Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 9

[201604200942]

Napisane przez dacn

Lub znajomości języka. .... a później zdziwienie że sprawdzają to na rozmowie kwalifikacyjnej.

też. Wpisywanie sobie biegłej znajomości języka, mimo iż umie się tylko przedstawić i przywitac w tym języku.

[nielubiegrzybow]

Napisane przez candycotton

15 lat mialas? to kiedy to bylo? moze to te czasy kiedy walsnie nikt nie mial


Poza tym to typowy tekst zlodzieja, dasz i ucieka od razu. Ludzie sie boja.

Mieli, mieli, ja całkiem młoda dupa jestem, jeszcze nawet kota nie kupiłam I jak ktoś wyżej napisał, nie chciałam telefonu do ręki tylko żeby ktoś małego esemesiaczka zechciał wypocić. Z resztą z gigantycznym plecakiem nie byłam raczej zbyt skora do uciekania Ostatecznie zlitował się kierowca autobusu do którego się przesiadałam.

[pendraiw]

Nie dziwię się że moja bratowa nigdy nie da nic do jedzenia czy picia komuś kto nie jest z jej rodziny. Ale dziwi mnie dlaczego mając obiad , i gdy akurat jakaś koleżanka wpadła pobawić się z jej dziećmi.....woła tylko swoje dzieci a ich koleżanke już nie (dodam że wpada raz na 2 msce może)
Nawet jej nie zapyta czy chciałaby soku. Brat jej zwrócił uwagę - zawołaj też Kasię (która została sama w pokoju obok) odpowiedziała - NIEEEE, bo to jest dla moich dzieci i nie będę im odbierała z talerza.

[Suvia]

Napisane przez SamaraMorganx

też. Wpisywanie sobie biegłej znajomości języka, mimo iż umie się tylko przedstawić i przywitac w tym języku.

Pracownicy firmy międzynarodowej, w której pracowała moja siostra mieli taki niechlubny zwyczaj nabijania się z takich delikwentów. Ludzie przychodzili na staże/praktyki, oczywiście w podaniu powypisywany poziom ultrasuperhiper zaawansowany w języku niemieckim (bo ten był głównie wymagany). No i nie było uproś, jeśli dzwonił ktoś z Niemiec na konkretny numer X, a więc w takich prostych sprawach, które można było rozwiązać z jakimś odgórnym poradnikiem na kolanach - telefon miał odbierać praktykant. Podobno ubaw był po pachy Nie rozumieli nawet o co chodzi petentowi, więc jak mieli doradzać.

[dacn]

Napisane przez pendraiw

Nie dziwię się że moja bratowa nigdy nie da nic do jedzenia czy picia komuś kto nie jest z jej rodziny. Ale dziwi mnie dlaczego mając obiad , i gdy akurat jakaś koleżanka wpadła pobawić się z jej dziećmi.....woła tylko swoje dzieci a ich koleżanke już nie (dodam że wpada raz na 2 msce może)
Nawet jej nie zapyta czy chciałaby soku. Brat jej zwrócił uwagę - zawołaj też Kasię (która została sama w pokoju obok) odpowiedziała - NIEEEE, bo to jest dla moich dzieci i nie będę im odbierała z talerza.

Dla mnie dziwne jest co innego, czy kolezanka zapowiada wizytę?

Jak tak to dziwi podwójnie - nie ugotowac obiadu dla zaproszonego gościa.

Jęsli nie to automatycznie nasuwa się pytanie czy przypadkiem koleżanka nie jest niemile widzianym gościem a brak posiłku i napoju jest niezdarnym powiedzeniem " a sio stąd"

W sumie to średnio mi by sie uśmiechało gdyby codziennie wpdało jakieś dziecko na obiad czy kolację.

---------- Dopisano o 13:22 ---------- Poprzedni post napisano o 13:19 ----------

Napisane przez Suvia

Pracownicy firmy międzynarodowej, w której pracowała moja siostra mieli taki niechlubny zwyczaj nabijania się z takich delikwentów. Ludzie przychodzili na staże/praktyki, oczywiście w podaniu powypisywany poziom ultrasuperhiper zaawansowany w języku niemieckim (bo ten był głównie wymagany). No i nie było uproś, jeśli dzwonił ktoś z Niemiec na konkretny numer X, a więc w takich prostych sprawach, które można było rozwiązać z jakimś odgórnym poradnikiem na kolanach - telefon miał odbierać praktykant. Podobno ubaw był po pachy Nie rozumieli nawet o co chodzi petentowi, więc jak mieli doradzać.

