Niezdana matura - jak sobie poradzić?

[Lina9213]

Napisane przez whiteglove

Moim zdaniem pomysł obowiązku zdania trzech dowolnych przedmiotów na maturze wcale nie jest taki głupi. Dzisiaj matura to nie jest tylko papierek "hej skończyłam liceum mam wykształcenie średnie", tylko pełni funkcję dawnych egzaminów na studia. I jak ktoś tak jak ja idzie na filologię to cały czas poświęca nauce języka. Obowiązkowa matma tylko w tym przeszkadza. Nie rozumiem po co miałabym ją zdawać - żeby udowodnić że jestem mądra i zdałam maturę? Udowodnię że jestem mądra za 5 lat gdy zdobędę tytuł magistra i (miejmy nadzieję) opanuję te 2-3 języki biegle. I tak jest w przypadku mnóstwa osób. Czy obowiązkowa matma czy polski, tylko przeszkadzają w nauce do przedmiotów będących przepustką na wybrane studia.

Jedyne co, to nie kazałabym zdawać trzech przedmiotów na poziomie podstawowym tylko dała wolność wyboru co do poziomu. Żeby potem nie było takich idiotyzmów jak teraz, że jak ktoś zdaje rozszerzony angielski to siedzi w szkole od 9 do 18 ktoś sobie wybierze np. matmę pp, biologię pr i chemię pr. Zdał wszystko i maturę ma zdaną, wszyscy zadowoleni.

Jakby to miało być w formie, że każdy musi zdać przynajmniej 3 przedmioty to wygląda to ok. Natomiast gdyby liczba była dowolna to zupełnie się nie przychylam do pomysłu. Poza tym gdyby do zdania były 3 dowolne przedmioty to i tak by było oburzenie, bo ktoś dobrze czuje się tylko w 2 i teraz nie wie co ma dobrać itp., nie ma tak, że dogodzi się każdemu.


Co do podziału na podstawę i rozszerzenie, oraz obowiązek zdawania obu w przypadku rozszerzenia to paranoja. Ale akurat to się cały czas zmienia i matura prawie co roku wygląda trochę inaczej. Teraz ma chyba wrocić stara matura z ustnego polskiego.

[Synthesthesia]

Napisane przez drabineczka

Eee tak dokladnie pierwsze trzy lata matematyki tak jak pierwsze try lata angielskiego w sp to gry zabawy i pierwsze podrygi zapisu graficznego chocby bo przypominam zd dzieci pisac nie potrafia, a nie zadne przygotowanie do matury. Wez sie juz nie osmieszaj xd

Jeśli nie potrafisz "ogarnąć", że przez podstawówkę, gimnazjum i szkołę średnia masz więcej lekcji z matematyki czy polskiego, niż np z chemii - to akurat nie ja się ośmieszam

Napisane przez romanceruim

Z matury nie robię wielkiej filozofii, ale ludzie.. Gdyby to było tak łatwe jak to przedstawiacie : linijka + tablice, to z w kraju mielibyśmy same stu procentowe wyniki z matury! I wcale nie chodzi tu o brak umiejętności odczytania jednego głupiego wzoru z tablic.

a kto tutaj napisał, że z tablicami można mieć 100%? Piszemy, że można bez problem zdać maturę, czyli mieć te 30 %.

Napisane przez romanceruim

Mało kto podchodzi do zdawania matury z historii, bo mimo wieloletniej nauki jest dla większości zbyt trudna. I nikt nie winiłby ich za takie podejście i nie pokazywał że nie są zbyt mądrzy skoro by nie zdawali. Ale tego ze dla kogoś matematyka jest czarną magią to temat tabu, nie umiesz- wstyd, żenada, taka podstawa itp.

A pokaż mi na ilu kierunkach studiów wymagana jest historia na maturze? I kiedy w życiu codziennym się ona przydaje?

Ludzie jej nie zdają bo jest im ona w przyszłości nie potrzebna.

[Pudel123]

Napisane przez romanceruim

Napisałam to 2 razy wiec nie sadze że powtarzam to jak mantrę, na dodatek nie z chęci "a pochwalę się", tylko z podkreślenia ze wiem o czym mówię jeśli chodzi o tegoroczne matury.

