Grudniowe Mamusie cz. V - Strona 91 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem > Poczekalnia - będę mamą

Notka

Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2014-12-15, 02:29   #2701
Trusiulandia
Zakorzenienie
 
Avatar Trusiulandia
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 4 808
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Roksi trzymam.kciuki za zdrówko Kochana

Maczuma ja też wstalam siku i zasnąć nie mogę! Ale humor wrócił
mam plan rano ktg później do kosmetyczki na poprawke depilacji pach i bikini (może da radę i ze skóra nie oderwie bo jeszcze dość krótkie ) a wieczorem melduje się na oddział i beZ dzieciaka nie wychodze! Tak swoją drogą pewnie waży już z 4.5 kg
__________________

13 września 2008
15
września 2012
04.04.2014 II

Julianek 16.12.14r. 5.05!
Trusiulandia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 03:53   #2702
antosia5
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 523
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Ja jeszcze w ogole sie nie kladlam spac nie mogę Wolalabym sennosc jak wczesniej- wtedy tak szybko dzień mijał

Trusia, ja wlasnie tez bede poprawiac jutro ( w sumie dzis) pachy i bikini, ale sama w domu Mam nadzieje ze jakos to bedzie wyglądać
A potem biorę sie za wyszorowanie kafelek w lazience- jedną po drugiej ze szczoteczką i sodą- może jakoś ten czas szybciej zleci
antosia5 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 05:30   #2703
jojla
Zakorzenienie
 
Avatar jojla
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: zależy gdzie jestem :)
Wiadomości: 6 348
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Cytat:
Napisane przez Roksape Pokaż wiadomość
Witam z nocnego dyżuru. Maciek w piątek na wieczór wymiotował, ale szybko mu przeszło. W sobote miał stan podgorączkowy, ale na tym koniec... wydawało się, że nic więcej nie będzie, ale Basia dzisiejszy wieczór cały wymiotowała i teraz ma biegunkę, tż też wymiotował, a ja się modle, żeby mała zdrowa była póki co mi nic nie jest, ale mnie żadko bierze jelitówka
Ojej, zdrówka dla wszystkich



Ja ostatnio regularnie budzę się przed 5 i muszę coś zjeść bo nie zasnę...
__________________
Po drugiej stronie chmur zawsze jest czyste niebo.
/Éric-Emmanuel Schmitt/

jojla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 06:43   #2704
Suqub
Zakorzenienie
 
Avatar Suqub
 
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 9 039
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Roksi zdrówka dla Was!
Ja się obudziłam chwile po 5. Liczyłam, że zasne ponownie ale się przeliczyłam Chyba organizm mi pokazuje co niedługo mnie czeka.
TRUSIA będzie dobrze!! Niech do wieczora akcja sama się rozkręci może depilacja pobudzi wszystko
__________________
"Nigdy nie narzekaj, że masz w życiu pod górkę, jeśli zdecydowałeś, że idziesz na szczyt".





I picture you in the sun wondering what went wrong...
Suqub jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 06:45   #2705
lioness89
Raczkowanie
 
Avatar lioness89
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 30
GG do lioness89 Send a message via Skype™ to lioness89
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Cytat:
Napisane przez maczuma Pokaż wiadomość
Mnie jakiś niepokój obudził, gorąco mi jak diabli a śpimy przy uchylonym oknie... Może jeszcze się przytule i zasne...
U mnie to samo - az poszlam sprawdzic sobie temperature. Do tego mdlosci, biegunka i kilka bolesnych skurczy. Chyba 'ten dzien' nadchodzi wielkimi krokami...
lioness89 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 06:49   #2706
maczuma
Rozeznanie
 
Avatar maczuma
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 944
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

U mnie mądrze teściowa podkrecila piec, dlatego było mi tak gorąco. Baaardzo regularnie mi twardnial brzuch w nocy, ale rozchodziłam...

Trusia, powodzenia

Kto ma jutro cc? Karo?
__________________
Jan 20.12.14
maczuma jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 06:51   #2707
Suqub
Zakorzenienie
 
Avatar Suqub
 
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 9 039
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Cytat:
Napisane przez lioness89 Pokaż wiadomość
U mnie to samo - az poszlam sprawdzic sobie temperature. Do tego mdlosci, biegunka i kilka bolesnych skurczy. Chyba 'ten dzien' nadchodzi wielkimi krokami...
Jak termin masz na dziś to wszystko możliwe
U mnie skurcze się pojawiają ale rozchodze je i jest dobrze.
Tak popatrzyłam na naszą listę i coraz to wyżej jestem

---------- Dopisano o 06:51 ---------- Poprzedni post napisano o 06:50 ----------

Cytat:
Napisane przez maczuma Pokaż wiadomość
U mnie mądrze teściowa podkrecila piec, dlatego było mi tak gorąco. Baaardzo regularnie mi twardnial brzuch w nocy, ale rozchodziłam...

Trusia, powodzenia

Kto ma jutro cc? Karo?
Tak, Karo ma.
__________________
"Nigdy nie narzekaj, że masz w życiu pod górkę, jeśli zdecydowałeś, że idziesz na szczyt".





I picture you in the sun wondering what went wrong...
Suqub jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 06:59   #2708
lioness89
Raczkowanie
 
Avatar lioness89
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 30
GG do lioness89 Send a message via Skype™ to lioness89
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Cytat:
Napisane przez Suqub Pokaż wiadomość
Jak termin masz na dziś to wszystko możliwe
U mnie skurcze się pojawiają ale rozchodze je i jest dobrze.
Wlasciwie to termin mam na wczoraj, jesli sluchac poloznej, a na dzisiaj, jesli sluchac lekarza ... do wyboru, do koloru . Dopoki skurcze nie sa regularne, to jeszcze sobie troche poleze ale jak zaczna mnie meczyc czesciej, to pojde wziac prysznic i sprawdzic torbe do szpitala na wszelki wypadek

Edytowane przez lioness89
Czas edycji: 2014-12-15 o 07:09
lioness89 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 07:23   #2709
Suqub
Zakorzenienie
 
Avatar Suqub
 
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 9 039
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Ja zjadłam już śniadanie i standardowo oglądam powtórki m jak miłość człowiek już z nudów głupieje.
__________________
"Nigdy nie narzekaj, że masz w życiu pod górkę, jeśli zdecydowałeś, że idziesz na szczyt".





