Chemia, rak i totalny brak oparcia w TŻ

[malamenda2009]

Co u Ciebie słychać Brawurko?

[_Brawurka_]

Leczenie coraz lepiej, teraz przyjmuje tylko chemie uzupelniajace... Natomiast byly TZ poinformowal mnie, ze nie chce byc ze mna bo zobaczyl, ze kiepska ze mnie partnerka na przyszlosc. Ze nie wierzy, ze przyjezdzajac po chemii do niego nie mialam sily np. zrobic mu prania, badz poscierac kurzu. Ze nie wierzy, ze nie moglam tego zrobic, poprostu mi sie nie chcialo i on nie chce kobiety, ktora nie dba o porzadek wokol... Zaznaczam, ze bywalam u niego praktycznie tylko po chemii, wymiotowalam, mdlalam, ale to najwidoczniej malo... On nie chce kobiety ktora prowadzi taki tryb zycia. Rece opadaja...

[anonimowy_anemik]

Brawurka, nie wnerwiaj mnie, dziewczyno! W ogóle się tu nie udzielam prawie, ale czasem jak cos podczytuję, to się kurna aż muszę zalogować.
Powiedz mi - po co, po jakiego grzyba w ogóle jeszcze dyskutujesz z tym gościem? Ja wiem (z tego, co czytam), że jesteś fajną osobą i masz dobre serce i może nie umiesz tak po prostu komus zasadzić kopa w rzyć, choć on bardzo tego chce i cierpliwie na to pracuje. Ale, na litość, nie rób tego sobie- nie dawaj mu jeszcze jeździć po sobie. Panicz najwidoczniej ma gdzieś tam w środku swędzącą swiadomość, ze zachował się jak kupa i dlatego próbuje teraz sobie, Tobie i na bank reszcie otoczenia wmawiać, że to nie jego przerosły sprawy, tylko to z Tobą był problem, on był cacy, ale to Ty miałaś wieczne wymówki, żeby polegiwać na otomanach w oparach lenistwa. Nie daj sobie tego kota odwrócić "do góry nogami" To słaby jest chwyt i popularny wśród takich płazów.
Po prostu nie pozwól, by takie rzeczy miały wpływ na Twoje samopoczucie. Ty potrzebujesz teraz siły, zwłaszcza psychicznej, żeby się odbudowywać. Nie dokładaj sobie, wysłuchując takiego palanta. Jak ma problem i musi komuś kłapać w celu zagłuszenia sumienia, to niech mówi do ręki. Uniosłam się.
Brawurko, wysyłam Ci wszystkie pozytywne myśli, będzie dobrze! Tyle osób Ci kibicuje nie bez powodu. Jesteś świetną dziewczyną, tylko nie musisz tego "rozdawać" każdemu - zerwij kontakt z tą żałosną męską pijawką, bo Cię to hamuje.

[_Brawurka_]

Zrobilam to... dzis wpadly przyjaciolki, zabraly wszystkie zdjecia, pokasowalysmy numery... On sie nie odezwie, o to akurat martwic sie nie musze, bo przeciez duma mu nie pozwoli Obecnie czuje, ze mam sile i nie moge uwierzyc, ze dalam sie tak traktowac, ze pozwolilam na to, by ktos taki kompletnie pozbawil mnie pewnosci siebie i sprawil, bym myslala ze to faktycznie jest moja wina. Ze gdybym byla lepsza, ladniejsza, madrzejsza, bardziej zaradna to napewno by mnie kochal... Nie, znalazlby inny powod by zmieszac mnie z blotem... Wiem, ze bedzie mi ciezko, wiem ze beda lzy i tesknota, ale musze dac rade, nie wiem jak ale musze...

[malamenda2009]

Napisane przez _Brawurka_

Zrobilam to... dzis wpadly przyjaciolki, zabraly wszystkie zdjecia, pokasowalysmy numery... On sie nie odezwie, o to akurat martwic sie nie musze, bo przeciez duma mu nie pozwoli Obecnie czuje, ze mam sile i nie moge uwierzyc, ze dalam sie tak traktowac, ze pozwolilam na to, by ktos taki kompletnie pozbawil mnie pewnosci siebie i sprawil, bym myslala ze to faktycznie jest moja wina. Ze gdybym byla lepsza, ladniejsza, madrzejsza, bardziej zaradna to napewno by mnie kochal... Nie, znalazlby inny powod by zmieszac mnie z blotem... Wiem, ze bedzie mi ciezko, wiem ze beda lzy i tesknota, ale musze dac rade, nie wiem jak ale musze...

Tak jest niestety. Dlatego dobrze, że zamknęłaś ten rozdział życia i mam nadzieję, że tym razem ostatecznie Wtedy szybciej dojdziesz do siebie i będziesz mogła cieszyć się życiem i wracać spokojnie do zdrowia Trzymaj się ciepło i mam nadzieję, że ten czas i leczenia fizycznego i duchowego będzie dla Ciebie spokojny i rozwijający Dużo zdrowia, szczęścia i wytrwałości w postanowieniu, nie przeciągaj definitywnego zakończenia tego związku w nieskończoność

[201803290936]

Napisane przez _Brawurka_

Leczenie coraz lepiej, teraz przyjmuje tylko chemie uzupelniajace... Natomiast byly TZ poinformowal mnie, ze nie chce byc ze mna bo zobaczyl, ze kiepska ze mnie partnerka na przyszlosc. Ze nie wierzy, ze przyjezdzajac po chemii do niego nie mialam sily np. zrobic mu prania, badz poscierac kurzu. Ze nie wierzy, ze nie moglam tego zrobic, poprostu mi sie nie chcialo i on nie chce kobiety, ktora nie dba o porzadek wokol... Zaznaczam, ze bywalam u niego praktycznie tylko po chemii, wymiotowalam, mdlalam, ale to najwidoczniej malo... On nie chce kobiety ktora prowadzi taki tryb zycia. Rece opadaja...

