Inpiracje & Wariacje -> Nasze Ślubne Kombinacje - PM 2012 cz. VII

[ksylwia]

Napisane przez madzia2306

to wy aż tylu znajomych macie? my zapraszamy tylko samych najbliższych chociaż i tak nie wyjdzie nam dużo osób bo jak liczyłam wczoraj to będzie 68 osób łącznie ze znajomymi

Sporo tych znajomych. U mnie z dwóch kierunków studiów, później z pracy, pracowałam w wielu miejscach, dodatkowo z klubu motocyklowego. Tż też ma ok 20 dobrych znajomych. Nie da się ich nie zaprosić.

[malwus20]

Napisane przez arletka1313

kicia tak w Bogdance

Gratuluje zaręczyn Tz jak widać Cię zaskoczył

Tak poza tym to brat mojego Tz też robi w Bogdance

[arletka1313]

malwus dzieki,
może i z tej kopalni jest kasa ale jak ja się czasem martwię że coś się moze stać, już nie raz tż wrócił z jakimiś podrapaniami bo kamień mu spadł, albo o coś sie uderzy.

[(kicia)]

Napisane przez arletka1313

kicia tak w Bogdance

mój tata pracuje w Bogdance a TŻ na razie o tym marzy. Musi najpierw skończyć tą swoją informatykę i może uda mu się. Choć przez rządy obecnego prezesa to wcale może mu się nie opłacać tu pracować bo płace wcale nie rosną a życie coraz droższe. A on i tak by pracował na powierzchni

---------- Dopisano o 12:38 ---------- Poprzedni post napisano o 12:37 ----------

kurcze od godizny prowadzę walkę sama ze sobą bo miałam nie wydawać kasy a dziś na targu widziałam taką cudną letnią zwiewną sukienkę na lato i mam taką ochotę popołudniu wyciągnąć TŻta i ją kupić

[maly_czlowieczek]

Napisane przez arletka1313

tz ma do pracy 10-15 minut ale autem.niestety jeszcze nie pracuje całkiem po kopalnią tylko jest w spółce, robi to samo co górnicy ale za mniejszą kase, ale że sie uczy dalej to liczymy ze go tam przeniosą.

aaa, no to jest inna praca.....ale mam nadzieję, że będzie lepiej, u Was to faktycznie inaczej, nie wiedziałam skąd jesteś, bo ja tu raczkuję dopiero na forum u nas na śląsku same miasta niestety....trudno o ciche i spokojne miejsce.... blisko już do Waszego ślubu fajnie a no i gratuluję zaręczyn, bo jeszcze nie miałam okazji, milutko to urządził Twój TŻ

[gosza_m]

Mój dziadek też górnik, emerytowany już dawno, ale grubiorz ze Ślonska.

[arletka1313]

no mój pod ziemią pracuje, fakt teraz górnikom coś obcieli płace. a mój tata pracuje jako ochroniarz w Bogdance, jaki świat mały:-D

[malwus20]

Napisane przez arletka1313

malwus dzieki,
może i z tej kopalni jest kasa ale jak ja się czasem martwię że coś się moze stać, już nie raz tż wrócił z jakimiś podrapaniami bo kamień mu spadł, albo o coś sie uderzy.

Ja gdyby mój Tz pracował to zyłabym jak na szpilkach bo to jednak nie to samo co na ziemi, ciągle się człowiek martwi czy wróci żywy do domu. Brat mojego Tz sporadycznie jeździ pod zimię bo pracuje jako elektryk i tylko jakieś żarówki wymienia i kable także non stop pod ziemia nie jest.

[arletka1313]

Napisane przez maly_czlowieczek

aaa, no to jest inna praca.....ale mam nadzieję, że będzie lepiej, u Was to faktycznie inaczej, nie wiedziałam skąd jesteś, bo ja tu raczkuję dopiero na forum u nas na śląsku same miasta niestety....trudno o ciche i spokojne miejsce.... blisko już do Waszego ślubu fajnie a no i gratuluję zaręczyn, bo jeszcze nie miałam okazji, milutko to urządził Twój TŻ

a dziękuje
no blisko do ślubu, ale w sumie te najważniejsze rzeczy mamy załatwione, teraz musz ekoniecznie w tym tyg buty wybrać i w sierpniu pojechac na przymiarkę bo od września praca i dzieci będą (bo ja w przedszkolu pracuję)i nie będe mogła isę zwolnić a teraz póki dzieci nie am to mam okazje pojeździc

[Seagirl]

Napisane przez arletka1313

kicia tak w Bogdance

Jej ale to będzie w przyszłosci pracował pod ziemią? Hm...ja bym chyba nie wytrzymała tego stresu i codziennego lęku o męża, ale ja jestem bardzo przewrażliwiona i mam fobie na tym punkcie. Ja mam czarne wizje jak TŻ dłuzej telefonu nie odbiera co się na szczęście rzadko zdarza.

