Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ - Strona 90 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2012-06-20, 21:43   #2671
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Nanya_dnb Pokaż wiadomość
Dzisiaj moj chlopak przegiął szale ,powiedzial zebym przestała pier*** bo nie chce mu sie mnie słuchac ,nie ma zamiaru, nie bedzie ale ja sobie nie pozwole na takie slowa wobec mnie .koniec kropka skonczyłam .Nie załuje bo wiem ze nic dobrego mnie przy nim nie czeka . Nie pierwszy raz na mnie bluzni i uzywa niemiłych okreslen,a ostatnio mowil mi że jestem gruba sam nie jest szczupły ,zreszta jak bym chciala to bym pocwiczyla a nie musze bo wiem ze nie jestem .Nie bede sie zmieniac bo on tak chce .Po drugie bardzo sie rzadzi i to tez mnie wkurza,nie jestem jakas panna do sterowania .i na to rowniez nie pozwole .
Dobrze, że go zostawiłaś
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-20, 22:19   #2672
Nanya_dnb
Zadomowienie
 
Avatar Nanya_dnb
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 223
GG do Nanya_dnb
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
Dobrze, że go zostawiłaś

Dzieki ,zobaczymy co z tego wyniknie bo on ma tendencje do wystawania pod moim domem a nie mam zamiaru go ogladac a tym bardziej słuchac .
__________________
Bóg dał ci rozum wiec z niego korzystaj!

“Nie musisz patrzeć z zazdrością na własność innych; nikt nie posiada tego, czego nie mógłbyś zdobyć sam, bez zabierania drugiemu czegokolwiek.”
Nanya_dnb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-21, 15:45   #2673
serek wiejski
Raczkowanie
 
Avatar serek wiejski
 
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 50
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Witajcie!
Pisałam tu parę miesięcy temu o swoim wybuchowym mężu. Chciałam Wam dziewczyny powiedzieć, że dopiero po czasie człowiek widzi na jakie nienormalne zachowania się godził... My ze sobą już nie mieszkamy, rozwodzimy się za jakiś czas, ale utrzymujemy stały kontakt. Mój mąż już po paru tygodniach zaczął oglądać się za innymi Twierdzi, że musi się spieszyć bo jest już za stary (ma 27 lat)... Ja na razie jestem sama ale nie wyobrażacie sobie co za ulga! Dopiero teraz widzę jak ten związek wykrzywił mi spojrzenie na relacje miedzy kobietą a mężczyzną. Na szczęście to widzę! Jestem bardzo szczęśliwa, on też odetchnął, a co najdziwniejsze - zapisał się w końcu do psychologa! A ja go od 10 lat o to prosiłam. Czuje się trochę jakbym przeżyła wypadek samochodowy Cieszę się z każdego dnia, po raz pierwszy mogę jechać na wakacje tam gdzie chcę - już nie mogę się doczekać!
Trzymam za Was kciuki dziewczyny, pamiętajcie, że jeśli czujecie się źle, poniżane i nieszanowane, to Wasza miłość go nie zmieni.
serek wiejski jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-21, 16:55   #2674
magda5712
Raczkowanie
 
Avatar magda5712
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 240
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

jak dobrze ze trafilam na ten watek zapisuje się i mam nadzieje ze jakos zmotywuje sie do tego żeby się nie dawać. Narazie robie małe kroku ku temu, mocno się pokłóciliśmy(oszukiwał mnie przez długi czas) i postanowiłam,że nie będę za nim latać,pisać,nic. Niech on się wykaże. Tak powinno być od początku,ale nigdy mi to nie wychodziło,mam nadzieję,że tym razem to on sie postara...
magda5712 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-22, 06:39   #2675
allihave
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 2
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

witajcie...również zapisuję się do wątku po kolejnej przepłakanej nocy i poranku rozpoczętym tak samo. Czuje się, jakby mój Tż miał dwa różne oblicza, zachowuje się jak 2 osoby w 1. Raz jest czuły, przytula i mówi, że kocha, żeby za dosłownie chwilę zwyzywać mnie od najgorszych o byle co. Wczoraj strasznie mnie zranił i powiedział takie słowa, że do teraz krążą mi po głowie, do tego zażądał, żebym więcej się do niego nie oddzywała strasznie wyklinając, a ja głupia odrazu kilka smsów do niego, bo nie chciał odebrać, ż wkońcu odebrał i jakoś się pogodziliśmy sie. Tylko teraz czuję się poniżona i upokorzona... ciągle mówię sobie"nigdy więcej nie będzie mnie tak traktować"i chciałabym odejść, ale zaraz sobie myślę, że przecież spędziliśmy ze sobą trzy lata i było wiele cudownych momentów, do tego planujemy wspólną przyszłość.
Nie wiem już co robić, jeszcze zaprosiłąm go do siebie na weekend, mamy plany gdzieś pojeździć, ale po wczorajszym czuję, że nie mam sił.. nie wiem już czy czekać i wziąć się w garść jak zrobi mi to jeszcze raz, czy tym razem ja mam zepsuć nasze plany ( ostatnio niemal wszystko co mieliśmy razem zrobić on zawalił)...
allihave jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-22, 15:10   #2676
magica
Wtajemniczenie
 
Avatar magica
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: mój własny świat
Wiadomości: 2 222
GG do magica
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez allihave Pokaż wiadomość
witajcie...również zapisuję się do wątku po kolejnej przepłakanej nocy i poranku rozpoczętym tak samo. Czuje się, jakby mój Tż miał dwa różne oblicza, zachowuje się jak 2 osoby w 1. Raz jest czuły, przytula i mówi, że kocha, żeby za dosłownie chwilę zwyzywać mnie od najgorszych o byle co. Wczoraj strasznie mnie zranił i powiedział takie słowa, że do teraz krążą mi po głowie, do tego zażądał, żebym więcej się do niego nie oddzywała strasznie wyklinając, a ja głupia odrazu kilka smsów do niego, bo nie chciał odebrać, ż wkońcu odebrał i jakoś się pogodziliśmy sie. Tylko teraz czuję się poniżona i upokorzona... ciągle mówię sobie"nigdy więcej nie będzie mnie tak traktować"i chciałabym odejść, ale zaraz sobie myślę, że przecież spędziliśmy ze sobą trzy lata i było wiele cudownych momentów, do tego planujemy wspólną przyszłość.
Nie wiem już co robić, jeszcze zaprosiłąm go do siebie na weekend, mamy plany gdzieś pojeździć, ale po wczorajszym czuję, że nie mam sił.. nie wiem już czy czekać i wziąć się w garść jak zrobi mi to jeszcze raz, czy tym razem ja mam zepsuć nasze plany ( ostatnio niemal wszystko co mieliśmy razem zrobić on zawalił)...
Znam ten typ . Taki jest ojciec mojej koleżanki. I uwierz, lepiej , żebyś teraz to skończyła. Związek z takim niezrównoważonym emocjonalnie osobnikiem strasznie wyniszcza, zarówno partnerkę jak i potencjalne dzieci. wiem co mówię, bo nieraz koleżanka wypłakiwała mi się na ramieniu... to bardzo smutne. Tacy ludzie się niestety nie zmieniają. Człowiek zyje w strasznym stresie, bo nigdy nie wiadomo co będzie-czy sielska atmosfera czy też rzucanie , za przeproszeniem, ku.wami i innymi wyzwiskami. Co z tego, ze czasem ten ojciec jest fajny, tu cos zrobi miłego dla dzieci, tu powie jakiś żart...żeby za moment zwyzywać o byle co swoją córkę czy żonę. Proszę, nie popełniaj tego samego błędu. I nie rób tego swoim przyszłym dzieciom, bo to zostawi trwałe piętno na ich psychice. wycofaj sie dopóki nie jest za późno. Dużo razem przeżyliscie pięknych chwil? to dobrze, zachowaj to dla siebie jako miłe wspomnienie, ale zastanów się, czy na pewno chcesz dzielić swoje życie z kimś kto Cię nie szanuje. Bo myślę, że stać Cię na kogoś bardziej wartościowego.
Poza tym ktos, kto wywołuje u Ciebie łzy i to bynajmniej nie te ze szczęscia- nie jest wart nawet grama Twojej uwagi. Pomyśl nad tym na spokojnie, wiem, że trudno odejść, zwłaszcza po dość długim stażu, ale czy naprawdę tak sobie wyobrażasz swoje przyszłe życie- u boku kogoś, kto Cię rani, gnoi, wyniszcza, odbiera siły i chęci do zycia? Miłość powinna uskrzydlać, a nie podcinać skrzydła. Pomyśl nad tym i podejmij mądrą decyzję. Powodzenia
__________________
http://pustamiska.pl/

JESTEŚ PIĘKNIEJSZA NIŻ CI SIĘ WYDAJE-klik

to słowo(nie "te słowo")
bynajmniej=wcale, w ogóle

Edytowane przez magica
Czas edycji: 2012-06-22 o 15:14
magica jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-22, 16:41   #2677
basia1991
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 113
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Hej. Mogę dołączyć?

Mój TŻ nie wyzywa mnie, nic z tych rzeczy (a niech by spróbował), ale od jakiegoś czasu mną manipuluje.
Wykorzystuje to, że jestem płaczką. Kiedy powie coś, co mnie zrani i zacznę płakać, zaraz się oburza, że obrażam się o byle co, denerwuje go to strasznie. Czyli obraża się o to, że sprawił mi przykrość i płaczę...
Poza tym wszystko dla niego jest priorytetem poza mną. Zawsze to ja muszę zmieniać plany, żeby spotkać się z misiaczkiem. Zapomina, że mieliśmy coś razem zrobić, przestawia godziny, terminy spotkań ze mną.
Albo konkretna sytuacja: Ma dwa tygodnie urlopu. Wyjeżdżamy razem na tydzień. TŻ pyta który tydzień wybieramy na wyjazd. Powiedziałam co mi pasuje. On na to, że lepiej w pierwszym tygodniu, bo on by tak chciał. To po co pytasz mnie o zdanie skoro i tak postawisz na swoim? Awantura bo ze mną nie można się dogadać
Niby się stara, jest czuły itd., ale strasznie lubi rządzić, moje zdanie się nie liczy. Co byście zrobiły na moim miejscu?
basia1991 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2012-06-22, 16:47   #2678
Merys
Zakorzenienie
 
Avatar Merys
 
Zarejestrowany: 2009-09
Lokalizacja: UK
Wiadomości: 7 289
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez basia1991 Pokaż wiadomość
Hej. Mogę dołączyć?

Mój TŻ nie wyzywa mnie, nic z tych rzeczy (a niech by spróbował), ale od jakiegoś czasu mną manipuluje.
Wykorzystuje to, że jestem płaczką. Kiedy powie coś, co mnie zrani i zacznę płakać, zaraz się oburza, że obrażam się o byle co, denerwuje go to strasznie. Czyli obraża się o to, że sprawił mi przykrość i płaczę...
Poza tym wszystko dla niego jest priorytetem poza mną. Zawsze to ja muszę zmieniać plany, żeby spotkać się z misiaczkiem. Zapomina, że mieliśmy coś razem zrobić, przestawia godziny, terminy spotkań ze mną.
Albo konkretna sytuacja: Ma dwa tygodnie urlopu. Wyjeżdżamy razem na tydzień. TŻ pyta który tydzień wybieramy na wyjazd. Powiedziałam co mi pasuje. On na to, że lepiej w pierwszym tygodniu, bo on by tak chciał. To po co pytasz mnie o zdanie skoro i tak postawisz na swoim? Awantura bo ze mną nie można się dogadać
Niby się stara, jest czuły itd., ale strasznie lubi rządzić, moje zdanie się nie liczy. Co byście zrobiły na moim miejscu?
Przestały mu ulegać, nie odzywała się do niego, tylko dopiero wtedy, kiedy Cię przeprosi.
Merys jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-23, 00:05   #2679
serek wiejski
Raczkowanie
 
Avatar serek wiejski
 
Zarejestrowany: 2011-02
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 50
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez allihave Pokaż wiadomość
witajcie...również zapisuję się do wątku po kolejnej przepłakanej nocy i poranku rozpoczętym tak samo. Czuje się, jakby mój Tż miał dwa różne oblicza, zachowuje się jak 2 osoby w 1. ...
Allihave, miałam dokładnie to samo! Magica ma rację, on się nie zmieni. Albo coś go gryzie, skoro wcześniej taki nie był (co go wcale nie usprawiedliwia) albo dopiero teraz pokazuje swoją prawdziwą naturę. Ja byłam taka naiwna, że myślałam, że zachowanie mojego męża (wtedy jeszcze chłopaka) spowodowane było jego sytuacją w domu, rodzicami i stresem. Myślałam, że stworzę mu warunki, że będzie mógł w końcu skończyć studia, zacząć pracę, uspokoi się itd... A było jeszcze gorzej! Nie obchodziło go co ja czuję.
My byliśmy ze sobą 8 lat. A rozwodzimy się po 2 latach małżeństwa. Wasze trzy lata to przy tym pikuś

On po prostu już wie, że może Cię traktować jak chce, bo mu na to pozwalasz. To trochę tak jak z małymi dziećmi... Dajesz im miłość a one sprawdzają gdzie są granice i wykorzystują to. Ten typ tak niestety ma...
serek wiejski jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-24, 17:58   #2680
inna88
Przyczajenie
 
Avatar inna88
 
Zarejestrowany: 2009-03
Wiadomości: 8
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Hej dziewczyny, nie wiem czy moja opowieść się kwalifikuje pod ten wątek, ale spróbuję.