W jego małym móżdżku oczywiście nie zrodziła się myśl, że tego typu obowiązki można dzielić lub że może on je wykonywać i nie na tym polega związek... Oczywiście.

Generalnie szkoda byłoby mi na tego faceta zwymiotować, poważnie. Tylko Ty mimo wszystko nadal w tym tkwisz jedną stopą - czemu sobie to robisz?

[_Brawurka_]

Mysle sobie, ze jestem bliziutko osiagniecia sukcesu... Pracuje, czas mam zajety, otaczam sie pozytywnymi ludzmi i Wy tutaj dajecie mi duzo sily i utrzymujecie w postanowieniu nie wracania do czegos co nie ma sensu.
Generalnie to chyba dobry chlopak, tylko kompletnie niedojrzaly. Nie dla mnie. Siedzi mi jeszcze w glowie, ale za kazdym razem gdy przypominaja mi sie jakies mile chwile, slysze w glowie jego glos "bo wiesz, dla mnie juz nas nie ma, nie zalezy mi na Tobie" i to wystarcza. Nie bede tam gdzie mnie nie chca...

[_Brawurka_]

3.08.2010r po ciezkiej walce z choroba odeszla od nas nasza ukochana przyjaciolka Patrycja.

Pisze to przez lzy, nie wiedzialam o tym watku. A teraz trzymajac w rekach jej komputer, dotykajac klawiatury, ktorej dotykaly jej dlonie, nie potrafie przestac plakac. Byla moja najlepsza przyjaciolka, niesamowicie dobrym czlowiekiem, ktory kochal zycie. Bo mimo wszystkich przeciwnosci, mimo bolu, mimo wielu ciezkich chwil kochala zycie. Potrafila sie nim cieszyc. Co wiecej mimo wlasnej choroby potrafila wspierac swoich bliskich w ich problemach. Swoim usmiechem i cieplem sprawiala, ze wszystko wydawalo sie prostsze.
A teraz... jak pomysle, ze juz sie z nia nie spotkam, nie zobacze jej to nie moge w to uwierzyc. Tak bardzo chciala zyc, tak bardzo walczyla, nie chciala sie poddac. Tak bardzo byla silna w tym wszytkim. Nikt kto nie wiedzial nigdy by nawet nie pomyslal, ze jest chora. Piekna i dobra osoba.

Kocham Cie przyjaciolko i nigdy o Tobie nie zapomne, dalas mi tyle wsparcia, ciepla i uczucia. Nie moge uwierzyc, ze Cie nie ma. Wciaz mam ochote napisac smsa "wychodze do Ciebie kotek" i czekac na odpowiedz, wiem co bys napisala "czekam na Ciebie wariacie" ale juz nigdy tego nie przeczytam, juz nigdy... Nie potrafie przestac Cie wspominac, tyle dobrych chwil, tyle radosci.

Panie Boze dlaczego?

Kocham Cie Patusia, Twoja Gosia

[Senso]

Nie rozumiem tego wpisu... kim była Patrycja?

[melunia21]

ojej przeciez 4 dni temu jeszcze do nas pisała ..

[Merys]

O Jezu czy ja dobrze zrozumialam? Niech ktos napisze ze nie...
Matko kochana bylam pewne ze wyjdzie z tej choroby to nie moze byc prawda

[Senso]

Właśnie tego się obawiam, że to o nią chodzi.. Nie udzielałam się tutaj ale czytałam regularnie wątek.

[malamenda2009]

No jeśli to tak, to przykro bardzo Trudno uwierzyć, że to takie smutne zakończenie...

[Senso]

Napisane przez _Brawurka_

Mysle sobie, ze jestem bliziutko osiagniecia sukcesu... Pracuje, czas mam zajety, otaczam sie pozytywnymi ludzmi i Wy tutaj dajecie mi duzo sily i utrzymujecie w postanowieniu nie wracania do czegos co nie ma sensu.
Generalnie to chyba dobry chlopak, tylko kompletnie niedojrzaly. Nie dla mnie. Siedzi mi jeszcze w glowie, ale za kazdym razem gdy przypominaja mi sie jakies mile chwile, slysze w glowie jego glos "bo wiesz, dla mnie juz nas nie ma, nie zalezy mi na Tobie" i to wystarcza. Nie bede tam gdzie mnie nie chca...

spójrzcie na datę.. właśnie w tym dniu odeszła

[preetamsingh]

Czy to znaczy że Brawurka...?? nawet nie chcę tak myśleć....

[SzmaragdowyKotek]

Wczoraj wieczorem odwiedziłam ten wątek... i chciałam napisać coś miłego Brawurce dla pokrzepienia serduszka...nie zdążyłam?....wciąż mam nadzieję, że może źle zrozumiałyśmy ostatni wpis...

[Merys]

Ja rowniez mam taka nadzieje

[Ivy123]

Trzymaj się Brawurko tam.Wierzę, że już jesteś szczęśliwa.

[Mirianka]

o Jezu ...

[Gwiazdeczka1978]

Boze jak mi przykro. Mam nadzieje, ze to nieprawda... Czytałam jeszcze posty Brawurki w wątku Magdy równiez walczacej z rakiem i bardzo przejełam sie jej losem obydwu. Zycie jest qrw* niesprawiedliwe.

[elvegirl]

o...nie...słów mi zabrakło...

Przecież było już lepiej...

Nie chcę w to wierzyć.