Jak oczarować mężczyznę po raz drugi, czyli walka o szczęście

[julka:)]

Napisane przez poziomka21

juluś życze Ci jak najlepiej, ale sam ten wylot do Stanów... samo to że On Ci nie ufa... nie wiadomo z jakiego powodu, myslisz,z e tenw ylot cos zmieni? że znów zacznie Ci ufać? mężczyznom ciezko zaufac po raz drugi... przynajmniej z tego co slyszalam - baranom - P. jest baranem... straciłam u niego zaufanie i podobno juz nie mam szans by je odbudować, choc tak naprawde nic nie zrobiłam... Ja jestem wodnikiem... Tyle razy słyszałam, ze baran i wodnik - cudowne połączenie, nie zna sie lepszych... i co... i nie przetrwało... wiec w horoskopy nie warto wierzyc...

Mam nadzieje ze cos tam jednak zmieni. On nie wierzy w moje slowa,wiec moze uwierzy w czyny...Zawsze i tak mi sie w USA bardziej podobalo,wiec tak dokonca nieszczesliwa tam nie bede...mysle pozytywnie,moze robie zle ale chce wierzyc i bede wierzyc puki sam mi tego nie powie.A ja wiem ze warto o Niego walczyc.I zrobie to.

[poziomka21]

juluś też byłam pełna zapału, miałam w sobie taką wewnętrzną siłę... ale spójrz... ja wiem, meżczyzni czasami sa zbyt dumni, zeby okazac uczucia - zgadzam sie z tym... ale trzeba czasami wyczuc moment, kiedy zrezygnować... Ja nie namawiam Cie do rezygnacji, ale wybadałabym narazie grunt, co o mniemysli, czy jest szansa, tak hipotetycznie, skoro macie ze soba kontakt, to przekamażając się, drocząć, niby w żartach zapytać, a co by zrobił, gdybyś przyjechała do stanów... potem orbocic to w zart, i sprawdzic jak zareaguje... to nie o to chodzi, zeby porzucac tu wszystko, pozniej tam w Stanach ebdziesz blizej niego, wszystko bedzie Ci go przypominac, a tu w PL nabierzesz dystansu do tego wszystkie, zastanów sie czy nie warto zrobic takiej symulacji...

[julka:)]

Napisane przez Fresa

Widzę,że jesteś bardzo przekonana do swojego pomysłu-niech i tak będzie.

Ale zwróć uwagę na to,co sama napisałaś -a co wytłuściłam.

Gdy ktoś kogoś kocha -chce dla tej drugiej osoby ,jak najlepiej i robi wszystko by nie cierpiała.

Więc ,jak to sie ma do tego,że teraz Ty odbywasz jakąś karę-tylko (niby) za to,żek iedyś on musiał się o Ciebie starać .

Dla mnie naturalnym jest,że to mężczyzna stara się o kobietę-a nie na odwrót.Więc dla niego to nie była żadna kara ,ale zdobywanie Ciebie.

A to jest różnica.

Widzisz ,my kobiety inaczej podchodzimy do tego wszystkiego.To ze teraz ja musze sie o niego starac i czekac na Niego,powiedzial mi NASZ wspolny przyjaciel.Ktory tak na parwde zna nas oboje i z racji tego ze jest facetem tak sadzi.Wiec to raczej wiarygodne ,ze oni to tak pojmuja.Ze ja kiedys czekalem to teraz Ty czekaj.
A to z tym cierpieniem, nie wem czy jest prawdziwe. Kochasz kogos ale gdy widzisz go z jakas inna osoba ,Ty cierpisz i chcesz i starasz sie naprawic to co wczesniej zepsulas. I nie zawsze sie liczysz z tym ze moze on jest szczesliwy z tamta osoba.Wazne dla Ciebie jest to ze z Toba tez wczesniej byl,ze teraz to moze taka przykrywka.Robi sie wszystko zeby na nowo Cie zauwazyl-tylko od tej lepszej strony.

