czy ktoś szuka pracy?

[Hosenka*]

Napisane przez Teamkilla

TO JEST CHORE, zwłaszcza jak często do konkursów ludzie sie uczą, opracowuja ustawy itp., podchodzą do egzaminow, przechodzą przez ten cały cyrk (wiele dziewczyn o tym w tym watku pisało) a na koncu i tak wychodzi, ze robota była dla czyjeś upośledzonej intelektualnie córci

Dlatego ja staram się dotrzeć do kogoś, kto by mógł mi powiedzieć, że czy jest w ogóle sens startować.
Podobnie było z poprzednią pracą, która miałam przez 3 miesiące - znalazłam ogłoszenie, zgłupa zapytałam mamę czy zna własciciela, stwierdział ze ona nie, ale mozna znać jej koleżanka z pracy. I faktycznie. Poprosiłam żeby zadzwoniła podpytac czy koleś ma już kogoś na oku, okazało się że nie, więc złożyłam swoją ofertę.

Podobnie było z urzędem w którym rok pracowałam - okazało sie że mój kuzyn i kuzynka znają kierowniczkę Delegatury, stanowisko było wolne, więc złożyłam papiery.

Jasne, że nie wszędzie się dotrze, ale lepiej dowiadywac się wcześniej i darować sobie kucie ustaw i nerwy.

Pamiętam, jak ok 2 lata temu przystąpiłam do egzaminu w Urzędzie Kontroli Skarbowej - byłam naładowana mega pozytywnie, ale zaczełam rozmiać z innymi dziewczynami i jedna powiedziała, że moze nam pokazać która dostanie tą pracę, że stanowisko jest już obstawione I kto wygrał? Dziewczyna, która ma takie samo nazwisko jak Naczelnik Urzędu Skarbowego. Przypadek? Może ... Ale bardziej skłaniam się ku wersji, ze to jednak rodzina.
Póbowałam się dowiedzieć wcześniej czy jest sens wysyłać papiery, poprosiłąm więc sąsiadkę, która tam pracowała czy miałaby możliwość podpytania czy jest sens. Pytała, niby stanowisko nie było obstawione. Może nie chcieli powiedziec prawdy, a może wtedy jeszcze nie było obstawione?


Chore czy nie chore, ale spotkane jest to na całym świecie, a wręcz powszechne jest np. w Niemczech gdzie firmy to prawie jedną rodziną Tak nie jest tylko w PL
Pamiętam przypadek pewnej Wizażanki, która starała się o lepsza pracę w Anglii: o ile dobrze pamietam chodziło o koncern informatyczny, przeszła już 3 etapy (test pisemny, praktyczny i rozmowa), doszła do ścisłej trójki (z ponad 100 osób) i niestety. W odpowiedzi dostała suchą informację, że była najlepsza, ale stanowisko było już "obiecane" komuś innemu

[gorzka prawda]

Wiesz co Hosenka, masz rację. Kiedyś również zapierałam się jak mogłam przed pracą z czyjegoś polecenia. Ale to kiedyś było jakiś czas temu, a wtedy było inaczej. Wolałam iść do sklepu czy roznosić ulotki, bo wiedziałam że niedługo SAMA znajdę coś ciekawego. Teraz się to nieco zmieniło. Nie miałabym już oporów przed pytaniem znajomych o pracę i wykorzystywaniem wszelkich znajomości swoich i znajomości znajomych w celu znalezienia pracy. Nie miałabym oporów przed wstawiennictwem kogoś z rodziny. Głupia bym była, gdybym tego nie wykorzystała.

Tylko, że ja nie mam znajomości. I mam prawo mieć poczucie niesprawiedliwości i je mam i to ogromne! To jest właśnie mój punkt widzenia.

[Hosenka*]

Napisane przez gorzka prawda

Tylko, że ja nie mam znajomości. I mam prawo mieć poczucie niesprawiedliwości i je mam i to ogromne! To jest właśnie mój punkt widzenia.

Twoi rodzice czy ktoś z rodziny nie mają pracy o takim charakterze, że mają kontakt z ludźmi, obracają się wśród ludzi z różnych instytucji czy firm prywatnych?

