Czy jecie zdrowo? Część 2.

[chimay]

Napisane przez kasztanka3

No wlasnie nie grzejemy za bardzo, w zeszlym roku zima dosc czesto uzywalismy klimatyzacji w salonie i grzejnika olejowego w sypialni i wcale nie bylo jakos cieplo, a rachunek za prad przyszedl nam na prawie $2000
Wiec teraz klimatyzacje wlaczamy dosc rzadko, a zamiast grzejnika w sypialni mamy koc elektryczny i powiem szczerze, ze wcale nie jest mi zimniej, niz rok temu, jest do przezycia. I nie bylam ani razu tej zimy chora.
W tej chwili jest 22:30, mamy 8 stopni na zewnatrz i 17 w mieszkaniu. Chyba sie troche uodpornilam na to zimno, ale tez ta zima jest lagodniejsza od zeszlorocznej (bo wtedy temperatury w granicach zera dosc czesto sie trafialy, teraz najchlodniej bylo tak z 3 stopnie).

Tubylcy akceptują taki stan rzeczy i przyjezdni musza sie tez zaadaptowac, czy ludzie narzekaja, ale z jakiegos powodu dalej buduje sie domy bez ogrzewania? Z tego co mi wiadomo, to tak jest w wielu krajach, gdzie są łagodne zimy, w Portugalii, w krajach Azji Wschodniej. Aż mi się Rumunia za Caucescu przypomina, też im nie grzali zimą, ale że tam zimy trochę konkretniejsze, to mieli 12 stopni w domach. Przecież można się ciepło ubrać
W Niemczech też raczej panuje myślenie "jak ci zimno, to sie ubierz" i kaloryfery odkręcone ma maksa nie dają tyle ciepła, co w polskim bloku. No ale jednak grzeją.

[7ccce98bd1fb37e774261cb8463420b8c7814618_5eb735f295b28]

Moje doswiadczenie niemieckie to to, ze kaloryfery grzeja wieczorem i o 5 rano. Nienawidze tego, zawsze budze sie zmeczona przez to cieplo.

[Kala713]

Napisane przez chimay

Tubylcy akceptują taki stan rzeczy i przyjezdni musza sie tez zaadaptowac, czy ludzie narzekaja, ale z jakiegos powodu dalej buduje sie domy bez ogrzewania? Z tego co mi wiadomo, to tak jest w wielu krajach, gdzie są łagodne zimy, w Portugalii, w krajach Azji Wschodniej. Aż mi się Rumunia za Caucescu przypomina, też im nie grzali zimą, ale że tam zimy trochę konkretniejsze, to mieli 12 stopni w domach. Przecież można się ciepło ubrać
W Niemczech też raczej panuje myślenie "jak ci zimno, to sie ubierz" i kaloryfery odkręcone ma maksa nie dają tyle ciepła, co w polskim bloku. No ale jednak grzeją.

A już myślałam,że tylko ja to tak odczuwam,że te kaloryfery tak działają,że niby grzeją ale to jednak nie to samo

U mnie np ogrzewanie nie działa od 22-6 i weź tu rano wyjdź z pod ciepłej kołdry jak w domu lodówa

[magbeth]

Moje 19 stopni wewnątrz jest jak dla mnie optymalne. Mam tylko ogrzewanie podłogowe w łazience i stojący piecyk w razie potrzeby. Trochę tęsknię za piecem i rąbaniem drewna, no ale cóż, zim tu jakiś strasznych nie ma, może właściciel podszedł praktycznie.
W pracy mam niestety klimę, bo okna są nieotwieralne i u siebie ustawiam dość niską temperaturę. Pacjenci na szczęście nie trafiają do mnie w bikini. , większość wręcz domaga się chłodniejszych temperatur.
To z prysznicem też kocham, no i ten łeb tak jak pisałam. Nie przeziębiam się. Okna w chacie zazwyczaj na przestrzał. U rodziców w Polsce, niezależnie od pory roku, jest mi za gorąco i to właśnie mi uświadamia, że przyzwyczajenie jest jednak drugą naturą.
Ale żeby nie było że jestem walnięta, to zimnego, zacinającego deszczu nienawidzę i wtedy nawet ja się poddaję i jadę do pracy dwa przystanki autobusem.

