbka w foliowym woreczku
pozdrawiam wszystkie mamusie które przez to już przeszły i wszystkie które to czeka grunt, to zachować spokój i się nie bać, nas natura tak stworzyła zeby to zrobic i już , a lekarz i położna pomogą i wszystko się da

Edytowane przez madziarek1
Czas edycji: 2010-03-14 o 21:23
madziarek1 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-15, 08:44   #224
Pomidora
Zakorzenienie
 
Avatar Pomidora
 
Zarejestrowany: 2007-09
Lokalizacja: kociewie
Wiadomości: 5 848
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Jak czytam wasze opisy porodów, to się strasznie rozklejam! Boję się porodu, ale jak dochodzę do tego momentu, kiedy opisujecie pierwsze spotkanie z maleństwem, to już sama nie mogę doczekać się, kiedy zobaczę synka! Dziękuję wszystkim mamom za dzielenie się opowieściami o takim ważnym momencie życia - są piękne i takie uspokajające
__________________
Jestem zakochana..
Tymek
Maluchowo

28.09.2014





Pomidora jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-17, 14:59   #225
Pinacik
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 1
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

A ja rodzilam w Anglii, 2 tygodnie temu.Jedyne 16 godzin caloscJuz myslalam ,ze ten dzien nigdy nie nadejdzie rozchodzilo mi sie spojenie lonowe,bol potworny,w gorsze dni chodzilam z kulami.Dlatego tez po koniec 38 tygodnia chcialam zeby to bylo juz.a tu nic.Zadnych slodow ,ze moze czop odchodzi,zadnych skurczy przepowiadajacych.Bylam trosze zalamana myslą ,ze moze to jeszcze nawet i miesiac A tu o 3.30 rano,pierwszego dnia 39tc,dzien po tym jak sie poryczalam z bezsilnosci i bolu mojej kosci,zaczely saczyc mi sie wody.Oczywiscie obudzilam sie z mysla ,ze zrobilam po prostu siusiu poszlam sie przebrac i niczego nieswiadoma poszlam spac dalej.godzine pozniej znow to samo tyle ,ze tym razem zaczal mnie bolec kregoslop.Znow sie przebralam i pomyslalm ,ze do tej biednej kosci dojdzie bol kregoslupa jeszcze po jakis 10 min bol sie nasilil i za moment minal,po nastepnych jakis 10 znow tyle,ze tym razem znow poczulam,ze siusiam.No i w koncu dostalam olsnienia i obudzilam sie juz zupelnie.Polecialam sprawdzic pierwsze spodnie od pizamy ,ktore na szczescie byly biale i stwierdzilam,ze na pewno nie sa zolte nie sa rowniez zielone czy czerwone itp.wrocilam do lozka,po kolejnej fali bolu obudzilam mojego męzczyzne mówiąc,ze to chyba dzis.Liczylismy surcze do jakiejs 10 rano.Co 6 min.byly dosc silne wiec zadzwonilam do szpitala.Ze wzgledu na spojenie kazali mi przyjechac.Ale rozwarcie tylko na 2cm,wody nad dzidzią jeszcze nie splynely,skurcze co 5 min,wyslali mnie do domu Bylam zalamana bo skurcze zaczely byc silne.Polozna powiedziala, zeby nastepnego dnia o osmej rano zadzwonic,no chyba,ze cos sie zmieni.Na odchodne jednak stwierdzila,ze chyba sie jedna jeszcze tego samego dnia zobaczymy.Modlilam sie o to bo kazdy kolejny skurcz byl mocniejszy.I tak sie stalo.O 13 zaczelam miec skurcze co 3min,tak silne,ze na czworakach chodzilam,lzy w oczach,chcialo mi sie ryczec,dwa razy przywalilam glowa w sciane bo nie widzialam gdzie pelzne.Pojechalismy do szpitala o 15.00 mialam 5cm rozwarcie,zazyczylam sobie znieczulenie bo juz nie dawalam rady,dali mi gaz na poczatek.MASAKRA.czulam sie jak pijana,bol ten sam ale nie mialam nad tym kontroli,zaczelam wpadac w panike,darlam sie na cala porodowke ,ze ja nie dam rady tego zrobic odstawilam gaz i sie polepszylo,niestety bole jescze gorsze,o jakiejs 17.00 zaczelam czuc parcie.rozwarcie 10cm,Zabraklo skali pokazujacej sile skurczy Na szczescie po jakiejs 18.00 zaczelo dzialac znieczulenie.O 19.43 zostalam mama slicznej dziewczynki,malego żarłoka
Ktory smacznie spi sobie kolo mnie))))))
Ból potworny,momentami zastanawialam sie za jakie grzechy!! ale jak zobaczylam to sliczne malenstwo wszystko minelo.Nawet teraz kiedy nie spie po nocach,mala zjadla mi piersi,bol,zmeczenie,stre s wiem ,ze nigdy nie oddalabym takiego skarba i dla niego warto jest poswiecic wszystko
Pinacik jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-22, 13:42   #226
sexy body
Rozeznanie
 
