Koszty jedzenia dla 2 osób

[PaulinciaKWC]

Napisane przez kasztanka3

Umarłabym z głodu bez jedzenia do 12
Wstaję codziennie do pracy o 5:30, śniadanie jem ok. 5:50, potem o 8:30 przekąskę, przeważnie owoce albo warzywa i jogurt, ok. 11 drugie śniadanie, ok. 15:30-16 obiad, a ok. 19 kolację i z dłuższymi odstępami po prostu źle mi się funkcjonuje, bo jestem głodna.

Mi sie niestety zdarzalo jadac sniadanie nawet o 17, dlatego musialam to zmienic i teraz elegancko z rana sniadanko

[cava]

Napisane przez mamaszkrabka

A o badaniach chętnie przeczytałam.

Nie skojarzę niestety gdzie to było. Nie fiszkuję takich informacji.
Pamiętam tylko ze przeprowadzili je Czesi i było to całkiem niedawno, chyba nawet jeszcze w tym roku, góra w tamtym.

Ale na SDF widziałam dzienniki osób ćwiczących na IF i sporo o IF informacji z zalinkowanymi źródłami. Może tam by były linki do badań tego typu.

[kasztanka3]

Napisane przez PaulinciaKWC

Mi sie niestety zdarzalo jadac sniadanie nawet o 17, dlatego musialam to zmienic i teraz elegancko z rana sniadanko

To nieźle. Pewnie potem odbijałaś sobie tę całodzienną głodówkę.
Ale to jest oszczędność na jedzeniu, jeść jeden posiłek dziennie
Ja akurat odkąd pamiętam zawsze miałam tak, że z rana MUSZĘ zjeść śniadanie, bo po prostu budzę się bardzo głodna.

[PaulinciaKWC]

Napisane przez kasztanka3

To nieźle. Pewnie potem odbijałaś sobie tę całodzienną głodówkę.
Ale to jest oszczędność na jedzeniu, jeść jeden posiłek dziennie
Ja akurat odkąd pamiętam zawsze miałam tak, że z rana MUSZĘ zjeść śniadanie, bo po prostu budzę się bardzo głodna.

Bez przesady ale wracalam do domu z jezorem na brodzie to fakt

[zakonna]

Nie będę mówić dorosłej osobie ze ma jeść warzywa bo są zdrowe, każdy odpowiada za siebie w tym wieku. I jeszcze kwestia porcji, 300 gram to dużo, fakt. Ale nie popadajmy w skrajność, 100 gram dla dużego faceta, który ma pracę fizyczną to mało jest.
Generalnie chyba nie zejde poniżej tych 900 zł miesiecznie

[Karena 73]

Napisane przez bleuclair

Również nie wiem jak można wydać 600 zł na dwie osoby na miesiąc na jedzenie. Ja mieszkam z mamą, ostatnio tak średnio podliczyłam wydatki spożywcze i to jest plus, minus 1000 zł. Dodam,że wiele rzeczy kupujemy na promocjach by było taniej. Nie jemy rzeczy z najniższej półki np herbata to nie Minutka tylko sypana Lipton , kawa to nie Prima a Nescafe, ale owoców morza , kawioru i cielęciny też nie spożywamy. Porcje uważam nie są duże, nie uważam, że jemy dużo. Zazwyczaj dwie kanapki na śniadanie z wędliną i warzywami , albo z wędliną, serem i warzywami, czasem jajecznica z szynką.Na kolację podobnie. Szynkę kupujemy ze dwa razy w tygodniu po 30 dag żeby nie wyrzucać w okolicach 30 zł, czasem tańsza czasem droższa. Sery żółte w okolicach 22 zł/kg (czasem mniej jeśli na promocji trafimy) Warzywa głównie kupujemy na targu. Jajka kupujemy wiejskie po 70-80 gr za sztukę. Miód nie ze sklepu tylko od pszczelarza znajomego, słoik to 30-35 zł starcza na 1,5 miesiąca (lubimy miód)Obiad zawsze tylko jednodaniowy. Zazwyczaj jest to tzn "drugie danie", bo ja za zupami nie przepadam, aczkolwiek ze 3 razy w miesiącu jest jakaś zupa i mamy ją na 2-3 dni. Ryby lubimy, ale nie jemy ich częściej na obiad niż raz w tygodniu. Zazwyczaj kupujemy drób i wieprzowinę, a rzadziej wołowinę. Nie przekreślamy całkowicie dań mącznych , rzekłabym że ja nawet bardziej za takimi przepadam, więc jak mama zrobi naleśniki czy pierogi to też jest to obiad na 2-3 dni, ale takie obiady jemy z raz na 1,5 tygodnia. Owoce jakieś są zawsze w domu, ale zazwyczaj poza sezonem letnim jest to jeden gatunek, żeby nie wyrzucać, jemy po max jednym owocu dziennie. Na słodycze prawie nie wydajemy, bo mama nigdy nie przepadała, a ja się też już oduczyłam, nie palimy papierosów, nie pijemy alkoholu( jakieś wino słodkie wpadnie do koszyka raz na dwa miesiące w okolicach 20 zł), nie jemy na mieście. Będąc w pracy/na uczelni zabieram ze sobą jakąś kanapkę/sałatkę, ewentualnie idę do sklepu i kupuję jabłko czy banana. Ciasta domowe mama robi dość często, około 3-4 razy w miesiącu, ale za to nie kupujemy w cukierni nigdy, a cena w przeliczeniu jest dużo niższano i smak zupełnie inny a i skłąd lepszy bo chociaż wiadomo co się tam dodaje. Praktycznie żadnych słonych przekąsek. Dżemy i ogórki kiszone/konserwowe mamy domowe, więc tego nie kupujemy.
Wydaje mi się,że mężczyzna (zwłaszcza ten pracujący fizycznie) przeważnie je dość sporo więcej to tym bardziej nie wiem jak można zmieścić się w kwocie 600 zł.

