![]() |
#271 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-02
Wiadomości: 1
|
Dot.: wszystko o laparotomii
jolkajp ja też jestem po laparotomii jajników. Dwa lata temu miałam usuwane potworniaki z obydwóch jajników. Na lewym był potwór 12 cm, a na prawym 6 cm. Lewego jajnika nie udało się uratować, został tylko prawy. Lekarz sugerował, ze może być problem z ciązą i że nie ma na co czekać, więc mimo tego że nie mieliśmy jeszcze w planach dziecka zdecydowaliśmy że zaczynamy działać i tak rok po operacji się udało i teraz czekamy na narodziny córeczki
![]() ![]() Edytowane przez kalia25 Czas edycji: 2012-02-06 o 09:35 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#272 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 1
|
Dot.: wszystko o laparotomii
Cześć dziewczyny!
Niecałe 3 tygodnie temu miałam laparotomię. Wycięli mi dwie torbiele. Poszłam do szpitala z nadzieja na laparoskopię, ale z powodu zrostów lekarz musiał zrobić laparotomię. Mogę powiedzieć: nie ma się czego bać. Na drugi dzień rano kazano mi wstać i od tego czasu chodzę. Wyszłam ze szpitala w czwartej dobie po zabiegu - w poniedziałek. Już we wtorek wyszłam na krótki spacer, a potem przygotowania do świąt. Wiadomo, bez szaleństw, ale krojenie warzyw do sałatki nie przekraczało moich możliwości. Staram się funkcjonować w miarę normalnie, wykonuję lekkie prace w domu, tylko nie podnoszę ciężkich przedmiotów. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#273 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2008-06
Wiadomości: 2
|
Dot.: wszystko o laparotomii
Witajcie dziewczyny
![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#274 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 8
|
Dot.: wszystko o laparotomii
Hmmm...jakaś cisza w tym wątku.. oby to oznaczało, że coraz mniej kobitek "idzie pod nóż"
![]() ja operację miałam 10 maja, usunięty przy okazji giga mięśniak uszypułowany (zewnętrzny). mimo częstych wizyt kontrolnych u ginekologa...jakoś go nie zauważył ![]() ![]() muszę przyznać, że ten wątek mi mocno pomógł zwalczyć lęki przed i po laparo. mam nadzieję, że z Wami wszystkimi wszystko ok? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#275 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-11
Wiadomości: 1
|
Dot.: wszystko o laparotomii
Dobra to jedziemy z tematem. Przeszłam zabieg laparotomii tydzień temu, ponieważ wykryta zmiana była tak duża, że nie udało jej się usunąć laparoskopowo mimo wszelkich starań lekarzy. O tym później. Zaczęło się od okropnego bólu tydzień przed operacją. Brak możliwości wyprostowania się, ból przy leżeniu, chodzeniu spowodował, że znalazłam się na pogotowiu, następnie w szpitalu na usg, a tam z miejsca pani doktor chciała przeprowadzić zabieg usuwania mojej uciążliwej przypadłości. Postanowiłam poczekać jeszcze tydzień, dopełnić wszelkich formalności (sprawy związane z ubezpieczeniem, szczepieniami - zwłaszcza to przeciw żółtaczce, skierowanie do szpitala, itd.) oraz oddać się w ręce lekarzy w sąsiednim mieście. Na miejscu robią wszelkie potrzebne badania, w razie konieczności powtarzają USG, podpisuje się zgodę na operację. Pierwszy etap przygotowań polega na wypiciu 3 litrów wody. W jednej butelce 1,5 litrowej rozpuszczany jest płyn (smakiem przypomina musującego plusza), który gwarantuje natychmiastowe działanie (lepsze niż lewatywa), potem wypija się 1,5 litra wody zwykłej. Oczywiście od tego dnia również nie je się posiłków. Następnego dnia, czyli tego, w którym planowana jest operacja przemiłe Panie pielęgniarki robią wkłucie (wenflon absolutnie nie boli i w niczym nie przeszkadza), dzięki czemu nie muszą Was za każdym razem kłuć gdy wpuszczają litry kroplówek i leków. Pomyślcie czy chciałybyście być kłute 10 razy w tym samym miejscu? To ogromne ułatwienie i dziękuję temu, kto to wynalazł. Potem jest z górki, dostajecie woreczek na mocz, do którego rureczką zostaną odprowadzone uryny i to kolejne ułatwienie (gdy szczęśliwie wybudzicie się z narkozy
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#276 |
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: blabla
Wiadomości: 2 008
|
Dot.: wszystko o laparotomii
Odświeżam wątek
![]() Czy są może tutaj osoby które miały robioną laparotomię w Poznaniu w tym centrum onkologii? |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#277 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2016-08
Wiadomości: 2
|
Dot.: wszystko o laparotomii
Cześć,
