Najczęściej popełniane błędy w związkach.

[Bayka]

Napisane przez wandaweranda

no ba! w końcu nikt z nas nie jest idealny
ale z tym wolę mieć coś lub kogos nie d końca idealnego, niż nie mieć nic to tez nie można przeginać. Trzeba jednak zachowac trzeźwośc osądu i gdy dzieje się źle w związku -czyli gdy zamiast milości, szczęscia jest płacz i walka, to trzeba wiać a nie chwalić Boga, że portki są u boku.

pewnie i tak trzeba, ale Bogu dzięki, że mnie to nie dotyczy jedyny poblem w moim związku to kto ma pozmywać naczynia bo żadne z nas ni lbi, hehe trzeba sie dorobić zmywarki, to nie bedzie klopotu reszte problemów to j chyba czaami serio sobie roję oh, wiedziałam, co brałam

[Wednesday]

Napisane przez agusia327

Hej Dziewczyny,
Piszę z moim problemem tu, ponieważ temat wydaje mi się najbardziej do tego odpowiedni. Miałam się dzisiaj spotkać ze swoim chłopakiem, ale od rana strasznie mnie denerwował, pytam więc smsowo, czy widzimy się czy nie, po dłuższym momencie zaproponował spacer albo siedzenie w domu, bo nic innego mu się nie chce. Po tonie głosu w słuchawce straciłam ochotę, żeby w ogóle go dzisiaj zobaczyć, to właśnie dziś jest taki dzień, że najchętniej pobiłabym go za to, że w ogóle oddycha :/ Ja siedzę teraz w domu, zaraz pójdę odwiedzić chorą kumpelę. A on? On oświadczył, że nabrał ochoty i idzie na grilla do koleżanki. Kiedy zapytałam, dlaczego od razu nie wyskoczył z propozycją, żebyśmy tam poszli razem, to nic nie odpowiedział. Mam wrażenie, że on się mnie wstydzi, że nie chce się ze mną publicznie pokazywać. Fakt, mam wybuchowy charakter skłonny do fochów, najpierw coś mówię, a potem myślę, może się boi że palnę coś w towarzystwie jego znajomych? Dodam, że jestem z nim od ponad roku, mamy ponad 20 lat i jest to wszystko dla mnie maksymalnie chore. To nie jest tak, że naskakuje na wszystko co żyje, bo możecie takie odnieść wrażenie... Nie oceniam ludzi na starcie, lubię ich poznawać. Czuję też, że w pewnym sensie to moja wina... Ostatnio mieliśmy kryzys właśnie przez jego kumpli, którzy ciągle namawiają na picie, jaranie, oczerniają dziewczyny swoich kumpli. Zrobiłam raz awanturę o to, było jeszcze gorzej, bo jego kumple totalnie przestali mnie akceptować... A ja chciałam, aby mój tż się tylko ogarnął, wziął za siebie. Dodam, że wyciągnęłam go z takiego syfu jakim były cotygodniowe weekendy na totalnym zgonie, trawa, alkohol, ładowanie się w kłopoty. Myślę, że to wszystko jest przeze mnie

obawiam się, że to jego kumple są ważniejsi niż ty tutaj. wiadomo, jestes zbyt wybuchowa, zbyt gwałtowna, ale trzeba też dostrzec inny aspekt - kumple są ważniejsi? dlaczego im nie powie - słuchajcie, to moja dziewczyna i czy wam się podoba czy nie jestem z nią i nie życzę sobie, byście ją źle traktowali i mówili o niej złe rzeczy.??? i wtedy sytuacja zostaje wyjaśniona, a Ty możesz spokojnie z nim przebywac w ich towarzystwie.
Zapewne o grillu wiedzial wczesniej, a nie powiedział Ci, bo boi się zdania koleżków. przykre.