Sent fra min EML-L29 via Tapatalk

[khloe]

Napisane przez Kala713

A już myślałam,że tylko ja to tak odczuwam,że te kaloryfery tak działają,że niby grzeją ale to jednak nie to samo

U mnie np ogrzewanie nie działa od 22-6 i weź tu rano wyjdź z pod ciepłej kołdry jak w domu lodówa

U mnie w domu to samo.

Mamy stary piec i po prostu zima, jak idziemy spać to siłą rzeczy wygasa i rano jest po prostu zimno jak w lodówie.

Także ja zima ubieram ciepłe skarpety do spania i piżama też, a jak wychodzę z łóżka rano, to nawet nie ma mowy o tym, żebym myla twarz we wodzie. Brr🤪

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

zimą grzejemy 9-10, 14-15, 17-18

czasem wydłużamy o pól godziny


rano przed 9 intensywne wietrzenie,


dodatkowo kominek

[chimay]

Kupilam kilogram Lavazzy i mielenie pierwszej porcji w NutriBullecie wyszlo super, konsystencja niewiele rozni sie od mielonej gotowej. Co prawda mielilam na 3 podejscia, bo NutriBullet nie powinien pracowac dluzej niz minute.
W ogole zakup tego urzadzenia to jedna z moich lepszych decyzji w tym roku

[kasztanka3]

Napisane przez chimay

Tubylcy akceptują taki stan rzeczy i przyjezdni musza sie tez zaadaptowac, czy ludzie narzekaja, ale z jakiegos powodu dalej buduje sie domy bez ogrzewania? Z tego co mi wiadomo, to tak jest w wielu krajach, gdzie są łagodne zimy, w Portugalii, w krajach Azji Wschodniej. Aż mi się Rumunia za Caucescu przypomina, też im nie grzali zimą, ale że tam zimy trochę konkretniejsze, to mieli 12 stopni w domach. Przecież można się ciepło ubrać
W Niemczech też raczej panuje myślenie "jak ci zimno, to sie ubierz" i kaloryfery odkręcone ma maksa nie dają tyle ciepła, co w polskim bloku. No ale jednak grzeją.

No wlasnie jest zawsze ta sama odpowiedz: "jak ci zimno, to sie cieplej ubierz" i patrzenie jak na idiotke, ze no jak to jej zimno, przeciez ona z Polski jest, tam to dopiero musi byc zimno
Z tubylcow nie slyszalam nigdy, zeby ktokolwiek narzekal na temparatury, jedynie przyjezdni - ludzie z Polski, Kanady (bo tam oczywiscie maja konkretne ogrzewanie w domach, nie to, co tu) no i moja przyjaciolka pochodzaca z Florydy. Znam tez jedna naprawde bogata Rosjanke, ktora spedza pol roku tutaj - kiedy jest cieplo, a pol roku od konca kwietnia do pazdziernika spedza w swoim drugim domu w Bulgarii, bo jej tu jest za zimno. Chcialabym, zeby mnie kiedys bylo stac na takie rozwiazanie problemu

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Napisane przez kasztanka3

No wlasnie jest zawsze ta sama odpowiedz: "jak ci zimno, to sie cieplej ubierz" i patrzenie jak na idiotke, ze no jak to jej zimno, przeciez ona z Polski jest, tam to dopiero musi byc zimno
Z tubylcow nie slyszalam nigdy, zeby ktokolwiek narzekal na temparatury, jedynie przyjezdni - ludzie z Polski, Kanady (bo tam oczywiscie maja konkretne ogrzewanie w domach, nie to, co tu) no i moja przyjaciolka pochodzaca z Florydy. Znam tez jedna naprawde bogata Rosjanke, ktora spedza pol roku tutaj - kiedy jest cieplo, a pol roku od konca kwietnia do pazdziernika spedza w swoim drugim domu w Bulgarii, bo jej tu jest za zimno. Chcialabym, zeby mnie kiedys bylo stac na takie rozwiazanie problemu

oooo jak ja tego nienawidze
nie znosze jak jest zimno w pomieszczeniu, mam siedzaca prace, przy klimatyzacji min tempratura przy ktorej nie marzne to 22st, a i tak siedze w swetrze i dlugich spodniach. Po prostu siedze, nie ruszam sie i jest mi zimno. Kilka razy latem odpalalam pod biurkim farelke, bo przyszlam w sanadlkach.

