Oszczędzanie niejedno imię ma - i nie będąc żyłą z klasą żyć się da! cz II

[Pia Gizela]

Wczoraj wieczorem opracowałam listę obiadów na najbliższe 6 dni. Po przejrzeniu zawartości szafek i lodówki - zrobiłam listę rzeczy do kupienia. Nie dość, że wydałam mniej niż zwykle to spędziłam dużo mniej czasu w sklepie

Inne posiłki są u nas dość proste do ogarnięcia, bo pomijając weekend - muszę tylko myśleć o sobie Narzeczony w tygodniu zawsze je musli z mlekiem więc sprawa ułatwiona

Dzisiaj na obiad robię zupę botwinkową z ziemniaczkami i fetą

Aktualnie odpoczywam sobie z kawką mrożoną i próbuję spisać większe wydatki, które czekają nas w tym roku

Co do finansów, to u nas jest tak, że ja co miesiąc przelewam X zł TŻ-owi (na część rachunków), kupuję jedzenie a z resztą pieniędzy robię co chcę. Aktualnie czeka mnie leczenie zębów. Większe rzeczy finansuje w większości TŻ bo zarabia 4 razy więcej ode mnie - jak ja mam kasę to się dorzucam ale symbolicznie. Jak mam więcej wydatków bo np pokupowałam rzeczy dla dziecka to mówię o tym wprost TŻ i wtedy on finansuje życie.

[scarlett26]

Ja sobie nie wyobrażam byc z kimś, mieć razem dziecko i mieszkanie (nieważne czy przed czy po ślubie) i nie mieć wspólnej kasy. Uzgodniliśmy, po moim krótkim powrocie do pracy (umowa na czas określony, ale dziwny sposób zatrudnienia, musiałam pracować koniecznie 5 miesięcy jeszcze po powrocie z macierzyńskiego, bo tyle mi umowy zostało) zajmę sie dzieckiem az pojdzie do przedszkola. Rozwiazanie dobre, bo mam z mała coraz fajniejszy kontakt, a z powodu wielu problemów, głownie zdrowotnych, więcej czasu zeby zając sie sobą i rodzina. Jakbym miała płacić po połowie lub za cokolwiek, to TZ powinien dawno wyrzucić mnie na bruk

[CptCook]

Napisane przez Pia Gizela

Wczoraj wieczorem opracowałam listę obiadów na najbliższe 6 dni. Po przejrzeniu zawartości szafek i lodówki - zrobiłam listę rzeczy do kupienia. Nie dość, że wydałam mniej niż zwykle to spędziłam dużo mniej czasu w sklepie

Inne posiłki są u nas dość proste do ogarnięcia, bo pomijając weekend - muszę tylko myśleć o sobie Narzeczony w tygodniu zawsze je musli z mlekiem więc sprawa ułatwiona

Dzisiaj na obiad robię zupę botwinkową z ziemniaczkami i fetą

Aktualnie odpoczywam sobie z kawką mrożoną i próbuję spisać większe wydatki, które czekają nas w tym roku

Co do finansów, to u nas jest tak, że ja co miesiąc przelewam X zł TŻ-owi (na część rachunków), kupuję jedzenie a z resztą pieniędzy robię co chcę. Aktualnie czeka mnie leczenie zębów. Większe rzeczy finansuje w większości TŻ bo zarabia 4 razy więcej ode mnie - jak ja mam kasę to się dorzucam ale symbolicznie. Jak mam więcej wydatków bo np pokupowałam rzeczy dla dziecka to mówię o tym wprost TŻ i wtedy on finansuje życie.

Ja próbowałam robić menu tygodniowe ale u nas to się nie sprawdza.
Generalnie 'sponsorem' menu jest Tesco i wielkie obniżki które nam funduje z tygodnia na tydzień. Np dzisiaj obłowiłam się w paprykę, pomidory i jabłka... więc wiadomo co będzie przez kolejne dni do jedzenia .
Mięsne potrawy robi TŻ bo on nie ma do mnie zaufania (boi się że mu przemycę jakieś warzywo albo kaszę ), jest też przepisany do sernika, kawy, bezy, ajerkoniaku domowej roboty i deserów różnych.