I picture you in the sun wondering what went wrong...
Suqub jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 07:53   #2710
Roksape
Zadomowienie
 
Avatar Roksape
 
Zarejestrowany: 2011-10
Lokalizacja: LHR ;)
Wiadomości: 1 428
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Hej
Dzięki za życzenia zdrowia
Nie bylo tragedii w nocy, małej przeszło i nie wymiotowała, śpi do teraz...
Mieliśmy dziś z Olą do ortopedy i na morfo pojechać, ale chyba mnie zaczyna męczyć jednak...
__________________
27.07.2009 Maciuś
8.03.2012 Basia
9.11.2014 Oleńka
Roksape jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 08:34   #2711
skrzatek24
Rozeznanie
 
Avatar skrzatek24
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Lublin
Wiadomości: 576
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Roksape - współczuję jelitówki i zdrówka Wam życzę. U nas w okolicy też jelitówka panuje
U mnie z kolei jakis wirus synka rozkłada bo rano kaszle, później niby mu przechodzi, ale tak sie u niego zazwyczaj zaczyna. I mnie gardło boli

Dziewczyny przeterminowane - życzę, żeby szybciutko sie u Was rozkręciła akcja. Koleżanka, która dwie ciąże przenosiła opowiadała mi jakie to czekanie jest irytujące.