[kasztanka3]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;87061699]oooo jak ja tego nienawidze
nie znosze jak jest zimno w pomieszczeniu, mam siedzaca prace, przy klimatyzacji min tempratura przy ktorej nie marzne to 22st, a i tak siedze w swetrze i dlugich spodniach. Po prostu siedze, nie ruszam sie i jest mi zimno. Kilka razy latem odpalalam pod biurkim farelke, bo przyszlam w sanadlkach.[/QUOTE]

Klimatyzacja w pracy to osobna historia, wiele razy nosilam w pracy zimowy plaszcz, bo jak sie za bardzo nic nie robi, to bylo strasznie, ale to strasznie zimno przy takim siedzeniu.

[chimay]

Napisane przez kasztanka3

No wlasnie jest zawsze ta sama odpowiedz: "jak ci zimno, to sie cieplej ubierz" i patrzenie jak na idiotke, ze no jak to jej zimno, przeciez ona z Polski jest, tam to dopiero musi byc zimno
Z tubylcow nie slyszalam nigdy, zeby ktokolwiek narzekal na temparatury, jedynie przyjezdni - ludzie z Polski, Kanady (bo tam oczywiscie maja konkretne ogrzewanie w domach, nie to, co tu) no i moja przyjaciolka pochodzaca z Florydy. Znam tez jedna naprawde bogata Rosjanke, ktora spedza pol roku tutaj - kiedy jest cieplo, a pol roku od konca kwietnia do pazdziernika spedza w swoim drugim domu w Bulgarii, bo jej tu jest za zimno. Chcialabym, zeby mnie kiedys bylo stac na takie rozwiazanie problemu

Strasznie to brzmi, az mnie otrzasa na sama mysl Nie wydaje mi sie tez, zeby to byla tylko kwestia zahartowania czy przyzwyczajenia, bo spedzilam wiekszosc dziecinstwa w slabo ogrzewanym domu i zimy wspominam jako niekonczacy sie okres lodowatych stop, kladzenia sie spac w wyziebionym lozku i koczowania przy piecu kaflowym, gdzie dlugo sie nie dalo wytrzymac, bo bylo za goraco, ale juz 2 metry dalej zimno. Nie przyzwyczailam sie, chociaz moze jakby wszyscy tak mieszkali, to bym myslala, ze to normalne. Przeprowadzka do blokow byla dla mnie super, bo wreszcie cieplo bez nakladania na siebie kilku warstw ubran.
Ja tam nie mam nic przeciwko konkretnym, mroznym zimom, pod warunkiem, ze dom jest cieply, ale na dworze zimno i w domu tak samo zimno to przeciez meczarnia jest.

[Mimiko]

To, co opisujecie z temperaturami to dla mnie kosmos. No, ale naprawdę łatwiej jest się ubrać niż rozebrać, kiedy np. dla mnie 24 stopnie w pomieszczeniu to stanowczo za dużo. Od roku mieszkam w bloku i cały czas jest mi za ciepło. Zimą mimo skręconych kaloryferów 23-24 stopnie, w łazience nagrzane tak, że nie idzie się wykąpać przy zamkniętych drzwiach, bo tak duszno jest. Latem też nie lepiej, bo przecież byle ciepły dzień i już mieszkanie nagrzane.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Ja rok mieszkałam w mieszkaniu, gdzie było ogrzewanie węglowe i właśnie takie historie, że do rana piec wygasał i było zimno.
Never ever.
Poza tym ja to jednak jestem zbyt leniwa na takie sprawy, noszenie węgla, sprzątanie tego syfu (a było tego masa), my wracaliśmy wtedy późno z pracy (oboje ok. 18-19), tyle czasu tracić na rozgrzewanie tego, doglądanie. Jak tylko mogliśmy, to zamieniliśmy na centralne gazowe i tyle, teraz jeden przycisk i mam w 10 minut ciepło.

[c091e8898908a1b264e2bb88ceb2cf7cf162daf4_5d967d9baaf5e]

Ale ubieranie się naprawdę guano pomaga w pomieszczeniu, gdzie powietrze jest zimne i marznie nos. Możnaby w kożuchu siedzieć a i tak ciału jest zimno. Łatwiej sobie okno otworzyć albo włączyć wentylator.