Z matury nie robię wielkiej filozofii, ale ludzie.. Gdyby to było tak łatwe jak to przedstawiacie : linijka + tablice, to z w kraju mielibyśmy same stu procentowe wyniki z matury! I wcale nie chodzi tu o brak umiejętności odczytania jednego głupiego wzoru z tablic.

Argument z biurami rachunkowymi wyrwany z kontekstu - nie chodziło o to ze każdy powinien podliczyć sobie wszystko w domu, ale jak widać są osoby które to lubią bądź są w tym dobre i nie każdy musi się tym przejmować na własną rękę. Ludzie uczą się w szkołach głupot które nigdy się do niczego nie przydają, ale nieraz mają problem z najprostszymi kwestiami finansowymi czy załatwieniami. I nie chodzi tu wyłącznie o matematykę.

A matura z historii z samymi datami też nie byłaby taka prosta, właściwie same daty to tam niewiele dadzą



Mało kto podchodzi do zdawania matury z historii, bo mimo wieloletniej nauki jest dla większości zbyt trudna. I nikt nie winiłby ich za takie podejście i nie pokazywał że nie są zbyt mądrzy skoro by nie zdawali. Ale tego ze dla kogoś matematyka jest czarną magią to temat tabu, nie umiesz- wstyd, żenada, taka podstawa itp.



A tak odnośnie każdej matury - najłatwiejsze jest to zazwyczaj dla tych, którzy nie piszą jej w danym roku.

Matura matura a czytanie ze zrozumiem kuleje. Nie mowię o zdaniu matur na 100% tylko zdaniu. Nie dałabym rady napisać super matury z historii bo nie jestem w tym temacie super obeznana, tylko mowię o samym jej zaliczeniu. I matura JEST BANALNA. Na studiach dopiero są trudne egzaminy (w życiu nie zaliczyłbym czegoś na filologii bądź prawie, bo musiałabym sie kuc na pamięć co dla mnie jest bezcelowe)

Co do matury z tej nieszczęsnej historii - ona nie otwiera takiej drogi jak matura z matematyki (po matematyce wszystkie politechniki) a po historii masz głownie uniwersyty i tam głownie wystarcza języki


Wysłane z mojego różowego ajfonu.

[201705121341]

Napisane przez Lina9213

Jakby to miało być w formie, że każdy musi zdać przynajmniej 3 przedmioty to wygląda to ok. Natomiast gdyby liczba była dowolna to zupełnie się nie przychylam do pomysłu. Poza tym gdyby do zdania były 3 dowolne przedmioty to i tak by było oburzenie, bo ktoś dobrze czuje się tylko w 2 i teraz nie wie co ma dobrać itp., nie ma tak, że dogodzi się każdemu.


Co do podziału na podstawę i rozszerzenie, oraz obowiązek zdawania obu w przypadku rozszerzenia to paranoja. Ale akurat to się cały czas zmienia i matura prawie co roku wygląda trochę inaczej. Teraz ma chyba wrocić stara matura z ustnego polskiego.

Nie, nie, ja jestem za minimum 3 przedmiotami na dowolnym poziomie

Tak naprawdę po czasie każdy system jest zły. Syn znajomych moich rodziców skończył liceum we Francji i chce iść na jedną z elitarnych matematycznych szkół wyższych w tym kraju. W tej szkole oprócz matury obowiązują egzaminy wstępne i to jest moim zdaniem świetny przykład tego jak po pewnym czasie nawet w przypadku rozsądnego pomysłu z egzaminami wstępnymi dochodzi do przesady. Otóż w tej szkole wyższej egzaminy wstępne są tak trudne, że praktycznie każdy kto chce się do niej dostać zapisuje się do dwuletniej szkoły przygotowującej do tych egzaminów. Swoją drogą ta szkoła jest jak obóz pracy Nauka od 7 do 18, a potem egzaminy wstępne które trwają 3 miesiące... Ponoć samo przejście szkoły przygotowującej i zdanie egzaminów to już jest takie osiągnięcie, że same studia to tylko formalność

[visionAM]

Co do podziału na podstawę i rozszerzenie, oraz obowiązek zdawania obu w przypadku rozszerzenia to paranoja. Ale akurat to się cały czas zmienia i matura prawie co roku wygląda trochę inaczej. Teraz ma chyba wrocić stara matura z ustnego polskiego.

