jak spotakć fajnego faceta?

[ROZ-ter-KA]

Napisane przez dorinka30

Świtezianko słonko moje, ależ my jesteśmy podobny gatunek

Kochana, ja także nie potrafię być sama, nie potrafię być wtedy szczęśliwa, nie potarfię wtedy się sobie podobać, być z siebie dumna, mieć jakichś marzeń i planów. Jakaś wybrakowana konstrukcja ze mnie
Dla mnie lustrem, w którym chcę się codzień przeglądać są oczy mojego faceta. Wiem, że to niewłaściwe ale nie potrafię inaczej.

Być może są jednostki, które szczęście widzą inaczej, które potrafią realizować siebie w singlu. Ja do takich nie należę, duet to moja ulubiona forma ludziej symbiozy. Wtedy kwitnę, oczy mi błyszczą, chce mi się żyć.

Zazdroszczę tym co mają inaczej, tylko że na siłę nie można nikogo uszczęśliwić.

Całuję Cię bratnia duszo

Ja myślę , że to nie oszczęście chodzi , w tym męczeniu się w samotności.
Miłość, partnerstwo, udany związek jest wartośćią , zazwyczaj najwyższą dla każdego, a jednak większość przejściowej samotności nie traktuje jako tragedii.
Jest taka mądra sentencja , kto nie potrafi być sam ze sobą , jak może umieć byc z kimś innym.

Jeżeli o waszym poczuciu wartości stanowi tylko obecność meżczyzny , to faktycznie współczuję .

A żeby spotkać fajnego faceta , trzeba iść między ludzi , a nie siedzieć na necie.

[switezianka]

Witam Droga Rozterko i pragne podziekowac Ci za wypowiedzi.
otóż chciałabym Cie poinformowac - skoro juz tak sie sobie zwierzamy- że faceta nadal posiadam i jest On bardzo zainteresowany koontynuacja naszego związku nawet w formie małżeństwa. To ja czuje niedosyt i ja zamierzam tę sytuacje zmienić.
Moja Droga, wybacz, ale chyba zbyt mało znamy sie, bys mogła wygłaszac takie zdania na nasz temat. Donosze więc uprzejmie, że o moim poczuciu wartości wcale nie stanowi posiadanie faceta. Mam tez troche innych walorow różnej natury, wobec z powyższym mam prawo do wyznaczania swojego włąsnego poziomu szczęścia i samoakceptacja, natomiast w moim rysie psychologicznym miłośc do drugiego człowieka oraz przyjaźń zajmuje najwyższe miejsce i nie zmaierzam tego w żaden sposob zmieniac.
Pozdrawiam serdecznie

[dorinka30]

Napisane przez ROZ-ter-KA

Ja myślę , że to nie oszczęście chodzi , w tym męczeniu się w samotności.
Miłość, partnerstwo, udany związek jest wartośćią , zazwyczaj najwyższą dla każdego, a jednak większość przejściowej samotności nie traktuje jako tragedii.
Jest taka mądra sentencja , kto nie potrafi być sam ze sobą , jak może umieć byc z kimś innym.

Jeżeli o waszym poczuciu wartości stanowi tylko obecność meżczyzny , to faktycznie współczuję .

Rozterko ja bynajmniej nie oczekuję współczucia . Jestem szczęśliwie zakochana, i mam nadzieję że na długie lata. Tworzę fajny związek z wartościowym facetem i dbanie o ten związek i jego rozwój stanowi sens mojego życia.
Stan przejściowej samotności także przerobiłam, mam porównanie i choć to tragedia życiowa nie była to nie mogę powiedzieć abym była wówczas wyjątkowo szczęśliwą kobietą. Więc dlaczego mam udawać, że życie w singlu to wspaniała sprawa. Może dla nielicznych tak, dla mnie jednak nie. Lubię siebie, akceptuję ale to nie oznacza, że chciałabym spędzić życie tylko w swoim towarzystwie. Oczywiście są momenty, że samotność jest nam wszystkim potrzebna i tego nie kwestionuję, ale na życie interesuje mnie wyłącznie duet.

