Slub/Wesele - koszta dzielone po polowie,czy to sprawiedliwe?

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Napisane przez Kmee

Mnie zastanawia ile zwolenniczek całkowitej wspólności zarabia dużo więcej od swoich mężów? Czy będąc np. głównymi sponsorkami wesela (powiedzmy dziewczyna 90% a facet 10%) z miłą chęcią płaciłybyście za zdecydowaną większość jego gości, utrzymywały męża na co dzień itp. ? Tak z ciekawości. Gdzie jest granica między "nie ważne ile kto daje" a "jednak mógłbyś coś dołożyć do domowego budżetu" ?

Wyobraź sobie że biorąc ślub nie miałam takich myśli - jego goscie, moi goście. Nie przeliczałam tego na złotówki bo jak tworzę z kimś związek partnerski to albo całkowicie albo nie ale nie nazywam tego w takim razie związkiem. U nas na ślubie byli moi rodzice, u niego rodzeństwo z partnerami i dziećmi. Płaciliśmy wspólnie bo nawet przez myśl nam nie przyszło żeby to rozgraniczać i zachowywać: moje, twoje, ale prezenty wspólne. Dla mnie to jakiś kosmos. A jak partner straci pracę np to wyrzucicie na bruk czy może będziecie się rozliczać jak w banku na zasadzie kredytu...?
I tak, przez jakiś czas utrzymywałam męża bo nie miał pracy i jakoś nie spadła mi korona z głowy. Po to stworzyłam z nim związek żeby iść przez życie razem w każdym aspekcie życia a nie jeszcze się rozliczać jak księgowy bo ja zjadłam 4 plastery sera a miałam zjeść tylko 2 i muszę się rozliczyć bo nie będzie sprawiedliwie.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[Kmee]

[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;8583878 4]Wyobraź sobie że biorąc ślub nie miałam takich myśli - jego goscie, moi goście. Nie przeliczałam tego na złotówki bo jak tworzę z kimś związek partnerski to albo całkowicie albo nie ale nie nazywam tego w takim razie związkiem. U nas na ślubie byli moi rodzice, u niego rodzeństwo z partnerami i dziećmi. Płaciliśmy wspólnie bo nawet przez myśl nam nie przyszło żeby to rozgraniczać i zachowywać: moje, twoje, ale prezenty wspólne. Dla mnie to jakiś kosmos. A jak partner straci pracę np to wyrzucicie na bruk czy może będziecie się rozliczać jak w banku na zasadzie kredytu...?
I tak, przez jakiś czas utrzymywałam męża bo nie miał pracy i jakoś nie spadła mi korona z głowy. Po to stworzyłam z nim związek żeby iść przez życie razem w każdym aspekcie życia a nie jeszcze się rozliczać jak księgowy bo ja zjadłam 4 plastery sera a miałam zjeść tylko 2 i muszę się rozliczyć bo nie będzie sprawiedliwie.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

Nie zrozumiałaś, nie mówię o sytuacji "przez jakiś czas". Kwestia zdarzeń losowych i wzajemnej pomocy nie jest dyskusyjna i nie o tym mówię.
Pytam o to czy zarabiasz dużo więcej od męża (powiedzmy 2-3 razy tyle) i o granicę "utrzymywania", gdzie jest Twoim zdaniem?

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Napisane przez Kmee

Nie zrozumiałaś, nie mówię o sytuacji "przez jakiś czas". Kwestia zdarzeń losowych i wzajemnej pomocy nie jest dyskusyjna i nie o tym mówię.
Pytam o to czy zarabiasz dużo więcej od męża (powiedzmy 2-3 razy tyle) i o granicę "utrzymywania", gdzie jest Twoim zdaniem?

Nie ma takiej granicy. Nie ma u nas ja ty, u nas jesteśmy my.
To ja zadam inne pytanie po co ślub w takim razie jeśli nie chcecie tworzyć wspólnoty majątkowej.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Kmee]

[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;8583887 7]Nie ma takiej granicy. Nie ma u nas ja ty, u nas jesteśmy my.
To ja zadam inne pytanie po co ślub w takim razie jeśli nie chcecie tworzyć wspólnoty majątkowej. [/QUOTE]

A po co są rozwody, skoro ślub jest "aż śmierć nas nie rozłączy"?
Znam małżeństwa gdzie mają wspólną pólę na życie i rachunki (np. każde daje po 2-3k) a reszta pozostaje do dyspozycji własnej. Nie znam małżeństw, gdzie kobieta decyduje się na wpisanie swojego mieszkania kupionego przed ślubem, do majątku wspólnego. To podział, czy wspólność? Alimenty męża wspólny budżet, czy jednak jego?