[poziomka21]

Napisane przez julka:)

A to z tym cierpieniem, nie wem czy jest prawdziwe. Kochasz kogos ale gdy widzisz go z jakas inna osoba ,Ty cierpisz i chcesz i starasz sie naprawic to co wczesniej zepsulas. I nie zawsze sie liczysz z tym ze moze on jest szczesliwy z tamta osoba.Wazne dla Ciebie jest to ze z Toba tez wczesniej byl,ze teraz to moze taka przykrywka.Robi sie wszystko zeby na nowo Cie zauwazyl-tylko od tej lepszej strony.

Dokładnie wiem o czym mówisz... dla mnie to nie było ważne ze jest z kims, chcialam o niego walczyc, o te nasze 4,5 meisiaca razem... jaka ja byłam slepa... on teraz jest z dziewczyna 8 meisiecy... i pewnie duzo szczesliwszy niz ze mną, ja juz niemam szans

[julka:)]

Napisane przez poziomka21

juluś też byłam pełna zapału, miałam w sobie taką wewnętrzną siłę... ale spójrz... ja wiem, meżczyzni czasami sa zbyt dumni, zeby okazac uczucia - zgadzam sie z tym... ale trzeba czasami wyczuc moment, kiedy zrezygnować... Ja nie namawiam Cie do rezygnacji, ale wybadałabym narazie grunt, co o mniemysli, czy jest szansa, tak hipotetycznie, skoro macie ze soba kontakt, to przekamażając się, drocząć, niby w żartach zapytać, a co by zrobił, gdybyś przyjechała do stanów... potem orbocic to w zart, i sprawdzic jak zareaguje... to nie o to chodzi, zeby porzucac tu wszystko, pozniej tam w Stanach ebdziesz blizej niego, wszystko bedzie Ci go przypominac, a tu w PL nabierzesz dystansu do tego wszystkie, zastanów sie czy nie warto zrobic takiej symulacji...

Chce tu cos wytlumaczyc-to nie ejst tak ze ja lece tam do Niego i ze nie mam zadnego planu. Ja nie bede z nim mieszkac,jezeli On nie bedzie mnie chcial to ja mam tam znajomych ludzi ktorych kocham i ktorzy mnei kochaj po to zeby mi pomogli.Zaczne szkole bede miala mnostwo innych zajec wiec chyba nawet mialabym mneij zcasu na myslenie o nim niz jakbym byla w PL. A przynajmniej bede miala swiadomosc ze zrobilam wszystko co sie tylko dalo.Z ta proba przekomazania sie,moge sprobowac,tylko On od razu wezmie to jako zart i chyba racjonalnie do tego nie podejdzie...bo po co takie gdybanie...:/
zastanaowie sie jeszcze...nie wiem juz sama:/

[poziomka21]

Kiedys moi, nasi wspolni znajomi, którzy zeswatali mnie z P. też mi mowili... sprobuj do niego napisać, przeprosić, sprobuj byc znów blisko niego... znali go doskonale i mimo to, mimo ze sie starałam... on wciaz byl daleko ode mnie... moze niekochał, ale... w mezczyznach pojawia sie taki dziwny syndrom mezczyzny... byli z kims - byli, ale powrotów nie uznają...

[julka:)]

Napisane przez poziomka21

Kiedys moi, nasi wspolni znajomi, którzy zeswatali mnie z P. też mi mowili... sprobuj do niego napisać, przeprosić, sprobuj byc znów blisko niego... znali go doskonale i mimo to, mimo ze sie starałam... on wciaz byl daleko ode mnie... moze niekochał, ale... w mezczyznach pojawia sie taki dziwny syndrom mezczyzny... byli z kims - byli, ale powrotów nie uznają...

niestety tacy sa:/ ale chyba musi byc jakis wyjatek,co???)hehe

[brukselka]

mam nadzieje..a ja znam inna historie ktora mnie zawsze podnosi na duchu... zdarzyla sie pare lat temu znajomej ...
byla z chlopakiem ale on byl dla niej okropny, wciaz ja krzywdzil az wreszcie zostawil.. mijaly miesiace..minal rok ona zaczela sie umawiac z innym chlopakiem.. ponoc znajomym swojego poprzedniego<tak sie ulozylo> ......
byly wrocil.. sprobowali jeszcze raz, chlopak sie calkowicie zmienil... za pare miesiecy biora slub... historia jak z bajki..ale walsnie takie historie daja nam nadzieje, ze moze jednak oni posiadaja jakies uczucia.. ze gdyby dalo sie porozmawiac... wytlumaczyc..
moze wtedy osiagnelybysmy jakis spokoj.. ktory pozwolilby zyc dalej bez poczucia takiego bolu i wyrzutow sumienia