Na początku napiszę, że to będzie moja wersja wydarzeń, od strony M. wygląda to zapewne zupełnie inaczej. Od zawsze miałam problemy z niską samooceną, wieczny towarzyski odludek. Poznaliśmy się jakieś 3 lata temu, po prawie roku zaczęliśmy być razem. Wszystko się fajnie układało, raz było lepiej, raz gorzej. M. starał się być miły, opiekuńczy, praktycznie na każde moje zawołanie. Lubiłam z nim rozmawiać, spędzać czas albo ogólnie nic nie robić. Wiele razy jego zachowanie dało mi do zrozumienia, że nie jestem dla niego tak ważna jak twierdzi i to nie chodzi tylko o to o czym napiszę niżej. Problem pojawia się w momencie, gdy chodzi o mój wygląd. Zawsze miałam problemy, uważałam się za nieatrakcyjną itp. Nasze główne kłótnie polegały na tym, że M. powiedział coś, co brzmiało dwuznacznie (przynajmniej dla mnie) i zrozumiałam to zupełnie odwrotnie niż mu o to chodziło. Przykład: gadka szmatka i on stwierdza: „Nie miałabyś u niego szans” – moja interpretacja, no pewnie, bo kto będzie chciał kogoś takiego jak ja, wg niego – kolega jest zapatrzony w swoją dziewczynę, że nie widzi nikogo po za nią. Było jeszcze więcej takiej mojej nadinterpretacji, gdzie zamiast mnie dowartościować tylko mnie to dołowało. Problem polega na tym, że M. zawsze twierdził, że wygląd nie ma znaczenia. Do tego, przez cały ten okres nie usłyszałam od niego żadnego komplementu, nic że ładnie wyglądam, coś mu się podoba itp., potrafił za to powiedzieć, że to, to i to jest brzydkie, nie podoba mu się. Są takie dni, że słyszę od znajomych, nawet nauczycieli, że ładnie wyglądam, zachwycają się, jest po prostu miło. W tym samym czasie od M. nie usłyszę nic, jedynie coś w stylu „masz szczęście, że nie założyłaś tych okropnych butów”. Kocham usłyszałam dosłownie dwa razy i to za każdym razem w podbramkowej sytuacji, gdy już byliśmy na krawędzi. Tak, wiem, że słowa się nie liczą tylko czyny, ale po czynach też tego nie potrafię dostrzec. Ostatnio M. stwierdził, że jego ideał nie istnieje na świecie, później są wypicowane lalki z plakatów, później mogę być dopiero ja (albo już), a w dresie i z „wczorajszym” wyglądem mieszczę się w dolnej granicy, poniżej średniej. Tylko mi to nie wystarcza. Moim zdaniem jeśli kogoś się naprawdę kocha, to wtedy to „nie istniejące” do tej pory miejsce się zapełnia. Póki jestem młoda, nic mi nie wisi, nie marszczy się to chciałabym się podobać, a w szczególności dla mojego faceta. Całe moje wytłumaczenie jest takie: dla M. wygląd się nie liczy, więc w jego oczach mogę być maszkarą. Przez ten cały czas nie usłyszałam nic pozytywnego, bo pewnie, nie ma co chłopak kłamać i się silić, skoro to nie jest prawda. Cały czas twierdzi, że chce abym była szczęśliwa, od dawna wie czego potrzebuję, zawsze twierdzi, że się zmieni, do tej pory jednak nic. Teraz jest to samo, mamy kryzys, on chce się zmieniać (pewnie jak do tej pory), ale ja już tracę siły i wiarę w cokolwiek. Wydaje mi się, że M. jest ze mną dlatego, że jego rzekomo nie istniejący ideał nigdy by na niego nie spojrzał (uważa się, za nie atrakcyjnego, heh), więc bierze to na co ma realistyczne szanse. Teraz wiem, że nigdy nie będę dla niego tą naj i tracę wiarę w sens tego wszystkiego.

Czy ja jestem jakąś pustą lalką, że chce być tą najpiękniejsza dla mojego faceta, i taka zła, że nie doceniam, że mam takiego faceta, który twierdzi, że mnie kocha za osobowość? To we mnie jest problem?
inna88 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-24, 19:13   #2681
magica
Wtajemniczenie
 
Avatar magica
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: mój własny świat
Wiadomości: 2 222
GG do magica
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez inna88 Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny, nie wiem czy moja opowieść się kwalifikuje pod ten wątek, ale spróbuję.

Na początku napiszę, że to będzie moja wersja wydarzeń, od strony M. wygląda to zapewne zupełnie inaczej. Od zawsze miałam problemy z niską samooceną, wieczny towarzyski odludek. Poznaliśmy się jakieś 3 lata temu, po prawie roku zaczęliśmy być razem. Wszystko się fajnie układało, raz było lepiej, raz gorzej. M. starał się być miły, opiekuńczy, praktycznie na każde moje zawołanie. Lubiłam z nim rozmawiać, spędzać czas albo ogólnie nic nie robić. Wiele razy jego zachowanie dało mi do zrozumienia, że nie jestem dla niego tak ważna jak twierdzi i to nie chodzi tylko o to o czym napiszę niżej. Problem pojawia się w momencie, gdy chodzi o mój wygląd. Zawsze miałam problemy, uważałam się za nieatrakcyjną itp. Nasze główne kłótnie polegały na tym, że M. powiedział coś, co brzmiało dwuznacznie (przynajmniej dla mnie) i zrozumiałam to zupełnie odwrotnie niż mu o to chodziło. Przykład: gadka szmatka i on stwierdza: „Nie miałabyś u niego szans” – moja interpretacja, no pewnie, bo kto będzie chciał kogoś takiego jak ja, wg niego – kolega jest zapatrzony w swoją dziewczynę, że nie widzi nikogo po za nią. Było jeszcze więcej takiej mojej nadinterpretacji, gdzie zamiast mnie dowartościować tylko mnie to dołowało. Problem polega na tym, że M. zawsze twierdził, że wygląd nie ma znaczenia. Do tego, przez cały ten okres nie usłyszałam od niego żadnego komplementu, nic że ładnie wyglądam, coś mu się podoba itp., potrafił za to powiedzieć, że to, to i to jest brzydkie, nie podoba mu się. Są takie dni, że słyszę od znajomych, nawet nauczycieli, że ładnie wyglądam, zachwycają się, jest po prostu miło. W tym samym czasie od M. nie usłyszę nic, jedynie coś w stylu „masz szczęście, że nie założyłaś tych okropnych butów”. Kocham usłyszałam dosłownie dwa razy i to za każdym razem w podbramkowej sytuacji, gdy już byliśmy na krawędzi. Tak, wiem, że słowa się nie liczą tylko czyny, ale po czynach też tego nie potrafię dostrzec. Ostatnio M. stwierdził, że jego ideał nie istnieje na świecie, później są wypicowane lalki z plakatów, później mogę być dopiero ja (albo już), a w dresie i z „wczorajszym” wyglądem mieszczę się w dolnej granicy, poniżej średniej. Tylko mi to nie wystarcza. Moim zdaniem jeśli kogoś się naprawdę kocha, to wtedy to „nie istniejące” do tej pory miejsce się zapełnia. Póki jestem młoda, nic mi nie wisi, nie marszczy się to chciałabym się podobać, a w szczególności dla mojego faceta. Całe moje wytłumaczenie jest takie: dla M. wygląd się nie liczy, więc w jego oczach mogę być maszkarą. Przez ten cały czas nie usłyszałam nic pozytywnego, bo pewnie, nie ma co chłopak kłamać i się silić, skoro to nie jest prawda. Cały czas twierdzi, że chce abym była szczęśliwa, od dawna wie czego potrzebuję, zawsze twierdzi, że się zmieni, do tej pory jednak nic. Teraz jest to samo, mamy kryzys, on chce się zmieniać (pewnie jak do tej pory), ale ja już tracę siły i wiarę w cokolwiek. Wydaje mi się, że M. jest ze mną dlatego, że jego rzekomo nie istniejący ideał nigdy by na niego nie spojrzał (uważa się, za nie atrakcyjnego, heh), więc bierze to na co ma realistyczne szanse. Teraz wiem, że nigdy nie będę dla niego tą naj i tracę wiarę w sens tego wszystkiego.

Czy ja jestem jakąś pustą lalką, że chce być tą najpiękniejsza dla mojego faceta, i taka zła, że nie doceniam, że mam takiego faceta, który twierdzi, że mnie kocha za osobowość? To we mnie jest problem?

WTF??? Jak kochający chłopak może powiedzieć coś takiego swojej dziewczynie? Wiesz, znam wiele par, gdzie często jedna osoba jest niezbyt atrakcyjna, ale w oczach tej drugiej osoby jest najpiękniejsza na świecie. Bo miłość czyni nas trochę ślepymi, a poza tym nie to ładne co ładne ale co się komu podoba To normalne, że chcesz mu się podobać, i on powinien podnosić Twoją samoocenę a nie ją zaniżać. Myślę, że pewnie sam jest niedowartościowany. Wiesz, chyba lepiej już być samemu niż męczyć się z kimś, kto nie uważa Ciebie za ideał i w jego hierarchii wyżej są wyphotoshopowane laski
__________________
http://pustamiska.pl/

JESTEŚ PIĘKNIEJSZA NIŻ CI SIĘ WYDAJE-klik

to słowo(nie "te słowo")
bynajmniej=wcale, w ogóle
magica jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2012-06-24, 22:31   #2682
bbehindBLUEeyess
Raczkowanie
 
Avatar bbehindBLUEeyess
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 199
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Jestem tu i ja:

-mój chłopak pije. jak pije to mysłi ze może wszytsko,łacznie z podrywaniem dziewczyn. A na następny dzień nic nie pamięta(!)
- przestał sie ze mną kochać na rzecz pornosów(;(( ręce mi opadły, akcja jest w toku od wczoraj)
-Nie potrafi ze mną rozmawiać. śmieje z tego że ja chcę zacząć jakiś ważny temat(patrz wyżej)

To jest takie,zebranie najwżniejszych,destrukcyj nych rzeczy z którymi muszę jakoś zawalczyć

Ogólnie,już mi chyba zbrzydło to,że cay czas Ja staram sie rozmawiac a on mi mówi ze się czepiam, że sie nakręcam.