[gregia]

ja poki co probowalam znalesc prace bez znajomosci, lecz niestety nie dało rady i sama poprosilam ojca zeby uruchomił swoje znajomosci bo sama nie dam rady dorwac pracy

[gorzka prawda]

Napisane przez Hosenka*

Twoi rodzice czy ktoś z rodziny nie mają pracy o takim charakterze, że mają kontakt z ludźmi, obracają się wśród ludzi z różnych instytucji czy firm prywatnych?

Niestety nie
Jedyną taką osobą mogłaby być mama narzeczonego, ale ona przebojowa jest jedynie w domy, a jak trzeba coś załatwić to jej nie ma. Nawet nie potrafił się zapytać kogoś czy jest jakikolwiek nabór (już nie mówię o wstawiennictwie). Jedynie jak coś przypadkiem wie, to mi powie, ale nigdy się sama niczego nie dowie.

A tak w temacie to jeszcze chciałabym coś dopowiedzieć. Napisałam wyżej, że bez zastanowienia skorzystałabym ze znajomości (gdybym je miała). Owszem, ale tylko dlatego, że potrzebne mi sa bardzo pieniądze, a wiem że i tak szukałam pracy na własną rękę. Ta po znajomości mogłaby być najlepsza, ale na pewno nie czułabym się w niej dobrze. Dla mnie najważniejsza jest satysfakcja, a mam ją jedynie wtedy gdy w coś włożę dużo pracy i wysiłku. Ze mnie taka głupia Zosia Samosia jest, wszystko chcę sama. Tylko, że to moje podejście nijak ma się do dzisiejszych realiów.

[88Ekaterina88]

mam problem

dzwonił do mnie facet z pracy tymczasowej o prace w charakterze pomocy w markecie na zlecenie na 7 dni. było by to około 6,50 pln na ręke na godzinę, praca po 8 godzin dziennie. Tylko teraz pojawaija się schody, bym musiała się wyrejestrowac z up i mogę stracic prawo do kursu na który się zapisałam i nie widomo czy jak po tych 7 dniach znowu sie zarejestruję to czy bede miała prawo? chyba tak do zapisania się, ale czy mnie wybiorą teraz? drugie ale to dojazd, do marketu mam 60 km w obie strony i nie wiem czy cos mi zostanie na plusie oprócz 100 pln i nie wiem czy jest sens jeżdzenia aby dostać tylko te 100 czy 150 pln a drugie tyle wydać na dojazd ?

[Myszka_83]

Napisane przez 88Ekaterina88

mam problem

dzwonił do mnie facet z pracy tymczasowej o prace w charakterze pomocy w markecie na zlecenie na 7 dni. było by to około 6,50 pln na ręke na godzinę, praca po 8 godzin dziennie. Tylko teraz pojawaija się schody, bym musiała się wyrejestrowac z up i mogę stracic prawo do kursu na który się zapisałam i nie widomo czy jak po tych 7 dniach znowu sie zarejestruję to czy bede miała prawo? chyba tak do zapisania się, ale czy mnie wybiorą teraz? drugie ale to dojazd, do marketu mam 60 km w obie strony i nie wiem czy cos mi zostanie na plusie oprócz 100 pln i nie wiem czy jest sens jeżdzenia aby dostać tylko te 100 czy 150 pln a drugie tyle wydać na dojazd ?

Ja bym się nie wyrejestrowywała z UP i poczekała na ten kurs, bo długość zarejestrowania ma napewno nie małe znaczenie przy kwalifikowaniu na kurs z UP - wiem to z własnego doświadczenia a ta praca to w sumie nie rewelacja i jeszcze tak daleko, może warto jeszcze poczekać

[88Ekaterina88]

no wiem z jednej strony a z drugiej juz bym chciała wyjsc do ludzi bo zwariuję
jutro jadę do up, zobacze jak sie sprawy mają z tym kursem, bo juz w kwietniu powinien sie odbyc.

