Tu szalone są mężatki i panienki psychopatki ! :D PM2013, cz.55 ! :)

[perfuzja]

Napisane przez Olgietka

Ok... a ja Ci obiecuję, że jak halfPerfi będzie wystarczająco duży, to ja mu/jej nakabluję, że mówiłaś na niego per. płód...
Tyyyy Tyyy....

Jak się za to obrazi, to znaczy, że mi dziecko podmienili w szpitalu

[fantastka]

Napisane przez edek198821

jeszcze nie miałam się okazji przedstawiać ale już miałam w poniedziałek sytuację w aptece
byłam po plastry i po tabletki tż na kręgosłup i pani nie była pewna czy je ma a tż był w aucie i mówię do niej że jak nie ma to zawołam...i się zacięłam i chciałam powiedzieć że chłopaka i szybko powiedziałam że jak tego to zawołam męża i sobie wybierze inne

Mi też dziwnie się mówi o TŻ "mąż" i z tym w sumie mam największy problem Do nazwiska już przywykłam, bo w pracy sama musiałam wszędzie je pozmieniać, w dodatku podpisuję milion dokumentów codziennie, więc i podpis, i parafkę mam wyćwiczone

Najgorzej mamy z rodzicami, bo ani moi, ani męża nie zaproponowali nam, żeby im mówić "mamo, tato"... Mi się nieraz wymsknie "pani, pan", ale raczej staram się mówić bezosobowo... Głupio tak, a oni się dziwnie za każdym razem na mnie patrzą
A TŻ to nawet nie wiem, jak mówi, ciekawa jestem jak się odzywa to teścia =swojego szefa Ale na pewno na "pan"

[Laura28]

Napisane przez zielona87

14.30... moze was puszcza wczesniej, albo sie spóźnij. Jakbym zobaczyla kogoś z forum to bym chyba padła ze wzruszenia

W sumie mam wakacje, więc mogę jeździć gdzie chce, tylko muszę przekonać Tżta. mo, ale on pracuje.

[melleczka]

Ale ja na pewno będę walczyć z właścicielką. Znajomi nam opowiadali, że było wesele ich znajomych tam gdzie nasze. Uzbierali 125 osób, kazali im płacić za te 5 miejsc, to młody powiedział, że w takim razie rezygnują, tydzień przed weselem. No i nie mieli wyjścia... Tzn wiadomo, że by nie zrezygnowali, bo przecież nigdzie by sali nie znaleźli, ale dla lokalu to też ogromna strata, więc puścili im to płazem. A jak będzie się upierać to nie wiem... Mogę wziąć dodatkowe danie czy cokolwiek innego żeby im dać zarobić, ale żebym za te cholerne puste miejsca nie płaciła, bo to bezsens.

---------- Dopisano o 15:12 ---------- Poprzedni post napisano o 15:12 ----------

Napisane przez fantastka

a potrzebujesz 120?

130

[anius_7]

Napisane przez ennostiel

Roberta To są trzy tak samo się nazywające po mężu panie w Szczecinie?

Ja w Stargardzie mieszkam i ta druga Ania też

[zielona87]

Napisane przez tusia0708

zwłaszcza mnie! w uczelnianym stroju mało adekwatnym do sytuacji lecę obczaić w którym kościele

Byłabym pewna że to Ty

Napisane przez Laura28

W sumie mam wakacje, więc mogę jeździć gdzie chce, tylko muszę przekonać Tżta. mo, ale on pracuje.

Kraków jest ładny, wpadaj

[naiat]

Napisane przez perfuzja

Jak się za to obrazi, to znaczy, że mi dziecko podmienili w szpitalu

Ja mówię, że jeśli moja przyszła córka będzie lubić kolor różowy to jej badnia DNA zrobię

[burlesque90]

Dzięki Dziewczyny

Mell - współczuję sytuacji. Ludzie jednak nie mają wyobraźni totalnie Może faktycznie ci znajomi, o których wcześniej pisałaś? Pewnie zrozumieją sytuację...

