dzidziuś 2012/2013 czyli bardzo odlegle planowanie...:)

[anulka2205]

Napisane przez sylvi_86

jakas taka beznadziejnosc mnie dopada.wrrr. jak tak dalej pojdzie to dzidzi w ciagu 10 lat nie urodze;/ juz nie mowiac o wyjsciu za maz

A rozmawiałaś dziś z TŻ?

[sylvi_86]

Napisane przez anulka2205

A rozmawiałaś dziś z TŻ?

tak jakby.skonczylo sie na tym ze powiedzial ze chce sie przeprowadzic do warszawy bo on tam ma rodzine(tate i mame ma tutaj), a ja nie chce sie przeproawdzac i mamy konflikt interesow, ale musialam od niego cokolwiek wyciagac bo sam nic by nie powiedzial. dziwne bo zawsze to bylo na odwrot.to on mnie nauczyl ze zwiazek opiera sie na rozmowie a teraz sam jej unika

[Madzialenka12344321]

Wpadłam się tylko pochwalić. Dziś podpisaliśmy papiery w banku jeszcze tylko nam notariusz został

Gucia co ten Twój męzul wygaduje. szukać mieszkania - namawiam

Sylwi on chyba z Tobą tę przeprowadzkę powinien uzgodnić prawda??

[sylvi_86]

Napisane przez Madzialenka12344321

Wpadłam się tylko pochwalić. Dziś podpisaliśmy papiery w banku jeszcze tylko nam notariusz został

Gucia co ten Twój męzul wygaduje. szukać mieszkania - namawiam

Sylwi on chyba z Tobą tę przeprowadzkę powinien uzgodnić prawda??

juz kiedys poruszalisy ten temat ale zdecydowalismy ze zostaniemy.widocznie cos mu sie odwidzialo..ciagna go tam wieksze pieniadze.ja wiem ze tam sie bede zle czuc bo wszystkich znajomych i rodzine mam tutaj i tam napewno bylabym nieszczesliwa

[Madzialenka12344321]

Napisane przez sylvi_86

juz kiedys poruszalisy ten temat ale zdecydowalismy ze zostaniemy.widocznie cos mu sie odwidzialo..ciagna go tam wieksze pieniadze.ja wiem ze tam sie bede zle czuc bo wszystkich znajomych i rodzine mam tutaj i tam napewno bylabym nieszczesliwa

To bez sensu się przeprowadzać. Pogadaj z nim jeszcze na spokojnie, daj czas na przemyślenie. To wasza wspólna przyszłość, nie tylko jego.

[sylvi_86]

Napisane przez Madzialenka12344321

To bez sensu się przeprowadzać. Pogadaj z nim jeszcze na spokojnie, daj czas na przemyślenie. To wasza wspólna przyszłość, nie tylko jego.

on ma rodzicow tutaj wiec jak uslyszalam rodzina to az mna wzdrygnelo. bardziej mu chodzi o to ze jego wujek jest wplywowy w wawie i moze mu tam zalatwic ciepla posadke za gruba kase.ale ja nie chce kasy w zamian za zycie blisko rodziny i przyjaciol bo nie tylko wokol kasy sie zycie toczy. teraz wymysla bo nagle ja powiedzialam ze czas cos zrobic z zwiazkiem, pojsc na przod, jak mu powiedzialam ze chce ruszyc na przod ze zwiazkiem to nie wiedzial o co chodzi no i w koncu doszlo do mowienia co kiedy wynajac kiedy slub to robi mi wyrzuty a za co, nie lepiej najpierw oszczedzic itp

[Madzialenka12344321]

ech Ci faceci

[Gucia0987]

Napisane przez sylvi_86

a gdzie obecnie mieszkacie? .mojemu to raczej dorosle zycie jako meza jest czyms abstrakcyjnym.bo rozmowa o tym to jedno a podjecie decyzji to drugiea im bardziej staje sie to realne tym wieksze obawy

To mój sam mnie namawiał na ślub i to w zasadzie po 3 miesiącach znajomości, zaręczyliśmy się po 4 miesiącach, a małżeństwem byliśmy w sumie po półtorej roku. To mu jakoś łatwo przyszło.

