Co rodzice powinni zapewnić dziecku?

[mikia20]

Wiem, wtręt trochę a nawet bardzo nie w temacie ale kiedyś zabiło mnie, po prostu rozłożyło na łopatki takie domostwo, gdzie jest nowo postawiony dom, ogrodzenie jakieś hiper ekstra drogie - kute ręcznie czy coś i podjazd z najlepszego kamienia a w domu i już w przedpokoju wita rozklekotana szafa z głębokiego PRL, taka jaką moi rodzice wynieśli z chałupy kilka lat temu, zużyta z niedomykającymi się drzwiami, idziesz dalej i nie lepiej, w łazience brak kafli, w kilku pomieszczeniach goły beton przykryty starym dywanem... i wszyscy śpią w jednym pokoju żeby nie musieć ogrzewać całej chałupy. Jakie życie muszą mieć dzieci w takiej rodzinie?

[Yenes]

Napisane przez OYE

watpie zeby ci robili na zlosc i mieli swoje powody czemu.....zachowujesz sie troche jak rozkapryszona mala dziewczynka

A według mnie Twój post jest mocno nie na miejscu. Serio, jak pisała, że auto kosztowało 30 tysięcy to nie mogli wziąć tego jednego dodatkowego tysiaca wziąć na kredyt albo troszkę tańsze kupić?

Uważam, że jak ludzie decydują się na dzieci to powinni zapewnić im możliwość rozwoju, nie mowię, że mają sponsorować im wszystkie możliwe atrakcje i dodatkowe kursy, zwłaszcza jeśli są stricte rozrywkowe, ale kurs jezykowy to akurat duża inwestycja w przyszłość i wymaga od dziecka nauki a nie tylko rozrywki. Mająć dziecko które chce samo się uczyć języków cieszyłabym się i starała za wszelką cenę mu to umożliwić.

[Stace]

Napisane przez mikia20

Toteż się pytam, kiedy ma ten nastolatek dorobić? Pomiędzy jednym a drugim zadaniem domowym? W weekendy? A sama rób 7 dni w tygodniu bez przerwy z miesiąc czy dwa i zobaczymy ile pociągniesz

A dla 18latka praca to tylko kopanie rowów/kasa/coś super prostego za psie pieniądze a mieszkanie to chyba pod mostem Nawet na opiekunkę do dziecka rodzice patrzą o wiele przychylniej np. na studentki jakichś pedagogicznych kierunków.

Really ?
Uwierz, w dzisiejszych czasach zdecydowana większość tejże młodzieży nie robi nic, prace domowe zżynają od jednej osoby w klasie, a niektóre podręczniki to po pierwszej lekcji we wrześniu leżą nieotwierane w domu i się kurzą . Biedni, zapracowani, nie pójdą poroznosić ulotek bo przecież lepiej siedzieć przed kompem albo na imprezy co drugi dzień chodzić

[1=019cbfde5cc6e455fa19b01 1903180c9b735c7f6;4666736 8]Przesadzasz.
Jak pracowałam na saksach w UK, to nastolatki przychodziły sobie dorabiać zrywając truskawki- marnie im to szło, ale pare groszy zawsze miały na swoje wydatki.

Jak tak patrzę na młodzież w mojej wsi to widzę że mają dużo wolnego czasu na picie piwa na przystanku, śmiecenie, rzucanie petów, wybijanie okien i inną demolkę, kradzieże truskawek, czereśni i czego tam jeszcze się da.

a jeden chłopaczek rozwozi ulotki z kauflandu i nie wygląda na nieszczęśliwego z tego powodu.[/QUOTE]
No.