ja na szczęście byłam chyba ostatnim rocznikiem, który pisał albo podstawę albo rozszerzenie i to wg mnie jest super opcja, bo np. matura podstawowa z geografii wygląda całkiem inaczej niż rozszerzona - inaczej się do niej przygotowujesz (przynajmniej ja tak miałam). I przykładowo rozszerzoną zdałam na ponad 90%, a później jak w domu rozwiązywałam podstawową to wynik miałam szacunkowo na jakieś 70%, więc w sumie słabiej, a wydawałoby się, że skoro uczę się tego przedmiotu na poziomie rozszerzonym to podstawową maturę zaliczę na 100%

[201705121341]

Napisane przez visionAM

ja na szczęście byłam chyba ostatnim rocznikiem, który pisał albo podstawę albo rozszerzenie i to wg mnie jest super opcja, bo np. matura podstawowa z geografii wygląda całkiem inaczej niż rozszerzona - inaczej się do niej przygotowujesz (przynajmniej ja tak miałam). I przykładowo rozszerzoną zdałam na ponad 90%, a później jak w domu rozwiązywałam podstawową to wynik miałam szacunkowo na jakieś 70%, więc w sumie słabiej, a wydawałoby się, że skoro uczę się tego przedmiotu na poziomie rozszerzonym to podstawową maturę zaliczę na 100%

Nie nie nie, ten obowiązek dotyczy przedmiotów obowiązkowych. Czyli jak zdaję rozszerzony polski/matmę/angielski to i tak muszę napisać podstawę. Najgłupsze jest to, że angielski ZAWSZE jest tego samego dnia i chyba tylko angielski, reszta przedmiotów jest w różne dni. Czyli na 9 idzie się napisać podstawę, która kończy się chyba o 11, a o 14 jest rozszerzenie które trwa prawie do 18 bo jeszcze jest przerwa w trakcie Na maturze niby emocje trzymają umysł w skupieniu, ale pamiętam że na próbnej już prawie zasypiałam pisząc rozprawkę na rozszerzeniu.

[visionAM]

Aaaaa o to chodzi... to jak tak samo pisałam i tez angielski był jednego dnia :/

[princesimon]

Nie każdy musi mieć w końcu maturę...

[PaulinciaKWC]

Napisane przez Pudel123

Ty tak specjalnie?
Tablice mendelejewa z chemii to tak jak opisanie boków abc z matematyki. Jeżeli dodane byłyby zasady tworzenia wzorów sumarycznuch to dlaczego nie?

Ciagle jak mantrę powtarzasz, ze zdalas - gratuluje i nie powiem Ci, ze jesteś głupia, bo znasz podstawy. Do rozwiązania zadań wystarcza często 3-4 linijki + rysunek (odwzorowanie zadania). I tyle. Nie rób z tego wielkiej filozofii.

Matura z historii jest przydatna do bardzo okrojonej ilości kierunków - co do zdania to wystarczy mi tablica z datami, a na spokojnie 30% dałabym rade zdać bo wiem co sie mniej wiecej działo w danych okresach.

Argument o biurach rachunkowych i księgowych? Wiesz jaka jest potrzebna wiedza do pracy w tej dziedzinie? Argument jest na poziomie 'cała szkole uczymy sie budowy ciała, wiec po co chodzimy do lekarzy?'


Wysłane z mojego różowego ajfonu.

Popieram

[--Olka--]

Napisane przez romanceruim

Mało kto podchodzi do zdawania matury z historii, bo mimo wieloletniej nauki jest dla większości zbyt trudna. I nikt nie winiłby ich za takie podejście i nie pokazywał że nie są zbyt mądrzy skoro by nie zdawali.

Oczywiście, że nie są zbyt mądrzy.
Skoro tak się uczepiliście historii, to ja napiszę, że uważam, że jeśli ktoś nie zdałby matury z historii (na 30%) jest głupi. Przecież tam mnóstwo rzeczy można odczytać z wykresów, drzewa genealogicznego, tabelek, itd. Nie wspominając już, że analiza tekstu czy napisanie nawet słabego tekstu również gwarantowałoby punkty. Samej historii wystarczy (na te 30%) tyle o ile.