[switezianka]

Dorinko Kochana,
pragne donieśc, że mnie samotne zycie rowniez nie interesuje. Homo sapiens jest z natury istotą stadną, łączącę się w pary, dlatego nie zmaierzam burzyc tego naturalnego porządku. Życie w pojedynke zupełnie mi nie odpowiada, choć w takich momentach nadal egzystuje, pracuję, dbam o dom i rodzine, prowadze normalne zycie - więc tsan ów nie doprowadza do dysfunkcji zaburzeń psychicznych - chociąz skumulowanie i nawarstwienie sie powaznych , życiowych problemów spowodowało w moim pzrypadku depresję. Nie oznacza to jednak, ż ejetsem psychicznie okaleczona.
nadal zamierzam budowac swoje zycie na bazie bycia z drugim człoweiekm - koniecznie mężczyzna (bo tradycyjne mam poglądy0.
całuję Cie Kochana Przyjaciółko, bo jesteście mOimi Przyjaciółkami

[ROZ-ter-KA]

Napisane przez dorinka30

Rozterko ja bynajmniej nie oczekuję współczucia . Jestem szczęśliwie zakochana, i mam nadzieję że na długie lata. Tworzę fajny związek z wartościowym facetem i dbanie o ten związek i jego rozwój stanowi sens mojego życia.
Stan przejściowej samotności także przerobiłam, mam porównanie i choć to tragedia życiowa nie była to nie mogę powiedzieć abym była wówczas wyjątkowo szczęśliwą kobietą. Więc dlaczego mam udawać, że życie w singlu to wspaniała sprawa. Może dla nielicznych tak, dla mnie jednak nie. Lubię siebie, akceptuję ale to nie oznacza, że chciałabym spędzić życie tylko w swoim towarzystwie. Oczywiście są momenty, że samotność jest nam wszystkim potrzebna i tego nie kwestionuję, ale na życie interesuje mnie wyłącznie duet.

I dobrze , przeciez napisałam ,że dobry związek , to ogromna wartość dla każdego
Wszystkiego dobrego

[poziomka61]

Napisane przez switezianka

faceta nadal posiadam i jest On bardzo zainteresowany koontynuacja naszego związku nawet w formie małżeństwa. To ja czuje niedosyt i ja zamierzam tę sytuacje zmienić.

Gratuluję, Świtezianko. Ja byłam w niesatysfakcjonującym związku, do czego sama przed sobą się nie chciałam przyznać i wiem, że zbyt długo zwlekałam. Nikomu na dobre to nie wychodzi, niestety. Wiem też jedno. Dłuugo bywałam samotna, jakoś sobie żyłam i jakoś sobie po swojemu się spełniałam i nawet byłam dumna i zadowolona, ale od czasu, gdy trafiłam na mężczyznę do którego mogłabym zastosować platoński mit o androgyniach wiem, że życie w pojedynkę nie jest pełne. Każda radość jest mnożona przez cztery, a każdy problem dzielony przez tyle samo. Patrzenie na świat za pomocą oczu swoich i kogoś, kogo się kocha, nie jest takie samo jak posługiwanie się tylko swoim "aparatem wzrokowym" i odczuciowym. I z tej perspektywy wiem, że nie chcę być sama, choć nie czuję się (już) mało wartościowa jako pojedynczy egzemplarz, że chcę stanowić z kimś komplet, bo jest to dopełnienie wszystkiego, co mnie w życiu spotyka
I tak naprawdę TO daje power do życia.
Życzę tego Świteziance i wszystkim, które nie miały okazji w pełni zaznać, jak to jest

[ROZ-ter-KA]

Napisane przez switezianka

Witam Droga Rozterko i pragne podziekowac Ci za wypowiedzi.
otóż chciałabym Cie poinformowac - skoro juz tak sie sobie zwierzamy- że faceta nadal posiadam i jest On bardzo zainteresowany koontynuacja naszego związku nawet w formie małżeństwa. To ja czuje niedosyt i ja zamierzam tę sytuacje zmienić.
Moja Droga, wybacz, ale chyba zbyt mało znamy sie, bys mogła wygłaszac takie zdania na nasz temat. Donosze więc uprzejmie, że o moim poczuciu wartości wcale nie stanowi posiadanie faceta. Mam tez troche innych walorow różnej natury, wobec z powyższym mam prawo do wyznaczania swojego włąsnego poziomu szczęścia i samoakceptacja, natomiast w moim rysie psychologicznym miłośc do drugiego człowieka oraz przyjaźń zajmuje najwyższe miejsce i nie zmaierzam tego w żaden sposob zmieniac.
Pozdrawiam serdecznie

No cóż, jak się tak sobie zwierzamy , to ja muszę powiedziec ,ze gdybym miała faceta , to póki bym go miała nie przysżłoby mi do głowy , funkcjonowac na wątku "jak spotkac fajnego faceta".

