6latek do pierwszej klasy

[Asiuuuuula]

[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;5138984 9]Masakra. Nigdy bym dziecka nie posłała po takiej opinii. I ty się jeszcze zastanawiasz??[/QUOTE]
Tak, miałam dylemat ponieważ zapewne wiekszość dzieci miałoby taka opinię tylko pewnie do psychologa nie trafiają a jednak większość idzie do 1 klasy bo tak trzeba i ustawa nakazuje.
Natomiast decyzja zapadła: zerówka
Czy to takie dziwne, że miałam rozterki w tym temacie

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Napisane przez Asiuuuuula

Tak, miałam dylemat ponieważ zapewne wiekszość dzieci miałoby taka opinię tylko pewnie do psychologa nie trafiają a jednak większość idzie do 1 klasy bo tak trzeba i ustawa nakazuje.


Natomiast decyzja zapadła: zerówka


Czy to takie dziwne, że miałam rozterki w tym temacie

Dla mnie dziwne. Bo ja patrzę przede wszystko na swoje dziecko i na jego predyspozycje a nie będę patrzyła na innych. No ale co kto woli, może mam jakieś spaczenie bo jestem przeciwna 6latkom w szkołach.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez Asiuuuuula

Tak, miałam dylemat ponieważ zapewne wiekszość dzieci miałoby taka opinię tylko pewnie do psychologa nie trafiają a jednak większość idzie do 1 klasy bo tak trzeba i ustawa nakazuje.
Natomiast decyzja zapadła: zerówka
Czy to takie dziwne, że miałam rozterki w tym temacie

Tak, bardzo dziwne.

Mam dzieci, które absolutnie z powodu niedojrzałości emocjonalnej nie powinny znaleźć się w szkole, to jest jeden wielki dramat. NE rzutuje bardzo mocno na osiągnięcia edukacyjne, a właściwie na ich brak. Bywa, że dziecko wcześniej spokojne - staje się agresywne, też to przerobiłam. Bywa, że przez kilka miesięcy wejście do klasy to jest płacz - miałam, miałam.

I w tym momencie zastanawianie się, czy czasem nie puścić dziecka do szkoły, bo miałabym za daleko dowozić...

[Asiuuuuula]

Boszsz, jak Wam łatwo oceniać. Tak, na to, że sie wahałam wpływało wiele czynników. Jakby Was przebadać też wyszłoby, że macie nierówno pod sufitem, nie dlatego, że macie problem ale dlatego, że u każdego psycholog coś znajdzie, tak samo z sześciolatkami i ich zdolnościa emocjonalną. I dowożenie jest problemem bo nie pracuję do 16tej a do 17tej na drugim końcu miasta, nie jeżdżę samochodem, rodziców i teściów mam wiekowych , trudno zrozumieć, że nie każdy kończy o 16tej i ma samochód?
Dla mnie to był trudny wybór, jakby nie był to bym tu nie pisała, każdy radzi inaczej i nie da się nikogo nie słuchać jak wszyscy są najmądrzejsi a sami nigdy nie wiemy jak dziecko będzie dawało sobie radę.
W każdym razie, tak czy inaczej, dziękuję za odpowiedź.

[*misia*]

Szaja pytałaś ostatnio o to dodawanie dziesiątkowe i u nas się pojawiło ono w zeszły piątek i w sumie po dokładnym wytłumaczeniu synkowi jak ma to drugie działanie rozpisywać załapał chyba bez problemu. Dzisiaj u nas jest sprawdzian z całego półrocza z polskiego i z matmy. Dowiedzieliśmy się o nim we wtorek, a wczoraj w klasie mieli małe powtórzenie do tego sprawdzianu. I tak z tego powtórzenia wynika, że m.in. ma być z polskiego: czytanie tekstu i odpowiadania na pytania do niego zadane, wypisanie w danych słowach zwłaszcza zawierających dwuznaki ile jest głosek, liter i sylab, ułożenie z rozsypanki słów zdania, znajomość dni tygodnia i zaznaczanie spółgłosek i samogłosek w słowach. A z matmy dodawanie i odejmowanie takie jakby kilkuliczbowe, zadania z treścią, wstawianie znaków większy, mniejszy i coś jeszcze ale nie mogę sobie przypomnieć. Generalnie ciekawa jestem tego sprawdzianu