Bo ja wiem czy niechlubny, jak języka nie zna to sam się w ten problem wpakował, jak zna to wyjdzie z sytuacji z twarzą.

Co innego jak ja wpiszę sobie w CV prawo jazdy kat B i hiszpański A1 ( rzeczy zupełnie niepotrzebne w mojej pracy) a co innego pracownik niemieckiej filli w Polsce lub firmy transportowej wożącej głównie na trasie Niemcy- Polska.

[ciri15]

Napisane przez pendraiw

Nie dziwię się że moja bratowa nigdy nie da nic do jedzenia czy picia komuś kto nie jest z jej rodziny. Ale dziwi mnie dlaczego mając obiad , i gdy akurat jakaś koleżanka wpadła pobawić się z jej dziećmi.....woła tylko swoje dzieci a ich koleżanke już nie (dodam że wpada raz na 2 msce może)
Nawet jej nie zapyta czy chciałaby soku. Brat jej zwrócił uwagę - zawołaj też Kasię (która została sama w pokoju obok) odpowiedziała - NIEEEE, bo to jest dla moich dzieci i nie będę im odbierała z talerza.

Co za... skąpstwo? Nie wiem, trudno to nazwać.

Pamiętam jak pojechaliśmy rodziną w odwiedziny do cioci(raz na rok u niej bywamy, albo rzadziej) to na obiad na półmisku leżało dokładnie tyle kawałków mięsa ile było gości. Nie mówię, że oczekuje góry żarcia, ale ja zakładam, że komuś może bardziej posmakować albo 1 się nie naje i będzie chciał dokładkę i co wtedy. No pewnie mi nie powie, ale byłoby mi głupio.

Ktoś wie w końcu co z MF?

[pendraiw]

Napisane przez dacn

Dla mnie dziwne jest co innego, czy kolezanka zapowiada wizytę?

Jak tak to dziwi podwójnie - nie ugotowac obiadu dla zaproszonego gościa.

Jęsli nie to automatycznie nasuwa się pytanie czy przypadkiem koleżanka nie jest niemile widzianym gościem a brak posiłku i napoju jest niezdarnym powiedzeniem " a sio stąd"

W sumie to średnio mi by sie uśmiechało gdyby codziennie wpdało jakieś dziecko na obiad czy kolację.

---------- Dopisano o 13:22 ---------- Poprzedni post napisano o 13:19 ----------



Bo ja wiem czy niechlubny, jak języka nie zna to sam się w ten problem wpakował, jak zna to wyjdzie z sytuacji z twarzą.

Co innego jak ja wpiszę sobie w CV prawo jazdy kat B i hiszpański A1 ( rzeczy zupełnie niepotrzebne w mojej pracy) a co innego pracownik niemieckiej filli w Polsce lub firmy transportowej wożącej głównie na trasie Niemcy- Polska.

Oczywiście że zapowiedziana wizyta, matka tej Kasi dzwoni czy córka może wpaść

Kurczę, to ja częstuję obiadem , czy czym tam mam ,nawet niezapowiedzianych gości

[Suvia]

Napisane przez dacn

Bo ja wiem czy niechlubny, jak języka nie zna to sam się w ten problem wpakował, jak zna to wyjdzie z sytuacji z twarzą.

Co innego jak ja wpiszę sobie w CV prawo jazdy kat B i hiszpański A1 ( rzeczy zupełnie niepotrzebne w mojej pracy) a co innego pracownik niemieckiej filli w Polsce lub firmy transportowej wożącej głównie na trasie Niemcy- Polska.

Nie no jasne, że takie pisanie CV jest nie jest w porządku po prostu. Napisałam niechlubny, bo można ostatecznie takiego gościa przepytać i już udowodnić nieznajomość języka, a oni to wszystko robili wyłącznie po to, żeby drzeć łacha zza sąsiednich biureczek Praktykant nie miał w tej firmie odbierac telefonów, raczej robił małe prace papierowe. Oni go wypuszczali do odbierania na chwilkę, żeby mieć polew.

