Problemy pierwszego świata + ot, część 8.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez Sok_z_buki

Ja miałam toner nakładany i tak jak mi sie podobał pierwszy efekt, tak teraz jest meeeh.. Rozjaśniło się mocno i nie wygląda to już tak dopasowanie jak było.

Ja mogę mieć ciemniejsze własne włosy, niż ten kucyk. Oby to były np. dwa zimne odcienie, a nie jeden ciepły, a drugi zimny. Jeżeli chodzi o farbowanie u fryzjera, to jestem sęp i Grażyna, bo szkoda mi kasy, ale idę na wesele, a kilka razy drogeryjna farba złapała mi dużo ciemniej, niż wynikało z wzornika, więc sama już tego nie odkręcę. Muszę iść do profesjonalistki.

PPŚ nr 2: Oczywiście skoro idę na wesele, to mnie wypryszczyło dokumentnie. Walczę, siedzę z ponaklejanymi patchami na tym. Jeszcze tydzień temu cera jak z obrazka. Mam jeszcze kilka dni na podleczenie tego, oby jakoś wyglądać, ale kurczę, prawie zawsze tak mam. Sylwester, jakieś ważne wyjścia, cokolwiek i nagle ani włosy mi się nie układają, ani gęba nie wygląda.

[meliandra]

Napisane przez Ellen_Ripley

Ja mogę mieć ciemniejsze własne włosy, niż ten kucyk. Oby to były np. dwa zimne odcienie, a nie jeden ciepły, a drugi zimny. Jeżeli chodzi o farbowanie u fryzjera, to jestem sęp i Grażyna, bo szkoda mi kasy, ale idę na wesele, a kilka razy drogeryjna farba złapała mi dużo ciemniej, niż wynikało z wzornika, więc sama już tego nie odkręcę. Muszę iść do profesjonalistki.

PPŚ nr 2: Oczywiście skoro idę na wesele, to mnie wypryszczyło dokumentnie. Walczę, siedzę z ponaklejanymi patchami na tym. Jeszcze tydzień temu cera jak z obrazka. Mam jeszcze kilka dni na podleczenie tego, oby jakoś wyglądać, ale kurczę, prawie zawsze tak mam. Sylwester, jakieś ważne wyjścia, cokolwiek i nagle ani włosy mi się nie układają, ani gęba nie wygląda.

Jak farbowałam włosy sama, to zawsze kupowałam o odcień jaśniejszy niż mi się podobał na wzorniku, bo potem i tak wychodziły ciemniejsze właśnie. Teraz farbuję u fryzjera i początkowo są dla mnie ciut za ciemne, ale po tygodniu są już ok. I mój fryzjer jakoś tak fajnie mi farbuje, że kolor schodzi równomiernie. Co do pryszczy, to ja bardzo rzadko mam problem z cerą, ale jak coś się dzieje, to mam taki zestaw naprawczy Glinka, olejek z drzewa herbaccianegi i olej konopny albo z czarnuszki. Te produkty fajnie łagodzą i wyciszają takie rzeczy.

[Sok_z_buki]

Napisane przez Ellen_Ripley

Ja mogę mieć ciemniejsze własne włosy, niż ten kucyk. Oby to były np. dwa zimne odcienie, a nie jeden ciepły, a drugi zimny. Jeżeli chodzi o farbowanie u fryzjera, to jestem sęp i Grażyna, bo szkoda mi kasy, ale idę na wesele, a kilka razy drogeryjna farba złapała mi dużo ciemniej, niż wynikało z wzornika, więc sama już tego nie odkręcę. Muszę iść do profesjonalistki.

PPŚ nr 2: Oczywiście skoro idę na wesele, to mnie wypryszczyło dokumentnie. Walczę, siedzę z ponaklejanymi patchami na tym. Jeszcze tydzień temu cera jak z obrazka. Mam jeszcze kilka dni na podleczenie tego, oby jakoś wyglądać, ale kurczę, prawie zawsze tak mam. Sylwester, jakieś ważne wyjścia, cokolwiek i nagle ani włosy mi się nie układają, ani gęba nie wygląda.