Mam nadzieje, że z mieszkaniem, też jakoś pójdzie...

A teraz mieszkamy w wynajmowanym mieszkaniu i jeszcze z 2 osobami. nie wchodzimy sobie na głowę, więc mieszka się nam dobrze, jesteśmy wstanie więcej zaoszczędzić, niż jak mieszkaliśmy sami, ale mimo wszystko ja bym chciała już coś swojego.

Napisane przez sylvi_86

juz kiedys poruszalisy ten temat ale zdecydowalismy ze zostaniemy.widocznie cos mu sie odwidzialo..ciagna go tam wieksze pieniadze.ja wiem ze tam sie bede zle czuc bo wszystkich znajomych i rodzine mam tutaj i tam napewno bylabym nieszczesliwa

A jak daleko macie do Warszawy, ile kilometrów?
Wiesz co, rozumiem go z jednej strony, chce zapewnić Tobie, a później swojej rodzinie lepszy byt. Ale z drugiej strony trzeba przemyśleć, Warszawa jest bardzo droga. Koszty życia dużo wzrastają, więc pytanie czy gra jest warta świeczki, czy po wszystkich opłatach (pomimo tego, że będzie zarabiał więcej) podniesie się Wam standard życia, czy będzie na takim samym poziomie.

I pytanie co z Tobą, czy masz jakieś możliwości rozwijania się tam zawodowo? Czy miałabyś szansę zdobyć jakąś dobrą pracę?

Myślę, że może spróbuj od razu się nie nastawiać na nie, żebyś mogła z nim spokojnie porozmawiać. To jest trudna decyzja do podjęcia, ale musicie ze sobą rozmawiać, zebyście oboje byli zadowoleni.

Ja wiem, ze gdyby mój mąż dostał jakaś dobrą propozycję pracy i wiązałoby się to z przeprowadzką np do Poznania, to pewnie bym się zdecydowała, pomimo, że tutaj zostawiłabym wszystko...


Madzia, no tak już ma ten mój mąż. Ale nie odpuszczam. Teraz od przyszłego miesiąca robię test. Odkładam od razu na początku miesiąca, tyle ile wyniosłaby nas rata kredytu plus opłaty i zobaczę czy jesteśmy wstanie wyżyć z tego co nam zostanie. Myślę, że jak mu to unaocznię to będzie nieco prościej... I hope so!

[Madzialenka12344321]

Gucia dacie radę Ale w między czasie i tak szukajcie mieszkanka

[Gucia0987]

Napisane przez Madzialenka12344321

Gucia dacie radę Ale w między czasie i tak szukajcie mieszkanka

Szukam szukam. tylko ja się zakochuję w tych, na które nas nie stać
Znalazłam mieszkanie 135m2 za 350tys w Michałowicach (8km od Krakowa). Tylko nadal nie stać nas na urządzenie tego mieszkanka!

Na pierwszym piętrze - 75m2, a później schodki na górę i poddasze do zaanektowania...

[sylvi_86]

Napisane przez Gucia0987

To mój sam mnie namawiał na ślub i to w zasadzie po 3 miesiącach znajomości, zaręczyliśmy się po 4 miesiącach, a małżeństwem byliśmy w sumie po półtorej roku. To mu jakoś łatwo przyszło.

Mam nadzieje, że z mieszkaniem, też jakoś pójdzie...

A teraz mieszkamy w wynajmowanym mieszkaniu i jeszcze z 2 osobami. nie wchodzimy sobie na głowę, więc mieszka się nam dobrze, jesteśmy wstanie więcej zaoszczędzić, niż jak mieszkaliśmy sami, ale mimo wszystko ja bym chciała już coś swojego.