[natash88]

Wszystko. Jeśli nie będę w stanie zapewnić mojemu dziecku mieszkania, pieniędzy na dorosły start (dzieciństwo pomijam, ma dostać wszystko, co potrzebuje do szczęścia i rozwoju), to nię będę mieć dzieci. Wszystko okraszone miłością, troską i CZUŁOŚCIĄ.
Zatem: Nię będę mieć dzieci

[a34]

Napisane przez natash88

Wszystko. Jeśli nie będę w stanie zapewnić mojemu dziecku mieszkania, pieniędzy na dorosły start (dzieciństwo pomijam, ma dostać wszystko, co potrzebuje do szczęścia i rozwoju), to nię będę mieć dzieci. Wszystko okraszone miłością, troską i CZUŁOŚCIĄ.
Zatem: Nię będę mieć dzieci

Poszłaś na całość

[natash88]

Napisane przez a34

Poszłaś na całość

Jeśli mam mieć dziecko, to musi nie mieć problemów 1 świata - mieć własne mieszkanie przynajmniej, i zbierać nie na ratę kredytu, a na wakacje co nawyżej
Tak sobie obiecałam, bazując na własnym doświadczeniu
Po prostu ma mieć łatwo (zakładam, że będzie sobie to cenić tak jak ja).
Nie zgadzam się na półśrodki

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Ja uważam że rodzice powinni zapewnić godne życie dziecku na tyle na ile są w stanie, dac to czego dziecko potrzebuje czyli jedzenie, ubranie etc ale i również wsparcie, zrozumienie, miłość. O ile rzeczy materialne do czasu usamodzielnienia się (pokazać mu kiedy jest czas na usamodzielnienie się) o tyle wspierać dziecko powinni nawet idź będzie miało własne rodziny. Nie jest sztuka wychować dziecko, ale sztuka jest wychować je na dobrego człowieka.
Co do praw finansowych to nie widzę nic złego w pomocy w czasie studiów poprzez opłacenie mieszkania czy jedzenia. Ja dostaje od rodziców kasę na życie ale na przyjemności muszę sama zarobić.
Dorabiałam sobie jeszcze w gimnazjum jeden dzień w tygodniu po lekcjach pomagałam sąsiadom sprzątając im w domu. TZ natomiast dorabiał w gimnazjum w myjni. Żadne z nas nie płakało że musiało pracować bo robiliśmy to dla siebie i z własnej woli. Nauczyliśmy się przez to że nie ma nic za darmo i na wszystko w życiu trzeba zapracować samemu. Nie rozumiem tym bardziej dzisiejszej "gimbazy" którzy chcieliby mieć najnowsze iphony, ubrania markowe, siedzieć przed kompem cały dzień i mieć jeszcze wielkie pretensje gdy śmieci mają wznieść...

[ama]

Napisane przez Dione

a rety ,cześciowa wiedza jest czasem gorsza od niewiedzy
Do ok 12 roku zycia pozostaje czyny tzw mechanizm przyswajanie języka ..ale chodzi o pierwszy język Jest tak bariera że jak dziecko sie nie nauczy jezyka do 12 rz do potem nie jest w stanie do opanowac dobrze tylko pojedyczne słowa.
A drugi i kolejne języki to inna psrawa , przeciez drugiego czy trzeciego bardzo czesto ucza się osoby juz dorosłe i nie maja żadnych problemów
Także ty piszesz bzdury

Poza tym kazdy sie uczy języka w szkole obowiązkowo kiedyś chyba od 10 r.ż teraz od 6. Wiec to nie kwestia nauki od zera .


No nie da sie a ja sie nauczyłam i znam inne osoby którym też sie to udalo . Nie do zaawansowanego tylko do biegłego (zakładajac że zaawansowanyto b1 b2 a biegły c1, c2)
Nie z ksiązki pisłam o róznych źródłach -Od osłuchania sie jest muzyka, filmy.

dla mnie zaawnsowany to c1, a biegły to c2. Ok, o kto ci sprawdzał wymowę? Może masz ekstra słuch, ale ja np. potrzebuję czasem konsultacji w sprawie wymowy, bo angielska wymowa do najłatwiejszych nie należy. Sama słyszę się inaczej niż inni mnie słyszą i bez nauczyciela nie byłabym w stanie opanować niektorych zgłosek. Co wiecej, nie wiem własnie jak z tym use of english, bo ja mam milion pytań, na które nawet google często nie zna odpowiedzi i własciwie tylko native albo mój nauczyciel profesor są w stanie odpowiedzieć, bo naprawdę NIE ma odpowiedzi w ksiażkach i innych źródłach.