[miNino]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;87061699]oooo jak ja tego nienawidze
nie znosze jak jest zimno w pomieszczeniu, mam siedzaca prace, przy klimatyzacji min tempratura przy ktorej nie marzne to 22st, a i tak siedze w swetrze i dlugich spodniach. Po prostu siedze, nie ruszam sie i jest mi zimno. Kilka razy latem odpalalam pod biurkim farelke, bo przyszlam w sanadlkach.[/QUOTE]

Na zeszłoroczną jesień wywalilo nam na dwa tygodnie ogrzewanie, to byla masakra gdzie nawet farelki niezbyt pomagały. A jeszcze pracowalam wtedy z domu :\

[chimay]

Napisane przez Mimiko

To, co opisujecie z temperaturami to dla mnie kosmos. No, ale naprawdę łatwiej jest się ubrać niż rozebrać, kiedy np. dla mnie 24 stopnie w pomieszczeniu to stanowczo za dużo. Od roku mieszkam w bloku i cały czas jest mi za ciepło. Zimą mimo skręconych kaloryferów 23-24 stopnie, w łazience nagrzane tak, że nie idzie się wykąpać przy zamkniętych drzwiach, bo tak duszno jest. Latem też nie lepiej, bo przecież byle ciepły dzień i już mieszkanie nagrzane.

Tylko ze to nic nie daje, jak nie jestes w ciaglym ruchu, a kto robi kilometry po domu? Przejscie z kuchni do pokoju to nie jest cos, co jest w stanie rozgrzac. I w co ja mam sie dodatkowo ubrac, jak juz mam na sobie grube rajstopy, grube skarpetki, buty ocieplane ze skory i futerka, spodnie, podkoszulke, t-shirt z dlugimi rekawami, polar albo sweter i pomimo tego mam zimne dlonie, zimne stopy i zimny nos? Moze kominiarke do kompletu? Zdarzalo mi sie zreszta naciagac kaptur w domu i rekawiczki mitenki (bez palcow). I to przy wlaczonym ogrzewaniu, a bez ogrzewania jak kasztanka opisuje, to ja bym chyba w ogole nie wychodzila z lozka i sie nie myla, bo przed myciem trzeba sie rozebrac, a po myciu tez troche trwa, zanim skora i wlosy stana sie calkiem suche.

---------- Dopisano o 14:03 ---------- Poprzedni post napisano o 14:02 ----------

[1=c091e8898908a1b264e2bb8 8ceb2cf7cf162daf4_5d967d9 baaf5e;87061835]Ale ubieranie się naprawdę guano pomaga w pomieszczeniu, gdzie powietrze jest zimne i marznie nos. Możnaby w kożuchu siedzieć a i tak ciału jest zimno. Łatwiej sobie okno otworzyć albo włączyć wentylator.[/QUOTE]

Ano wlasnie Dodatkowo wilgotne powietrze jeszcze pogarsza sprawe, naprawde lepsza jest sucha, mrozna pogoda niz takie mokra pi*dziawa z temperaturami pomiedzy 0-15.

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Jak u mnie się robi zimno, a ja np. siedzę i tego nie czuję, dopiero odczuwam jak kostnieję, to potem jak włączam piec, to jest uczucie prawie fizycznej przyjemności, jak się to ciepło rozchodzi.

[kasztanka3]

Napisane przez chimay

Strasznie to brzmi, az mnie otrzasa na sama mysl Nie wydaje mi sie tez, zeby to byla tylko kwestia zahartowania czy przyzwyczajenia, bo spedzilam wiekszosc dziecinstwa w slabo ogrzewanym domu i zimy wspominam jako niekonczacy sie okres lodowatych stop, kladzenia sie spac w wyziebionym lozku i koczowania przy piecu kaflowym, gdzie dlugo sie nie dalo wytrzymac, bo bylo za goraco, ale juz 2 metry dalej zimno. Nie przyzwyczailam sie, chociaz moze jakby wszyscy tak mieszkali, to bym myslala, ze to normalne. Przeprowadzka do blokow byla dla mnie super, bo wreszcie cieplo bez nakladania na siebie kilku warstw ubran.
Ja tam nie mam nic przeciwko konkretnym, mroznym zimom, pod warunkiem, ze dom jest cieply, ale na dworze zimno i w domu tak samo zimno to przeciez meczarnia jest.

