Utracona przyjaźń po porodzie
Cześć . Piszę by się wygadać, bo chyba straciłam najlepszą przyjaciółkę. Rok temu zostałam mamą. Mój synek po porodzie okazal się chory i walczył o życie w szpitalu. Na szczęście udało się. Do dnia dzisiejszego przyjmuje leki, ale funkcjonuje normalnie. Mam problem z moją przyjaciolka, która sama ma trójkę dzieci. Myślałam, że macierzyństwo jeszcze bardziej nas złączy, ale chyba sie myliłam.
Próbowała mnie wyciągnąć z domu i super , ale jej odpowiadało spotkanie wieczorami, gdy jej dzieci były już "obrobione" , a mi nie, bo karmie piersia i wieczorami mój syn mnie po prostu potrzebował. Dlatego kilkukrotnie musiałam odmawiać, tłumacząc za każdym razem to samo. Gdy ja proponowałam spotkanie w dzien, spacer z dziećmi, to ona nie miała nigdy czasu. Odwiedziła nas tylko kilka razy, mimo iż jest mobilna i ciągle gdzieś do kogoś jeździ.
Przez rok było kilka imprez , na które zostaliśmy zaproszeni. Między innymi jej urodziny. Poszliśmy, ale na 3 godziny, bo z małym dzieckiem na dłużej się nie dało. Myślałam, że to rozumie. Mój syn mimo problem wieczorami nie chce zasypiać w wózku i w innym miejscu niż dom. Każde więc wyjscie o tej porze kończy się płaczem, noszeniem na rękach itp. Tłumaczyłam kilkukrotnie, to usłyszałam, że dziecko to nie koniec świata i ona tez ma dzieci i chyba ma inne podejście , a ja mogłabym zluzować. Wczoraj nie poszliśmy na grilla, bo ostatnie 2 noce praktycznie nie spalam, synkowi idą ząbki i jest mega ciężko. Dodatkowo dowiedziałam się, że jestem w ciąży, wymiotuje i nie mam siły na nic. Chciałam wczoraj wiec się położyć i odpocząć. Napisałam do niej , proponując spotkanie na dziś. Odpisała , że jadą odwiedzić rodzinę, no ok, rozumiem miała plany. Tydzień temu też miała inne plany , gdy chciałam się spotkać z nią w dzien. A przed chwilą dodała relacje na fb , że świetnie się bawi u takiej znajomej naszej wspólnej, z którą spędza teraz mnóstwo czasu. I generalnie razem mnie próbowały ustawić, że dzidcko ma też ojca itd. Mój mąż zajmuje się dxirckiem kiedy może. Natomiast cały czas powtarzałam, że wieczorem cycka nie da. Chcę powoli go odstawiać, ale zaraz pojawi się drugie dziecko i będzie od nowa to samo. Jest mi przykro , bo zostałam sama. Wiem, że pewnie przez to , że tyle razy odmawiałam ale ona robiła to samo :/ i robi nadal. I mnie kara za to , że nie mogę wyjść wieczorem. O pierwszej ciszy wiedziała pierwsza. O tej wiem już dwa tygodnie i nie miałam okazji jej powiedzieć.
|