[Azmika88]

Napisane przez a34

To chyba zależy o jakim wieku mówimy. Nie wiem, po co dziecku w podstawówce własny tablet czy laptop, jeśli ma dostęp do nich w domu w jakichś rozsądnych granicach. Co do starszych dzieci nie mam zdania. Myślę, że jeśli rodziców stać, to można kupić, ale bez przesady, że co rok nowy model tabletu.

Ogólnie teraz jest moda na gadżety, więc taki nastolatek, w gimnazjum, bez dotykowej komórki by był pewnie wyśmiewany... Tablet jak dla mnie niepotrzebny gadżet, zwłaszcza jako prezent dla 8 letniego dziecka.

[201604181004]

Ja juz wole zeby dziecko dostalo najtanszy tablet na dzien dziecka niz co tydzien slodycze bo ile tego przezrec moze:- p

[mikia20]

Napisane przez Azmika88

Ogólnie teraz jest moda na gadżety, więc taki nastolatek, w gimnazjum, bez dotykowej komórki by był pewnie wyśmiewany... Tablet jak dla mnie niepotrzebny gadżet, zwłaszcza jako prezent dla 8 letniego dziecka.

Buahaha powiedz mi czy cokolwiek lepszego wymyślono na długie podróże z dziećmi, leżenia w szpitalu czy sytuacje kiedy fajnie by było dziecko czymś zająć - w samolocie np. większość dzieci ma tablety, tysiąc pińcet nowych bajek i gier, a że moje osobiste gadżety to świętość - więc tablet u dzieci obcych (i może kiedyś własnych) jak najbardziej poważam

[Azmika88]

Napisane przez mikia20

Buahaha powiedz mi czy cokolwiek lepszego wymyślono na długie podróże z dziećmi, leżenia w szpitalu czy sytuacje kiedy fajnie by było dziecko czymś zająć - w samolocie np. większość dzieci ma tablety, tysiąc pińcet nowych bajek i gier, a że moje osobiste gadżety to świętość - więc tablet u dzieci obcych (i może kiedyś własnych) jak najbardziej poważam

Trafiłaś w sedno. Właśnie po to 8 letnie dziecko ma tablet. Żeby je czymś zająć i żeby w domu nie przeszkadzało...
Nadal uważam, że takiemu dziecku tablet jest zbędny. A na podróże może używać tabletu rodziców, nie musi mieć swojego. W ten sposób wychowuje się małego gadżeciarza.

---------- Dopisano o 01:45 ---------- Poprzedni post napisano o 01:44 ----------

A wracając do tematu: uważam, że rodzice nie powinni oszczędzać na zdrowiu dzieci. Czy to chodzi o zęby czy o innych specjalistów. Niekiedy są bardzo długie kolejki, a w przypadku dziecka liczy się czas, więc uważam, że trzeba mieć w zanadrzu pieniądze i na prywatne wizyty, jeśli będą potrzebne.

[201604181004]

No taaak lepiej dac dziecku telefon psp odtwarzac dvd glupia gazetke w czasie jazdy bo wszystko lepsze od tabletu xd

[Azmika88]

Napisane przez drabineczka

No taaak lepiej dac dziecku telefon psp odtwarzac dvd glupia gazetke w czasie jazdy bo wszystko lepsze od tabletu xd

Nie, ewentualnie swój tablet, jak tak tego tabletu strasznie potrzebuje. A nie zastępować go innymi gadżetami elektronicznymi. Poza tym przecież ciągle się nie podróżuje. Takie sytuacje, które wypisałaś, zdarzają się rzadko.