[ciri15]

Zresztą małe dziecko to na ogół nie zje dużo obiadu, co innego jak postawisz jakieś słodycze

[Duszaniola]

Mnie w ogóle dziwi, jak można komuś picia nie zaproponować.

[201708160922]

Napisane przez ciri15

Zresztą małe dziecko to na ogół nie zje dużo obiadu

Oj, zdziwilabys sie Wiem, co mowie

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Duszaniola]

Napisane przez pendraiw

Oczywiście że zapowiedziana wizyta, matka tej Kasi dzwoni czy córka może wpaść

Kurczę, to ja częstuję obiadem , czy czym tam mam ,nawet niezapowiedzianych gości

No to faktycznie nie wiem, co za problem ugotować trochę więcej.

Ja obiadem częstuję, jak mam wystarczająco. Bo jak nagotuję na 2-3dni i akurat ten trzeci dzień i resztka no to problem by był. Ale jak wiem, że ktoś będzie, to zawsze coś przygotuję.

[NibyNic]

Napisane przez pendraiw

Nie dziwię się że moja bratowa nigdy nie da nic do jedzenia czy picia komuś kto nie jest z jej rodziny. Ale dziwi mnie dlaczego mając obiad , i gdy akurat jakaś koleżanka wpadła pobawić się z jej dziećmi.....woła tylko swoje dzieci a ich koleżanke już nie (dodam że wpada raz na 2 msce może)
Nawet jej nie zapyta czy chciałaby soku. Brat jej zwrócił uwagę - zawołaj też Kasię (która została sama w pokoju obok) odpowiedziała - NIEEEE, bo to jest dla moich dzieci i nie będę im odbierała z talerza.

chyba jesteś siostrą mojego wujka
no ja już jestem dorosłą kobietą (Kasia ) ale mam taką ciotkę, mieszkaliśmy po sąsiedzku więc jej dzieci często były u nas, a ja u nich, moja mama zawsze częstowała wszystkich, a ciotka mnie nigdy (o obiedzie to nawet nie marzyłam) żadnym ciastkiem, choć synom dawała jak upiekła, nigdy piciem, niczym, ale jak był wujek i jej kazał to już tak
jej dzieci też się ze mną dzieliły gdy nie widziała
ale ta ciotka to naprawdę bardzo skąpa była, jest i będzie zawsze

[coffee]

Napisane przez Miluuu

Rozladowal mi sie telefon i bylam zmuszona poszukac kogokolwiek kto moze wyslac smsa do mojego brata.. I tak szukalam 20 minut, jak nie wiecej. Najbardziej zdziwilo mnie, ze ludzie majac widoczny telefon w kieszeni (a jedna nawet w rece!) byli w stanie powiedziec, ze nie maja telefonu... Nie rozumiem zachowania totalnie, o ile ja sama nigdy nikomu telefonu swojego nie daje, o tyle napisac smsa komus zawsze moge. Chyba, ze nie mam srodkow na koncie.

Kiedyś autobusowy współpodróżnik zrobił mi awanturę, żem egoistka, bo nie dam mu zadzwonić. Niewychowana dziewucha, znieczulica, brak szacunku, takie tam.
Pisałam smsy, miałam pakiet smsów do Orange i zero na koncie, pan zapytał, zgodnie z prawdą powiedziałam, że konto puste, nie ma z czego zadzwonić. Pan się wydarł na mnie, zadzwoniłam na jakiś tam numer, gdzie stan konta się sprawdza, włączyłam głośnik. Pani automat poinformowała miłego pana, że stan konta wynosi "zero złotych, zero groszy". Oczywiście "przepraszam", "zwracam honor" czy choćby "sorki" nie przeszło panu przez gardło.
Uwielbiam podróże autobusowe.

[201607231707]

Napisane przez Duszaniola

Mnie w ogóle dziwi, jak można komuś picia nie zaproponować.