[Lina9213]

Napisane przez whiteglove

Nie, nie, ja jestem za minimum 3 przedmiotami na dowolnym poziomie

Tak naprawdę po czasie każdy system jest zły. Syn znajomych moich rodziców skończył liceum we Francji i chce iść na jedną z elitarnych matematycznych szkół wyższych w tym kraju. W tej szkole oprócz matury obowiązują egzaminy wstępne i to jest moim zdaniem świetny przykład tego jak po pewnym czasie nawet w przypadku rozsądnego pomysłu z egzaminami wstępnymi dochodzi do przesady. Otóż w tej szkole wyższej egzaminy wstępne są tak trudne, że praktycznie każdy kto chce się do niej dostać zapisuje się do dwuletniej szkoły przygotowującej do tych egzaminów. Swoją drogą ta szkoła jest jak obóz pracy Nauka od 7 do 18, a potem egzaminy wstępne które trwają 3 miesiące... Ponoć samo przejście szkoły przygotowującej i zdanie egzaminów to już jest takie osiągnięcie, że same studia to tylko formalność

Jak minimum 3 dowolne to byłby całkiem niezły pomysł.

Haha a ta szkoła we Francji to dopiero jakiś wybryk. Natomiast egzaminy wstępne na studia to nie jest jakiś zły wymóg bo ogranicza tzw. produkcję bezrobotnych magistrów.

[201705121341]

Napisane przez Lina9213

Jak minimum 3 dowolne to byłby całkiem niezły pomysł.

Haha a ta szkoła we Francji to dopiero jakiś wybryk. Natomiast egzaminy wstępne na studia to nie jest jakiś zły wymóg bo ogranicza tzw. produkcję bezrobotnych magistrów.

Wybryk nie wybryk, dostaje się do niej kilkuset chłopaków z całej Francji, a z dyplomem takiej szkoły można się starać o pracę gdzie roczne dochody zaczynają się od sześciu cyferek

[Mome]

Napisane przez Lina9213

Jak minimum 3 dowolne to byłby całkiem niezły pomysł.

Haha a ta szkoła we Francji to dopiero jakiś wybryk. Natomiast egzaminy wstępne na studia to nie jest jakiś zły wymóg bo ogranicza tzw. produkcję bezrobotnych magistrów.

To nie wybryk, we Francji jest mnóstwo uczelni działających na takiej zasadzie, w większości rzeczywiście bardziej elitarnych. Są także zwykłe uniwersytety, na które wystarczy się zapisać i nikt nie patrzy na wyniki matury. To też jest jakieś rozwiązanie - pozostawić wolną rękę uczelniom, każda będzie mogła sobie dobrać kandydatów według potrzeb i wreszcie będzie można przestać przywiązywać wagę do tej bzdurnej matury. (Natomiast dużym minusem takiej demokratyzacji jest niesamowity chaos na "rynku" uczelni wyższych i w ogóle przykład Francji nie jest najszczęśliwszy, ale to już na marginesie).

[Yoostii]

Napisane przez Lina9213

"Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska zwróciła w piątek uwagę, że ten rocznik młodzieży w przedziwny sposób zdał gorzej w porównaniu z innymi rocznikami zarówno sprawdzian po szóstej klasie, jak i gorzej wypadł na egzaminie gimnazjalnym. - Zastanawiamy się co takiego się stało, że cały rocznik przez cały proces nauczania wypadał gorzej - mówiła minister."

Nie wiem czy to wina egzaminów, ten rocznik wszystkie miał źle skonstruowane, trudniejsze itp.?

Źródło http://www.polskieradio.pl/7/473/Art...-sie-pod-testy

Przypadek, że rocznik '95 jest ostatnim, który idzie taką podstawą programową ma zawsze słabe wyniki? Nie sądze. Mogę się założyć, że w następnym roku wyniki z matur będą wysokie i zdawalność podskoczy. Stanie się tak aby pokazać, że reforma była potrzebna, a rocznik '95 (+ '94 w technikum) to nieuki.

[201705121341]

Napisane przez Yoostii

Przypadek, że rocznik '95 jest ostatnim, który idzie taką podstawą programową ma zawsze słabe wyniki? Nie sądze. Mogę się założyć, że w następnym roku wyniki z matur będą wysokie i zdawalność podskoczy. Stanie się tak aby pokazać, że reforma była potrzebna, a rocznik '95 (+ '94 w technikum) to nieuki.