A ponownie wracając do tematu: nie może dojść do sytuacji, gdzie jest w rodzinie np. 5 dzieci i kupuje się im coś, przykładowo jakąś zabawkę, ale potem się okazuje, że dla jednego zabrakło pieniędzy i zabawki nie dostanie... Mam na myśli to, że jeśli ma się kilkoro dzieci, trzeba je traktować na równi, bez faworyzowania któregokolwiek. I nie można jednemu zabraniać czegoś, a drugiemu na to pozwalać.

---------- Dopisano o 02:54 ---------- Poprzedni post napisano o 02:15 ----------

Napisane przez mikia20

Autentycznie znam rodziców którym szkoda było kasy (nie że nie mieli) na dentystę dla studenta (bo od tego się nie umiera), fizjoterapię po złamaniu ręki czy coś w tym rodzaju. Bo on niby już zarabia na siebie, coś tam z socjalu wyciąga i ani złotówki do gaci mu już nie dołożę.

O, dobrze powiedziane. To jest kompletnie beznadziejne, takie podejście. Według mnie, tak jak już pisałam, na zdrowiu dzieci nie można oszczędzać, czy dziecko ma 5, 10 czy 20 lat. I to, że już na siebie 'zarabia' (a raczej sobie dorabia) nie zwalnia rodziców z tego, żeby jednak pomogli mu w dbaniu o zdrowie. No bo nie wiem ile ten student by musiał tyrać, żeby np. zaplombować sobie dwa zęby. Z moich obserwacji po znajomych widzę, że ci sami się utrzymujący mają dosłowne minimum i jak wpadnie im jakiś nagły wydatek: właśnie np. dziura w zębie, rozwalone zimowe buty (które można owszem zareklamować, ale te dwa tygodnie czekania na rozpatrzenie boso się nie będzie chodzić) albo inne problemu zdrowotne, to wtedy mają problem i w tym momencie powinna wkroczyć pomoc rodziców.

[mikia20]

Napisane przez Azmika88

Nie, ewentualnie swój tablet, jak tak tego tabletu strasznie potrzebuje. A nie zastępować go innymi gadżetami elektronicznymi. Poza tym przecież ciągle się nie podróżuje. Takie sytuacje, które wypisałaś, zdarzają się rzadko.

A ponownie wracając do tematu: nie może dojść do sytuacji, gdzie jest w rodzinie np. 5 dzieci i kupuje się im coś, przykładowo jakąś zabawkę, ale potem się okazuje, że dla jednego zabrakło pieniędzy i zabawki nie dostanie... Mam na myśli to, że jeśli ma się kilkoro dzieci, trzeba je traktować na równi, bez faworyzowania któregokolwiek. I nie można jednemu zabraniać czegoś, a drugiemu na to pozwalać.

---------- Dopisano o 02:54 ---------- Poprzedni post napisano o 02:15 ----------


O, dobrze powiedziane. To jest kompletnie beznadziejne, takie podejście. Według mnie, tak jak już pisałam, na zdrowiu dzieci nie można oszczędzać, czy dziecko ma 5, 10 czy 20 lat. I to, że już na siebie 'zarabia' (a raczej sobie dorabia) nie zwalnia rodziców z tego, żeby jednak pomogli mu w dbaniu o zdrowie. No bo nie wiem ile ten student by musiał tyrać, żeby np. zaplombować sobie dwa zęby. Z moich obserwacji po znajomych widzę, że ci sami się utrzymujący mają dosłowne minimum i jak wpadnie im jakiś nagły wydatek: właśnie np. dziura w zębie, rozwalone zimowe buty (które można owszem zareklamować, ale te dwa tygodnie czekania na rozpatrzenie boso się nie będzie chodzić) albo inne problemu zdrowotne, to wtedy mają problem i w tym momencie powinna wkroczyć pomoc rodziców.

No widzisz, ale to dalej nie jest samodzielność - ledwie małe przesunięcie w budżecie i już trzeba lecieć do rodziców po pomoc. Nie mowię że to złe, wręcz pożądane - jednak wiele bajek o zosiach-samosiach sprowadza się do tego że prostu na piwo i fajki sobie dorabiały nie ciągnąc bezczelnie od rodziców.