Jestem za☠☠☠istą dziewczyną!!muszę to ogarnąć. Pomóżcie mi....
bbehindBLUEeyess jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-24, 22:33   #2683
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez bbehindBLUEeyess Pokaż wiadomość
Jestem tu i ja:

-mój chłopak pije. jak pije to mysłi ze może wszytsko,łacznie z podrywaniem dziewczyn. A na następny dzień nic nie pamięta(!)
- przestał sie ze mną kochać na rzecz pornosów(;(( ręce mi opadły, akcja jest w toku od wczoraj)
-Nie potrafi ze mną rozmawiać. śmieje z tego że ja chcę zacząć jakiś ważny temat(patrz wyżej)

To jest takie,zebranie najwżniejszych,destrukcyj nych rzeczy z którymi muszę jakoś zawalczyć

Ogólnie,już mi chyba zbrzydło to,że cay czas Ja staram sie rozmawiac a on mi mówi ze się czepiam, że sie nakręcam.

Jestem za☠☠☠istą dziewczyną!!muszę to ogarnąć. Pomóżcie mi....
Najpierw Ty musisz pomóc sama sobie: zerwij z chłopakiem, który jest toksyczny.
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-25, 00:43   #2684
leniwca
Zakorzenienie
 
Avatar leniwca
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 5 853
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

[QUOTE=bbehindBLUEeyess;34 907758Jestem za☠☠☠istą dziewczyną!!muszę to ogarnąć. Pomóżcie mi....[/QUOTE]
Rzuć go. Wiem, że pewnie ci ciężko, nie wyobrażasz sobie, co dalej, ale z czasem będzie coraz lepiej, w przyszłości masz szansę spotkać fajnego, wartościowego faceta i być w szczęśliwym związku.
Z tym panem nie masz na to szans. I nie wmawiaj sobie, że on się zmieni. A i ty oszczędź swoje nerwy i czas. Szkoda ich na takiego marnego faceta.
__________________
samica leniwca
_______________________
*projekt denko.
*o włosy dbam i zapuszczam!
leniwca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-25, 11:58   #2685
madzia0007
Zadomowienie
 
Avatar madzia0007
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Holandia
Wiadomości: 1 736
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Opisze swoja historie, nie dlatego ze wciaz w tym tkwie, ale ku przestrodze i wyciagnieciu wnioskow, mam nadzieje ze komus bedzie sie chcialo to czytac.
Mialam 19 lat, bylam wesola dziewczyna, troche niesmiala, ale mialam swoje przyjaciolki i poukladane zycie. Poznalam go przez internet, okazalo sie ze mieszka blisko mojej miejscowosci, zaczelismy sie spotykac i stalismy sie para. Spotykalismy sie rzadko bo studiowal dziennie w miescie oddalonym o 200 km. Schody zaczely sie w momencie kiedy zaprosil mnie do siebie na dlugi weeked (do miasta gdzie studiuje). Spodziewalam sie nie wiadomo czego bo to byl sam poczatek zwiazku, pierwsza noc razem i myslalam ze facet chociaz minimalnie sie wykaze i ugotuje cos, albo zabierze mnie na spacer, na pizze, pozwiedzac, czy cos w tym rodzaju. Nic z tych rzeczy, poszlismy do supermarketu, musialam nosic za nim jego kurtke kupil jakies mrozone pizze, ukradl saszetke keczupu z kfc (rozwalilo mnie to) i odgrzalismy to u niego w domu. Pozniej kazal mi pozmywac "zebys sobie nie myslala ze nic nie bedziesz robila" Pozniej jeszcze byla sytuacja ze zabral mnie poznym wieczorem na spacer gdzies w krzaki, posprzeczalismy sie o to ze ja nie chce jeszcze isc do domu, tylko troche jeszcze posiedziec, na co on sie wkurzyl i poszedl sobie do domu, zostawiajac mnie sama w srodku nocy w duzym, obcym miescie. Poryczalam sie, balam sie strasznie, nie wiedzialam co robic, gdzie isc, jego chyba sumienie ruszylo i przyszedl po pol godzinie po mnie Uciekl mi autobus do mojej miejscowosci - widzialam ze byl bardzo niezadowolony ze bede musiala zostac u niego jeszcze jeden dzien. Wogole przez ten dzien musialam tylko ogladac jego plecy jak gral na komputerze, bo mna sie nie przejmowal.Kiedy nastepnego dnia w koncu wstalismy zeby odwiezc mnie na dworzec, ten nawet nie dal mi bulki nie wspominajac o sniadaniu, na droge tylko doslownie rzucil mi jednego banana na 5 godzin drogiSeksu nie bylo, dla jasnosci. Co najgorsze bylam z tym typem jeszcze 2 lata, przeprowadzilam sie do tego miasta, zaczelam tam studia i strasznie sie od tego chlopaka uzaleznilam. Nie mialam zadnych znajomych, spedzalismy razem wiekszosc czasu, caly czas musialam odciagac go od komputera, prosic o uwage, czulosc, smialo moge powiedziec ze bylam popychadlem i okazywal mi brak szacunku. Wylazlo z niego chorobliwe skapstwo, nieczulosc i egoizm. Plakalam doslownie dzien w dzien, nie staral sie, nie okazywal mi uczuc (ba, odtracal moje!), potrafil nazwac mnie gownem, przyjezdzalam do niego caly czas, a ten wogole na mnie nie zwracal uwagi, siedzial sobie tylko przed komputerem i trwonil pieniadze na zaklady bukmacherskie . Chyba nawet byl niezadowolony ze przyjezdzalam, przeszkadzalam mu, tak mi dzis wstyd ze nie mialam do siebie szacunku. Raz przegial pale i z nim zerwalam, wydzwanial przez tydzien, pozniej byla sielanka przez pare dni, a potem znowu to samo. Jakis czas pozniej stwierdzil ze mnie juz nie kocha, zerwal ze mna, ja glupia plakalam, wrecz wylam z bolu, prosilam, przymilalam sie Na nic. Dopiero jak zaczelam miec kolezanki i swoje zycie zainteresowal sie mna i przylazl nieproszony na sylwestra do mojego nowego mieszkania ale nie wpuscilam go. Chcial sie spotkac, umowilismy sie na dana godzine, on godzine wczesniej do mnie zadzwonil ze jest juz na miejscu i zebym przyszla. Ja na to ze wlasnie biore prysznic i ze przyjde tak jak sie umawialismy, to ten mowi ze idzie do empika czytac. Po godzinie dzwonie do niego ze juz ide a on zebym ja przyszla do empika, ja stwierdzilam ze umawialismy sie w parku i nigdzie nie bede za nim lazic i go szukac, a on " ze albo przyjde do empika albo wogole" no to nie przyszlam wogole Na nastepny dzien dzwonil do mnie ze potraktowalam go jak smiecia, ze upil sie i ze usnal w autobusie i obudzil sie nie wiadomo gdzie Szkoda ze wtedy nie przejrzalam na oczy jakim smieciem jest naprawde bo pozniej jakos tak mnie omamil ze jezdzilam do niego robic mu za materac Oczywiscie liczylam na powrot, jakies ochlapy uczucia i czulosci, kochalam go, myslalam ze cos do mnie jeszcze jednak czuje po tych 2 latach. Miarka sie przebrala kiedy stwierdzil ze idzie do sklepu i albo ide z nim albo musze czekac na zewnatrz. Bo ja kradne mu rzeczy (zdarzylo mi sie podjesc mu pare chipsow, albo wziac pare podgrzewaczy na ktore zlozylismy sie wspolnie, to nie byly zadne kradzieze!) i on mnie nie zostawi samej w swoim pokoju. Poszlam na przystanek i placzac czekalam na autobus, a ten wracajac ze sklepu podszedl i z laska do mnie ze teraz moge isc z nim do jego mieszkania Nie odezwalam sie slowem, czulam sie na maksa upokorzona i powiedzialam sobie "koniec z tym!"on nigdy wiecej nie zobaczyl mnie na oczy, do dzis nie wiem co sie z nim dzieje i wogole czy zyje ale wisi mi to Nie zycze mu nawet dobrze, bo to dupek. Nie zaluje absolutnie, ze zerwal bo po tym odzylam i rozkwitlam, to byly 2 najbardziej szalone, szczesliwe, beztroskie lata mojego zycia - imprezowalam i randkowalam jak szalona, czulam sie atrakcyjna i wartosciowa, to byly czasy ktore zawsze bede wspominala z sentymentem Poznalam mojego obecnego TZ ktory przede wszystkim zawsze jest dla mnie mily, nigdy na mnie nie krzyczy (w przeciwienstwie do mnie), nie wyzywa, mieszkamy razem juz rok i widze ze jego uczucie jest szczere!! Nie jest idealem, ma wiele wad ale brak szacunku do mnie, nieczulosc i olewactwo na pewno do nich nie naleza.Zawsze przedklada mnie ponad swoja rodzine, znajomych, wzial za mnie odpowiedzialnosc (przeprowadzilam sie dla niego do Holandii bez pieniedzy i znajomosci jezyka), wspieral psychicznie i finansowo dopoki nie znalazlam pracy, chce ze mna spedzic reszte zycia, mowi ze zawsze bedzie mnie kochal, ze jest ze mna szczesliwy. Z toksycznego zwiazku zostaly mi hustawki nastrojow - jestem super mila dopoki nie zdenerwuje mnie jakis drobiazg - wtedy potrafie byc wredna i uszczypliwa bo wpadam w panike ze cos sie psuje i bedzie to samo co z bylym. Nie jestem juz taka mila jak w poprzednim zwiazku, nie staje na rzesach zeby dogodzic facetowi zapominajac w tym wszystkim o sobie - owszem robie ukochanemu sniadania bo chce zeby byl szczesliwy a nie po to zeby mu sie przypodobac i zasluzyc na uczucie lub szacunek! Bo on tez sie stara i ja to widze. Jestem wyczulona na punkcie braku szacunku do mnie, jak tylko dopatrze sie pod tym wzgledem minimalnego uchybienia reaguje awantura i fochem, na szczescie poki co nie mam powodow do obaw. Byly strasznie wkurzal sie gdy plakalam, reagowal zloscia albo olewka. Obecny TZ placze razem ze mna albo obiecuje ze zrobi co tylko zechce zebym przestala plakac - kupi mi ulubione lody, zabierze na zakupy, do restauracji, na wycieczke. Jestem wreszcie szczesliwa. Ja ze swojego poprzedniego zwiazku wyciagnelam wnioski - naprawde, dziewczyny szkoda mlodosci na uzeranie sie z kims kto ma nas w powazaniu. To sa lata kiedy jeszcze jestesmy ladne i mlode, mamy czas sie stroic, wybierac, przebierac, randkowac i uwodzic, jak wpakujecie sie w slub i dzieci to juz ciezko bedzie sie z tego wymiksowac i obudzicie sie w podeszlym wieku z poczuciem zmarnowanego zycia i robienia komus za scierke ale bedzie juz za pozno zeby to zmienic. A zycie mamy jedno i musimy robic wszystko zeby dobrze je przezyc!
madzia0007 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2012-06-25, 12:26   #2686
bbehindBLUEeyess
Raczkowanie
 
