pozyskiwanie nieruchomości do zamieszkania

[rembertowa]

Napisane przez grubella

Mam podobne spojrzenie na renowację zabytków.
Ile to pięknych ruin zamienia się w koszmarne luksusowe cuda z pustaka.
Ogromnie nad tym ubolewam.
ot, choćby jak tutaj czy krzyż pomalowany olejną farbą do parkowych ławek.

ten biały domek z czerwonym dachem i tak nie jest jeszcze przykładem kompletnego koszmarku, jaki można z takiego starego domu zrobić - ot, współczesna architektura quasi-dworkowa w wersji soft. Że brzydka - to inna sprawa.

Inna rzecz, że zaczęły się wszechstronne naciski - i jakbyśmy się teraz zdecydowali nie kupić tego domu, to będzie wieloaspektowy cyrk. A nie chciałabym decydować pod presją...

[grubella]

Napisane przez rembertowa

ten biały domek z czerwonym dachem i tak nie jest jeszcze przykładem kompletnego koszmarku, jaki można z takiego starego domu zrobić - ot, współczesna architektura quasi-dworkowa w wersji soft. Że brzydka - to inna sprawa.

Inna rzecz, że zaczęły się wszechstronne naciski - i jakbyśmy się teraz zdecydowali nie kupić tego domu, to będzie wieloaspektowy cyrk. A nie chciałabym decydować pod presją...

A któż tak naciska? Kto ma prawo żądać/oczekiwać , że podejmiecie decyzję o zakupie domku nie dla własnej potrzeby
tylko aby spełnić czyjeś pobożne życzenia zobaczenia Was w roli właścicieli akurat tej pięknej nieruchomości .
Decyzja należy tylko i wyłącznie do Was bo to Wy jej skutki odczujecie.
Kredyt sam się nie spłaci, problemy związane w umieszczeniem domku w ewidencji a być może w przyszłym czasie także w rejestrze zabytków
mogą się okazać tak ciężkie do rozwiązania, że domek stanie się jak przysłowiowa kula u nogi.
Trzeba też pomyśleć , że za X lat gdy będziecie chcieli go zbyć aby na stare lata wrócić do miasta może okazać się , że kolejny chętny na kupno zabytku/i problemy z nim związane/ się nie znajdzie.

Wszystko trzeba dokładnie przeanalizować, przemyśleć.

Pięknie by było pozyskać zabytek i pozostawić go potomnym w idealnym stanie. Ale nie "ku chwale ojczyzny".
Aż tak poświęcać się nie musicie.
Ma służyć Wam dla przeżywania pięknych chwil w jego murach
ale gdy przyjdzie konieczność to musicie mieć możliwośc zamiany na bardziej przyjazne wnętrza i okolice.Zamiany korzystnej finansowo i bezproblemowej.

[rembertowa]

Napisane przez grubella

A któż tak naciska? Kto ma prawo żądać/oczekiwać , że podejmiecie decyzję o zakupie domku nie dla własnej potrzeby
tylko aby spełnić czyjeś pobożne życzenia zobaczenia Was w roli właścicieli akurat tej pięknej nieruchomości .
Decyzja należy tylko i wyłącznie do Was bo to Wy jej skutki odczujecie.
Kredyt sam się nie spłaci, problemy związane w umieszczeniem domku w ewidencji a być może w przyszłym czasie także w rejestrze zabytków
mogą się okazać tak ciężkie do rozwiązania, że domek stanie się jak przysłowiowa kula u nogi.
Trzeba też pomyśleć , że za X lat gdy będziecie chcieli go zbyć aby na stare lata wrócić do miasta może okazać się , że kolejny chętny na kupno zabytku/i problemy z nim związane/ się nie znajdzie.

Wszystko trzeba dokładnie przeanalizować, przemyśleć.

Pięknie by było pozyskać zabytek i pozostawić go potomnym w idealnym stanie. Ale nie "ku chwale ojczyzny".
Aż tak poświęcać się nie musicie.
Ma służyć Wam dla przeżywania pięknych chwil w jego murach
ale gdy przyjdzie konieczność to musicie mieć możliwośc zamiany na bardziej przyjazne wnętrza i okolice.Zamiany korzystnej finansowo i bezproblemowej.

ano kibice i wszyscy zaangażowani w proces. Albo pytają, albo pośpieszają. Co z tego, że na przytomnie potrafię sobie tego rodzaju presję rozłożyć na czynniki pierwsze - co się nagłowię, to moje przecież. I dobrze jest przeczytać to, co napisałaś - przeczytałam sobie kilkakrotnie, bo niby wiem, ale jakoś tak - dobrze przeczytać.