Avatar sexy body
 
Zarejestrowany: 2006-08
Lokalizacja: z doliny
Wiadomości: 653
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Ja też opiszę mój poród. Pamiętam jak kilka miesięcy temu zaczytywałam się w tych opisach w internecie i cała się trzęsłam ze strachu
Bałam się potwornie, aż mnie momentami paraliżowało. Tak było przez kilka miesięcy. Nie mogłam spać w nocy bo o tym myślałam i płakałam. Na miesiąc przed porodem byłam już tak wykończona tymi nerwami, że chciałam rodzic teraz zaraz byle już się pozbyć tego lęku.

Urodziłam 18 grudnia 2009 r. , tydzień przed terminem. Brzuch mi w ogóle nie opadł.
Zaczęło się o 4.30 rano, obudziły mnie skurcze, ale miewałam już takie przez 2 tygodnie wcześniej, więc leżałam i czekałam. Od 5 zaczęły się skurcze regularne c0 4-5 minut. Bolało jak przy cholernie bolesnej miesiączce. Koło 7 wzięłam gorącą kąpiel i skurcze nie przeszły, wiec już wiedzieliśmy, że nadszedł dzień porodu
Niesamowite było to uczucie podekscytowania, radości, a z drugiej strony wielkiego strachu jak to będzie, czy wszystko będzie w porządku.
Miałam swoją położną, więc zadzwoniłam do niej i umówiłyśmy się na 9 w szpitalu. Przedtem wzięłam prysznic, ogoliłam się. Wszystko z pomoca TŻ bo sama nie dałabym rady. Potem zwymiotowałam Ale zaraz potem pojadłam żeby mieć siły do tej ciężkiej roboty

W szpitalu na izbie przyjęć zrobili mi badanie, miałam tylko 2 cm rozwarcia i sie tym podłamałam, bo myślałam że będzie z 6 skoro już od 4.30 mnie boli Przebrałam się, zrobili mi lewatywę i posłali na porodówkę. Tam standardowo Ktg i wywiad. Zadawano mi po kilka razy te same pytania o wiek, zawód, stan zdrowia, wykształcenie, choroby w rodzinie, uzywki itp. A ja sie zwijałam z bólu
Po formalnosciach trafiłam na salę porodów rodzinnych bo rodziłam z TŻ. Towarzyszyła nam też studentka, przemiła dziewczyna. Moja położna dała mi czopa i kroplówkę z oksytocyny. Było ciężko, na szczęście TŻ był cały czas przy mnie i pomagał jak mógł. Z bólu straciłam poczucie czasu i nie bardzo kontaktowałam co się wokół mnie dzieje. Potem położna posłała nas pod prysznic. Tam było w miarę dobrze, bo pod ciepłą wodą nie czułam tak bardzo bólów krzyżowych, a one były najgorsze. Po 30 minutach wróciłam na salę na Ktg i badanie. Było już 7 cm i wtedy zaczął się najgorszy ból. Przez około 1,5 godz. było bardzo cieżko. Skurcze przychodziły co chwilę. Ja wyłam, kołysałam się na piłce a ręcę trzymałam na poduszce, którą gryzłam i tarmosiłam