Avatar bbehindBLUEeyess
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 199
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez madzia0007 Pokaż wiadomość
Opisze swoja historie, nie dlatego ze wciaz w tym tkwie, ale ku przestrodze i wyciagnieciu wnioskow, mam nadzieje ze komus bedzie sie chcialo to czytac.
Mialam 19 lat, bylam wesola dziewczyna, troche niesmiala, ale mialam swoje przyjaciolki i poukladane zycie. Poznalam go przez internet, okazalo sie ze mieszka blisko mojej miejscowosci, zaczelismy sie spotykac i stalismy sie para. Spotykalismy sie rzadko bo studiowal dziennie w miescie oddalonym o 200 km. Schody zaczely sie w momencie kiedy zaprosil mnie do siebie na dlugi weeked (do miasta gdzie studiuje). Spodziewalam sie nie wiadomo czego bo to byl sam poczatek zwiazku, pierwsza noc razem i myslalam ze facet chociaz minimalnie sie wykaze i ugotuje cos, albo zabierze mnie na spacer, na pizze, pozwiedzac, czy cos w tym rodzaju. Nic z tych rzeczy, poszlismy do supermarketu, musialam nosic za nim jego kurtke kupil jakies mrozone pizze, ukradl saszetke keczupu z kfc (rozwalilo mnie to) i odgrzalismy to u niego w domu. Pozniej kazal mi pozmywac "zebys sobie nie myslala ze nic nie bedziesz robila" Pozniej jeszcze byla sytuacja ze zabral mnie poznym wieczorem na spacer gdzies w krzaki, posprzeczalismy sie o to ze ja nie chce jeszcze isc do domu, tylko troche jeszcze posiedziec, na co on sie wkurzyl i poszedl sobie do domu, zostawiajac mnie sama w srodku nocy w duzym, obcym miescie. Poryczalam sie, balam sie strasznie, nie wiedzialam co robic, gdzie isc, jego chyba sumienie ruszylo i przyszedl po pol godzinie po mnie Uciekl mi autobus do mojej miejscowosci - widzialam ze byl bardzo niezadowolony ze bede musiala zostac u niego jeszcze jeden dzien. Wogole przez ten dzien musialam tylko ogladac jego plecy jak gral na komputerze, bo mna sie nie przejmowal.Kiedy nastepnego dnia w koncu wstalismy zeby odwiezc mnie na dworzec, ten nawet nie dal mi bulki nie wspominajac o sniadaniu, na droge tylko doslownie rzucil mi jednego banana na 5 godzin drogiSeksu nie bylo, dla jasnosci. Co najgorsze bylam z tym typem jeszcze 2 lata, przeprowadzilam sie do tego miasta, zaczelam tam studia i strasznie sie od tego chlopaka uzaleznilam. Nie mialam zadnych znajomych, spedzalismy razem wiekszosc czasu, caly czas musialam odciagac go od komputera, prosic o uwage, czulosc, smialo moge powiedziec ze bylam popychadlem i okazywal mi brak szacunku. Wylazlo z niego chorobliwe skapstwo, nieczulosc i egoizm. Plakalam doslownie dzien w dzien, nie staral sie, nie okazywal mi uczuc (ba, odtracal moje!), potrafil nazwac mnie gownem, przyjezdzalam do niego caly czas, a ten wogole na mnie nie zwracal uwagi, siedzial sobie tylko przed komputerem i trwonil pieniadze na zaklady bukmacherskie . Chyba nawet byl niezadowolony ze przyjezdzalam, przeszkadzalam mu, tak mi dzis wstyd ze nie mialam do siebie szacunku. Raz przegial pale i z nim zerwalam, wydzwanial przez tydzien, pozniej byla sielanka przez pare dni, a potem znowu to samo. Jakis czas pozniej stwierdzil ze mnie juz nie kocha, zerwal ze mna, ja glupia plakalam, wrecz wylam z bolu, prosilam, przymilalam sie Na nic. Dopiero jak zaczelam miec kolezanki i swoje zycie zainteresowal sie mna i przylazl nieproszony na sylwestra do mojego nowego mieszkania ale nie wpuscilam go. Chcial sie spotkac, umowilismy sie na dana godzine, on godzine wczesniej do mnie zadzwonil ze jest juz na miejscu i zebym przyszla. Ja na to ze wlasnie biore prysznic i ze przyjde tak jak sie umawialismy, to ten mowi ze idzie do empika czytac. Po godzinie dzwonie do niego ze juz ide a on zebym ja przyszla do empika, ja stwierdzilam ze umawialismy sie w parku i nigdzie nie bede za nim lazic i go szukac, a on " ze albo przyjde do empika albo wogole" no to nie przyszlam wogole Na nastepny dzien dzwonil do mnie ze potraktowalam go jak smiecia, ze upil sie i ze usnal w autobusie i obudzil sie nie wiadomo gdzie Szkoda ze wtedy nie przejrzalam na oczy jakim smieciem jest naprawde bo pozniej jakos tak mnie omamil ze jezdzilam do niego robic mu za materac Oczywiscie liczylam na powrot, jakies ochlapy uczucia i czulosci, kochalam go, myslalam ze cos do mnie jeszcze jednak czuje po tych 2 latach. Miarka sie przebrala kiedy stwierdzil ze idzie do sklepu i albo ide z nim albo musze czekac na zewnatrz. Bo ja kradne mu rzeczy (zdarzylo mi sie podjesc mu pare chipsow, albo wziac pare podgrzewaczy na ktore zlozylismy sie wspolnie, to nie byly zadne kradzieze!) i on mnie nie zostawi samej w swoim pokoju. Poszlam na przystanek i placzac czekalam na autobus, a ten wracajac ze sklepu podszedl i z laska do mnie ze teraz moge isc z nim do jego mieszkania Nie odezwalam sie slowem, czulam sie na maksa upokorzona i powiedzialam sobie "koniec z tym!"on nigdy wiecej nie zobaczyl mnie na oczy, do dzis nie wiem co sie z nim dzieje i wogole czy zyje ale wisi mi to Nie zycze mu nawet dobrze, bo to dupek. Nie zaluje absolutnie, ze zerwal bo po tym odzylam i rozkwitlam, to byly 2 najbardziej szalone, szczesliwe, beztroskie lata mojego zycia - imprezowalam i randkowalam jak szalona, czulam sie atrakcyjna i wartosciowa, to byly czasy ktore zawsze bede wspominala z sentymentem Poznalam mojego obecnego TZ ktory przede wszystkim zawsze jest dla mnie mily, nigdy na mnie nie krzyczy (w przeciwienstwie do mnie), nie wyzywa, mieszkamy razem juz rok i widze ze jego uczucie jest szczere!! Nie jest idealem, ma wiele wad ale brak szacunku do mnie, nieczulosc i olewactwo na pewno do nich nie naleza.Zawsze przedklada mnie ponad swoja rodzine, znajomych, wzial za mnie odpowiedzialnosc (przeprowadzilam sie dla niego do Holandii bez pieniedzy i znajomosci jezyka), wspieral psychicznie i finansowo dopoki nie znalazlam pracy, chce ze mna spedzic reszte zycia, mowi ze zawsze bedzie mnie kochal, ze jest ze mna szczesliwy. Z toksycznego zwiazku zostaly mi hustawki nastrojow - jestem super mila dopoki nie zdenerwuje mnie jakis drobiazg - wtedy potrafie byc wredna i uszczypliwa bo wpadam w panike ze cos sie psuje i bedzie to samo co z bylym. Nie jestem juz taka mila jak w poprzednim zwiazku, nie staje na rzesach zeby dogodzic facetowi zapominajac w tym wszystkim o sobie - owszem robie ukochanemu sniadania bo chce zeby byl szczesliwy a nie po to zeby mu sie przypodobac i zasluzyc na uczucie lub szacunek! Bo on tez sie stara i ja to widze. Jestem wyczulona na punkcie braku szacunku do mnie, jak tylko dopatrze sie pod tym wzgledem minimalnego uchybienia reaguje awantura i fochem, na szczescie poki co nie mam powodow do obaw. Byly strasznie wkurzal sie gdy plakalam, reagowal zloscia albo olewka. Obecny TZ placze razem ze mna albo obiecuje ze zrobi co tylko zechce zebym przestala plakac - kupi mi ulubione lody, zabierze na zakupy, do restauracji, na wycieczke. Jestem wreszcie szczesliwa. Ja ze swojego poprzedniego zwiazku wyciagnelam wnioski - naprawde, dziewczyny szkoda mlodosci na uzeranie sie z kims kto ma nas w powazaniu. To sa lata kiedy jeszcze jestesmy ladne i mlode, mamy czas sie stroic, wybierac, przebierac, randkowac i uwodzic, jak wpakujecie sie w slub i dzieci to juz ciezko bedzie sie z tego wymiksowac i obudzicie sie w podeszlym wieku z poczuciem zmarnowanego zycia i robienia komus za scierke ale bedzie juz za pozno zeby to zmienic. A zycie mamy jedno i musimy robic wszystko zeby dobrze je przezyc!
Właśnie zostałaś moją idolką.
Dobrze,że znalazłaś już swoje szczęście!
Wszytskiego dobrego!
bbehindBLUEeyess jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-25, 16:51   #2687
sailormaary
Zadomowienie
 
Avatar sailormaary
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Żary/Zielona Góra
Wiadomości: 1 965
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez inna88 Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny, nie wiem czy moja opowieść się kwalifikuje pod ten wątek, ale spróbuję.

Na początku napiszę, że to będzie moja wersja wydarzeń, od strony M. wygląda to zapewne zupełnie inaczej. Od zawsze miałam problemy z niską samooceną, wieczny towarzyski odludek. Poznaliśmy się jakieś 3 lata temu, po prawie roku zaczęliśmy być razem. Wszystko się fajnie układało, raz było lepiej, raz gorzej. M. starał się być miły, opiekuńczy, praktycznie na każde moje zawołanie. Lubiłam z nim rozmawiać, spędzać czas albo ogólnie nic nie robić. Wiele razy jego zachowanie dało mi do zrozumienia, że nie jestem dla niego tak ważna jak twierdzi i to nie chodzi tylko o to o czym napiszę niżej. Problem pojawia się w momencie, gdy chodzi o mój wygląd. Zawsze miałam problemy, uważałam się za nieatrakcyjną itp. Nasze główne kłótnie polegały na tym, że M. powiedział coś, co brzmiało dwuznacznie (przynajmniej dla mnie) i zrozumiałam to zupełnie odwrotnie niż mu o to chodziło. Przykład: gadka szmatka i on stwierdza: „Nie miałabyś u niego szans” – moja interpretacja, no pewnie, bo kto będzie chciał kogoś takiego jak ja, wg niego – kolega jest zapatrzony w swoją dziewczynę, że nie widzi nikogo po za nią. Było jeszcze więcej takiej mojej nadinterpretacji, gdzie zamiast mnie dowartościować tylko mnie to dołowało. Problem polega na tym, że M. zawsze twierdził, że wygląd nie ma znaczenia. Do tego, przez cały ten okres nie usłyszałam od niego żadnego komplementu, nic że ładnie wyglądam, coś mu się podoba itp., potrafił za to powiedzieć, że to, to i to jest brzydkie, nie podoba mu się. Są takie dni, że słyszę od znajomych, nawet nauczycieli, że ładnie wyglądam, zachwycają się, jest po prostu miło. W tym samym czasie od M. nie usłyszę nic, jedynie coś w stylu „masz szczęście, że nie założyłaś tych okropnych butów”. Kocham usłyszałam dosłownie dwa razy i to za każdym razem w podbramkowej sytuacji, gdy już byliśmy na krawędzi. Tak, wiem, że słowa się nie liczą tylko czyny, ale po czynach też tego nie potrafię dostrzec. Ostatnio M. stwierdził, że jego ideał nie istnieje na świecie, później są wypicowane lalki z plakatów, później mogę być dopiero ja (albo już), a w dresie i z „wczorajszym” wyglądem mieszczę się w dolnej granicy, poniżej średniej. Tylko mi to nie wystarcza. Moim zdaniem jeśli kogoś się naprawdę kocha, to wtedy to „nie istniejące” do tej pory miejsce się zapełnia. Póki jestem młoda, nic mi nie wisi, nie marszczy się to chciałabym się podobać, a w szczególności dla mojego faceta. Całe moje wytłumaczenie jest takie: dla M. wygląd się nie liczy, więc w jego oczach mogę być maszkarą. Przez ten cały czas nie usłyszałam nic pozytywnego, bo pewnie, nie ma co chłopak kłamać i się silić, skoro to nie jest prawda. Cały czas twierdzi, że chce abym była szczęśliwa, od dawna wie czego potrzebuję, zawsze twierdzi, że się zmieni, do tej pory jednak nic. Teraz jest to samo, mamy kryzys, on chce się zmieniać (pewnie jak do tej pory), ale ja już tracę siły i wiarę w cokolwiek. Wydaje mi się, że M. jest ze mną dlatego, że jego rzekomo nie istniejący ideał nigdy by na niego nie spojrzał (uważa się, za nie atrakcyjnego, heh), więc bierze to na co ma realistyczne szanse. Teraz wiem, że nigdy nie będę dla niego tą naj i tracę wiarę w sens tego wszystkiego.