Mnie też.
Z drugiej strony od mojego TŻ nigdy (znamy się od dziecka) nie wyszłam bez zjedzenia czegoś, jak akurat był obiad czy cos to już w ogóle Dla jego mamy nie nakarmienie gościa to prawie hańba Też lekko irytujące, ale z dwojga złego osobiście wolę tak

[mary_poppins]

Napisane przez pendraiw

Nie dziwię się że moja bratowa nigdy nie da nic do jedzenia czy picia komuś kto nie jest z jej rodziny. Ale dziwi mnie dlaczego mając obiad , i gdy akurat jakaś koleżanka wpadła pobawić się z jej dziećmi.....woła tylko swoje dzieci a ich koleżanke już nie (dodam że wpada raz na 2 msce może)
Nawet jej nie zapyta czy chciałaby soku. Brat jej zwrócił uwagę - zawołaj też Kasię (która została sama w pokoju obok) odpowiedziała - NIEEEE, bo to jest dla moich dzieci i nie będę im odbierała z talerza.

Zadziwia mnie to również, niestety wielu ludzi wyznaje zasadę, że kolegów dzieci się nie częstuje niczym (wnioskuję po forach które czytałam, m.in. na forum gazety był długi wątek o tym). Fakt, sporo ludzi boi się alergii, ale skoro mają kontakt z rodzicami, to przecież mogą spytać, a bardziej ogarnięte dziecko nawet samo powie że tego i tego nie je. Co ciekawe najczęściej dotyczy to właśnie gości dzieci, swoich zwykle częstują i obiadem, i piciem, i wszystkim co mają. Mnie to zadziwia, nigdy nie zostałam w ten sposób potraktowana u żadnej koleżanki i żadna koleżanka u mnie, choćby była porcja obiadu na jedną osobę to była dzielona na dwie osoby - można przecież za godzinę albo dwie zjeść coś innego jak się zgłodnieje. Wstyd by mi było, pomijając już to, że obiad by mi w gardle stawał jakby ktoś w tym czasie siedział głodny w drugim pokoju Rozumiem irytację gdy trafi się dzieciak który korzysta z darmowych obiadków codziennie, ale zapowiedziana wizyta albo koleżanka przychodząca raz na tydzień-dwa? Niepojęte.

[dacn]

Napisane przez mary_poppins

Zadziwia mnie to również, niestety wielu ludzi wyznaje zasadę, że kolegów dzieci się nie częstuje niczym (wnioskuję po forach które czytałam, m.in. na forum gazety był długi wątek o tym). Fakt, sporo ludzi boi się alergii, ale skoro mają kontakt z rodzicami, to przecież mogą spytać, a bardziej ogarnięte dziecko nawet samo powie że tego i tego nie je. Co ciekawe najczęściej dotyczy to właśnie gości dzieci, swoich zwykle częstują i obiadem, i piciem, i wszystkim co mają. Mnie to zadziwia, nigdy nie zostałam w ten sposób potraktowana u żadnej koleżanki i żadna koleżanka u mnie, choćby była porcja obiadu na jedną osobę to była dzielona na dwie osoby - można przecież za godzinę albo dwie zjeść coś innego jak się zgłodnieje. Wstyd by mi było, pomijając już to, że obiad by mi w gardle stawał jakby ktoś w tym czasie siedział głodny w drugim pokoju Rozumiem irytację gdy trafi się dzieciak który korzysta z darmowych obiadków codziennie, ale zapowiedziana wizyta albo koleżanka przychodząca raz na tydzień-dwa? Niepojęte.

To jest inna sytuacja, sama chyba też bym przestała karmić lub gotowała jakieś paskudztwa w mniemaniu dzieci np szpinak lub chili con carne na bardzo ostro.


Dzieci chodzące bawić się do innych dzieci to nie maluszki, ale dzieci co najmniej 5-cio letnie. W tym wieku jest się na tyle ogarniętym że wie się o swoich alergiach lub innych chorobach i na przykład konieczności zachowania diety bezglutenowej.
Po za tym polecam wyjście na plac zabaw, wszystkie dzieci jedzą wspólnie wszystko, jedna sucha bułka jest dzielona na 6 kawałków, a jabłko musi być pokrojone inaczej dzieci będą gryzły je razem.

