Zdradzilam chlopaka na imprezie

[201609102148]

Napisane przez kalincia

Tak, moim zdaniem nie jest.

---------- Dopisano o 23:10 ---------- Poprzedni post napisano o 23:05 ----------



Jedyny sposób dla ciebie. Dla mnie wzięcie odpowiedzialności to wyjście z sytuacji takie, żeby sobie życia nie spieprzyć, żeby ułożyć wszystko tak, jak uważam, że powinno być ułożone.
Być może, że oszukiwanie jest tchórzliwą ucieczką, jednak czasem się opłaca i pozwala uciec do przodu.

---------- Dopisano o 23:11 ---------- Poprzedni post napisano o 23:10 ----------



W związku z tym wiele osób nie może jej darować, że może jej się udać, bo przecież "zło powinno być ukarane".
A ja myślę, że autorka ukarała się sama.

To już któryś wątek na temat zdrady, na którym tak się rzucasz i podkreślasz, jak to karma nie istnieje, a zło można czynić bezkarnie, byle się dobrze z tym kryć Wygląda to tak, jakbyś chciała sama siebie do tego przekonać. Czyżbyś czuła oddech Erynii na karku? A może dopadają Cię wyrzuty sumienia?

[kalincia]

Napisane przez Farmakopea

To już któryś wątek na temat zdrady, na którym tak się rzucasz i podkreślasz, jak to karma nie istnieje, a zło można czynić bezkarnie, byle się dobrze z tym kryć Wygląda to tak, jakbyś chciała sama siebie do tego przekonać. Czyżbyś czuła oddech Erynii na karku? A może dopadają Cię wyrzuty sumienia?

Nie czuję oddechu Erynii, jestem szczęśliwa i zadowolona z życia. Moje poglądy mam ugruntowane i sprawdzone w życiu.
Któryś wątek na temat zdrady, w którym irracjonalny argument o karmie się powtarza, więc i ja powtarzam swój pogląd na tę sprawę, to takie dziwne, że w podobnej sprawie mam podobne, jak w poprzednich zdanie? Nie uważam też , że zło można czynic bezkarnie, byle się z tym dobrze kryć. Uważam natomiast, że nie zawsze wywalenie kawy na ławę, gdy się już to zło uczyniło, jest dobrym rozwiązaniem. Nie jest, jeśli nadal się chce być z tym facetem, którego się zdradziło. I tyle.

[201609102148]

Niby wiem, że masz moralność balansującą na bardzo cienkiej granicy między dwoma stanami, z których jeden jest tylko mniej godny pogardy od drugiego, ale i tak za każdym razem Twoje posty w tym temacie wprawiają mnie w osłupienie.

[kalincia]

Dziękuję. Twoje osłupienie jest mi miłe.

[dezire]

Napisane przez kalincia

Jaaasne. Karma bowiem dopada każdego.
Zabawne jest to życzeniowe myślenie, że za dobre zachowanie jest nagroda, a za złe - kara. Tak bywa w baśniach, nie w życiu.
Ty byś nie umiała, ale to nie znaczy, że nikt by nie umiał być w związku z facetem, którego się zdradziło.
Czemu autorka koniecznie ma zwierzać się swojemu facetowi, jeśli to mogłoby sprawić, że sprawy nie ułożą się tak, jak ona sobie tego życzy? Dopóki z tym, co się stało radzi sobie sama - ma faceta i związek, jeśli powie - raczej mieć nie będzie. Wybór jest jednoznaczny. Nie dziwu e się autorce, że zdecydowała się milczeć.
Ale wielu szlag trafia, że zrobiła, co zrobiła (żałuje, ale co z tego), i może jej to ujść płazem, jeśli chodzi o jej faceta. No, jakże tak - jest "zbrodnia" nie ma kary?! I tu sypią się gromy od zwolenników mitycznej "karmy", tako bowiem prawo moralne stanowi, że w d...powinna być autorka kopnięta, a tu pozwala sobie decydować o tym, że nie będzie, bo tak zdecydowała. No "szkandał".

Napisałam o sobie - więc nie wiem po co komentarz.