We wszystkie strony zastanawiam się nad tym, czy jak okaże się, że trzeba się przemieścić, da się ten dom sprzedać - plan zagospodarowania przestrzennego daje nadzieje, że nieruchomość, zwłaszcza w tym punkcie, będzie atrakcyjna w przyszłości, nawet zabytkowa. Niewątpliwie nie da się jednak jej sprzedać szybko, bo, jak już pisałam - to nieruchomość dla koneserów level pro, niestety. I czuję, że muszę się z tym namyślić. Bo z jednej strony, już widzę ten domek zrobiony po mojemu, z drugiej - to może być naprawdę największa wtopa planu pięcioletniego.

[cava]

Rembertowa, cały czas Ci kibicuję, ale i chyba widać, ze dośc sceptycznie patrzę na ten konkretnie Twój wybór. Mimo że cały czas tez próbuję mieć na uwadze, że ludzie to "rózne som" i moja miarka nie musi pasowac do każdego.

Bo ten dom , co raz odkrywa kwiatki, których nie mieliście w planach.

IMO, młodzi ludzie (czyli tak jakoś do 75 r.ż., czyli pracujący) powinni być przede wszytkim mobilni. Dom to rzecz, fajnie jak jest łatwa do : kup-sprzedaj.

Ten dom, to perełka.
Dla kogos kto ma w planach spedzić zycie w 1 miejscu, poświęcić się temu miejscu i pielęgnacji historii.
Na moje oko, to jest dom dla pary, która chce zyć agroturystyki.
Duzy, na wsi, sam z siebie ciekawy więc ściagający klientów.
Zagospodarowac pokojami dla gości poddasze, dokupic pole obok, postwic parę kóz i kucyka i biznes się zacznie kręcić.
Od samego początku mam takie skojarzenie.


A Ty coś pisałaś, ze Wy oboje jednak jesteście nastawieni na karierę zawodową w mieście i ciągłe podwyzszanie kwalifikacji. Kto ie gdzie będziecie je musieli podwyższać za 5 lat, zeby nie utknąć w miejcu.

[rembertowa]

Napisane przez cava

Rembertowa, cały czas Ci kibicuję, ale i chyba widać, ze dośc sceptycznie patrzę na ten konkretnie Twój wybór. Mimo że cały czas tez próbuję mieć na uwadze, że ludzie to "rózne som" i moja miarka nie musi pasowac do każdego.

Bo ten dom , co raz odkrywa kwiatki, których nie mieliście w planach.

IMO, młodzi ludzie (czyli tak jakoś do 75 r.ż., czyli pracujący) powinni być przede wszytkim mobilni. Dom to rzecz, fajnie jak jest łatwa do : kup-sprzedaj.

Ten dom, to perełka.
Dla kogos kto ma w planach spedzić zycie w 1 miejscu, poświęcić się temu miejscu i pielęgnacji historii.
Na moje oko, to jest dom dla pary, która chce zyć agroturystyki.
Duzy, na wsi, sam z siebie ciekawy więc ściagający klientów.
Zagospodarowac pokojami dla gości poddasze, dokupic pole obok, postwic parę kóz i kucyka i biznes się zacznie kręcić.
Od samego początku mam takie skojarzenie.


A Ty coś pisałaś, ze Wy oboje jednak jesteście nastawieni na karierę zawodową w mieście i ciągłe podwyzszanie kwalifikacji. Kto ie gdzie będziecie je musieli podwyższać za 5 lat, zeby nie utknąć w miejcu.

no więc ten pomysł z agroturystyką moim zdaniem ratuje tę imprezę przed definitywną rozpaczą z powodu niesprzedawalności - do tego, żeby w tym domu mieszkać, to się wariata łatwo nie znajdzie. Ale do zrobienia z tego agroturystyki - zwłaszcza, jak porobią te wszystkie zapowiadane szpanerskie inwestycje w okolicy, żeby jeszcze bardziej turystycznie było - jak najbardziej.

Ta decyzja z mojej strony jest mocno emocjami podszyta - bo ten dom ma wszystko, dokładnie wszystko, co kojarzę z idealnym domem. No dobra, będzie mieć, bo kuchnię z fajerkami trzeba będzie dokupić. Może się okazać, że ten entuzjazm szybko się wypali, jak coś w planie nie pójdzie dobrze, albo właśnie - będę chciała zad ruszyć na dłużej, a tu nieruchomość ciężka do sprzedania. Inna rzecz, że wtedy można taką nieruchomość wynająć na jakiś czas, bo to już zadupie, ale ciągle blisko do naszego prowincjonalnego miasteczka.