[kamila2006]

Napisane przez Wednesday

obawiam się, że to jego kumple są ważniejsi niż ty tutaj. wiadomo, jestes zbyt wybuchowa, zbyt gwałtowna, ale trzeba też dostrzec inny aspekt - kumple są ważniejsi? dlaczego im nie powie - słuchajcie, to moja dziewczyna i czy wam się podoba czy nie jestem z nią i nie życzę sobie, byście ją źle traktowali i mówili o niej złe rzeczy.??? i wtedy sytuacja zostaje wyjaśniona, a Ty możesz spokojnie z nim przebywac w ich towarzystwie.
Zapewne o grillu wiedzial wczesniej, a nie powiedział Ci, bo boi się zdania koleżków. przykre.

niesadze... wyciagam inny wniosek. moze chlopak chce spedzic psokojnie czas na grillu, relaksowac sie i dobrze bawic a nie wysluchiwac fochow bo np. zle sie na kogos spojrzal, albo zagapil sie na kolezanke czy np. wypil za duzo.
Skoro Agusia sama przyznaje, ze

Fakt, mam wybuchowy charakter skłonny do fochów, najpierw coś mówię, a potem myślę, może się boi że palnę coś w towarzystwie jego znajomych?

to sie wcale chlopakowi nie dziwie, malo kto lubi nieobliczalny wybuchowy charakter bo nigdy nie wiadomo co komu do glowy strzeli.

Mysle Agusia ze powinnas popracowac nas swoim charakterem, bo dzis chlopak nie chce zabierac cie na grilla, a za jakis czas moze calkiem stracic ochote na spotkania ze soba, i w takim przypadku sama sobie bedziesz winna.


moze byc tez tak, ze jestes zbyt porzadna dla swojego chlopaka. ma zle towarzystwo i skoro w takim sie obraca to nie nawrocisz go na dobra drogę. musialby zmienic calkowicie srodowisko.
ciezko wyobrazic mi sobie dobre towarzystwo znajomych gdzie oczernia sie i obraza partnerki kumpli, cotygodnowie picie i używki tez nienajlepiej o nich swiadczy- poki jestes mloda zastanow sie czy ci to odpowiada. moze zamiast meczyc sie z takim chlopakiem lepiej miec jakiegos 'normalnego' z 'normalnym towarzystwem' ?

[nieznajoma0]

Napisane przez menorka

Pewnie było, ale najgorsze według mnie jest kochanie za bardzo i mimo wszystko. Nie dość, że facet się rozleniwia, przestaję się starać to jeszcze myśli że będzie się z nim choćby był nie wiadomo jakim burakiem.
edit: a i kochanie za bardzo i mimo wszystko bardzo niszczy nas samych.

mogłybyście mi wytłumaczyć jak kochać mądrze, a nie za bardzo ?

[wandaweranda]

Napisane przez nieznajoma0

mogłybyście mi wytłumaczyć jak kochać mądrze, a nie za bardzo ?

złoty środek-kochając partnera trzeba rownocześnie i równie mocno kochać samą siebie.

[Still_Alive]

Napisane przez nieznajoma0

mogłybyście mi wytłumaczyć jak kochać mądrze, a nie za bardzo ?

wydaje mi się że każdy ma na to swój sposób i też zależy od partnera jakiego ma. Np mój nie przepada za komplementowaniem (i mnie i jego) więc jak jestem tak w niego zapatrzona i mam ochotę mówić same cudowne rzeczy to ograniczam się do: ale mi dobrze.

Po za tym zajmuję się przede wszystkim sobą, zastanawiam się co mogę zrobić by czuć się z sobą lepiej, czego mogę się nowego nauczyć co sprawi mi przyjemność, przyda mi się . Nie przekładam moich zainteresowań, ululbionych zajęć za niego. Tzn. że jak chodzę na jakieś zajęcia które sprawiają mi radość to on musi poczekać aż skończę aż się spotkamy.

Po za tym wydaje mi się że przez pierwsze 2 lata jest właśnie tak mocne zauroczenie, że wydaje się ,że kochasz nad życie.

zasada jest taka: jeśli zadbasz o relacje z sobą samą, jeśli będą dobre, jeśli będziesz siebie szanować i takie tam co świadczą o tym, że masz właśnie dobre relacje z sobą = to stworzysz wtedy zdrowy związek.

Ale jeśli np. masz masę kompleksów i uważasz że nie zasługujesz na takiego chłopaka, to nie ma opcji by ten związek był zdrowy bo będziesz oczekiwała od faceta by Cię dowartościowywał itp.