Co do karmy - ironiczny komentarz też nie sprawia że nie istnieje. Istnieje. Nie znam przypadku kiedy osoba zdradzająca nie dostała z czasem od zycia po głowie: czy to w związku czy w innym aspekcie zyciowym.

[kalincia]

Napisane przez dezire

Napisałam o sobie - więc nie wiem po co komentarz.

Komentuję, bo lubię i po to tu wchodzę.
Co do karmy - ironiczny komentarz też nie sprawia że nie istnieje. Istnieje. Nie znam przypadku kiedy osoba zdradzająca nie dostała z czasem od zycia po głowie: czy to w związku czy w innym aspekcie zyciowym.

Ja znam takie osoby, chociaż zawsze może zwolennik "karmy" twierdzić, że jeszcze czas na odpłatę.
Znam też sporo osób, które nigdy nikogo nie zdradziły, a po głowie dostały i to ostro. Pewnie za winy z poprzedniego wcielenia.
To, że w coś wierzysz też nie sprawia, że to zaczyna istnieć. To myślenie życzeniowe - tak powinno być, więc tak jest. Ale moje obserwacje nie potwierdzają tego, że w życiu dobro jest zawsze nagradzane, a zło karane. Tak jest w baśniach. I w wierzeniach religijnych, w których kara nieuchronnie nadchodzi ze strony sprawiedliwego bóstwa lub sprawiedliwej "karmy".
Zresztą, wracając do tematu wątku, być może rozterki autorki, jej lęk i "moralniak" są właśnie tą odpłatą? Nie jest jej teraz lekko.

[dezire]

Napisane przez kalincia

Ja znam takie osoby, chociaż zawsze może zwolennik "karmy" twierdzić, że jeszcze czas na odpłatę.
Znam też sporo osób, które nigdy nikogo nie zdradziły, a po głowie dostały i to ostro. Pewnie za winy z poprzedniego wcielenia.
To, że w coś wierzysz też nie sprawia, że to zaczyna istnieć. To myślenie życzeniowe - tak powinno być, więc tak jest. Ale moje obserwacje nie potwierdzają tego, że w życiu dobro jest zawsze nagradzane, a zło karane. Tak jest w baśniach. I w wierzeniach religijnych, w których kara nieuchronnie nadchodzi ze strony sprawiedliwego bóstwa lub sprawiedliwej "karmy".
Zresztą, wracając do tematu wątku, być może rozterki autorki, jej lęk i "moralniak" są właśnie tą odpłatą? Nie jest jej teraz lekko.

nie wiem po co dopisałas do cytatu coś czego nie napisałam.

Czasami ten lęk i moralnik same przyciągają złe wydarzenia w życiu i osoby, które znam i które zdradzały po pewnym czasie doświadczały różnych ciężkich sytuacji w życiu - mozliwie że świadomie lub nieświadomie je przyciągały.
Nie wierzę w jasny podział, że za dobro jest nagroda, a za zło kara - ale w relacjach damsko-meskich nigdy nie jest tak że oszukam, nie powiem, zdradzę - i to nie wpływa na późniejsze relacje.

[67eve]

Sama kiedyś zdradziłam ukochanego. Nie z pierwszym lepszym kolesiem na imprezie, a z przyjacielem. To była chwila słabości. Przestałam się spotykać z przyjacielem, postanowiłam że ukochanemu nic nie powiem o zdradzie, bo mimo zdrady chciałam być z nim dalej. Po pół roku rozstaliśmy się z innego powodu i przy rozstaniu powiedziałam mu prawdę, a on docenił tę szczerość. Sam mnie zostawił dla innej i miał o to wyrzuty sumienia, a ja mówiąc mu o tym, że sama nie byłam święta, ulżyłam mu.

[Hibiku]

Napisane przez zakonna

przecież on o tym nie wie, więc skoro nie wie to nie odczuwa, że dzieje mu się krzywda. Ignorance is a bliss.

to zdanie pięknie definiuje zdradę.
Nie ODCZUWA, nie znaczy nie DZIEJE się krzywda


Kalincia... czym dla ciebie jest miłość, skoro wszystko dla ciebie opiera się wyłącznie na JA?

[kalincia]

Miłość jest dla mnie miłością. Kocham, więc chcę być z kochaną osobą, chcę jej dobra i szczęścia. Oczywiście zawsze można stwierdzić, że to egoizm, chcę bowiem jej dobra i szczęścia, bo to mnie uszczęśliwia, czy tak?