[poziomka21]

brukselko gdyby oni tylko chcieli z nami porozmawiać

[bess]

daja nam nadzieje, ze moze jednak oni posiadaja jakies uczucia

Posiadaja te uczucia owszem,ale dla innych

[brukselka]

hmmmm... prawda..a kiedy chca rozmawiac to o wszystkim tylko nie o tym rozstaniu...moze oni sami musza dojrzec do takiej rozmowy??? nie wiem...
ale bardzo bym chciala zeby on wiedzial jak mnie skrzywdzil, powinien o tym weidziec... tyle ze chyba nie mam prawa mu o tym zakomunikowac.. do pupy

[julka:)]

Napisane przez brukselka

hmmmm... prawda..a kiedy chca rozmawiac to o wszystkim tylkoo nie tym rozstaniu...moze oni sami musza odjrzec do takiej rozmowy??? nie wiem...
ale bardzo bym chciala zeby on wiedzial jka mnie skrzywdzil, powinien o tym weidziec... tyle ze chyba nie mam prawa mu o tym powiedziec.. do pupy

Brukselka-dziekuje za ta historie powyzej i masz prawo powiedziec to co czujesz.zawsze.

A dla was wszystkei moje kochane babeczki piosenke hinder-better than me
poryczmy sobie wszystkie

[bess]

Napisane przez brukselka

tyle ze chyba nie mam prawa mu o tym zakomunikowac.. do pupy

dlaczego?

[brukselka]

jak to dlaczego...!
kazdy ma prawo zmienic zdanie i przestac kogos kochac..
czy to nie jest czysty egoizm chec wzbudzenia u kogos wyrzutow, poczucia winy?
kazda z nas chce zeby oni byli szczesliwi jezeli zlosnik jest szczesliwszy beze mnei niz ze mna..to dlaczego chce go obarczyc swoim zalem.. i boje sie ze kiedy sie dowie to powie mi cos podlego cos gorszego niz dotychczas..

mi naprawde jest wstyd ze pomimo tylu miesiecy sobie z tym wogole nie poradzilam...powinnam mu pokazac jak sobie bez niego dobrze radze, ze on dla mnie tez nic nie znaczyl, ze obchodzi mnie jeszcze mniej niz ja jego..
zeby sobie nie myslal ze byl dla mnie kims wyjatkowym..

istny obled..prawdziwa grecka tragedia...normalnie supel gordyjski

[julka:)]

My zawsze chyba takie bedziemy...zawsze bedziemy rozpaczac,a ich to po prostu nie bedzie obchodzic.(

[bess]

Brukselko wlasnie dlatego sobie nie poradzilas bo wszystko w sobie tłamsisz.Co Ci po jego szczesciu ?pomogło Ci to w czyms??

[julka:)]

ja tez na Twoim miejscu bym mu o wszystkim powiedziala. Moze poczulabym sie lepiej:/

[brukselka]

mi nie..ale on.. on przynajmniej sobie spokojnie zyje...
moj najwiekszy problem tkwi w tym ze gdy on wraca do domu (bo studiuje w innym miescie), to ludze sie ze spotka sie ze mna.. a on spotyka sie z qmplam, idzie na niejedna impreze i spowrotem wraca...i tak jest za kazdym razem..a dla mnie to sa najgorsze dni...

to nie takie latwe..mu poweidziec.. boje sie ... nic nie zyskam moge tylko jeszcze wiecej starcic

[bess]

a co mozesz stracic?Co takiego masz?
wiesz to tez zalezy od sposobu w jakis chcesz to wszystko powiedziec

[brukselka]

jasne ze mu tego nie wykrzyucze w twarz....
moge starcic przynajmniej ta czastke sympatii, ktora mam... jego szacunek i znow przestanie sie do mnie odzywac.........