[kamila2006]

Napisane przez nieznajoma0

mogłybyście mi wytłumaczyć jak kochać mądrze, a nie za bardzo ?

kiedy kocha sie za bardzo ustawia sie swoje zycie pod partnera, stara sie go rozpieszczac, gotowac ulubione potrawy, komplementowac - wiedzac i widzac ze partner tego nie docenia i z siebie nic nie daje.
kochac za bardzo to znaczy tez szybko wybaczac, po klotni pierwsza przepraszac, przyznawac sie do bledow mimo iz mamy swiadomosc ze wina lezy po obu stronach.

kochac za bardzo znaczy poswiecac sie dla partnera mimo ze on tego poswiecenia nie wymaga, nie potrzebuje.

kochac za bardzo to znaczy siedziec cicho kiedy cos nam nie pasuje. strach i obawa przed wypowiedzeniem tego co nam nie pasuje, akceptowac kazde zachowanie partnera mimo ze chcialybysmy zeby zachowywal sie inaczej. w stosunku do nas tez.

[musztarda z keczupem]

Napisane przez kamila2006

kiedy kocha sie za bardzo ustawia sie swoje zycie pod partnera, stara sie go rozpieszczac, gotowac ulubione potrawy, komplementowac - wiedzac i widzac ze partner tego nie docenia i z siebie nic nie daje.
kochac za bardzo to znaczy tez szybko wybaczac, po klotni pierwsza przepraszac, przyznawac sie do bledow mimo iz mamy swiadomosc ze wina lezy po obu stronach.

kochac za bardzo znaczy poswiecac sie dla partnera mimo ze on tego poswiecenia nie wymaga, nie potrzebuje.

kochac za bardzo to znaczy siedziec cicho kiedy cos nam nie pasuje. strach i obawa przed wypowiedzeniem tego co nam nie pasuje, akceptowac kazde zachowanie partnera mimo ze chcialybysmy zeby zachowywal sie inaczej. w stosunku do nas tez.

Ale ładnie napisane

[nieznajoma0]

Napisane przez wandaweranda

złoty środek-kochając partnera trzeba rownocześnie i równie mocno kochać samą siebie.

Napisane przez Still_Alive

wydaje mi się że każdy ma na to swój sposób i też zależy od partnera jakiego ma. Np mój nie przepada za komplementowaniem (i mnie i jego) więc jak jestem tak w niego zapatrzona i mam ochotę mówić same cudowne rzeczy to ograniczam się do: ale mi dobrze.

Po za tym zajmuję się przede wszystkim sobą, zastanawiam się co mogę zrobić by czuć się z sobą lepiej, czego mogę się nowego nauczyć co sprawi mi przyjemność, przyda mi się . Nie przekładam moich zainteresowań, ululbionych zajęć za niego. Tzn. że jak chodzę na jakieś zajęcia które sprawiają mi radość to on musi poczekać aż skończę aż się spotkamy.

Po za tym wydaje mi się że przez pierwsze 2 lata jest właśnie tak mocne zauroczenie, że wydaje się ,że kochasz nad życie.

zasada jest taka: jeśli zadbasz o relacje z sobą samą, jeśli będą dobre, jeśli będziesz siebie szanować i takie tam co świadczą o tym, że masz właśnie dobre relacje z sobą = to stworzysz wtedy zdrowy związek.

Ale jeśli np. masz masę kompleksów i uważasz że nie zasługujesz na takiego chłopaka, to nie ma opcji by ten związek był zdrowy bo będziesz oczekiwała od faceta by Cię dowartościowywał itp.