No ja właśnie też jestem Grażynka i poszłam do fryzjera, bo sobie zepsułam włosy rozjaśniaczem Próbowałam ratować farbą i jeszcze pogorszyłam. Teraz jest całkiem przyjaźnie chociaż kolor który się wypłukał nie jest już taki fajny, a też miałam ochładzane kolory.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez meliandra

Jak farbowałam włosy sama, to zawsze kupowałam o odcień jaśniejszy niż mi się podobał na wzorniku, bo potem i tak wychodziły ciemniejsze właśnie. Teraz farbuję u fryzjera i początkowo są dla mnie ciut za ciemne, ale po tygodniu są już ok. I mój fryzjer jakoś tak fajnie mi farbuje, że kolor schodzi równomiernie. Co do pryszczy, to ja bardzo rzadko mam problem z cerą, ale jak coś się dzieje, to mam taki zestaw naprawczy Glinka, olejek z drzewa herbaccianegi i olej konopny albo z czarnuszki. Te produkty fajnie łagodzą i wyciszają takie rzeczy.

Zacznę tak robić, bo bojąc się, że będzie za jasne kilka razy kupiłam ton ciemniejszy. A moje włosy potem to łapią jakbym czerń nałożyła na łeb.

Mam dziwne podejrzenie, że część tego "wypryszczenia" to jakaś reakcja alergiczna na pogryzienie przez komary, bo ostatnio po prostu zostałam zgwałcona przez nie podczas siedzenia w ogródku restauracji. Tak w ogóle przy okazji refleksja: kurczę, wiedzą, że mają posadzone rośliny przyciągające komary, to jednak zadbaliby o chociażby świece na odstraszanie. Ale po co - niech klient będzie jedzony przez chmarę komarów.

---------- Dopisano o 12:07 ---------- Poprzedni post napisano o 12:04 ----------

Napisane przez Sok_z_buki

No ja właśnie też jestem Grażynka i poszłam do fryzjera, bo sobie zepsułam włosy rozjaśniaczem Próbowałam ratować farbą i jeszcze pogorszyłam. Teraz jest całkiem przyjaźnie chociaż kolor który się wypłukał nie jest już taki fajny, a też miałam ochładzane kolory.

Również próbowałam, ale farby rozjaśniającej. Oczywiście złapała mi to czego złapać aż tak nie miała, a prawie nie ruszyła tego, co chciałam nieco rozjaśnić. Po gryzieniu się przez kilka dni i przeliczeniu w myślach, że oki, to teraz musiałabym kupić kolejną farbę rozjaśniającą, farbę zwykłą itd., stwierdziłam, że w sumie dołożę nieco ponad 100 złotych i mam usługę u fryzjera. Więc rada, nie rada idę pierwszy raz po kilku latach do salonu. Przy okazji sobie pogadam, bo to znana mi fryzjerka, zawsze sobie razem narzekamy na naszą szanowną spółdzielnię.

[cava]

Napisane przez Ellen_Ripley

Zacznę tak robić, bo bojąc się, że będzie za jasne kilka razy kupiłam ton ciemniejszy. A moje włosy potem to łapią jakbym czerń nałożyła na łeb.

Mam dokładnie to samo.
kłade na włosy coś w stylu _ jasny _brąz, a w efekcie wychodzi prawie czarny.


Długo kombinowałam, aż wypracowałam sobie taki sposób, ze kupuję 2 kolory: coś w stylu jasny brąz + ciemny bląd (TAK, bląd), mieszam to w proporcjach 2:1 (blond 2 (!) porcje + brąz 1 porcja) i w efekcie ostatecznym uzyskuję w końcu kolor: jasny brąz.




Co jest mega dziwne, bo ja niby jestem owszem ciemną brunetką, ale to teoretycznie bo w praktyce już jakieś 60% włosów mam_siwych_ (czyli, literalnie: BIAŁYCH), wiec skąd te prawie czernie po farbach typu jasny brąz, to ja nie ogarniam. :/

[Ellen_Ripley]

Napisane przez cava

Mam dokładnie to samo.
kłade na włosy coś w stylu _ jasny _brąz, a w efekcie wychodzi prawie czarny.


Długo kombinowałam, aż wypracowałam sobie taki sposób, ze kupuję 2 kolory: coś w stylu jasny brąz + ciemny bląd (TAK, bląd), mieszam to w proporcjach 2:1 (blond 2 (!) porcje + brąz 1 porcja) i w efekcie ostatecznym uzyskuję w końcu kolor: jasny brąz.