A już poziom hard to założyć własną rodzinę, zrobić słodkiego bobaska i dziwić się że tyyyyle kosztuje i stawiać rodziców w bardzo niezręcznej sytuacji - jak nie dadzą, to wnukowi zabraknie.

I czepianie się że dziecku niepotrzebne tablety czy markowe ciuchy czy podobne - najczęściej jak nie ma kasy na lepszego ciucha to tym bardziej nie ma na takie rzeczy jak np. ortodonta, dobry specjalista czegoś-tam, poza tym większość dzieci "coś" ma - a to alergie, potrzebę lepszych/dodatkowych szczepionek, problemy szkolne (dysleksje, ADHD, problemy z jakimś przedmiotem) - liczenie że dziecko będzie bezproblemowe i 100% zdrowe to duża naiwność. Głupie sezonowe grypy czyszczą portfel rodziców z okrągłych stówek.

[a34]

Napisane przez mikia20

I czepianie się że dziecku niepotrzebne tablety czy markowe ciuchy czy podobne - najczęściej jak nie ma kasy na lepszego ciucha to tym bardziej nie ma na takie rzeczy jak np. ortodonta, dobry specjalista czegoś-tam, poza tym większość dzieci "coś" ma - a to alergie, potrzebę lepszych/dodatkowych szczepionek, problemy szkolne (dysleksje, ADHD, problemy z jakimś przedmiotem) - liczenie że dziecko będzie bezproblemowe i 100% zdrowe to duża naiwność. Głupie sezonowe grypy czyszczą portfel rodziców z okrągłych stówek.

Przykład tego tabletu - nieśmiało zakładam, że będzie mnie stać na jego kupno dla dziecka, ale naprawdę nie rozumiem sensu jego posiadania przez kilkulatka. Podróż, pobyt w szpitalu - nie ma problemu, dam dziecku swój, nie jest to dla mnie świętość nie do ruszenia. Rozumiem, że dziecko potrzebuje telefonu i własnego komputera i nie zamierzam czekać z ich kupnem do osiemnastki, ale bez niektórych gadżetów dziecko w podstawówce może się obejść bez uszczerbku na niczym.
Jestem tak pusta, że będę chciała, żeby moje dziecko ładnie wyglądało, miało fajne i dobrej jakości zabawki, więc pewnie kupię mu jakieś droższe rzeczy, ale nie zakładam, że wszystko musi być drogie, a już na pewno, że tylko drogie jest ładne i dobre Na pewno priorytetem dla mnie będzie zdrowie i rozwój dziecka (w tym mieszczą się lekarze, zdrowe jedzenie, te szeroko omawiane języki obce i inne tego typu rzeczy).

[201604181004]

Mikia daruj sobie te bezczne teksty o zosiach samosiach bo chyba tylko ciebie to bawi

[019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6]

Oczywiście że mozna się nauczyć języka np zbierając truskawki. ja tak się nauczyłam, rozmawiałam (oczywiście pracując) z supervisorem, po pracy z szefem. W wolną niedzielę, jeździło się do miasta i też używało języka.

[skazana_na_bluesa]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;46671588]Ejo, ejo, tyle rzeczy pominęłaś, przecież wizażanki są wszystkie ludźmi renesansu - od trzynastego roku życia ani grosza od rodziców na ciasteczko, w czasie studiów (oczywiście rewelacyjnych, wymarzonych i ze wszystkim zaliczanym w pierwszym terminie) oczywiście praca, może nawet drugi kierunek, idealny TŻ, organizacja czasu na tip-top, oczywiście spotkania ze znajomymi, bo mają ich wielu, oprócz tego czas na czytanie książek, wyjście do teatru, jazdę konno, bo musi być czas na hobby z tzw. wysokiej półki , sport w postaci ćwiczeń, wszelakich aerobików, biegania, wycieczek, oprócz tego gotują, sprzątają, pięknią się i jeszcze pewnie kilka innych rzeczy robią. Ach, te nasze wizażanki, aż dziw bierze, że jeszcze nagród nie dostały niektóre żadnych za wzorową postawę