A jak daleko macie do Warszawy, ile kilometrów?
Wiesz co, rozumiem go z jednej strony, chce zapewnić Tobie, a później swojej rodzinie lepszy byt. Ale z drugiej strony trzeba przemyśleć, Warszawa jest bardzo droga. Koszty życia dużo wzrastają, więc pytanie czy gra jest warta świeczki, czy po wszystkich opłatach (pomimo tego, że będzie zarabiał więcej) podniesie się Wam standard życia, czy będzie na takim samym poziomie.

I pytanie co z Tobą, czy masz jakieś możliwości rozwijania się tam zawodowo? Czy miałabyś szansę zdobyć jakąś dobrą pracę?

Myślę, że może spróbuj od razu się nie nastawiać na nie, żebyś mogła z nim spokojnie porozmawiać. To jest trudna decyzja do podjęcia, ale musicie ze sobą rozmawiać, zebyście oboje byli zadowoleni.

Ja wiem, ze gdyby mój mąż dostał jakaś dobrą propozycję pracy i wiązałoby się to z przeprowadzką np do Poznania, to pewnie bym się zdecydowała, pomimo, że tutaj zostawiłabym wszystko...


Madzia, no tak już ma ten mój mąż. Ale nie odpuszczam. Teraz od przyszłego miesiąca robię test. Odkładam od razu na początku miesiąca, tyle ile wyniosłaby nas rata kredytu plus opłaty i zobaczę czy jesteśmy wstanie wyżyć z tego co nam zostanie. Myślę, że jak mu to unaocznię to będzie nieco prościej... I hope so!

do wawy mamy ok 260km. czy mam tam szanse rozwoju? napewno tak ale jestem ciekawa ile musialabym szukac to po pierwsze a po drugie boje sie tak duzego miasta. moja niechec do wyjazdu wiaze sie tez z tym ze gdyby przyszlo mi urodzic to nie mialabym tam nikogo do pomocy oprocz TŻta. tak mnie ostatnio naszlo na szukanie mieszkania i powol usamodzielniania sie ehh no moze to przez ta pogode

[Madzialenka12344321]

Gucia wierzę, że coś znajdziecie

[Gucia0987]

Napisane przez sylvi_86

do wawy mamy ok 260km. czy mam tam szanse rozwoju? napewno tak ale jestem ciekawa ile musialabym szukac to po pierwsze a po drugie boje sie tak duzego miasta. moja niechec do wyjazdu wiaze sie tez z tym ze gdyby przyszlo mi urodzic to nie mialabym tam nikogo do pomocy oprocz TŻta. tak mnie ostatnio naszlo na szukanie mieszkania i powol usamodzielniania sie ehh no moze to przez ta pogode

My mieszkamy 60mk od rodziców więc też będziemy zdani tylko na siebie, ale fakt. To nie jest 260km.

Mam nadzieje, że dojdziecie do porozumienia. Mnie osobiście też Warszawa przeraża. Mogę mieszkać w Krakowie, mogłabym w Poznaniu, Wrocławiu, ale Warszawa mnie po prostu przeraża i w sumie nie wiem czemu...

Trzymam kciuki, żeby się u Was wszystko ułożyło

Napisane przez Madzialenka12344321

Gucia wierzę, że coś znajdziecie

Dzięki wielkie!

[Madzialenka12344321]

Ja również nigdy w życiu nie chciałabym mieszkać w Warszawie. Jak dla mnie to jest ona szara, za duża, wszyscy się wszędzie gdzieś spieszą ech..

[Gucia0987]

Napisane przez Madzialenka12344321

Ja również nigdy w życiu nie chciałabym mieszkać w Warszawie. Jak dla mnie to jest ona szara, za duża, wszyscy się wszędzie gdzieś spieszą ech..

Ja myślę Madziu, że to jest kwestia przekonania się. Jakby trzeba było to i Warszawę by sie polubiało i znalazło jakieś urokliwe miejsca.