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[elvegirl]

[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;8583887 7]
To ja zadam inne pytanie po co ślub w takim razie jeśli nie chcecie tworzyć wspólnoty majątkowej. [/QUOTE]
Dla uniknięcia tony papierów, które trzeba ogarniać będąc w związku bez ślubu i chcąc być traktowanymi przez państwo jako legalny związek.

Życie.


Nie rozumiem tej dyskusji szczerze pisząc, różne są przecież spojrzenia na tworzenie udanego związku, najważniejsze to mieć takie same poglądy jak partner. Ktoś jest w związku z wspólnotą? Pięknie. Ktoś ma rozdzielność? Super.


Szkoda tylko, że autorka nie odpowiedziała jak to u nich wygląda, bo to by sporo wyjaśniało w kwestii organizowania tego ślubu.

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Zarabiam więcej od męża. Myślę że dużo, ale to subiektywna ocena.
Można mieć i 5 kont różnych i 6 wspólne, ale tutaj chodzi o wspólną imprezę, ja nie rozgraniczałabym gości na "moich" i "twoich". Nawet jeśli byłaby dysproporcja. Impreza wspólna i wspólne płacenie po połowie.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[thalia666]

Kurczę, dla mnie to wcale nie takie dziwne.
Wesele płaciliśmy po połowie, ale gości było w miarę podobnie. Całkiem prawdopodobne, że zmieniłby się to przy dużej dysproporcji. To była kasa z oszczędności panieńsko-kawalerskich, bo z dosyć krótko mieliśmy wspólny budżet przed ślubem. Chociaż w czasie mieszkania razem mieliśmy wspólne konto, to jednak nie cała kasa była wspólna. Po ślubie już tak. Zwłaszcza, że ja miałam kilka razy więcej oszczędności niż TŻ.

Aha, i tak, obecnie zarabiam 3-5x więcej niż mój mąż. Cała kasa jest wspólna.

[ruda_beksa]

Napisane przez Kmee

Mnie zastanawia ile zwolenniczek całkowitej wspólności zarabia dużo więcej od swoich mężów? Czy będąc np. głównymi sponsorkami wesela (powiedzmy dziewczyna 90% a facet 10%) z miłą chęcią płaciłybyście za zdecydowaną większość jego gości, utrzymywały męża na co dzień itp. ? Tak z ciekawości. Gdzie jest granica między "nie ważne ile kto daje" a "jednak mógłbyś coś dołożyć do domowego budżetu" ?

Jeśli jest wspólnota majątkowa i ludzie się na to zgadzają, to nie ma w tym miejsca na podejście "JAAAAA utrzymuję cię na co dzień". Są wspólne pieniądze i tyle. Dla mnie w zdrowej wspólnocie nie mówi się o "utrzymywaniu", a bywało tak, że byłam jedynym żywicielem w związku. I odwrotnie.

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Napisane przez ruda_beksa

Jeśli jest wspólnota majątkowa i ludzie się na to zgadzają, to nie ma w tym miejsca na podejście "JAAAAA utrzymuję cię na co dzień". Są wspólne pieniądze i tyle. Dla mnie w zdrowej wspólnocie nie mówi się o "utrzymywaniu", a bywało tak, że byłam jedynym żywicielem w związku. I odwrotnie.

:ekhem: dla niektórych to nie do ogarnięcia.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[siarka40]

Napisane przez Kmee

Nie zrozumiałaś, nie mówię o sytuacji "przez jakiś czas". Kwestia zdarzeń losowych i wzajemnej pomocy nie jest dyskusyjna i nie o tym mówię.
Pytam o to czy zarabiasz dużo więcej od męża (powiedzmy 2-3 razy tyle) i o granicę "utrzymywania", gdzie jest Twoim zdaniem?

Hm, ale chyba wybiegliśmy za bardzo poza temat wątku. Tu mamy sytuację, że obie strony decydują się na ślub za granicą, zarabiają podobnie - i do rozważenia pozostaje kwestia czy podział wydatków za gości, w przypadku dużej dysproporcji liczebnej osób zaproszonych z obu stron, powinien być "fifty - fifty", czy jednak proporcjonalnie do ilości "własnych" gości - przy uwzględnieniu, w mojej ocenie, tego, jak się podejdzie już po ślubie (i weselu) do podziału prezentów.