Zanim się rozpocznie nowy związek nalezy zakończyć stary.
Skoro nie wiesz czy zkończyć stary , to jak możesz uczciwie podejść do nowego mężczyzny ?

Przeczytałam , etapami , prawie cały wątek i stwierdzam , że ty sama nie wiesz czego chcesz, poza tym ,że najchętniej rozpoczęłabyś nowy etap życia , przed zakończeniem poprzedniego.
Kazdą rzecz należy napierw zakończyć, tak czy inaczej. W przeciwnym wypadku robi się balagan, w życiu , w duszy.....

Poza tym taka drobna uwaga : bywa , że przeczysz sama sobie.

A tak na marginesie ciekawe czemu etytowałaś dzisiaj prawie wszystkie swoje starsze posty w tym wątku , mam wrażenie ,że niektore były dłuższe , .

[carolinascotties]

Napisane przez ROZ-ter-KA

No cóż, jak się tak sobie zwierzamy , to ja muszę powiedziec ,ze gdybym miała faceta , to póki bym go miała nie przysżłoby mi do głowy , funkcjonowac na wątku "jak spotkac fajnego faceta".

Zanim się rozpocznie nowy związek nalezy zakończyć stary.
Skoro nie wiesz czy zkończyć stary , to jak możesz uczciwie podejść do nowego mężczyzny ?

Rzeczywitość pokazuje, że kobiety boją sie stracić pewne poczucie stabilności, jakie wiąże się z posiadaniem partnera - stąd ich wahania, kluczenie dookoła tematu rozstania, zmiany priorytetów itd.
Potrafię to zrozumieć - i myślę, że samymi stwierdzeniami, iż Switezianka sama nie wie czego chce- nie pomożesz jej, a możesz sprawić przykrośc- ponieważ, jeśli czytałaś ROZ-ter-KO cały wątek- wiesz, że takie słowa już padły...

[Dorota-Coco]

oftopa strzele.

ROZ-ter-KA, co oznacza w Twoim podpisie "zielonosraczkowata deprecha" bo ilekroc to czytam to sie checham do monitora... zaciekawionam

[switezianka]

Rozterko,
gościsz w moim wątku i bardoz bym Cie prosiła, bys pisała w nim o sobie jesli masz ochotę. Dewagacje na temat mojej osoby, moich uczuc i moich pzremyslen, pozostaw łaskawie badrzo prosze mnie i normalnym interolutorom. Wydaje mi się, że jest w Tobie zbyt wiele goryczy, ktora uniemozliwa Ci emanowanie empatią.
Juz wcześniej pisałam, iz nie będę z Tobą polemizowac, bądź więc upzrejma nie cytować moich wypowiedzi.

[nika672]

Rozterko...........czytając Twój pierwszy post na innym watku,byłam skłonna w kilku sprawach przyznac Ci racje.Przede wszystkim dotyczyło to tego,ze dobrze sie czuje w wieku który mam.I Switezianka o tym wie, i wie jakie jest podłoże mojego zadowolenia.
Ale teraz Rozterko im wiecej czytam Twoich postów moje uczucia sa mieszane

Napisane przez carolinascotties

Potrafię to zrozumieć - i myślę, że samymi stwierdzeniami, iż Switezianka sama nie wie czego chce- nie pomożesz jej, a możesz sprawić przykrośc- ponieważ, jeśli czytałaś ROZ-ter-KO cały wątek- wiesz, że takie słowa już padły...[

Zgadzam sie z Carolinascotties,iż takimi słowami można tylko sprawić przykrość,a przeciez nie o to Ci chyba chodzi?