Czy ja jestem jakąś pustą lalką, że chce być tą najpiękniejsza dla mojego faceta, i taka zła, że nie doceniam, że mam takiego faceta, który twierdzi, że mnie kocha za osobowość? To we mnie jest problem?
Mi tak się widzi, że jak ktoś już napisał, on sam ma kompleksy i są to jego takie odruchy obronne czy coś takiego... jak wnioskuję z tego co piszesz...
Dodam też, że faktycznie jak się jest zakochanym to jest się bardziej tolerancyjnym na wady wyglądowe Więc nie wiem co o tym myśleć... może on sam boi się, że nie trafi mu się nic lepszego(w jego mniemaniu) i chce cie, że tak powiem zdołować i podtrzymać w tobie kompleksy, przez to ZATRZYMAĆ przy sobie...
Może trochę patrzę na to przez pryzmat swojego nie udanego związku, ale dosyć podobnie mi to wygląda. Jak zaczęłam wychodzić z kompleksów to usłyszałam zamiast pochwały "nie jesteś już tą dziewczyną w której się zakochałem" Wolał, żebym była taką szarą myszką i żebym nie przyciągała męskich spojrzeń...
sailormaary jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-25, 16:56   #2688
bbehindBLUEeyess
Raczkowanie
 
Avatar bbehindBLUEeyess
 
Zarejestrowany: 2008-10
Wiadomości: 199
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez sailormaary Pokaż wiadomość
Mi tak się widzi, że jak ktoś już napisał, on sam ma kompleksy i są to jego takie odruchy obronne czy coś takiego... jak wnioskuję z tego co piszesz...
Dodam też, że faktycznie jak się jest zakochanym to jest się bardziej tolerancyjnym na wady wyglądowe Więc nie wiem co o tym myśleć... może on sam boi się, że nie trafi mu się nic lepszego(w jego mniemaniu) i chce cie, że tak powiem zdołować i podtrzymać w tobie kompleksy, przez to ZATRZYMAĆ przy sobie...
Może trochę patrzę na to przez pryzmat swojego nie udanego związku, ale dosyć podobnie mi to wygląda. Jak zaczęłam wychodzić z kompleksów to usłyszałam zamiast pochwały "nie jesteś już tą dziewczyną w której się zakochałem" Wolał, żebym była taką szarą myszką i żebym nie przyciągała męskich spojrzeń...
Palant;|
bbehindBLUEeyess jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-25, 17:06   #2689
sailormaary
Zadomowienie
 
Avatar sailormaary
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Żary/Zielona Góra
Wiadomości: 1 965
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez madzia0007 Pokaż wiadomość
Opisze swoja historie, nie dlatego ze wciaz w tym tkwie, ale ku przestrodze i wyciagnieciu wnioskow, mam nadzieje ze komus bedzie sie chcialo to czytac.
Mialam 19 lat, bylam wesola dziewczyna, troche niesmiala, ale mialam swoje przyjaciolki i poukladane zycie. Poznalam go przez internet, okazalo sie ze mieszka blisko mojej miejscowosci, zaczelismy sie spotykac i stalismy sie para. Spotykalismy sie rzadko bo studiowal dziennie w miescie oddalonym o 200 km. Schody zaczely sie w momencie kiedy zaprosil mnie do siebie na dlugi weeked (do miasta gdzie studiuje). Spodziewalam sie nie wiadomo czego bo to byl sam poczatek zwiazku, pierwsza noc razem i myslalam ze facet chociaz minimalnie sie wykaze i ugotuje cos, albo zabierze mnie na spacer, na pizze, pozwiedzac, czy cos w tym rodzaju. Nic z tych rzeczy, poszlismy do supermarketu, musialam nosic za nim jego kurtke kupil jakies mrozone pizze, ukradl saszetke keczupu z kfc (rozwalilo mnie to) i odgrzalismy to u niego w domu. Pozniej kazal mi pozmywac "zebys sobie nie myslala ze nic nie bedziesz robila" Pozniej jeszcze byla sytuacja ze zabral mnie poznym wieczorem na spacer gdzies w krzaki, posprzeczalismy sie o to ze ja nie chce jeszcze isc do domu, tylko troche jeszcze posiedziec, na co on sie wkurzyl i poszedl sobie do domu, zostawiajac mnie sama w srodku nocy w duzym, obcym miescie. Poryczalam sie, balam sie strasznie, nie wiedzialam co robic, gdzie isc, jego chyba sumienie ruszylo i przyszedl po pol godzinie po mnie Uciekl mi autobus do mojej miejscowosci - widzialam ze byl bardzo niezadowolony ze bede musiala zostac u niego jeszcze jeden dzien. Wogole przez ten dzien musialam tylko ogladac jego plecy jak gral na komputerze, bo mna sie nie przejmowal.Kiedy nastepnego dnia w koncu wstalismy zeby odwiezc mnie na dworzec, ten nawet nie dal mi bulki nie wspominajac o sniadaniu, na droge tylko doslownie rzucil mi jednego banana na 5 godzin drogiSeksu nie bylo, dla jasnosci. Co najgorsze bylam z tym typem jeszcze 2 lata, przeprowadzilam sie do tego miasta, zaczelam tam studia i strasznie sie od tego chlopaka uzaleznilam. Nie mialam zadnych znajomych, spedzalismy razem wiekszosc czasu, caly czas musialam odciagac go od komputera, prosic o uwage, czulosc, smialo moge powiedziec ze bylam popychadlem i okazywal mi brak szacunku. Wylazlo z niego chorobliwe skapstwo, nieczulosc i egoizm. Plakalam doslownie dzien w dzien, nie staral sie, nie okazywal mi uczuc (ba, odtracal moje!), potrafil nazwac mnie gownem, przyjezdzalam do niego caly czas, a ten wogole na mnie nie zwracal uwagi, siedzial sobie tylko przed komputerem i trwonil pieniadze na zaklady bukmacherskie . Chyba nawet byl niezadowolony ze przyjezdzalam, przeszkadzalam mu, tak mi dzis wstyd ze nie mialam do siebie szacunku. Raz przegial pale i z nim zerwalam, wydzwanial przez tydzien, pozniej byla sielanka przez pare dni, a potem znowu to samo. Jakis czas pozniej stwierdzil ze mnie juz nie kocha, zerwal ze mna, ja glupia plakalam, wrecz wylam z bolu, prosilam, przymilalam sie Na nic. Dopiero jak zaczelam miec kolezanki i swoje zycie zainteresowal sie mna i przylazl nieproszony na sylwestra do mojego nowego mieszkania ale nie wpuscilam go. Chcial sie spotkac, umowilismy sie na dana godzine, on godzine wczesniej do mnie zadzwonil ze jest juz na miejscu i zebym przyszla. Ja na to ze wlasnie biore prysznic i ze przyjde tak jak sie umawialismy, to ten mowi ze idzie do empika czytac. Po godzinie dzwonie do niego ze juz ide a on zebym ja przyszla do empika, ja stwierdzilam ze umawialismy sie w parku i nigdzie nie bede za nim lazic i go szukac, a on " ze albo przyjde do empika albo wogole" no to nie przyszlam wogole Na nastepny dzien dzwonil do mnie ze potraktowalam go jak smiecia, ze upil sie i ze usnal w autobusie i obudzil sie nie wiadomo gdzie Szkoda ze wtedy nie przejrzalam na oczy jakim smieciem jest naprawde bo pozniej jakos tak mnie omamil ze jezdzilam do niego robic mu za materac Oczywiscie liczylam na powrot, jakies ochlapy uczucia i czulosci, kochalam go, myslalam ze cos do mnie jeszcze jednak czuje po tych 2 latach. Miarka sie przebrala kiedy stwierdzil ze idzie do sklepu i albo ide z nim albo musze czekac na zewnatrz. Bo ja kradne mu rzeczy (zdarzylo mi sie podjesc mu pare chipsow, albo wziac pare podgrzewaczy na ktore zlozylismy sie wspolnie, to nie byly zadne kradzieze!) i on mnie nie zostawi samej w swoim pokoju. Poszlam na przystanek i placzac czekalam na autobus, a ten wracajac ze sklepu podszedl i z laska do mnie ze teraz moge isc z nim do jego mieszkania Nie odezwalam sie slowem, czulam sie na maksa upokorzona i powiedzialam sobie "koniec z tym!"on nigdy wiecej nie zobaczyl mnie na oczy, do dzis nie wiem co sie z nim dzieje i wogole czy zyje ale wisi mi to Nie zycze mu nawet dobrze, bo to dupek. Nie zaluje absolutnie, ze zerwal bo po tym odzylam i rozkwitlam, to byly 2 najbardziej szalone, szczesliwe, beztroskie lata mojego zycia - imprezowalam i randkowalam jak szalona, czulam sie atrakcyjna i wartosciowa, to byly czasy ktore zawsze bede wspominala z sentymentem Poznalam mojego obecnego TZ ktory przede wszystkim zawsze jest dla mnie mily, nigdy na mnie nie krzyczy (w przeciwienstwie do mnie), nie wyzywa, mieszkamy razem juz rok i widze ze jego uczucie jest szczere!! Nie jest idealem, ma wiele wad ale brak szacunku do mnie, nieczulosc i olewactwo na pewno do nich nie naleza.Zawsze przedklada mnie ponad swoja rodzine, znajomych, wzial za mnie odpowiedzialnosc (przeprowadzilam sie dla niego do Holandii bez pieniedzy i znajomosci jezyka), wspieral psychicznie i finansowo dopoki nie znalazlam pracy, chce ze mna spedzic reszte zycia, mowi ze zawsze bedzie mnie kochal, ze jest ze mna szczesliwy. Z toksycznego zwiazku zostaly mi hustawki nastrojow - jestem super mila dopoki nie zdenerwuje mnie jakis drobiazg - wtedy potrafie byc wredna i uszczypliwa bo wpadam w panike ze cos sie psuje i bedzie to samo co z bylym. Nie jestem juz taka mila jak w poprzednim zwiazku, nie staje na rzesach zeby dogodzic facetowi zapominajac w tym wszystkim o sobie - owszem robie ukochanemu sniadania bo chce zeby byl szczesliwy a nie po to zeby mu sie przypodobac i zasluzyc na uczucie lub szacunek! Bo on tez sie stara i ja to widze. Jestem wyczulona na punkcie braku szacunku do mnie, jak tylko dopatrze sie pod tym wzgledem minimalnego uchybienia reaguje awantura i fochem, na szczescie poki co nie mam powodow do obaw. Byly strasznie wkurzal sie gdy plakalam, reagowal zloscia albo olewka. Obecny TZ placze razem ze mna albo obiecuje ze zrobi co tylko zechce zebym przestala plakac - kupi mi ulubione lody, zabierze na zakupy, do restauracji, na wycieczke. Jestem wreszcie szczesliwa. Ja ze swojego poprzedniego zwiazku wyciagnelam wnioski - naprawde, dziewczyny szkoda mlodosci na uzeranie sie z kims kto ma nas w powazaniu. To sa lata kiedy jeszcze jestesmy ladne i mlode, mamy czas sie stroic, wybierac, przebierac, randkowac i uwodzic, jak wpakujecie sie w slub i dzieci to juz ciezko bedzie sie z tego wymiksowac i obudzicie sie w podeszlym wieku z poczuciem zmarnowanego zycia i robienia komus za scierke ale bedzie juz za pozno zeby to zmienic. A zycie mamy jedno i musimy robic wszystko zeby dobrze je przezyc!
O kurde, masakra gościu,,, jakiś dzieciak totalny... po prostu brak słów, jak ty mogłaś z nim być już po samym początku?? Dziwię się... Zazwyczaj faceci są mili na początku a ten to jakiś psychol...