Pewna lekarka przyprowadziła do nas dwie uczennice, bo twierdziła, że "pięknie rodzę", pięknie daję sobie radę z bólem i robię wszystko jak należy, a rzadko sie to zdarza, więc chciała to pokazać podopiecznym Na szczęście te dziewczyny też były bardzo fajne. To znaczy pamiętam jak mnie głaskały i pocieszały. Położna znowu dała mi kroplówkę i zastrzyk przeciwbólowy i znowu poszłam pod prysznic. Te uczennice poszły z nami i pamietam jak mnie wycierały.
Potem wróciłam na salę i znowu męka. To jest naprawdę nieprawdopodobne jak ogromny może być ból. To jakiś inny wymiar bólu niż ten który zdarzało mi się odczuwać przez całe dotychczasowe życie. Na szczęście bardzo pomogło mi odpowiednie oddychanie, bo sprawiało, że czułam jakbym trzymała ten ból na wodzy, jakbym pozwalała mu osiągnąć tylko pewien poziom, żeby nie zawładnął mną całą. No i oczywiscie przy tych bólach ma się świadomość, że już niedługo zobaczy się swoje maleństwo, więc nie jest tak strasznie.
Mimo wszystko mogę powiedzieć, że jak przyszły skurcze parte, to byłam zdziwiona, że najgorszy ból już za mną bo spodziewałam się czegoś gorszego Nie bolało aż tak strasznie jak myślałam i daleka byłam od stwierdzenia że tego nie wytrzymam. W sumie to odczułam pewnego rodzaju rozczarowanie że to juz

Skurcze parte nie bolały tylko trzeba było się cholernie wysilić. U mnie druga faza trwała długo bo około godziny. Nie byłam nacinana tylko troszkę pękłam. Urodziłam mojego synka o 13.20. Nawet nie zorientowałam się ze już wyskoczył, tylko usłyszałam głos TŻeta który wzruszony mówił moje imię, spojrzałam na niego a on płakał trzymajac mnie za rękę. Po chwili zobaczyłam mojego płaczącego Skarbunia jak biedny nie wie co się wokół niego dzieje. Położono mi to cieplutkie ciałko na piersiach a mój Maluszek od razu otwierał swoje usteczka bo chciał od mamusi mleczka Coś niesamowitego!!! Przywitaliśmy się z nim i długo jeszcze nie mogliśmy uwierzyc w to co sie stało Potem przez 2 godziny leżeliśmy sobie we trójkę w sali porodowej i poznawaliśmy sie z naszym Maluszkiem. My z TŻ płakalismy z radości.

Łozysko to pikuś. Założono mi 3 szwy bez znieczulenia i to bolało cholernie!!!!!!!

Ale teraz jest przy mnie mój maleńki ssaczek i wiem że jeszcze będę chciała mieć dzieci!

Co do porodu to teraz wiem, że ważne jest żeby w trakcie wsłuchiwać się w swoje ciało i robić wszystko co ono nam podpowiada i w takim tempie jak ono chce.
Bardzo też jestem wdzięczna TZ za wsparcie i pomoc, obecność bliskiej osoby daje dużo, nie jest się w szpitalu osamotnionym


O matko, ale się rozpisałam!
Życzę wszystkim lekkich porodów i cudownych dzieciaków!!!
__________________
Czarny kot już jest!