[gosza_m]

Napisane przez arletka1313

malwus dzieki,
może i z tej kopalni jest kasa ale jak ja się czasem martwię że coś się moze stać, już nie raz tż wrócił z jakimiś podrapaniami bo kamień mu spadł, albo o coś sie uderzy.

Dziadka mojego 2 razy ściana przygniotła. Raz zmiażdżyło mu nerki, drugi płuca. W szpitalu w Warszawie go operowali.
W chwili obecnej ma 79 lat. Akurat leży w Zabrzu na kardiochirurgi i czeka na operację serca, całkiem możliwe, że związane jest to z jego pracą i urazami jakie w skutek niej doznał. Chylę czoła przed każdym górnikiem, bo łatwo nie jest, szczególnie jak coś się może stać.

Napisane przez (kicia)

kurcze od godizny prowadzę walkę sama ze sobą bo miałam nie wydawać kasy a dziś na targu widziałam taką cudną letnią zwiewną sukienkę na lato i mam taką ochotę popołudniu wyciągnąć TŻta i ją kupić

Nie wolno, ślub się zbliża

[(kicia)]

Napisane przez arletka1313

no mój pod ziemią pracuje, fakt teraz górnikom coś obcieli płace. a mój tata pracuje jako ochroniarz w Bogdance, jaki świat mały:-D

a mój tata jako elektryk elektro technik czy jakoś tak. Wiesz jeszcze kilka lat temu to tu w okolicach ludzie głównie na Bogdance robili. Nawet moja mama jeszcze jak pracowała to też tam

[arletka1313]

malwuś ja sie najbardziej stresuje jak nadchodzi godzina wyjazdu i wtedy tz zawsze piszę sms że wyjechałi już jestem spokojna, jak ma 3 zmianę i wyjeżdża około 2-3 w nocy to się budze i sprawdzam czy do domu dojechał.

[Seagirl]

Napisane przez arletka1313

a dziękuje
no blisko do ślubu, ale w sumie te najważniejsze rzeczy mamy załatwione, teraz musz ekoniecznie w tym tyg buty wybrać i w sierpniu pojechac na przymiarkę bo od września praca i dzieci będą (bo ja w przedszkolu pracuję)i nie będe mogła isę zwolnić a teraz póki dzieci nie am to mam okazje pojeździc

Arletka a masz już wybrane okrycie wierzchnie do ślubu?
Bo jak na razie chyba tylko my dwie ślubujemy zimową porą, wklejałam ostatnio jakieś bolerka, futerka ale nadal nie mogę sie zdecydować, w salonach nie będę kupować bo tam identyczne jak w necie kosztują ponad 400zł, a w necie do 150zł można kupić. Masz jakies namairy na sklepy internetowe z okryciami?

[(kicia)]

Napisane przez gosza_m

Nie wolno, ślub się zbliża

ale to tylko 60 zł ale to się tak mówi tylko 60 tu tylko 60 tam i się zbiera... czekam aż TŻ skończy pracę i zapytam go o zdanie

[malwus20]

Napisane przez Seagirl

Jej ale to będzie w przyszłosci pracował pod ziemią? Hm...ja bym chyba nie wytrzymała tego stresu i codziennego lęku o męża, ale ja jestem bardzo przewrażliwiona i mam fobie na tym punkcie. Ja mam czarne wizje jak TŻ dłuzej telefonu nie odbiera co się na szczęście rzadko zdarza.

Dokładnie to samo mam. Zaraz jak coś nie tak to w głowie czarne myśli się kłębią że na pewno coś się stało.

[arletka1313]

w sumie w każdej pracy może się coś stać, czy pracuje sie pod ziemią czy na powierzchni, fakt że tak inne powietrze, inne ciśnienie, mój wujek zachorował na pylice płuc, juz jest na emeryturze.
ja wcale nie chciałam zeby tż tam pracował ale pokierował sie dobrymi zarobkami, zrobił studim i się dostał do spółki. bardzo jest szczęśliwy ze tam pracuje, ja niekoniecznie, ale wszyscy jego bracia szwagrowie znajomi tam pracują

[malwus20]

Napisane przez arletka1313

malwuś ja sie najbardziej stresuje jak nadchodzi godzina wyjazdu i wtedy tz zawsze piszę sms że wyjechałi już jestem spokojna, jak ma 3 zmianę i wyjeżdża około 2-3 w nocy to się budze i sprawdzam czy do domu dojechał.

To najzupełniej normalne że boisz sie o swojego Tż Ja bym chyba nie wytrzymała bo straszna panikara ze mnie.

[maly_czlowieczek]

Napisane przez arletka1313

malwuś ja sie najbardziej stresuje jak nadchodzi godzina wyjazdu i wtedy tz zawsze piszę sms że wyjechałi już jestem spokojna, jak ma 3 zmianę i wyjeżdża około 2-3 w nocy to się budze i sprawdzam czy do domu dojechał.

mój na razie pracuje tylko na pierwszą zmianę czyli o 12.30 wyjeżdża z dołu bo pracuje w oddziale wentylacyjnym i ma krótszą szychtę ale dzień w dzień na dole, no ja się trochę denerwuję, ale mniej niż myślałam, teraz brat TŻta też chce na kopalnie iść, u niego w ogóle bardzo dużo ludzi w rodzinie na kopalni pracowało, pracuje przynajmniej pewna praca i nieźle płatna.... gorzej, że ja tu nie bardzo mam gdzie pracy szukać.... raczej za granicą, no ale wolę już pracować poza zawodem, a być tutaj na miejscu.

---------- Dopisano o 12:49 ---------- Poprzedni post napisano o 12:48 ----------

Napisane przez malwus20

To najzupełniej normalne że boisz sie o swojego Tż Ja bym chyba nie wytrzymała bo straszna panikara ze mnie.

tez jestem panikara, ale nawet nie jest tak źle....gorzej jak słyszę karetki, to od razu na tvn24 wchodzę, czy coś się nie wydarzyło....

[arletka1313]

nie mam jeszcze nic na okrycie, myślałam żeby uszyć ale to sporo kasy wyniesie, a w necie nie wiem czy kupowac bo to różnie z rozmiarami. kolezanka ma ecry futerko ale suknię będe miała białą i chyba raczej to pasować nie będzie.

[(kicia)]

Napisane przez arletka1313

w sumie w każdej pracy może się coś stać, czy pracuje sie pod ziemią czy na powierzchni, fakt że tak inne powietrze, inne ciśnienie, mój wujek zachorował na pylice płuc, juz jest na emeryturze.
ja wcale nie chciałam zeby tż tam pracował ale pokierował sie dobrymi zarobkami, zrobił studim i się dostał do spółki. bardzo jest szczęśliwy ze tam pracuje, ja niekoniecznie, ale wszyscy jego bracia szwagrowie znajomi tam pracują

też bym nie chciała żeby mój TŻ pracował pod ziemią. Ale w sumie on sam stwierdził żeby się do pracy tam nie nadawał. Mój TŻ pracuje w Lublinie i dla mnie najgorsza jest ta godzina jazdy do i z pracy. Bo sama chyba wiesz jak to na tej drodze Lublin Łęczna jest. Zresztą jakiś miesiąc temu mili wypadek ale na szczęście skończyło się tylko strachem

[madzia2306]

Napisane przez malwus20

To najzupełniej normalne że boisz sie o swojego Tż Ja bym chyba nie wytrzymała bo straszna panikara ze mnie.

dlatego ja się cieszę że mój tż nie pracuje w żadnej kopalni , chyba bym umarła ze strachu, tyle się słyszy o tragediach w kopalniach

[arletka1313]

mój narazie na 3 zmiany pracuje, a mój szwagier ciągle na 4 zmianę, dla mnie 4 zmiana to tragedia, w nocy pracuje w dzień śpi i tak codziennie.

---------- Dopisano o 12:54 ---------- Poprzedni post napisano o 12:52 ----------

kicia już o jazdy samochodem to nie wspomnę bo mój tz lubi depnąć na pedał co mnie normalnie strasznie wkurza! bo gdzie nie jedzie to ja się stresuje.jak ze mną jedzie to wie ile ma jechać a jak sam albo jeszcze lepiej z kolegami to szok! niby mówi ze wolno ale ja swoje wiem. a z tymi rondami w łęcznej to nie wiem co oni porobili!!!

[(kicia)]

maly_czlowieczek podziwam Cię szczególnie że na śląsku jest bardzo dużo wypadków w związku z metanem w kopalniach. W naszej kopalni metanu jest mało tu większym problemem jest brak odpowiedniej opieki i szybkiego dizałania. Jak dyżurny lekarz raz pojechał na ratunek i dostał zawału. Albo Był wypadek górnik dostał zawału a ten nie miał czasu stwierdził że trzeba czekać na karetkę ze szpitala... facet zmarł bo z łęcznej te kilka kilometrów zajmuje czasu trochę

[gosza_m]

Ja bym z kolei bardzo chciała, żeby TŻ dostał się w końcu do Państwowej Straży Pożarnej. Na razie nie ma przyjęć, ale jak będą to szanse ma. Tylko też wtedy będę spanikowana jak usłyszę o pożarach, wypadkach, powodziach, itp itd. W końcu to Straż Pożarna!

[jagata]

Hej dziewczynki

Jestem po ciężkim weekendzie. Przyjechali moi rodzice i normalnie jestem załamana.... już wiem, że w sprawie wesela i jego organizacji będę musiała walczyć jak lwica. A w dodatku denerwowali mnie na każdym kroku. Z jednej strony mówili, że są tylko gośćmi a z drugiej zachowywali się jakby byli u siebie.
Nie wiem czy chcecie to czytać, ale muszę się wyżalić bo inaczej to zwariuję.
Zacznę od ich przyjazdu. Specjalnie wzięłam dzień wolny (już wiem, że była to pomyłka) po to by z mamą pochodzić po sklepach. Chciała zorientować się co jest w sklepach i albo kupić albo uszyć u krawcowej. Muszę nadmienić, że już teraz szukała sukienki na nasze wesele. To mi nie przeszkadzało, ale oczywiście z dnia na dzień zmienili termin przyjazdu i zamiast przyjechać w czwartek wieczorem to wstali nad ranem w piątek i tłukli się 6 godz. do Krk. Efekt był taki, że przyjechali o godzinie 13 i do sklepów wyszliśmy po 15 a w dodatku mama była bardzo zmęczona i chodzenie po sklepach był dla niej wielką mordęgą... a ja mogłam pójść do pracy i poprosić szefa tylko o wyjście około godziny 15 i miałabym jeden dzień urlopu więcej.
W sobotę od rana tłukli się po mieszkaniu. Mama oczywiście wzdychała, że ona jest tutaj tylko gościem i gdyby była u siebie to dawno by już ugotowała zupę, nastawiła ziemniaki na drugie danie. Poza tym narzekała, że nie ma gdzie normalnie śniadania zjeść i nie wie która herbatę może sobie wziąć a na koniec wymyśliła, że w tym tygodniu będą jej imieniny i ona chce zrobić świąteczny obiad i chce upiec ciasto.... myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Bo oczywiście zaczęły się teksty, że nie mamy tych przypraw, których ona używa, że nie wie gdzie są garnki i jak podpala się palniki, że ją denerwują brudne naczynia i nie może ich umyć bo nie mamy ciepłej wody (a po to mamy zmywarkę i trzeba było poczekać 30 min aby wyjąć czyste naczynia i wstawić brudne), itp. itd.
Już po południu miałam ich serdecznie dosyć, ale wieczorem to była kumulacja wszystkiego. Osiągnęli szczyt szczytów swojego egoizmu i niezrozumienia sprawy.
Kiedyś ustaliłam listę gości od mojej strony i rodzice chcieli ją widzieć. No to im przedstawiłam, że to jest wstępna lista gości, którą należy okroić (kogoś nie zaprosić a kogoś prosić ale bez dzieci itd). Jak czytałam listę, to nie mieli żadnych zastrzeżeń. Potem się zaczęło. Na początku trochę mi doradzili i zmodyfikowaliśmy listę gości, lecz nadal było za dużo osób (niestety ze względu na wielkość sali musimy zmniejszyć liczbę zaproszeń o jakieś 20 osób z mojej strony oraz o dodatkowe 20 osób od strony TŻ, ale to zostawiam jemu i jego mamie - nie będę się wtrącać jak on nie wtrącał się rozmowę z moimi rodzicami). Powiedziałam im, że na liście znajduje się grupa osób, których skłonna jestem nie zapraszać. Dotyczyło to moich kuzynów, z którymi nie utrzymuję kontaktu i którzy nawet nie zapraszali mnie na swoje wesela, więc nie czuję się w obowiązku ich zapraszać albo dzieci znajomych rodziców, z których nawet nie znam. Jakoś ich przekonałam i myślałam, że sprawa zakończona. A tu nagle mamuśka (ojciec jej oczywiście wtórował), że będzie trzeba zaprosić proboszcza przynajmniej na obiad bo jak pozwoli na udzielenie ślubu przez mojego stryjka, to trzeba mu się odwdzięczyć.... powiedziałam, że to nie jest impreza organizowana dla mojego brata (mój brat jest teraz w zakonie) lecz dla mnie i nie chcę proboszcza na weselu i że w momencie, gdzie tniemy listę gości ze względu na brak miejsc, to niech nie dodają nowych osób. Strasznie się im to nie spodobało i powiedzieli abym nie wariowała bo oni nie wiedzą o co mi chodzi.
Kolejną sprawą do załatwienia było określenie ile kupić alkoholu. O tym rozmawiali z moim TŻtem, gdyż wybór rodzaju wódki to jest jego działka. To zostało mniej więcej ustalone aż do momentu jak mój ojciec wywalił, że najlepiej zrezygnować z wina bo kto w ogóle pije wino na weselu To ja mu na to, że wina nie musi kupować jeśli uważa to za zbędny wydatek, że w takiej sytuacji kupimy je za swoje pieniądze i że na 100% będzie stolik z różnymi alkoholami, gdyż jest sporo osób, które wódki nie będą pić (w tym ja). Pomimo tego widziałam, że nie jest przekonany.
Próbowałam także wybić mamie z głowy pomysł zamawiania ciast u babki, która nie zajmuje się tym zawodowo tylko czasem komuś upiecze kilka ciast. Nie chce mieć na głowie sanepidu albo obawy, że komuś mogą szkodzić ciasta. No i na pewno ta kobieta tortu weselnego mi nie upiecze.
Na koniec wyszła sprawa poprawin i noclegów. Poprawin w lokalu nie robimy, ale myśleliśmy aby na drugi dzień dla znajomych i dla najbliższej rodziny zorganizowac poczęstunek. Moja mamuśka od razu w lament, że ona sobie sama z tym nie poradzi, że będzie musiała kogoś poprosić o pomoc. Skąd ona weźmie taką dużą liczbę zastawy, gdzie ona ugotuje ten obiad itp itd. Powiedziałam jej, że nie chce żadnych obiadków przy zastawie, że myślałam raczej o bardziej luzackim spotkaniu przy piwku, czy innym alkoholu w celu pogadania a na poczęstunek wystawić ciasta oraz kilka potraw, które zostały z wesela (np. krokiety wraz z barszczykiem, wędliny, sałatki czy inne dania) albo zrobić grilla (mój brat by się tym na pewno zajął). Wg mnie nikt z przybyłych gości nie miałby pretensji gdyby zamiast porcelany były plastikowe talerzyki. Jak to usłyszała to się oburzyła i powiedziała, że "dziecko" ty nic nie wiesz... Co do noclegów, to rezerwujemy pokoje w hotelu dla znajomych. Moja matka od razu powiedziała, że ona wszystkich w domu nie pomieści (mowa o dodatkowych 7 dorosłych osobach i 3 dzieci do dużego domu). Ja jej na to, że jak jedną noc moi bracia przenocują na materacach i w śpiworach na rzecz gości, to nic im się nie stanie i że robi z tego wielki problem bo nikt jej nie każe dla nich gotować ani nic innego. Oczywiście powtórzyła to swoje "dziecko ty nic nie wiesz".... tym mnie wyprowadziła z równowagi i powiedziałam jej, że jak jej tak będzie ciężko, to my z TŻtem rezerwujemy sobie pokój w hotelu i nas ma z głowy. Ona na to, żebym nie wymyślała i poza tym ona na to się nie zgadza. Odparłam, że zgadzać się na to nie musi tym bardziej nam czegokolwiek zabraniać...
Nigdy nie spodziewałam się, że to moi rodzice będą robic takie problemy i stawiać sprawę w ten sposób, że niewiele mam do gadania w sprawie swojego (przecież nie ich!!) ślubu... normalnie jestem totalnie rozczarowana ich postawą oraz jest mi bardzo przykro, że w ten sposób mnie traktują. Niestety nie dam rady sama uzbierać potrzebnej kwoty na wesele i nie mam innego wyjścia jak otrzymać finansową pomoc od rodziców....

[Seagirl]

Napisane przez arletka1313

nie mam jeszcze nic na okrycie, myślałam żeby uszyć ale to sporo kasy wyniesie, a w necie nie wiem czy kupowac bo to różnie z rozmiarami. kolezanka ma ecry futerko ale suknię będe miała białą i chyba raczej to pasować nie będzie.

Kupujac w sklepach internetowych masz mozliwosć zwrotu, ja raczej sie trzymam rozmiaru, dylemat mam czasem miedzy XS a S (najwyzej wymienie lub zwrócę), mam w sumie upatrzone na allegro za 119zł i oni za tą cenę mogą też uszyć do twoich wymiarów.

[Magdzia0108]

Napisane przez sikoreczka111

dziewczyny moja koleżanka potrzebuje pomocy ...wypełnicie ankietę do pracy mgr. ?

https://spreadsheets.google.com/spre...MG05YklrVFE6MA

wypełnione

Co do Amy W. sama zgotowała sobie taki los. To było raczej pewne, że kiedyś tak skończy. Od kilku lat się staczała. Ledwo karierę zaczęła i bum, pokręciło jej si.ę w głowie.

nena jak nie jesteś pewna czy jest termin wolny na wakacje, to dzwoń do tego lokalu, ustal sobie termin i wtedy wykupuj kupon

Madziniusia jaka lala

arletka gratulacje

W niedzielę jedziemy w końcu na wyczekiwany urlopik do Zakopanego i nasze cele to:
Giewont
Kasprowy Wierch
Dolina Chochołowska

Oczywiście w międzyczasie Gubałówka i na niepogodę aquapark
A potem reszta urlopu do rodzinki i wesele kuzynki TŻ

[(kicia)]

Napisane przez arletka1313

mój narazie na 3 zmiany pracuje, a mój szwagier ciągle na 4 zmianę, dla mnie 4 zmiana to tragedia, w nocy pracuje w dzień śpi i tak codziennie.

---------- Dopisano o 12:54 ---------- Poprzedni post napisano o 12:52 ----------

kicia już o jazdy samochodem to nie wspomnę bo mój tz lubi depnąć na pedał co mnie normalnie strasznie wkurza! bo gdzie nie jedzie to ja się stresuje.jak ze mną jedzie to wie ile ma jechać a jak sam albo jeszcze lepiej z kolegami to szok! niby mówi ze wolno ale ja swoje wiem. a z tymi rondami w łęcznej to nie wiem co oni porobili!!!

słuchaj do mnie do pracy przyjechał kilka dni temu facet który jest instruktorem nauki jazdy no i przy okazji go zapytałyśmy o te ronda on nam wytłumaczył w jeden sposób. Za kilka minut przyszedł jego kolega egzaminator to on w inny sposób wytłumaczył i się kłócić zaczęli.

Ja i TŻ to tacy jesteśmy że oboje lubimy przydepnąć niestety. Ale raczej staramy się jeździć tak aby dostosować prędkość do warunków i ruchu. i nie wiecej niż 120 tu po tej naszej drodze bo tu wąsko jest.

[maly_czlowieczek]

Napisane przez (kicia)

maly_czlowieczek podziwam Cię szczególnie że na śląsku jest bardzo dużo wypadków w związku z metanem w kopalniach. W naszej kopalni metanu jest mało tu większym problemem jest brak odpowiedniej opieki i szybkiego dizałania. Jak dyżurny lekarz raz pojechał na ratunek i dostał zawału. Albo Był wypadek górnik dostał zawału a ten nie miał czasu stwierdził że trzeba czekać na karetkę ze szpitala... facet zmarł bo z łęcznej te kilka kilometrów zajmuje czasu trochę

heh, ale mnie straszycie nie jest tak źle, choć dziś akurat rusza u mojego TŻta w kopalni ściana, gdzie być może będzie metan, ale naprawdę nie jest najgorzej....i tak okazuje się, że w Kompanii Węglowej SA to jeszcze najlepsze warunki i zarobki.... heh, mam nadzieję, że za pół godziny dostanę smsa, że już umyty Żuczek siedzi i czeka na wyjście z kopalni...bo mi teraz stracha napędziłyście :P