[juhaska]

Napisane przez 88Ekaterina88

no wiem z jednej strony a z drugiej juz bym chciała wyjsc do ludzi bo zwariuję
jutro jadę do up, zobacze jak sie sprawy mają z tym kursem, bo juz w kwietniu powinien sie odbyc.

możliwe, że Twój PUP podjął już decyzję o wyborze osób na szkolenie, bo jak wyrejestrujesz się z powodu podjęcia pracy to Twoje zgłoszenie na szkolenie będzie unieważnione

[gorzka prawda]

88Ekaterina88 ta praca to nic konkretnego, nawet pieniędzy z tego nie będzie. Jakbyś miała wybierać między tą pracą a niczym to ok. Myślę, że jednak w porównaiu ze szkoleniem nie warto ryzykować. Ja bym wybrała szkolenie, bo jak się wyrejestrujesz to na pewno stracisz szansę na szkolenie, skoro rusza już w kwietniu. Jak napisała juhaska, na pewno już wybrali osoby na to szkolenie. Podjedź jutro do UP i zapytaj czy cię wybrali. Będzie wszystko jasne.

[Hosenka*]

Dostałam od koleżanki propozycję pracy w salonie meblowym. Co prawda to nic pewnego, ale mam się zastanowić czy w razie czego byłabym zainteresowana.
No i jestem w kropce, nie wiem czy wybrzydzać czy brać co dają, bo szukam zgoła innej pracy, ale:
1. wiem, że z pracą jest ciężko
2. zasiłek mi nie przysługuje a pieniążki by się przydały
3. zawsze mogę szukać w między czasie innej pracy

Okazuje się, że pracuje tam żona kolegi mojego TŻ i prawdopodobnie będzie to praca w zastępstwie za nią, bo jest w ciąży i jest na zwolnieniu - tego dowiem się dziś lub jutro, bo koleżanka która mi przekazał tą ofertę ma się spotkać z inną koleżanką, która z koleji tam pracuje i jej powiedziała że szukają kogoś (skomplikowane ). Gdyby faktycznie tak było to byłoby fajnie, bo miałabym perspektywe pracy na kilka miesięcy, a w razie czego miałabym 3 dni wypowiedzenia, więc ewentualny przyszły pracodawca nie zniechęciłby się długim czekaniem na mnie.

Co myślicie?

---------- Dopisano o 20:05 ---------- Poprzedni post napisano o 20:03 ----------

Napisane przez gorzka prawda

88Ekaterina88 ta praca to nic konkretnego, nawet pieniędzy z tego nie będzie. Jakbyś miała wybierać między tą pracą a niczym to ok. Myślę, że jednak w porównaiu ze szkoleniem nie warto ryzykować. Ja bym wybrała szkolenie, bo jak się wyrejestrujesz to na pewno stracisz szansę na szkolenie, skoro rusza już w kwietniu. Jak napisała juhaska, na pewno już wybrali osoby na to szkolenie. Podjedź jutro do UP i zapytaj czy cię wybrali. Będzie wszystko jasne.

Popieram a od siebie dodam jeszcze że uczeszczając na szkolenie dostaje się stypendium i sądze, że wyjdziesz na tym lepiej (pod względem zarówno nauki nowych rzeczy, podwyzszenia kwalifikacji jak i finansowym).

[88Ekaterina88]

no właśnie wiem z tym szkoleniem. jutro tż ma pogadać ze swoją znajomą co ma znajomą w up i ta ma się wypytac czy już ustalili cos i czy wybrali osoby i czy ja jestem na wiście, bo pewnie w rozmowie wewnątrz więcej się dowie niz jak ja tam się zapytam, no ale i tak jadę do miasta to i tak podejdę, bo jak nie bedzie chętnych na to moje szkolenie to może się przepisze na inne co już kilka osób brakuje. za szkolenie mam zwracany nawet dojazd
ten koles na razie nie oddzwonił, wiec ja tez dzwonić nie bedę, co prawda szlak mnie juz trafia w domu, ojciec kaze mi iśc do tego marketu, ale wiem że to robi z troski i że chce pomóc. no, zobaczymy jak to będzie rch.