[Laura28]

Napisane przez naiat

Ja mówię, że jeśli moja przyszła córka będzie lubić kolor różowy to jej badnia DNA zrobię

[anius_7]

Napisane przez fantastka

Najgorzej mamy z rodzicami, bo ani moi, ani męża nie zaproponowali nam, żeby im mówić "mamo, tato"... Mi się nieraz wymsknie "pani, pan", ale raczej staram się mówić bezosobowo... Głupio tak, a oni się dziwnie za każdym razem na mnie patrzą
A TŻ to nawet nie wiem, jak mówi, ciekawa jestem jak się odzywa to teścia =swojego szefa Ale na pewno na "pan"

my mamy największy problem właśnie z rodzicami. O ile moi są luźni i już w sobotę się śmiali, żeby "synuś mówił do nich mamusiu/ tatusiu", a potem powiedzieli TŻ otwarcie, że ma mówić do nich po imieniu, to moi teściowie milczą w tym temacie. A TŻ i jego rodzeństwo nie zwracają się do nich mamo/tato i ja też sobie tego nie wyobrażam, ale nie wyskoczę nagle: Cześć Janek! ... I teraz się pilnuję i tak układam zdania, żeby używać formy bezosobowej

[Laura28]

Napisane przez zielona87

Kraków jest ładny, wpadaj

Muszę się zastanowić czy zrobić sobie taki mini wypad.

[Kin_Ga07]

Napisane przez Olgietka

Nam póki co od razu podziękowały dwie pary:
1. Ustalony wcześniej urlop (rodzina TŻ)
2. Bo ja nie uznaję takich imprez i do nikogo na wesele nie chodzę (rodzina TŻ)

Poza tym mam kilka pozycji na liście, które zaprosiłam dla samego zaproszenia... a i tak wiem, że ich nie będzie.. np. mój kuzyn, którego widziałam ostatni raz chyba z 15 lat temu...

Łoooj Olgietka nie mów hop...

Moja Teściowa kazała zaprosić dzieci jej kuzyki - 3 dorosłych ludzi, w stałych związkach, na stałe mieszkających za granicą. Mój TŻ zna tylko jedno z tej trójki dzieci, więc Teściowa stwierdziła, że zaproszenia dzieciom ciotki Jolki trzeba dać, bo będzie jej przykro, a oni i tak nie przyjadą, bo TŻta nie pamięta kiedy ostatni raz na oczy wiedzieli, więc na pewno nie będzie im się chciało brać urlopu i przyjeżdżać do Polski na ślub do prawie obcej osoby.
Pojechaliśmy do ciotki Jolki, zostawiliśmy zaproszenia dla jej dzieci, a ona co? Mówi, że ta dwójka zza granicy już zabukowała bilety i na 100% przyjadą na nasze wesele, bo to świetna okazja do spotkania z rodziną

Napisane przez tusia0708

Mell sytuacja do

co do dopraszania- ja osobiście poczułabym się źle, odebrałabym to tak: teraz na 2tyg przed slubem?teraz się im przypomniało czy tyle gości im odpadło?

co do odmów: u nas w dniu ślubu nie zjawiło się 6osób potwierdzonych(zapłaconyc h) za to doszły 2 których miało nie byc

co do zapełnienia miejsca na sali: jedziemy???????????????

Ja chcę jechać! Tylko nie wiem jak tam dojechać Może zabrałabym się z jakąś PMką z moich stron Tylko pewnie TŻ nie da się wyciągnąć bo uzna mnie za totalnie ☠☠☠☠☠☠☠niętą

Napisane przez Karoloo

Szczerze to bym pojechała A jak mąż się nie zgodzi to sama

[fantastka]

Napisane przez melleczka

Ale ja na pewno będę walczyć z właścicielką. Znajomi nam opowiadali, że było wesele ich znajomych tam gdzie nasze. Uzbierali 125 osób, kazali im płacić za te 5 miejsc, to młody powiedział, że w takim razie rezygnują, tydzień przed weselem. No i nie mieli wyjścia... Tzn wiadomo, że by nie zrezygnowali, bo przecież nigdzie by sali nie znaleźli, ale dla lokalu to też ogromna strata, więc puścili im to płazem. A jak będzie się upierać to nie wiem... Mogę wziąć dodatkowe danie czy cokolwiek innego żeby im dać zarobić, ale żebym za te cholerne puste miejsca nie płaciła, bo to bezsens.