[ciri15]

Napisane przez CzasKomety

Oj, zdziwilabys sie Wiem, co mowie

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

To są wyjątki. Ja takich dzieci w swoim otoczeniu nie mam, ale na pewno się zdarzają.
Na ogół rozdłubują, kotleta zjedzą, kartofle zostawią, ogórka do połowy itp.

---------- Dopisano o 15:16 ---------- Poprzedni post napisano o 15:11 ----------

Napisane przez Demi93

Mnie też.
Z drugiej strony od mojego TŻ nigdy (znamy się od dziecka) nie wyszłam bez zjedzenia czegoś, jak akurat był obiad czy cos to już w ogóle Dla jego mamy nie nakarmienie gościa to prawie hańba Też lekko irytujące, ale z dwojga złego osobiście wolę tak

To jak moja mama

[mary_poppins]

Napisane przez dacn

Dzieci chodzące bawić się do innych dzieci to nie maluszki, ale dzieci co najmniej 5-cio letnie. W tym wieku jest się na tyle ogarniętym że wie się o swoich alergiach lub innych chorobach i na przykład konieczności zachowania diety bezglutenowej.
Po za tym polecam wyjście na plac zabaw, wszystkie dzieci jedzą wspólnie wszystko, jedna sucha bułka jest dzielona na 6 kawałków, a jabłko musi być pokrojone inaczej dzieci będą gryzły je razem.

Są różne dzieci, przy 5-latku bym się jeszcze obawiała pokus. Są dzieci np. koszmarnie uczulone na orzechy, mające świadomość że zjedzenie ich może się skończyć tragicznie (a jak nie ma rodzica ze strzykawką pod ręką to pewnie by się skończyło), ale nie potrafiące jeszcze zapanować nad pokusami. Jak towarzystwo je cukierki czekoladowe z orzeszkami, to takiemu 5-latkowi na pewno trudno jest odmówić sobie takiej przyjemności. Dlatego wolałabym jednak konsultować ewentualny poczęstunek z rodzicami... Ale to żaden problem.

[Chatul]

Napisane przez mary_poppins

Są różne dzieci, przy 5-latku bym się jeszcze obawiała pokus. Są dzieci np. koszmarnie uczulone na orzechy, mające świadomość że zjedzenie ich może się skończyć tragicznie (a jak nie ma rodzica ze strzykawką pod ręką to pewnie by się skończyło), ale nie potrafiące jeszcze zapanować nad pokusami. Jak towarzystwo je cukierki czekoladowe z orzeszkami, to takiemu 5-latkowi na pewno trudno jest odmówić sobie takiej przyjemności. Dlatego wolałabym jednak konsultować ewentualny poczęstunek z rodzicami... Ale to żaden problem.

Poza tym, w takiej sytuacji to sam rodzic dziecka powinien powiedzieć o alergii osobie, pod opieką której zostawia swoje dziecko.

[pendraiw]

Napisane przez NibyNic

chyba jesteś siostrą mojego wujka
no ja już jestem dorosłą kobietą (Kasia ) ale mam taką ciotkę, mieszkaliśmy po sąsiedzku więc jej dzieci często były u nas, a ja u nich, moja mama zawsze częstowała wszystkich, a ciotka mnie nigdy (o obiedzie to nawet nie marzyłam) żadnym ciastkiem, choć synom dawała jak upiekła, nigdy piciem, niczym, ale jak był wujek i jej kazał to już tak
jej dzieci też się ze mną dzieliły gdy nie widziała
ale ta ciotka to naprawdę bardzo skąpa była, jest i będzie zawsze

Ale to dziwne skąpstwo, bo moja bratowa ze skóry wychodzi gdy wpadnie do niej jej siostra z mężem i dziećmi i jej kuzyni, normalnie gości ich jak Papieża jakiego im nie żałuje niczego.

Napisane przez dacn

To jest inna sytuacja, sama chyba też bym przestała karmić lub gotowała jakieś paskudztwa w mniemaniu dzieci np szpinak lub chili con carne na bardzo ostro.