Napisane przez kamila2006

kiedy kocha sie za bardzo ustawia sie swoje zycie pod partnera, stara sie go rozpieszczac, gotowac ulubione potrawy, komplementowac - wiedzac i widzac ze partner tego nie docenia i z siebie nic nie daje.
kochac za bardzo to znaczy tez szybko wybaczac, po klotni pierwsza przepraszac, przyznawac sie do bledow mimo iz mamy swiadomosc ze wina lezy po obu stronach.

kochac za bardzo znaczy poswiecac sie dla partnera mimo ze on tego poswiecenia nie wymaga, nie potrzebuje.

kochac za bardzo to znaczy siedziec cicho kiedy cos nam nie pasuje. strach i obawa przed wypowiedzeniem tego co nam nie pasuje, akceptowac kazde zachowanie partnera mimo ze chcialybysmy zeby zachowywal sie inaczej. w stosunku do nas tez.

Dziękuję za tyle cennych porad.
A macie może jeszcze porady jak sprawić, by 'nie spoczął na laurach' i aby nie przestał się starać?
Jestem singielką, ale w przyszłości chciałabym stworzyć zdrowy związek, a widzę, że muszę się przyłożyć

[wandaweranda]

Napisane przez nieznajoma0

Dziękuję za tyle cennych porad.
A macie może jeszcze porady jak sprawić, by 'nie spoczął na laurach' i aby nie przestał się starać?
Jestem singielką, ale w przyszłości chciałabym stworzyć zdrowy związek, a widzę, że muszę się przyłożyć

uświadomić sobie i uwierzyć w to, że nawet jeśli związek się rozleci, coś się nie uda, facet Cie wystawi, zdradzi, skrzywdzi-to owszem, bedzie ciężko, ale ...Ty i tak dasz sobie radę, a świat się nie zawali.

[Linusiaczek]

No, kochanie za mocno przybiera niekiedy drastyczne formy... ja usłyszałam kiedyś od faceta: wolę się Tobą podzielić niż Cię stracić. Zdumiona zapytałam co to znaczy a on mi na to: wolę, żebyś mnie zaczęła zdradzać niż zostawiła

[xxxagusiaqxxx]

Ja myślę , że najczęstszym błędem będzie to , że gdy się kogoś pozna i serduszko zacznie szybciej dygotać stawiamy tę osobe na 1 miejscu zapominając o życiu codziennym ( o swoim życiu ) względej tej osoby ...
brak rozmów heh i załatwianie tych ,, trudnych '' spraw przez sms-y ...
i jak to ktoś wcześniej napisał spowiedź z całego minionego tygodnia ...
,, gdy kocha się tak naprawdę reszta to tylko blade tło''

[Bayka]

Napisane przez wandaweranda

złoty środek-kochając partnera trzeba rownocześnie i równie mocno kochać samą siebie.

taaaaak,to mi się podoba, rozsądnie napisane

[N4TI]

Napisane przez kamila2006

kiedy kocha sie za bardzo ustawia sie swoje zycie pod partnera, stara sie go rozpieszczac, gotowac ulubione potrawy, komplementowac - wiedzac i widzac ze partner tego nie docenia i z siebie nic nie daje.
kochac za bardzo to znaczy tez szybko wybaczac, po klotni pierwsza przepraszac, przyznawac sie do bledow mimo iz mamy swiadomosc ze wina lezy po obu stronach.

kochac za bardzo znaczy poswiecac sie dla partnera mimo ze on tego poswiecenia nie wymaga, nie potrzebuje.

kochac za bardzo to znaczy siedziec cicho kiedy cos nam nie pasuje. strach i obawa przed wypowiedzeniem tego co nam nie pasuje, akceptowac kazde zachowanie partnera mimo ze chcialybysmy zeby zachowywal sie inaczej. w stosunku do nas tez.

drukuje i bede nosic w portfelu

[Leyla89]

Napisane przez xxxagusiaqxxx

,, gdy kocha się tak naprawdę reszta to tylko blade tło''

pięknie napisane
i tak powinno być, niestety nie zawsze tak jest.

[linaya]

Napisane przez kamila2006

kiedy kocha sie za bardzo ustawia sie swoje zycie pod partnera, stara sie go rozpieszczac, gotowac ulubione potrawy, komplementowac - wiedzac i widzac ze partner tego nie docenia i z siebie nic nie daje.
kochac za bardzo to znaczy tez szybko wybaczac, po klotni pierwsza przepraszac, przyznawac sie do bledow mimo iz mamy swiadomosc ze wina lezy po obu stronach.

kochac za bardzo znaczy poswiecac sie dla partnera mimo ze on tego poswiecenia nie wymaga, nie potrzebuje.

kochac za bardzo to znaczy siedziec cicho kiedy cos nam nie pasuje. strach i obawa przed wypowiedzeniem tego co nam nie pasuje, akceptowac kazde zachowanie partnera mimo ze chcialybysmy zeby zachowywal sie inaczej. w stosunku do nas tez.