[switezianka]

Niko Droga,
Twoje słowa i Caroliny są bardzo adekwatne do zaistniałej sytuacji.
nawet jeśli "nie wiedziałabym czego chcę....", to nie stanowi owo stwierdzenie podstawy do niemiłej i aroganckiej abnegacji wszytkich pzremyśleń, wniosków i argumentów.
Widac,niektore osoby nie czytaja uważnie i nie maja zdolności rozumienia innych.
Niestety, zaistaniałe polemiki zapewne spowodują chwile refleksji u wszystkich osob, ktore zamierzają sie ufnie zwierzac innym - nie radzę

[mara30]

Taka refleksja mnie jeszcze naszła... jeżeli bez sensu to wybaczcie, ale ja dzisiaj w ogóle chyba myślę trochę bez sensu
Jak można krytykować kogoś za to, że nie wie czego chce Pokażcie mi osobę której nigdy w życiu się to nie zdarzyło przecież każdy ma w życiu momenty niezdecydowania, sytuacje w których nie wie, nie potrafi określić czego tak naprawdę od życia oczekuje. Jeżeli ktoś nigdy w życiu nie był w takiej sytuacji to podziwiam i zazdroszczę.

[switezianka]

Maro Kochana,
zgadzam sie z Twoja wypowiedzią, ale mam wrażenie, że ten ktos bywa często w takich własnie sytuacjach i dlatego byc może neguje ich istnienie u innych.

[Sabbath]

Napisane przez mara30

Taka refleksja mnie jeszcze naszła... jeżeli bez sensu to wybaczcie, ale ja dzisiaj w ogóle chyba myślę trochę bez sensu
Jak można krytykować kogoś za to, że nie wie czego chce Pokażcie mi osobę której nigdy w życiu się to nie zdarzyło przecież każdy ma w życiu momenty niezdecydowania, sytuacje w których nie wie, nie potrafi określić czego tak naprawdę od życia oczekuje. Jeżeli ktoś nigdy w życiu nie był w takiej sytuacji to podziwiam i zazdroszczę.

Słusznie Maro.

Tyle, że ja mam wrazenie, że, częściowo dzięki naszemu międleniu tego tematu, Świtezianka wie już dość dokładnie, czego chce.
Co więcej, zaczynam wierzyć, że uświadamia sobie, jak do tego zmierzać. Choć rzeczywiście nadal ciężko jest Jej się zmusić do działania.
Jestem jednak dobrej myśli i mam nadzieję, że dzięki naszemu wsparciu i często także przyjacielskim reprymendom - uda Jej się odzyskać kontrolę nad własnym życiem.

Optymistycznie było - idę spać.

Wybacz, Świtezianko, że w trzeciej osobie. Tak mi jakoś wyszło... Nie żebym marginalizowała Twój udział w Twoim własnym wątku

[Sabbath]

Napisane przez ROZ-ter-KA

To jest moja reakcja na nową kolorystykę wizazu

Oj tak! Ja bym napisała: sraczkowato- buraczkowa. Ale koszmarek to jest rzeczywiście.

[ROZ-ter-KA]

Napisane przez Dorota-Coco

oftopa strzele.

ROZ-ter-KA, co oznacza w Twoim podpisie "zielonosraczkowata deprecha" bo ilekroc to czytam to sie checham do monitora... zaciekawionam

To jest moja reakcja na nową kolorystykę wizazu

Napisane przez nika672

[B]Rozterko..[/B
Zgadzam sie z Carolinascotties,iż takimi słowami można tylko sprawić przykrość,a przeciez nie o to Ci chyba chodzi?

Jeżeli ktoś z powodu mojej wypowiedzi doznaje przykrości , to powinien się nad tym zastanowić, bo jak mowi jedno z mądrych biblijnych twierdzeń
" nie boli nas, czego nie ma w nas"
Ból w niekórych sytuachach bywa oczyszczający.

Generalnie chodzi mi o to , żeby , czytający zechcieli spojrzeć na swoją osobę , sytuację problem z innej strony, z innego punktu. To bardzo odświeżajce.

Słodzeniem można niektórych zupełnie niezauważalnie , na amen....zmieczulić , również na własne problemy.
A przecież chyba nie o to chodzi.