---------- Dopisano o 15:12 ---------- Poprzedni post napisano o 15:12 ----------


130

Mell ale przecież nawet jak zapłacisz za te puste miejsca to porcje dla tych osób będą przygotowane, prawda? I to znajdzie się na stołach, na półmiskach? Więc to nie są całkiem w błoto wyrzucone pieniądze, dobrze myślę? A jak zostanie z wesela jedzenie to weźmiesz przecież do domu coś, albo rozdasz.

[myszka 1234567]

Mnie teściu powiedział ze mam do niego mówic po imieniu(z tesciową od 5 lat jestem na Ty), a przy oficjalnych imprezach mam mówic ''najukochanszy, najwspanialszy tatuniu'' Żartował oczywiście

[edek198821]

Napisane przez anius_7

SOBOTA 15.06.2013 NASZ ŚLUB

PRZYGOTOWANIA
Wstałam przed 7 i znów czułam się spokojna i wyluzowana piątkowo-wieczorny stres zniknął. Słoneczko świeciło, chociaż kilka chmurek było na niebie. Zjadłam z apetytem śniadanko i ogarniałam się do fryzjera. Tutaj powstał pierwszy problem :P Nie miał mnie kto do niego zawieźć. Moje auto oddałam tacie, bo jego autem jechaliśmy do ślubu, mój TŻ musiał jeszcze zrobić kurs na salę, a świadkowa w ostatniej chwili zmieniła fryzjera i czesała się w tym samym czasie co ja. Już miałam iść na pieszo, ale poratował mnie mój teściu w ogóle to zapomniałam, że u fryzjera miałam mieć ze sobą kwiatka we włosy, więc jeszcze biegiem pędziliśmy do kwiaciarni i od razu odebraliśmy mój bukiet (był przepiękny, taki o jakim marzyłam ), butonierki i bransoletkę dla świadkowej (bransoletka natomiast nie zniewalała :P). Do fryzjerki zajechałam na styk, ale i tak musiałam czekać. Akurat przede mną czesała taka starszą babkę, jajcarę nie z tej ziemi i uśmiałam się jak nie wiem co! dawały mi złote rady małżeńskie, radziły co robić, czego nie robić wesoło było! Pod koniec czesania przyjechała pani fotograf i w ogóle mnie nie krępowało, że cyka mi foty ciągle czułam się naprawdę cudownie! A fryzura wyszła o taka co prawda zmieniłyśmy ją trochę, była inna niż na próbie, ale według mnie piękniejsza i bardziej utrwalona .Wróciłam od fryzjera razem z panią fotograf, bo nikt innym nie miał czasu po mnie przyjechać :P W ogóle to fryzjerka od razu przypięła mi welon i jak wracałam do domu to wszyscy sąsiedzi zacieszali, machali mi, gratulowali to było bardzo miłe i wzruszające po fryzjerze chwilę odpoczęłam w przyjechał TŻ z siostrą, szwagrem i ojcem i dekorowaliśmy dom i auto. Teściu wprowadzał nerwową atmosferę, bo ciągle komentował, że czemu na ostatnią chwilę to robimy, że trzeba było wczoraj się tym zająć, itd… Wkurzał mnie. I ucieszyłam się jak po 10 minutach zadzwoniła teściowa, że ma wracać do domu, bo coś tam trzeba zrobić :P My na spokojnie skończyliśmy dekorację i wyszło fajnie dom trochę kiczowaty, ale co tam a auto takie jak chciałam Byłam zadowolona! Później już się pożegnałam z TŻ i powiedział do mnie tak słodko: to do zobaczenia Narzeczona, ostatni raz tak do Ciebie mówię, bo potem już będziesz moją ŻONĄ to było takie czułe... I wyszło tak, że zostałam sama. Wcześniej prosiłam rodziców, żeby do mnie przyjechali, ale do nich też zjechali się gości i nie bardzo się mogli ruszyć. W pewnym momencie zrobiło mi się smutno, że zostawili mnie wszyscy samą w takim dniu i poczułam, że mam potrzebę odwiedzenia mojej siostry (moja starsza siostra nie żyję od 10 lat)… Nie miałam tylko czym jechać na cmentarz, poza tym było tak gorąco, a ja jeszcze z tym welonem. I wiecie co zrobiłam? Uklęknęłam sobie i się pomodliłam… Piszę to teraz i ciarki mam, wtedy tez tak miałam. Na chwilę się rozkleiłam, ale potem moc i dobry humor do mnie wróciły. Wiedziałam, że siostra jest ze