Nie wiem czy ten wątek żyje, ale czytałam go w ostatnią niedzielę i cieszę się..., że dopiero wtedy. Bo prawie 4 tygodnie po zabiegu laparotomii mięśniaków macicy. Pewnie niejedna forumowiczka tutaj jeszcze trafi i dlatego po tej lekturze zdecydowałam się opublikować następujący opis odnośnie swojej przygody z mięśniakami. Mam nadzieję, że niejednej z Was da pozytywnego kopa: https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...&postcount=206 Powodzenia! ![]() dosiap81 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#278 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2019-09
Wiadomości: 1
|
Dot.: wszystko o laparotomii
Hello wszystkim które pójdą niebawem pod NÓŻ
![]() ![]() Jestem 3 dni po zabiegu laparotomii ( usunięcie torbiela czynnościowego z lewego jajnika- 20 cm!!!!) Dziewczyny zanim poszłam na zabieg..byłam przestraszona a raczej przerażona płakałam parę dni..., bałam się i ciężko było mi się pogodzić z tym że idę pod nóż ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Powiem w skrócie, że jeśli JA to przeszłam... a w momencie zabiegu miałam półtoramiesięczne dziecko i przy tym wszystkim zachowałam laktacje.... operacja, stres, rozłąka z dzieckiem a po operacji karmienie i zajmowanie się dzieckiem. TO WY NA PEWNO DACIE RADE! U mnie było tak, że gdy zaszłam w ciąże miałam juz małą cyste, zmianę czynnościową na lewym jajniku. Było już po ptakach...Moja gin stwierdziła, że pewnie mi się wchłonie i mam się nie martwić. NIestety tak się nie stało cysta się nie wchłonęła a wręcz zaczeła rosnąć. Była ponoć bardzo wiotka i nie dawała mi żadnych obiawów bólowych. Groziła mi nawet cesarka, finalnie jednak urodziłam naturalnie a torbiel pomimo giga rozmiarów (20cm!!!) nie pękła. Byłam przeszczesliwa, że udało mi się bezpiecznie urodzić dziecko. Jednak problem pozostał... po połogu moja Gin po badaniu mnie stwierdziła że nie ma co czekać trzeba wyciąc tą torbiel bo jak pęknie to może byc słabo.... Zatem ledwo po połogu poszłam na zabieg wycięcia torbieli... Byłam przekonana że przy takich gabarytach wytna mi pewnie od razu cały jajnik i jajowód. Jednak tak się nie stało... udało się zachowac dużą czesc jajnika...ufff miałam ogromne szczescie ze cysta była bardzo wiotka. Pocieszałam się, że mam już Dzidziusia i nawet jak ucierpi jajnik i nie bede mogła zajac w kolejną ciąże to trudno... Byłam pogodzona ![]() ![]() ---------- Dopisano o 17:04 ---------- Poprzedni post napisano o 16:46 ---------- Jeśli chodzi o sam zabieg: 30 min przed operacją tabletka zobojętniająca...potem przyjazd na blok operacyjny. Znieczulenie POP w kręgosłum ( nic nie boli bo mega cienka igła), podczas operacji NIC nie czułam, słyszalam tylko dialog anastezjologa i pielęgniarki i jak moja lekarka odbiera telefon z badania śródoperacyjnego że to zmiana łagodna). Po operacji na sale pooperacyjną...jakaś kroplówka, leży się i nie czuje jeszcze nóg...ale to śmieszne uczucie i nic strasznego miałam w to "wylane"). Potem po 3 h na sali pooperacyjnej przyjazd do swojej sali. Był oczywiście cewnik ( zakładany po znieczuleniu wiec spoko) był wenflon w dłoń ( da się znieść) i był dren w brzuchu ( wyjmowanie było najgorsze chyba z tej całej zabawy "rzeżniczej"). Potem kroplóweczki wzmacniające, przeciwbólowe", znieczulenie z nóg schodzi to trzeba ruszać nóżkami, zmieniać pozycje w łożku, drugiego dnia pionizacja ( może się zakręcić w główce od lezenia to normalne). Dwa razy zastrzyki przeciwzakrzepowe w brzuch ( nie bolą spoko). Tak to wygląda... można powiedziec że to taka cesarka...Teraz pozostaje się goić a z każdym dniem będzie lepiej mam nadzieje... Najważniejsze że mam to już za sobą... wszystko się udało, mam małą bliznę... ocalał jajnik...zachowałam laktacje...bo operacje miałam w prywatnym szpitalu i pozwolili mi przywozic dziecko na karmienie. Brałam paracetamol tylko dlatego nie martwiłam się że przeniknie do mleka. Forum bardzo pomogło w tym, aby oswoic się z lękiem...strachem przed tym zabiegiem ginekologicznym...Bałam się tej laparoskopii bardziej niż porodu.. serio! Znalazłam tu wsparcie czytałam te 10 stron po kilkanaście razy przed operacją i wiele z Was dodało mi odwagi i otuchy... Dlatego teraz ja chciałam dodac otuchy kolejnym kobietkom , które się boją tego zabiegu i mają wiele obaw. Wg mnie nie ma co się łudzic że cos się wchłonie w cudowny sposób, trzeba wyciąć to co trzeba i iść dalej... nie chodować giga cyst... zrobić porządek ze swoim zdrowiem i badac się regularnie jeśli pozostał juz tylko jeden jajnik. Ja wierzę w to, że pomimo że majstrowali mi już przy jednym jajniku i miałam ten zabieg to i tak w przyszłości bede miała jeszcze dziecko... Bardzo w to wierzę! Poki co jestem najszczesliwsza na swiecie że MAM TEN ZABIEG za sobą, dalam rade, dzielnie zmierzyłam się z bólem i lękiem i pozbyłam się tej CYSTY!!!! Powodzenia mam nadzieje że moja hitoria doda komus odwagi i przebieg mojego zabiegu oswoi kobietki z tym co je czeka.... |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:10.