Edytowane przez sexy body
Czas edycji: 2010-03-22 o 13:46
sexy body jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-23, 08:06   #227
SugarbabyLove
Zakorzenienie
 
Avatar SugarbabyLove
 
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 7 446
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Sexy body- piękna historia! z tym bólem zgodze sie też nie myślałam że dam rade i że może być aż taki ból. oddychanie daje dużo ulgi to jest racja. no i w samotności by sie gorzej rodziło. wiadomo jak jest osoba bliska to jest lepiej
__________________
Nie ma mnie dla nikogo..
SugarbabyLove jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-30, 09:39   #228
mkmp
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 72
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Witam !!
Chciałabym opisac swój poród. Tak wiec miałam rodzić siłami natury zaczełam wszystko przezywac w ok.30 tyg. ciazy ogladalam filmiki na youtube jak wyglada poród bylam przerazona. w 32tyg ciazy dowiedzialam sie ze bede miała cesarkę tez bylam przerazona, czytałąm na ten temat na necie gdzie kobiety pisały, że to niesamowity bol i przy zakladaniu cewnika i przy zdejmowaniu i wogle wszystko boli wszedzie tylko wiedzialam bol.
Nastepna wizyta byłą w 38 tyg. ciazy no i lekarz zapytał kiedy chce zobaczyc moje malenstwo, nie wiedzialam co powiedziec tak wiec on zadecydowal kazal jechac w ten sam dzien na oddział na nastepny dzien rano wykona mi zabieg. tak zrobilam pojechalam na oddział tam poznalam kobitki ktore rodzialy naturalnie nie narzekały.
Rano nastepnego dnia odbyął sie wizyta po wizycie podłaczyli mi weflon , cewnik który nic nie bolał przy zakładaniu i wzieli na blok operacyjny, a no i nie zapominajac dostałam specjalna koszule jak dla czubków hihihi. Znieczulenie mialam w kregosłup ktore bolalo jak ugryzienie przez komara a nie jak sie naczytałam ze boli jeszcze przez nastepny miesiac po. Po podaniu znieczulenia juz było tylko super wyjeli mi mała polozyli mi kolo buzi moglam ja dotknac pocalowac poprostu cudownie.
Po wszystkim zawiezli mnie na sale, kiedy zaczelo puszczac znieczulenie troszke bolalo ale nie do przesady, podlaczono mi kroplowke przeciwbolowa, po 12 godz moglam wstac z pomoca poloznej, no nie powiem pierwsze wstawania byly bolesne, ale z dnia na dzien bylo coraz latwiej wstac.
Dzisiaj jestem 3 tyg po wszystkim.
Kobitki ktore sa przed porodem nie bojcie sie ani cesarki ani silami natury rodzic. Polowa co jest wszedzie powypisywana to setka kłamstw, nie czytajcie głupot bo to nie jest takie wszystko straszne.A te fimiki na youtube i innycch stronach to głupota, tylko strasza przyszle matki przed porodem
mkmp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-30, 09:55   #229
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

No bo kto to widział te filmy oglądać?
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2010-03-30, 10:31   #230
mkmp
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 72
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;18232031]No bo kto to widział te filmy oglądać? [/QUOTE]


No własnie moja glupota i nic wiecej teraz to wiem
mkmp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-30, 10:42   #231
joasia899
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 13
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

nie oglada sie takich rzeczy bo to zawsze gorzej wyglada niz jest naprawde :-D
joasia899 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-30, 10:55   #232
mkmp
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 72
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez joasia899 Pokaż wiadomość
nie oglada sie takich rzeczy bo to zawsze gorzej wyglada niz jest naprawde :-D


Dokładnie nie oglada sie. Bo całkiem innaczej to wyglada jak sie oglada a całkiem innaczej jest naparwde
mkmp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-30, 11:17   #233
Heksa
Wtajemniczenie
 
Avatar Heksa
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Dublin
Wiadomości: 2 503
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Tak Was poczytałam i zachciało mi się podzielić swoją historią