[ROZ-ter-KA]

Napisane przez switezianka

Rozterko,
gościsz w moim wątku i bardoz bym Cie prosiła, bys pisała w nim o sobie jesli masz ochotę. Dewagacje na temat mojej osoby, moich uczuc i moich pzremyslen, pozostaw łaskawie badrzo prosze mnie i normalnym interolutorom. Wydaje mi się, że jest w Tobie zbyt wiele goryczy, ktora uniemozliwa Ci emanowanie empatią.
Juz wcześniej pisałam, iz nie będę z Tobą polemizowac, bądź więc upzrejma nie cytować moich wypowiedzi.

To nie jest Twój prywatny portal, każdy może się na nim wypowiedzieć wedle własnego uznania , byle w temacie.
Publiczne wypowiedzi , a takimi są posty na forum , mają to do siebie,że bywaj odbierane nie tak jak sobie tego życzymy , a także ,że są przedmiotem ocen lub wypowiedzi innych osób .
Trzeba umieć się z tym pogodzić o ile autor postu zachowuje kulturę wypowiedzi.

[carolinascotties]

Napisane przez ROZ-ter-KA

To jest moja reakcja na nową kolorystykę wizazu
Jeżeli ktoś z powodu mojej wypowiedzi doznaje przykrości , to powinien się nad tym zastanowić, bo jak mowi jedno z mądrych biblijnych twierdzeń
" nie boli nas, czego nie ma w nas"
Ból w niekórych sytuachach bywa oczyszczający.

Nie zgadzam się z tym - oznacza to bowiem, że słowa sprawiające nam przykrość - mówią o nas - nawet jeśli tego nie wiemy.. jest to krótko mówiąc dziwne- bo kilka razy było mi przykro po usłyszeniu kompletnych bzdur na swój temat... według tego, co głosisz ROZ-ter-KO - nie były to bzdury, a prawda, do której ja nie chce się przyznać - i to sama przed sobą...

Piszesz - o oczyszczającym bólu w niektórych sytuacjach- czy dane Ci było poznać, które to sytuacje?

Przypomniałaś mi dyskusję w wątku Starszej Pani...a dokładniej ten post-
http://www.wizaz.pl/forum/showpost.p...postcount=1430

napisałaś wtedy ROZ-ter-KO:
"Owszem czasami piszę coś , co może kogoś zaboleć , ale jak juz napisałam robię to wprost , malo, robię to świadomie i zazwyczaj dotykam czułego miejsca. Świadczą o tym gwałtowne reakcje .Uważam że czasami warto spojrzec w głąb siebie i zastanowić się skąd te reakcje, dlaczego reagujemy bólem na jakies słowa czy stwierdzenia , albo wybuchem emocjonalnym. Ból ma swoją rolę , ostrzega i uświadamia. Może lepiej wyleczyć niż znieczulać i przyklepywać."

Zastanawiam się, czy bolesne dotykanie osób, z którymi nie jesteś emocjonalnie związana, czy życzliwa poprzez częste kontakty na forum- daje Ci satysfakcję?

Zrozumiałabym zamierzone zadawanie bólu - lecz tylko przez osobę, która jest zaangażowana w problem, zna sytuację, a nie-pojawia się tylko na chwilę, żeby -jednych ukąsić, innych przegnać...

[mara30]

Napisane przez ROZ-ter-KA

Jeżeli ktoś z powodu mojej wypowiedzi doznaje przykrości , to powinien się nad tym zastanowić, bo jak mowi jedno z mądrych biblijnych twierdzeń
" nie boli nas, czego nie ma w nas"
Ból w niekórych sytuachach bywa oczyszczający.

Hmmm, a mi się zawsze wydawało, że jest odwrotnie, że to osoba wypowiadająca się powinna się zastanowić czy nie sprawi tym komuś przykrości
Ponadto często przykra bywa nie tyle treść, co forma, nawet jeżeli w wypowiedzi nie ma słów obraźliwych.