Ale nie, żebym nie myślała na te wszystkie tematy. Paradoksalnie zresztą, pomysł z agroturystyką jest o tyle niezły, że jak się w końcu zabiorę za przekwalifikowywanie się, to akurat będę miała coś na czas pobierania edukacji. Widzisz więc - międlę wszystkie te pomysły, międlę i wychodzi mi, że to piękny dom jest, taki, jaki sobie wymarzyłam.

A co do różnych kwiatków: każdy dom, który oglądaliśmy, ujawnia prędzej lub później jakąś potężną wadę. Konserwator na głowie brzmi owszem, nieźle, ale i tak nie mieści się w top 3.

[grubella]

A mnie się ta agroturystyka nie widzi.
I moim zdaniem moda na agroturystykę już minęła.
Poza tym agroturyści mają coraz większe wymagania.Na pokój bez łazienki chętnych za bardzo się nie znajdzie.
I okolica na agroturystykę musi być odpowiednia. W lecie jakaś woda /zalew, jezioro/ , zimą najlepiej stok/górka z wyciągiem narciarskim.
No i jeszcze las, ścieżki rowerowe też pożądane.
Bo ludzie samym powietrzem i widokami się nudzą bardzo szybko.
Dobrze też im coś pokazywać, robić lekcje np. pieczenia chleba, lepienia garnków, wędzenia kiełbasy, haftowania serwetek itp..
Pod uwagę trzeba też wziąć wielkość działki. Czy jest miejsce na parking dla wszystkich agroturystów, miejsce na grilla czy ognisko, altankę.
Kozy i kucyki to tylko kłopot, trzeba temu zapewnić miejsce postojowe latem i zimą, paszy naszykować, mieć magazyny na nią.Miejsce na gnój od nich. Bo kopa aromatycznego gnoju pod oknem to chyba nie będzie pożądana. Przy zwierzętach działka musi być bardzo duża.
Kto nie miał z tym do czynienia to nie ma co się w to bawić.
Zwierzęta wymagają codziennej kilkugodzinnej pracy przy nich.
Po gościach trzeba też sprzątać, prać pościele, co jakiś czas odświeżać pomieszczenia. Zapewnić im dostęp do kuchni, do gotowania lub samemu gotować dla nich.
Moim zdaniem ten dom 150metrowy jest za mały aby liczyć na to, że będzie przynosił dochód z agroturystyki.A inwestycja w zagospodarowanie poddasza na pokoje i łazienki nieprędko się zwróci o ile w ogóle.
Agroturystyka jest dobra dla rolników jako dodatkowe ale nie jedyne źródło dochodu. Gdy i tak obrabia się pole, ma zwierzęta,sad i ogród i te produkty można po przetworzeniu gościom sprzedać.
Poza tym rolnik podatku od iluś tam pokoju nie płaci a nie będąc rolnikiem z fiskusem za wynajem trzeba się rozliczać.
Więc ja bym się nie pakowała w agroturystykę, wynajem pokoi.
Narobi się człowiek z zysk żaden.

Jeśli już to małe muzeum/izba pamięci z czymś co jest z tym miejscem okolicą związane.

[Hibiku]

Napisane przez grubella

Jeśli już to małe muzeum/izba pamięci z czymś co jest z tym miejscem okolicą związane.

Oj, to to już na 1000% nawet nie będzie próbowało być opłacalne;p

[grubella]

Napisane przez Hibiku

Oj, to to już na 1000% nawet nie będzie próbowało być opłacalne;p

Zgadza się, ale i nakład pracy mniejszy.
Na agroturystyce człowiek ma wstać znacznie wcześniej przed gośćmi i położyć się znacznie później niż oni aby przypilnować wszystkiego, dogodzić im. Aby przyjechali znowu i jeszcze innych namówili.
Pomieszczenia się niszczą, urządzenia i meble tak samo. Co i raz trzeba coś remontować, wymieniać. Jeśli się samemu tego nie potrafi zrobić lub czasu nie starcza aby ogarnąć to wszystko to trzeba kogoś zatrudnić bo goście muszą mieć idealnie.
Drożne odpływy, ciepłą wodę , ciepłe czyste pomieszczenia, w lecie klimatyzowane skoro to ma być strych zaadaptowany.