Termin porodu miałam wyznaczony na 10 maja (zarówno z USG jak i z daty ostatniej miesiączki). 9 maja miałam wizytę u swojej ginekolog, która stwierdziła rozwarcie na ok 1,5cm, zrobiła masaż szyjki i powiedziała, że nie doczekam wtorkowej wizyty w szpitalu, bo do tego czasu urodzę. Wyszłam z gabinetu szczęśliwa, brzuch miałam duży i te ostatnie dni były dla mnie koszmarne - ledwo chodziłam, stopy puchły, byłam do niczego. Wracaliśmy do domu, mąż z głupia strzelił: zróbmy sobie małą wycieczkę samochodową to nasza ostatnia okazja przez najbliższe miesiące. Zgodziłam się. Spacerowaliśmy po plaży (mąż spacerował, ja się za nim toczyłam ), w pewnym momencie poczułam taki ból w dole brzucha jak przy okresie. Ale nie przejęłam się tym zbytnio. Następny skurcz pojawił się za ok50min. Powiedziałam do męża żebyśmy wracali, bo mogę urodzić nawet w nocy a jeszcze trzeba odkurzyć Odległości między skurczami zmniejszyły się, pojawiła się biegunka, totalny brak apetytu. Do tego zaczął mi odchodzić czop. Wieczorem skurcze były już co 15 min. O 2 w nocy, gdy skurcze były co 7 minut mąż zadecydował że jedziemy do szpitala, bo ani on ani ja już nie zaśniemy. Podczas ubierania się skurcze ustały, zasugerowałam TŻowi że to fałszywy alarm, ale on był zdecydowany jechać. Zrobiłam sobie w domu lewatywę na wszelki wypadek i pojechaliśmy. W szpitalu podłączyli mnie pod ktg, położna sprawdziła rozwarcie i powiedziała że to jeszcze nie ten moment, bo nie jest możliwe żebym rodziła i jednocześnie miała siłę się uśmiechać Zaproponowała mi zostanie w szpitalu, ale ja wolalam wrócić do domu. Wróciłam, położyłam się i udało mi się usnąć między skurczami (które znowu się pojawiły). W niedzielę była cisza... żadnych skurczy, tylko czop ciągle się ze mnie sączył. Pamiętam, że mąż mówił do mojego brzucha: synek, teraz tata będzie oglądał kubicę, dopiero po wyścigu możesz wyjść F1 się skończyła, wmusiłam w siebie lekki obiad. Wieczorem pojawiły się skurcze, podobne do tych z dnia poprzedniego więc zagryzłam wargi i udało mi się usnąć. W poniedziałek obudziłam się zmęczona, zrezygnowana.. nic mnie nie cieszyło, snułam się po mieszkaniu nie mogąc znaleźć miejsca. Mąż mnie denerwował, telefony od rodziny i znajomych męczyły. Myślałam już o wtorku, o wizycie w szpitalu podczas której mieliśmy poznać datę wywoływania porodu. Koło 20 wykąpałam się, położyłam do łóżka, wzięłam książkę Sapkowskiego do ręki i zaczęłam czytać. Skurcze tak jak i dzień wcześniej pojawiły się koło 19. Nawet nie zwracałam na nie uwagi, chyba przyzwyczaiłam się. Aż tu nagle BUM. Musiałam zerwać się z łóżka bo podczas tego skurczu nie mogłam ani uleżeć ani usiedzieć. Szybko do łazienki, pod prysznic - skurcze nie ustąpiły. Upociłam się cholernie, zamknęłam w łazience żeby nie patrzeć na męża którego w tej chwili miałam ochotę zabić. Kazałam mu iść pograć na komputerze i mnie nie denerwować (oczywiście to siedzenie przed kompem wypomniałam mu potem z milion razy ). Cały ten czas przekucałam w łazience - jedynie w tej pozycji skurcze były do przeżycia. W pewnym momencie zorientowałam się, że one są co 1,5-2 min, a że do szpitala mieliśmy ponad 40km to pędem do auta. W szpitalu byłam ok 24. Podłączyli mnie pod ktg, leżałam tak z 20 min, po tym czasie wchodzi położna i mówi: przykro mi, ale to jeszcze nie to. Pomyślałam: cholera skoro to nie jest poród to nie wiem jak on wygląda. Na koniec zapytała czy może zajrzeć mi między nogi. Zajrzała i mówi: jednak urodzisz. Takim zobojętniałym głosem pytam: taa, ciekawe kiedy? jutro, pojutrze. Na to ona odpowiada: za 10min. Wzięła mnie na wózek i fruu na porodówkę. Tam czekała na mnie druga położna, zaczęła spokojnie rozmawiać, skąd jesteśmy, pytać o Polskę.. w pewnym momencie w przelocie zerknęła między moje uda i zrobiła oczy jak 5złotówki. Szybko założyła rękawiczki, za niecałe 5 minut Ignaś był już na świecie. Potem tylko urodziłam łóżysko... Najdłużej i najboleśniej wspominam zszywanie, bo niestety popękałam. Mąż cały czas był przy mnie mimo, że pod nosem na niego klnęłam i cały czas wypominałam granie przy kompie
__________________