Ja jestem od sałatek, kasz, omletów(on twierdzi że nie umie??), zup i innych spraw roślinnych+szarlotka i ciasto czekoladowe(moje flagowe wyroby).

Co ciekawe, zawsze ze swoimi ex ( i ze znajomymi) wspólnie działamy w kuchni i traktujemy . A TŻ wygania mnie z kuchni bo on musi gotować SAM .

---------- Dopisano o 15:00 ---------- Poprzedni post napisano o 14:54 ----------

Napisane przez scarlett26

Ja sobie nie wyobrażam byc z kimś, mieć razem dziecko i mieszkanie (nieważne czy przed czy po ślubie) i nie mieć wspólnej kasy. Uzgodniliśmy, po moim krótkim powrocie do pracy (umowa na czas określony, ale dziwny sposób zatrudnienia, musiałam pracować koniecznie 5 miesięcy jeszcze po powrocie z macierzyńskiego, bo tyle mi umowy zostało) zajmę sie dzieckiem az pojdzie do przedszkola. Rozwiazanie dobre, bo mam z mała coraz fajniejszy kontakt, a z powodu wielu problemów, głownie zdrowotnych, więcej czasu zeby zając sie sobą i rodzina. Jakbym miała płacić po połowie lub za cokolwiek, to TZ powinien dawno wyrzucić mnie na bruk

Super, że możesz poświęcić tyle czasu dziecku, ale ja bym się bała rezygnować ze stałego dochodu.

[201608010929]

Napisane przez Futbolowa

Kolejny beznadziejny pomysł rządu. Cały czas się łudziłam, że jednak tego nie wprowadzą. Nie dość, że patologie znów będą mnożyć się na potęgę, to jeszcze za jakiś czas czeka nas wysyp ludzi, którzy uwierzyli w cud tysiaka miesięcznie, a potem zostają z rocznym dzieckiem i nie wiedzą, co zrobić, bo są bezrobotni jak byli, a żłobków i przedszkoli niemal zero...

Jak to co zrobić? Po roku kolejne

Napisane przez I ona

U nas nie ma żadnych podziałów typu: ja za to Ty za to, mamy wspólną kase, mimo to że jeszcze nie jesteśmy małżeństwem, od kilku lat żyjemy razem, mieszkamy razem i nie wyobrażamy sobie oboje (na szczęście) życ po połowie. Mamy w miesiącu okreslona ilość kasy wspólnie i sobie nią dysponujemy razem.
Jakoś dla mnie o tak dziwinie, żeby łóżko wspólnie dzielić, ale kase to każdy sobie.

U nas też nie ma podziałów, nikt nie powiedział "ty płacisz rachunki, ja kupuję jedzenie", po prostu wyszło to naturalnie. Mamy osobne konta i jedno wspólne (to z kredytem ) i wiadomo, że jak ja czy Tż wydamy w danym miesiącu więcej czy będzie jakiś ekstra wydatek to pieniądze na indywidualnych kontach są wspólne.

[Pia Gizela]

Napisane przez scarlett26

Ja sobie nie wyobrażam byc z kimś, mieć razem dziecko i mieszkanie (nieważne czy przed czy po ślubie) i nie mieć wspólnej kasy. Uzgodniliśmy, po moim krótkim powrocie do pracy (umowa na czas określony, ale dziwny sposób zatrudnienia, musiałam pracować koniecznie 5 miesięcy jeszcze po powrocie z macierzyńskiego, bo tyle mi umowy zostało) zajmę sie dzieckiem az pojdzie do przedszkola. Rozwiazanie dobre, bo mam z mała coraz fajniejszy kontakt, a z powodu wielu problemów, głownie zdrowotnych, więcej czasu zeby zając sie sobą i rodzina. Jakbym miała płacić po połowie lub za cokolwiek, to TZ powinien dawno wyrzucić mnie na bruk

Czyli jak fizycznie nie ma jej na jednym koncie to oznacza, że kasa nie jest suma summarum wspólna?