Dzieci chodzące bawić się do innych dzieci to nie maluszki, ale dzieci co najmniej 5-cio letnie. W tym wieku jest się na tyle ogarniętym że wie się o swoich alergiach lub innych chorobach i na przykład konieczności zachowania diety bezglutenowej.
Po za tym polecam wyjście na plac zabaw, wszystkie dzieci jedzą wspólnie wszystko, jedna sucha bułka jest dzielona na 6 kawałków, a jabłko musi być pokrojone inaczej dzieci będą gryzły je razem.

W moim przypadku dzieci w wieku 10 i 11 lat.

[201604200942]

Mnie też dziwi taka postawa rodziców. Może dlatego, że mój dom był zawsze otwarty na gości, rodzice zawsze częstowali moich znajomych, do tej pory mama na mnie krzyczy, że nie częstuję Tżta ciastem, obiadem i w ogóle najchętniej, nakarmiliby go całą lodówką.

A takie nie zapraszanie do stołu (żeby dziecko siedziało samo w pokoju) jest dla mnie dziwne i smutne

[Darkoz]

Napisane przez Miluuu

Rozladowal mi sie telefon i bylam zmuszona poszukac kogokolwiek kto moze wyslac smsa do mojego brata.. I tak szukalam 20 minut, jak nie wiecej. Najbardziej zdziwilo mnie, ze ludzie majac widoczny telefon w kieszeni (a jedna nawet w rece!) byli w stanie powiedziec, ze nie maja telefonu... Nie rozumiem zachowania totalnie, o ile ja sama nigdy nikomu telefonu swojego nie daje, o tyle napisac smsa komus zawsze moge. Chyba, ze nie mam srodkow na koncie.

Nie dziwi mnie to. Zdaje mi się, że kiedyś znajomy mi opowiadał, że podszedł do niego jakiś typ i zapytał o godzinę, a gdy wyjął komórkę, ten wyrwał mu ją i zwiał. Dlatego moim zdaniem trzeba być ostrożnym, a dawanie nieznajomemu swojego telefonu albo aparatu (!!!) do ręki jest głupie.

Ręce mi opadły jak przeczytałam o nieczęstowaniu gości dzieci...

[monika_sonia]

Mi ręce opadły po przeczytaniu ostatniego "artykułu" na pudelku...

[201607231707]

Link? Nie zagladam na pudelka

[dacn]

Napisane przez monika_sonia

Mi ręce opadły po przeczytaniu ostatniego "artykułu" na pudelku...

Przegięli!!!

[201607231707]

Ok, już mam.
Po co pudelek zamieszczał taka wiadomość? IMHO to nie portal na takie rzeczy.
A ze zdjęciami to juz w ogóle przegięli.

[monika_sonia]

Napisane przez Demi93

Link? Nie zagladam na pudelka

Jak możesz . Dla mnie to najbardziej wiarygodne źródło, zaraz po super expressie.

---------- Dopisano o 19:03 ---------- Poprzedni post napisano o 19:00 ----------

Napisane przez Demi93

Ok, już mam.
Po co pudelek zamieszczał taka wiadomość? IMHO to nie portal na takie rzeczy.
A ze zdjęciami to juz w ogóle przegięli.

Dawniej pisali tylko o gwiazdach i "gwiazdach". Dziwi mnie, że od jakiegoś czasu zamieszczają też artykuliki o polityce, nikomu nie znanych ludziach, albo o jakichś psycho . Oni tam mają kasę od komentarza, dlatego wg mnie robią błędy, piszą o byle czym, żeby tylko ludzie komentowali .

[Suvia]

O, mamo, Monik i Sonik na ludzkich


Czy chodzi o gołą klatę Bjibera? Taki żarcik. Nie no, przegięcie ;/

[dacn]

Napisane przez monika_sonia

Jak możesz . Dla mnie to najbardziej wiarygodne źródło, zaraz po super expressie.

---------- Dopisano o 19:03 ---------- Poprzedni post napisano o 19:00 ----------



Dawniej pisali tylko o gwiazdach i "gwiazdach". Dziwi mnie, że od jakiegoś czasu zamieszczają też artykuliki o polityce, nikomu nie znanych ludziach, albo o jakichś psycho . Oni tam mają kasę od komentarza, dlatego wg mnie robią błędy, piszą o byle czym, żeby tylko ludzie komentowali .

Tylko o to chodzi a im więcej wejść tym więcej zysków z reklam.