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Ja też planuję sprawdzian, ale osobno polski, osobno matma, nie zapowiem - nie chcę, by rodzice panikowali i nie dam za to oceny żadnej, pokażę rodzicom sprawdzian i ilość punktów i tyle.
Ja w sumie z matmy to cały przekrój, bo dodawanie, odejmowanie (ale normalnie, bez rozpisywania już), zadanie tekstowe, zegar, pieniądze, kg, zmierzenie odcinka - chcę zobaczyć, ile zapamiętali. Bo wiadomo, nie na co dzień się w 1 klasie mierzy czy waży Zegar też takie podstawy, odczytać pełną godzinę albo zaznaczyć pełną.

[Majka387]

Myślę, że 6 latek jest jeszcze za mały na 1 klase, widzę to po moim starszym dziecku.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Ale tego tu chyba nikt nie kwestionuje

[konspiracja]

Napisane przez Asiuuuuula

Tak, miałam dylemat ponieważ zapewne wiekszość dzieci miałoby taka opinię tylko pewnie do psychologa nie trafiają a jednak większość idzie do 1 klasy bo tak trzeba i ustawa nakazuje.
Natomiast decyzja zapadła: zerówka
Czy to takie dziwne, że miałam rozterki w tym temacie

Mimo wszystko dobrą decyzję podjęłaś. Rok szybko zleci, a konsewkwencje złego wyboru dziecko może ponosić przez lata.

Ba, slyszałam nawet o przypadkach rodziców, ktorzy CIESZĄ sie że szescioletnie dzieciu już idą do szkoły, bo przecież za przedszkole coś trzeba płacić, niewiele ale zawsze, a szkoła całkowicie za darmo

Napisane przez aniakondzia

Napiszę, że właśnie jesteśmy po wizycie w poradni. Odroczenie mamy y.Co nie zmienia faktu, że dylemat został czy dać ją do 1kl czy dać jej jeszcze rok beztroskiego dzieciństwa. Miła Pani która badała moją córę stwierdziła, że jest jeszcze niewpełni gotowa aby pójść do 1kl. Zresztą uważa, że 6latki nie są gotowe na szkołę. Są wyjątki- naprawdę zdolne dzieci i już nie tak dziecinne, ale te wyjątki to i 20 lat temu zaczynały wcześniej edukację szkolną i nic nie było w tym złego.

Bo TO JEST PRAWDA, niestety...

[201711281320]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;51305452]A takie coś:

7 + 8 = 7 + 3 + 5 = 10 + 5 = 15 czyli rozpisane przekroczenie progu dziesiątkowego.

Z odejmowaniem tak:

15 - 9 = 15 - 5 - 4 = 10 - 4 = 6[/QUOTE]

Wczoraj gdy odbierałam córkę ze szkoły słyszałam jak kilka innych mam rozmawiało właśnie o tym rozpisywaniu. Wszystkie mówiły, że ich dzieci tego w ogóle nie potrafią pojąć ( i 6latki i starsze).
Moja mniej więcej to rozumie ale nie traktuje tej metody jako ułatwienie tylko jako niepotrzebne komplikowanie.
Czy wcześniej też takie rzeczy robiło się w 1 klasie? Moim zdaniem to przegięcie jest

[*misia*]