Heksa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-30, 11:30   #234
mkmp
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 72
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Cytat:
Napisane przez Heksa Pokaż wiadomość
Tak Was poczytałam i zachciało mi się podzielić swoją historią

Termin porodu miałam wyznaczony na 10 maja (zarówno z USG jak i z daty ostatniej miesiączki). 9 maja miałam wizytę u swojej ginekolog, która stwierdziła rozwarcie na ok 1,5cm, zrobiła masaż szyjki i powiedziała, że nie doczekam wtorkowej wizyty w szpitalu, bo do tego czasu urodzę. Wyszłam z gabinetu szczęśliwa, brzuch miałam duży i te ostatnie dni były dla mnie koszmarne - ledwo chodziłam, stopy puchły, byłam do niczego. Wracaliśmy do domu, mąż z głupia strzelił: zróbmy sobie małą wycieczkę samochodową to nasza ostatnia okazja przez najbliższe miesiące. Zgodziłam się. Spacerowaliśmy po plaży (mąż spacerował, ja się za nim toczyłam ), w pewnym momencie poczułam taki ból w dole brzucha jak przy okresie. Ale nie przejęłam się tym zbytnio. Następny skurcz pojawił się za ok50min. Powiedziałam do męża żebyśmy wracali, bo mogę urodzić nawet w nocy a jeszcze trzeba odkurzyć Odległości między skurczami zmniejszyły się, pojawiła się biegunka, totalny brak apetytu. Do tego zaczął mi odchodzić czop. Wieczorem skurcze były już co 15 min. O 2 w nocy, gdy skurcze były co 7 minut mąż zadecydował że jedziemy do szpitala, bo ani on ani ja już nie zaśniemy. Podczas ubierania się skurcze ustały, zasugerowałam TŻowi że to fałszywy alarm, ale on był zdecydowany jechać. Zrobiłam sobie w domu lewatywę na wszelki wypadek i pojechaliśmy. W szpitalu podłączyli mnie pod ktg, położna sprawdziła rozwarcie i powiedziała że to jeszcze nie ten moment, bo nie jest możliwe żebym rodziła i jednocześnie miała siłę się uśmiechać Zaproponowała mi zostanie w szpitalu, ale ja wolalam wrócić do domu. Wróciłam, położyłam się i udało mi się usnąć między skurczami (które znowu się pojawiły). W niedzielę była cisza... żadnych skurczy, tylko czop ciągle się ze mnie sączył. Pamiętam, że mąż mówił do mojego brzucha: synek, teraz tata będzie oglądał kubicę, dopiero po wyścigu możesz wyjść F1 się skończyła, wmusiłam w siebie lekki obiad. Wieczorem pojawiły się skurcze, podobne do tych z dnia poprzedniego więc zagryzłam wargi i udało mi się usnąć. W poniedziałek obudziłam się zmęczona, zrezygnowana.. nic mnie nie cieszyło, snułam się po mieszkaniu nie mogąc znaleźć miejsca. Mąż mnie denerwował, telefony od rodziny i znajomych męczyły. Myślałam już o wtorku, o wizycie w szpitalu podczas której mieliśmy poznać datę wywoływania porodu. Koło 20 wykąpałam się, położyłam do łóżka, wzięłam książkę Sapkowskiego do ręki i zaczęłam czytać. Skurcze tak jak i dzień wcześniej pojawiły się koło 19. Nawet nie zwracałam na nie uwagi, chyba przyzwyczaiłam się. Aż tu nagle BUM. Musiałam zerwać się z łóżka bo podczas tego