[Hibiku]

Napisane przez kalincia

Miłość jest dla mnie miłością. Kocham, więc chcę być z kochaną osobą, chcę jej dobra i szczęścia. Oczywiście zawsze można stwierdzić, że to egoizm, chcę bowiem jej dobra i szczęścia, bo to mnie uszczęśliwia, czy tak?

Nie wiem, dlatego ciebie pytam. Bardziej chodzi mi o powtarzane tu przez ciebie mantry "trzeba robić to co dobre dla mnie", "trzeba rozdawać karty", "trzeba zachowywać się tak by za wszelką cenę utrzymać to na czym mi zależy" i najzwyczajniej w świecie nie wyobrażam sobie i nie rozumiem jak można te dwie rzeczy pogodzić.

[kalincia]

Napisane przez Hibiku

Nie wiem, dlatego ciebie pytam. Bardziej chodzi mi o powtarzane tu przez ciebie mantry "trzeba robić to co dobre dla mnie", "trzeba rozdawać karty", "trzeba zachowywać się tak by za wszelką cenę utrzymać to na czym mi zależy" i najzwyczajniej w świecie nie wyobrażam sobie i nie rozumiem jak można te dwie rzeczy pogodzić.

Jeśli kocham, to bycie z kimś, kogo kocham jest dobre dla mnie, chcę też utrzymać to, na czym mi zależy.
Mam faceta, z którym mi dobrze, którego kocham i cieszę się, że on odwzajemnia moje uczucia. Nie mam powodów do zdrady ani kombinowania.
Natomiast nie miałabym go, gdybym nie robiła tego, co dobre dla mnie, gdybym nie chciała za wszelką cenę utrzymać tego, na czym mi zależy.
Kocham, więc nie zdradzam. Bowiem nie pociągają mnie obecnie inni faceci.
Jednak teoretyzując, gdyby mi się teraz zdarzyło cos takiego, jak autorce (nie wierzę, bo, jak pisałam dwa rodzaje kobiet są nie do zdobycia - martwe i zakochane, ale teoretycznie na moment załóżmy, że taka głupia pijacka zdrada by mi się zdarzyła), to zachowałabym to dla siebie wstydząc się przed sobą, przechodząc samotnie przez mękę wyrzutów sumienia, po to, by mojego faceta nie stracić i nie zmarnować sobie życia.
Powtórzę - teoretycznie, bo na innych ochoty nie mam.

[Millwall]

Ale marnowanie życia jemu, przyszłoby z łatwością. Wspaniale.

[kalincia]

Napisane przez Millwall

Ale marnowanie życia jemu, przyszłoby z łatwością. Wspaniale.

Zostałam zapytana - odpowiedziałam. Jak zaznaczyłam, czysto teoretycznie. Nie sądzę, bym w tej hipotetycznej sytuacji marnowała komuś życie. Raczej ujawnienie prawdy by je zmarnowało.

[Millwall]

Zatajenie przed nim informacji, że związał się z dziwką, jest marnowaniem, jak najbardziej.

[kalincia]

Twoim zdaniem.
Autorki zresztą dziwką bym nie nazwała absolutnie.

[Streczer]

Z perspektywy faceta, powiem tak.

Miałem takie sytuacje 2 x w życiu kiedy kobieta mnie zdradziła. Za pierwszym razem był to pocałunek, za drugim seks i to niejednokrotny.


W obu przypadkach powinienem skreślić dziewczynę, dwa razy do tej samej rzeki nie wchodzić, zapomnieć i znaleźć inną.

Tak tylko zrobiłem w drugim przypadku, odchodząc w milczeniu bez zbędnych kłótni. Latała, błagała, powiedziałem nie i koniec z kamienną twarzą. Chyba nic tak nie działa jak obojętność, widać że to przeżyła i może następnym razem się zastanowi.

Z pierwszą było inaczej, miałem postąpić podobnie. Ale dąłem czas, miesiąc jej starań załagodziło sprawę.

Ale nie mówimy tu o akcji, o której opowiada autorka.