Śliweczko u nas tę metodę załapała mniejsza "połowa" dzieci. I to zarówno dodawanie jak i odejmowanie. Mój syn akurat nie ma z tym problemu, robi to już jakby automatycznie, ale nie pasuje mu zaznaczanie tego działania na takich kółeczkach jak są w ćwiczeniach. Niby to ma być jako ułatwienie ten rysunek, ale akurat z tym mamy większy problem niż z samym działaniem. Ja nie pamiętam by za moich czasów coś takiego było, dlatego jak Szaja napisała o progu dziesiątkowym to w ogóle nie kojarzyłam co to
Szaja wczoraj byłam na zebraniu, oglądałam ów test napisany w zeszłym tygodniu. Test był punktowany i oceniany opisowo. U nas Mati osiągnął 39/40 pkt i zrobił błąd drobny przy odejmowaniu, aż sam sie nie mógł nadziwić, ze taki wynik podał jak podał, bo on generalnie z matmą nie mial problemu. U nas ten sprawdzian trwał 1,5 lekcji plus przerwa między nimi. Miał 4 strony A4 i zawierał sporo wiedzy moim zdaniem takiej z całego roku i z polskiego i z matmy aczkolwiek teoretycznie był tylko z tego drugiego półrocza.

[Miramej]

Napisane przez *misia*

Szaja wczoraj byłam na zebraniu, oglądałam ów test napisany w zeszłym tygodniu. Test był punktowany i oceniany opisowo. U nas Mati osiągnął 39/40 pkt i zrobił błąd drobny przy odejmowaniu, aż sam sie nie mógł nadziwić, ze taki wynik podał jak podał, bo on generalnie z matmą nie mial problemu. U nas ten sprawdzian trwał 1,5 lekcji plus przerwa między nimi. Miał 4 strony A4 i zawierał sporo wiedzy moim zdaniem takiej z całego roku i z polskiego i z matmy aczkolwiek teoretycznie był tylko z tego drugiego półrocza.

[201711281320]

Pierwsza klasa prawie skończona i moje spostrzeżenia są takie, że jeżeli rodzice mają wywalone, nie ćwiczą z dzieckiem w domu i nie tłumaczą aż dziecko załapie to przeciętny uczeń nie poradzi sobie. Moja córka poszła do szkoły jako prawie 7 latka i zawsze raczej była w czołówce przedszkolnej ale i tak trochę łez nad książkami poleciało i trochę załamań i niewiary we własne możliwości było.
Nie wiem jak sobie radzą takie dzieci nie "łapiące" od razu, wymagające więcej ćwiczeń i tłumaczeń...

---------- Dopisano o 10:09 ---------- Poprzedni post napisano o 09:53 ----------

misia wygląda na to że masz bardzo zdolnego syna

[Hvid]

Napisane przez Asiuuuuula

Boszsz, jak Wam łatwo oceniać. Tak, na to, że sie wahałam wpływało wiele czynników. Jakby Was przebadać też wyszłoby, że macie nierówno pod sufitem, nie dlatego, że macie problem ale dlatego, że u każdego psycholog coś znajdzie, tak samo z sześciolatkami i ich zdolnościa emocjonalną. I dowożenie jest problemem bo nie pracuję do 16tej a do 17tej na drugim końcu miasta, nie jeżdżę samochodem, rodziców i teściów mam wiekowych , trudno zrozumieć, że nie każdy kończy o 16tej i ma samochód?
Dla mnie to był trudny wybór, jakby nie był to bym tu nie pisała, każdy radzi inaczej i nie da się nikogo nie słuchać jak wszyscy są najmądrzejsi a sami nigdy nie wiemy jak dziecko będzie dawało sobie radę.
W każdym razie, tak czy inaczej, dziękuję za odpowiedź.