[elvegirl]

Moim zdaniem akurat podejście do prezentów nie ma tu znaczenia, nie ma też znaczenia kto którą opcję płacenia za wesele uważa za słuszną. Najważniejsze to mieć podobne zdanie z partnerem w tej kwestii, jeśli jest różnica zdań, to trzeba siąść i porozmawiać o tym. Bo może się okazać, że to jest pierwszy i nie ostatni skutek tego, że kwestia finansów w związku nie została jeszcze przez parę obgadana.

[sobietaka]

Każdy płaci za swoich gości...!
Nie mowie tu o rozliczaniu jak ktos ma 2, 3 osoby wiecej bo to bez sensu. Ale jesli liczba znacznie sie różni każdy za swoich. U Ciebie to mega nie sprawiedliwe....!

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;8583887 7]Nie ma takiej granicy. Nie ma u nas ja ty, u nas jesteśmy my.
To ja zadam inne pytanie po co ślub w takim razie jeśli nie chcecie tworzyć wspólnoty majątkowej.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Śmieszne. Od kiedy ślub musi się wiązać ze wspólnotą majątkowa? Bierzesz ślub tylko ze względu na kasę? Trochę materialistycznie podejście.
W wielu krajach intercyza jest na porządku dziennym, a wspólnotą czymś rzadkim.


Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[elvegirl]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;85839560]
W wielu krajach intercyza jest na porządku dziennym, a wspólnotą czymś rzadkim.[/QUOTE]
Zwłaszcza w krajach, gdzie bez intercyzy majątek osobisty staje się po ślubie majątkiem wspólnym.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez elvegirl

Zwłaszcza w krajach, gdzie bez intercyzy majątek osobisty staje się po ślubie majątkiem wspólnym.

Myślę że u nas tez by bylo dużo więcej intercyz, gdyby wszystko: spadki, darowizny etc. wchodziły do majątku wspólnego.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[siarka40]

Napisane przez elvegirl

Moim zdaniem akurat podejście do prezentów nie ma tu znaczenia, nie ma też znaczenia kto którą opcję płacenia za wesele uważa za słuszną. Najważniejsze to mieć podobne zdanie z partnerem w tej kwestii, jeśli jest różnica zdań, to trzeba siąść i porozmawiać o tym. Bo może się okazać, że to jest pierwszy i nie ostatni skutek tego, że kwestia finansów w związku nie została jeszcze przez parę obgadana.

Ogólnie się jak najbardziej z Tobą zgadzam, elvie, ale zauważ, że pytanie tytułowe dotyczy tego czy podział pół na pół jest sprawiedliwy, i ja się na tym skupiłam.
Autorka póki co, znikła .

[elvegirl]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;85839586]Myślę że u nas tez by bylo dużo więcej intercyz, gdyby wszystko: spadki, darowizny etc. wchodziły do majątku wspólnego. [/QUOTE]
Oj tak

Napisane przez siarka40

Ogólnie się jak najbardziej z Tobą zgadzam, elvie, ale zauważ, że pytanie tytułowe dotyczy tego czy podział pół na pół jest sprawiedliwy, i ja się na tym skupiłam.
Autorka póki co, znikła .

No i nie ma na to pytanie jednoznacznej odpowiedzi, dlatego ten temat jest do obgadania z partnerem. Forum to może w zasadzie tylko pokazać autorce, że są ludzie zarówno z podejściem jakie ma ona, jak i takim jakie prezentuje jej luby. I żadne z nich nie jest złe, ale żeby związek "grał", to musi być zgodność obojga w temacie.

[Nimve]

Mnie ogólnie zastanawia jedno. Czemu w sytuacji kiedy okazuje się, że na ślub od strony autorki, ze względu na finanse, przybędzie o wiele mniej gości niż od strony partnera, najważniejszą myślą autorki jest: "aha, to se przyoszczędzę na nich, a partner niech na swoich buli" a nie: "i tak bym zapłaciła mniej, to może kogoś jeszcze zaproszę i sfinansuję podróż, koszty wyjdą po równo, a ja będę miała więcej bliskich osób przy sobie w tym dniu".