[gorzka prawda]

Napisane przez Hosenka*

Dostałam od koleżanki propozycję pracy w salonie meblowym. Co prawda to nic pewnego, ale mam się zastanowić czy w razie czego byłabym zainteresowana.
No i jestem w kropce, nie wiem czy wybrzydzać czy brać co dają, bo szukam zgoła innej pracy, ale:
1. wiem, że z pracą jest ciężko
2. zasiłek mi nie przysługuje a pieniążki by się przydały
3. zawsze mogę szukać w między czasie innej pracy

Okazuje się, że pracuje tam żona kolegi mojego TŻ i prawdopodobnie będzie to praca w zastępstwie za nią, bo jest w ciąży i jest na zwolnieniu - tego dowiem się dziś lub jutro, bo koleżanka która mi przekazał tą ofertę ma się spotkać z inną koleżanką, która z koleji tam pracuje i jej powiedziała że szukają kogoś (skomplikowane ). Gdyby faktycznie tak było to byłoby fajnie, bo miałabym perspektywe pracy na kilka miesięcy, a w razie czego miałabym 3 dni wypowiedzenia, więc ewentualny przyszły pracodawca nie zniechęciłby się długim czekaniem na mnie.

Co myślicie?

To pytanie na końcu to chyba retoryczne było
Ja uważam, że nie wybrzydzaj, bo: patrz punkt 1, 2 i 3 wyżej.
A tak swoją drogą jak dobrze mieć koleżanki i koleżanki koleżanek

PS a nie za krótko tej pracy szukałaś? Żartuje oczywiście, ciesze się i żeby się udało.

[Teamkilla]

Ekaterina, więcej masz do stracenia niz do zyskania w tym markecie - 120 km dziennie musisz zrobić = koszty, wynagrodzenie - małe, czas zatrudnienia - 7 dni, a potem radx sobie sama rejestruj sie od nowa :/ a podejrzewam, że przy ubieganiu sie o szkolenia "staż" zarejestrowania w PUPie tez ma znaczenie. Ja wiem, że cieżko w domu wysiedzieć, ale czasem warto sobie wszystko dobrze przekalkulować, bo mozna wyjść jak Zabłocki na mydle.

pozdrawiam

[88Ekaterina88]

Napisane przez Teamkilla

Ekaterina, więcej masz do stracenia niz do zyskania w tym markecie - 120 km dziennie musisz zrobić = koszty, wynagrodzenie - małe, czas zatrudnienia - 7 dni, a potem radx sobie sama rejestruj sie od nowa :/ a podejrzewam, że przy ubieganiu sie o szkolenia "staż" zarejestrowania w PUPie tez ma znaczenie. Ja wiem, że cieżko w domu wysiedzieć, ale czasem warto sobie wszystko dobrze przekalkulować, bo mozna wyjść jak Zabłocki na mydle.

pozdrawiam

dziennie musze robic 60 km bo mam w jedną 30 km.

[Hosenka*]

Napisane przez gorzka prawda

To pytanie na końcu to chyba retoryczne było
Ja uważam, że nie wybrzydzaj, bo: patrz punkt 1, 2 i 3 wyżej.
A tak swoją drogą jak dobrze mieć koleżanki i koleżanki koleżanek

PS a nie za krótko tej pracy szukałaś? Żartuje oczywiście, ciesze się i żeby się udało.

No i wszystko jasne. To jednak nie jest praca za żonę kolegi. Najpierw umowa zlecenie na 3 miesiące, za minimalną płacę Poźniej normalna umowa, premie i kasa w zależności od utargu.

Niby to jeszcze lepiej, bo umowę zlecenie można rozwiązać z dnia na dzień.

Może i krótko, ale tak jak pisałam, to nic pewnego, zwłaszcza, że nie mam doświadczenia na podobnym stanowisku. Ale CV chyba złoże.

[Kachulec]

Napisane przez Hosenka*

No i wszystko jasne. To jednak nie jest praca za żonę kolegi. Najpierw umowa zlecenie na 3 miesiące, za minimalną płacę Poźniej normalna umowa, premie i kasa w zależności od utargu.

Niby to jeszcze lepiej, bo umowę zlecenie można rozwiązać z dnia na dzień.

Może i krótko, ale tak jak pisałam, to nic pewnego, zwłaszcza, że nie mam doświadczenia na podobnym stanowisku. Ale CV chyba złoże.

Najważniejsze abyś otrzymała prawdziwą umowę później.

A jak się będa z Tobą rozliczać przez pierwsze miesiące? To co jest na umowie czy będziesz dostawała też coś na lewo?