Z małym poślizgiem opiszę swój poród i chwile tuż przed.
W tym dniu czułam się nie najlepiej. Rano odprowadziłam synka do szkoły, a spod szkoły szwagierka zgarnęła mnie na badania krwi. Musiałam nie najlepiej wyglądać, bo przepuszczono mnie w kolejce, co mi się wcześniej prawie nigdy nie zdarzyło. Później poszłam na IP sprawdzić kto dyżuruje w weekend w razie gdyby zachciało mi się rodzic, chociaż tak naprawdę chciałam dotrwać przynajmniej do wtorkowej wizyty i miałam nadzieję, że ta wiedza nie przyda mi się. Tym bardziej, że nie chciałam rodzić przy lekarzu, który tej nocy dyżurował (ten sam, który kiedyś zapytał mnie po co przyszłam tak wcześnie na USG, skoro 8 tygodni temu byłam, a to przecież tak niedawno). W drodze do domu zaszłam jeszcze do apteki po fartuch potrzebny mężowi na porodówce. Ledwie doczłapałam do domu, na nic nie miałam siły więc spałam. Wieczorem położyłam się ze stosem gazet i miałam zamiar je przewertować, żeby za szybko nie usnąć. Chciałam się trochę wymęczyć, żeby w miarę przespać całą noc, co ostatnio przychodziło mi z trudem. Nie zdążyłam się dobrze położyć, kiedy poczułam, że mimo wkładki mam mokrą bieliznę. Nie byłam wtedy do końca pewna, ale wydawało mi się, że odchodzą mi wody z krwią. Podobnie akcja zaczęła się przed narodzinami synka, wtedy położne kazały mi przyjechać na izbę. Tak tez postanowiłam zrobić i tym razem. Obudziłam męża, bo przysnął z synkiem i zaczęliśmy się szykować. Jeszcze raz poszłam pod prysznic, zadzwoniłam po teściową, która chwilę wcześniej wróciła z pracy i cale szczęście cały następny dzień miała wolny – dzięki temu nie musiałam martwić się kto zaopiekuje się młodym (a to przez ostatni czas spędzało mi sen z powiek – bałam się, że mąż będzie musiał zostać i nie będzie go ze mną podczas porodu), dałam znać mojej najlepszej koleżance i wyszliśmy z domu. Na dworze i w samochodzie cała się trzęsłam – nie wiem czy z zimna czy ze strachu. Chyba raczej to drugie, bo powtarzałam TŻ-towi co chwilę, że się boję. Na izbie poszło szybko, zostałam przyjęta i trafiłam na porodówkę. Przywitały mnie dwie położne – jedna z nich była przy mnie, kiedy rodził się starszy dzieć (niestety nie ta fajniejsza, na którą tak bardzo chciałam trafić podczas porodu). Jak już wypełniły wszystkie papiery przyszedł lekarz (ten Arab). Zbadał mnie i stwierdził, że to nie wody a czop, że szyjka twarda, rozwarcie na dwa palce i zaprosił mnie na USG. Odetchnęłam, że będę miała USG, bo moja ginka mówiła, że nie każdy chce robić przed porodem, wszystko zależy od tego na jakiego lekarza trafię. Badanie było bardzo dokładne, zapytał mnie kiedy miałam robione ostatnio. Powiedziałam, że w 32 tygodniu, zdziwił się, że tak dawno (dla odmiany), stwierdził, że wszystko jest ok., ilość wód prawidłowa, nawet płeć za wszelką cenę chciał mi potwierdzić (długo nie wierzyłam w tę moja dziewczynkę), a na poprzednim USG twierdził, że na płeć nie patrzył. Łożysko nie pozwoliło nam tej płci sprawdzić, chociaż długo próbował i sama prosiłam lekarza, żeby już nie sprawdzał, bo szkoda męczyć dzieciątko. Był tak miły, że aż trudno było mi uwierzyć, że to ten sam człowiek co poprzednio. Stwierdził, że szkoda, że „przeszłam” przez IP. Mogłam przyjść na oddział, a wtedy nie musiałby mnie zostawiać na obserwację, tylko wysłałby mnie do domu. No ale pocieszył, że może nazajutrz mnie wypuszczą. Zalecił jeszcze KTG, a później miałam trafić na ginekologię (nie ma u nas patologii).Wysłałam męża do domu, bo stwierdziłam, że nic tu po nim. Leżałam podpięta pod KTG, w tym czasie położne wpisały w papiery „przekierowano na ginekologię”. Zaznaczały się słabiutkie skurcze, po jakiejś pół godzinie wstałam, żeby zmienić oddział i wtedy chlusnęły mi wody. Położne kazały się położyć, zbadały i stwierdziły, że teraz to na 100% wody. Lekarz mocno się zdziwił. No i zaczęło się. Rozwarcie miałam cały czas na dwa palce, szyjka dalej sztywna –nikt mi szybkiego porodu nie wróżył. Zadzwoniłam do męża, żeby powiedzieć co się dzieje, ale nie kazałam mu jeszcze przyjeżdżać. Stwierdziłam, że skoro akcja rozkręca się tak wolno, lepiej, żeby chociaż on odpoczął i chwilę pospał. W razie czego mógł szybko przyjechać, bo do szpitala mamy jakieś dwie minuty autem. Położna zaleciła i mnie przespać się i odpocząć przed trudami porodu, ale jak tu spać. Świadomość, że już nie ma odwrotu, że to właśnie dziś przywitam drugie dziecko, olbrzymie emocje, adrenalina nie pozwoliły mi zmrużyć oka. W głowie kołatała mi też myśl, że gdyby coś się stało, nawet nie utuliłam i nie pożegnałam synka wychodząc z domu (spał w najlepsze). Leżałam podpięta pod KTG i przez cztery godziny wpatrywałam się w monitor oczekując silniejszych skurczów. Około 5 nad ranem przyjechał mąż, chociaż prosiłam, żeby jeszcze pospał, ale tez już nie mógł wytrzymać w domu. Akcja nic a nic nie postępowała. Może skurcze stały się bardziej regularne i troszkę silniejsze, ale szyjka ani drgnęła. Dowiedziałam się od położnych, że ok. 8 rano, po zmianie dyżurujących lekarzy prawdopodobnie dostanę oksytocynę. Zapytałam czy mogę poskakać na piłce, ale położna stwierdziła, że to nic nie da. Byłam zmęczona brakiem snu, a wiedziałam, że jeszcze dużo przede mną. Kiedy o 7 rano zmieniła się dyżurująca ekipa i zobaczyłam, że „przejmuje” mnie ta sama super położna, która pomogła mojemu pierwszemu dziecku przyjść na świat wstąpiła we mnie ogromna siła. Nawet jej powiedziałam, że teraz już niczego się nie boję. A kobieta naprawdę - złoty człowiek. Najpierw zapytała czy może mnie delikatnie zbadać. Niestety po tych kilku godzinach leżenia niewiele się zmieniło – rozwarcie na dwa palce. Tylko skurcze nasiliły się i były bardziej regularne. Chwilkę później zaleciła bujanie się na piłce. Dopóki jeszcze byłam w stanie racjonalnie myśleć rozmawialiśmy we trójkę na temat samego porodu, nacinania krocza, ewentualnego podania oksytocyny, nawet o polityce przyszło mi rozmawiać na porodówce Położna mówiła, że nigdy nie nacina jeżeli naprawdę nie widzi takiej potrzeby. Co do oksytocyny – bez mojej zgody również jej nie podadzą. O 8 rano przyszedł lekarz, który prowadził końcówkę mojej poprzedniej ciąży. Zbadał mnie i dalej zero postępów jeżeli chodzi o rozwarcie. Zapytali mnie czy zgadzam się na oksy. Zanim wyraziłam zgodę zapytałam położną co radzi w mojej sytuacji. Powiedziała, że zalecałaby, bo skurcze tylko mnie zmęczą, a szyjka jest oporna na rozwieranie. Wiedziałam z czym wiąże się podanie kroplówki (w pierwszej ciąży tez rodziłam z oksytocyną). Niedługo po podaniu miałam odruchy wymiotne, mrowienie na twarzy i kończynach, skurcze były bardzo silne i częste. Bujałam się cały czas na piłce, chociaż gdyby nie mąż, który podtrzymywał mnie za plecy nie byłaby w stanie sama na niej usiedzieć. W międzyczasie przyjechała kolejna rodząca z dzieckiem ułożonym pośladkowo i po 15 minutach słychać już było płacz jej malucha. Ależ jej zazdrościłam, że tak szybko ma to za sobą. Położna dwa razy przychodziła podkręcać mi kroplówkę. Za ostatnim razem, kiedy zapytałam czy zwiększa dawkę, przeprosiła mnie że musi to zrobić i wysłała mi buziaka na odległość Lekarz pytał mnie czy czuje parcie na pupę, a ja odpowiedziałam, że już sama nie wiem co czuję. Mężowi powtarzałam, że nie urodzę, że nie dam rady, że to ostatni mój poród itp. Skurcze były już na tyle silne, że prawie mdlałam, i tak częste, że pomiędzy jednym a drugim brakowało mi czasu, żeby wejść na łóżko, celem zbadania. I kiedy już udało mi się położyć się na łóżku poczułam to parcie na pupę, położna sprawdziła rozwarcie i powiedziała, że rodzimy. Wtedy po raz drugi w życiu doświadczyłam uczucia, że kobieta jest jednak herosem. Że po takim bólu, jest w stanie wykrzesać z siebie tak ogromne pokłady energii, że o tym bólu zapomina. W tym momencie czekałam już tylko na moje dziecię, wiedziałam, że za chwilę wezmę je w ramiona i wszystko inne przestanie mieć znaczenie. Podczas skurczu zostałam nacięta, nie czułam tego. Nie pamiętam już za którym partym Natalka przyszła na świat, ale trwało to krótko. Jedynie co mnie zirytowało, to to, że położna mówiła mi swoje a lekarz swoje. Jedno mówi, żeby nogi oprzeć, drugie, żeby przygiąć do brzucha. Lekarz do tego tak mnie masował po brzuchu, że aż mu powiedziałam, żeby tego nie robił bo mnie łaskocze nie mogę nabrać powietrza w tę moja dziewczynkę uwierzyłam dopiero wtedy, kiedy położna powiedziała: jest dziewczynka. Położyła mi ja na piersiach a ja pierwsze o co powiedziałam to dlaczego nie płacze? Lekarz uspokoił, że zaraz zacznie. Wtedy tuląc ją i całując przepraszałam, że tak ją wymęczyłam porodem. Płakałam ze szczęścia, spojrzałam na męża, zobaczyłam jego zaszklone oczy i nic już nie trzeba było mówić. Położna zaproponowała tatusiowi, żeby przeciął pępowinę – tak też zrobił. Co do szycia po nacięciu musze powiedzieć, że bardzo bolało. Dostałam znieczulenie miejscowe, ale chyba niewiele ono dało. W ogóle miałam wrażenie, że tych szwów mam mnóstwo, bo długo trwało zszywanie. Nawet powiedziałam lekarzowi, żeby z rozpędu nie zaszył mi cewki moczowej, bo tak szyje i szyje i końca nie widać Później leżałyśmy z Natalką, tuliłyśmy się do siebie, karmiłam ją i to są najpiękniejsze chwile w życiu.
skrzatek24 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 08:44   #2712
maczuma
Rozeznanie
 