Nie mam zamiaru tu nikogo obrażać, bo gówno z tego mam. Ale naprawdę, mam nadzieje że chłopak będzie miał jaja i powie ci żebyś spieprzała.

[Millwall]

Napisane przez kalincia

Twoim zdaniem.
Autorki zresztą dziwką bym nie nazwała absolutnie.

Nie dziwię się.

[kalincia]

Napisane przez Millwall

Nie dziwię się.

Ja też cię kocham.

[LastTime]

Napisane przez Millwall

Zatajenie przed nim informacji, że związał się z dziwką, jest marnowaniem, jak najbardziej.

Myślę, że trochę przesadziłaś. Autorka dzi*ką nie jest, definicja tego słowa jest nieco inna niż zachowanie autorki wątku. Nie obrażajmy nikogo

[kalincia]

Millwall wie lepiej...

[LastTime]

Co prawda uważam, że autorka wątku nie postąpiła jak porządna dziewczyna, ale nikt nie może jej nazwać dzi*ką. Naprawdę, to przesada.

[dominikmeller25]

Napisane przez zakonna

No i zanim zacznie sypiać ze swoim partnerem KONIECZNIE PRZEBADAĆ SIĘ NA CHOROBY PRZENOSZONE DROGĄ PŁCIOWĄ.

a jak ma to zrobić? czas potrzebny aby można było przeprowadzić wiarygodne badania to jednak jest to parę miesiecy, więc przez te kilka miesięcy ma udawać ból głowy itd? jeszcze chłopak pomyśli że to jego wina, to samo jak nagłe wejście w tzw biały zwiazek i co też będzie miał uwierzyć że nagle partnerka nie chce seksu bo coś tam? albo pomyśli że go nie kocha, lub że coś jest z nim nie tak.

Napisane przez deszczowypies

O, i tu jest właśnie pies pogrzebany. Zatajając prawdę nie dajemy pewnego wyboru. Dziewczyny piszą tutaj, że zdrada oznaczałaby koniec związku, więc dla dobra tego związku wolałyby o niej nie wiedzieć - a co, jeśli zdrada nas sama dogoni w pewnym momencie? Jeśli dowiemy się z niezależnego źródła, nie od partnera?

tym bardziej że tam było jednak trochę osób i ci ludzie widzieli co autorka wyprawia, a stąd do wyjawienia prawdy droga nie daleka.

Napisane przez sweetberrycandy

Skontaktowalam sie z chlopakiem z imprezy i powiedzial ze "bylam taka posluszna w lozku ze nic nie powie o tym mojemu chlopakowi w nagrode". Pocxulam się po tym tekście trochę jak dziwka no ale coz...

dla niego byłaś właśnie taka jak sama siebie nazwałaś i możesz być pewna że może się jeszcze odezwie swego czasu w odpowiedniej sprawie.

zresztą ja widzę że albo jesteś trollem albo osobą bez sumienia i ROZUMU, koleś pieprzył Ciebie bez gumy i Ty zero paniki bo przecież nie każdy stosunek bez gumy musi kończyć się chorobą, no nie, ale w przypadku takiego co pieprzy wszystko co się rusza ryzyko jest wielkie.
i chociażby z szacunku dla partnera wzięłabyś ten fakt pod uwagę.

[DopplegangerEddarda]

Napisane przez LastTime

Co prawda uważam, że autorka wątku nie postąpiła jak porządna dziewczyna, ale nikt nie może jej nazwać dzi*ką. Naprawdę, to przesada.

Dziwka jest lepsza bo bierze za to pieniądze i nikogo nie rani. Usługobiorca i usługodawca, prosta wymiana handlowa.

Więc myślę, że nazywanie takich osób per "dziwka" jest obrażliwe dla prostytutek.

[kalincia]

No już bez przesady. Dziewczyna zdradziła, fakt. Żałuje tego, wie, że zrobiła źle, ma duże szanse nie powtórzyć tego, jednorazowego przecież błędu. Nie trzeba jej aż tak gnoić.