---------- Dopisano o 18:06 ---------- Poprzedni post napisano o 17:58 ----------

Cytat:
Napisane przez bbehindBLUEeyess Pokaż wiadomość
Palant;|
Niestety wielu takich chodzi po świecie Trzeba uważać Teraz mi się układa dobrze, fakt są zgrzyty, ale jest ok, może dlatego, że tym razem trafiłam na starszego,,, a jak byłam z takimi w moim wieku to właśnie takie głupie sytuacje się zdarzały,,, - faceci po prostu później dorastają... Choć zdarzają się wyjątki...
sailormaary jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-25, 22:24   #2690
madzia0007
Zadomowienie
 
Avatar madzia0007
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Holandia
Wiadomości: 1 736
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez bbehindBLUEeyess Pokaż wiadomość
Właśnie zostałaś moją idolką.
Dobrze,że znalazłaś już swoje szczęście!
Wszytskiego dobrego!
Dziekuje Absolutnie nie jestem z siebie dumna, do dzis mi wstyd za to jak sie nie szanowalam... Moi rodzice o niczym nie wiedza, obecny TZ tez nie, przyjaciolki costam wiedza, ale tez nie za wiele. Chce o tym wszystkim zapomniec na zawsze. Jedynym wytlumaczeniem jest chyba tylko to ze nigdy wczesniej nie bylam na randce i wogole nie mialam bladego pojecia o zwiazkach i relacjach damsko-meskich. Nie mialam zadnych oczekiwan ani wyobrazen jak to powinno wygladac wiec wyszlo jak wyszlo czyli masakrycznie. Ta historia duzo mnie nauczyla i obiecalam sobie ze nigdy juz nie pozwole na takie traktowanie mnie, poki co trzymam sie postanowienia.
Cytat:
Napisane przez sailormaary Pokaż wiadomość
O kurde, masakra gościu,,, jakiś dzieciak totalny... po prostu brak słów, jak ty mogłaś z nim być już po samym początku?? Dziwię się... Zazwyczaj faceci są mili na początku a ten to jakiś psychol...

Jak moglam z nim byc? Standard, bylam strasznie zakochana (i to praktycznie od razu). Chlopak byl bardzo przystojny, radzil sobie swietnie na trudnych studiach, mial bogatych rodzicow. Wydawal mi sie idealny a kazde jego beznadziejne zachowanie jakos w koncu przetrawialam i przy nim trwalam, bo w pewnym momencie nie wyobrazalam sobie zycia bez niego. Idiotka Oczywiscie byly tez piekne momenty i czule slowa ale ktoz ich nie mial? Wiekszosc czasu spedzalismy lazac na zakupy do supermarketow i porownujac ceny (chcial chyba we mnie zaszczepic ducha skapiradla takiego jak on, na szczescie nie udalo sie) ewentualnie ogladajac filmy na komputerze. Tylko w lozku ukladalo sie w miare, ale co z tego. Zanizyl moje poczucie wartosci, czulam sie brzydka, glupia i nic nie warta.
madzia0007 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-26, 12:48   #2691
sailormaary
Zadomowienie
 
Avatar sailormaary
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Żary/Zielona Góra
Wiadomości: 1 965
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez madzia0007 Pokaż wiadomość
Dziekuje Absolutnie nie jestem z siebie dumna, do dzis mi wstyd za to jak sie nie szanowalam... Moi rodzice o niczym nie wiedza, obecny TZ tez nie, przyjaciolki costam wiedza, ale tez nie za wiele. Chce o tym wszystkim zapomniec na zawsze. Jedynym wytlumaczeniem jest chyba tylko to ze nigdy wczesniej nie bylam na randce i wogole nie mialam bladego pojecia o zwiazkach i relacjach damsko-meskich. Nie mialam zadnych oczekiwan ani wyobrazen jak to powinno wygladac wiec wyszlo jak wyszlo czyli masakrycznie. Ta historia duzo mnie nauczyla i obiecalam sobie ze nigdy juz nie pozwole na takie traktowanie mnie, poki co trzymam sie postanowienia.


Jak moglam z nim byc? Standard, bylam strasznie zakochana (i to praktycznie od razu). Chlopak byl bardzo przystojny, radzil sobie swietnie na trudnych studiach, mial bogatych rodzicow. Wydawal mi sie idealny a kazde jego beznadziejne zachowanie jakos w koncu przetrawialam i przy nim trwalam, bo w pewnym momencie nie wyobrazalam sobie zycia bez niego. Idiotka Oczywiscie byly tez piekne momenty i czule slowa ale ktoz ich nie mial? Wiekszosc czasu spedzalismy lazac na zakupy do supermarketow i porownujac ceny (chcial chyba we mnie zaszczepic ducha skapiradla takiego jak on, na szczescie nie udalo sie) ewentualnie ogladajac filmy na komputerze. Tylko w lozku ukladalo sie w miare, ale co z tego. Zanizyl moje poczucie wartosci, czulam sie brzydka, glupia i nic nie warta.
Szczęście, że to wszystko do Ciebie dotarło Niestety wiele dziewczyn jest w takich beznadziejnych związkach;/
sailormaary jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-27, 22:59   #2692
Tosa
Rozeznanie
 
Avatar Tosa
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 659
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Hej. Przeczytalam parę stron tutaj, multum postów różnych dziewczyn i bardzo buduje fakt, że niektórym udało się wyrwać To daje jakąś nadzieję tym, które jeszcze tkwią w takich związkach - czyli i mi.

Chciałabym opisać/wyżalić się z tego co mi się przytrafiło i.. przytrafia nadal. Boję się tylko, że on się kiedyś do tego dostanie..
Jednak mimo wszystko nie umiem tak wiecznie trzymać tego żalu w sobie.

Nie licząc przerw jesteśmy razem prawie 4 lata. Zostawił mnie dwa razy, w sumie jedyne co pamiętam z tamtych związków to ból i smutek. Po drugim razie nie chciałam go już nigdy więcej oglądać. Odcięłam się całkowicie. Przerwa trwała ponad pół roku, gdy nagle postanowił stanąć mi na drodze. Pominę co było, ważne jest tu tylko, że po czasie prosił o powrót, przepraszał, błagał, obiecywał poprawę.
Wróciliśmy. Było super, serio. Przez dość dłuższy czas. Boże, jak cudownie się czasem czułam. Aż nawet nie wiem kiedy - coś się zaczęło psuć. Trwa to już długo.. za długo.
Brak spotkań. Brak odzywania się. Pretensje..

-To chyba było w któryś z dni kobiet (nie ten niedawny). Byliśmy umówieni, potem nagle chciał się wymigać bo koledzy z jego zespołu postanowili pograć. Po prostu wolał być z nimi niż ze mną w ten dzień kobiet. Ostatecznie po moim ogromnym smutku - spotkał się z nimi, a potem ze mną (czyli spotkaliśmy się na.. godzinę). Podobno chciał mnie zabrać do knajpki w której uwielbiałam pewne danie, ale niestety nie miał pieniędzy. Zrobiło mi się niezręcznie, zaproponowałam żebyśmy jednak poszli, a on mi odda za kilka dni. Zgodził się. Nigdy nie oddał.

- Nie pamiętam nawet kiedy.. Kłóciliśmy się. Głupio mówić, ale nie wiem nawet o co, nic nie pamiętam, prócz tak ogromnych emocji i bezsilności.. że zdecydowałam się popełnić samobójstwo. Pewnie by się 'powiodło', zostałam uratowana tylko dlatego, że w nocy ojciec wszedł do mojego pokoju oddać budzik. Trafiłam do szpitala - ledwo rozumiejąca co się ze mną dzieje. Wiem, pewnie mnie za to potępicie..
Potem oczywiście było w porządku z jego strony.. taka chwilowa 'naprawa' i 'żal za grzechy'.

- Na moją prośbę by kupił mi w końcu jakiegoś kwiatka odpowiedział "po co, przecież masz na parapecie". Taak.. sama sobie kupiłam.

- Nie odzywał się, był nijaki, nie chciał się widywać. Siłą w końcu wyciągnęłam z niego, że nie wie czy mnie kocha i czy chce ze mną być, że musi się zastanowić. Nie odzywał się przez cały ten czas 'zastanawiania się'. Czyli jakoś tydzień. Ja postanowiłam w końcu nie zadręczać się w domu i nie uśmiercać czekaniem - poszłam ze znajomymi na imprezę.
Następnego dnia z rana dowiedziałam się od niego, że jestem szmatą, ☠☠☠☠ą, dziwką.. pytał ilu mnie tam przeleciało, że jestem taka szczęśliwa..

- Mieliśmy zobaczyć się w dzień kobiet (tak, ten niedawny). 5 minut przed napisał smsa, że nie może, że mi to wynagrodzi. Mieliśmy się spotkać w sobotę.. to samo. Spotkaliśmy się w niedzielę (to już był dzień mężczyzny), nie dostałam złamanego kwiatka.. o życzeniach nie wspominając. On dostał perfumy.
Jakiś czas potem mu to wypomniałam w kłótni, było mi przykro. Powiedział tylko, że zapomniał i miał zamiar dać mi coś później. Później nigdy nie nastąpiło.

- W dzień moich urodzin nawet się ze mną nie zobaczył, chory. Po tygodniu mieliśmy w końcu uczcić te moje urodziny, wyjść do klubu. Zastrzegł, że wcześniej chce zabrać mnie do dużej galerii handlowej. W dzień wyjścia dopiero po moim zapytaniu kiedy ma zamiar iść odpowiedział, że jednak nie idziemy do galerii.

- Chciałam z nim na wakacje jechać. Cieszyłam się jak głupia na tą myśl. Powiedział, że ze mną będzie mu nudno.. Po czasie jednak zmienił zdanie, ale mimo wszystko nie podzielał mojej radości. Potem chciał żeby koledzy też jechali (nie mam nic przeciwko.. niech jadą) ale nic z tym nie zrobił. Teraz nie wiem na czym stoję.

- Zawsze wszystko mu kupuje. Tzn. jak wychodzimy to ja płacę za jedzenie, alkohol itp.
On nigdy nie ma pieniędzy.. Potrafi nawet mówić, że on się nie może spotykać ze mną (kiedy psioczyłam na to ciągłe wydawanie kasy przeze mnie na wszystko) bo zawsze jest głodny i wtedy jest zły (serio jest zły).

- Nie odzywa się do mnie już 5 dni Wcześniej też nie bardzo.. gdy pytałam dlaczego to się złościł i odpowiadał, że ja też i, że wszystko na niego zwalam.



Głupio o tym pisać, ale to się już ze mnie wylewa każdym możliwym sposobem. Przynajmniej plus, że wątek jest w części 'intymnie'. Więc:

W życiu nie miałam z nim orgazmu. Narzekał na to, obwiniał się.. ale nigdy nie robił nic by to zmienić.
Ja daję mu miłość francuską, on mi nie. Na siłę mam go sprowadzać na dół..? to chore.. Jak już w całym naszym związku zrobił to 5 razy to trwało to góra DWIE MINUTY a potem to mu się chyba nudziło.. No bo ja chyba przecież powinnam z rozkoszy umrzeć i zmartwychwstać.. Ja zawsze dokańczam.
- Jak kiedyś się kochaliśmy i skończył to mimo mojej prośby o jeszcze, bo ja nadal mam ochotę powiedział "ale po co, przecież Ty i tak nie masz orgazmu" Po czym wstał i zaczął się ubierać..
- Następne co mnie przepraszam wku**ia.. Kiedy jesteśmy u mnie to zawsze jest odstęp między nami. Za to jak mnie przytuli czy się zbliży to już wiadomo o co chodzi. I nie.. nie o seks. O loda. Przymila sie, prosi, nie rozumie słowa "nie". Łapie mnie za ręce, wkłada je do swoich spodni siłą, rozpina sobie rozporek chociaż ja ciągle mówię, że nie chcę i trzymam te jego cholerne spodnie żeby ich nie ściągał.. On nie rozumie. Jak już się zirytuje to się obraża, przestaje się odzywać, odwraca się do mnie dupą i ogląda film lub śpi. Boże.