Avatar maczuma
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 944
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Skrzatek, piękna historia z rana, dziękuje jak czytam o reakcjach Waszych tztow, to nie mogę doczekać się, jak mój zareaguje
__________________
Jan 20.12.14
maczuma jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 08:58   #2713
lioness89
Raczkowanie
 
Avatar lioness89
 
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 30
GG do lioness89 Send a message via Skype™ to lioness89
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

hej Kobietki,
Wiem, ze kilka z Was mieszka w UK i w zwiazku z tym mam pytanie. Kiedy dzwonilyscie do szpitala zeby poprosic o jakies instrukcje ? U mnie juz 8 rano, czyli od jakichs 3 godzin mecza mnie skurcze (podobne do okresowych ale nieporownywalnie silniejsze i czuje je jednoczesnie w brzuchu i plecach) co jakies 7/8 minut, takze wyglada na to, ze to nie przypadek . Nie wiem czy sobie siedziec i poczekac az beda czestsze i wtedy zadzwonic, czy dzwonic teraz zeby wiedzieli w razie czego, ze cos moze byc w moim przypadku na rzeczy? Slyszalam, ze tutaj nic tylko kaza siedziec w domu dopoki nie zdycha sie z bolu, wiec nie chce robic z siebie przewrazliwionej :P...

Ehhh tak bardzo bym chciala, zeby przeszlo :/ Jak na zlosc tz dzisiaj w trasie i dopiero jutro ma wolne, wiec

Edytowane przez lioness89
Czas edycji: 2014-12-15 o 09:04
lioness89 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 09:08   #2714
Trusiulandia
Zakorzenienie
 
Avatar Trusiulandia
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 4 808
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Skrzatek piękna opis <3

Ja czekam na ktg i dziewczyna przede mną jęczy "Jezu" i płacze bo jej krew chcą pobrac. Ciąża jeszcze niewidoczna mąż trzyma ja za rękę ale hardcore!
__________________

13 września 2008
15
września 2012
04.04.2014 II

Julianek 16.12.14r. 5.05!
Trusiulandia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 09:54   #2715
mysza88
Rozeznanie
 
Avatar mysza88
 
Zarejestrowany: 2008-04
Wiadomości: 580
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

witajcie!
Sasia wieeelkie gratulacje! super że udało Ci się dokładnie tak jak chciałas

Skrzatek cudny opis naprawde brawo
Marta śliczny bobo

ja wczoraj jak zwykle dzień zalatany, połazlilśmy po galerii tż zrobił sobie jakieś zakupy (ja musze poczekac aż zmieszczę się w coś ładnego :P )

wczoraj miałam jakis problem z wizażem, nie mogłam się zalogować...

u mnie totalna cisza... jak makiem zasiał. termin wg lekarza mam na 17 i nic, nawet te delikatne skurcze które miałam wczesniej z uderzeniami goraca odpusciły... mam wrażenie że już zawsze będę w tej ciąży i w sumie nawet mi wygodnie :P dobrze mi sie spi na szczęście.
dziś wieczorem jak zwykle ktg ale i tak pewnie prosta linia będzie jak za każdym razem
mysza88 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 10:03   #2716
Suqub
Zakorzenienie
 
Avatar Suqub
 
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 9 039
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Cytat:
Napisane przez Trusiulandia Pokaż wiadomość
Skrzatek piękna opis <3

Ja czekam na ktg i dziewczyna przede mną jęczy "Jezu" i płacze bo jej krew chcą pobrac. Ciąża jeszcze niewidoczna mąż trzyma ja za rękę ale hardcore!
Ja w szpitalu leżałam z jedną która pobranie krwi, kroplówki i zastrzyki tak przeżywała to położne się pytały jak ona chce rodzić?!

SKRZATEK Twój opis dał mi siłę
__________________
"Nigdy nie narzekaj, że masz w życiu pod górkę, jeśli zdecydowałeś, że idziesz na szczyt".





I picture you in the sun wondering what went wrong...
Suqub jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 10:14   #2717
katherine13
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 291
GG do katherine13
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Gratulacje dla nowych mam .
katherine13 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 10:15   #2718
Roksape
Zadomowienie
 
Avatar Roksape
 
Zarejestrowany: 2011-10
Lokalizacja: LHR ;)
Wiadomości: 1 428
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Skrzatek piękny opis porodu sn bywa bolesne, ale ja mając dwie cesarki i sn to pamiętam sn jako coś pięknego. Dumna byłam, że zrobiłam wszysto co do mnie należy żeby syn był na świecie. Cc dla mnie takiego sentymentu nie ma.
__________________
27.07.2009 Maciuś
8.03.2012 Basia
9.11.2014 Oleńka
Roksape jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 10:16   #2719
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 359
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Cytat:
Napisane przez antosia5 Pokaż wiadomość
Ja to chyba mam jeszcze mniej niz Ty Jutro wybiore sie jeszcze do sklepu na zapas cos kupic jezeli chodzi o ubrania i koszule nocne Do porodu wybralam z dlugim rekawem- moze dokupie jeszcze z krótkim
Recznik biorę, choć niby są, podpaski mam wiecznie w torebce jakby co
Mój w sumie juz n-ty pobyt, ale zawsze trafialam tam znienacka i nigdy nic przy sobie nie mialam, więc dla mnie to też nielatwe zadanie
A bierzesz cos relaksującego na poród? Ja chyba nic- pomyslalam ze pewnie bedzie mnie barziej wkurzac niz pomagać

U mnie wlansie dlatego wszystko lezy na krzesle a torba pod nim- ciągle patrze i mysle

Kurcze, ogarnia juz mnie melancholijny stan- pierwszy raz w ciązy czuję sie inaczej i ze hormony biorą górę

---------- Dopisano o 01:32 ---------- Poprzedni post napisano o 01:30 ----------

Joanna, a jeszcze chcialam zapytac- bierzesz z apteki laktator czy bedziesz kupowac wlasny, jezeli w ogóle?
Nawet nie wiedziałam że można mieć z apteki Mam własny od koleżanki ale specjalnie nie zgłębiałam tematu ...