Dlatego kocyk elektryczny to jest cudowny wynalazek, nigdy wiecej wyziebionego lozka
Zima z uporem maniaka odslaniam wszedzie rolety na caly dzien (mamy duzo okien i one sa duze, w wiekszosci od podlogi do sufitu, wiec sporo slonca wpada), wiec nie jest az tak zimno, do tego klimatyzacja i kocyk i da sie zyc, pomijajac lazienki, ktorych nie da sie za bardzo ogrzac, niestety.

Napisane przez Mimiko

To, co opisujecie z temperaturami to dla mnie kosmos. No, ale naprawdę łatwiej jest się ubrać niż rozebrać, kiedy np. dla mnie 24 stopnie w pomieszczeniu to stanowczo za dużo. Od roku mieszkam w bloku i cały czas jest mi za ciepło. Zimą mimo skręconych kaloryferów 23-24 stopnie, w łazience nagrzane tak, że nie idzie się wykąpać przy zamkniętych drzwiach, bo tak duszno jest. Latem też nie lepiej, bo przecież byle ciepły dzień i już mieszkanie nagrzane.

Skrajnosc w zadna strone nie jest dobra, u mnie na szczescie nie jest az tak goraco w lazience nawet przy 45 stopniach na zewnatrz, za to teraz wychodze spod prysznica i trzese sie z zimna, nie znosze tego.

[Mimiko]

Dobra, ja się już nie wypowiadam, bo inaczej odczuwam temperaturę niż wy. Sto razy bardziej wolę zmarznąć niż jak jest gorąco i duszno i żaden wiatrak nie pomoże, ani tym bardziej otwieranie okna jak na zewnątrz jeszcze cieplej. Dla mnie farelka przy 22 stopniach to kosmos, podobnie jak fizyczna przyjemność, bo w mieszkaniu robi się ciepło. Ale grunt znaleźć miejsce dla siebie

[chimay]

Napisane przez Mimiko

Dobra, ja się już nie wypowiadam, bo inaczej odczuwam temperaturę niż wy. Sto razy bardziej wolę zmarznąć niż jak jest gorąco i duszno i żaden wiatrak nie pomoże, ani tym bardziej otwieranie okna jak na zewnątrz jeszcze cieplej. Dla mnie farelka przy 22 stopniach to kosmos, podobnie jak fizyczna przyjemność, bo w mieszkaniu robi się ciepło. Ale grunt znaleźć miejsce dla siebie

No dla mnie 22 stopnie sa ok, ale latem. Wtedy wystarczy mi bluzka, spodnie i skarpetki po domu. Ale te sama temperature zima odbieram jako zimno, pewnie czesciowo przez stopien wilgotnosci Zeby zima moc chodzic po domu w jednej warstwie ubrania musialabym miec okolo 26-28 stopni. Od 28 wzwyz moge sciagnac skarpetki

[ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91]

Nie, to ja zimą optymalnie 22,5-23. Więcej nie, mniej nie. Chociaż lepiej znoszę więcej niż mniej, przy 21 stopniach mam lodowaty nos i czuję się chora.

[kasztanka3]

Ja sie chyba faktycznie powoli uodparniam, nosze po domu puchata bluze i grube skarpety (w chwili obecnej mamy 18 stopni w mieszkaniu i 9 na zewnatrz), moj maz obecnie jest chory - na tyle, ze wczoraj mial taka goraczke, ze musialam go przed praca zawiezc do lekarza i przywiezc z powrotem do domu. A mnie nic nie rusza, nie chorowalam od ponad dwoch lat tak na powaznie (ostatni raz bylam konkretnie chora w maju 2017, mialam angine, bo byla bardzo zimna wiosna), nawet z zatokami nie mam przewleklego problemu, ktory mialam w Polsce co roku od kilkunastu lat, mimo, ze jest wlasnie wilgotna i wietrzna pogoda tutaj w zimie, jak to nad woda.

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Napisane przez Mimiko

Dobra, ja się już nie wypowiadam, bo inaczej odczuwam temperaturę niż wy. Sto razy bardziej wolę zmarznąć niż jak jest gorąco i duszno i żaden wiatrak nie pomoże, ani tym bardziej otwieranie okna jak na zewnątrz jeszcze cieplej. Dla mnie farelka przy 22 stopniach to kosmos, podobnie jak fizyczna przyjemność, bo w mieszkaniu robi się ciepło. Ale grunt znaleźć miejsce dla siebie

zmienilabys zdanie, jakbys siedziala 8-9 godz z lodowato zimnymi stopami i kostkami. Faktyczna temp w pomieszczeniu jest po prostu nizsza.

[1=ecd9a68db8379fc22aec146 35aa2645aca7c721b_6070dc9 9c9f91;87061911]Nie, to ja zimą optymalnie 22,5-23. Więcej nie, mniej nie. Chociaż lepiej znoszę więcej niż mniej, przy 21 stopniach mam lodowaty nos i czuję się chora.[/QUOTE]
wow to nawet dla mnie za cieplo w domu mam ustawione ogrzewanie na 21st chodze w cienkich skarpetkach albo na boso i jest cieplej niz przy 22st z upiornej biurowej klimatyzacji.
W samochodzie klima ustwiona na 21 st, przy 22 jest za cieplo niezalenie od pory roku.

Przez 2 lata mieszkalam w tropikach, tylko na noc wlaczalismy klime na 27st, robilo sie przyjemnie chlodno, idelanie do spania

[kasztanka3]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;87062213]zmienilabys zdanie, jakbys siedziala 8-9 godz z lodowato zimnymi stopami i kostkami. Faktyczna temp w pomieszczeniu jest po prostu nizsza.


wow to nawet dla mnie za cieplo w domu mam ustawione ogrzewanie na 21st chodze w cienkich skarpetkach albo na boso i jest cieplej niz przy 22st z upiornej biurowej klimatyzacji.
W samochodzie klima ustwiona na 21 st, przy 22 jest za cieplo niezalenie od pory roku.

Przez 2 lata mieszkalam w tropikach, tylko na noc wlaczalismy klime na 27st, robilo sie przyjemnie chlodno, idelanie do spania [/QUOTE]

Gdzie mieszkalas?

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

O tak, to uczucie, kiedy jest zimno w mieszkaniu a ty musisz się rozebrać i umyć Kąpiel staje się wręcz męka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasztanka3]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87062240]O tak, to uczucie, kiedy jest zimno w mieszkaniu a ty musisz się rozebrać i umyć Kąpiel staje się wręcz męka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

No wlasnie pasowaloby mi isc wziac prysznic i spac, ale kurde zimno jest

[12b24d2a455c078f5629813f5df538e108ef39c5_6556ae3ede293]

Napisane przez kasztanka3

Gdzie mieszkalas?

wloczylam sie Karaiby, Panama, Australia (Queensland, Northen Territory), Indonezja, Singapur, Malezja, Tajlandia, Sri Lanka, troche Afryki

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;87062244]wloczylam sie Karaiby, Panama, Australia (Queensland, Northen Territory), Indonezja, Singapur, Malezja, Tajlandia, Sri Lanka, troche Afryki[/QUOTE]Ale super Sama czy z kimś? Pracowałas?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[chimay]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87062240]O tak, to uczucie, kiedy jest zimno w mieszkaniu a ty musisz się rozebrać i umyć Kąpiel staje się wręcz męka.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Ja tam sie za bardzo nie dziwie, ze kiedys ludzie smierdzieli. Tez by mi sie chcialo myc, jakbym miala w domu 15 stopni i jeszcze bym musiala jakies wygibasy robic, zeby sobie wody nagrzac i przetransportowac do wanny.

[kasztanka3]

[1=12b24d2a455c078f5629813 f5df538e108ef39c5_6556ae3 ede293;87062244]wloczylam sie Karaiby, Panama, Australia (Queensland, Northen Territory), Indonezja, Singapur, Malezja, Tajlandia, Sri Lanka, troche Afryki[/QUOTE]

Ale super, zazdraszczam, zwlaszcza tych Karaibow To dwa lata lacznie na wszystkie te miejsca?

Polnocna czesc Queensland faktycznie jest tropikalna (ale np. okolice Brisbane czy Gold Coast juz jak dla mnie duzo mniej goraco wypadaja), chociaz bylam tam jedynie latem, nie wiem, jaka temperatura w praktyce jest tam teraz. Sydney niestety jest dalekie od tropikalnych klimatow, wiec tak sobie marzne.