Tego jest dużo dużo więcej.
Ja po prostu nie wiem co zrobić. Powiecie "zostaw go", dla niektórych to proste i jasne. Tak, chciałabym. Ale go kocham i czuję się zdezorientowana. Będę już zupełnie sama.. Nie mam nawet jak poznać nowych ludzi. Powiecie, że idą wakacje ale co z tego? Kiedy ja nie mam żadnych znajomych żeby gdziekolwiek wyjść z domu.. Do tego on czasem naprawdę potrafi być.. nawet fajny.
Boże, co ja mam robić? Próbować coś naprawić?
__________________
MOJA WYMIANA
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=637498:-)

Edytowane przez Tosa
Czas edycji: 2012-06-27 o 23:06
Tosa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-27, 23:18   #2693
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Tosa Pokaż wiadomość
Ja po prostu nie wiem co zrobić. Powiecie "zostaw go", dla niektórych to proste i jasne. Tak, chciałabym. Ale go kocham i czuję się zdezorientowana.
A za co Ty go kochasz? Bo ja tu widzę chłopaka-chama, który jest toksyczny i Cię psychicznie od siebie uzależnił. Nie widzę tutaj miejsca na miłość

Cytat:
Będę już zupełnie sama..
A z nim jaka jesteś? Naprawdę lepsze jest towarzystwo kogoś, kto nie oddaje Ci kasy, którą obiecał oddać? Towarzystwo kogoś, kto od Ciebie chce seksu oralnego a sam go nie daje? Towarzystwo kogoś, kto woli się spotkać w kumplami niż z Tobą?

Cytat:
Nie mam nawet jak poznać nowych ludzi. Powiecie, że idą wakacje ale co z tego? Kiedy ja nie mam żadnych znajomych żeby gdziekolwiek wyjść z domu..
Sama wyjść nie możesz?

Cytat:
Do tego on czasem naprawdę potrafi być.. nawet fajny.
Jak mówi, że z Tobą jest nudno czy jak próbuje Cię zmusić do seksu oralnego?

Przeczytaj sobie jeszcze raz to, co napisałaś, ze szczególnym uwzględnieniem tego fragmentu:
Cytat:
Przymila sie, prosi, nie rozumie słowa "nie". Łapie mnie za ręce, wkłada je do swoich spodni siłą, rozpina sobie rozporek chociaż ja ciągle mówię, że nie chcę i trzymam te jego cholerne spodnie żeby ich nie ściągał.. On nie rozumie. Jak już się zirytuje to się obraża, przestaje się odzywać, odwraca się do mnie dupą i ogląda film lub śpi. Boże.
To co najmniej podchodzi pod gwałt
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-27, 23:18   #2694
Nanya_dnb
Zadomowienie
 
Avatar Nanya_dnb
 
Zarejestrowany: 2007-03
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 1 223
GG do Nanya_dnb
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Tosa Pokaż wiadomość
Hej. Przeczytalam parę stron tutaj, multum postów różnych dziewczyn i bardzo buduje fakt, że niektórym udało się wyrwać To daje jakąś nadzieję tym, które jeszcze tkwią w takich związkach - czyli i mi.

Chciałabym opisać/wyżalić się z tego co mi się przytrafiło i.. przytrafia nadal. Boję się tylko, że on się kiedyś do tego dostanie..
Jednak mimo wszystko nie umiem tak wiecznie trzymać tego żalu w sobie.

Nie licząc przerw jesteśmy razem prawie 4 lata. Zostawił mnie dwa razy, w sumie jedyne co pamiętam z tamtych związków to ból i smutek. Po drugim razie nie chciałam go już nigdy więcej oglądać. Odcięłam się całkowicie. Przerwa trwała ponad pół roku, gdy nagle postanowił stanąć mi na drodze. Pominę co było, ważne jest tu tylko, że po czasie prosił o powrót, przepraszał, błagał, obiecywał poprawę.
Wróciliśmy. Było super, serio. Przez dość dłuższy czas. Boże, jak cudownie się czasem czułam. Aż nawet nie wiem kiedy - coś się zaczęło psuć. Trwa to już długo.. za długo.
Brak spotkań. Brak odzywania się. Pretensje..

-To chyba było w któryś z dni kobiet (nie ten niedawny). Byliśmy umówieni, potem nagle chciał się wymigać bo koledzy z jego zespołu postanowili pograć. Po prostu wolał być z nimi niż ze mną w ten dzień kobiet. Ostatecznie po moim ogromnym smutku - spotkał się z nimi, a potem ze mną (czyli spotkaliśmy się na.. godzinę). Podobno chciał mnie zabrać do knajpki w której uwielbiałam pewne danie, ale niestety nie miał pieniędzy. Zrobiło mi się niezręcznie, zaproponowałam żebyśmy jednak poszli, a on mi odda za kilka dni. Zgodził się. Nigdy nie oddał.

- Nie pamiętam nawet kiedy.. Kłóciliśmy się. Głupio mówić, ale nie wiem nawet o co, nic nie pamiętam, prócz tak ogromnych emocji i bezsilności.. że zdecydowałam się popełnić samobójstwo. Pewnie by się 'powiodło', zostałam uratowana tylko dlatego, że w nocy ojciec wszedł do mojego pokoju oddać budzik. Trafiłam do szpitala - ledwo rozumiejąca co się ze mną dzieje. Wiem, pewnie mnie za to potępicie..
Potem oczywiście było w porządku z jego strony.. taka chwilowa 'naprawa' i 'żal za grzechy'.

- Na moją prośbę by kupił mi w końcu jakiegoś kwiatka odpowiedział "po co, przecież masz na parapecie". Taak.. sama sobie kupiłam.

- Nie odzywał się, był nijaki, nie chciał się widywać. Siłą w końcu wyciągnęłam z niego, że nie wie czy mnie kocha i czy chce ze mną być, że musi się zastanowić. Nie odzywał się przez cały ten czas 'zastanawiania się'. Czyli jakoś tydzień. Ja postanowiłam w końcu nie zadręczać się w domu i nie uśmiercać czekaniem - poszłam ze znajomymi na imprezę.
Następnego dnia z rana dowiedziałam się od niego, że jestem szmatą, ☠☠☠☠ą, dziwką.. pytał ilu mnie tam przeleciało, że jestem taka szczęśliwa..

- Mieliśmy zobaczyć się w dzień kobiet (tak, ten niedawny). 5 minut przed napisał smsa, że nie może, że mi to wynagrodzi. Mieliśmy się spotkać w sobotę.. to samo. Spotkaliśmy się w niedzielę (to już był dzień mężczyzny), nie dostałam złamanego kwiatka.. o życzeniach nie wspominając. On dostał perfumy.
Jakiś czas potem mu to wypomniałam w kłótni, było mi przykro. Powiedział tylko, że zapomniał i miał zamiar dać mi coś później. Później nigdy nie nastąpiło.

- W dzień moich urodzin nawet się ze mną nie zobaczył, chory. Po tygodniu mieliśmy w końcu uczcić te moje urodziny, wyjść do klubu. Zastrzegł, że wcześniej chce zabrać mnie do dużej galerii handlowej. W dzień wyjścia dopiero po moim zapytaniu kiedy ma zamiar iść odpowiedział, że jednak nie idziemy do galerii.

- Chciałam z nim na wakacje jechać. Cieszyłam się jak głupia na tą myśl. Powiedział, że ze mną będzie mu nudno.. Po czasie jednak zmienił zdanie, ale mimo wszystko nie podzielał mojej radości. Potem chciał żeby koledzy też jechali (nie mam nic przeciwko.. niech jadą) ale nic z tym nie zrobił. Teraz nie wiem na czym stoję.

- Zawsze wszystko mu kupuje. Tzn. jak wychodzimy to ja płacę za jedzenie, alkohol itp.
On nigdy nie ma pieniędzy.. Potrafi nawet mówić, że on się nie może spotykać ze mną (kiedy psioczyłam na to ciągłe wydawanie kasy przeze mnie na wszystko) bo zawsze jest głodny i wtedy jest zły (serio jest zły).

- Nie odzywa się do mnie już 5 dni Wcześniej też nie bardzo.. gdy pytałam dlaczego to się złościł i odpowiadał, że ja też i, że wszystko na niego zwalam.



Głupio o tym pisać, ale to się już ze mnie wylewa każdym możliwym sposobem. Przynajmniej plus, że wątek jest w części 'intymnie'. Więc:

W życiu nie miałam z nim orgazmu. Narzekał na to, obwiniał się.. ale nigdy nie robił nic by to zmienić.
Ja daję mu miłość francuską, on mi nie. Na siłę mam go sprowadzać na dół..? to chore.. Jak już w całym naszym związku zrobił to 5 razy to trwało to góra DWIE MINUTY a potem to mu się chyba nudziło.. No bo ja chyba przecież powinnam z rozkoszy umrzeć i zmartwychwstać.. Ja zawsze dokańczam.
- Jak kiedyś się kochaliśmy i skończył to mimo mojej prośby o jeszcze, bo ja nadal mam ochotę powiedział "ale po co, przecież Ty i tak nie masz orgazmu" Po czym wstał i zaczął się ubierać..
- Następne co mnie przepraszam wku**ia.. Kiedy jesteśmy u mnie to zawsze jest odstęp między nami. Za to jak mnie przytuli czy się zbliży to już wiadomo o co chodzi. I nie.. nie o seks. O loda. Przymila sie, prosi, nie rozumie słowa "nie". Łapie mnie za ręce, wkłada je do swoich spodni siłą, rozpina sobie rozporek chociaż ja ciągle mówię, że nie chcę i trzymam te jego cholerne spodnie żeby ich nie ściągał.. On nie rozumie. Jak już się zirytuje to się obraża, przestaje się odzywać, odwraca się do mnie dupą i ogląda film lub śpi. Boże.

Tego jest dużo dużo więcej.
Ja po prostu nie wiem co zrobić. Powiecie "zostaw go", dla niektórych to proste i jasne. Tak, chciałabym. Ale go kocham i czuję się zdezorientowana. Będę już zupełnie sama.. Nie mam nawet jak poznać nowych ludzi. Powiecie, że idą wakacje ale co z tego? Kiedy ja nie mam żadnych znajomych żeby gdziekolwiek wyjść z domu.. Do tego on czasem naprawdę potrafi być.. nawet fajny.
Boże, co ja mam robić? Próbować coś naprawić?

Dziewczyno opamietaj sie i daj sobie z nim jak najszybciej spokoj ,nie rozumiem takich zachowan najpierw same dajecie sie facetowi na tacy a pozniej to narzekacie jaki on zły ,to wasze zycie i co z nim zrobicie to wasza sprawa ,nikt nie moze wam narzucac jakis swoich chorych zapotrzebowan sexualnych z ktorych nie czerpiecie zadnej przyjemnosci ,jestes dla niego kims kim moze pomiatac i sterowac i bedziesz na kazde jego skinienie gdy tylko on sobie zamarzy albo znajdzie czas.Po drugie po co chodzisz z nim do łózka nie rob tego skoro on tobą pomiata to Ty rowniez nie dawaj mu żadnej satysfakcji .Chyba nie po to sie urodziłas zeby byc teraz marionetka dla jakiegos zboczonego egoisty .Uwolni sie od tego zanim bedzie za pozno a sama mowilas ze mialas juz jedna próbe samobojcza ,kazdy Ci powie ze on nie jest wart Twoich staran i czasu jaki mu poswiecasz.Na pewno jestes wartosciowa osobą i znajdziesz sobie kogos na kogo zasługujesz i kto pokocha Cie taką jaka jestes .Patrz przede wszystkim na siebie i swoje potrzeby, nie zatracaj sie w tym ze masz faceta ,bo to nie facet to jakies zwierze obdarte z uczuc .
__________________
Bóg dał ci rozum wiec z niego korzystaj!