Co jest mega dziwne, bo ja niby jestem owszem ciemną brunetką, ale to teoretycznie bo w praktyce już jakieś 60% włosów mam_siwych_ (czyli, literalnie: BIAŁYCH), wiec skąd te prawie czernie po farbach typu jasny brąz, to ja nie ogarniam. :/

"Siostro". Nawet dostałam od znajomych kilka pytań/stwierdzeń "ooo, naszło cię na czerń". Oryginalnie jestem raczej jasną szatynką, według niektórych nawet ciemną blondynką. Nawet bym się aż tak nie przejmowała farbowaniem, ale siwiznę mam głównie z przodu i to bynajmniej nie w postaci fajnych pasm.

[cava]

Napisane przez Ellen_Ripley

"Siostro". Nawet dostałam od znajomych kilka pytań/stwierdzeń "ooo, naszło cię na czerń". Oryginalnie jestem raczej jasną szatynką, według niektórych nawet ciemną blondynką. Nawet bym się aż tak nie przejmowała farbowaniem, ale siwiznę mam głównie z przodu i to bynajmniej nie w postaci fajnych pasm.

No ja też mam głównie z przodu i na czubku, wysiwiałam w punkt "na borsuka"

[Ellen_Ripley]

Paczka wróciła do Nadawcy. Nie wytrzymałam i powiedziałam dzisiaj brzydkie słowo w rozmowie z infolinią Orlen Paczka (nie jestem z tego dumna, przeprosiłam potem panią z infolinii, chociaż była pomocna choćby wcale), bo chyba nie miałam nigdy do czynienia z tak nieogarniętymi ludźmi. I cud - nagle było oddzwonienie do mnie i wyjaśnianie, co mogę zrobić dalej, gdzie wcześniej olewka i "niech pani dzwoni, pyta". I dziwić się potem, że ludzie uważają, że pewne sprawy da się załatwić tylko krzykiem i kur...ami. Na szczęście sprzedawczyni, która nadawała paczkę jest w porządku, odbierze ją (a mogłaby olać sprawę i stwierdzić, że nie ma czasu i swoje życie) i nada mi paczkomatem, a ja sobie poczekam na rozpatrzenie reklamacji przez Orlen Paczkę. Infolinia się przyznała, że całkowicie ich wina (przekierowywanie paczki na nie istniejące punkty i dzisiaj się dowiedziałam, że na dobrą sprawę oni nie są wcale pewni, że paczka była w tym punkcie odbioru w Katowicach, bo nie wiadomo, czy ten punkt jest czynny... ), ale cóż - nie jestem wcale pewna pozytywnego wyniku reklamacji. Uzbrajam się w cierpliwość.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[rejczeI]

Nie myślałyście o hennie ? Ja tam do chemicznych farb nie planuję wracać.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez rejczeI

Nie myślałyście o hennie ? Ja tam do chemicznych farb nie planuję wracać.

Używasz jakiejś konkretnej marki? Generalnie coraz więcej farb na rynku z dobrym składem, więc chętnie się rozejrzę. Tylko dla mnie jest jeden punkt ważny: musi być wygodna w zastosowaniu. Lata temu (z 20 lat temu...) z dwa razy próbowałam henny i pamiętam, że to było kłopotliwe - rozrabianie, nakładanie tej papki na głowę... Zmieniło się coś od tego czasu, czy to nadal taka papka?

[pempek]

Pokrywają wam siwe włosy wszystkie sklepowe farby? Mi jedynie pallette się sprawdza, reszta nie łapie i szybko się wypłukuje ☹️


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Napisane przez pempek

Pokrywają wam siwe włosy wszystkie sklepowe farby? Mi jedynie pallette się sprawdza, reszta nie łapie i szybko się wypłukuje ☹️

Nie wszystkie. To rzeczywiście zależy. Palette łapie rzeczywiście dość mocno. Tylko, że z włosami po tej marce również bywa różnie.

[effcia82]

Też celuję w średni/ciemny blond aby osiągnąć jasny/średni brąz. Choć pamiętam jak miałam prawie czarne po blondzie z palette. Mam za to problem z żółtymi/rudymi refleksami. Ratuję się samorobnym tonerem z gencjany ale nie chce mi się tego często stosować, zwłaszcza że łatwo przedawkować i zafajdać całą łazienkę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ellen_Ripley]

Hit: moja reklamacja Orlen Paczka została odrzucona... bo nie jestem Nadawcą przesyłki. Nieważne, że ich formularz reklamacyjny uwzględnia składanie reklamacji jako Odbiorca i że to samo poradziła ich własna infolinia. Nieważne, że to ja pokryłam koszty.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[magbeth]

Ellen, jak cos to zapraszam do wspólnego pisania ale tak serio to współczuję bardzo, absurd goni absurd, szkoda czasu, życia i nerwów. Mam nadzieje, ze da Ci się finalnie jakoś rozwiązać ten paragraf 22.

[rejczeI]

Napisane przez Ellen_Ripley

Używasz jakiejś konkretnej marki? Generalnie coraz więcej farb na rynku z dobrym składem, więc chętnie się rozejrzę. Tylko dla mnie jest jeden punkt ważny: musi być wygodna w zastosowaniu. Lata temu (z 20 lat temu...) z dwa razy próbowałam henny i pamiętam, że to było kłopotliwe - rozrabianie, nakładanie tej papki na głowę... Zmieniło się coś od tego czasu, czy to nadal taka papka?

Dla mnie henna jest taką samą papką jak farba. Rzeczywiście brudzi proszek jak kakako, rozsypiesz i wszędzie syf. Ogólnie trochę trwało zanim wyrobiłam sobie własną procedurę zarówno pod względem czystości jak i wygody. Trzeba sobie chyba opracować swój własny sposób. Kupowałam hennę Khadi, potem Soil and Earth (różnica w cenie była 40 zł za 100g do 19). Nakładam na mokrą czystą glowę. Najlepiej pod prysznicem, łatwo potem zmyć wszelkie slady. Na to luzny turban, jako zabezpieczenie, i po godzinie zmywam. Staram się samą wodą, ale jak się znowu umyje głowę to dramy nie zauważyłam (niby zaleca się nie myć szamponem od razu tylko np. na drugi dzien). Wolę wejść pod prysznic ale opcja leniwa nad samą wanną też daje radę. Rozrabiam mieszankę kolorów henny (używam 5; czarny, czerwony, burgund, brązy) z wrzątkiem, do tego dodaję maskę z serii Bingospa. Nie ma zapachu. Robi się z tego taki ciemnobrązowy krem. Zmieszanie zajmuje tyle samo czasu co przy farbie, pare minut, od razu stosuję. Lubię ten sposób. Bardziej niż farbowanie chemią. Farby łamały mi włosy i też zawsze jest robota z nakładaniem i zmywaniem. Samo się nie zrobi, chyba że u fryzjera. Nawet jakoś tak wolę henną niż farbami z tubek i aplikatorów. Wizyta u fryzjera zawsze jest ok ale to jednak wymaga umowienia się i wyjscia do ludzi, w domu to robisz kiedy ci się zachce i we własnym przysłowiowym szlafroku. I nie hodowałam włosów dłuższych niż do ramion bo zawsze koncówki się posypały, wyłamały; i ścinałam. Teraz sobie zapuszczam do tyłka. Podoba mi sie też kolor po hennie, ma różne odcienie, ogólnie ładnie to wychodzi.

---------- Dopisano o 14:00 ---------- Poprzedni post napisano o 12:32 ----------

Zmieniło się coś od tego czasu, czy to nadal taka papka?

Może sa jakieś zestawy na gotowo. Po prostu daje parę łyżeczek henny do pudełka po kremie, rozrabiam z wrzątkiem, dodaję maskę. Robi się bardziej kremiata konsystencja niż stosując samą wodę. Rozrobienie zajmuje chwilę, a gestość mieszanki zeby nie spływała ogarniasz sama dodając wodę i odzywkę.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez magbeth

Ellen, jak cos to zapraszam do wspólnego pisania ale tak serio to współczuję bardzo, absurd goni absurd, szkoda czasu, życia i nerwów. Mam nadzieje, ze da Ci się finalnie jakoś rozwiązać ten paragraf 22.

Magbeth, możesz z moją "wesołą" historią zrobić co tylko chcesz. Przekazuję prawa.
Cóż, muszę przełknąć tą gorzką pigułkę, że przesyłka kosztowała mnie łącznie 22 złote i ponad 2 tygodnie czasu, a nie 8 złotych i kilka dni. Bardzo to nieuczciwe, że tylko Nadawca może dochodzić roszczeń, bo w tym momencie ja nawet mogę nie wiedzieć, że Nadawca dostanie za to pieniądze chociaż to ja płaciłam za przesyłkę. Bezsens. Specjalnie komplikują sprawę na maksa - już sam ich formularz reklamacyjny jest dosyć skomplikowany. Cóż, państwo z kartonu.

[Indecence]

a propos farb, których kolor wychodzi tak jak na próbniku to polecam farby fryzjerskie, zwłaszcza Revlonissimo. do siwych też jest seria, ale ma mniejszy wybór. Nigdy nie byłam zaskoczona kolorem jaki wyszedł. Od lat ta sama procedura - farbę kupuję sama, wymyślam proporcje i nakłada mi fryzjerka na moją odpowiedzialność. Koszt 50 zł nałożenie + 27 zł farba. Znając metodykę opisu nr farb, mogę kupować nawet w ciemno, bez oglądania próbnika.

[Finlora]

Henna to też mój ppś - myślałam kiedyś, żeby przerzucić się na hennę, ale po 1 brak "moich" kolorów, po 2 może osłabić skręt/rozprostować włosy (oczywiście nie musi się tak stać, wiadomo że zależy od włosów, ale wolę nie ryzykować).

[cava]

Napisane przez rejczeI

Dla mnie henna jest taką samą papką jak farba. Rzeczywiście brudzi proszek jak kakako, rozsypiesz i wszędzie syf. Ogólnie trochę trwało zanim wyrobiłam sobie własną procedurę zarówno pod względem czystości jak i wygody. Trzeba sobie chyba opracować swój własny sposób. Kupowałam hennę Khadi, potem Soil and Earth (różnica w cenie była 40 zł za 100g do 19). Nakładam na mokrą czystą glowę. Najlepiej pod prysznicem, łatwo potem zmyć wszelkie slady. Na to luzny turban, jako zabezpieczenie, i po godzinie zmywam. Staram się samą wodą, ale jak się znowu umyje głowę to dramy nie zauważyłam (niby zaleca się nie myć szamponem od razu tylko np. na drugi dzien). Wolę wejść pod prysznic ale opcja leniwa nad samą wanną też daje radę. Rozrabiam mieszankę kolorów henny (używam 5; czarny, czerwony, burgund, brązy) z wrzątkiem, do tego dodaję maskę z serii Bingospa. Nie ma zapachu. Robi się z tego taki ciemnobrązowy krem. Zmieszanie zajmuje tyle samo czasu co przy farbie, pare minut, od razu stosuję. Lubię ten sposób. Bardziej niż farbowanie chemią. Farby łamały mi włosy i też zawsze jest robota z nakładaniem i zmywaniem. Samo się nie zrobi, chyba że u fryzjera. Nawet jakoś tak wolę henną niż farbami z tubek i aplikatorów. Wizyta u fryzjera zawsze jest ok ale to jednak wymaga umowienia się i wyjscia do ludzi, w domu to robisz kiedy ci się zachce i we własnym przysłowiowym szlafroku. I nie hodowałam włosów dłuższych niż do ramion bo zawsze koncówki się posypały, wyłamały; i ścinałam. Teraz sobie zapuszczam do tyłka. Podoba mi sie też kolor po hennie, ma różne odcienie, ogólnie ładnie to wychodzi.

---------- Dopisano o 14:00 ---------- Poprzedni post napisano o 12:32 ----------

Może sa jakieś zestawy na gotowo. Po prostu daje parę łyżeczek henny do pudełka po kremie, rozrabiam z wrzątkiem, dodaję maskę. Robi się bardziej kremiata konsystencja niż stosując samą wodę. Rozrobienie zajmuje chwilę, a gestość mieszanki zeby nie spływała ogarniasz sama dodając wodę i odzywkę.

Dodajesz po prostu lubianą maskę do włosów do henny, czy musi być ta konkretna co napisałaś?

Myślę o hennie, córka mnie namawia, może bym w końcu spróbowała.

[Ellen_Ripley]

Czy włosy farbowanie henną brudzą poszewki poduszek?

[Finlora]

I jeszcze jeden ppś - już się zaczął smród z kominów.

[meliandra]

Napisane przez Ellen_Ripley

"Siostro". Nawet dostałam od znajomych kilka pytań/stwierdzeń "ooo, naszło cię na czerń". Oryginalnie jestem raczej jasną szatynką, według niektórych nawet ciemną blondynką. Nawet bym się aż tak nie przejmowała farbowaniem, ale siwiznę mam głównie z przodu i to bynajmniej nie w postaci fajnych pasm.

To ja miałam tak samo jakm farbowałam sama. Pytali mni czy przechodzę na czerń Teraz u fryzjera nie mam tego problemu. Ogólnie, to też najchętniej bym nie farbowała, ale właśne te siwki mnie wkurzają

Napisane przez Finlora

I jeszcze jeden ppś - już się zaczął smród z kominów.

Tak, u mnie tak samo. Strasznie mnie to wkurza, bo zamiast gdzieś iść, to wolę jechać żeby tego syfu nie wdychać.

[kaledonia]

Napisane przez rejczeI

Nie myślałyście o hennie ? Ja tam do chemicznych farb nie planuję wracać.

Też polecam hennę.

Napisane przez Ellen_Ripley

Używasz jakiejś konkretnej marki? Generalnie coraz więcej farb na rynku z dobrym składem, więc chętnie się rozejrzę. Tylko dla mnie jest jeden punkt ważny: musi być wygodna w zastosowaniu. Lata temu (z 20 lat temu...) z dwa razy próbowałam henny i pamiętam, że to było kłopotliwe - rozrabianie, nakładanie tej papki na głowę... Zmieniło się coś od tego czasu, czy to nadal taka papka?

Zobacz tutaj
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1282749
Teraz dobrą hennę ma nawet Venita
https://wizaz.pl/kosmetyki/produkt,3...e-rudosci.html
Ta jest 1 składnikowa, bez indygo ( mnie uczuliło, nie polecam mieszanek ).
Wymaga przygotowania mieszanki dzień wcześniej, trzymania na głowie dłużej niż inne farby ( tak min 3 godziny, ja nakłądam wieczorem po 18 i po 22 przed spaniem zmywam wodą ), nie można umyć włosów szamponem przez kolejne 48godzin, a wcześniej trzeba domyć resztki produktów do stylizacji itp.

[meliandra]

Napisane przez kaledonia

Też polecam hennę.


Zobacz tutaj
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1282749
Teraz dobrą hennę ma nawet Venita
https://wizaz.pl/kosmetyki/produkt,3...e-rudosci.html
Ta jest 1 składnikowa, bez indygo ( mnie uczuliło, nie polecam mieszanek ).
Wymaga przygotowania mieszanki dzień wcześniej, trzymania na głowie dłużej niż inne farby ( tak min 3 godziny, ja nakłądam wieczorem po 18 i po 22 przed spaniem zmywam wodą ), nie można umyć włosów szamponem przez kolejne 48godzin, a wcześniej trzeba domyć resztki produktów do stylizacji itp.

A jak z kolorami henny? Chciałabym spróbować, ale mam wrażenie, że to jest bardzo czasochłonne

[cava]

Napisane przez kaledonia

Wymaga przygotowania mieszanki dzień wcześniej, trzymania na głowie dłużej niż inne farby ( tak min 3 godziny, ja nakłądam wieczorem po 18 i po 22 przed spaniem zmywam wodą ), nie można umyć włosów szamponem przez kolejne 48godzin, a wcześniej trzeba domyć resztki produktów do stylizacji itp.

To chyba jednak nie dla mnie.
Farbuje włosy sama właśnie dlatego, ze nie jestem w stanie znieść ilości czadu jaki na to schodzi u fryzjera. To jak mam tyle samo poświęcać sama, ryzykując efekt + nie moc potem umyć włosów przez 2 doby to odpadam.:/

Jezu, serio, jeszcze trochę i ogóle łeb na łyso i będę nosić perukę. będzie wtedy fryzura dokładnie jaka chce, gęściejsza niż moje krzaki i w konkretnym kolorze bez ryzyka.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Odnośnie henny, czy każda tak mocno śmierdzi? Próbowałam raz i ten zapach... tragedia. Włosy capiły kilka dni po umyciu.

[Ellen_Ripley]

Napisane przez cava

To chyba jednak nie dla mnie.
Farbuje włosy sama właśnie dlatego, ze nie jestem w stanie znieść ilości czadu jaki na to schodzi u fryzjera. To jak mam tyle samo poświęcać sama, ryzykując efekt + nie moc potem umyć włosów przez 2 doby to odpadam.:/

Jezu, serio, jeszcze trochę i ogóle łeb na łyso i będę nosić perukę. będzie wtedy fryzura dokładnie jaka chce, gęściejsza niż moje krzaki i w konkretnym kolorze bez ryzyka.

Moje marzenie.