[201604191001]

Ale rembertowa nie chce sama bawić się w agroturystykę tylko mówi, że to jest jedyna opcja żeby to sprzedać. Ewentualnie, kiedyś, w przyszłości. Że jako dom mieszkalny łatwo tego nie opchnie ale jako agro już jest lepiej. Więc co z tego, że do kóz i gości trzeba wstawać, są tacy, którzy wstawać lubią i oni mogą być potencjalnymi kupcami.


Rembertowa, ja cały czas czytam ale nie odzywam się, bo nie mam nic mądrego czy przydatnego do powiedzenia. Jednak im dalej w las tym bardziej zastanawiam się, czy to jest dobry wybór... A naciskającym i popędzającym powiedz, że jak oni mają pół bańki, czy ile tam pieniędzy potrzeba, to mogą wam kupić i będzie z głowy

[Silesian Girl]

Napisane przez _Judith_

Ale rembertowa nie chce sama bawić się w agroturystykę tylko mówi, że to jest jedyna opcja żeby to sprzedać. Ewentualnie, kiedyś, w przyszłości. Że jako dom mieszkalny łatwo tego nie opchnie ale jako agro już jest lepiej. Więc co z tego, że do kóz i gości trzeba wstawać, są tacy, którzy wstawać lubią i oni mogą być potencjalnymi kupcami.


Rembertowa, ja cały czas czytam ale nie odzywam się, bo nie mam nic mądrego czy przydatnego do powiedzenia. Jednak im dalej w las tym bardziej zastanawiam się, czy to jest dobry wybór... A naciskającym i popędzającym powiedz, że jak oni mają pół bańki, czy ile tam pieniędzy potrzeba, to mogą wam kupić i będzie z głowy

Zawsze mozna wykorzystac to jako powod do obnizenia ceny domu

Sent from my LG-P700 using Wizaz Forum mobile app

[Chatul]

Napisane przez rembertowa

ano kibice i wszyscy zaangażowani w proces. Albo pytają, albo pośpieszają. Co z tego, że na przytomnie potrafię sobie tego rodzaju presję rozłożyć na czynniki pierwsze - co się nagłowię, to moje przecież. I dobrze jest przeczytać to, co napisałaś - przeczytałam sobie kilkakrotnie, bo niby wiem, ale jakoś tak - dobrze przeczytać.

Nie daj się naciskom innych, bo to Ty masz ten dom kupić (i Twój TŻ, oczywiście), a nie cała reszta ludzi. Zwłaszcza, że potem to Ty i Twój partner, a nie inni ludzie, będziecie ponosić skutki swojej decyzji.

Szansa, że ktoś Wam wykupi ten dom sprzed nosa jest naprawdę mała, możecie ryzykować. Już prędzej właścicielka się wycofa, ale wtedy też sprawa będzie jasna.
Dajcie sobie czas, bo możecie sobie na to pozwolić

[rembertowa]

z tą agroturystyką to jest tak: wioska leży w rejonie już nastawionym na rekreację, plany są takie, żeby było jeszcze bardziej rekreacyjnie. Nie jest to żaden wakacyjny ośrodek - tego by tylko mi brakowało - ale gmina ma plany, by jednak zagęszczać wypoczynek. Dlatego miejscówka dla turystów w tej wiosce może być mile widziana - w perspektywie paru lat. A historyczny, piękny dom wydaje się w sam raz na to nadawać. Jak sobie to uświadomiłam, trochę mi przeszło przerażenie, że to będzie niesprzedawalne. Nie powiedziane, że nie będzie wręcz bardzo chodliwe za lat kilka.

Sama planów tego rodzaju nie snuję. Choć nie powiem, perspektywa wynajmowania pokojów letnikom, wydała mi się kusząca, jak pomyślałam sobie o jakichś ewentualnych zawirowaniach zawodowych. Taki plan awaryjny na wypadek napadu wypalenia, gra na czas, żeby jakoś obczaić sobie możliwości przekwalifikowania się. Może bez kózek i koników - swoją drogą, nie przypominam sobie, by w którymś z tzw. gospodarstw agroturystycznych, w których byłam, występowały jakieś tego rodzaju atrakcje. Ot, wynajmujesz pokój, ino nie w ośrodku czy hotelu. Niemniej, wszelkie uwagi cenne, choć pomysł trochę z tych palcem na wodzie pisanych dla poprawy humoru.

Rozmowy z konserwatorem w toku, głównie jednak chodzi mu o zewnętrze, w środku możemy rzeźbić w dużej mierze dowolnie. Kwity ciągle w drodze.

[Luba]

Napisane przez grubella

Jeśli już to małe muzeum/izba pamięci z czymś co jest z tym miejscem okolicą związane.

Izba Pamieci Rembertowej Sama poszłabym obejrzeć Szczególnie gdyby "eksponat A" czyli sama rembertowa była przewodnikiem

[201607040940]

Napisane przez Luba

Izba Pamieci Rembertowej Sama poszłabym obejrzeć Szczególnie gdyby "eksponat A" czyli sama rembertowa była przewodnikiem

to na kiedy można się zapisać na wycieczkę?

[grubella]

Napisane przez Luba

Izba Pamieci Rembertowej Sama poszłabym obejrzeć Szczególnie gdyby "eksponat A" czyli sama rembertowa była przewodnikiem

Wszystko możliwe.
Rembertowa w sprzyjających warunkach wiejskiego spokoju i świeżego powietrza dotleniającego mózg wymyśli coś zasługującego na Nobla.
No i będą zjeżdżali najpierw dziennikarze na interwiu a potem gdy jej doczesne szczątki opuszczą ziemski padół to turyści z całego świata obaczyć jej :
gipsowe popiersie ,
łóżko w którym spała,
fajerki które przesuwała,
pukiel włosów,
klawiaturę na której pisała posty na wizaż...

[rembertowa]

Napisane przez luba

izba pamieci rembertowej :d sama poszłabym obejrzeć :d szczególnie gdyby "eksponat a" czyli sama rembertowa była przewodnikiem :d

:d

Pomysł szczególnej urody, bardzo poprawia humor, spaprany przez tę debilną akcję

[grubella]

Czekamy z niecierpliwością na nowe wieści .

[rembertowa]

Napisane przez grubella

Czekamy z niecierpliwością na nowe wieści .

nowe wieści są takie, że właścicielce odbiło.

Twierdzi, że ma innego kupującego, któremu nic nie przeszkadza, rzuca na stół połowę gotówką i spisuje umowę przedwstępną, a my, jak chcemy, mamy startować do tej umowy już-już, nie czekając na kwity. Gada jak potłuczona, kręci, twierdzi, że nie mówiła tego, co mówiła, i to przy rozlicznych świadkach, no cyrk. Jest zdenerwowana, agresywna i niemiła. No i jak na kogoś, kto ma cud-kupca, nagle zmaterializowanego, trochę zbyt intensywnie usiłuje nam wyjaśnić, jakim to niewypłacalnym i niewiarygodnym gnojstwem jesteśmy, i że ona musi, bo się udusi.

Na moje, to ona potrzebuje natychmiast kasy z zadatku i dlatego tak ciśnie, kupujący raczej jest tu słabo dogranym mirażem. Póki co, wzięłam ją na przeczekanie, mam jej dać odpowiedź po weekendzie, jak się zorientuję raz jeszcze we wszelkich meandrach tej mrocznej historii. Ale bardzo mnie zaczęło mnie to wszystko mierzić - nie znoszę szantażu, na stawianie pod ścianą reaguję agresywnie tępą odmową podjęcia jakiejkolwiek decyzji, nie znoszę też krętaczy, ściemniaczy i nieudolnych pokerzystów. No ale jak wszystko się da spiąć i nie wkurzy mnie jeszcze raz, może zeżrę tę żabę.

[grubella]

Napisane przez rembertowa

nowe wieści są takie, że właścicielce odbiło.

Twierdzi, że ma innego kupującego, któremu nic nie przeszkadza, rzuca na stół połowę gotówką i spisuje umowę przedwstępną, a my, jak chcemy, mamy startować do tej umowy już-już, nie czekając na kwity. Gada jak potłuczona, kręci, twierdzi, że nie mówiła tego, co mówiła, i to przy rozlicznych świadkach, no cyrk. Jest zdenerwowana, agresywna i niemiła. No i jak na kogoś, kto ma cud-kupca, nagle zmaterializowanego, trochę zbyt intensywnie usiłuje nam wyjaśnić, jakim to niewypłacalnym i niewiarygodnym gnojstwem jesteśmy, i że ona musi, bo się udusi.

Na moje, to ona potrzebuje natychmiast kasy z zadatku i dlatego tak ciśnie, kupujący raczej jest tu słabo dogranym mirażem. Póki co, wzięłam ją na przeczekanie, mam jej dać odpowiedź po weekendzie, jak się zorientuję raz jeszcze we wszelkich meandrach tej mrocznej historii. Ale bardzo mnie zaczęło mnie to wszystko mierzić - nie znoszę szantażu, na stawianie pod ścianą reaguję agresywnie tępą odmową podjęcia jakiejkolwiek decyzji, nie znoszę też krętaczy, ściemniaczy i nieudolnych pokerzystów. No ale jak wszystko się da spiąć i nie wkurzy mnie jeszcze raz, może zeżrę tę żabę.

Mam tak samo.
W takiej sytuacji aż się prosi dać babie nauczkę, zrezygnować i niech do końca życia żałuje swojego zachowania i niech tam siedzi ze świadomością, że straciła jedynego kupca.

Ale jeśli się czuje , że ten dom to jest właśnie to o czym się marzy to czasem trzeba i warto połknąć tę żabę,
dać się trochę psychicznie sponiewierać
aby marzenie się ziściło.
A w przyszłości upajanie się widokiem domu osłodzi niesmak powstały podczas jego kupowania.

W razie czego napiszesz na wizaż
'' jak się pozbyć kaca psychicznego którego nabawiłam się podczas kupowania domu?"
I dostaniesz najczęściej udzielane tu rady, że powinnaś się wyprowadzić albo/i skorzystać z pomocy terapeuty,psychologa.

[rembertowa]

Napisane przez grubella

Mam tak samo.
W takiej sytuacji aż się prosi dać babie nauczkę, zrezygnować i niech do końca życia żałuje swojego zachowania i niech tam siedzi ze świadomością, że straciła jedynego kupca.

Ale jeśli się czuje , że ten dom to jest właśnie to o czym się marzy to czasem trzeba i warto połknąć tę żabę,
dać się trochę psychicznie sponiewierać
aby marzenie się ziściło.
A w przyszłości upajanie się widokiem domu osłodzi niesmak powstały podczas jego kupowania.

W razie czego napiszesz na wizaż
'' jak się pozbyć kaca psychicznego którego nabawiłam się podczas kupowania domu?"
I dostaniesz najczęściej udzielane tu rady, że powinnaś się wyprowadzić albo/i skorzystać z pomocy terapeuty,psychologa.

ja myślę, że starczyłoby ją wziąć na przeczekanie tak na serio - powiedzieć, że jak jej wróci uczciwość, to niech się odezwie, żeby miała wystarczającą nauczkę. A z porady psychiatry powinnam skorzystać już teraz, jako że z nerwów po nocach spać nie mogę, jak nic przydałaby się recepta na jaką substancję kojącą roztrzęsienie emocjonalne

Dodatkowo, my tu się z moim partnerem dodatkowo tak nakręcamy: jakby to zależało tylko ode mnie, to bym jej w którymś momencie kazała się pośpiesznie oddalić, mój partner - dokładnie tak samo. Ale ponieważ wiemy, że drugiemu zależy, to czujemy się przygnieceni odpowiedzialnością i jakoś gryziemy się w język. Niemniej, wszystkie dotychczasowe moje zastrzeżenia co do tego domku zaczynają rosnąć na znaczeniu.

[grubella]

Napisane przez rembertowa

ja myślę, że starczyłoby ją wziąć na przeczekanie tak na serio - powiedzieć, że jak jej wróci uczciwość, to niech się odezwie, żeby miała wystarczającą nauczkę. A z porady psychiatry powinnam skorzystać już teraz, jako że z nerwów po nocach spać nie mogę, jak nic przydałaby się recepta na jaką substancję kojącą roztrzęsienie emocjonalne

Dodatkowo, my tu się z moim partnerem dodatkowo tak nakręcamy: jakby to zależało tylko ode mnie, to bym jej w którymś momencie kazała się pośpiesznie oddalić, mój partner - dokładnie tak samo. Ale ponieważ wiemy, że drugiemu zależy, to czujemy się przygnieceni odpowiedzialnością i jakoś gryziemy się w język. Niemniej, wszystkie dotychczasowe moje zastrzeżenia co do tego domku zaczynają rosnąć na znaczeniu.

Herbatka z melisy.

[Chatul]

Napisane przez rembertowa

Ale bardzo mnie zaczęło mnie to wszystko mierzić - nie znoszę szantażu, na stawianie pod ścianą reaguję agresywnie tępą odmową podjęcia jakiejkolwiek decyzji, nie znoszę też krętaczy, ściemniaczy i nieudolnych pokerzystów.

Nie dziwię się.

Dajcie sobie tyle czasu, ile potrzebujecie. Naprawdę nie warto robić nic w pośpiechu, co zresztą wiecie.

[rembertowa]

Napisane przez Chatul

Nie dziwię się.

Dajcie sobie tyle czasu, ile potrzebujecie. Naprawdę nie warto robić nic w pośpiechu, co zresztą wiecie.

tyle tylko, że za długo tego też nie ma co międlić - łatwo można popaść w kręcenie się w kółko. Wstępna decyzja jest taka, że jak się uda ustawić wszystko zgodnie z naszymi oczekiwaniami, to chcemy. Nie będę musiała przynajmniej żreć żaby pod tytułem ulegnięcie szantażowi. Z innymi ewentualnymi konsekwencjami tej decyzji sobie jakoś poradzę Myśleliśmy nad tym długo i chyba rozpatrzyliśmy wszelkie wątpliwości.

[grubella]

A innych propozycji agencja nie ma? wszystkie domki z czerwonej cegły do sprzedania Wam pokazali?

[rembertowa]

Napisane przez grubella

A innych propozycji agencja nie ma? wszystkie domki z czerwonej cegły do sprzedania Wam pokazali?

żeby domek był tak ładny, w takim stanie, w tak dobrej lokalizacji oraz w tak dobrej cenie to nie mają. Owszem, coś sensownego by się pewnie znalazło, niemniej, obok tak fajnej nieruchomości do zamieszkania nawet by nie stało.

Niemniej, wszystko udało się załatwić zgodnie z naszymi wymaganiami, nie musieliśmy ulegać szantażom, bo papiery zostały wyciągnięte, skąd trzeba, sytuacja już jest (względnie) jasna, kwity, co je podpisać trzeba, podpisane, umową z biurem stosownie aneksowana, teraz przechodzimy do etapu drugiego misji, czyli kredytowania się.

Spodziewam się wielu atrakcji. Już z dotychczasowego przebiegu zdarzeń, relacjonowanego w wątasku, wynika, że nic nie może być prosto, łatwo i przyjemnie. Cóż, przynajmniej będzie co wspominać

[Silesian Girl]

Napisane przez rembertowa

żeby domek był tak ładny, w takim stanie, w tak dobrej lokalizacji oraz w tak dobrej cenie to nie mają. Owszem, coś sensownego by się pewnie znalazło, niemniej, obok tak fajnej nieruchomości do zamieszkania nawet by nie stało.

Niemniej, wszystko udało się załatwić zgodnie z naszymi wymaganiami, nie musieliśmy ulegać szantażom, bo papiery zostały wyciągnięte, skąd trzeba, sytuacja już jest (względnie) jasna, kwity, co je podpisać trzeba, podpisane, umową z biurem stosownie aneksowana, teraz przechodzimy do etapu drugiego misji, czyli kredytowania się.

Spodziewam się wielu atrakcji. Już z dotychczasowego przebiegu zdarzeń, relacjonowanego w wątasku, wynika, że nic nie może być prosto, łatwo i przyjemnie. Cóż, przynajmniej będzie co wspominać

To wszystko, co przeszliscie pozwoli Wam jeszcze bardziej cieszyc sie z Waszego domku Gratulacje

Sent from my LG-P700 using Wizaz Forum mobile app

[rembertowa]

Napisane przez Silesian Girl

To wszystko, co przeszliscie pozwoli Wam jeszcze bardziej cieszyc sie z Waszego domku Gratulacje

na razie to można gratulować jedynie oślego uporu Przed nami jeszcze pozyskanie kredytu (co w tej sytuacji i przy naszej koncepcji, by trochu skredytować remont, może nie być najprostsze), później, jak dostaniemy kredycik, sam zakup, a następnie - tadam! - remoncik.

Będę raportować. Na razie jesteśmy po rozmowie w banku, u którego moglibyśmy zamieszkać, właśnie napisałam do drugiego potencjalnego właściciela naszej nieruchomości. I zbieram dane, gdzie warto się udać po kredyt.

[cava]

Napisane przez rembertowa

na razie to można gratulować jedynie oślego uporu Przed nami jeszcze pozyskanie kredytu (co w tej sytuacji i przy naszej koncepcji, by trochu skredytować remont, może nie być najprostsze), później, jak dostaniemy kredycik, sam zakup, a następnie - tadam! - remoncik.

Będę raportować. Na razie jesteśmy po rozmowie w banku, u którego moglibyśmy zamieszkać, właśnie napisałam do drugiego potencjalnego właściciela naszej nieruchomości. I zbieram dane, gdzie warto się udać po kredyt.

Gratuluję oślego uporu.
Pierwszy stopień do sukcesu.