Jest taka książka: "Kobiety, które kochają za bardzo"

[lavalier]

udawanie kogoś kim sie nie jest po to,aby przypodobać sie partnerowi,ukrywanie swoich wad...a potem sie okazuje,że źle sie dobrali i niedopasowali do siebie i wynikają z tego nieporozumienia i rozczarowanie...i okazuje sie,że stworzyliśmy sobie w głowie iluzję danej osoby,kochaliśmy kogoś kogo nie ma..a wad nie ma co ukrywać bo prędzej czy później i tak wyjdą na jaw.
egoistyczne podejście do związku - nastawianie sie tylko na własne potrzeby,ignorowanie pragnień drugiej osoby,wymaganie od partnera a nie dawanie niczego od siebie..
liczenie na to,że partner sie zmieni albo że my go zmienimy...mała na to szansa,zamiast zmieniać kogos znajdźmy takiego,którego nie trzeba będzie zmieniać.A już najgorsze jest liczenie na to,że facet przestanie bić czy zdradzać i ciągłe wybaczanie takiemu..
wchodzenie w związek z kimś,kto ma zupełnie inne plany na przyszłośc i wizję związku..i liczenie na to,że oczywiscie pójdzie na ustępstwa dla nas
nie docenianie tego,co ukochany dla nas robi..za to wypominanie mu w kłótni starych błędów albo co gorsza gadki typu : Ty to do niczego sie nie nadajesz,jesteś zerem,nienawidzę Cię,nie umiesz tego i tamtego...niby wiadomo,że to nie prawda,ze to tylko unoszenie sie emocjami ale w takim razie po co to mówić? Trzeba uważać na słowa...można powiedzieć : nie podoba mi sie Twoje dane zachowanie,zawiodłeś moje zaufanie,ranisz mnie swoim zachowaniem,myślałam,że taki wspaniały facet jak Ty będzie wiedział jak sie zachować...czyli właśnie zwracać uwagę na sam błąd,i przede wszystkim na to,jak my sie przez to czujemy,a nie na to,że facet jest beznadziejny,tym bardziej jeśli taki nie jest.Krytykować daną postawę a nie osobę.Poza tym jeśli powiemy,że nas zawiódł i jest nam przykro on prędzej będzie miał wyrzuty sumienia niż jeśli sie go obrazi..jak go obrazimy to tylko sie wścieknie na nas i zrzuci całą winę
A z drugiej strony - nieumiejętność przyznania się do błędu,odwracanie kota ogonem chociaż wiemy,że to my zawiniłyśmy,unoszenie się dumą
wyrzucanie swoich frustracji na partnera,obwinianie go za swoje własne niepowodzenia
mówienie o sobie "jestem taka brzydka,taka gruba,taka beznadziejna" i liczenie na to,że facet zaprzeczy - a my godzimy w jego gust i zwracamy niepotrzebnie na jakiś fakt uwagę
jeszcze jedno:
zaniedbanie związku,nic nie robienie bo już nie trzeba "bo partner zdobyty".I przez to potem jest rutyna..a miłość trzeba pielęgnować..

[nieznajoma0]

Napisane przez wandaweranda

uświadomić sobie i uwierzyć w to, że nawet jeśli związek się rozleci, coś się nie uda, facet Cie wystawi, zdradzi, skrzywdzi-to owszem, bedzie ciężko, ale ...Ty i tak dasz sobie radę, a świat się nie zawali.

dzięki

Napisane przez linaya

Jest taka książka: "Kobiety, które kochają za bardzo"

chciałam sobie popatrzyć na tę książkę i przez przydadek znalazłam test "Czy jestem kobietą, która "kocha za bardzo"?" Źródło klik.
Przyznam szczerze, ze wynik mnie zaskoczył

[Niambie]

I ja chyba "kocham za bardzo". Czytam więc wasze rady i wprowadzam w życie, póki nie jest za późno Pozdrawiam

[dagusia85]

Zrobiłam wspomniany owy test czy kocham za bardzo i praktycznie na połowę pytań odpowiedziałam "tak". Faktycznie nie raz w naszym związku czuję się źle, ale zdaję sobie sprawę, że i mój TŻ ma lepsze i gorsze dni, bo też miewam humorki i potrafię mu dopiec.
Chyba nie ma złotej zasady jak postępować w związku żeby być kochaną i szanowaną, bo w każdym związku jedna z osób chce dominować. Naszym nieszczęściem (a może szczęściem) jest to, że jesteśmy bardziej emocjonalne (ktoś ze znajomych powiedział "rozmemłane") niż faceci. Moja rada : stójmy twardo na swoich nogach.
W końcu tego kwiata to pół świata

[duś.]

Napisane przez Bayka

pewnie i tak trzeba, ale Bogu dzięki, że mnie to nie dotyczy jedyny poblem w moim związku to kto ma pozmywać naczynia bo żadne z nas ni lbi, hehe trzeba sie dorobić zmywarki, to nie bedzie klopotu reszte problemów to j chyba czaami serio sobie roję oh, wiedziałam, co brałam

A próbowaliscie - kto gotuje, ten nie zmywa? U nas działa!

Ja mam wrażenie, że popełniam mnóstwo błędów. Jestem wybuchowa i nigdy nie przemyślę tego co wykrzyczę "na chłodno". A to by rozwiązało pare nieporozumień.

[Bayka]

Napisane przez duś.

A próbowaliscie - kto gotuje, ten nie zmywa? U nas działa!

Ja mam wrażenie, że popełniam mnóstwo błędów. Jestem wybuchowa i nigdy nie przemyślę tego co wykrzyczę "na chłodno". A to by rozwiązało pare nieporozumień.

próbujemy, bo cóż zrobić

Ja zawsze uważam, co mówię, czasami jak mówię coś, czego nie powinnam, to tylko żeby sprowokować Tż wie, że lubię się czasemm pokłócić, bo potem tak miło się godzić

[duś.]

Napisane przez Bayka

Ja zawsze uważam, co mówię, czasami jak mówię coś, czego nie powinnam, to tylko żeby sprowokować Tż wie, że lubię się czasemm pokłócić, bo potem tak miło się godzić

Ja też uwielbiam sie godzić, ale to zazwyczaj nie ja pierwsza wyciągam rękę :P
I największy moja porażka związkowa, nabuzowana sytuacją rodzinną, uczelnianą i naszymi kłótniami powiedziałam "Szukam afery i co mi zrobisz"
Dzięki Bogu mój TŻ się roześmiał, przytulił i rozładował sytuację. Dobrze, że on nie beirze takich rzeczy na poważnie

[agniesikk]

Napisane przez Bayka

próbujemy, bo cóż zrobić

Ja zawsze uważam, co mówię, czasami jak mówię coś, czego nie powinnam, to tylko żeby sprowokować Tż wie, że lubię się czasemm pokłócić, bo potem tak miło się godzić

Ho ho, jaki bajkowy ten Wasz związek, no żadnych problemów Dobrze by było w porę się zreflektować, żeby potem byle kryzys Was nie złamał.

[Bayka]

Napisane przez agniesikk

Ho ho, jaki bajkowy ten Wasz związek, no żadnych problemów Dobrze by było w porę się zreflektować, żeby potem byle kryzys Was nie złamał.