“Nie musisz patrzeć z zazdrością na własność innych; nikt nie posiada tego, czego nie mógłbyś zdobyć sam, bez zabierania drugiemu czegokolwiek.”
Nanya_dnb jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-27, 23:28   #2695
leniwca
Zakorzenienie
 
Avatar leniwca
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 5 853
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Chciałabym, zeby moja kuzynka, bliższa niż siostra założyła kiedyś tu wątek. Może opinie wizażanek otworzyły by jej oczy, skłoniły do refleksji.
W skrócie- jest w mega toksycznym związku. Partner jej nie szanuje, wyzywa, nie jeden raz pobił, poszarpał, że bya posiniaczona. Jego matka też traktuje ją jak śmiecia, obgaduje, a on nic z tym nie robi. A niedawno mi powiedziała, że ślub z nim planuje.
Przykro mi. Niby powinnam cieszyć się jej szczęściem, ale ja wiem, że ona nie jest szczęśliwa. Daje jej jakieś ochłapy miłości, normalności, a ją to trzyma przy nim. Strasznie się zmieniła.
Zawsze uśmiechnieta, wygadana, ludzie, a szczególnie faceci do niej lgnęłi. Miała masę znajomych. Nawet jak była otyła (na prawdę, bardzo przegięła z wagą...) to nie narzekała na powodzenie. Zazdrościłam jej tego, jaka była, jacy ludzie dla niej byli. A teraz? Szczerze współczuję i żal mi jej. Byla mi na prawdę jak siostra, chociaż mieszkamy na 2 końcach Polski. Widywałyśmy się w każde wakacje, poza tym listy, telefony. Ostatnio jak przyjechałam po rocznej przerwie, to w ciągu 2miesięcy znalazła dla mnie czas zaledwie kilka razy. Przez niego. Ma ze mną problem, bo 'się ku*rwię' i uważa, że wszystkie ich problemy w związku, jego agresja etc. to moja wina.

Czuję się taka bezsilna... Przykro mi jak myślę o tym.
__________________
samica leniwca
_______________________
*projekt denko.
*o włosy dbam i zapuszczam!
leniwca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-27, 23:34   #2696
Tosa
Rozeznanie
 
Avatar Tosa
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 659
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
A za co Ty go kochasz? Bo ja tu widzę chłopaka-chama, który jest toksyczny i Cię psychicznie od siebie uzależnił. Nie widzę tutaj miejsca na miłość



A z nim jaka jesteś? Naprawdę lepsze jest towarzystwo kogoś, kto nie oddaje Ci kasy, którą obiecał oddać? Towarzystwo kogoś, kto od Ciebie chce seksu oralnego a sam go nie daje? Towarzystwo kogoś, kto woli się spotkać w kumplami niż z Tobą?



Sama wyjść nie możesz?



Jak mówi, że z Tobą jest nudno czy jak próbuje Cię zmusić do seksu oralnego?

Przeczytaj sobie jeszcze raz to, co napisałaś, ze szczególnym uwzględnieniem tego fragmentu:


To co najmniej podchodzi pod gwałt
Czuję się po prostu uzależniona. Co do pytania czy sama wyjść nie mogę.. Każdy może. Prosta sprawa - otworzyć drzwi, zejść schodami i wyjść na ulicę. Co dalej? Samotne chodzenie po mieście? Samotne jedzenie frytek w mc'donaldzie? Czy samotne wyjście na dyskotekę? Akurat ostatnie odpada w 100% bo niebezpiecznie tak.
Już tłumaczę - Mam z tym problem bo strasznie boję się ludzi. Panicznie wręcz. Podam prosty przykład - przez tydzień przed przeniesieniem się do nowej szkoły biegunka i wymioty prawie przeniosły mnie na tamten świat.

Dlatego tak się boję. Do tego - on ma naprawdę fajnych znajomych, ale jeśli skończę związek z nim to i z tymi ludźmi również. Nie jesteśmy jeszcze na tak głębokich relacjach bym mogła utrzymywać znajomość czy chcieć osobiście się spotkać.. a do tego na pewno nie chciałabym widywać wtedy jego.
Ale dziękuję za odpowiedź Naprawdę takie 'potrzepanie' jest pomocne.

Cytat:
Napisane przez Nanya_dnb Pokaż wiadomość
Dziewczyno opamietaj sie i daj sobie z nim jak najszybciej spokoj ,nie rozumiem takich zachowan najpierw same dajecie sie facetowi na tacy a pozniej to narzekacie jaki on zły ,to wasze zycie i co z nim zrobicie to wasza sprawa ,nikt nie moze wam narzucac jakis swoich chorych zapotrzebowan sexualnych z ktorych nie czerpiecie zadnej przyjemnosci ,jestes dla niego kims kim moze pomiatac i sterowac i bedziesz na kazde jego skinienie gdy tylko on sobie zamarzy albo znajdzie czas.Po drugie po co chodzisz z nim do łózka nie rob tego skoro on tobą pomiata to Ty rowniez nie dawaj mu żadnej satysfakcji .Chyba nie po to sie urodziłas zeby byc teraz marionetka dla jakiegos zboczonego egoisty .Uwolni sie od tego zanim bedzie za pozno a sama mowilas ze mialas juz jedna próbe samobojcza ,kazdy Ci powie ze on nie jest wart Twoich staran i czasu jaki mu poswiecasz.Na pewno jestes wartosciowa osobą i znajdziesz sobie kogos na kogo zasługujesz i kto pokocha Cie taką jaka jestes .Patrz przede wszystkim na siebie i swoje potrzeby, nie zatracaj sie w tym ze masz faceta ,bo to nie facet to jakies zwierze obdarte z uczuc .
Siebie na tacy? Ja po prostu starałam się być normalna, miła, uśmiechnięta. Chyba, że nie rozumiem tego stwierdzenia.
Już nawet nie chodzę z nim do łóżka, nie staram się dawać od siebie czegokolwiek w tym temacie.
Boję się, że ja nie będę w stanie pokochać kogoś innego.
Dzięki
__________________
MOJA WYMIANA
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=637498:-)
Tosa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-27, 23:42   #2697
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Tosa Pokaż wiadomość
Czuję się po prostu uzależniona.
Uwolnij się od toksycznego faceta. Dopóki z nim będziesz, dopóty będziesz tkwiła w toksycznym i szkodliwym związku.

Cytat:
Co do pytania czy sama wyjść nie mogę.. Każdy może. Prosta sprawa - otworzyć drzwi, zejść schodami i wyjść na ulicę. Co dalej? Samotne chodzenie po mieście? Samotne jedzenie frytek w mc'donaldzie? Czy samotne wyjście na dyskotekę? Akurat ostatnie odpada w 100% bo niebezpiecznie tak.
Możesz iść na jakiś kurs językowy, na konwent, na koncert, na spotkanie użytkowników forum Wizaż Możliwości jest wiele.

Cytat:
Już tłumaczę - Mam z tym problem bo strasznie boję się ludzi. Panicznie wręcz. Podam prosty przykład - przez tydzień przed przeniesieniem się do nowej szkoły biegunka i wymioty prawie przeniosły mnie na tamten świat.
Rozumiem, że nie jest Ci łatwo. Ale jeśli naprawdę masz aż taki problem z poznawaniem ludzi, to idź do psychologa. Po co masz się męczyć, lepiej iść na terapię i sobie pomóc

Cytat:
Dlatego tak się boję. Do tego - on ma naprawdę fajnych znajomych, ale jeśli skończę związek z nim to i z tymi ludźmi również.
To nie powód, by tkwić w związku z kimś, kto usiłuje Cię zgwałcić
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2012-06-27, 23:50   #2698
Tosa
Rozeznanie
 
Avatar Tosa
 
Zarejestrowany: 2009-01
Wiadomości: 659
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Chatul Pokaż wiadomość
Uwolnij się od toksycznego faceta. Dopóki z nim będziesz, dopóty będziesz tkwiła w toksycznym i szkodliwym związku.



Możesz iść na jakiś kurs językowy, na konwent, na koncert, na spotkanie użytkowników forum Wizaż Możliwości jest wiele.



Rozumiem, że nie jest Ci łatwo. Ale jeśli naprawdę masz aż taki problem z poznawaniem ludzi, to idź do psychologa. Po co masz się męczyć, lepiej iść na terapię i sobie pomóc



To nie powód, by tkwić w związku z kimś, kto usiłuje Cię zgwałcić

Chodzę do psychologa. Do psychiatry nawet. Pomaga to tyle, że nie boję się z nimi rozmawiać.. Nie luzuje hamulców, które mam przy ludziach. Ale i tak nie przestanę chodzić, może w końcu coś we mnie pęknie

Ja właśnie nie biorę tego .. e 'gwałtu' (pierwszy raz tak mówię, bo wcześniej nawet o tym nie myślałam) na poważnie. Owszem, denerwuję się ale nigdy tak tego nie nazwałam i nie nadawałam temu aż tak okrutnego wydźwięku.
To naprawdę wygląda AŻ TAK ŹLE?
__________________
MOJA WYMIANA
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=637498:-)
Tosa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-27, 23:53   #2699
madzia0007
Zadomowienie
 
Avatar madzia0007
 
Zarejestrowany: 2009-12
Lokalizacja: Holandia
Wiadomości: 1 736
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Tosa, przykro to mowic ale ten facet cie wykorzystuje. Z jednej strony mowi ze nie wie czy cie kocha (a to znaczy ze nie kocha cie), a z drugiej nie zrywa bo i obiad mu postawisz, loda zrobisz wiec dlaczego mialby z tego rezygnowac. Ma gdzies twoje urodziny, nie chce jechac z Toba na wakacje bo nie cieszy go twoje towarzystwo i nawet sie z tym nie kryje... Moim zdaniem tu ze swieczka szukac milosci z jego strony.. I to zmuszanie do seksu oralnego a jak go nie dostanie to foch, tak jakbys sie tylko do tego nadawala, straszne Nawet moj byly nie wydaje sie az tak zly przy Twoim. Mam nadzieje ze przejrzysz na oczy i rzucisz tego balwana. Co do bycia samemu - naprawde lepiej byc przez jakis czas singlem i miec swiety spokoj niz kurczowo trzymac sie faceta ktory ci nie odpowiada. Ja szybko to zrozumialam jak i wizazanki ktore uwolnily sie z takich zwiazkow, zadna nie zaluje rozstania. Mowisz ze go kochasz - co z tego skoro on ciebie nie? Milosc niepoparta szacunkiem jest nic nie warta, a z jego strony szacunku juz nie odzyskasz, niestety.
madzia0007 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2012-06-27, 23:55   #2700
Chatul
ma zielone pojęcie
 
Avatar Chatul
 
Zarejestrowany: 2007-12
Lokalizacja: T'Kashi (Wolkan)
Wiadomości: 40 401
Dot.: Będę silna i nie dam sobą pomiatać - brak szacunku ze strony TŻ

Cytat:
Napisane przez Tosa Pokaż wiadomość
Chodzę do psychologa. Do psychiatry nawet. Pomaga to tyle, że nie boję się z nimi rozmawiać.. Nie luzuje hamulców, które mam przy ludziach. Ale i tak nie przestanę chodzić, może w końcu coś we mnie pęknie
Dobrze, że chodzisz do specjalisty Rozmawiałaś z psychologiem na temat swojego toksycznego związku?

Cytat:
Ja właśnie nie biorę tego .. e 'gwałtu' (pierwszy raz tak mówię, bo wcześniej nawet o tym nie myślałam) na poważnie. Owszem, denerwuję się ale nigdy tak tego nie nazwałam i nie nadawałam temu aż tak okrutnego wydźwięku.
To naprawdę wygląda AŻ TAK ŹLE?
Tak, to wygląda AŻ TAK źle.
Moim zdaniem powinnaś to wziąć na poważnie. Facet nie rozumie słowa „nie” i siłą próbuje Cię zmusić do seksu. Moim zdaniem to podchodzi pod próbę gwałtu bądź też zwyczajnie nią jest. Nie ma co bagatelizować czegoś takiego. Od kogoś, kto ma tego typu zapędy się ucieka gdzie pieprz rośnie. Kto wie jak daleko się posunie jutro, pojutrze? Zwłaszcza, że ten chłopak ewidentnie jest toksyczny i ma Ciebie gdzieś.
__________________
Nowhere am I so desperately needed as among a shipload of illogical humans”.
Spock („Star Trek”)
Chatul jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2017-08-15 12:57:27


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 09:22.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.