Mnie Kraków też kiedyś przerażał, bo ja z małego miasteczka jestem, gdzie byłam wstanie w ciągu 45min przejść cały na nogach, a teraz Kraków już nie jest taki zły W końcu chcę tu kupić mieszkanie i wychowywać dzieci

[Madzialenka12344321]

Tak, ale Kraków, Wrocław itp to jakoś tak inaczej. A Warszawa zawsze mi się kojarzy z szarością i pośpiechem.

[anulka2205]

Napisane przez Madzialenka12344321

Tak, ale Kraków, Wrocław itp to jakoś tak inaczej. A Warszawa zawsze mi się kojarzy z szarością i pośpiechem.

Mi identycznie Chociaż pewnie to stereotypy

[Gucia0987]

Napisane przez anulka2205

Mi identycznie Chociaż pewnie to stereotypy

Też tak myślę.

Moja ciocia z 3 mojego kuzynostwa przeprowadziła sie 3 lata temu do Warszawy i nie narzeka. Też kiedyś sobie nie wyobrażała życia w Warszawie, a teraz jej sie podoba. Znaleźli swoje miejsca, do których chodzą i są zadowoleni.

Prawda jest taka, ze niby mieszkam w krk, ale co ja mam z tego krakowa? Codziennie idzie się do pracy, na rynku pewnie się jest raz w miesiącu, bo nie ma kiedy pójść, bo na imprezy ostatnio chodzimy na domówki, więc też nie wykorzystuje mieszkania tutaj w 100%.

[anulka2205]

[QUOTE=Gucia0987;21973407]Też tak myślę.

Moja ciocia z 3 mojego kuzynostwa przeprowadziła sie 3 lata temu do Warszawy i nie narzeka. Też kiedyś sobie nie wyobrażała życia w Warszawie, a teraz jej sie podoba. Znaleźli swoje miejsca, do których chodzą i są zadowoleni.

Prawda jest taka, ze niby mieszkam w krk, ale co ja mam z tego krakowa? Codziennie idzie się do pracy, na rynku pewnie się jest raz w miesiącu, bo nie ma kiedy pójść, bo na imprezy ostatnio chodzimy na domówki, więc też nie wykorzystuje mieszkania tutaj w 100%.[/QUOTE]

Poczekajcie, aż będzie jakiś maluch Wtedy w 100% to tylko wykorzystane place zabaw, parki, sale zabaw itd.
My też z daleka od rodziców mieszkamy, teraz tydz. jest u nas moja Mama, to wczoraj mieliśmy "randkę na mieście" Poszliśmy do kina, nie wiecie jaka radocha, ale oczywiście, żeby nie wyskoczyć za bardzo wybraliśmy bajkę (ale to dlatego, że była w 3D, a jeszcze nie widzieliśmy)

[Gucia0987]

[/QUOTE] Poczekajcie, aż będzie jakiś maluch Wtedy w 100% to tylko wykorzystane place zabaw, parki, sale zabaw itd.
My też z daleka od rodziców mieszkamy, teraz tydz. jest u nas moja Mama, to wczoraj mieliśmy "randkę na mieście" Poszliśmy do kina, nie wiecie jaka radocha, ale oczywiście, żeby nie wyskoczyć za bardzo wybraliśmy bajkę (ale to dlatego, że była w 3D, a jeszcze nie widzieliśmy)[/QUOTE]

Masz rację z tymi placami zabaw!

Ale wieczór zaliczony do udanych!