No nas uczulali żeby kupić takie bardzo zwyczajne grube podpaski (nie alwaysy czy coś bo mają za dużo chemii) i wielka paka zajmuje mi pół torby - choć przyznam że mam wrażenie że to akurat dają...
Koszule kupiłam na króŧki rękaw bo na porodówkach jest na ogół gorąco - w dodatku mi też gorąco ... Ale mam na długi na potem to najwyżej zmienię
Jeśli chodzi o ręcznik - to gdzieś doczytałam że chodzi o to żeby dziecko wytrzeć/zawinąć w coś domowego a nie szpitalnego (co by się zgadzało bo babka przy rejestracji mówiła Handtuch a nie Badetuch- więc kąpielowy pewnie dadzą) ale w takim wypadku muszę wyprać w dziecięcym płynie jeszcze...
A w ogóle to mam plecak - bo odkryłam że nie mam torby
Muzyka mnie rozprasza - więc najwyżej pozostanę przy radiu... A dla relaksu biorę męża

Nie mam pojęcia czy mam wszystko - ale zakładam że mąż będzie dowoził w razie czego i nie ma się co martwić

Noc badziewna - przez kota spałam jak na szpilkach .. mam przykład jak to będzie z dzieckiem - niby miał czuwać mąż ale go budzi wyłącznie szarpanie albo pokrzykiwanie - prawie 6kg kota walące w podłogę tuż obok w ogóle go nie ruszają Za to odwiedziliśmy rano weta i zdiagnozował kocią padaczkę ale to nic groźnego więc mogę się nie denerwować już...A dziś planuje odsypiać i może wreszcie upiec pierniczki

Żadnych oznak porodu nie ma - poza tym ze spadło mi 2 kg na czekoladowo - makaronowej diecie chyba woda poszła bo nogi jakby kształt odzyskały
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 10:18   #2720
maczuma
Rozeznanie
 
Avatar maczuma
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 944
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Lioness, wiem, że Agata czekała długo jak już jej wody odeszły zanim pojechała do szpitala (bo tak jej powiedzieli przez tel), więc może i Ty zadzwoń...
__________________
Jan 20.12.14
maczuma jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 10:18   #2721
minka26
Wtajemniczenie
 
Avatar minka26
 
Zarejestrowany: 2009-07
Lokalizacja: z domu
Wiadomości: 2 515
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Cytat:
Napisane przez Roksape Pokaż wiadomość
Hej
Dzięki za życzenia zdrowia
Nie bylo tragedii w nocy, małej przeszło i nie wymiotowała, śpi do teraz...
Mieliśmy dziś z Olą do ortopedy i na morfo pojechać, ale chyba mnie zaczyna męczyć jednak...
Roksi zdrówka dla was. Do malutkiej może w masce podchodzcie. Cycowa jest, więc nie powinna nic złapać
Cytat:
Napisane przez skrzatek24 Pokaż wiadomość
Roksape - współczuję jelitówki i zdrówka Wam życzę. U nas w okolicy też jelitówka panuje
U mnie z kolei jakis wirus synka rozkłada bo rano kaszle, później niby mu przechodzi, ale tak sie u niego zazwyczaj zaczyna. I mnie gardło boli

Dziewczyny przeterminowane - życzę, żeby szybciutko sie u Was rozkręciła akcja. Koleżanka, która dwie ciąże przenosiła opowiadała mi jakie to czekanie jest irytujące.