A co do pozostania z dzieckiem - to jest indywidualny wybór każdej kobiety. Ja bym oszalała gdybym nie chodziła do pracy. Już mi odbija a jeszcze ponad rok mnie nie będzie w pracy

[scarlett26]

Napisane przez Pia Gizela

Czyli jak fizycznie nie ma jej na jednym koncie to oznacza, że kasa nie jest suma summarum wspólna?


A co do pozostania z dzieckiem - to jest indywidualny wybór każdej kobiety. Ja bym oszalała gdybym nie chodziła do pracy. Już mi odbija a jeszcze ponad rok mnie nie będzie w pracy

A masz dostęp do tych pieniedzy w każdej chwili czy musisz prosić o nie TZta?

Nie chodzi mi o siedzenie z dzieckiem w domu jako o wybor sam w sobie, tylko o sytuację finansową - jak miałabym kupować sobie jedzenie czy dokładać sie do rachunków jak moj dochód wynosi zero???

[Ilsa Lund]

Byliśmy w spółdzielni i mam zagwozdkę. Kobieta powiedziała że nie przewidują negocjacji cen a jak spytałam czy można chociaż podwyższyć koszt piwnicy (komórki lokatorskiej) żeby mieszkanie wchodziło do MDM to powiedziała że to nic nie da bo komórka też się wlicza A potem w domu czytałam że to nie jest prawda. Zresztą na stronie też mają że mieszkanie kosztuje XYZ a do tego trzeba jeszcze doliczyć X za komórkę lokatorską

[Pia Gizela]

Napisane przez scarlett26

A masz dostęp do tych pieniedzy w każdej chwili czy musisz prosić o nie TZta?

Nie chodzi mi o siedzenie z dzieckiem w domu jako o wybor sam w sobie, tylko o sytuację finansową - jak miałabym kupować sobie jedzenie czy dokładać sie do rachunków jak moj dochód wynosi zero???

W każdej chwili - nie. Ale w każdej chwili mam do swoich. Jak mi brakuje albo jestem blisko zera, to mu mówię że potrzebuję tyle i tyle. Proszę tego nie mylić z 'proszeniem się' Na sytuacje nagłe i kryzysowe (np TŻ w pracy a ja na JUŻ potrzebuję kasę na coś poważnego - nie bluzeczkę - mam kartę kredytową)
Jak już mówiłam, mój TŻ zarabia 4 razy więcej ode mnie - ale ma też większe zobowiązania (np kredyty). Nasz system u nas się sprawdza. Gdy w danym miesiącu np potrzebuję sobie kupić kieckę i buty czy perfumy drogie to mu o tym po prostu mówię - wtedy on płaci za jedzenie np. A jak on potrzebował garnitur czy tam płaszcz elegancki to też mi powiedział - wtedy się pilnowaliśmy z innymi wydatkami żeby któreś z nas nie było pod kreską jak nie ma takiej potrzeby

A co do sytuacji z dzieckiem - to są Wasze wewnętrzne ustalenia i jeżeli Wam to pasuje to super! Nikomu nic do tego jak kto się rozlicza czy żyje

[CptCook]

Napisane przez scarlett26

A masz dostęp do tych pieniedzy w każdej chwili czy musisz prosić o nie TZta?

Nie chodzi mi o siedzenie z dzieckiem w domu jako o wybor sam w sobie, tylko o sytuację finansową - jak miałabym kupować sobie jedzenie czy dokładać sie do rachunków jak moj dochód wynosi zero???

A masz możliwość w każdej chwili wrócic do pracy, czy musiałabyś zaczynać szukanie od zera?

[scarlett26]

Napisane przez Pia Gizela

W każdej chwili - nie. Ale w każdej chwili mam do swoich. Jak mi brakuje albo jestem blisko zera, to mu mówię że potrzebuję tyle i tyle. Proszę tego nie mylić z 'proszeniem się' Na sytuacje nagłe i kryzysowe (np TŻ w pracy a ja na JUŻ potrzebuję kasę na coś poważnego - nie bluzeczkę - mam kartę kredytową)
Jak już mówiłam, mój TŻ zarabia 4 razy więcej ode mnie - ale ma też większe zobowiązania (np kredyty). Nasz system u nas się sprawdza. Gdy w danym miesiącu np potrzebuję sobie kupić kieckę i buty czy perfumy drogie to mu o tym po prostu mówię - wtedy on płaci za jedzenie np. A jak on potrzebował garnitur czy tam płaszcz elegancki to też mi powiedział - wtedy się pilnowaliśmy z innymi wydatkami żeby któreś z nas nie było pod kreską jak nie ma takiej potrzeby

A co do sytuacji z dzieckiem - to są Wasze wewnętrzne ustalenia i jeżeli Wam to pasuje to super! Nikomu nic do tego jak kto się rozlicza czy żyje

No to mamy inne definicje słowa wspólne - dla mnie taka sytuacja jest bardzo daleka od wspólnoty i ja bym tak nie chciała. Moj Maz nawet gdy pracowałam zarabiał sporo więcej ode mnie, a przy ogromnych wydatkach na poczatku naszego małżeństwa, ktore w dużej mierze załatwiałam ja (urządzaliśmy mieszkanie) musiałabym non stop prosić go o gotówkę. Znam lepsze spędzanie wolnego czasu niż rozmowy w stylu daj kasę bo na cos tam mi nie wystarczy.

Napisane przez CptCook

A masz możliwość w każdej chwili wrócic do pracy, czy musiałabyś zaczynać szukanie od zera?

Jestem w tej komfortowej sytuacji, ze dostaję kilkanaście ofert miesięcznie nawet nie szukając pracy.

[april_20]

Jeśli można spytać, kim jesteś z zawodu?

[Terha]

Napisane przez Pia Gizela

Wczoraj wieczorem opracowałam listę obiadów na najbliższe 6 dni. Po przejrzeniu zawartości szafek i lodówki - zrobiłam listę rzeczy do kupienia. Nie dość, że wydałam mniej niż zwykle to spędziłam dużo mniej czasu w sklepie

No widzisz - da się

A ja dzisiaj w ramach "rozrzutności" wydałam w sumie 17 zł. Kupiłam czapkę z daszkiem, 2 szczotki do czyszczenia toalety i dwa nowe ciuchy, które łącznie kosztowały mnie 7,8o. Już chyba nigdy nie wejdę do żadnego sklepu w galerii.

[_Aneta]

My kupiliśmy zegarek i buty nawet się nie przyznaję ile kasy poszło bo mi się słabo robi. Ale zegarek już będzie dla tż na urodziny, ma za dwa miesiące dopiero no ale już nic nie dostanie oprócz buziaka i piwa ewentualnie

[CptCook]

Napisane przez scarlett26

Jestem w tej komfortowej sytuacji, ze dostaję kilkanaście ofert miesięcznie nawet nie szukając pracy.

Wow! świetnie, jesteś super zabezpieczona , idealna sytuacja do wychowywania dzieci! można zapytać co robisz zawodowo że aż tak Cię rozchwytują?

[scarlett26]

Napisane przez april_20

Jeśli można spytać, kim jesteś z zawodu?

Napisane przez CptCook

Wow! świetnie, jesteś super zabezpieczona , idealna sytuacja do wychowywania dzieci! można zapytać co robisz zawodowo że aż tak Cię rozchwytują?

Mam zawód, ktory najdłużej sie zdobywa, w którym non stop trzeba się uczyć i w którym nie ma bezrobocia - jak ktoś nie pracuje, to z własnego wyboru, a nie z powodu braku ofert.

[CptCook]

Napisane przez scarlett26

Mam zawód, ktory najdłużej sie zdobywa, w którym non stop trzeba się uczyć i w którym nie ma bezrobocia - jak ktoś nie pracuje, to z własnego wyboru, a nie z powodu braku ofert.

O rety....co to ..( i dlaczego tego nie wybrałam), zdradzisz nam czy nie?
Bo nic nie przychodzi mi do głowy! zawsze myślałam że tak jest z prawem i medycyną, ale to raczej nie .

[201711281320]

Napisane przez scarlett26

Mam zawód, ktory najdłużej sie zdobywa, w którym non stop trzeba się uczyć i w którym nie ma bezrobocia - jak ktoś nie pracuje, to z własnego wyboru, a nie z powodu braku ofert.

Scarlett ależ nam tu zagadki fundujesz i ciekawość wzrastającą. Mi też przychodzi do głowy tylko prawo i medycyna No pochwal się

[kalwinka]

Futbolowa, kiedy planujecie sterylizację koteczki ? Jesteś z Częstochowy jeśli dobrze kojarzę ?

[lilianna90]

Napisane przez kalwinka

Futbolowa, kiedy planujecie sterylizację koteczki ? Jesteś z Częstochowy jeśli dobrze kojarzę ?

Chyba psa

[scarlett26]

Napisane przez CptCook

O rety....co to ..( i dlaczego tego nie wybrałam), zdradzisz nam czy nie?
Bo nic nie przychodzi mi do głowy! zawsze myślałam że tak jest z prawem i medycyną, ale to raczej nie .

Napisane przez sliweczka85

Scarlett ależ nam tu zagadki fundujesz i ciekawość wzrastającą. Mi też przychodzi do głowy tylko prawo i medycyna No pochwal się

Dobrze obstawiacie tyle wam zdradzę

[kalwinka]

faktycznie psa

[201711281320]

Napisane przez scarlett26

Dobrze obstawiacie tyle wam zdradzę

No i się wyjaśniło. Fajnie, że nie musisz się martwić o pracę jak już postanowisz wrócić do aktywności zawodowej.

[CptCook]

Napisane przez scarlett26

Dobrze obstawiacie tyle wam zdradzę

Pewnie prawo i to jeszcze jesteś dobrze ustawiona, bo nie kazdy ma po nim prace. Z medycyna jest gorzej bo jak jest przerwa to dużo sie traci w tym chyba nawet prawo do uprawiania tego zawodu.

[regularkate]

Napisane przez scarlett26

Mam zawód, ktory najdłużej sie zdobywa, w którym non stop trzeba się uczyć i w którym nie ma bezrobocia - jak ktoś nie pracuje, to z własnego wyboru, a nie z powodu braku ofert.

No to jeżeli dziewczyny dobrze obstawiały, to z pewnością medycyna, a nie prawo - jako przedstawiciel tej drugiej profesji ostatnie, co mogę powiedzieć to to, że jeśli ktoś nie pracuje, to z własnego wyboru Ludzie się poza zawodem zatrudniają, żeby mieć na życie... Już nie wspomnę o tym, że jeśli już praca w zawodzie, to przez dłuuugi czas w większości przypadków trzeba tak naprawdę odrabiać pańszczyznę za jakieś śmieszne pieniądze.

Także uważam, że Scarlett jest lekarzem Świetnie, rzeczywiście w obecnych czasach jest to najlepszy wybór, oczywiście jeśli ktoś się nadaje. Teraz, mogąc ponownie wybrać kierunek kształcenia, też z pewnością bym spróbowała iść w medycynę, bo zasadniczo nigdy nie miałam problemów z dziedzinami ścisłymi, a moja sytuacja na rynku pracy wyglądałaby ciut inaczej.

---------- Dopisano o 09:41 ---------- Poprzedni post napisano o 09:40 ----------

Haha, widzę, że jednak zakłady idą w całkiem przeciwne strony

[CptCook]

Napisane przez regularkate

Haha, widzę, że jednak zakłady idą w całkiem przeciwne strony

Znam trochę lekarzy i też nie jest kolorowo, chyba że masz jakąs mega ultra potrzebna wiedze i specjalizacje i jestes bardzo dobra. Chciałabys żeby leczyl Cie ktoś kto 5 lat nie mial kontaktu z pacjentem bo wychowywal dzieci? ja nie . To zawód gdzie uczysz się codziennie więc nie wydaje mi się, ze mozna pozwolic sobie na takie luzy.

Poza tym jeden i drugi zawód to niezla klika...szczególnie w mniejszych miastach. Jak masz rodzinę w zawodzie to jestes ustawiona .

Ja po urodzeniu dziecka(jesli tak sie stanie) bede musiała szybko wrócic do pracy i to jest straszne , a z drugiej strony nie wyobrazam sobie braku kasy!

[sapphhiree]

Ja nie wyobrazam sobie nie miec wspolnych pieniedzy w przyszlosci z Tz. Najpierw jednak musze cos znalezc by miec staly dochod. Wtedy zaczniemy myslec o wspolnym mieszkaniu i przyszlosci.

Caly czas zastanawia mnie pewna kwestia...mieszkam z rodzicami i siostra w malym mieszkaniu. Rodzice Tz maja dosc duzy dom. W dodatku przez wiekszosc czasu jego ojciec jest w nim sam, poniewaz mama jest niby ciagle w delegacji ale chyba juz nie wyjezdza sama. W sumie to im sie nie uklada... Tz daje rodzicom 400 zl miesiecznie, a i tak przez wiekszosc czasu jest u mnie lub jemy w miescie(nie chce ciagle naciagac moich rodzicow na zywienie kolejnej osoby)
W ten sposob trudno jest zaoszczedzic. Nawet jesli robilibysmy zakupy do "mojej lodowki" to bez sensu wedlug mnie bylo by placenie tak jakby dwukrotnie na zycie.

Tz chcialby zebysmy zamieszkali z jego rodzicami, bo jest duzy dom. Ja osobiscie nie wyobrazam sobie chodzic np w pizamie przy jego ojcu. Dodatkowo ten pytal sie Tz kiedy sie wyprowadzi :/
Nie wiem czy jest sens wynajmowac mieszkanie, poniewaz pieniadze, ktore bysmy musieli placic wlascicielom moglibysmy juz odlozyc...moj tata mowi, ze nie ma sensu zebym sie szybko wyprowadzala.
Myslicie, ze wyszlo by na sam poczatek mieszkanie w mojej mieszkaniowej ciasnocie?

[Futbolowa]

Napisane przez kalwinka

Futbolowa, kiedy planujecie sterylizację koteczki ? Jesteś z Częstochowy jeśli dobrze kojarzę ?

Za jakieś dwa tygodnie. Tak, jestem z Częstochowy. I jak już wiesz, chodzi o psa

Aczkolwiek kotkę moich rodziców też trzeba będzie wysterylizować. Włóczy się po wsi i pewnie niedługo znowu z brzuchem wróci

[201711281320]

Napisane przez sapphhiree

Ja nie wyobrazam sobie nie miec wspolnych pieniedzy w przyszlosci z Tz. Najpierw jednak musze cos znalezc by miec staly dochod. Wtedy zaczniemy myslec o wspolnym mieszkaniu i przyszlosci.

Caly czas zastanawia mnie pewna kwestia...mieszkam z rodzicami i siostra w malym mieszkaniu. Rodzice Tz maja dosc duzy dom. W dodatku przez wiekszosc czasu jego ojciec jest w nim sam, poniewaz mama jest niby ciagle w delegacji ale chyba juz nie wyjezdza sama. W sumie to im sie nie uklada... Tz daje rodzicom 400 zl miesiecznie, a i tak przez wiekszosc czasu jest u mnie lub jemy w miescie(nie chce ciagle naciagac moich rodzicow na zywienie kolejnej osoby)
W ten sposob trudno jest zaoszczedzic. Nawet jesli robilibysmy zakupy do "mojej lodowki" to bez sensu wedlug mnie bylo by placenie tak jakby dwukrotnie na zycie.

Tz chcialby zebysmy zamieszkali z jego rodzicami, bo jest duzy dom. Ja osobiscie nie wyobrazam sobie chodzic np w pizamie przy jego ojcu. Dodatkowo ten pytal sie Tz kiedy sie wyprowadzi :/
Nie wiem czy jest sens wynajmowac mieszkanie, poniewaz pieniadze, ktore bysmy musieli placic wlascicielom moglibysmy juz odlozyc...moj tata mowi, ze nie ma sensu zebym sie szybko wyprowadzala.
Myslicie, ze wyszlo by na sam poczatek mieszkanie w mojej mieszkaniowej ciasnocie?

Jakbym wiedziała, że ojciec TZa czeka na jego wyprowadzkę to na pewno nie chciałabym się tam wprowadzać... W małym mieszkaniu też trochę lipa... To już chyba wolałabym wynająć mieszkanie nawet ze współlokatorami.

[Pia Gizela]

Ja uważam, że młodzi powinni mieszkać w pewnej odległości od rodziców i teściów wtedy wg mnie są najzdrowsze relacje.

[CptCook]

Napisane przez sapphhiree

Ja nie wyobrazam sobie nie miec wspolnych pieniedzy w przyszlosci z Tz. Najpierw jednak musze cos znalezc by miec staly dochod. Wtedy zaczniemy myslec o wspolnym mieszkaniu i przyszlosci.

Caly czas zastanawia mnie pewna kwestia...mieszkam z rodzicami i siostra w malym mieszkaniu. Rodzice Tz maja dosc duzy dom. W dodatku przez wiekszosc czasu jego ojciec jest w nim sam, poniewaz mama jest niby ciagle w delegacji ale chyba juz nie wyjezdza sama. W sumie to im sie nie uklada... Tz daje rodzicom 400 zl miesiecznie, a i tak przez wiekszosc czasu jest u mnie lub jemy w miescie(nie chce ciagle naciagac moich rodzicow na zywienie kolejnej osoby)
W ten sposob trudno jest zaoszczedzic. Nawet jesli robilibysmy zakupy do "mojej lodowki" to bez sensu wedlug mnie bylo by placenie tak jakby dwukrotnie na zycie.

Tz chcialby zebysmy zamieszkali z jego rodzicami, bo jest duzy dom. Ja osobiscie nie wyobrazam sobie chodzic np w pizamie przy jego ojcu. Dodatkowo ten pytal sie Tz kiedy sie wyprowadzi :/
Nie wiem czy jest sens wynajmowac mieszkanie, poniewaz pieniadze, ktore bysmy musieli placic wlascicielom moglibysmy juz odlozyc...moj tata mowi, ze nie ma sensu zebym sie szybko wyprowadzala.
Myslicie, ze wyszlo by na sam poczatek mieszkanie w mojej mieszkaniowej ciasnocie?

Ja bym się wyprowadziła, to dobry sprawdzian dla związku. Też mam taką sytuację, ze rodzice TŻta mają wieeelki dom i moglibysmy z nimi mieszkać, ale to odpada. Mój facet nie chce nawet myślec o podziale tego domu na pół i zrobieniu nowego wejscia dla nas. Bo to takie niby razem niby osobno. Niby szkoda bo piekny budynek i super miejsce, ale wolnośc i niezależnośc ma swoją cenę.