Moje dziecko też miało chodzić do przedszkola oddalonego o 6 kilometrów. Pojechałam po bandzie, wykorzystałam to, co mogłam wykorzystać i nagle okazuje się, że załatwienie kilku dodatkowych miejsc w naszym przedszkolu (do którego moja córka teraz chodzi), jest możliwe. Tylko trzeba z tym uderzyć do jakiegoś posła czy tam radnego, najlepiej z partii rządzącej.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez konspiracja

Ba, slyszałam nawet o przypadkach rodziców, ktorzy CIESZĄ sie że szescioletnie dzieciu już idą do szkoły, bo przecież za przedszkole coś trzeba płacić, niewiele ale zawsze, a szkoła całkowicie za darmo

tak, to prawda
znam osobiście, niestety (dla dzieci)
przedszkole od grudnia tluklo rodzicom, że nie, że muszą odroczyć, że nie da rady - e tam

Napisane przez sliweczka85

Wczoraj gdy odbierałam córkę ze szkoły słyszałam jak kilka innych mam rozmawiało właśnie o tym rozpisywaniu. Wszystkie mówiły, że ich dzieci tego w ogóle nie potrafią pojąć ( i 6latki i starsze).
Moja mniej więcej to rozumie ale nie traktuje tej metody jako ułatwienie tylko jako niepotrzebne komplikowanie.
Czy wcześniej też takie rzeczy robiło się w 1 klasie? Moim zdaniem to przegięcie jest

bylo, bylo, byly o wiele trudniejsze rzeczy zadziwiajace, jak niewielu rodziców o tym pamięta
mam książki z lat 80 w domu...

Natomiast po wprowadzeniu potem już dziecko ma wybor - z reguły polecenia brzmią: oblicz dowolnym sposobem. W ogóle w ciągu calej nauki szkolnej pojawią się różne sposoby obliczeń, nie wszystkie dzieciaki teraz załapaly rozpisywanie, no to trudno, nie robię tragedii, jeśli tylko dziecko potrafi sobie "normalnie" policzyć.

A waszym dzieciom pozwalają na korzytanie z liczydla czy nie? Moi na sprawdzianach normalnie niektórzy biorą, tak naprawdę 3 lata mogą, aczkolwiek należy namawiać do obliczeń w pamieci

Napisane przez *misia*

Śliweczko u nas tę metodę załapała mniejsza "połowa" dzieci. I to zarówno dodawanie jak i odejmowanie. Mój syn akurat nie ma z tym problemu, robi to już jakby automatycznie, ale nie pasuje mu zaznaczanie tego działania na takich kółeczkach jak są w ćwiczeniach. Niby to ma być jako ułatwienie ten rysunek, ale akurat z tym mamy większy problem niż z samym działaniem. Ja nie pamiętam by za moich czasów coś takiego było, dlatego jak Szaja napisała o progu dziesiątkowym to w ogóle nie kojarzyłam co to
Szaja wczoraj byłam na zebraniu, oglądałam ów test napisany w zeszłym tygodniu. Test był punktowany i oceniany opisowo. U nas Mati osiągnął 39/40 pkt i zrobił błąd drobny przy odejmowaniu, aż sam sie nie mógł nadziwić, ze taki wynik podał jak podał, bo on generalnie z matmą nie mial problemu. U nas ten sprawdzian trwał 1,5 lekcji plus przerwa między nimi. Miał 4 strony A4 i zawierał sporo wiedzy moim zdaniem takiej z całego roku i z polskiego i z matmy aczkolwiek teoretycznie był tylko z tego drugiego półrocza.

u mnie też
dlatego przy odejmowaniu olalam i po prostu kolorami przyklad wzorcowy zaznaczylam

Pięknie! gratuluję

Mój matematyczny z różnymi rysunkami mial 3 strony, zrobilam, nie sprawdzilam jeszcze, w przyszlym tygodniu polonistyczny - ja rozdzieliłam, bo dzieciaki moje lepiej pracują, gdy zadania nie są wymieszane.
Trwal... tyle, ile potrzeba czasu. Część oddala po 20 minutach, część po 30 miala dość i kończyla na zajeciach wyrównawczych.

Przepraszam za literowki, z fatalnego laptopa piszę ;/

Napisane przez sliweczka85

Pierwsza klasa prawie skończona i moje spostrzeżenia są takie, że jeżeli rodzice mają wywalone, nie ćwiczą z dzieckiem w domu i nie tłumaczą aż dziecko załapie to przeciętny uczeń nie poradzi sobie. Moja córka poszła do szkoły jako prawie 7 latka i zawsze raczej była w czołówce przedszkolnej ale i tak trochę łez nad książkami poleciało i trochę załamań i niewiary we własne możliwości było.
Nie wiem jak sobie radzą takie dzieci nie "łapiące" od razu, wymagające więcej ćwiczeń i tłumaczeń...

---------- Dopisano o 10:09 ---------- Poprzedni post napisano o 09:53 ----------

misia wygląda na to że masz bardzo zdolnego syna

Dokladnie
indywidualizacja w 1 klasie, przy licznej klasie, to mit. I tak ogolnie polski system wygląda - trzeba utrwalać w domu, bo nierealne jest zrobienie DOKLADNE materialu, gdy np. są 2h edukacji wczesnoszkolnej w dzień.
Nie mówiąc o tym, że takie np. czytanie to musi być codziennie ok. 20 minut.

Jak obie radzą? Nie radzą.

[*misia*]

Napisane przez Miramej

Wiesz co myślę, ze czas był przystosowany do różnego tempa pracy dzieci. Wczoraj Pani na zebraniu właśnie wspominała, ze tempo pracy dzieci na przestrzeni klasy jest bardzo różne i to się tyczy zarówno czytania jak i leczenia.

Napisane przez sliweczka85

Pierwsza klasa prawie skończona i moje spostrzeżenia są takie, że jeżeli rodzice mają wywalone, nie ćwiczą z dzieckiem w domu i nie tłumaczą aż dziecko załapie to przeciętny uczeń nie poradzi sobie. Moja córka poszła do szkoły jako prawie 7 latka i zawsze raczej była w czołówce przedszkolnej ale i tak trochę łez nad książkami poleciało i trochę załamań i niewiary we własne możliwości było.
Nie wiem jak sobie radzą takie dzieci nie "łapiące" od razu, wymagające więcej ćwiczeń i tłumaczeń...

---------- Dopisano o 10:09 ---------- Poprzedni post napisano o 09:53 ----------

misia wygląda na to że masz bardzo zdolnego syna

takie same mam spostrzeżenia, że praca w szkole to jedno ale praca w domu plus wcześniejsza praca w szkole daje dopiero współmierne efekty. Twoja córca jest rocznik 2007? U nas problem był z tym, że pewne rzeczy po prostu trzeba wyćwiczyć wyjścia nie ma. czy to pisanie liter czy jakieś inne później następujące rzeczy są do wyćwiczenia a Mati dość szybko niestety (po mamusi) się zniechęca i jak mu coś nie wychodziło to najchętniej by już to zostawił i się tym nie przejmował U nas w klasie dość mało w stosunku do innych klas jest zadawane, ale wczoraj Pani zwrociła uwagę, ze część rodziców już chyba też poczuła wakacje i odpuściła już sobie sprawdzanie tych prac domowych które wykonują dzieci i często są one wykonane nie tak jak być powinny. U nas znów miałam dylemat, bo Mati ma treningi 3 razy w tygodniu więc starał się zawsze odrabiać lekcje na świetlicy lub nim wróciłam z pracy w domu. Ale robiąc je często sam nie do końca nie raz rozumial polecenie jak trzeba i nie raz zrobił coś źle co potem wychwyciałam przy sprawdzaniu. Oczywiście wtedy były największe nerwy, że pracę on już zrobił a musi ją robić jeszcze raz bo jest źle.

[201711281320]

Tak, moja córka z końcówki 2007 r. Chodzi do mieszanej klasy- mają 5 6latków (w klasie 25 dzieci). A od września do szkoły idzie mój syn (ur. końcówka 2008) i wtedy to już będzie hardcore Mam nadzieję, że w miarę będzie ogarniał wszystko i nie będę spędzać całego popołudnia po pracy nad elementarzami...

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez sliweczka85

Tak, moja córka z końcówki 2007 r. Chodzi do mieszanej klasy- mają 5 6latków (w klasie 25 dzieci). A od września do szkoły idzie mój syn (ur. końcówka 2008) i wtedy to już będzie hardcore Mam nadzieję, że w miarę będzie ogarniał wszystko i nie będę spędzać całego popołudnia po pracy nad elementarzami...

Najważniejsze jest czytanie - im szybciej dziecko zacznie czytać, tym szybciej będzie odrabiało zadania domowe Bywa, że samo zadanie jest króciutkie, bo np. są 4 zdania do przeczytania i wypisanie z nich rzeczowników - i samo wypisanie zajmie dziecku 10 minut, a czytanie... czytanie... czytanie.........

[*misia*]

Napisane przez sliweczka85

Tak, moja córka z końcówki 2007 r. Chodzi do mieszanej klasy- mają 5 6latków (w klasie 25 dzieci). A od września do szkoły idzie mój syn (ur. końcówka 2008) i wtedy to już będzie hardcore Mam nadzieję, że w miarę będzie ogarniał wszystko i nie będę spędzać całego popołudnia po pracy nad elementarzami...

U mnie też synek jest z połowy listopada 2007 i tez nadal mimo że ich klasa mała bo tylko 20 osob to różnice widoczne są nadal.

---------- Dopisano o 14:19 ---------- Poprzedni post napisano o 14:17 ----------

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;51465351]Najważniejsze jest czytanie - im szybciej dziecko zacznie czytać, tym szybciej będzie odrabiało zadania domowe Bywa, że samo zadanie jest króciutkie, bo np. są 4 zdania do przeczytania i wypisanie z nich rzeczowników - i samo wypisanie zajmie dziecku 10 minut, a czytanie... czytanie... czytanie......... [/QUOTE]

No tak czytanie to podstawa bo i zadanie wtedy idzie szybciej i generalnie jest szansa na samodzielną bardziej prace.
Ja sobie bardzo chwale nauka czytania ze zrozumieniem, czyli tych czytanek nawet krociotkich i pytan potem do niej. Bo Niestety co raz częściej mam wrażenie ze wiele osób czyta ale zupełnie bez zrozumienia w tym co czytają.

[201711281320]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;51465351]Najważniejsze jest czytanie - im szybciej dziecko zacznie czytać, tym szybciej będzie odrabiało zadania domowe Bywa, że samo zadanie jest króciutkie, bo np. są 4 zdania do przeczytania i wypisanie z nich rzeczowników - i samo wypisanie zajmie dziecku 10 minut, a czytanie... czytanie... czytanie......... [/QUOTE]

No tak. Chociaż czasem moja córka jak przeczyta polecenie to mówi do mnie " czyli ?"... Ale zwykle potrafi sama zrobić z tym, że jak siedzę przy niej to ładniej pisze. No i oczywiście jak robi sama to potem trzeba sporo zmazywać i poprawiać błędy czy dopisywać zjedzone literki.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Powiem ci, że to jest teraz bardzo trudne dla dzieci - ja daję np. 2-3 zdania proste, typu:

To babcia Artura. Ma zieloną czapkę i biały szalik. Idzie na spacer z psem Bobikiem.


I potem pytania:
jakiego koloru jest szalik babci?
- biały
-zielony
-czerwony

MASAKRA. Tak jakby dzieci skupiały się na samej technice czytania tylko.

[*misia*]

Napisane przez sliweczka85

No tak. Chociaż czasem moja córka jak przeczyta polecenie to mówi do mnie " czyli ?"... Ale zwykle potrafi sama zrobić z tym, że jak siedzę przy niej to ładniej pisze. No i oczywiście jak robi sama to potem trzeba sporo zmazywać i poprawiać błędy czy dopisywać zjedzone literki.

Aha czyli u Was tak jak i u nas samodzielna praca domowa= często poprawki, literówki, zjedzone literki czy też jakieś drobne błędy. A córa się nie buntuje wtedy?
[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;51465625]Powiem ci, że to jest teraz bardzo trudne dla dzieci - ja daję np. 2-3 zdania proste, typu:

To babcia Artura. Ma zieloną czapkę i biały szalik. Idzie na spacer z psem Bobikiem.


I potem pytania:
jakiego koloru jest szalik babci?
- biały
-zielony
-czerwony

MASAKRA. Tak jakby dzieci skupiały się na samej technice czytania tylko.[/QUOTE]
U nas w tym sprawdzianie była czytanka taka gdzieś 5-cio wersowa i około 5 pytań do niej. Właśnie coś takiego jak napisałaś i też ponoć część dzieciaczków miało z tym problem. Mimo iż czytankę można było przeczytać jeszcze raz (czas na to był) albo szukać odpowiedzi na pytanie bezpośrednio w tekście.

[201711281320]

Napisane przez *misia*

Aha czyli u Was tak jak i u nas samodzielna praca domowa= często poprawki, literówki, zjedzone literki czy też jakieś drobne błędy. A córa się nie buntuje wtedy?

Raczej nie, chyba że tak nabazgrze, że proszę ją o skreślenie całego zdania i napisanie go jeszcze raz. Często nawet gdy ma przepisać zdanie z książki do zeszytu zamiast popatrzeć jakie u czy ż napisać pisze co jej wyjdzie, dlatego wolę z nią usiąść i jak coś źle zrobi od razu mówię, że ma poprawić. Wg. niej nawet pani na tablicy pisze z błędami i dlatego ona też ma błędy w zeszycie

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Sliweczko to wymówka prawie każdego dziecka ostatnio na świetlicy rozmawiam z koleżanką: dziewczynka A. ma pełno byków, upiera się, że to pani tak napisała na tablicy wzięły zeszyt innej dziewczynki, tekst przepisany bezbłędnie.

[anlejka]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;51468075]Sliweczko to wymówka prawie każdego dziecka ostatnio na świetlicy rozmawiam z koleżanką: dziewczynka A. ma pełno byków, upiera się, że to pani tak napisała na tablicy wzięły zeszyt innej dziewczynki, tekst przepisany bezbłędnie.[/QUOTE]
A u mnie są jeszcze lepsze kwiatki
"Bo pani wcale nie powiedziała, że mamy usiąść na dywanie i słuchać!"
Po tym jak mówiłam tacie, że chłopiec ma totalnie w odwłoku to co się do niego mówi i o co się go prosi.

U nas dalej różnie. Dwójka dzieci ma jeszcze mieć badania w poradni. Wszystkich których wysłaliśmy mają opinię o odroczeniu. Dwójka już oddała to do szkoły, a rodzice jednego dziecka nie wiemy. Nam powiedzieli, że oni to wezmą pod uwagę przy podejmowaniu decyzji, bo przecież ich dziecko sobie świetnie poradzi w szkole.
Także coś czuję, że do sierpnia się nie dowiemy co i jak.

[*misia*]

Napisane przez sliweczka85

Raczej nie, chyba że tak nabazgrze, że proszę ją o skreślenie całego zdania i napisanie go jeszcze raz. Często nawet gdy ma przepisać zdanie z książki do zeszytu zamiast popatrzeć jakie u czy ż napisać pisze co jej wyjdzie, dlatego wolę z nią usiąść i jak coś źle zrobi od razu mówię, że ma poprawić. Wg. niej nawet pani na tablicy pisze z błędami i dlatego ona też ma błędy w zeszycie

Patrz a ja myślałam że tylko nasza pani robi błędy piszac na tablicy

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Mnie pani z grupy mojej 5latki (idzie do zerówki teraz w swoim przedszkolu) powiedziała, że owszem, mają kilkoro dzieci które raczej za rok powinny być odroczone, a rodzice na wszelkie rozmowy... walą focha :/ Ja nie wiem, jak można tak nie myśleć o dziecku własnym a o ambicji tylko.

[anlejka]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;51468337]Mnie pani z grupy mojej 5latki (idzie do zerówki teraz w swoim przedszkolu) powiedziała, że owszem, mają kilkoro dzieci które raczej za rok powinny być odroczone, a rodzice na wszelkie rozmowy... walą focha :/ Ja nie wiem, jak można tak nie myśleć o dziecku własnym a o ambicji tylko.[/QUOTE]
Pardą! Trójka jest odroczonych. Z czego to przy dwójce mamy same przyszły w lutym już co i jak, bo one chcą odraczać i one swojego dziecka nie chcą wysyłać do szkoły, bo po co. I po prostu miałam ochotę ukochać te mamy
Za to właśnie jedno dziecko w listopadzie kończyło 5 lat dopiero, więc przyszedł do nas jako czterolatek. Nożyczek w ogóle trzymać nie umiał, dałam im farby to on pędzel w buzi płukał. Kompletnie nie rozróżnia prawej i lewej strony, nie słyszy głosek, nie dzieli na sylaby. Nic. Do tego jeszcze praktycznie ciągle choruje. Teraz już tydzień chodzi, wiec coś czuję, że jutro/ pojutrze zniknie na kolejne dwa tygodnie. I jak rozmawiałyśmy z rodzicami to usłyszałyśmy, że jak my w ogóle możemy go odraczać! Że on sobie świetnie poradzi! On da radę! On wszystko ogarnie!
Do tej pory jak mamy gimnastykę to mama zakłada mu strój gimnastyczny pod ubranie, bo 'przecież on jest taki malutki i on jeszcze nie do końca umie zapinać guziczki i to będzie długo trwało", więc to dla naszego dobra żebyśmy czekać nie musiały. Nie, nie przyjęła do wiadomości, że za ścianą 2-3 latki SAME się przebierają, wciągają rajstopki, zapinają spodnie i bluzeczki.

[201711281320]

Napisane przez *misia*

Patrz a ja myślałam że tylko nasza pani robi błędy piszac na tablicy

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;51468075]Sliweczko to wymówka prawie każdego dziecka ostatnio na świetlicy rozmawiam z koleżanką: dziewczynka A. ma pełno byków, upiera się, że to pani tak napisała na tablicy wzięły zeszyt innej dziewczynki, tekst przepisany bezbłędnie.[/QUOTE]

Sama pamiętam jak lata temu uparcie przekonywałam moją mamę, że ja przepisałam z tablicy dokładnie i to pani NA PEWNO zrobiła błąd

[konspiracja]

Napisane przez *misia*

Szaja wczoraj byłam na zebraniu, oglądałam ów test napisany w zeszłym tygodniu. Test był punktowany i oceniany opisowo. U nas Mati osiągnął 39/40 pkt i zrobił błąd drobny przy odejmowaniu, aż sam sie nie mógł nadziwić, ze taki wynik podał jak podał, bo on generalnie z matmą nie mial problemu. U nas ten sprawdzian trwał 1,5 lekcji plus przerwa między nimi. Miał 4 strony A4 i zawierał sporo wiedzy moim zdaniem takiej z całego roku i z polskiego i z matmy aczkolwiek teoretycznie był tylko z tego drugiego półrocza.

dla Twojego smyka.
Ale tyyyyyyyyyyyyle czasu???

Napisane przez sliweczka85

. Moja córka poszła do szkoły jako prawie 7 latka i zawsze raczej była w czołówce przedszkolnej ale i tak trochę łez nad książkami poleciało i trochę załamań i niewiary we własne możliwości było.
Nie wiem jak sobie radzą takie dzieci nie "łapiące" od razu, wymagające więcej ćwiczeń i tłumaczeń...

Moj też jest w czołówce i do tego z koncowki 2009 - baardzo się cieszę że nam się udało i posluchałam niektórych z "branży" i do tego swojego serca, instynktu, rozumu...
Jak Was czytam i myślę o tych naprawdę jeszcze maluchach... ;-(
Szaja , dziękuję jeszcze raz.


Podobno 15 % racznika 2009 odroczone i kolejki do poradni nadal.