Ponadto czytając Twoje wypowiedzi Rozterko odnoszę wrażenie, że jesteś głęboko przekonana o swoim monopolu na wiedzę, prawidłową interpretację itd. nie ma tu znaczenia czy się z Tobą zgadzam czy nie, bo bywa różnie, raz tak raz tak, ale o sposób Twojego wypowiadania się. Bardziej mi pasuje do wykładu niż do koleżeńskiej dyskusji no ale to tylko moje wrażenia

[mara30]

Napisane przez carolinascotties

Piszesz - o oczyszczającym bólu w niektórych sytuacjach- czy dane Ci było poznać, które to sytuacje?

Przypomniałaś mi dyskusję w wątku Starszej Pani...a dokładniej ten post-
http://www.wizaz.pl/forum/showpost.p...postcount=1430

napisałaś tam ROZ-ter-KO:
"Owszem czasami piszę coś , co może kogoś zaboleć , ale jak juz napisałam robię to wprost , malo, robię to świadomie i zazwyczaj dotykam czułego miejsca. Świadczą o tym gwałtowne reakcje .Uważam że czasami warto spojrzec w głąb siebie i zastanowić się skąd te reakcje, dlaczego reagujemy bólem na jakies słowa czy stwierdzenia , albo wybuchem emocjonalnym. Ból ma swoją rolę , ostrzega i uświadamia. Może lepiej wyleczyć niż znieczulać i przyklepywać."

Zastanawiam się, czy bolesne dotykanie osób, z którymi nie jesteś emocjonalnie związana, czy życzliwa poprzez częste kontakty na forum- daje Ci satysfakcję?

Zrozumiałabym zamierzone zadawanie bólu - lecz tylko przez osobę, która jest zaangażowana w problem, zna sytuację, a nie-pojawia się tylko na chwilę, żeby -jednych ukąsić, innych przegnać..

Myślę Rozterko że nie jest Twoją rolą decydowanie komu, kiedy i jak sprawiać ból, aby go oczyścić. A tym bardziej zadawanie bólu. I w pełni zgadzam się tu z Caroliną

[Sabbath]

ROZ-ter-ko, ja bardzo szanuję ludzi, którzy potrafią (i chce im się) w sposób rzeczowy i nawet ostry wyrażać swoje poglądy. Powiem szczerze, że nawet to lubię, bo dzięki takim osobom jak Ty wszelkie dyskusje nabierają ognia i stają się często pasjonujące.
Dostrzegam jednak pewną drobną różnicę między dyskusją, jak to kiedyś zgrabnie ujęłaś - akademicką, czyli omawianiem zjawisk i problemów, a dyskusją, w której pojawia się zwrot bepośredni. Możemy omawiać teroretyzując przypadki kobiet, które "nie wiedzą, czego chcą", możemy dywagować nad tym, w którym miejscu nalezy przestać głaskać, a zacząć potrząsać (sorry - określenie kopać, czy dawać kopa nie przechodzi mi w przyjacielskim kontekście przez klawiaturę), bo oczywistym jest, że taki punkt istnieje. Zgadzamy się, jak sądzę w tek kwestii wszystkie.
Sklonna jestem nawet przyznać Ci rację co do tego, że ból bywa oczyszczający.
Ważne jest jednak po pierwsze, by ta "oczyszczana" osoba miała świadomość tego, że jesteśmy Jej życzliwi, po wtóre zaś byśmy nie przypisywali sobie daru decydowania o tym, kiedy czuje się ona dotknięta i zraniona, a kiedy nie.

To tyle - błąd popełniłyśmy wszystkie mieszając spory czysto akademickie z konkretną sytuacją i, co ważniejsze, konkretną osobą.
Bo, być może, czysto teoretycznie łatwiej by nam było dojść do porozumienia.

Pozdrawiam Ciebie ciepło.

Pozdrawiam także Marę, Karolinę, Dorotę, Nikę i inne dziewczyny, którym empatia i troska kazały włączyć się w tę trudną, ale bardzo pouczająą pogawędkę.

[switezianka]

Napisane przez ROZ-ter-KA

To nie jest Twój prywatny portal, każdy może się na nim wypowiedzieć wedle własnego uznania , byle w temacie.
Publiczne wypowiedzi , a takimi są posty na forum , mają to do siebie,że bywaj odbierane nie tak jak sobie tego życzymy , a także ,że są przedmiotem ocen lub wypowiedzi innych osób .
Trzeba umieć się z tym pogodzić o ile autor postu zachowuje kulturę wypowiedzi.

Rozterko, otoż śpieszę Cie poinformować, że Ty jesteś gościem w tym miejscu, bowiem ja czuję sie gospodynia tego wątku. Piszesz o moich "problemach" i piszesz o mojej osobie, a także świadomie o uczuciach innych osób. Bądż więc łasakawa
przyjąć ton bardziej sprzyjający rozmowom, bowiem moralizowanie dobre jest dla uczniow i tu radzę spełniac swoje wyjątkowe talenty.
propnuję rowniez zachowanie elegancji i taktu w wypowiedziach o uczuciach, ktore sa badrzo delikatnym tematem.

[switezianka]

SabbatH, Carolinko, Maro Kochane,
całuski - oczywiście te specjalnie slodkie dla Was

[taka taka]

myślę, że gdybyście wszystkie spotkały się i rozmawiały ze sobą bezpośrednio, to ta dyskusja wyglądała by inaczej
pozdrawiam Was

[switezianka]

Taka Taka Kochana,
dyskusja bezpośrednia wymaga równiez taktu osobistego, wyrozumiałości i szacunku dla współrozmowcy, szczególnie wtedy , gdy rozmawia sie o jego prywatnych i bardoz delikatnych problemach. Oceniac ludzi, owszem można, ale nie obrażać i nie narzucać "badrzo mocno" swojego zdania, ktore wypływa nie ze najomości tematu i osoby, a jedynie z przekory i chęci moralizowania.
Autorytety każdy z nas wybiera sobie sam, te narzucane wcale sie nie sprawdzają.
Całuję ciepło

[switezianka]

Sabbath Kochana,
kolejny raz ujełas wszystko w taki sposób, w jaki ja chciałam wyrazić swoje zdanie na temat oceny konkretnej osoby i jej problemów, a nie czysto teoretycznej "akademickiej' dyskusji.
Ściskam i cąłuje Cię Moja Piekna i ciu, ciu, ciu..........

[taka taka]

Napisane przez switezianka

Taka Taka Kochana,
dyskusja bezpośrednia wymaga równiez taktu osobistego, wyrozumiałości i szacunku dla współrozmowcy, szczególnie wtedy , gdy rozmawia sie o jego prywatnych i bardoz delikatnych problemach. Oceniac ludzi, owszem można, ale nie obrażać i nie narzucać "badrzo mocno" swojego zdania, ktore wypływa nie ze najomości tematu i osoby, a jedynie z przekory i chęci moralizowania.
Autorytety każdy z nas wybiera sobie sam, te narzucane wcale sie nie sprawdzają.
Całuję ciepło

ja myślę, że tych wymienionych przymiotów nikomu tu nie brakuje
w bezpośredniej rozmowie widzisz czyjeś gesty, wyraz twarzy, błysk lub smutek w oczach i to, nie tylko slowa, wpywa na tok rozmowy
a jeśli jeszcze do tego kogoś znasz, wiesz co i kiedy możesz powiedzieć
forum jest specyficzną formą wymiany poglądów i wyrażania swoich myśli, dla mnie np rozmowa na forum jest znacznie trudniejsza niż rozmowa w w realu
dlatego nie wycofuję się z tego co napisałam, gdyby ta dyskusja toczyła się przy kawie a nie przy klawiaturze, wyglądałaby inaczej - milej
Switezianko, też Cię całuję

[nika672]

Napisane przez mara30;

nie ma tu znaczenia czy się z Tobą zgadzam czy nie, bo bywa różnie, raz tak raz tak, ale o sposób Twojego wypowiadania się.

Bardzo ładnie to ujełaś Marusiu,bo właśnie o ten sposób wypowiadania sie dokladnie rozchodzi.
Można zdecydowanym akcentem zaznaczyć swoja racje ale trzeba to zrobic do granic taktu, nie wolno absolutnie tej granicy przekroczyć.Takie jest moje zdanie.


Pozdrawiam słonecznie wszystkie Panie

[switezianka]

Nikuś Kochana, podpisuje się. Całuski