mną i mnie wspiera tam z góry! I wtedy już mi nie było smutno, że jestem sama, przynajmniej miałam spokój i czas dla siebie. Zjadłam ciasto, wypiłam kaweczkę i myślałam o tym, że za chwilę będą ŻONĄ że moje marzenie się spełni! Przed 13 przyjechała moja świadkowa, zaraz za nią pani od makijażu i wtedy to się zrobiło wesoło na całego. Babka od makijażu to taka wariatka, ciągle powtarzała, że jestem piękna i jestem sobowtórem Haliny Mlynkowej Jak dojechali kamerzyści (mieliśmy dwóch, kręcili aparatami) i fotografka to się zrobiło jakoś tłoczno, ale czułam się cudownie Najpierw pomalowała mnie – tak ja na próbnym byłam mega zadowolona! Potem świadkową, ale tej to ciężko dogodzić :P Moja gwiazdeczka marudziła z kolorami cieni, ale w końcu jakoś tam się dogadały. Potem makijażystka pojechała do moich przyjaciółek i opowiadały mi, że jak wpadła do nich to mówi: no nasza piękna Mlynkowa już gotowa i tak oto mam nową ksywkę Potem ekipa telewizyjno-fotograficzna zawinęła się do TŻa a my ze świadkową odpoczywałyśmy i szykowałyśmy mój niezbędnik. Od tego momentu czas zaczął płynąc jakoś szybciej powoli zaczęłam się ubierać, bo nie chciałam świecić gołym tyłkiem przed foto i kamerunami. Wszystko poszło gładko, chociaż bałam się jak założę suknię z tym welonem na głowie (miałam taki do pasa, więc dość długi). Nie wiedziałyśmy na którą nogę podwiązka idzie, ale później kamerzyści nas uświadomili, że na prawą ekipa filmowa wpadła jak już byłam ulokowana w sukni, pokręcili resztę przygotowań. Niektóre momenty musiałyśmy powtarzać kilka razy i trochę zaczęło mnie to męczyć :P kolczyki zakładałam chyba ze 4 razy :P i pojawił się mały stres, że zaraz się wszyscy zjadą a ja niegotowa. Ale wyrobiliśmy się ze wszystkim i ostatecznie to ja czekałam na gości I tutaj zrobiłam chyba największego babola! Bo jak zobaczyłam przez okno moją rodzinkę, moich rodziców takich podekscytowanych, teściów, babcię TŻ (która ma 93 lata i pierwotnie nie chciała przyjechać, ale dała radę) to tak się wzruszyłam i cieszyłam i byłam taka szczęśliwa, że wyglądałam ciągle przez to okna i machałam do wszystkich! A potem mnie ludzie uświadamiali, że PMka nie powinna Młodego wyglądać, bo to zły znak :P no ale już trudno :P poza tym ja nie wyglądałam na TŻa tylko się witałam przez okienka z rodzinką To był jeden z najbardziej wzruszających momentów tego dnia. Jak usłyszałam trąbienie to się schowałam i czekałam u góry, a cała rodzinka na dole. Nasz świadek, który jest akordeonistą załatwił swoich kolegów i tak pięknie grali! I było tak głośno, chyba pół miasta nas słyszało jak TŻ wszedł to świadkowa dała mi sygnał, że teraz kolej na moje wejście. i to też był wspaniały moment! Szłam po schodach dumna i przeszczęśliwa i powiem nieskromnie: zrobiłam furorę wszyscy oniemieli!! A mój TŻ nie umiał wydusić słowa z wrażenia powiem Wam,że generalnie to mam tendencję do krytykowania samej siebie, zawsze znajdę coś co mi nie pasuje, bo tu mi coś sterczy, tu źle leży, itp. A tego dnia czułam się jak księżniczka! Serio! Wszystko mi się podobało, czułam się rewelacyjnie! Foto i kamerzyści też to zauważyli i mówili, że taka pani młoda to skarb dla nich bo ja ciągle zacieszałam i się przeglądałam w każdym lustrze i w każdej szybce Błogosławieństwo poszło sprawnie i bez łez. Tzn. bez moich łez, bo rodzice płakali. Mi się śmiać chciało, bo oni nie bardzo wiedzieli co mają robić jedni kropili nas wodą, inni nie, jedni dali krzyż do całowania, inni nie, jedni robili znak krzyża na czole, drudzy nie – było śmiesznie Potem pojechaliśmy do kościoła trąbiąc przez całe miasto

pięknie
ale miałaś dużo momentów wzruszenia...mimo niektórych nie powodzeń widać jak piszesz że byłaś szczęśliwa

[melleczka]

Napisane przez fantastka

Mell ale przecież nawet jak zapłacisz za te puste miejsca to porcje dla tych osób będą przygotowane, prawda? I to znajdzie się na stołach, na półmiskach? Więc to nie są całkiem w błoto wyrzucone pieniądze, dobrze myślę? A jak zostanie z wesela jedzenie to weźmiesz przecież do domu coś, albo rozdasz.

No w sumie... O tym nie pomyślałam... albo i tak to rozwiązać...

[myszka 1234567]

Napisane przez fantastka

Mell ale przecież nawet jak zapłacisz za te puste miejsca to porcje dla tych osób będą przygotowane, prawda? I to znajdzie się na stołach, na półmiskach? Więc to nie są całkiem w błoto wyrzucone pieniądze, dobrze myślę? A jak zostanie z wesela jedzenie to weźmiesz przecież do domu coś, albo rozdasz.

Nie wiem czy ciepłe dania zabiera sie do domu.......zazwyczaj tylko to co z wiejskiego stołu i czesc przystawek.

[Laura28]

Kinga a skąd jesteś?
Edit: wiem.

[fantastka]

Napisane przez anius_7

my mamy największy problem właśnie z rodzicami. O ile moi są luźni i już w sobotę się śmiali, żeby "synuś mówił do nich mamusiu/ tatusiu", a potem powiedzieli TŻ otwarcie, że ma mówić do nich po imieniu, to moi teściowie milczą w tym temacie. A TŻ i jego rodzeństwo nie zwracają się do nich mamo/tato i ja też sobie tego nie wyobrażam, ale nie wyskoczę nagle: Cześć Janek! ... I teraz się pilnuję i tak układam zdania, żeby używać formy bezosobowej

Eh, ci teście

[naiat]

Napisane przez fantastka

Mell ale przecież nawet jak zapłacisz za te puste miejsca to porcje dla tych osób będą przygotowane, prawda? I to znajdzie się na stołach, na półmiskach? Więc to nie są całkiem w błoto wyrzucone pieniądze, dobrze myślę? A jak zostanie z wesela jedzenie to weźmiesz przecież do domu coś, albo rozdasz.

O tym samym pomyślałam. Przy takiej liczbie gości te 10 dodatkowych porcji i tak zniknie

[melleczka]

Napisane przez myszka 1234567

Nie wiem czy ciepłe dania zabiera sie do domu.......zazwyczaj tylko to co z wiejskiego stołu i czesc przystawek.