Już myślałam, że tylko ze mną jest coś nie tak Duże zakupy za 200zł? Owszem na śniadania i kolacje, a obiady?
3 osobowa rodzina, na tydzień mam przeznaczone 400- 450zł. I wcale nie jest to dużo. Nie przeżylibyśmy miesiąca za 600zł, nawet bez dziecka. Zakupy robimy przeważnie duże, raz w tygodniu ok 350zł,a reszta na bieżąco.

Autorka dopiero zaczyna uczyć się prowadzić dom, więc na początku wyda przynajmniej dwa razy tyle co później, gdy nauczy się gospodarności.

[Candy_lips]

Napisane przez mamaszkrabka

JA przy tylu posiłkach wyglądałabym jak ludzik michelina
Nie jadam kolacji, ostatni posiłek jem około 15-16. Do południa jestem mega głodna, wiadomo dlaczego i dużo jem, a potem nie odczuwam już głodu
Nie potrafię tego zmienić.

Nawet przy 3 posiłkach wyglądałabyś jak ludzik Minchelina? No bo tyle muszę mieć, że tak powiem, żeby czuć się tak ok, a czasem 3 czy 5, w tym po prostu owoc jako ten 4 czy 5 posiłek czy jogurt, czyli nic wielkiego, ale taka przekąska między tymi głównymi posiłkami
No tak, jak nie odczuwasz potem głodu to rozumiem, ja mam inaczej, więc nie dałabym rady. Na siłę nie masz co zmieniać. Mi się kiedyś zdarzyło z jeden dzień nie mieć apetytu wcale, ale generalnie rzadko

Edit: Doczytałam o co Ci chodzi. Ok. No racja, są ludzie, którzy po 15 czy 16 już nie mają ochoty jeść. Ok. Ja tylko pisałam, że ja bym tak nie mogła, zbyt głodna bym nie miała, ale skoro Ty masz inaczej, to ok, nic na siłę. Tylko wydaje mi się jednak, że nawet mając niedoczynność tarczycy skoro masz, to jakbyś jadła po 16 to nie wyglądałabyś jak ludzik Michelina. Po prostu nie czujesz potrzeby i tyle, ok Ja właśnie 3 posiłki muszę mieć, największe duże porządne to śniadanie, tzn nie zawsze duże, ale staram się, by było i daje mi to sporo energii wtedy na ten ranek itp, potem obiad też duży, nie jakiś ogromny, ale duży, nie jakiś malutki potem np przekąska owoce, kolacja jakieś kanapki dwie - może to niezdrowo, bo węglowodany, ale tak lubię, z ciemnego chleba, więc nie tak źle

To są dla mnie wtedy posiłki ale owszem jeden mały bo przekąska np owoce, jogurt czy to i to, coś w tym stylu. Z tym, że czasem te trzy główne jem, przekąski nie, ale tak 3 dla mnie zwykle posiłki jak pisałam muszą być Czasem wyjdzie 5, bo czasem kanapka np na 2 śniadanie, ale to nie zawsze,czasem, bo nie zawsze mam potrzebę. No to tak najczęściej 3 lub 4, jak 4 to np te owoce czy coś. Napisałam wcześniej owoc, ale to jednak częściej owoce np winogrona, maliny czy cokolwiek innego. No chyba, że pomarańcz, to wtedy zwykle jeden taki duży najlepiej

[Rareza]

My na jedzenie i chemię przeznaczamy ok.1200 zł i naprawdę ciężko nam zejść poniżej tej kwoty. Przyznam jednak szczerze, że nie śledzimy bieżących promocji i kupujemy raczej to na co mamy akurat ochotę. W tej kwocie mieszczą się też fundusze używkowe , takie jak alkohol (papierosy TŻa już nie). Oczywiście nie mówię tu o jakichś większych zapasach gdy idziemy na zorganizowną imprezę, a raczej o zdarzającym się ok.2 razy w miesiącu winie (20-30zł za butelkę więc jak na nasze niezbyt wykwintne kubeczki smakowe całkiem dobre, ale wiadomo że nie jakaś wysoka półka). Myślę, że całą tę kwotę podbija nam fakt, że mój facet za kanapkami nie przepada. Do pracy bierze więc jakieś kiełbaski, sałatki, śledzie (), czasem to co zostanie z obiadu. Dodam też, że czasem podrzucą nam coś rodzice np. wiejskie jajka, zaprawy takie jak ogórki czy dżemy, swojską szynkę więc tutaj akurat koszty odchodzą. Bez kitu jestem chyba beznadziejną gospodynią skoro kasa tak nam ucieka. Ale jeszcze 4 lata temu kiedy byłam na 1szym roku studiów miałam dla siebie przeznaczone 100zł tygodniowo i jeszcze potrafiłam z tego zaoszczędzić.