Dokładnie. Poza tym pamiętam nasz egzamin gimnazjalny - zaskoczył wszystkich, bo po raz pierwszy pojawiło się tyle zadań związanych z historią. Nauczyciele naciskali tylko na polski, a na historię machali ręką i są efekty. Nie wiem czy specjalnie czy nie, ale faktycznie te nasze egzaminy zawsze zawierają "coś" i wyniki są słabsze. Próbne egzaminy gimnazjale pisałam na 45-47 pkt, a z głównego miałam 40 :p

[Hadassah]

Ja się z wami nie zgadzam co do 3 dowolnych matur, uważam, że polski, matematyka i dowolny język nowożytny to dobry balans, tylko warto zacząć uczyć tej matematyki z sensem. (Chociaż jak niektórzy się upierają z historią, to ja się będę upierać z biologią - tego przedmiotu powinno się więcej uczyć, może nie budowy muchy, ale czasami mam wrażenie, że ludzie nie wiedza w jakim świecie żyją i czym oddychają .) Nie ma się co oszukiwać, matematyka jest wszędzie - i tak jak na polskim kładą nacisk na czytanie ze zrozumieniem, na matmie powinni robić to samo . Dzisiaj przeglądałam z przyjaciółką jakieś podstawowe zadania - ona po prostu nie wiedziała, co tam jest napisane - dopiero po wymęczonej analizie dane/szukane itp. okazało się, że to nie takie 'megatrudne' . Na poprawkę się zdecydowała - bardzo się z tego powodu cieszę .

[nicRu]

Serio w liceum przygotowywano was jakoś do testów z czytania ze zrozumieniem? Pytam na poważnie, bo u mnie poza tekstami z podręcznika (które mogę zliczyć na palcach jednej ręki), które były związane z epokami literackimi i których przeczytanie + sporządzenie notatek kierując się pytaniami spod tekstu stanowiło fragment "przerabiania" danej epoki nie miałam żadnych ćwiczeń, jedynie próbne matury.

---------- Dopisano o 06:44 ---------- Poprzedni post napisano o 06:41 ----------

A co do matematyki - miałam analizę treści zadania (dane, szukane) ale jakoś w podstawówce, jeszcze w gimnazjum na fizyce coś takiego się przewinęło. Wydaje mi się, że dla słabszych uczniów powinny być jakieś zajęcia wyrównawcze, gdzie w ten sposób analizowałoby się zadania maturalne bo faktycznie uczniowie czytają ale kompletnie bez zrozumienia treści.

[Mijanou]

Napisane przez Hadassah

Moja przyjaciółka nie zdała matury, jak zapewne większość się domyśla - tej z matematyki.

Namawiałam ją na kursy i dalsze szkolenie się połączone z pracą (ma tytuł technika), ale też na poprawę matury. Ona się martwi tą matematyką, nie wie czy poprawiać, bo nie jest pewna czy da radę.

Szczerze wam powiem, że nie wiem czy ją dalej namawiać, bo odkąd sama zaczęłam lo, aż do teraz (drugi rok studiów) moje zdanie nie uległo zmianie: jeśli ktoś nie zdał matury, to po prostu nie powinien jest zdać. Polski da się napisać, wystarczy czytanie ze zrozumieniem i średnio poprawna analiza tekstu, nawet bez czytania lektury da radę. Angielski po tylu latach nauki, aż wstyd oblać, podstawa nawet nie wymaga zrozumienia wszystkiego, co tam jest napisane. No i ta matematyka: moim zdaniem sukces matematyki zależy od czytania ze zrozumieniem i wykorzystania tablic. Ba, nawet nie trzeba dobrze się czuć we wszystkich działach matmy, a i tak te 30% powinno się mieć w kieszeni. Mimo wszystko, ona jest mi bliska i wiem, że obecnie na osoby bez matury patrzy się krzywo, więc do tej pory namawiałam ją na poprawkę (nawet jeśli to z lekka trąci hipokryzją).

I teraz mam trochę dylemat, mogę ją trochę 'popchnąć' do poprawki, żeby po prostu miała maturę lub kibicować jej pracy.