po pierwsze dziękuję Ci serdecznie za kompletnie niepotrzebną troskę o Nasz związek świetnie sobie ze wszystkim radzimy, czasem się także i takie idealne związki zdarzają widocznie jesteśmy przysłowiowymi połówkami
W porę się zreflektować? No proszę, cóż za zastanawiające podejście...mamy zacząć się kłócić na zapas, żeby w razie czego umieć sobie w takich sytuacjach radzić? Hm...delikatnie mówiąc dziwne
Pozatym nie martw się, jesteśmy ludźmi i kryzysy mieliśmy, ale i to może wydać się niektórym dziwne, zamiast Nas "złamać", to tylko Nas wzmocniły, bo My razem stawiamy czoła złemu losowi, a nie stajemy przeciw sobie nawzajem w sytuacjach kryzysowych, kiedy to właśnie najbardziej siebie potrzebujemy.
Także nic, tylko się cieszyć Naszym życiem pełnym miłości, którego napewno inne osoby, którym to już się tak pięknie nie układa, napewno zazdroszczą

---------- Dopisano o 20:05 ---------- Poprzedni post napisano o 20:02 ----------

Napisane przez duś.

Ja też uwielbiam sie godzić, ale to zazwyczaj nie ja pierwsza wyciągam rękę :P
I największy moja porażka związkowa, nabuzowana sytuacją rodzinną, uczelnianą i naszymi kłótniami powiedziałam "Szukam afery i co mi zrobisz"
Dzięki Bogu mój TŻ się roześmiał, przytulił i rozładował sytuację. Dobrze, że on nie beirze takich rzeczy na poważnie

Nie martw się, czasami różnie wychodzi, dobrze, że Twój Tż pomógł Ci wyjść z tej sytuacji czasami nadmiar stresu-i tak musiało być właśnie z Tobą wywołuje takie odruchy
Najważniejsze, że wszystko dobrze się skończyło

[agniesikk]

Jeśli to ostatnie było skierowane do mnie, to dziękuję w związku dobrze się nam wiedzie, ale może nie mamy takiego szczęścia jak Ty i Twój TŻ, bo kłócimy się czasem o coś więcej, niż kto ma pozmywać naczynia (tę i inne banalne kwestie mamy ustalone).

[Bayka]

nigdzie nie napisałam, ze do Ciebie to było skierowane
To współczuję, że kłócicie się o poważne sprawy czasami, a raczej poważniejsze niż zmywanie, My na szczęście jesteśmy we wysztkim zgodni, mamy jednakowe podejście do życia widocznie więc nie kłócimy się o poważniejsze sprawy, i choć to dziwne, naprawdę i takie związki istnieją na tym świecie. A ten banalny problem ze zmywaniem wynika poporostu z tego, że nie chcemy się od siebie odrywać,bo po zjedzeniu obiadku zazwyczaj siedzimy sobie i rozmawiamy, dlatego żadne z Nas nie chce iśc do zlewu

[agniesikk]

Nie musisz współczuć, bo moim zdaniem w związku trzeba się dotrzeć. Oboje z facetem nie mamy charakterów potulnych baranków, więc czasem potrafimy się ostro pokłócić, a potem długo rozmawiać i w końcu wypracować jakiś wspólny kompromis. Mi takie podejście pasuje, bo to nie jest kwestia priorytetów (mamy podobne), a zwyczajnie uczymy się być razem

A gary zmywam ja, za to mój facio gotuje, bo ja nie cierpię tego i jak mam sobie obiad odgrzać, to wolę siedzieć głodna

[Bayka]

My też się musieliśmy dotrzeć, ale pisząc o braku problemów miałam na myśli obecną sytuację, już po dotrciu się
a My najczęściej gotujemy wspólnie, bo fajna zabawa wtedy jest, razem potem jemy, a zmywać musi ktoreś z Nas samo, może dlatego nie lubimy

[duś.]

Napisane przez Bayka

My też się musieliśmy dotrzeć, ale pisząc o braku problemów miałam na myśli obecną sytuację, już po dotrciu się
a My najczęściej gotujemy wspólnie, bo fajna zabawa wtedy jest, razem potem jemy, a zmywać musi ktoreś z Nas samo, może dlatego nie lubimy

My jesteśmy "niestety" właśnie na etapie docierania się, ale czasem mam wrażenie, że gdyby nie jego cierpliwość przebiegał by on drastyczniej Kłócimy się dosyć często, ale szybko się godzimy. Najważniejsze, że żadne z nas nie wypomina sobie kłótni, to chyba spory błąd popełniany przez partnrów.