skurczu nie mogłam ani uleżeć ani usiedzieć. Szybko do łazienki, pod prysznic - skurcze nie ustąpiły. Upociłam się cholernie, zamknęłam w łazience żeby nie patrzeć na męża którego w tej chwili miałam ochotę zabić. Kazałam mu iść pograć na komputerze i mnie nie denerwować (oczywiście to siedzenie przed kompem wypomniałam mu potem z milion razy ). Cały ten czas przekucałam w łazience - jedynie w tej pozycji skurcze były do przeżycia. W pewnym momencie zorientowałam się, że one są co 1,5-2 min, a że do szpitala mieliśmy ponad 40km to pędem do auta. W szpitalu byłam ok 24. Podłączyli mnie pod ktg, leżałam tak z 20 min, po tym czasie wchodzi położna i mówi: przykro mi, ale to jeszcze nie to. Pomyślałam: cholera skoro to nie jest poród to nie wiem jak on wygląda. Na koniec zapytała czy może zajrzeć mi między nogi. Zajrzała i mówi: jednak urodzisz. Takim zobojętniałym głosem pytam: taa, ciekawe kiedy? jutro, pojutrze. Na to ona odpowiada: za 10min. Wzięła mnie na wózek i fruu na porodówkę. Tam czekała na mnie druga położna, zaczęła spokojnie rozmawiać, skąd jesteśmy, pytać o Polskę.. w pewnym momencie w przelocie zerknęła między moje uda i zrobiła oczy jak 5złotówki. Szybko założyła rękawiczki, za niecałe 5 minut Ignaś był już na świecie. Potem tylko urodziłam łóżysko... Najdłużej i najboleśniej wspominam zszywanie, bo niestety popękałam. Mąż cały czas był przy mnie mimo, że pod nosem na niego klnęłam i cały czas wypominałam granie przy kompie


Super opowiedziałaś swój poród. Najlepsze to wypominanie, że grał na kompie m
mkmp jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-30, 13:16   #235
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Pfffff znając siebie swojego też wywalę do kompa

A ostatnio koleżanki śmiały się ze mnie, że ja na porodówkę, coby się nie nudzić, szydełko wezmę
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-30, 15:42   #236
749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-03
Wiadomości: 5 514
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;18236227]
A ostatnio koleżanki śmiały się ze mnie, że ja na porodówkę, coby się nie nudzić, szydełko wezmę [/QUOTE]

Jak leżałam na patologii to też miałam nitki, pudło i szydełko.
A nie wiedziałam, że trzeba zrobić porządek na łóżku gdy ordynator miał obchód.
749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-30, 16:09   #237
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-03
Wiadomości: 44 997
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

A co go to, co mam na swoim łóżku?
0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-30, 20:29   #238
Camillina
Raczkowanie
 
Avatar Camillina
 
Zarejestrowany: 2009-08
Wiadomości: 135
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;18236227]Pfffff znając siebie swojego też wywalę do kompa

A ostatnio koleżanki śmiały się ze mnie, że ja na porodówkę, coby się nie nudzić, szydełko wezmę [/QUOTE]