Żeby nie było, nie a nic do studiów, pracy, jazdy konno i tak dalej, ale po prostu jak czytam czasami wypowiedzi wizażanek o ich cudownym, bezproblemowym, wzorowym życiu to mnie śmiech pusty bierze [/QUOTE]<3

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[marianna144]

Napisane przez mikia20

No widzisz, ale to dalej nie jest samodzielność - ledwie małe przesunięcie w budżecie i już trzeba lecieć do rodziców po pomoc. Nie mowię że to złe, wręcz pożądane - jednak wiele bajek o zosiach-samosiach sprowadza się do tego że prostu na piwo i fajki sobie dorabiały nie ciągnąc bezczelnie od rodziców.


A już poziom hard to założyć własną rodzinę, zrobić słodkiego bobaska i dziwić się że tyyyyle kosztuje i stawiać rodziców w bardzo niezręcznej sytuacji - jak nie dadzą, to wnukowi zabraknie.

I czepianie się że dziecku niepotrzebne tablety czy markowe ciuchy czy podobne - najczęściej jak nie ma kasy na lepszego ciucha to tym bardziej nie ma na takie rzeczy jak np. ortodonta, dobry specjalista czegoś-tam, poza tym większość dzieci "coś" ma - a to alergie, potrzebę lepszych/dodatkowych szczepionek, problemy szkolne (dysleksje, ADHD, problemy z jakimś przedmiotem) - liczenie że dziecko będzie bezproblemowe i 100% zdrowe to duża naiwność. Głupie sezonowe grypy czyszczą portfel rodziców z okrągłych stówek.

dzieki za poprawe humoru w ten paskudny dzien:-D
wiesz skad niektórzy maja pieniadze a inni nie?bo umieja rozgraniczyc co jest bardziej wazne a co nie.
co ma markowy ciuch do ortodonty?
po co oceniac ludzi po ubraniu?
czy myslisz ze jak dziecko ma ubrania z pepco a nie z zary to rodzice nie maja pieniedzy?i na pewno braknie na inne rzeczy?
o swieta naiwnosci

[invisible_01]

Napisane przez Dione

Nie do zaawansowanego tylko do biegłego (zakładajac że zaawansowanyto b1 b2 a biegły c1, c2)

Poziom B1 i B2 to zaawansowany? Lol.

[019cbfde5cc6e455fa19b011903180c9b735c7f6]

Napisane przez mikia20

problemy szkolne (dysleksje)

kiedyś dysleksji nie było, był pas skórzany
Sorry ale nie wierze w dysleksję- jest głupota i lenistwo. Jak ktoś jest w stanie zarywać noce by na pamięć recytować książki, jest tez w stanie nauczyć się prostych zasad ortografii i kilku wyjątków.
ale jak ma się nauczyć bawić się tabletem, czy zrzynając wypracowania z interentu?

[mikia20]

Napisane przez marianna144

dzieki za poprawe humoru w ten paskudny dzien:-D
wiesz skad niektórzy maja pieniadze a inni nie?bo umieja rozgraniczyc co jest bardziej wazne a co nie.
co ma markowy ciuch do ortodonty?
po co oceniac ludzi po ubraniu?
czy myslisz ze jak dziecko ma ubrania z pepco a nie z zary to rodzice nie maja pieniedzy?i na pewno braknie na inne rzeczy?
o swieta naiwnosci

Zupełnie szczerze - nie widziałam dziecka/nastolatka w jakiś zjechanych ciuchach z najniższego sortu (czy tam inne rzeczy, np. szkolne) za to z super zadbanymi zębami, biegające na zajęcia dodatkowe i języki a jeśli by tak było to jakiś chory wyjątek.
Wiesz, rodzina która ma jakiś luz finansowy jak widzi że koszulka z pepco się zniszczy szybko to bez problemu wywalają i kupują nowe, a nie czekają aż się rozleci bo nie ma 10 zł na kolejną. Jak dziecko zgubi/zniszczy buty czy kurtkę w środu sezonu to można szybko iść i kupić kolejne bo jest potrzeba.
I bardziej mam na myśli porównanie w rodzaju - rzeczy nie bijące po oczach zniszczeniem i sensowne (np. ciepła kurtka i buty na zimę) a "byle coś na grzbiet założyć" niż porównanie pepco i zary.