U nas tak Jak kuzynce w ostatniej chwili odpadły 4 osoby, za które zapłacili to potem dostali te 4 porcje do domu

[myszka 1234567]

Napisane przez melleczka

No w sumie... O tym nie pomyślałam... albo i tak to rozwiązać...

A lokal nie może zamienić tej kasy z osób które nie przyjdą na dodatkowe przystawki? Jakies pdgrzewane pierogi, bigos albo cus innego? eby Ci zrobili jedzenie za te pieniadze po prostu

[malinka9191]

Napisane przez anius_7

my mamy największy problem właśnie z rodzicami. O ile moi są luźni i już w sobotę się śmiali, żeby "synuś mówił do nich mamusiu/ tatusiu", a potem powiedzieli TŻ otwarcie, że ma mówić do nich po imieniu, to moi teściowie milczą w tym temacie. A TŻ i jego rodzeństwo nie zwracają się do nich mamo/tato i ja też sobie tego nie wyobrażam, ale nie wyskoczę nagle: Cześć Janek! ... I teraz się pilnuję i tak układam zdania, żeby używać formy bezosobowej

i tego sie boje najbardziej, ze nie bede wiedziala jak mowic do tesciow.
Mamo/tato nie powiem. Ciekawe czy cos mi tesciowie zaproponuja

[fantastka]

Napisane przez myszka 1234567

Nie wiem czy ciepłe dania zabiera sie do domu.......zazwyczaj tylko to co z wiejskiego stołu i czesc przystawek.

A dlaczego nie? Kotlety przecież można odgrzać tylko wiadomo, przez tydzień to nie postoi i trzeba w miarę szybko zjeść. No albo rozdać, tak jak pisałam.

[naiat]

Napisane przez malinka9191

i tego sie boje najbardziej, ze nie bede wiedziala jak mowic do tesciow.
Mamo/tato nie powiem. Ciekawe czy cos mi tesciowie zaproponuja

Ja mam nadzieję, że Teściówka będzie optowac za wersją "pani ..."

[myszka 1234567]

Napisane przez fantastka

A dlaczego nie? Kotlety przecież można odgrzać tylko wiadomo, przez tydzień to nie postoi i trzeba w miarę szybko zjeść. No albo rozdać, tak jak pisałam.

O widzisz To dobrze, zawsze jakieś rozwiazanie Nie wiedziałam, nawet o to nie pytałam w restauracji

[Kin_Ga07]

Napisane przez Laura28

Kinga a skąd jesteś?
Edit: wiem.

Lubelskie

[fantastka]

Napisane przez malinka9191

i tego sie boje najbardziej, ze nie bede wiedziala jak mowic do tesciow.
Mamo/tato nie powiem. Ciekawe czy cos mi tesciowie zaproponuja

No moi milczą jak grób Nie żebym chciała im mówić "mamo i tato" no ale... nawet jakbym chciała to nic mi nie zaproponowali, a sama mam zacząć? Phi. Wszyscy wujkowie TŻ na weselu i poprawinach mnie zaczepiali i mówili "Maaagda, mów mi wujek" itd, a oni ani słówka nie rzekli. A jak nie rzekli to niech się dziwnie nie patrzą na mnie, o.

[Laura28]

Napisane przez naiat

Ja mam nadzieję, że Teściówka będzie optowac za wersją "pani ..."

Oj, ja się obawiam, że moi teściowie będą chcieli mamo/tato. Jestem tylko ciekawa czy zaproponują. Już od dawna mówili, że należę do rodziny.

[melleczka]

Napisane przez myszka 1234567

A lokal nie może zamienić tej kasy z osób które nie przyjdą na dodatkowe przystawki? Jakies pdgrzewane pierogi, bigos albo cus innego? eby Ci zrobili jedzenie za te pieniadze po prostu

Zapytam To razem da jakieś 1500-2000 zł więc powinnam mieć za to nawet dodatkowe danie gorące...