Ja zabrałam gazetki.. lekarz co wchodził to oceniał, że do finału jeszcze daleko bo mam siłę czytać. Pomylił się, położna ledwie zdążyła się przygotować na odebranie dziecka. Na mnie czytanie działa przeciwbólowo.
Camillina jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-03-31, 15:11   #239
blonde_hair
Zakorzenienie
 
Avatar blonde_hair
 
Zarejestrowany: 2010-03
Wiadomości: 14 395
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

Witajcie!To moze i ja podziele sie swoimi wrazeniami

Moj poród byl krotki ale dosc bolesny. Po prodzie mówiłam, ze juz wiecej dzieci niechce, ale teraz po 3 miesiacach nie jest juz tak zle- to prawda, ze o tym bólu sie zapomina

Jak pisalam u mnie wszystko działo sie bardzo szybko. Czop zaczal mi odchodzic 3 tyg przed porodem, ledwo mogłam chodzic. Mialam zagrozenie przedwczesnym porodem, ale dzieki lezeniu dotrwałam do 38 tyg- i tak 2 tyg przed terminem.
2 stycznia ok 10 rano zaczelam lekko krwawic- juz wiedzialam, ze cos sie swięci, ale spokojnie sie połozyłam, bo miałam lekkie skurcze, zjadłam cos, wziełam prysznic. Potem sie uspokoilo. Ok godz 13 poszlam do toalety i wtedy zaczeło sie mocne krwawienie, skurcze sie tez nasiliły, ze ledwo mogłam stac. Wtedy szybko z mezem do samochodu i do szpitala.O 14 bylismy w szpitalu. Przed samym wejsciem odeszly mi wody. W recepcji posadzono mnie na wozek i zawieziono na sale. Tam podlaczono mnie pod ktg. Skurcze sie nasilałay i byly bardzo bolesne. Jak mnie polozna zobaczyla powiedziala, ze to juz i ze bedzie łatwo i szybko. Kilkanascie parc i mój synek był na swiecie. Najgorszy bol dla mnie byl wtedy jak glówka byla w polowie wyjscia - straszne, a potem to juz tak jakby dziecko"wypłyneło". Co do znieczulenia to podano mi gaz, ale jakos na mnie nie działal. Obylo sie bez pekniec
Po porodzie podano mi dziecko na piers- wtedy zapomina sie o calym bolu, to jest naprawde cudowne uczuciePozniej malego mierzyli i wazyli.
Rodziłam w Irlandii i bardzo sobie chwale połozne- mile, spokojne, pomocne, zagadywaly na kazdym kroku. Przy porodzie byl maz ze mna, ale zamiast pomagac mnie denerwowal swoim gadaniem- niby chcial pomóc. Podobno na niego krzyczałam z tego bólu ale nawet nic nie pamietam
A teraz moj synek ma 3 miesiace i jestem najszczesliwsza mama na ziemii

Zycze wszystkim lekkich i szybkich porodów!
__________________
Nasz Wielki Dzień- 22.09.2007 https://wizaz.pl/forum/album.php?albumid=10556
Nasza Miłość Sebastianek- 02.01.2010 https://wizaz.pl/forum/album.php?albumid=10442
blonde_hair jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2010-04-01, 06:26   #240
jastinada
Wtajemniczenie
 
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Bochnia
Wiadomości: 2 279
GG do jastinada
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)

dzień dobry

na razie doczytałam do Seony

LEWATYWA to nie tylko pozbycie się jedzenia z dwóch dni...w jelitach zalega nieraz pokarm z kilku lat,więc tak jak Seona pisze-NAJEDZCIE SIE POŻĄDNIE przed porodem bo w czasie nie pozwolą Wam jesc a lewatywę pewnie zrobią i tak...a tylko po to żeby przspieszyc i usprawnic poród.Ja miałam lewatywę i to był mój najmniejszy problem
__________________


moje maleństwo
jastinada jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Być rodzicem


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-07-29 12:41:24


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 20:51.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.