Popytaj jak u nich jest z rotacją, bo może być tak że biorą nowych na trzy miesiące i póxniej papa i znów następny nowy

Poczytaj opinie w necie.

[Lynn]

Napisane przez Hosenka*

No i wszystko jasne. To jednak nie jest praca za żonę kolegi. Najpierw umowa zlecenie na 3 miesiące, za minimalną płacę Poźniej normalna umowa, premie i kasa w zależności od utargu.

Niby to jeszcze lepiej, bo umowę zlecenie można rozwiązać z dnia na dzień.

Może i krótko, ale tak jak pisałam, to nic pewnego, zwłaszcza, że nie mam doświadczenia na podobnym stanowisku. Ale CV chyba złoże.

Hosenko, ja bym raczej nie przyjmowała takiej pracy. Nie wiem czemu, ale widzę, że pracodawcy w bardziej wymagających firmach patrzą na pracę w sklepie jak na wymarzoną ścieżkę rozwoju. Ile się natłumaczyłam,że pracowałam w sklepie, bo musiałam żyć za coś...Od tamtej pory stwierdzilam, ze póki mam jakieś środki, to nie przyjmę pracy w sklepie. Bardzo ciężko niestety wyjść z tej szufladki.

[Hosenka*]

Napisane przez Kachulec

Najważniejsze abyś otrzymała prawdziwą umowę później.

Na tym mi nieszczególnie zależy bo mam nadzieje, że w trakcie tych 3 miesięcy znajdę inną pracę

Napisane przez Kachulec

A jak się będa z Tobą rozliczać przez pierwsze miesiące? To co jest na umowie czy będziesz dostawała też coś na lewo?

Na lewo raczej nie, tylko minimalne wynagrodzenie.

Napisane przez Kachulec

Popytaj jak u nich jest z rotacją, bo może być tak że biorą nowych na trzy miesiące i póxniej papa i znów następny nowy

Poczytaj opinie w necie.

Tak jak pisałam wcześniej, nie patrzę na tą pracę jako na pracę docelową, tylko na zasadzie: żeby w domu nie siedzieć a mieć jakąkolwiek kasę i w między czasie szukac czegoś odpowiedniego dla mnie. Więc urządziłby mnie nawet te 3 miesiące (choć wolałabym krócej )

Napisane przez Lynn

Hosenko, ja bym raczej nie przyjmowała takiej pracy. Nie wiem czemu, ale widzę, że pracodawcy w bardziej wymagających firmach patrzą na pracę w sklepie jak na wymarzoną ścieżkę rozwoju. Ile się natłumaczyłam,że pracowałam w sklepie, bo musiałam żyć za coś...Od tamtej pory stwierdzilam, ze póki mam jakieś środki, to nie przyjmę pracy w sklepie. Bardzo ciężko niestety wyjść z tej szufladki.

Oj, czyli mogłaby zepsuć CV i to jakbym była postrzegana przez późniejszych pracodawców? Wydaje mi się że powinno być raczej na plus, że chciałam pracować, sprawdzić się w nowych warunkach, nauczyć się czegoś nowego

[Teamkilla]

Napisane przez Lynn

Hosenko, ja bym raczej nie przyjmowała takiej pracy. Nie wiem czemu, ale widzę, że pracodawcy w bardziej wymagających firmach patrzą na pracę w sklepie jak na wymarzoną ścieżkę rozwoju. Ile się natłumaczyłam,że pracowałam w sklepie, bo musiałam żyć za coś...Od tamtej pory stwierdzilam, ze póki mam jakieś środki, to nie przyjmę pracy w sklepie. Bardzo ciężko niestety wyjść z tej szufladki.