Z małym poślizgiem opiszę swój poród i chwile tuż przed.
W tym dniu czułam się nie najlepiej. Rano odprowadziłam synka do szkoły, a spod szkoły szwagierka zgarnęła mnie na badania krwi. Musiałam nie najlepiej wyglądać, bo przepuszczono mnie w kolejce, co mi się wcześniej prawie nigdy nie zdarzyło. Później poszłam na IP sprawdzić kto dyżuruje w weekend w razie gdyby zachciało mi się rodzic, chociaż tak naprawdę chciałam dotrwać przynajmniej do wtorkowej wizyty i miałam nadzieję, że ta wiedza nie przyda mi się. Tym bardziej, że nie chciałam rodzić przy lekarzu, który tej nocy dyżurował (ten sam, który kiedyś zapytał mnie po co przyszłam tak wcześnie na USG, skoro 8 tygodni temu byłam, a to przecież tak niedawno). W drodze do domu zaszłam jeszcze do apteki po fartuch potrzebny mężowi na porodówce. Ledwie doczłapałam do domu, na nic nie miałam siły więc spałam. Wieczorem położyłam się ze stosem gazet i miałam zamiar je przewertować, żeby za szybko nie usnąć. Chciałam się trochę wymęczyć, żeby w miarę przespać całą noc, co ostatnio przychodziło mi z trudem. Nie zdążyłam się dobrze położyć, kiedy poczułam, że mimo wkładki mam mokrą bieliznę. Nie byłam wtedy do końca pewna, ale wydawało mi się, że odchodzą mi wody z krwią. Podobnie akcja zaczęła się przed narodzinami synka, wtedy położne kazały mi przyjechać na izbę. Tak tez postanowiłam zrobić i tym razem. Obudziłam męża, bo przysnął z synkiem i zaczęliśmy się szykować. Jeszcze raz poszłam pod prysznic, zadzwoniłam po teściową, która chwilę wcześniej wróciła z pracy i cale szczęście cały następny dzień miała wolny – dzięki temu nie musiałam martwić się kto zaopiekuje się młodym (a to przez ostatni czas spędzało mi sen z powiek – bałam się, że mąż będzie musiał zostać i nie będzie go ze mną podczas porodu), dałam znać mojej najlepszej koleżance i wyszliśmy z domu. Na dworze i w samochodzie cała się trzęsłam – nie wiem czy z zimna czy ze strachu. Chyba raczej to drugie, bo powtarzałam TŻ-towi co chwilę, że się boję. Na izbie poszło szybko, zostałam przyjęta i trafiłam na porodówkę. Przywitały mnie dwie położne – jedna z nich była przy mnie, kiedy rodził się starszy dzieć (niestety nie ta fajniejsza, na którą tak bardzo chciałam trafić podczas porodu). Jak już wypełniły wszystkie papiery przyszedł lekarz (ten Arab). Zbadał mnie i stwierdził, że to nie wody a czop, że szyjka twarda, rozwarcie na dwa palce i zaprosił mnie na USG. Odetchnęłam, że będę miała USG, bo moja ginka mówiła, że nie każdy chce robić przed porodem, wszystko zależy od tego na jakiego lekarza trafię. Badanie było bardzo dokładne, zapytał mnie kiedy miałam robione ostatnio. Powiedziałam, że w 32 tygodniu, zdziwił się, że tak dawno (dla odmiany), stwierdził, że wszystko jest ok., ilość wód prawidłowa, nawet płeć za wszelką cenę chciał mi potwierdzić (długo nie wierzyłam w tę moja dziewczynkę), a na poprzednim USG twierdził, że na płeć nie patrzył. Łożysko nie pozwoliło nam tej płci sprawdzić, chociaż długo próbował i sama prosiłam lekarza, żeby już nie sprawdzał, bo szkoda męczyć dzieciątko. Był tak miły, że aż trudno było mi uwierzyć, że to ten sam człowiek co poprzednio. Stwierdził, że szkoda, że „przeszłam” przez IP. Mogłam przyjść na oddział, a wtedy nie musiałby mnie zostawiać na obserwację, tylko wysłałby mnie do domu. No ale pocieszył, że może nazajutrz mnie wypuszczą. Zalecił jeszcze KTG, a później miałam trafić na ginekologię (nie ma u nas patologii).Wysłałam męża do domu, bo stwierdziłam, że nic tu po nim. Leżałam podpięta pod KTG, w tym czasie położne wpisały w papiery „przekierowano na ginekologię”. Zaznaczały się słabiutkie skurcze, po jakiejś pół godzinie wstałam, żeby zmienić oddział i wtedy chlusnęły mi wody. Położne kazały się położyć, zbadały i stwierdziły, że teraz to na 100% wody. Lekarz mocno się zdziwił. No i zaczęło się. Rozwarcie miałam cały czas na dwa palce, szyjka dalej sztywna –nikt mi szybkiego porodu nie wróżył. Zadzwoniłam do męża, żeby powiedzieć co się dzieje, ale nie kazałam mu jeszcze przyjeżdżać. Stwierdziłam, że skoro akcja rozkręca się tak wolno, lepiej, żeby chociaż on odpoczął i chwilę pospał. W razie czego mógł szybko przyjechać, bo do szpitala mamy jakieś dwie minuty autem. Położna zaleciła i mnie przespać się i odpocząć przed trudami porodu, ale jak tu spać. Świadomość, że już nie ma odwrotu, że to właśnie dziś przywitam drugie dziecko, olbrzymie emocje, adrenalina nie pozwoliły mi zmrużyć oka. W głowie kołatała mi też myśl, że gdyby coś się stało, nawet nie utuliłam i nie pożegnałam synka wychodząc z domu (spał w najlepsze). Leżałam podpięta pod KTG i przez cztery godziny wpatrywałam się w monitor oczekując silniejszych skurczów. Około 5 nad ranem przyjechał mąż, chociaż prosiłam, żeby jeszcze pospał, ale tez już nie mógł wytrzymać w domu. Akcja nic a nic nie postępowała. Może skurcze stały się bardziej regularne i troszkę silniejsze, ale szyjka ani drgnęła. Dowiedziałam się od położnych, że ok. 8 rano, po zmianie dyżurujących lekarzy prawdopodobnie dostanę oksytocynę. Zapytałam czy mogę poskakać na piłce, ale położna stwierdziła, że to nic nie da. Byłam zmęczona brakiem snu, a wiedziałam, że jeszcze dużo przede mną. Kiedy o 7 rano zmieniła się dyżurująca ekipa i zobaczyłam, że „przejmuje” mnie ta sama super położna, która pomogła mojemu pierwszemu dziecku przyjść na świat wstąpiła we mnie ogromna siła. Nawet jej powiedziałam, że teraz już niczego się nie boję. A kobieta naprawdę - złoty człowiek. Najpierw zapytała czy może mnie delikatnie zbadać. Niestety po tych kilku godzinach leżenia niewiele się zmieniło – rozwarcie na dwa palce. Tylko skurcze nasiliły się i były bardziej regularne. Chwilkę później zaleciła bujanie się na piłce. Dopóki jeszcze byłam w stanie racjonalnie myśleć rozmawialiśmy we trójkę na temat samego porodu, nacinania krocza, ewentualnego podania oksytocyny, nawet o polityce przyszło mi rozmawiać na porodówce Położna mówiła, że nigdy nie nacina jeżeli naprawdę nie widzi takiej potrzeby. Co do oksytocyny – bez mojej zgody również jej nie podadzą. O 8 rano przyszedł lekarz, który prowadził końcówkę mojej poprzedniej ciąży. Zbadał mnie i dalej zero postępów jeżeli chodzi o rozwarcie. Zapytali mnie czy zgadzam się na oksy. Zanim wyraziłam zgodę zapytałam położną co radzi w mojej sytuacji. Powiedziała, że zalecałaby, bo skurcze tylko mnie zmęczą, a szyjka jest oporna na rozwieranie. Wiedziałam z czym wiąże się podanie kroplówki (w pierwszej ciąży tez rodziłam z oksytocyną). Niedługo po podaniu miałam odruchy wymiotne, mrowienie na twarzy i kończynach, skurcze były bardzo silne i częste. Bujałam się cały czas na piłce, chociaż gdyby nie mąż, który podtrzymywał mnie za plecy nie byłaby w stanie sama na niej usiedzieć. W międzyczasie przyjechała kolejna rodząca z dzieckiem ułożonym pośladkowo i po 15 minutach słychać już było płacz jej malucha. Ależ jej zazdrościłam, że tak szybko ma to za sobą. Położna dwa razy przychodziła podkręcać mi kroplówkę. Za ostatnim razem, kiedy zapytałam czy zwiększa dawkę, przeprosiła mnie że musi to zrobić i wysłała mi buziaka na odległość Lekarz pytał mnie czy czuje parcie na pupę, a ja odpowiedziałam, że już sama nie wiem co czuję. Mężowi powtarzałam, że nie urodzę, że nie dam rady, że to ostatni mój poród itp. Skurcze były już na tyle silne, że prawie mdlałam, i tak częste, że pomiędzy jednym a drugim brakowało mi czasu, żeby wejść na łóżko, celem zbadania. I kiedy już udało mi się położyć się na łóżku poczułam to parcie na pupę, położna sprawdziła rozwarcie i powiedziała, że rodzimy. Wtedy po raz drugi w życiu doświadczyłam uczucia, że kobieta jest jednak herosem. Że po takim bólu, jest w stanie wykrzesać z siebie tak ogromne pokłady energii, że o tym bólu zapomina. W tym momencie czekałam już tylko na moje dziecię, wiedziałam, że za chwilę wezmę je w ramiona i wszystko inne przestanie mieć znaczenie. Podczas skurczu zostałam nacięta, nie czułam tego. Nie pamiętam już za którym partym Natalka przyszła na świat, ale trwało to krótko. Jedynie co mnie zirytowało, to to, że położna mówiła mi swoje a lekarz swoje. Jedno mówi, żeby nogi oprzeć, drugie, żeby przygiąć do brzucha. Lekarz do tego tak mnie masował po brzuchu, że aż mu powiedziałam, żeby tego nie robił bo mnie łaskocze nie mogę nabrać powietrza w tę moja dziewczynkę uwierzyłam dopiero wtedy, kiedy położna powiedziała: jest dziewczynka. Położyła mi ja na piersiach a ja pierwsze o co powiedziałam to dlaczego nie płacze? Lekarz uspokoił, że zaraz zacznie. Wtedy tuląc ją i całując przepraszałam, że tak ją wymęczyłam porodem. Płakałam ze szczęścia, spojrzałam na męża, zobaczyłam jego zaszklone oczy i nic już nie trzeba było mówić. Położna zaproponowała tatusiowi, żeby przeciął pępowinę – tak też zrobił. Co do szycia po nacięciu musze powiedzieć, że bardzo bolało. Dostałam znieczulenie miejscowe, ale chyba niewiele ono dało. W ogóle miałam wrażenie, że tych szwów mam mnóstwo, bo długo trwało zszywanie. Nawet powiedziałam lekarzowi, żeby z rozpędu nie zaszył mi cewki moczowej, bo tak szyje i szyje i końca nie widać Później leżałyśmy z Natalką, tuliłyśmy się do siebie, karmiłam ją i to są najpiękniejsze chwile w życiu.
Piękny opis, ale widzę, że też mialas nielekko
Cytat:
Napisane przez Trusiulandia Pokaż wiadomość
Skrzatek piękna opis <3