Wrzucam na plotkowe, bo chce poznać wasze zdanie: czy niezdanie matmy (lub innej obowiązkowej podstawy) świadczy o tym, że osoba 'głupia'? Co sądzicie o 'wrednej matematyce' i osobach, które twierdzą, że ten przedmiot jest dla nich nie do zdania? Co radzilibyście bliskiej sobie osobie, która nie zdała?

Radziłabym namawiać ją na poprawkę w sierpniu. Przysiąśc na pupie, poświęcić wakacje, porozwiązywać arkusze z ubieglych lat ( www.cke.edu.pl )- na tej stronie są arkusze z ubiegłych lat i klucze odpowiedzi.

Czy osoba, która nie zdała matury z przedmiotów obowiązkowych na 30% jest glupia? Tak bym nie powiedziała. Być może działa tu silnie czynnik stresu. Ja matmy nie kocham, nienawidzę wręcz, ale da się to zdać. Najlepiej poprzez rozwiązywanie arkuszy własnie.

[Cattivo]

Napisane przez nicRu

Serio w liceum przygotowywano was jakoś do testów z czytania ze zrozumieniem? Pytam na poważnie, bo u mnie poza tekstami z podręcznika (które mogę zliczyć na palcach jednej ręki), które były związane z epokami literackimi i których przeczytanie + sporządzenie notatek kierując się pytaniami spod tekstu stanowiło fragment "przerabiania" danej epoki nie miałam żadnych ćwiczeń, jedynie próbne matury.

---------- Dopisano o 06:44 ---------- Poprzedni post napisano o 06:41 ----------

A co do matematyki - miałam analizę treści zadania (dane, szukane) ale jakoś w podstawówce, jeszcze w gimnazjum na fizyce coś takiego się przewinęło. Wydaje mi się, że dla słabszych uczniów powinny być jakieś zajęcia wyrównawcze, gdzie w ten sposób analizowałoby się zadania maturalne bo faktycznie uczniowie czytają ale kompletnie bez zrozumienia treści.

U mnie w liceum praktycznie wszystkie prace klasowe wyglądały jak matura, czyli na zmianę czytanie ze zrozumieniem i praca. Jeśli poloniście zależy, to da radę przygotować uczniów.

Zajęcia wyrównawcze z matematyki też mieliśmy. Po pierwszej klasie zmieniono nam nauczycielkę, bo były skargi, i nagle średnia klasy podskoczyła o dobry stopień. Babka umiała nauczyć każdego, nawet osoby które oblewały próbne matury w końcu tę prawdziwą zdały - ale było to okupione wieloma godzinami nie tylko samej matematyki, ale również i zajęć wyrównawczych.

Mnie odpowiada taka forma jaka jest teraz, czyli polski, język obcy i matematyka obowiązkowe - to egzamin dojrzałości, sprawdzający podstawy, a nie egzamin na studia. Jak ktoś chce iść na studia, niech zdaje coś dodatkowego.

I jeśli ktoś mówi, że bardzo dużo się uczył, a i tak nie zdaje - no to sorry, ale moim zdaniem jest po prostu z matematyki głupi. Jeśli się nie uczysz i nie zdajesz, to znaczy, że się nie przyłożyłeś. Jeśli uczysz się przez wiele miesięcy i nadal nie ogarniasz - to już świadczy o braku zdolności do logicznego myślenia.

[Hadassah]

Byłam w klasie bio-chem-fiz i tak, przygotowywali nas - co miesiąc przez całą trzecią klasę pisaliśmy próbny arkusz (połówkę - właśnie czytanie ze zrozumieniem), wypracowania były osobno i trochę mniej. Byłam w tzw. 'dobrym liceum' (nie najlepszym, żeby dać uczniom wolną rękę, ale takim z czołówki ), a mimo to, uczniowie mieli problem z 'czytaniem ze zrozumieniem', z wyciąganiem informacji z tekstu. Na matematyce tego nie było widać, bo to dość prosty materiał - przejawiało się to na fizyce, chemii, ale to jest dokładnie ten sam problem, bardzo dużo osób nie potrafiło wyciągnąć wszystkiego, co się dało z tekstu. No nie wiem czy to tylko dotyczy podstawówki - moim zdaniem, tam się powinno zacząć, ale to główne zadanie szkoły . Analizowaliśmy ten problem, nasza polonistka przynosiła nam jakieś badania, ile osób w jakim wieku nie jest w stanie przeczytać tekstu ze zrozumieniem itp. (przepraszam, nie pamiętam źródła, więc tu nie podam ). W każdym razie jak tylko komuś coś tłumaczę, zaczynam od analizy tekstu, i okazuje się, ze nie taki diabeł straszny.