My w niedziele mamy rocznice i mamy zamiar skoczyć na jakąś kolację, więc mam nadzieje, że się uda i że jeszcze skoczymy na jakiegoś drineczka. Zobaczymy co mąż zaplanuje

[lula177]

cześć widzę, że nasz wątek się szybko rozwija troche mnie nie było a tu tyle stron do nadrabiania ale niestety chyba nie zdąże nadrobić

[sylvi_86]

rozmawialam wczoraj z TŻ i przyznal sie ze nie jest gotowy na slub.no i w koncu cos powiedzial a i w ogole to myslal ze jak mi sie oswiadczy to bedzie oznaczac ze musimy od razu wziasc slub .zdolalam mu wytlumaczyc ze zareczyny oznaczaja ze jest ze mna na powaznie i wiaze ze mna przyszlosc a tak to co ja mam sobie myslec. sie zdziwil hehe ale juz jest dobrze..faceci

[JanuszAgnieszka]

hej kobitki

Madzia jak w pracy? ciezko masz?

Ide we wtorek na bete ( wczesniej zrobie test siusiany -juz 4 w tym cyklu) i wtedy bedzie wszystko jasne. To moj 52 dzien cyklu.
sciskam mocno

[anulka2205]

Napisane przez JanuszAgnieszka

hej kobitki

Madzia jak w pracy? ciezko masz?

Ide we wtorek na bete ( wczesniej zrobie test siusiany -juz 4 w tym cyklu) i wtedy bedzie wszystko jasne. To moj 52 dzien cyklu.
sciskam mocno

Kciukaski

[Madzialenka12344321]

Aga ogólnie jest spoko tylko czasami rodzice na nerwy działają i to narzekanie : dlaczego ubezpieczenie jest takie drogie, dlaczego dzieci mają przez godzinę łączone grupy ech....

Aga trzymam kciuki ale czuję, że już masz fasolkę

A my w poniedziałek podpisujemy akt notarialny mieszkania

[JanuszAgnieszka]

Napisane przez anulka2205

Kciukaski

Napisane przez Madzialenka12344321

Aga ogólnie jest spoko tylko czasami rodzice na nerwy działają i to narzekanie : dlaczego ubezpieczenie jest takie drogie, dlaczego dzieci mają przez godzinę łączone grupy ech....

Aga trzymam kciuki ale czuję, że już masz fasolkę

A my w poniedziałek podpisujemy akt notarialny mieszkania

dzieki dziewczyny za kciuki
Obys miala racje Magda
co do rodzicow - znam to doskonale...kiedys mialam sytuacje, ze matka miala pretensje, ze jej syn nie wyszedl na dwor z dziecmi tylko siedzial w przedszkolu - oczywiscie wysluchalam, ale dodalam, ze byl na dworze, ale bylo mu zimno, a kochana mamusia nie raczyla mu przyniesc nic cieplego i marzł biedaczek, wiec sam poprosil o powrot do przedszkola. Miala niesmaczna mine gdy o tym uslyszala. Niby nic, ale zwykle sytuacje czasem mocno denerwuja.

Dzis przyszla matka do grupy sredniakow i skarzyla sie, ze nauczyciele sie nie usmiechaja... no po prostu...to ona chyba nie widzi ile nawet sztucznego usmiechu trzeba wykazac by np uspokoic dziecko po rozstaniu z rodzicami. No coz...

Ja mam przejscia z jedna matka, ktora nie widzi, ze jej syn jest baaaaaaardzo opozniony...ale to dluga historia.

[Madzialenka12344321]

Ja mam za to jednego urwisa na którego żadne kary nie działają. Masz jakiś sposób??

[sylvi_86]

Napisane przez Madzialenka12344321

Ja mam za to jednego urwisa na którego żadne kary nie działają. Masz jakiś sposób??

zabrac ulubione zabawki?

[Madzialenka12344321]

Napisane przez sylvi_86

zabrac ulubione zabawki?

nie działa, tak samo jak stanie w kącie czy przy tablicy

[sylvi_86]

Napisane przez Madzialenka12344321

nie działa, tak samo jak stanie w kącie czy przy tablicy

a to trudny przypadek hmmm... spytam sie jutro tesciowej ona uczy dzieci od 1 do 3 i ma same patologiczne przypadki... a co ten urwis robi nie tak?