[bess]

A moze wlasnie zacznie Cie dopiero szanowac?nie pomyslalas?nie mozesz byc taka uleglą cierpiętnicą.
Jak znam zycie to on nie ma o niczym pojecia i nawet nie licz na to ,ze sam sie domysli.Trzeba kawa na ławe
Dla usprawiedliwienia mozesz powiedziec,ze to w ramach oczyszczajacej terapii

[Fresa]

Napisane przez bess

Posiadaja te uczucia owszem,ale dla innych

Tak,jak to mądrze powiedziała Doda-zdradzający facet może dostać drugą szansę-ale u innej kobiety .

Widać,coś w tym jest .
Szansa u innej,uczucia dla innej.
Szansę trzeba wykorzystywać,gdy ją mamy-a nie szukać jej,gdy ją stracimy .

[brukselka]

za co by mnie sznaowal ze sobie z glupim rozstaniem nie potrafie poradzic? a najgorzej jesli mu sie uroi ze na nic innego nie czekam tylko jego akt milosiedzia i litosci.. za to ma mnie szanowac??..jasne ze nie wie..ale czy to naprawde takie ciezkie do domyslenia?

[bess]

Rób jak uwazasz,twój wybór

[poziomka21]

Też bym chciała napisać smsa, w którym wykrzyczę mu słowami jak bardzo mnie zranił, jak bardzo mnie ranił, kiedy wybierał znajomych zamiast mnie... ale nie z komórki, z internetu... napisać takiego jednego długiego smsa, niech wie jak to cholernie boli... Brukselko moze sprobujemy? Moze ubrac to w slowa i wykrzyczec mu je prosto w twarz... a na koniec napisać - a to w ramach terapii oczyszczającej

[brukselka]

to chyba nie polega na tym zeby napisac smsa..
tylko sie spotkac..wybrac odpoweidni moment..i powiedziec jak bardzo czujemy sie zranione..
tylko nie jest latwo spotkac sie..nie porponujac tego..i wybrac odpowiedni moment.......bo przeciez nie moze wyjsc tak ze chcemy sie spotkac tylko po to zeby im poweidziec co nam zrobili...
bycie madrym i sluszne postepowanie jest takie trudne

[poziomka21]

ahhh... myslalam, ze uda mi sie napisac jakiegos smsa, ale nic z tego, koneic, koncze ten rozdzial raz na zawsze... musze, bo inaczej zglupieje...

[julka:)]

ehm...((
dziewczyny kolejna super piosenka: Hinder-lips of an angel

[justifiori]

MOj zwiazek pomimo iz zakrecony daal mi wiele radosci...Kochalam...Wyda walo mi sie ze jemu tez na mnie zalezy.Rozstawa lismy sie (gora 3 dni) przez jakas ostra klotnie itd. Wiedzialam ze ma za soba nieudany zwiazek- jak wiekszosc znanych mi osob ale mniejsza o to...byl mily, czuly, mowil slodkie slowka, byl opiekunczy, mowil ze mu na mnie zalezy ze teskni...2 dni temu sam z siebie pierwszy raz zaczal mowic o nas, o tym ze mu zalezy ale potrzebuje troche czasu zeby sie zakochac mowil ze tesknil za mna byl taki czuly i kochany. Wczoraj bylo super.Kochalismy sie.Dotykalismy.Zaczelism y rozmawiac o nas...I dowiedzialam sie ze nie kocha mnie"nie ma tego czegos w sercu", ze wlasciwie to koniec , ale ze chce utrzymywac kontakt.Troche sie dziwnie czulam bo caly czas mnie dotykal, przytulal, calowal, a ja siedzialam jak wryta...

Kocham go...Wiem nic na sile...Ale dziwne zagranie...bo wydawalo mi sie przez ten caly czas ze sie zblizamy do siebie...Rozum mowi olac go, a serce nie sluga mowi moze sie zakocha...Glupota ludzka nie zna granic

[bess]

Napisane przez justifiori

Glupota ludzka nie zna granic

wlasnie
Jestescie na dobrej drodze do sexu bez zobowiazań.Wyraznie ci to powiedzial,wiecnie badz pozniej zdziwiona czy zła.
Wspolczuje,najpierw cie wyzwal a teraz takie coś