Ja tu czegoś nie rozumiem.
Jak brakuje kasy i szuka się póki co pracy takiej "żeby była" to się taką bierze. Co z tego, że nie jest "wymarzoną ścieżką kariery"?
I co to ma do rzeczy w CV? W końcu CV sama sobie piszesz i wybierasz co ma tam być.
Ja w życiu robiłam różne rzeczy - byłam kelnerka, sprzedawcą, przedstawicielem handlowym, gońcem (na studiach trzeba sobie radzić ), byłam też samodzielnym specjalistą (etatowym i wolnym strzelcem) managerem i dyrektorem. Jakbym miała sobie do CV wpisywać wszystkie "stanowiska" to moje CV miałoby chyba ze 3 strony.
Jak szukam pracy na jakimś stanowisku to wpisuje w CV to co świadczy o tym, że sie na nie nadaję. Jak jest to stanowisko kierownicze, biurowe, umysłowe to wpisuję tylko takie doswiadczenia które jakoś korespondują z tą pracą. Jak szukam pracy "jakiejkowiek bo kasy brak i w domu nie chce siedzieć" to wpisuję i kelnerowanie i sprzedawanie sklepie i inne tego typu.

Każda praca - taka, czy inna - daje doswiadczenie (i zawodowe i życiowe) i większą elastyczność na rynku pracy - bo wiadomo - rożnie bywa, nie zawsze szybko znajduje sie pracę marzeń a jeść coś trzeba. Oczywiście, dotyczy to osób samodzielnych i zdeterminowanych, bo jak jest się "córcią" na wiecznym utrzymaniu rodziców - to mozna wybrzydzać i od razu czekać na fotel dyrektorski (tylko niech się żadna nie obrazi :P )

Nie ma takiej pracy, która szufladkuje pracownika, czy "psuje" CV. No chyba że się bezmyślnie wysyła wszędzie to samo

[gorzka prawda]

Napisane przez Teamkilla

Ja tu czegoś nie rozumiem.
Jak brakuje kasy i szuka się póki co pracy takiej "żeby była" to się taką bierze. Co z tego, że nie jest "wymarzoną ścieżką kariery"?
I co to ma do rzeczy w CV? W końcu CV sama sobie piszesz i wybierasz co ma tam być.
Ja w życiu robiłam różne rzeczy - byłam kelnerka, sprzedawcą, przedstawicielem handlowym, gońcem (na studiach trzeba sobie radzić ), byłam też samodzielnym specjalistą (etatowym i wolnym strzelcem) managerem i dyrektorem. Jakbym miała sobie do CV wpisywać wszystkie "stanowiska" to moje CV miałoby chyba ze 3 strony.
Jak szukam pracy na jakimś stanowisku to wpisuje w CV to co świadczy o tym, że sie na nie nadaję. Jak jest to stanowisko kierownicze, biurowe, umysłowe to wpisuję tylko takie doswiadczenia które jakoś korespondują z tą pracą. Jak szukam pracy "jakiejkowiek bo kasy brak i w domu nie chce siedzieć" to wpisuję i kelnerowanie i sprzedawanie sklepie i inne tego typu.

Każda praca - taka, czy inna - daje doswiadczenie (i zawodowe i życiowe) i większą elastyczność na rynku pracy - bo wiadomo - rożnie bywa, nie zawsze szybko znajduje sie pracę marzeń a jeść coś trzeba. Oczywiście, dotyczy to osób samodzielnych i zdeterminowanych, bo jak jest się "córcią" na wiecznym utrzymaniu rodziców - to mozna wybrzydzać i od razu czekać na fotel dyrektorski (tylko niech się żadna nie obrazi :P )

Nie ma takiej pracy, która szufladkuje pracownika, czy "psuje" CV. No chyba że się bezmyślnie wysyła wszędzie to samo

lepiej bym tego nie ujęła. Hosenka przecież szuka pracy tylko po to żeby nie siedzieć w domu, a w międzyczasie będzie przecież szukała czegoś konkretnego.
Wbrew pozorom takie ,,mniej atrakcyjne" zajęcia wcale nie muszą być ujmą w naszym życiorysie. Ja doświadczenie tez mam zróżnicowane i do cv wpisuję jedynie to co ma znaczenie dla danego stanowiska. Jednak na rozmowach wspominam, że pomiędzy jednym a drugim punktem w cv zajmowałam się innymi rzeczami i uważam, że to świadczy o mojej elastyczności, determinacji, przedsiębiorczości i zaradności. I z taką opinią spotykam się u pracodawców. Nie jest wstydem roznosić ulotki czy opiekować się dziećmi. Trzeba tylko umieć przypisać tym zajęciom odpowiednie korzyści.