Ja czekam na ktg i dziewczyna przede mną jęczy "Jezu" i płacze bo jej krew chcą pobrac. Ciąża jeszcze niewidoczna mąż trzyma ja za rękę ale hardcore!
Oby nabrała siły zanim nadejdzie dzień jej porodu

My się właśnie szykujemy i jedziemy do Łodzi do usc zarejestrowac małą. Jedziemy z nią bo bez cyca nie wytrzyma tak długo
__________________
Amelka
minka26 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 10:20   #2722
Trusiulandia
Zakorzenienie
 
Avatar Trusiulandia
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 4 808
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

No i skurcze idą odczuwam je nawet bardziej niż ostatnio i w krzyżu czuje duży ucisk. Śluz zabarwiony krwią więc może szyjka się rozwiera ale strasznie wolno to wszystko idzie
__________________

13 września 2008
15
września 2012
04.04.2014 II

Julianek 16.12.14r. 5.05!
Trusiulandia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 10:21   #2723
maczuma
Rozeznanie
 
Avatar maczuma
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 944
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Trusia - A Ty w domu czy w szpitalu jesteś?
__________________
Jan 20.12.14

Edytowane przez maczuma
Czas edycji: 2014-12-15 o 10:30
maczuma jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 10:23   #2724
19Inka90
Wtajemniczenie
 
Avatar 19Inka90
 
Zarejestrowany: 2014-04
Lokalizacja: Opole
Wiadomości: 2 469
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Trusieńko
Prosimy relacje na bieżąco

Od 2 w nocy Emilka była cycusiowa dzisiaj także wyspać się nie wyspałam ale milosci mam ogromnie wiele
__________________

Emilka
19Inka90 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 10:36   #2725
Trusiulandia
Zakorzenienie
 
Avatar Trusiulandia
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 4 808
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Maczuma ja w domu robię pranie i posprzątać muszę no i do tej kosmetyczki może uda mi się wbić tylko to 2km drogi ale trudno

idę teraz po zakupy i polaze po schodach chociaż od wczoraj robię kilometry po nich i tylko ten śluz z krwią i skurcze ale akcji dalej nie ma pff mały uparciuch wieczorem do szpitala idę i koniec może gin coś ruszy masazem czy coś

Inka heh dobrze.ze masz te poklady miłości będę zdawać relację jak tylko jakąś akcja się rozkreci Kochana

Jestem dumna z naszym Mamusiek wątkowych!
__________________

13 września 2008
15
września 2012
04.04.2014 II

Julianek 16.12.14r. 5.05!
Trusiulandia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 10:55   #2726
karooka
Raczkowanie
 
Avatar karooka
 
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Wiadomości: 300
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Cześć dziewczyny. Podczytuję, ale mało piszę, bo u nas w sumie bez zmian jutro jadę na drugie ktg. Termin mam za 12dni.

Gratuluję wszystkim rozpakowanym Mamusiom

Skrzatek - piękny opis porodu!

Dzwoniła wczoraj do mnie kuzynka mieszkająca w Szwajcarii i podała mi przepis na herbatę, która wywołała u niej poród (była 4dni po terminie i wszystko zamknięte na głucho) - napiszę, może któraś z Was wykorzysta:
-laska cynamonu
-10 goździków
-1 mały imbir
-1 łyżka herbaty werbena
Wszystko zaparzyć w 1litrze wody i łyczkami pić, maximum 2filiżanki na dzień.
karooka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 11:13   #2727
Paulinkus
Zadomowienie
 
Avatar Paulinkus
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: Nibylandia
Wiadomości: 1 693
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Cytat:
Napisane przez Suqub Pokaż wiadomość
Jak termin masz na dziś to wszystko możliwe
U mnie skurcze się pojawiają ale rozchodze je i jest dobrze.
Tak popatrzyłam na naszą listę i coraz to wyżej jestem

przerażające.


Wstałam dopiero godzinę temu jakiś śpioch ze mnie się zrobił ostatnio. Wczoraj spędziliśmy z tż bardzo miły wieczór we dwoje najpierw teatr a potem kolacja w naszym ulubionym bistro. Celebrowaliśmy ostatnie chwile we dwoje. Było cudownie czekamy na małego ale fajnie że jeszcze postanowił trochę poczekać i pozwolić nam na to ostatnie wyjście dzisiaj wizyta u gina zobaczymy co powie o mojej szyjce i rozwarciu w planach są jeszcze pierniczki muszę je w końcu wyprodukować bo zaraz na porodówce wyląduję a pierniczków nie upiekę mam pytanko wiecie czy można rodzić w soczewkach kontaktowych czy lepiej w okularach? Zapomniałam dopytać okulistki
__________________
Wszystko się zmienia, to nie znaczy, że na lepsze. Trzeba sprawić, by było lepiej. Nie można tylko gadać i mieć nadzieję, że samo się poprawi.
Paulinkus jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 11:39   #2728
Trusiulandia
Zakorzenienie
 
Avatar Trusiulandia
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 4 808
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Cytat:
Napisane przez Paulinkus Pokaż wiadomość
przerażające.