[dominikmeller25]

szczerze to nie specjalnie wierzę że już nigdy nie powtórzy tego, dlaczego? skoro raz jej ujdzie na sucho taka zdrada, gdzie robiła wszystko czego nie robiła z własnym ukochanym facetem to poczuje się mega pewnie i potem kolejny wyskok może być kwestią czasu.

zresztą jak tu nawet nie widać aby jej było źle, ludzie piszą idź się przebadaj a ona "a po co, przecież nie za każdym razem trzeba coś złapać", ja jakbym zdradził partnerkę w taki sposób, to raczej do seksu bym nie ciągnął dopóki badań bym nie zrobił, bo za duże ryzyko a ona pieprzyła się z ogierem co pewnie żadnej nie przepuści (tak sądzę po jego tekście skierowanym do autorki), do tego bez gumy gdzie kończył w niej na dodatek i ona pewnie oporów przed seksem z partnerem mieć nie będzie, a jak coś by złapała jednak to pewnie zwali na faceta albo wmówi że to na basenie złapała, bo przecież jak napisała się nie przyzna...

zresztą Kalincia gdzie Ty widzisz że ona żałuje? ja z wypowiedzi jej specjalnie tego nie widzę, bo przecież to alkohol nie ona, ona by przecież tego nie zrobiła, ona porządna itd przerzuciła winę na alkohol i teraz ratuje tyłek udając że nic się nie stało, a tu czekała na poklepanie po plecach i rady typu "nic nie mów" lub "zdarza się".

ona zrobiła to z pełną odpowiedzialnością, szła na imprezę sama, piła z innymi, piła bez umiaru a potem robiła "rzeczy o których fizjologom się nie śniło" a teraz twierdzi że ona nie chciała, no sorry jakby nie chciała to by nie doprowadziła do takiej sytuacji, tym bardziej przy ludziach którzy to widzieli i pewnie do dzisiaj się z niej śmieją i kto wie czy nikt nie powie tego dalej.

poza tym sądzisz że chłopak autorki chciałby być z kimś kto pije na całego, potem spełnia wszelkie zachcianki innego i to bez gumy a potem wraca i mówi kotku chodź do łóżka?
nawet chyba swingersi mają jakieś zasady i bez gum nie jadą a tu istna wolna amerykanka bo przecież nie każdy stosunek musi kończyć się chorobą czy ciążą...jak tabletki by zawiodły i doszłoby do ciąży to miałaby udawać że dziecko jest jej faceta?

[Millwall]

Napisane przez dominikmeller25

jak tabletki by zawiodły i doszłoby do ciąży to miałaby udawać że dziecko jest jej faceta?

Niestety, jak wynika z gdzieś przeczytanych przez mnie badań, niemal 10% facetów nieświadomie wychowuje nieswoje dziecko. To kosmiczna liczba, nie pamiętam tylko czy odnosiła się do jakiegoś większego obszaru, czy mniejszego rejonu.
To jest dopiero oszustwo. I taki stan rzeczy popierają niektóre piszące tu dziewczyny, nicków przez litość wymieniał nie będę.

[zbulwersowany]

Napisane przez kalincia

No już bez przesady. Dziewczyna zdradziła, fakt. Żałuje tego, wie, że zrobiła źle, ma duże szanse nie powtórzyć tego, jednorazowego przecież błędu. Nie trzeba jej aż tak gnoić.

Dodam, ze lafirynda przynajmniej "dba o zdrowie".
Trzeba miec odwage, aby nie powiedziec... No trzeba, aby zaryzykowac zdrowiem (albo zyciem) swojego partnera przez swoj blad. Nigdy nie uwazalem, ze ucieczka od odpowiedzialnosci to odwaga...

[Frank Underwood]

Millwall, ja czytałem badania mówiące o 20%!!!

[67eve]

Napisane przez Millwall

Niestety, jak wynika z gdzieś przeczytanych przez mnie badań, niemal 10% facetów nieświadomie wychowuje nieswoje dziecko. To kosmiczna liczba, nie pamiętam tylko czy odnosiła się do jakiegoś większego obszaru, czy mniejszego rejonu.
To jest dopiero oszustwo. I taki stan rzeczy popierają niektóre piszące tu dziewczyny, nicków przez litość wymieniał nie będę.

O tak, na tym forum zauważam u niektórych "solidarność jajników" nakazującą usprawiedliwiać i bronić najpodlejsze nawet czyny jak zatajanie przed TŻ, że wychowuje cudzego bękarta.