[gregia]

ja własnie dostalam poczta papierki zwrotne z UM... a to ci niespodzianka:rolle yes: i po cholere byl mi ten roczny staz, skoro i tak na niego nie patrza dziewczyny a jak pojde na kurs organizowany przez UP to sie dostaje jakies pieniadze?

[88Ekaterina88]

Napisane przez gregia

ja własnie dostalam poczta papierki zwrotne z UM... a to ci niespodzianka:rolle yes: i po cholere byl mi ten roczny staz, skoro i tak na niego nie patrza dziewczyny a jak pojde na kurs organizowany przez UP to sie dostaje jakies pieniadze?

dostaje się i zwrot kasy jak musisz dojezdzac na kurs

[gregia]

Napisane przez 88Ekaterina88

dostaje się i zwrot kasy jak musisz dojezdzac na kurs

ao jakiej kwocie mówimy?

[88Ekaterina88]

Napisane przez gregia

ao jakiej kwocie mówimy?

w tabeli pod nazwą szkolenia mam napisane 860 brutto ale nie wiem czy to prawda ale to też zależy od ilości godzin, spotkań itd. wiec najlepiej zapisać się na szkolenie które ma bardzo dużo godzin i trwa np. 2 miesiące

[gregia]

Napisane przez 88Ekaterina88

w tabeli pod nazwą szkolenia mam napisane 860 brutto ale nie wiem czy to prawda ale to też zależy od ilości godzin, spotkań itd. wiec najlepiej zapisać się na szkolenie które ma bardzo dużo godzin i trwa np. 2 miesiące

no wlasnie ja na takie chce sie za tydzien zapisac - 300h trwajace 2 m-ce

[88Ekaterina88]

Napisane przez gregia

no wlasnie ja na takie chce sie za tydzien zapisac - 300h trwajace 2 m-ce

u mnie spawacz trwa jakoś ponad 500 h moj kurs na któy czekam ma 190 h

[gorzka prawda]

gregia słuchaj, jeżeli kurs trwa więcej niż 150 godzin to dostajesz 120% zasiłku czyli 860zł brutto, jeżeli mniej godzin to odpowiednio mniej pieniędzy relatywnie do ilości godzin. Poza tym zwrot kosztów dojazdów i ewentualnej opieki nad dzieckiem.
Byłam kiedyś na kursie, który trwał niecały miesiąc bez kilku dni i było tam w sumie aż 160 godzin.

Też zamierzam zapisać się na kurs, w piątek idę do mojego kochanego UP w tej sprawie. Gregia, a co za kurs?

edit: art 41 ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy

[88Ekaterina88]

Napisane przez gorzka prawda

gregia słuchaj, jeżeli kurs trwa więcej niż 150 godzin to dostajesz 120% zasiłku czyli 860zł brutto, jeżeli mniej godzin to odpowiednio mniej pieniędzy relatywnie do ilości godzin. Poza tym zwrot kosztów dojazdów i ewentualnej opieki nad dzieckiem.
Byłam kiedyś na kursie, który trwał niecały miesiąc bez kilku dni i było tam w sumie aż 160 godzin.

Też zamierzam zapisać się na kurs, w piątek idę do mojego kochanego UP w tej sprawie. Gregia, a co za kurs?

edit: art 41 ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy

not o miałam rację i daj boże mi ten kurs i te 860 brutto

[gregia]

Napisane przez gorzka prawda

gregia słuchaj, jeżeli kurs trwa więcej niż 150 godzin to dostajesz 120% zasiłku czyli 860zł brutto, jeżeli mniej godzin to odpowiednio mniej pieniędzy relatywnie do ilości godzin. Poza tym zwrot kosztów dojazdów i ewentualnej opieki nad dzieckiem.
Byłam kiedyś na kursie, który trwał niecały miesiąc bez kilku dni i było tam w sumie aż 160 godzin.

Też zamierzam zapisać się na kurs, w piątek idę do mojego kochanego UP w tej sprawie. Gregia, a co za kurs?

z rachunkowosci, ogolne zasady ksiegowosci i wszystkie te programy ksiegowe, pytanie tylko czy sie dostane bo tylko 10 osob biora