Widzę, że się dzieje. I fajnie.
W mękach kredytobrania pamiętaj jedno- nie spiesz się z papierami. Mają swoje daty ważności, często się kończą zanim bank je przerobi i trzeba brać te same zaświadczenia ponownie.





Ja wczoraj do 1 w nocy szyłam firanki a potem je obrównywałam. Dziecko (do jej pokoju to była firana) o mało mnie nie zabiło że się tłukę po jej pokoju i nie daję spać, zamiast wić się u matczynych stóp z wdzięczności

A teraz czeka mnie:

1. wielkanocny najazd gości.
Nic nie mam ogarnięte bo bity tydzień zajmuję się firankami. Kupiłam tylko przypadkiem tydzień temu 2 kaczory, w promocji, zamroziłam i na razie to jest cały mój wkład w prace na rzecz wykarmienia 11 osób przez święta+ goście sporadycznie dochodzący

2. Remoncik (malowanie i tapetowanie ) w długi weekend majowy.
To znaczy jest jeszcze szansa, ze się pozabijamy w sklepie podczas próby dobrania kolorów na ściany i majowy remoncik mnie ominie.

Ogólnie: Rembertowa, jak ja Ci współczuję!

Póki nie macie kredytu, wyśpij się i przytyj ile wlezie i jakieś weki porób na czarne godziny remotowania. Bo potem na spanie i jedzenie to czasu mieć nie będziecie.

[grubella]

Obydwoje pracujecie, zarabiacie. Do tego zabezpieczeniem dla banku jest nieruchomość.
Nie powinno być większych problemów z otrzymaniem kredytu.
Tylko trzeba dobrze poszukać takiego banku, który jak najmniej zedrze z Was. Bo różnice są spore.

[rembertowa]

Napisane przez cava

Gratuluję oślego uporu.
Pierwszy stopień do sukcesu.

Widzę, że się dzieje. I fajnie.
W mękach kredytobrania pamiętaj jedno- nie spiesz się z papierami. Mają swoje daty ważności, często się kończą zanim bank je przerobi i trzeba brać te same zaświadczenia ponownie.

Ja wczoraj do 1 w nocy szyłam firanki a potem je obrównywałam. Dziecko (do jej pokoju to była firana) o mało mnie nie zabiło że się tłukę po jej pokoju i nie daję spać, zamiast wić się u matczynych stóp z wdzięczności

A teraz czeka mnie:

1. wielkanocny najazd gości.
Nic nie mam ogarnięte bo bity tydzień zajmuję się firankami. Kupiłam tylko przypadkiem tydzień temu 2 kaczory, w promocji, zamroziłam i na razie to jest cały mój wkład w prace na rzecz wykarmienia 11 osób przez święta+ goście sporadycznie dochodzący

2. Remoncik (malowanie i tapetowanie ) w długi weekend majowy.
To znaczy jest jeszcze szansa, ze się pozabijamy w sklepie podczas próby dobrania kolorów na ściany i majowy remoncik mnie ominie.

Ogólnie: Rembertowa, jak ja Ci współczuję!

Póki nie macie kredytu, wyśpij się i przytyj ile wlezie i jakieś weki porób na czarne godziny remotowania. Bo potem na spanie i jedzenie to czasu mieć nie będziecie.

spać już przestałam, weki i mrożonki z zeszłego sezonu jeszcze się ostały A spodziewam się atrakcji, niczym u Hitchcocka - zaczęliśmy od trzęsienia ziemi, a teraz napięcie powoli rośnie.

W to wszystko, jak chyba pisałam, muszę jeszcze wesoło upchnąć kurs do prawa jazdy

---------- Dopisano o 11:18 ---------- Poprzedni post napisano o 11:15 ----------

Napisane przez grubella

Obydwoje pracujecie, zarabiacie. Do tego zabezpieczeniem dla banku jest nieruchomość.
Nie powinno być większych problemów z otrzymaniem kredytu.
Tylko trzeba dobrze poszukać takiego banku, który jak najmniej zedrze z Was. Bo różnice są spore.

wczoraj wszczęłam szeroko zakrojone poszukiwania - na dziś jestem umówiona w dwóch bankach z pierwszej trójki (w jednym już byliśmy). Do paru jeszcze posłaliśmy zapytania i czekamy na kontakt. No i jesteśmy umówieni też z serdecznym kumplem, który jako doradca finansowy robi, zobaczymy, co nam zaproponuje - choć pewnie lepiej jednak sobie kredyt w banku osobiście wydreptać.