[Pudel123]

Napisane przez nicRu

Serio w liceum przygotowywano was jakoś do testów z czytania ze zrozumieniem? Pytam na poważnie, bo u mnie poza tekstami z podręcznika (które mogę zliczyć na palcach jednej ręki), które były związane z epokami literackimi i których przeczytanie + sporządzenie notatek kierując się pytaniami spod tekstu stanowiło fragment "przerabiania" danej epoki nie miałam żadnych ćwiczeń, jedynie próbne matury.

Ja miałam fantastycznego polonistę - nie używaliśmy podręcznika, wszystko omawiał 'sam', prac domowych nie było praktycznie żadnych(wypracowania głównie z lektur i często inspirowane tymi maturalnymi tematami), za to na koniec 1 semestru 1 klasy odpytywał całą klasę z całej ilości m ateriału przerobionego, 2 semestr - odpowiedź ustna z 1sem+2, w 2 klasie, 1 semestr - pytanie z całej wiedzy poznanej w 1 klasie +1 semestr 2 klasy i tak w 3 klasie w 2 semestrze byliśmy pytani ze wszystkiego, przez co mature zdaliśmy z palcem w nosie

Napisane przez --Olka--

Oczywiście, że nie są zbyt mądrzy.
Skoro tak się uczepiliście historii, to ja napiszę, że uważam, że jeśli ktoś nie zdałby matury z historii (na 30%) jest głupi. Przecież tam mnóstwo rzeczy można odczytać z wykresów, drzewa genealogicznego, tabelek, itd. Nie wspominając już, że analiza tekstu czy napisanie nawet słabego tekstu również gwarantowałoby punkty. Samej historii wystarczy (na te 30%) tyle o ile.

Nie głupi, tylko za dużo materiału i jest to trudny przedmiot, pamietaj!

[visionAM]

Mnie też uczyli w liceum czytania ze zrozumieniem - na polskim miałam nie raz analizę jakiś tekstów, w których właśnie zrozumienie było najważniejsze. Na matematyce mieliśmy rozbudowane tekstowo zadania, w których rozwiązanie zależało właśnie od przeczytania ze zrozumieniem - były podchwytliwe, nie polegały jedynie na "oblicz coś tam" tylko trzeba było się zastanowić co i jak. Ale największą "szkołę" miałam z geografii, bo przygotowywałam się do matury rozszerzonej, a tam cała matura polega na czytaniu ze zrozumieniem i analizie tekstu/wykresów/diagramów/map.

[201604181004]

nienawidziłam czytania ze zrozumieniem, zawsze mnie to po prostu piekielnie nudziło, bo tę zdolność posiadłam xd ale w przypadku niektorych moich rówieśników faktycznei coś im to dawało

[201604130936]

U mnie po każdej omówionej epoce był tak jakby arkusz maturalny z zadaniami, czytaniem ze zrozumieniem i oczywiście wypracowaniem, tylko oczywiście tematycznie związany z przerobioną epoką. Czasu tyle co na maturze, arkusze etc, wyjątkiem był oczywiście brak karty odpowiedzi. I nie było tygodnia bez obszernej pracy domowej na czytanie ze zrozumieniem.

[201705121341]

Zazdroszczę. Moją polonistkę obchodziło tylko jej kółko teatralne, a to że jakaś jej klasa zdaje w tym roku maturę? W 1 i 2 klasie robiła 2 prace klasowe na rok, w trzeciej klasie trochę podkręciła tempo i były aż 3 wypracowania w pierwszym semestrze, nie zrobiła z nami ANI JEDNEJ matury, czasami rozdawała CRy do zrobienia na ocenę których prawie nie omawiała. Miała takie podejście "no ale jak tego nie umiecie, trzeba w domu się przygotowywać" A dyrektor przez 3 lata był głuchy na nasze prośby żeby zmienić nauczycielkę. Sorry, ale jak już uczniowie sami zgłaszają że chcą zmiany nauczyciela bo obecny za mało wymaga, no to coś jest nie tak.

[201604181004]

Napisane przez harleyka

U mnie po każdej omówionej epoce był tak jakby arkusz maturalny z zadaniami, czytaniem ze zrozumieniem i oczywiście wypracowaniem, tylko oczywiście tematycznie związany z przerobioną epoką. Czasu tyle co na maturze, arkusze etc, wyjątkiem był oczywiście brak karty odpowiedzi. I nie było tygodnia bez obszernej pracy domowej na czytanie ze zrozumieniem.

to dokładnie tak jak u mnie

[Lina9213]

U mnie czytanie ze zrozumieniem, arkusza maturalne, dodatkowe zajęcia fakultatywne były katowane do bólu. Z tego wynika, że jak ktoś chciał to do matury mógł się przygotować bez problemu. Poza tym szkoła nie polega tylko na posiedzeniu w ławce 7h i koniec, w domu też trzeba poćwiczyć. Ja przygotowując się do matury z biologii na poziomie rozszerzonym robiłam milion matur, chodziłam na fakultety i prowadziłam skrupulatnie zeszyt z notatkami z zajęć.

[summerisgone]

U mnie był jeden CR, nic nie omawialismy epokami, w ogole o tym nie było mówione na lekcjach, matura próbna jedna, żadnego strzelania w klucze a i tak cała klasa polski zdała świetnie (większość >85%) więc już błagam, nie demonizujcie klucza, który ma opis "PRZYKŁADOWE wnioski" i jak wniosek jest dobry, a nie ma go w kluczu to i tak zostanie za niego przyznany punkt. Na swojej maturze nawet się nie zająknęłam o epokach i miałam prawie maks...

[b021da5bf142259817d3b5d5900fc01cf3c7c2e4_67241a01ac6ab]

Napisane przez tworazka

ja tam zdalam maturke jeszcze bez matmy, moja friend nie zdala a podchodzila 2 razy... Nie ma glowy do nauki, nie kazdy musi miec, ma za to fach w reku, dobre serduszko i za to ja kocham.

Z reszta teraz licza sie tylko znajomosci

????!!!!
A do czego innego ma głowę młoda osoba?!!
10 lat temu matura była kilka razy trudniejsza i nie zdawało jej ok. 2-3 % uczniów. Teraz matura jest banalnie prosta i nie zdaje 30 %.
Pytam: do czego innego uczeń ma mieć głowę, jeśli nie do nauki? I mówię tutaj podstawach, a nie o rozszerzonej maturze..

Dzieciaki mają teraz tyle pomocnych materiałów do nauki, tyle książek, opracowań...,że już o internecie nie wspomnę; są coraz mniejsze wymagania co do wiedzy, a poziom wiedzy młodzieży z roku na rok coraz gorszy...

[skara]

Nie uważam żeby jednorazowe oblanie matury od razu oznaczało, że ktoś jest głupi. Czasami stres, nerwy, gorszy dzień robią swoje. Dodajcie nauczycieli nie zawsze potrafiących wyjaśnić, rodziców, którzy się nie interesują nauką dzieci i zaległościami ciągnącymi się od podstawówki i macie wyniki. Gdyby nie moja mama nie wiem co bym teraz robiła. W podstawówce regularnie mnie pilnowała i tłumaczyła. Procenty na matmie napisane na 4+ to efekt wieeeeelu godzin, które spędziła ze mną nad zadaniami. A jak później coś ją przerastało to wysyłała mnie na korki. Gdyby nie ona to może nie zmotywowałabym się na tyle żeby mieć dobre wyniki, a przez to otwartą ścieżkę edukacji.

A czy warto poprawiać? Tak. Mam koleżankę bez matury bo nie podeszła (przestraszyła się). To już prawie 20 lat a ciągnie się to za nią przy każdej zmianie pracy. Stres przy przekazywaniu dokumentów i ciągły wyrzut, że sama sobie zamknęła drogę do studiów. A wrócić do szkoły jak się ma pracę, rodzinę i sto rzeczy na głowie nie jest łatwo.