---------- Dopisano o 13:21 ---------- Poprzedni post napisano o 13:12 ----------

[1=019cbfde5cc6e455fa19b01 1903180c9b735c7f6;4669115 0]kiedyś dysleksji nie było, był pas skórzany
Sorry ale nie wierze w dysleksję- jest głupota i lenistwo. Jak ktoś jest w stanie zarywać noce by na pamięć recytować książki, jest tez w stanie nauczyć się prostych zasad ortografii i kilku wyjątków.
ale jak ma się nauczyć bawić się tabletem, czy zrzynając wypracowania z interentu?[/QUOTE]

Hmm... wiesz, ja nie mam dysleksji. I też jej kiedyś nie rozumiałam, zresztą do tej pory nie za bardzo rozumiem. Ale miałam inną rzecz (mam nadal do tej pory) której inne osoby też nie rozumieją i negują - bo jak to tak można, niemożliwe żebyś nie radziła sobie z tym, wystarczy tylko... coś tam. A jest i koniec.

Chociaż mam takie podejście, że jak się ma jakieś własne ograniczenia to zęby w parapet i jedziesz z tym koksem, chociaż to kosztuje o wiele więcej wysiłku i łez dlatego jestem zdecydowaną przeciwniczką odpuszczania. Ale negowanie takich rzeczy tylko pogarsza sprawę.

[OYE]

Napisane przez Yenes

A według mnie Twój post jest mocno nie na miejscu. Serio, jak pisała, że auto kosztowało 30 tysięcy to nie mogli wziąć tego jednego dodatkowego tysiaca wziąć na kredyt albo troszkę tańsze kupić?

Uważam, że jak ludzie decydują się na dzieci to powinni zapewnić im możliwość rozwoju, nie mowię, że mają sponsorować im wszystkie możliwe atrakcje i dodatkowe kursy, zwłaszcza jeśli są stricte rozrywkowe, ale kurs jezykowy to akurat duża inwestycja w przyszłość i wymaga od dziecka nauki a nie tylko rozrywki. Mająć dziecko które chce samo się uczyć języków cieszyłabym się i starała za wszelką cenę mu to umożliwić.

nie sadze...jako rodzic takie zachowanie uwazam za kaprysne. Jej rodzice pracuje w szkole, moze stwierdzili ze kurs nie warty, lub wiaodmo ze jeden nie wystarczy tylko trzeba to ciagnac. Moze myslela ze ona jednak nie ma tych zdolnosc, tylko ciezko im bylo powiedziec.

[a34]

Napisane przez mikia20

Zupełnie szczerze - nie widziałam dziecka/nastolatka w jakiś zjechanych ciuchach z najniższego sortu (czy tam inne rzeczy, np. szkolne) za to z super zadbanymi zębami, biegające na zajęcia dodatkowe i języki a jeśli by tak było to jakiś chory wyjątek.
Wiesz, rodzina która ma jakiś luz finansowy jak widzi że koszulka z pepco się zniszczy szybko to bez problemu wywalają i kupują nowe, a nie czekają aż się rozleci bo nie ma 10 zł na kolejną. Jak dziecko zgubi/zniszczy buty czy kurtkę w środu sezonu to można szybko iść i kupić kolejne bo jest potrzeba.
I bardziej mam na myśli porównanie w rodzaju - rzeczy nie bijące po oczach zniszczeniem i sensowne (np. ciepła kurtka i buty na zimę) a "byle coś na grzbiet założyć" niż porównanie pepco i zary.