Nie ma tu mowy o żadnych kawalerskich oszczędnościach. Zrozumiałam, że zarabiają po równo, więc i mają takie same możliwości odkładania tych pieniędzy. Więc facet ma odkładać 6 x dłużej, a autorka czekać aż uciuła i chować swoją kasę do skarpety chyba. No nie wiem, wg mnie tak się na wspólną drogę życia nie wchodzi. Autorka czuje się poszkodowana, bo facet by chciał po równo, a mi szkoda faceta, że jego przyszła żona nie poczuwa się do niejakiego wsparcia go. Sama przecież napisała, że nierówna ilość gości to nie jego wina, czyli nie było żadnego zapraszania na siłę pociotków, bo tak o, a później wyciągania ręki do autorki po kasę.

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez Nimve

Mnie ogólnie zastanawia jedno. Czemu w sytuacji kiedy okazuje się, że na ślub od strony autorki, ze względu na finanse, przybędzie o wiele mniej gości niż od strony partnera, najważniejszą myślą autorki jest: "aha, to se przyoszczędzę na nich, a partner niech na swoich buli" a nie: "i tak bym zapłaciła mniej, to może kogoś jeszcze zaproszę i sfinansuję podróż, koszty wyjdą po równo, a ja będę miała więcej bliskich osób przy sobie w tym dniu".

Nie ma tu mowy o żadnych kawalerskich oszczędnościach. Zrozumiałam, że zarabiają po równo, więc i mają takie same możliwości odkładania tych pieniędzy. Więc facet ma odkładać 6 x dłużej, a autorka czekać aż uciuła i chować swoją kasę do skarpety chyba. No nie wiem, wg mnie tak się na wspólną drogę życia nie wchodzi. Autorka czuje się poszkodowana, bo facet by chciał po równo, a mi szkoda faceta, że jego przyszła żona nie poczuwa się do niejakiego wsparcia go. Sama przecież napisała, że nierówna ilość gości to nie jego wina, czyli nie było żadnego zapraszania na siłę pociotków, bo tak o, a później wyciągania ręki do autorki po kasę.

Ale ktoś może nie mieć ochoty wywalac całych swoich oszczędności w jedną noc. Może się spodziewała że tych jego gości będzie mniej. Może myślała że wesele mniej wyjdzie. Może ma inne wydatki.

Odkładanie do skarpety, to mimo wszystko rozsądniejsza sprawa, niż wydanie tego na jedna imprezę.


Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[Nimve]

[1=7d825fa9fec57cf5623273f e7eca2ef8f2442710_5d59d87 1e15d0;85840185]Ale ktoś może nie mieć ochoty wywalac całych swoich oszczędności w jedną noc. Może się spodziewała że tych jego gości będzie mniej. Może myślała że wesele mniej wyjdzie. Może ma inne wydatki.

Odkładanie do skarpety, to mimo wszystko rozsądniejsza sprawa, niż wydanie tego na jedna imprezę.


Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]

W porządku, ale na ustalenie tego jest czas przed. Najpierw się dogaduje jakie się ma możliwości finansowe, czy są ważniejsze wydatki i wtedy uzgadnia co i gdzie robimy, a nie wesoło organizuje imprezkę, zaprasza gości, a później jedno drugiemu żydzi pieniędzy i płać se sam jak zaprosiłeś.

[Limonka2738]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Ja tak mam.

I żyję, nie mam za złe ani nie wyliczam. To głupie.

Ja, misiaczku, zarabiam, więc jadę do Chin na miesiąc, a ty baw się dobrze na weekendzie w Bieszczadach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez Nimve

W porządku, ale na ustalenie tego jest czas przed. Najpierw się dogaduje jakie się ma możliwości finansowe, czy są ważniejsze wydatki i wtedy uzgadnia co i gdzie robimy, a nie wesoło organizuje imprezkę, zaprasza gości, a później jedno drugiemu żydzi pieniędzy i płać se sam jak zaprosiłeś.

No to prawda. Chyba tego nie przemyśleli. Ale zawsze jest opcja zrezygnowania z takiego wesela. I zrobienie czegoś skromnego.
Ciekawe też czyj to był w ogóle pomysł.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[7d825fa9fec57cf5623273fe7eca2ef8f2442710_5d59d871e15d0]

Napisane przez Limonka2738

No po usłudze trzeba będzie policzyć na ilu procentach jest rodzina TŻ, na ilu rodzina autorki i się odpowiednio rozliczyć.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 20:43 ---------- Poprzedni post napisano o 20:42 ----------

Pragnę też zauważyć, że goście autorki zajmą mniejszy procent sali. Trzeba aby policzyć.

Będą też tworzyli mniej ciepła, więc mniej trzeba zapłacić za klimatyzację, co wlicza się w koszt wynajmu sali pewnie.