Wstałam dopiero godzinę temu jakiś śpioch ze mnie się zrobił ostatnio. Wczoraj spędziliśmy z tż bardzo miły wieczór we dwoje najpierw teatr a potem kolacja w naszym ulubionym bistro. Celebrowaliśmy ostatnie chwile we dwoje. Było cudownie czekamy na małego ale fajnie że jeszcze postanowił trochę poczekać i pozwolić nam na to ostatnie wyjście dzisiaj wizyta u gina zobaczymy co powie o mojej szyjce i rozwarciu w planach są jeszcze pierniczki muszę je w końcu wyprodukować bo zaraz na porodówce wyląduję a pierniczków nie upiekę mam pytanko wiecie czy można rodzić w soczewkach kontaktowych czy lepiej w okularach? Zapomniałam dopytać okulistki
Położna na sr mówiła ze lepiej w okularach bo przy partych różnie z soczewkami bywało ale wiem ze dziewczyny tak rodzą i niby ok. U mnie w szpitalu pewnie by nie przeszelo

A co tam u Sasi? Kiedy wychodzi?
__________________

13 września 2008
15
września 2012
04.04.2014 II

Julianek 16.12.14r. 5.05!
Trusiulandia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 11:45   #2729
jojla
Zakorzenienie
 
Avatar jojla
 
Zarejestrowany: 2008-08
Lokalizacja: zależy gdzie jestem :)
Wiadomości: 6 348
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Cytat:
Napisane przez Roksape Pokaż wiadomość
Hej
Dzięki za życzenia zdrowia
Nie bylo tragedii w nocy, małej przeszło i nie wymiotowała, śpi do teraz...
Mieliśmy dziś z Olą do ortopedy i na morfo pojechać, ale chyba mnie zaczyna męczyć jednak...
Zdrówka

Cytat:
Napisane przez skrzatek24 Pokaż wiadomość
Płakałam ze szczęścia, spojrzałam na męża, zobaczyłam jego zaszklone oczy i nic już nie trzeba było mówić. Położna zaproponowała tatusiowi, żeby przeciął pępowinę – tak też zrobił. Co do szycia po nacięciu musze powiedzieć, że bardzo bolało. Dostałam znieczulenie miejscowe, ale chyba niewiele ono dało. W ogóle miałam wrażenie, że tych szwów mam mnóstwo, bo długo trwało zszywanie. Nawet powiedziałam lekarzowi, żeby z rozpędu nie zaszył mi cewki moczowej, bo tak szyje i szyje i końca nie widać Później leżałyśmy z Natalką, tuliłyśmy się do siebie, karmiłam ją i to są najpiękniejsze chwile w życiu.
piękny opis namęczyłaś się

Cytat:
Napisane przez Trusiulandia Pokaż wiadomość
Ja czekam na ktg i dziewczyna przede mną jęczy "Jezu" i płacze bo jej krew chcą pobrac. Ciąża jeszcze niewidoczna mąż trzyma ja za rękę ale hardcore!
No nieźle, życzę jej dużo siły bo krew jeszcze co najmniej kilka razy jej będą pobierać
Cytat:
Napisane przez Trusiulandia Pokaż wiadomość
No i skurcze idą odczuwam je nawet bardziej niż ostatnio i w krzyżu czuje duży ucisk. Śluz zabarwiony krwią więc może szyjka się rozwiera ale strasznie wolno to wszystko idzie
Kochana skurcze są więc coś się dzieje, masz przed sobą intensywny dzień a wieczorem pewnie doktorek coś poradzi i mi się wydaje, że najdalej jutro będziesz tulić swojego uparciucha
__________________
Po drugiej stronie chmur zawsze jest czyste niebo.
/Éric-Emmanuel Schmitt/

jojla jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-12-15, 12:15   #2730
Justyssia87
Rozeznanie
 
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 622
Dot.: Grudniowe Mamusie cz. V

Hejo

gratulacje dla wszystkich nowych mamuś!!

my dalej sie karmimy kp, mały ładnie przybiera, dzis waży 3700g i chodzi w ubrankach 62cm i ma 19dni o ile dobrze licze :P

mi polozna mowila zeby budzić dziecko jednak żeby spadku cukru w nocy nie było który jest groźny dla dziecka, ale moj sie akurat budzi jedynie wczoraj spał 5h to go obudziła i ciamkał jak szalony

Nie uzywam jzu kapturków i duzo wygodniej. Basjneia moj tez ulewa :/ moge go odbijac nawet godzine a i tak uleje mu sie! martiw mnie to ale nie mam pomyslu co z tym zrobić..moze taki urok tych dzieciaczków?

Ja werandowałam jeden dzien a potem na dwór na 25min jak miał chyba 13dni i teraz juz z nim normalnie wychodizmy. Był z nami 3razy na zakupach.. i nigdy wiecej! nie jade z dwójka małych dzieci na zakupy masakra 2 marudy... tez focha postawił, płacz krzyk za każdym razem a mały jakis niezadowolony z zakupow, tylkoa uto stanie na swiatłach krzyk!! stane wozkiem w sklepie- krzyk! nie dało sie zrobic zakupow, obiecywalam sobie z ejuz cala rodzina nie jade.. a bylismy 3 razy

w ogole wczoraj ejchalismy kupic choinke..też w czwórke... eh..w bagażniku wózek, my w trojke z tyłu-dobrze ze chuda jestem :P na przednim siedzeniu graty z bagażnika i dawaj po choinke do szkólki, maz nosił kube ja maksa, cima, zima.. i dupa choinka nie wejdze do auta .... bo przecież kto by na to wpadł ze nie wejdzie.. i maz nas odstawił i sam pojechał... sajgon.

ide jeśc poki młody śpi, i ejszcze raz gratulacje dla mamuś
Justyssia87 jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2015-01-12 21:57:26


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 22:20.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.