---------- Dopisano o 13:21 ---------- Poprzedni post napisano o 13:12 ----------

Ja też nie widziałam

[201604181004]

no to jestem dziwna bo znam takie dzieci...

[ama]

[1=019cbfde5cc6e455fa19b01 1903180c9b735c7f6;4669115 0]kiedyś dysleksji nie było, był pas skórzany
Sorry ale nie wierze w dysleksję- jest głupota i lenistwo. Jak ktoś jest w stanie zarywać noce by na pamięć recytować książki, jest tez w stanie nauczyć się prostych zasad ortografii i kilku wyjątków.
ale jak ma się nauczyć bawić się tabletem, czy zrzynając wypracowania z interentu?[/QUOTE]

A w AIDS i raka wierzysz? Może to też da się pasem wyleczyć, co? Dysleksja to zaburzenie. Opisane, stwierdzone i realne. Prawdą jest, że diagnostyka w Polsce leży, bo dają papierek dzieciom, które jej nie mają, co nie zmienia faktu, że są dzieci, które mają takie zaburzenia i mówienie im, że są głupie i leniwe jest po prostu...głupie. O ile nie jesteś psychologiem diagnostą, który jest uprawniony do stwierdzania zaburzeń to wydaje mi się, że nie masz wiedzy specjalistycznej, żeby twierdzić, czy zaburzenie istnieje, czy nie. I polskie zasady ortografii zupełnie nie są proste. Wyjątków też mamy lekko więcej niż kilka. Poza tym mylisz dysleksję i dysortografię - to dwa różne zaburzenia.

---------- Dopisano o 16:08 ---------- Poprzedni post napisano o 16:06 ----------

Napisane przez OYE

nie sadze...jako rodzic takie zachowanie uwazam za kaprysne. Jej rodzice pracuje w szkole, moze stwierdzili ze kurs nie warty, lub wiaodmo ze jeden nie wystarczy tylko trzeba to ciagnac. Moze myslela ze ona jednak nie ma tych zdolnosc, tylko ciezko im bylo powiedziec.

Chęć nauki to kaprys Twoim zdaniem? Rodzic ma moim zdaniem obowiązek opłacić dziecku naukę. Szczególnie, że skoro było ich stać na samochód to i na kurs, no już nie róbmy z ludzi, którzy kupują sobie samochód takich strasznych dziadów, co na NIC nie mają.

[201604181004]

no ja myslę że diagnostyka i metody pracy są jeszcze hen hen daleko. ogólnie minie jeszcze wiele lat nim całkowicie i prawidłowo rozwiną się i ustalą jako takie metody stwierdzania i pracy z takimi dziećmi, swoją drogą czekam aż rozwinie się temat dzieci dwujęzycznych lub takich które w młodym wieku w stopniu zaawansowanym opanowały język z innej rodziny językowej - z moich obserwacji widzę że niektóre maluchy na wysokim poziomie angielskiego nie robią błędów ortograficznych prawie wcale, natomiast jak otwieram zeszyt od polskiego albo jak coś tłumaczą pisemnie to z krzesła spadam.

[marianna144]

Napisane przez drabineczka

no to jestem dziwna bo znam takie dzieci...

ja w takim razie tez jestem dziwna bo jeden chory wyjatek własnie stuka w klawiature a drugi kosi trawnik
po prostu ciuchy czy super wypasiony zeszyt były na ostatnim miejscu w naszej hierachii wartosci.
wazne tylko zeby czyste było i tyle.

piszesz o luksusie to ja ci pisze o zarze. bo to ze sie dziecku but rozwali i trzeba kupic nowy to nie jest luksus dla mnie. to koniecznosc.

[201604181004]

tak jak znam wiele osób z zadbanymi zębami i beznadziejnym strojem, bo uznają że dbanie o zęby to higiena podstawowa i podstawa zdrowego ciała, a ubrania - to tylko ubrania. to nie jest specjalnie niesamowita historia, dość częste.