Można też policzyć ilość zużytej wody podczas korzystania z łazienki.

I czemu na przykład alkohol ma być 50/50? Nigdy nie wiadomo, czyją rodzina więcej wypije. Proponuję zapisywać.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 20:45 ---------- Poprzedni post napisano o 20:43 ----------

Ja tak mam.

I żyję, nie mam za złe ani nie wyliczam. To głupie.

Ja, misiaczku, zarabiam, więc jadę do Chin na miesiąc, a ty baw się dobrze na weekendzie w Bieszczadach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Tak szczerze to ja nie ogarniam o co ten cały krzyk ze wspólnotą majątkowa. Mam osobne konta z tz, po ślubie nie jesteśmy i też nikt nikomu niczego nie wylicza. To że kasa nie jest wspolna, to wcale nie znaczy że rozliczamy się jak znajomi i rozkminiamy co jest czyje.

Jak będziemy po ślubie i dla przykładu podpiszemy intercyzę, to przecież nie przestaniemy nagle wspólnie zarządzać kasa.
Jak dla mnie sprawa z rozdzielnościa lub jej brakiem ma największe znaczenie przy rozwodzie. Tak to zupełnie bez różnicy. No, moze jeszcze większy kłopot z darowiznami- trzeba zgłaszać do urzędu


Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[ptasie__mleczko]

U mnie było tak : ja miałam 40 gości mąż 10. Za wszystko płacilismy po polowie, za gosci kazdy sobie zaplacil sam (tyle ile zapraszal, tyle placil) wiec nie wyszło po równo. Ale... za nasze wesele płacili rodzice. Podejrzewam że inaczej by było gdybyśmy płacili sami za to wesele (czemu? Bo wtedy kasa jest przecież wspólna)

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Ruwi]

Dziwi mnie takie podejście, że kasa przed ślubem jest wspólna, kiedy no… wcale nie jest? Majątek osobisty, pieniądze, które kiedyś być może przydadzą się na czarną godzinę. Nie wyobrażam sobie takiego lekką ręką wydania ich, bez zastanawiania się, co może się kiedyś wydarzyć. Oczywiście każdy związek może mieć ustalenia jakie chce, ale nie widzę powodu, żeby dziwić się autorce, że niekoniecznie chce sponsorować gości narzeczonemu.

[f4dc90dff2e2b615c19266a8122ebdaa1aaf3285_639bb50290b9a]

Będąc na miejscu tego faceta byłoby mi poprostu przykro że ze względu na ograniczone finanse rodziny mojego narzeczonego na naszym weselu może być tylko 5 bliskich dla niego osób, dlatego też sama wyszłabym z inicjatywą proporcjonalnego rozdzielenia kosztów wesela tak aby chociaż w minimalnym stopniu zrekompensować mu ten stan rzeczy. Ewentualnie pomyślałabym o okrojeniu swojej listy gości np do 20 osób aby móc wspólnie sfinansować przyjazd przynajmniej jeszcze kilku osób od jego strony. Rozumiem pojęcie "naszych gości" ale jednak wiem że mój narzeczony lepiej by się czuł mając przy sobie w tak ważnej chwili dobrego przyjaciela do zabawy niż moją ciocię z UK.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Nimve]

[1=f4dc90dff2e2b615c19266a 8122ebdaa1aaf3285_639bb50 290b9a;85841819]Będąc na miejscu tego faceta byłoby mi poprostu przykro że ze względu na ograniczone finanse rodziny mojego narzeczonego na naszym weselu może być tylko 5 bliskich dla niego osób, dlatego też sama wyszłabym z inicjatywą proporcjonalnego rozdzielenia kosztów wesela tak aby chociaż w minimalnym stopniu zrekompensować mu ten stan rzeczy. Ewentualnie pomyślałabym o okrojeniu swojej listy gości np do 20 osób aby móc wspólnie sfinansować przyjazd przynajmniej jeszcze kilku osób od jego strony. Rozumiem pojęcie "naszych gości" ale jednak wiem że mój narzeczony lepiej by się czuł mając przy sobie w tak ważnej chwili dobrego przyjaciela do zabawy niż moją ciocię z UK.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Ale czemu miałby to zrobić, skoro autorka oszczędza na swojej mniejszej liczbie gości i tych pieniędzy nie ma najwyraźniej zamiaru wydać na podróż kilku dodatkowych osób z rodziny. Ona nie chce ani im finansować podróży ani "dołożyć" do gości narzeczonego, tylko schować do kieszeni.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz