Rozstanie z facetem, część XL. - Strona 52 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2019-06-20, 03:09   #1531
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 1 329
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

cześć dziewczyny.

Rozstanie spotkało i mnie. Pozwólcie, że skopiuje tekst z innego postu. Tak bardzo szukam teraz wsparcia....

Od 8 lat byłam w związku, który myślałam, że przetrwa już zawsze.
Wyjazd za granice okazał się testem dla nas i niestety tego testu nie zdaliśmy. On cieszy się fajną pracą i dobrymi pieniędzmi, ja tęsknie za rodziną, znajomymi i ludźmi z którymi mogę spędzić wolny czas. On chce podróżować i korzystać z życia, ja chciałam już powoli zakładać rodzinę. Wcześniej dużo się o to kłóciliśmy, stroiliśmy fochy, robiliśmy jakieś wyrzuty, za dużo nie rozmawialiśmy. W końcu zorientowałam się, że wszystko leci na łeb, na szyje i zaczęliśmy dużo rozmawiać, przestaliśmy się kłócić, mimo to czułam, że jest oddalony i nie jest tak jak było. Moje przypuszczenia się potwierdziły kiedy usłyszałam jego rozmowę z mamą, o naszym związku. Ze on się zmienił, że chce czegoś innego od życia, że nie chce być za drugą osobę odpowiedzialny i że planuje podjąć ze mną rozmowę o tym przed naszym wyjazdem do Polski.

Najgorsze jest to, że jesteśmy ze sobą od 18 roku życia - praktycznie się wychowaliśmy ze sobą. Przeraża mnie to ogromnie. Nie znam życia samej, nie znam ‚ja’, bo zawsze tylko znałam ‚my’. Boję się, że nie poradzę sobie, że pogrąży mnie samotność, nie będę już miała z kim dzielić chwil, rozmów, łóżka. Mam 26 lat, a boje się, że ‚goni mnie czas’ i teraz to już nikogo nie znajdę i zostanę sama, też dlatego, że nie jest mi łatwo nawiązywać znajomości, jestem raczej typem introwertyka.


Wczoraj podjęłam z nim rozmowę, ze nie wracam z Polski, bo nie mam do kogo, że starałam się z całych sił to naprawić po naszych rozmowach, ale chyba nie jestem w stanie, że zawsze będę się bała, że będzie miał co do mnie wątpliwości, i znowu będe się bała że będzie szukał ratunku u koleżanek (już kilka razy się zdarzało że przy jakiś konfliktach i cięższych chwilach zaczynał pisać z jakimiś dziewczynami - niby tylko pisać, ale intensywnie. Teraz jest kolejna, z którą pisał codziennie, dzwonili do siebie, pomagał jej w jej sprawach typu praca, jakieś przysługi)

On powiedział, że czuł że musi być sam, znaleźć siebie, chciał poprosić tylko o przerwę, też wybuchł płaczem, walnął pięścią w ściane i wybiegł z mieszkania, po dwóch godzinach wrócił. Ale w mieszkaniu był już nasz współlokator i nie podejmowaliśmy już żadnych rozmów.


Moje serce jest tak bardzo złamane, roztrzęsione. Nadal go kocham, wiem, że on kocha mnie, mimo tego nawału problemów. Do tego musimy żyć w jednym małym mieszkaniu jeszcze przez 20 dni. Nie wiem jak to udźwignę.....
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 08:54   #1532
naughty hell
Raczkowanie
 
Avatar naughty hell
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 345
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

[1=a9e9b14f0920806ea67464f a4f1a029ea354de7e_6212d60 30631b;86920720]cześć dziewczyny.

Rozstanie spotkało i mnie. Pozwólcie, że skopiuje tekst z innego postu. Tak bardzo szukam teraz wsparcia....

Od 8 lat byłam w związku, który myślałam, że przetrwa już zawsze.
Wyjazd za granice okazał się testem dla nas i niestety tego testu nie zdaliśmy. On cieszy się fajną pracą i dobrymi pieniędzmi, ja tęsknie za rodziną, znajomymi i ludźmi z którymi mogę spędzić wolny czas. On chce podróżować i korzystać z życia, ja chciałam już powoli zakładać rodzinę. Wcześniej dużo się o to kłóciliśmy, stroiliśmy fochy, robiliśmy jakieś wyrzuty, za dużo nie rozmawialiśmy. W końcu zorientowałam się, że wszystko leci na łeb, na szyje i zaczęliśmy dużo rozmawiać, przestaliśmy się kłócić, mimo to czułam, że jest oddalony i nie jest tak jak było. Moje przypuszczenia się potwierdziły kiedy usłyszałam jego rozmowę z mamą, o naszym związku. Ze on się zmienił, że chce czegoś innego od życia, że nie chce być za drugą osobę odpowiedzialny i że planuje podjąć ze mną rozmowę o tym przed naszym wyjazdem do Polski.

Najgorsze jest to, że jesteśmy ze sobą od 18 roku życia - praktycznie się wychowaliśmy ze sobą. Przeraża mnie to ogromnie. Nie znam życia samej, nie znam ‚ja’, bo zawsze tylko znałam ‚my’. Boję się, że nie poradzę sobie, że pogrąży mnie samotność, nie będę już miała z kim dzielić chwil, rozmów, łóżka. Mam 26 lat, a boje się, że ‚goni mnie czas’ i teraz to już nikogo nie znajdę i zostanę sama, też dlatego, że nie jest mi łatwo nawiązywać znajomości, jestem raczej typem introwertyka.


Wczoraj podjęłam z nim rozmowę, ze nie wracam z Polski, bo nie mam do kogo, że starałam się z całych sił to naprawić po naszych rozmowach, ale chyba nie jestem w stanie, że zawsze będę się bała, że będzie miał co do mnie wątpliwości, i znowu będe się bała że będzie szukał ratunku u koleżanek (już kilka razy się zdarzało że przy jakiś konfliktach i cięższych chwilach zaczynał pisać z jakimiś dziewczynami - niby tylko pisać, ale intensywnie. Teraz jest kolejna, z którą pisał codziennie, dzwonili do siebie, pomagał jej w jej sprawach typu praca, jakieś przysługi)

On powiedział, że czuł że musi być sam, znaleźć siebie, chciał poprosić tylko o przerwę, też wybuchł płaczem, walnął pięścią w ściane i wybiegł z mieszkania, po dwóch godzinach wrócił. Ale w mieszkaniu był już nasz współlokator i nie podejmowaliśmy już żadnych rozmów.


Moje serce jest tak bardzo złamane, roztrzęsione. Nadal go kocham, wiem, że on kocha mnie, mimo tego nawału problemów. Do tego musimy żyć w jednym małym mieszkaniu jeszcze przez 20 dni. Nie wiem jak to udźwignę.....[/QUOTE]No to jesli nie zdaliście tak błahego testu jak wyjazd za granicę to co by było, gdyby działo się coś gorszego? Dla mnie takie długie związki to bezsens. Albo jest się kilka lat i się hajta, albo tkwi się w takim nie wiadomo czym przez wiele lat a później to i tak ostatecznie najczęściej się kończy rozstaniem. Tutaj widać, że chłopak nie jest ciebie pewien i chciałby poznać kogoś innego jeszcze bo jest młody a był tylko z tobą. Nie proś kogoś na siłę, żeby z tobą był. Miej swój honor. Jeszcze chłop pisze z innymi... Dziewczyno, błagam cię, opamiętaj się.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
naughty hell jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 09:02   #1533
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 1 329
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Nieee, nie mam absolutnie zamiaru go prosi żeby został. Po prostu wiem, że u mnie te uczucie jest nadal i dlatego to dla mnie bardzo ciężkie.
Inna kwestia boję się co bym zrobiła, gdyby to on prosił żebym została. Bo z jednej strony masz racje. Takie długoterminowe związki powinny w końcu kończyć się ślubem, czy inną wiążącą decyzją typu dzieci, mieszkanie, no ile tak będę trwać.
Wiem, masz racje w 100%, po prostu nie jestem w stanie ogarnąć moich myśli i emocji
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 09:04   #1534
zdeterminowany kasiek
Rozeznanie
 
Avatar zdeterminowany kasiek
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 517
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez naughty hell Pokaż wiadomość
No to jesli nie zdaliście tak błahego testu jak wyjazd za granicę to co by było, gdyby działo się coś gorszego? Dla mnie takie długie związki to bezsens. Albo jest się kilka lat i się hajta, albo tkwi się w takim nie wiadomo czym przez wiele lat a później to i tak ostatecznie najczęściej się kończy rozstaniem. Tutaj widać, że chłopak nie jest ciebie pewien i chciałby poznać kogoś innego jeszcze bo jest młody a był tylko z tobą. Nie proś kogoś na siłę, żeby z tobą był. Miej swój honor. Jeszcze chłop pisze z innymi... Dziewczyno, błagam cię, opamiętaj się.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Czytam i podglądam ten wątek od dawna, kiedyś bardzo mi pomógł. Nigdy nie zdecydowałam się pisać aż do teraz. Po pierwsze- wyjazd za granice to nie jest błaha sprawa. Często to ogromna próba dla związku i jak widać w tym momencie także. Po kolejne- sama nie potrafisz do końca ogarnąć swoich spraw- co widać po Twoich postach, miotasz się, zawroty, powroty, kontakty a autorkę postu traktujesz bardzo surowo i niesprawiedliwie. Myślę, że warto zacząć od siebie a dopiero praktykować jakiekolwiek wjazdy na innych


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
Sukces to zdolność do przeżywania życia tak, jak się chce.
zdeterminowany kasiek jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 09:11   #1535
Tashira
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 223
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Hej alexalexis

Podjelas dobra decyzja choc bardzo trudna. Jesli ktos ciagle ma jakieś watpliwosci to prędzej czy pozniej by odszedł... niestety.
Tym bardziej ze zamiast konflikt naprawiac glowa ogladala sie na boki. To była kwestia czasu az w koncu jakas by go pocieszyla tak ze by uciekł.

Przykro ze musicie razem mieszkać. Czekaja Cie ciezkie chwile.

Nie ma pocieszenia idealnego. Kazda boi się ze zostanie sama juz zawsze.

Ja mam 27 lat. Rok temu zostawil mnie narzeczony po 5 latach zwiazku. Walczylam, próbowałam ratowac wszystkimi mozliwymi środkami bo myslalam ze jego wątpliwości znikną. Nie zniknely. Zniknął on.

Madre jest przyslowie ze w momencie w ktorym ktos zastanawia sie czy Cię kocha to znak ze przestał. Taka prawda niestety.
Dlatego serdecznie podziwiam Cie za decyzje, u mojego pierwsze male wojskowości byly po 3latach. Ale w ogole nie dopuściłam tej możliwości do siebie. Ulozylo sie i szlo dalej. Teraz zaluje ze ja wtedy takiej decyzji nie podjęłam. Wbilam sie tylko bardziej w lata, jeszcze bardziej ze przywiązalam. A prawda taka ze to bylo nieuniknione.

Trzymaj sie Kochana. Nie bede klamac ze bedzie lekko. Nie będzie. Ale z tego co widze masz wiecej sily niz niejedna z nas tutaj wiec dasz sobie rade. Możesz bedziesz jednym z tych fajnych przypadków gdzie szybko sie pozbierasz i ulozysz sobie zycie.

A tu wylewaj zale do woli. Ogrom doświadczenia dziewczyn na tym watku potrafi pomoc


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Tashira jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 09:20   #1536
naughty hell
Raczkowanie
 
Avatar naughty hell
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 345
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez zdeterminowany kasiek Pokaż wiadomość
Czytam i podglądam ten wątek od dawna, kiedyś bardzo mi pomógł. Nigdy nie zdecydowałam się pisać aż do teraz. Po pierwsze- wyjazd za granice to nie jest błaha sprawa. Często to ogromna próba dla związku i jak widać w tym momencie także. Po kolejne- sama nie potrafisz do końca ogarnąć swoich spraw- co widać po Twoich postach, miotasz się, zawroty, powroty, kontakty a autorkę postu traktujesz bardzo surowo i niesprawiedliwie. Myślę, że warto zacząć od siebie a dopiero praktykować jakiekolwiek wjazdy na innych


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Miotam w swoim życiu, ale mam świadomość swoich błędów i tego, czego nie powinnam robić. Pisze tutaj z własnego doświadczenia, więc każda napisana przeze mnie opinia jest moją własną opartą na swoich doświadczeniach i doświadczeniach bliskich mi osób.

Dla mnie prawdziwym testem związku jest choroba i bieda, a nie wyjazd za granicę. Opinii nie zmienię.

Tak, jestem surowa bo nie życzę nikomu popełniania takich błędów jak moje.

Ale dziękuję tobie za krytykę mojej osoby, ja się nie obrażę bo wiem że źle robię.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

---------- Dopisano o 10:20 ---------- Poprzedni post napisano o 10:12 ----------

Ha, no wlaśnie, miałam pisać, że chłopak z tindera mnie wczoraj wystawił. Twierdzi że to jakaś ważna sprawa, ale biorąc pod uwagę kilka czynników podejrzewam, że może mnie oszukiwać. A szkoda, bo fajnie mi się z nim gadało.

Muszę zacząć pracować nad poczuciem własnej wartości bo w tej chwili po tych wszystkich latach ciągania się to dno, wodorosty i muł. Jak tylko ktoś mnie odrzuci to od razu czuję się jak mniej niż zero... A poczucie własnej wartości powinno raczej wynikać z samej siebie a nie z tego, czy ktoś mnie chce czy nie :/.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
naughty hell jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 10:14   #1537
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 1 329
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez zdeterminowany kasiek Pokaż wiadomość
Czytam i podglądam ten wątek od dawna, kiedyś bardzo mi pomógł. Nigdy nie zdecydowałam się pisać aż do teraz. Po pierwsze- wyjazd za granice to nie jest błaha sprawa. Często to ogromna próba dla związku i jak widać w tym momencie także. Po kolejne- sama nie potrafisz do końca ogarnąć swoich spraw- co widać po Twoich postach, miotasz się, zawroty, powroty, kontakty a autorkę postu traktujesz bardzo surowo i niesprawiedliwie. Myślę, że warto zacząć od siebie a dopiero praktykować jakiekolwiek wjazdy na innych


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
dzięki troszkę rzeczywiście się poczułam zaatakowana jakbym ryczała że mnie zostawił a chcę go tak bardzo z powrotem.

---------- Dopisano o 10:14 ---------- Poprzedni post napisano o 10:10 ----------

Cytat:
Napisane przez Tashira Pokaż wiadomość
Hej alexalexis

Podjelas dobra decyzja choc bardzo trudna. Jesli ktos ciagle ma jakieś watpliwosci to prędzej czy pozniej by odszedł... niestety.
Tym bardziej ze zamiast konflikt naprawiac glowa ogladala sie na boki. To była kwestia czasu az w koncu jakas by go pocieszyla tak ze by uciekł.

Przykro ze musicie razem mieszkać. Czekaja Cie ciezkie chwile.

Nie ma pocieszenia idealnego. Kazda boi się ze zostanie sama juz zawsze.

Ja mam 27 lat. Rok temu zostawil mnie narzeczony po 5 latach zwiazku. Walczylam, próbowałam ratowac wszystkimi mozliwymi środkami bo myslalam ze jego wątpliwości znikną. Nie zniknely. Zniknął on.

Madre jest przyslowie ze w momencie w ktorym ktos zastanawia sie czy Cię kocha to znak ze przestał. Taka prawda niestety.
Dlatego serdecznie podziwiam Cie za decyzje, u mojego pierwsze male wojskowości byly po 3latach. Ale w ogole nie dopuściłam tej możliwości do siebie. Ulozylo sie i szlo dalej. Teraz zaluje ze ja wtedy takiej decyzji nie podjęłam. Wbilam sie tylko bardziej w lata, jeszcze bardziej ze przywiązalam. A prawda taka ze to bylo nieuniknione.

Trzymaj sie Kochana. Nie bede klamac ze bedzie lekko. Nie będzie. Ale z tego co widze masz wiecej sily niz niejedna z nas tutaj wiec dasz sobie rade. Możesz bedziesz jednym z tych fajnych przypadków gdzie szybko sie pozbierasz i ulozysz sobie zycie.

A tu wylewaj zale do woli. Ogrom doświadczenia dziewczyn na tym watku potrafi pomoc


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Jak to właśnie jest, że niektóre rozstania kończą się łatwo i boli tylko troche, niektóre (tak jak czytałam niektóre Wasze posty) to długa i burzliwa walka? Nawet jeżeli facet odpierdziela grube akcje, nadal myślicie, że możecie z nim być?

Tak się zastanawiam którą opcją będe ja
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2019-06-20, 10:20   #1538
naughty hell
Raczkowanie
 
Avatar naughty hell
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 345
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

[1=a9e9b14f0920806ea67464f a4f1a029ea354de7e_6212d60 30631b;86921256]dzięki troszkę rzeczywiście się poczułam zaatakowana jakbym ryczała że mnie zostawił a chcę go tak bardzo z powrotem.

---------- Dopisano o 10:14 ---------- Poprzedni post napisano o 10:10 ----------



Jak to właśnie jest, że niektóre rozstania kończą się łatwo i boli tylko troche, niektóre (tak jak czytałam niektóre Wasze posty) to długa i burzliwa walka? Nawet jeżeli facet odpierdziela grube akcje, nadal myślicie, że możecie z nim być?

Tak się zastanawiam którą opcją będe ja [/QUOTE]Dziewczyno, pokaż w którym miejscu cię zaatakowałam... Próbowałam ci doradzić, tak jak bym sobie doradziła będąc w takiej sytuacji . Poza tym są różne osoby, jedni będą mówić delikatnie a inni mówią konkrety. To co pisałam do ciebie pisałam też po części sama do siebie, mam teraz bojowe nastawienie i tak się wypowiadam. Tak samo mam przyjaciół którzy są delikatni i mam też takich którzy walą prosto z mostu. I wszystkim im jestem wdzięczna, bo mam różne spojrzenie na niektóre sprawy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
naughty hell jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 10:32   #1539
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 1 329
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez naughty hell Pokaż wiadomość
Dziewczyno, pokaż w którym miejscu cię zaatakowałam... Próbowałam ci doradzić, tak jak bym sobie doradziła będąc w takiej sytuacji . Poza tym są różne osoby, jedni będą mówić delikatnie a inni mówią konkrety. To co pisałam do ciebie pisałam też po części sama do siebie, mam teraz bojowe nastawienie i tak się wypowiadam. Tak samo mam przyjaciół którzy są delikatni i mam też takich którzy walą prosto z mostu. I wszystkim im jestem wdzięczna, bo mam różne spojrzenie na niektóre sprawy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
spoko, spoko, nie ma sprawy!
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 10:36   #1540
naughty hell
Raczkowanie
 
Avatar naughty hell
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 345
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

[1=a9e9b14f0920806ea67464f a4f1a029ea354de7e_6212d60 30631b;86921331]spoko, spoko, nie ma sprawy![/QUOTE]No także nie odbieraj takich rzeczy jako atak, przecież nie życzę ci źle, wręcz odwrotnie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
naughty hell jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 13:07   #1541
cerava
Przyczajenie
 
Avatar cerava
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 22
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Życie bywa bardzo przewrotne. Pisałam tu zaledwie parę postów, więc pewnie mnie nie kojarzycie. Rozstanie przezyłam juz ładnych pare miesięcy temu. Potem były próby powrotu, jego wahania, ogólnie dramat.

Co się zmieniło...? Aktualnie chce do mnie wrócić. A dlaczego...? Otóż wykryto u mnie nowotwór... I jak się dowiedział, że może mnie stracić na zawsze to nagle jest mnie pewien... A co ja na to? Nic, ja juz nie chce, raz na jakis czas piszemy jak sie czuje itp, ale to TYLE.

Dziewczyny, trzymajcie się ciepło, a przede wszystkim zdrowo! Ja dopiero jak zachorowalam to zrozumialam, że są inne priorytety niz facet, ktory... skrzywdzil mnie i zostawil
cerava jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-06-20, 13:16   #1542
naughty hell
Raczkowanie
 
Avatar naughty hell
 
Zarejestrowany: 2013-04
Wiadomości: 345
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez cerava Pokaż wiadomość
Życie bywa bardzo przewrotne. Pisałam tu zaledwie parę postów, więc pewnie mnie nie kojarzycie. Rozstanie przezyłam juz ładnych pare miesięcy temu. Potem były próby powrotu, jego wahania, ogólnie dramat.

Co się zmieniło...? Aktualnie chce do mnie wrócić. A dlaczego...? Otóż wykryto u mnie nowotwór... I jak się dowiedział, że może mnie stracić na zawsze to nagle jest mnie pewien... A co ja na to? Nic, ja juz nie chce, raz na jakis czas piszemy jak sie czuje itp, ale to TYLE.

Dziewczyny, trzymajcie się ciepło, a przede wszystkim zdrowo! Ja dopiero jak zachorowalam to zrozumialam, że są inne priorytety niz facet, ktory... skrzywdzil mnie i zostawil
Życzę ci dużo dużo zdrowia i dziękuję że napisałaś, masz rację. Są ważniejsze rzeczy niz faceci.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
naughty hell jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 13:19   #1543
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 1 329
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez cerava Pokaż wiadomość
Życie bywa bardzo przewrotne. Pisałam tu zaledwie parę postów, więc pewnie mnie nie kojarzycie. Rozstanie przezyłam juz ładnych pare miesięcy temu. Potem były próby powrotu, jego wahania, ogólnie dramat.

Co się zmieniło...? Aktualnie chce do mnie wrócić. A dlaczego...? Otóż wykryto u mnie nowotwór... I jak się dowiedział, że może mnie stracić na zawsze to nagle jest mnie pewien... A co ja na to? Nic, ja juz nie chce, raz na jakis czas piszemy jak sie czuje itp, ale to TYLE.

Dziewczyny, trzymajcie się ciepło, a przede wszystkim zdrowo! Ja dopiero jak zachorowalam to zrozumialam, że są inne priorytety niz facet, ktory... skrzywdzil mnie i zostawil
dużo zdrowia życzę, bądź dzielna i walcz z całych sił!!!!!!!
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 15:46   #1544
Napapiri
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 6
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cześć Dziewczyny

Chciałabym opisać Wam historię mojego toksycznego, na szczęście już byłego związku. Sprawa jest bardzo świeża, rozstaliśmy się kilka dni temu. Oboje jestesmy przed 30tką, zwiazek trwal 1,5 roku.
Przed wejściem w nasz związek przyjaznilismy sie (choc oboje bylismy w zwiazkach), bardzo czesto rozmawialismy i spedzalismy duzo czasu wspolnie, w wiekszym gronie. Myslalam, ze go znam,bo mowilismy sobie "o wszystkim".. a jednak bardzo sie mylilam...Juz wtedy widzialam, ze zle traktuje swoja ówczesna dziewczyne ( tj. pisanie z bardzo duza iloscia dziewczyn o seksie, fantazjach seksualnych oraz innych sprawach, na imprezach firmowych tanczenie w niewybredny sposob z jedna z takich dziewczyn, nie szanowanie uczuc i potrzeb tamtej dziewczyny). Ale z tego co mowil, ja jestem wyjatkowa, bo "taka sama jak on"- chodzilo o podobne podejscie do zycia, zblizone poczucie humoru. Podobno sie we mnie zakochal i nagle inne dziewczyny przestaly go interesowac. Wierzylam mu i w zasadzie przez jakis rok nie mialam wiekszych podstaw do tego, zeby mu nie ufac. Sam z wlasnej woli poucinal kontakty z przeszlosci, czym mi bardzo zaimponowal.
Niestety od samego poczatku bylo zle- klotnie o blahostki przeradzaly sie w awantury, ktore konczyly sie tym, ze mnie wyzywal np. mowil wprost, ze niczego w zyciu nie osiagnelam (skonczylam studnia na dobrej uczelni+ sama sie wtedy utzrymywalam, co zawsze uwazalam za moj sukces i bylam z tego dumna, natomiast on nie zdal nawet matury), ciagle mowil, ze jestem przewrazliwiona, ze wymyslam, ze powinnam isc do psychologa. Mowil mi, ze ja go mecze, ze ma mnie dosc, ze go unieszczesliwiam, ze on jest mlody i powinien swoje zycie w tym wieku spedzac na zabawie, a nie na klotniach ze mna, bo czuje sie jak dziadek. Dodatkowo, wypominal mi liczbe partnerow seksualnych, mowiac, ze jestem latwa, przy czym liczba jego dziewczyn jest dwukrotnie wyzsza niz moich partnerow (ale przeciez mezczyzna to co innego, podwojne standardy). Zawsze wpedzal mnie w poczucie winy, tak manipulowal sytuacja, ze pomimo iz to ja czulam sie skrzywdzona i moglabym oczekiwac przeprosin, to plaszczylam sie przed nim i przepraszalam. Gardzil innymi ludzmi, w tym mną, mowiac, ze sa idiotami, debilami, ze jesli ktos dobrze nie zarabia, to on do takiej osoby nie ma szacunku. Marginalizowal moj wklad w ta relacje oraz to, ze np.przed jego powrtoem z delegacji sprzatam i gotuje w domu, robie zakupy i mysle o tym co zjemy na sniadanie, tak, zebysmy juz mogli skupic sie tylko na sobie, a nie na przyziemnych sprawach. To uslyszalam, ze powinnam to robic z dobroci serca, a nie zeby potem mu to wypominac, a tak w ogole to jego stac na to, zeby ukrainka mu sprzatala, a jak bedzie glodny to zamowi sobie pizze. Rece mi opadaly po jego tekstach, nie mowiac juz o tym, jak mnie to wszytsko bolalo...
Po jednej z klotni, w ktorych wykrzyczal mi, ze to koniec, ze juz nie chce ze mna byc (i wypominajac, ze jestem za slaba, zeby go zostawic, ze nie stac mnie na zostawienie go- pod wzgledem emocjonalnym, bo finansowo zawsze bylam niezalezna) cos we mnie pęklo.. Stwierdzilam, ze naprawde mam dosc i nie mam juz w zasadzie o co walczyc, skoro wprost mowi mi, co mysli.
Kilka dni pozniej poinformowalam go, ze sie wyprowadzam. To byl przelomowy moment, bo na pare dni stal sie innym czlowiekiem. Takim, ktory mnie urzekl na poczatku- wysluchiwal mnie, dawal mi w ogole powiedziec, co mysle, nie krytykowal. Powiedzial mi tez wiele komplementow, ktorych nie slyszalam od miesiecy, a bardzo potrzebowalam..np.,ze jestem wartosciowa kobieta i najlepsza, jak zna. Na bardzo krotka chwile dalam sie z powrotem omotac, ale na szczescie decyzja o wyprowadzce byla juz podjeta. Zaproponowal wizyte u psychologa, poszlismy na terapie, na ktorej mialam wrazenie, ze rowniez manipuluje, gra, wybiela siebie. Oczywiscie, jak najbardziej dopuszczam do siebie mysl, ze ja tez mam swoje wady, nad ktorymi musze pracowac i zamierzam to zrobic.
Niemniej jednak szala goryczy przelala sie, gdy odkrylam, ze jednak pisze z co najmniej jedna dziewczyna (o ja glupia, na co liczylam?), a moze jest ich wiecej? A dodatkowo na meskim wypadzie z kumplami nie byl wobec mnie fair- w jakim stopniu- to wie tylko on sam.
Od tych wydarzen minelo kilka dni, a ja jedyne co czuje to ulge. Czuje sie, jakbym wygrala los na loterii, jak wraca do mnie moja radosc zycia i optymizm. Ten czas z nim, to byl ciagly stres, klotnie, ciche dni, pretensje, moje przepraszanie, utrata godnosci i szacunku do samej siebie pytania dlaczego na to pozwalam, czemu nie uciekam). Nie wiem, czy to jest jeszcze kwestia szoku czy po prostu tak dobrze znosze odizolowanie sie od niego.

Dziekuje, jesli ktos dobrnął do końca.
Przepraszam za chaotyczne opisywanie tych sytuacji, ale gdybym szczegółowo je przytoczyła, post byłby 3 razy dłuższy.
Dziewczyny, czy któraś też miała podobne odczucia po rozstaniu?
Napapiri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 19:00   #1545
Tashira
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2008-07
Wiadomości: 1 223
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

[1=a9e9b14f0920806ea67464f a4f1a029ea354de7e_6212d60 30631b;86921256]
Jak to właśnie jest, że niektóre rozstania kończą się łatwo i boli tylko troche, niektóre (tak jak czytałam niektóre Wasze posty) to długa i burzliwa walka? Nawet jeżeli facet odpierdziela grube akcje, nadal myślicie, że możecie z nim być?

Tak się zastanawiam którą opcją będe ja [/QUOTE]
Badz po prostu soba. Nie staraj sie nikomu dorównać. Walcz na swój wlasny sposob o siebie i sie tego nie wstydz. Czy minie Ci lagodnie po miesciacu czy ciezko po pol roku.

Kazdy ma wlasne tempo. Ja dopiero po ROKU jestem w miejscu w którym inne sa po 2 tyg/miesiacu.

Rok zylam w piekle. Ktoś powie: przesadzasz. Nie laski. Kazdy ma inny próg wrażliwości, przywiazania i umiejętność radzenia sobie w takich sytuacjach. To tak jak osobie z wielka fobia na cos wmawia ze to przecież nic. Dla osoby którą jej nie ma a i owszem: nic. Ale nigdy nie jest sie ma miejscu tej 2giej str.
Ja juz przenigdy nie bede nikogo oceniać w tym temacie.

Cytat:
Napisane przez Napapiri Pokaż wiadomość
Cześć Dziewczyny

Od tych wydarzen minelo kilka dni, a ja jedyne co czuje to ulge. Czuje sie, jakbym wygrala los na loterii, jak wraca do mnie moja radosc zycia i optymizm. Ten czas z nim, to byl ciagly stres, klotnie, ciche dni, pretensje, moje przepraszanie, utrata godnosci i szacunku do samej siebie pytania dlaczego na to pozwalam, czemu nie uciekam). Nie wiem, czy to jest jeszcze kwestia szoku czy po prostu tak dobrze znosze odizolowanie sie od niego.

Dziekuje, jesli ktos dobrnął do końca.
Przepraszam za chaotyczne opisywanie tych sytuacji, ale gdybym szczegółowo je przytoczyła, post byłby 3 razy dłuższy.
Dziewczyny, czy któraś też miała podobne odczucia po rozstaniu?
Hej! ⚘
I dobrze ze czujesz ulge! Wygralas los tak naprawde. Ciagnac to dalej miałabyś okropne zycie. Tez przez pewien czas takiego doświadczyłam wiec wiem o czym mówisz. Gratuluje sily i odwagi
Ja ta ulge dopiero pomalu zaczynam czuć rok od rozstania. Zobacz zatem jaka jestes silna babka!

Chron nas losie od takich mezczyzn.

Po Twojej historii i mojej własnej mam 1 wniosek: jak facet zle mowi o swojej bylej 10 razy zastanów sie nad wejsciem w zwiazek. Tak samo jak mowi ze jego byla byla zazdrosna wariatka. Strzelam ze 80% kobiet jest zazdrosna bo jednak facet kiedys nadszarpnal zaufanie. Moj byly tez mówił o swojej ex jaka szalenczo zazdrosna. Dzis ja jestem na jej miejscu i wiem ze miala mocne podstawy.
No coz. Dzis pewnie o mnie opowiada jako o zazdrosnej wariatce swojej nowej szkoda ze jeszcze ona nie wie ze to nie ja jestem wariatka tylko on dupkiem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Tashira jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 19:32   #1546
Napapiri
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 6
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez Tashira Pokaż wiadomość

Kazdy ma wlasne tempo. Ja dopiero po ROKU jestem w miejscu w którym inne sa po 2 tyg/miesiacu.

Rok zylam w piekle. Ktoś powie: przesadzasz. Nie laski. Kazdy ma inny próg wrażliwości, przywiazania i umiejętność radzenia sobie w takich sytuacjach. To tak jak osobie z wielka fobia na cos wmawia ze to przecież nic. Dla osoby którą jej nie ma a i owszem: nic. Ale nigdy nie jest sie ma miejscu tej 2giej str.
Ja juz przenigdy nie bede nikogo oceniać w tym temacie.


Hej! ⚘
I dobrze ze czujesz ulge! Wygralas los tak naprawde. Ciagnac to dalej miałabyś okropne zycie. Tez przez pewien czas takiego doświadczyłam wiec wiem o czym mówisz. Gratuluje sily i odwagi
Ja ta ulge dopiero pomalu zaczynam czuć rok od rozstania. Zobacz zatem jaka jestes silna babka!

Chron nas losie od takich mezczyzn.

Po Twojej historii i mojej własnej mam 1 wniosek: jak facet zle mowi o swojej bylej 10 razy zastanów sie nad wejsciem w zwiazek. Tak samo jak mowi ze jego byla byla zazdrosna wariatka. Strzelam ze 80% kobiet jest zazdrosna bo jednak facet kiedys nadszarpnal zaufanie. Moj byly tez mówił o swojej ex jaka szalenczo zazdrosna. Dzis ja jestem na jej miejscu i wiem ze miala mocne podstawy.
No coz. Dzis pewnie o mnie opowiada jako o zazdrosnej wariatce swojej nowej szkoda ze jeszcze ona nie wie ze to nie ja jestem wariatka tylko on dupkiem

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Współczuję Ci, ze tak długo odchorowujesz ten związek... Mam nadzieję, że ten czas pozwoli Ci dostrzec siebie, swoje potrzeby i stać się lepszą wersją siebie, dojrzalszą. Podobno ból i cierpienie uszlachetnia i tylko takie doświadczenia nas czegoś uczą...

Bardzo Ci dziękuję za miłe slowa Sama jestem w szoku, ponieważ przez ostatnich kilkanaście miesięcy słuchałam, ze jestem nikim, nic nie warta, było ciągłe podkopywanie mojej wartości i minimalizowanie osiągnięć. Az w koncu powiedziałam dość.

Niestety, jeśli chodzi o byłe dziewczyny to jest dokladnie taka sama historia jak u Ciebie. Tez większość byla "zazdrosnymi psycholkami", ale z perspektywy czasu widzę, że wszystkie te dziewczyny mialy solidne podstawy do takiego zachowania.
Nie rozumiem tylko, dlaczego pomimo tej wiedzy o nim, o jego zachowaniu i przeszlosci zdecydowalam sie na zwiazek z nim, a malo tego, wierzyłam, ze u nas będzie inaczej, ze ze mną tak nie postąpi...mhm, akurat
Jestem przekonana, że o mnie tez bedzie mowil dokladnie tymi samymi slowami, Coz...Moze to bedzie jakas lampka ostrzegawcza dla innych dziewczyn.

Polecam rowniez calkowite urwanie kontaktu, jednym, szybkim ruchem. Będzie bolalo mniej i pozwoli znacznie szybciej poukladac to sobie w glowie i wyzbyc się złudnych nadziei..

Pozdrawiam wszystkie silne kobietki, które mierzą się z niełatwym zadaniem jakim jest przezycie rozstania. Damy radę !
Napapiri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 19:45   #1547
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 521
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez Napapiri Pokaż wiadomość
Cześć Dziewczyny

Chciałabym opisać Wam historię mojego toksycznego, na szczęście już byłego związku. Sprawa jest bardzo świeża, rozstaliśmy się kilka dni temu. Oboje jestesmy przed 30tką, zwiazek trwal 1,5 roku.
Przed wejściem w nasz związek przyjaznilismy sie (choc oboje bylismy w zwiazkach), bardzo czesto rozmawialismy i spedzalismy duzo czasu wspolnie, w wiekszym gronie. Myslalam, ze go znam,bo mowilismy sobie "o wszystkim".. a jednak bardzo sie mylilam...Juz wtedy widzialam, ze zle traktuje swoja ówczesna dziewczyne ( tj. pisanie z bardzo duza iloscia dziewczyn o seksie, fantazjach seksualnych oraz innych sprawach, na imprezach firmowych tanczenie w niewybredny sposob z jedna z takich dziewczyn, nie szanowanie uczuc i potrzeb tamtej dziewczyny). Ale z tego co mowil, ja jestem wyjatkowa, bo "taka sama jak on"- chodzilo o podobne podejscie do zycia, zblizone poczucie humoru. Podobno sie we mnie zakochal i nagle inne dziewczyny przestaly go interesowac. Wierzylam mu i w zasadzie przez jakis rok nie mialam wiekszych podstaw do tego, zeby mu nie ufac. Sam z wlasnej woli poucinal kontakty z przeszlosci, czym mi bardzo zaimponowal.
Niestety od samego poczatku bylo zle- klotnie o blahostki przeradzaly sie w awantury, ktore konczyly sie tym, ze mnie wyzywal np. mowil wprost, ze niczego w zyciu nie osiagnelam (skonczylam studnia na dobrej uczelni+ sama sie wtedy utzrymywalam, co zawsze uwazalam za moj sukces i bylam z tego dumna, natomiast on nie zdal nawet matury), ciagle mowil, ze jestem przewrazliwiona, ze wymyslam, ze powinnam isc do psychologa. Mowil mi, ze ja go mecze, ze ma mnie dosc, ze go unieszczesliwiam, ze on jest mlody i powinien swoje zycie w tym wieku spedzac na zabawie, a nie na klotniach ze mna, bo czuje sie jak dziadek. Dodatkowo, wypominal mi liczbe partnerow seksualnych, mowiac, ze jestem latwa, przy czym liczba jego dziewczyn jest dwukrotnie wyzsza niz moich partnerow (ale przeciez mezczyzna to co innego, podwojne standardy). Zawsze wpedzal mnie w poczucie winy, tak manipulowal sytuacja, ze pomimo iz to ja czulam sie skrzywdzona i moglabym oczekiwac przeprosin, to plaszczylam sie przed nim i przepraszalam. Gardzil innymi ludzmi, w tym mną, mowiac, ze sa idiotami, debilami, ze jesli ktos dobrze nie zarabia, to on do takiej osoby nie ma szacunku. Marginalizowal moj wklad w ta relacje oraz to, ze np.przed jego powrtoem z delegacji sprzatam i gotuje w domu, robie zakupy i mysle o tym co zjemy na sniadanie, tak, zebysmy juz mogli skupic sie tylko na sobie, a nie na przyziemnych sprawach. To uslyszalam, ze powinnam to robic z dobroci serca, a nie zeby potem mu to wypominac, a tak w ogole to jego stac na to, zeby ukrainka mu sprzatala, a jak bedzie glodny to zamowi sobie pizze. Rece mi opadaly po jego tekstach, nie mowiac juz o tym, jak mnie to wszytsko bolalo...
Po jednej z klotni, w ktorych wykrzyczal mi, ze to koniec, ze juz nie chce ze mna byc (i wypominajac, ze jestem za slaba, zeby go zostawic, ze nie stac mnie na zostawienie go- pod wzgledem emocjonalnym, bo finansowo zawsze bylam niezalezna) cos we mnie pęklo.. Stwierdzilam, ze naprawde mam dosc i nie mam juz w zasadzie o co walczyc, skoro wprost mowi mi, co mysli.
Kilka dni pozniej poinformowalam go, ze sie wyprowadzam. To byl przelomowy moment, bo na pare dni stal sie innym czlowiekiem. Takim, ktory mnie urzekl na poczatku- wysluchiwal mnie, dawal mi w ogole powiedziec, co mysle, nie krytykowal. Powiedzial mi tez wiele komplementow, ktorych nie slyszalam od miesiecy, a bardzo potrzebowalam..np.,ze jestem wartosciowa kobieta i najlepsza, jak zna. Na bardzo krotka chwile dalam sie z powrotem omotac, ale na szczescie decyzja o wyprowadzce byla juz podjeta. Zaproponowal wizyte u psychologa, poszlismy na terapie, na ktorej mialam wrazenie, ze rowniez manipuluje, gra, wybiela siebie. Oczywiscie, jak najbardziej dopuszczam do siebie mysl, ze ja tez mam swoje wady, nad ktorymi musze pracowac i zamierzam to zrobic.
Niemniej jednak szala goryczy przelala sie, gdy odkrylam, ze jednak pisze z co najmniej jedna dziewczyna (o ja glupia, na co liczylam?), a moze jest ich wiecej? A dodatkowo na meskim wypadzie z kumplami nie byl wobec mnie fair- w jakim stopniu- to wie tylko on sam.
Od tych wydarzen minelo kilka dni, a ja jedyne co czuje to ulge. Czuje sie, jakbym wygrala los na loterii, jak wraca do mnie moja radosc zycia i optymizm. Ten czas z nim, to byl ciagly stres, klotnie, ciche dni, pretensje, moje przepraszanie, utrata godnosci i szacunku do samej siebie pytania dlaczego na to pozwalam, czemu nie uciekam). Nie wiem, czy to jest jeszcze kwestia szoku czy po prostu tak dobrze znosze odizolowanie sie od niego.

Dziekuje, jesli ktos dobrnął do końca.
Przepraszam za chaotyczne opisywanie tych sytuacji, ale gdybym szczegółowo je przytoczyła, post byłby 3 razy dłuższy.
Dziewczyny, czy któraś też miała podobne odczucia po rozstaniu?
Ja tak samo jak Tashira, też byłam w czymś takim i znam dokładnie Twoje uczucia...

Powiem Ci, że u mnie najtrudniej było odejść. Chyba nigdy nie zapomnę takiego momentu, jak stałam w mieszkaniu swojego eksa przed lustrem i w kółko pytałam samą siebie, czy ja naprawdę chcę tak żyć???
A po rozstaniu - cierpiałam, ale poczułam TAKĄ ulgę!

To odejście to jest najlepsze, co dla siebie mogłaś zrobić, dziewczyno!
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 20:36   #1548
Napapiri
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 6
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

[1=578537b29e2e39e1d6e3dc9 dfc9821e485b809af_62f97e7 3ceb2a;86922978]Ja tak samo jak Tashira, też byłam w czymś takim i znam dokładnie Twoje uczucia...

Powiem Ci, że u mnie najtrudniej było odejść. Chyba nigdy nie zapomnę takiego momentu, jak stałam w mieszkaniu swojego eksa przed lustrem i w kółko pytałam samą siebie, czy ja naprawdę chcę tak żyć???
A po rozstaniu - cierpiałam, ale poczułam TAKĄ ulgę!

To odejście to jest najlepsze, co dla siebie mogłaś zrobić, dziewczyno![/QUOTE]

Doskonale Cię rozumiem, ja tez miałam kilka takich momentów, gdzie juz-juz miało dojsc do rozstania, ale zawsze mnie jakos omotał, a niekiedy nawet jeszcze wmówił, ze to moja wina (!!!!). Gdzie tak naprawde powinnam byla wyprowadzic się i dac sobie szanse na normalne, zdrowe zycie.

Czy możesz powiedzieć jak się u Ciebie to skonczylo? Co bylo po wyprowadzce, ile czasu dochodziłas do siebie? Dał Ci spokoj?
Pozdrawiam
Napapiri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-20, 23:11   #1549
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 3 521
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez Napapiri Pokaż wiadomość
Doskonale Cię rozumiem, ja tez miałam kilka takich momentów, gdzie juz-juz miało dojsc do rozstania, ale zawsze mnie jakos omotał, a niekiedy nawet jeszcze wmówił, ze to moja wina (!!!!). Gdzie tak naprawde powinnam byla wyprowadzic się i dac sobie szanse na normalne, zdrowe zycie.

Czy możesz powiedzieć jak się u Ciebie to skonczylo? Co bylo po wyprowadzce, ile czasu dochodziłas do siebie? Dał Ci spokoj?
Pozdrawiam
Ja ogólnie miałam właśnie coś takiego jak Ty. Za każdym razem, gdy mówiłam "koniec", bo naprawdę byłam (jak mi się wtedy wydawało) u szczytu rozczarowania i złości, mój były chłopak zmieniał się o 180 stopni. Widziałam to nawet w jego oczach. Taki jakby zachwyt? Zakochanie? Nagle byłam dla niego najpiękniejsza, najlepsza, był zafascynowany. Mówił, że żartował, albo że to była dla mnie taka próba, którą przeszłam. Że on teraz dopiero widzi, że naprawdę mi na nim zależy.

Tak było kilka, może 2-3 razy. I ja wtedy za każdym razem mu wierzyłam. Wmawiałam sobie, że to, co słyszałam i widziałam, to jakieś moje złudzenie i nieprawda. Że on "tylko tak powiedział" albo "tylko żartował".

Aż pewnego dnia podniósł na mnie rękę. Nie uderzył, bo się uchyliłam, ale się zamachnął i chciał uderzyć.
To mnie otrzeźwiło. Pamiętam, że na 2 tygodnie zamknęłam się w mieszkaniu, nie wychodziłam i przestałam odbierać jego telefony (a zaczął wydzwaniać non stop).
Potem spotkaliśmy się. Powiedziałam sobie, że to spotkanie było szansą. Że jeśli mój chłopak powie "przepraszam", że żałuje, że mnie kocha - okej, zaczniemy od czystej karty. Już na moich warunkach, z szacunkiem, normalnie.
Byłam na to naprawdę gotowa, miałam zupełnie inne podejście do tego związku. Jak mówię, otrzeźwiło mnie.
Ale on nie przeprosił. Zaczął znowu swoje typowe gadki, że powinnam być mu wdzięczna, że zwrócił na mnie uwagę, wyluzować i to wszystko moja wina. Odeszłam na dobre.

Chciałabym Ci napisać, że szybko doszłam do siebie, ale to nieprawda. Przez pół roku bardzo cierpiałam. Płakałam, miałam poczucie, że nikt mnie nie zechce, czułam się nikim. Ale po tygodniu, miesiącu, dwóch, każdego dnia czułam, że... jest ciut lepiej.

No i pół roku od rozstania poznałam chłopaka, który był uśmiechnięty, dobry... Byliśmy razem kilka lat, do dziś się przyjaźnimy. On ma już nową dziewczynę, ja mam swoje sprawy. Ale naprawdę uważam, że Niebo mi go wtedy zesłało, żebym zobaczyła, jacy mogą być mężczyźni i jak może wyglądać szczęśliwy związek.

Powiem Ci tyle: jakiś rok po rozstaniu z tamtym facetem, byłam już sobą. Tak jakby żyłam od nowa, cieszyłam się każdą chwilą. Także to jest moja rada dla Ciebie: kroczek po kroczku, dzień za dniem, żyj. Coraz bardziej normalnie.

Poza tym, ponieważ aktualnie jestem sama, powiem Ci, że każdy dzień świętego spokoju (nawet spędzony w samotności) w porównaniu z takim związkiem jest cudem i największym szczęściem.

Edytowane przez 578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a
Czas edycji: 2019-06-21 o 01:06
578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2019-06-21, 02:28   #1550
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 1 329
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez Napapiri Pokaż wiadomość
Cześć Dziewczyny

Chciałabym opisać Wam historię mojego toksycznego, na szczęście już byłego związku. Sprawa jest bardzo świeża, rozstaliśmy się kilka dni temu. Oboje jestesmy przed 30tką, zwiazek trwal 1,5 roku.
Przed wejściem w nasz związek przyjaznilismy sie (choc oboje bylismy w zwiazkach), bardzo czesto rozmawialismy i spedzalismy duzo czasu wspolnie, w wiekszym gronie. Myslalam, ze go znam,bo mowilismy sobie "o wszystkim".. a jednak bardzo sie mylilam...Juz wtedy widzialam, ze zle traktuje swoja ówczesna dziewczyne ( tj. pisanie z bardzo duza iloscia dziewczyn o seksie, fantazjach seksualnych oraz innych sprawach, na imprezach firmowych tanczenie w niewybredny sposob z jedna z takich dziewczyn, nie szanowanie uczuc i potrzeb tamtej dziewczyny). Ale z tego co mowil, ja jestem wyjatkowa, bo "taka sama jak on"- chodzilo o podobne podejscie do zycia, zblizone poczucie humoru. Podobno sie we mnie zakochal i nagle inne dziewczyny przestaly go interesowac. Wierzylam mu i w zasadzie przez jakis rok nie mialam wiekszych podstaw do tego, zeby mu nie ufac. Sam z wlasnej woli poucinal kontakty z przeszlosci, czym mi bardzo zaimponowal.
Niestety od samego poczatku bylo zle- klotnie o blahostki przeradzaly sie w awantury, ktore konczyly sie tym, ze mnie wyzywal np. mowil wprost, ze niczego w zyciu nie osiagnelam (skonczylam studnia na dobrej uczelni+ sama sie wtedy utzrymywalam, co zawsze uwazalam za moj sukces i bylam z tego dumna, natomiast on nie zdal nawet matury), ciagle mowil, ze jestem przewrazliwiona, ze wymyslam, ze powinnam isc do psychologa. Mowil mi, ze ja go mecze, ze ma mnie dosc, ze go unieszczesliwiam, ze on jest mlody i powinien swoje zycie w tym wieku spedzac na zabawie, a nie na klotniach ze mna, bo czuje sie jak dziadek. Dodatkowo, wypominal mi liczbe partnerow seksualnych, mowiac, ze jestem latwa, przy czym liczba jego dziewczyn jest dwukrotnie wyzsza niz moich partnerow (ale przeciez mezczyzna to co innego, podwojne standardy). Zawsze wpedzal mnie w poczucie winy, tak manipulowal sytuacja, ze pomimo iz to ja czulam sie skrzywdzona i moglabym oczekiwac przeprosin, to plaszczylam sie przed nim i przepraszalam. Gardzil innymi ludzmi, w tym mną, mowiac, ze sa idiotami, debilami, ze jesli ktos dobrze nie zarabia, to on do takiej osoby nie ma szacunku. Marginalizowal moj wklad w ta relacje oraz to, ze np.przed jego powrtoem z delegacji sprzatam i gotuje w domu, robie zakupy i mysle o tym co zjemy na sniadanie, tak, zebysmy juz mogli skupic sie tylko na sobie, a nie na przyziemnych sprawach. To uslyszalam, ze powinnam to robic z dobroci serca, a nie zeby potem mu to wypominac, a tak w ogole to jego stac na to, zeby ukrainka mu sprzatala, a jak bedzie glodny to zamowi sobie pizze. Rece mi opadaly po jego tekstach, nie mowiac juz o tym, jak mnie to wszytsko bolalo...
Po jednej z klotni, w ktorych wykrzyczal mi, ze to koniec, ze juz nie chce ze mna byc (i wypominajac, ze jestem za slaba, zeby go zostawic, ze nie stac mnie na zostawienie go- pod wzgledem emocjonalnym, bo finansowo zawsze bylam niezalezna) cos we mnie pęklo.. Stwierdzilam, ze naprawde mam dosc i nie mam juz w zasadzie o co walczyc, skoro wprost mowi mi, co mysli.
Kilka dni pozniej poinformowalam go, ze sie wyprowadzam. To byl przelomowy moment, bo na pare dni stal sie innym czlowiekiem. Takim, ktory mnie urzekl na poczatku- wysluchiwal mnie, dawal mi w ogole powiedziec, co mysle, nie krytykowal. Powiedzial mi tez wiele komplementow, ktorych nie slyszalam od miesiecy, a bardzo potrzebowalam..np.,ze jestem wartosciowa kobieta i najlepsza, jak zna. Na bardzo krotka chwile dalam sie z powrotem omotac, ale na szczescie decyzja o wyprowadzce byla juz podjeta. Zaproponowal wizyte u psychologa, poszlismy na terapie, na ktorej mialam wrazenie, ze rowniez manipuluje, gra, wybiela siebie. Oczywiscie, jak najbardziej dopuszczam do siebie mysl, ze ja tez mam swoje wady, nad ktorymi musze pracowac i zamierzam to zrobic.
Niemniej jednak szala goryczy przelala sie, gdy odkrylam, ze jednak pisze z co najmniej jedna dziewczyna (o ja glupia, na co liczylam?), a moze jest ich wiecej? A dodatkowo na meskim wypadzie z kumplami nie byl wobec mnie fair- w jakim stopniu- to wie tylko on sam.
Od tych wydarzen minelo kilka dni, a ja jedyne co czuje to ulge. Czuje sie, jakbym wygrala los na loterii, jak wraca do mnie moja radosc zycia i optymizm. Ten czas z nim, to byl ciagly stres, klotnie, ciche dni, pretensje, moje przepraszanie, utrata godnosci i szacunku do samej siebie pytania dlaczego na to pozwalam, czemu nie uciekam). Nie wiem, czy to jest jeszcze kwestia szoku czy po prostu tak dobrze znosze odizolowanie sie od niego.

Dziekuje, jesli ktos dobrnął do końca.
Przepraszam za chaotyczne opisywanie tych sytuacji, ale gdybym szczegółowo je przytoczyła, post byłby 3 razy dłuższy.
Dziewczyny, czy któraś też miała podobne odczucia po rozstaniu?

Nieźle Cię wymęczył, nie dziwie się że czujesz ulgę. Teraz będzie tylko lepiej

---------- Dopisano o 02:28 ---------- Poprzedni post napisano o 02:18 ----------

Cytat:
Napisane przez Tashira Pokaż wiadomość
Badz po prostu soba. Nie staraj sie nikomu dorównać. Walcz na swój wlasny sposob o siebie i sie tego nie wstydz. Czy minie Ci lagodnie po miesciacu czy ciezko po pol roku.

Kazdy ma wlasne tempo. Ja dopiero po ROKU jestem w miejscu w którym inne sa po 2 tyg/miesiacu.

Rok zylam w piekle. Ktoś powie: przesadzasz. Nie laski. Kazdy ma inny próg wrażliwości, przywiazania i umiejętność radzenia sobie w takich sytuacjach. To tak jak osobie z wielka fobia na cos wmawia ze to przecież nic. Dla osoby którą jej nie ma a i owszem: nic. Ale nigdy nie jest sie ma miejscu tej 2giej str.
Ja juz przenigdy nie bede nikogo oceniać w tym temacie.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Bardzo chciałabym walczyć o siebie, nie przejmować się tym co pomyślą ludzie. Że to jest jakaś moja porażka. Żeby ludziom było mnie żal.

Wczoraj zrobiłam głupią rzecz. Stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia skoro to koniec i wejdę w jego telefon zobaczyć jak mają się sytuacje z tą dziewczyną z którą pisał. Piszą codziennie, dzwonią do siebie, pomaga jej.... niby w samych wiadomościach nie ma nic z romansu, ale samo to że nawiązuje z kimś tak bliskie relacje (a robił to jeszcze przed zerwaniem) boli. Tyle dla niego ten związek znaczył, żeby może próbować gdzieś indziej... Najgorsze że to siostra mojej przyjaciółki. Bardzo zaprzyjaźnił się z narzeczonym tej przyjaciółki, jeszcze jak byliśmy Polsce bardzo dużo czasu spędzaliśmy razem, nawet jak on był sam w Polsce zostawał u ich, był nawet na weekendowej imprezie świątecznej u tej przyjaciółki w domu rodzinnym... gdzie oczywiście też była jej siostra....
Boje się upokorzenia. Że zaraz coś z nią wyjdzie. Że to jest nadal bliskie środowisko i będę musiała o tym słuchać, że będę musiała go oglądać 'szczęśliwego'. A ja w tym czasie będę ledwo wiązała koniec z końcem i nadal starała się ze wszystkich sił ułożyć sobie życie, a on po prostu zaraz powie, że ja po prostu nie byłam tą.

Edytowane przez a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b
Czas edycji: 2019-06-21 o 02:52
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-21, 08:43   #1551
Napapiri
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 6
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

[1=578537b29e2e39e1d6e3dc9 dfc9821e485b809af_62f97e7 3ceb2a;86923624]Ja ogólnie miałam właśnie coś takiego jak Ty. Za każdym razem, gdy mówiłam "koniec", bo naprawdę byłam (jak mi się wtedy wydawało) u szczytu rozczarowania i złości, mój były chłopak zmieniał się o 180 stopni. Widziałam to nawet w jego oczach. Taki jakby zachwyt? Zakochanie? Nagle byłam dla niego najpiękniejsza, najlepsza, był zafascynowany. Mówił, że żartował, albo że to była dla mnie taka próba, którą przeszłam. Że on teraz dopiero widzi, że naprawdę mi na nim zależy.

Tak było kilka, może 2-3 razy. I ja wtedy za każdym razem mu wierzyłam. Wmawiałam sobie, że to, co słyszałam i widziałam, to jakieś moje złudzenie i nieprawda. Że on "tylko tak powiedział" albo "tylko żartował".

Aż pewnego dnia podniósł na mnie rękę. Nie uderzył, bo się uchyliłam, ale się zamachnął i chciał uderzyć.
To mnie otrzeźwiło. Pamiętam, że na 2 tygodnie zamknęłam się w mieszkaniu, nie wychodziłam i przestałam odbierać jego telefony (a zaczął wydzwaniać non stop).
Potem spotkaliśmy się. Powiedziałam sobie, że to spotkanie było szansą. Że jeśli mój chłopak powie "przepraszam", że żałuje, że mnie kocha - okej, zaczniemy od czystej karty. Już na moich warunkach, z szacunkiem, normalnie.
Byłam na to naprawdę gotowa, miałam zupełnie inne podejście do tego związku. Jak mówię, otrzeźwiło mnie.
Ale on nie przeprosił. Zaczął znowu swoje typowe gadki, że powinnam być mu wdzięczna, że zwrócił na mnie uwagę, wyluzować i to wszystko moja wina. Odeszłam na dobre.

Chciałabym Ci napisać, że szybko doszłam do siebie, ale to nieprawda. Przez pół roku bardzo cierpiałam. Płakałam, miałam poczucie, że nikt mnie nie zechce, czułam się nikim. Ale po tygodniu, miesiącu, dwóch, każdego dnia czułam, że... jest ciut lepiej.

No i pół roku od rozstania poznałam chłopaka, który był uśmiechnięty, dobry... Byliśmy razem kilka lat, do dziś się przyjaźnimy. On ma już nową dziewczynę, ja mam swoje sprawy. Ale naprawdę uważam, że Niebo mi go wtedy zesłało, żebym zobaczyła, jacy mogą być mężczyźni i jak może wyglądać szczęśliwy związek.

Powiem Ci tyle: jakiś rok po rozstaniu z tamtym facetem, byłam już sobą. Tak jakby żyłam od nowa, cieszyłam się każdą chwilą. Także to jest moja rada dla Ciebie: kroczek po kroczku, dzień za dniem, żyj. Coraz bardziej normalnie.

Poza tym, ponieważ aktualnie jestem sama, powiem Ci, że każdy dzień świętego spokoju (nawet spędzony w samotności) w porównaniu z takim związkiem jest cudem i największym szczęściem.[/QUOTE]

O kurczę, to swoje też z nim przeszłaś. Ale bardzo dokładnie rozumiem Twoje kolejne próby "uzdrawiania" związku, dawanie kolejnych szans, nawet po tak skrajnych akcjach, gdzie czlowiek powinien brać nogi za pas i uciekać. Partnerzy, którzy nam się trafili to wyrafinowani manipulatorzy, oni dokładnie wiedzą, na jakich emocjach zagrać i jak do nas dotrzeć, żeby osiągnąć swoj cel.
Niestety, to nie była ani milośc, ani przyjaźń ani zadne pozytywne uczucie, poniewaz wszytsko co dobre jest przez nich NISZCZONE. Chociaż, osoba, która pozostaje w związku z takim partnerem, cały czas liczy na jego cudowną przemianę, że nagle on się zmieni i będzie bajecznie. Zyjemy wyobrazeniami o tym, jak mogloby to wygladac, jak bylo na poczatku, ewentualnie wspominamy te rzadkie dobre momenty i to nas trzyma. Dziewczyny, nic takiego sie nie wydarzy, a wręcz nasilą sie te negatywne zachowania!

Chciałabym Ci jeszcze napisać, że gratuluję, że poradziłaś sobie z wyjściem z takiego związku. Nie jest to latwa sprawa. Mi chyba najbardziej pomaga fakt, że psychicznie czuję się dużo lepiej, a także szczera identyfikacja oraz ocena partnera (to nie był zaden przyjaciel, tylko ukryty narcyz, ktory wcale nie dązy do tego, aby miedzy nami bylo dobrze). Im szybciej uzmyslowimy sobie, z kim mamy do czynienia, tym latwiej będzie to zostawić za sobą i isc dalej.

Miło słyszeć, że po takim toksycznym związku spotkałaś mężczyznę, który pokazał Ci szczęśliwy związek i mam nadzieję, przywrócił wiarę w ludzi
To prawda co napisałaś- samotność jest o wiele lepsza niż taki "związek", w którym królują negatywne emocje i przemoc psychiczna. Zgadzam się z tym w 100%, bo tak naprawdę, co tracimy odchodząc od takich partnerów? Wydaje mi się, że nic na tyle ważnego, żeby w tym tkwić.

---------- Dopisano o 08:43 ---------- Poprzedni post napisano o 08:30 ----------

[QUOTE=alexalexis Wczoraj zrobiłam głupią rzecz. Stwierdziłam, że nie mam nic do stracenia skoro to koniec i wejdę w jego telefon zobaczyć jak mają się sytuacje z tą dziewczyną z którą pisał. Piszą codziennie, dzwonią do siebie, pomaga jej.... niby w samych wiadomościach nie ma nic z romansu, ale samo to że nawiązuje z kimś tak bliskie relacje (a robił to jeszcze przed zerwaniem) boli. Tyle dla niego ten związek znaczył, żeby może próbować gdzieś indziej... Najgorsze że to siostra mojej przyjaciółki. Bardzo zaprzyjaźnił się z narzeczonym tej przyjaciółki, jeszcze jak byliśmy Polsce bardzo dużo czasu spędzaliśmy razem, nawet jak on był sam w Polsce zostawał u ich, był nawet na weekendowej imprezie świątecznej u tej przyjaciółki w domu rodzinnym... gdzie oczywiście też była jej siostra....
Boje się upokorzenia. Że zaraz coś z nią wyjdzie. Że to jest nadal bliskie środowisko i będę musiała o tym słuchać, że będę musiała go oglądać 'szczęśliwego'. A ja w tym czasie będę ledwo wiązała koniec z końcem i nadal starała się ze wszystkich sił ułożyć sobie życie, a on po prostu zaraz powie, że ja po prostu nie byłam tą.[/QUOTE]

Rozumiem Cię, z tym grzebaniem w telefonie. Nie pochwalam tego, aczkolwiek samej zdarzyło mi sie właśnie w taki sposób działac, kiedy czułam, ze coś jest nie tak. I niestety ( albo i stety) intuicja mnie nie zawiodła ani razu, i zawsze coś w tym telefonie znalazłam...

Jeśli chodzi o pisanie i generalnie zaciesnianie kontaktu z siostrą przyjaciółki...cóż, wydaje mi się, że żadne Twoje zachowanie nie wpłynie na to, bo jeśli będzie chciał, to i tak będzie kontynuował i rozwijal znajomość. Wiem, ze to boli, bo jednak chciałybyśmy wierzyć, że jestesmy dla partnera najważniejsze i w takiej sytuacji skupiałby sie na tym, zeby nas odzyskać, aniżeli pogłębiać inną relację. I osobiscie uwazam, że to, ze idzie z nią na wesele (z poprzednich Twoich postów) nie jest ok, dla mnie na pewno byłby to duzy problem. Wiadomo, każdy ma inne podejście do związku, ja mam akurat takie. A zwłaszcza, w takiej niepewnej sytuacji, gdzie Wasz związek już i tak wisi na włosku.
Napapiri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-21, 09:46   #1552
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 1 329
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez Napapiri Pokaż wiadomość

[/COLOR]

Rozumiem Cię, z tym grzebaniem w telefonie. Nie pochwalam tego, aczkolwiek samej zdarzyło mi sie właśnie w taki sposób działac, kiedy czułam, ze coś jest nie tak. I niestety ( albo i stety) intuicja mnie nie zawiodła ani razu, i zawsze coś w tym telefonie znalazłam...

Jeśli chodzi o pisanie i generalnie zaciesnianie kontaktu z siostrą przyjaciółki...cóż, wydaje mi się, że żadne Twoje zachowanie nie wpłynie na to, bo jeśli będzie chciał, to i tak będzie kontynuował i rozwijal znajomość. Wiem, ze to boli, bo jednak chciałybyśmy wierzyć, że jestesmy dla partnera najważniejsze i w takiej sytuacji skupiałby sie na tym, zeby nas odzyskać, aniżeli pogłębiać inną relację. I osobiscie uwazam, że to, ze idzie z nią na wesele (z poprzednich Twoich postów) nie jest ok, dla mnie na pewno byłby to duzy problem. Wiadomo, każdy ma inne podejście do związku, ja mam akurat takie. A zwłaszcza, w takiej niepewnej sytuacji, gdzie Wasz związek już i tak wisi na włosku.
Nieee, to z weselem to nie ja oni mają po prost intensywny kontakt elektroniczny. To nie wisi na włosku, to już padło, już zerwaliśmy, ale z powodu mieszkania za granicą jesteśmy zmuszeni mieszkać ze sobą jeszcze przez jakieś 3 tygodnie.

Moje emocje są jak na karuzeli. W jednym momencie jestem zła, albo łapie mnie nostalgia, w innym czuje ulgę i wiem, że tak będzie lepiej. Nawet nie chciałabym w to dalej brnąć - za dużo się już wycierpiałam i straciłam zaufanie. Z drugiej strony, chciałabym, żeby został w moim życiu, że szkoda zmarnować to, że tak dobrze się znamy, w końcu 8 lat to szmat czasu i wcale nie czuje że to był błąd, czy że tego żałuje.
Tylko nie wiem, czy to nie jest jakiś głos z głębi że chciałabym żebyśmy byli razem.... przyjaźnicie się z którymś ze swoich byłych?
a9e9b14f0920806ea67464fa4f1a029ea354de7e_6212d6030631b jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-21, 10:29   #1553
Napapiri
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2019-05
Wiadomości: 6
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

[1=a9e9b14f0920806ea67464f a4f1a029ea354de7e_6212d60 30631b;86924249]Nieee, to z weselem to nie ja oni mają po prost intensywny kontakt elektroniczny. To nie wisi na włosku, to już padło, już zerwaliśmy, ale z powodu mieszkania za granicą jesteśmy zmuszeni mieszkać ze sobą jeszcze przez jakieś 3 tygodnie.

Moje emocje są jak na karuzeli. W jednym momencie jestem zła, albo łapie mnie nostalgia, w innym czuje ulgę i wiem, że tak będzie lepiej. Nawet nie chciałabym w to dalej brnąć - za dużo się już wycierpiałam i straciłam zaufanie. Z drugiej strony, chciałabym, żeby został w moim życiu, że szkoda zmarnować to, że tak dobrze się znamy, w końcu 8 lat to szmat czasu i wcale nie czuje że to był błąd, czy że tego żałuje.
Tylko nie wiem, czy to nie jest jakiś głos z głębi że chciałabym żebyśmy byli razem.... przyjaźnicie się z którymś ze swoich byłych?[/QUOTE]



Ojj, to bardzo Cie przepraszam, za pomyłkę!

Wydaje mi sie, ze po tak dlugim czasie bycia razem to normalne, ze odczuwasz nostalgię, tęsknote, uczucie straty czegoś.. 8 lat to naprawde szmat czasu i chyba nie da się rozstać bezbolesnie.

Może warto jest wyjsc z założenia, z założenia, że jesli naprawdę jesteście sobie pisani i przeznaczeni, to tak czy inaczej los Was połaczy. A to, że teraz się rozstaniecie może Was albo utwierdzić w przekonaniu, ze osobno jest lepiej, albo dac do zrozumienia, że jednak nie możecie bez siebie życ.

Kontakt elektroniczny z inną dziewczyną bardzo by mnie bolał i tu rozumiem Twoje emocje, ale wpływu chyba na to za bardzo nie masz... Może lepiej dla Ciebie samej będzie, jesli jednak nie będziesz grzebać w jego telefonie- oszczędzi Ci to przykrości. Jak to sie mowi, "czego oczy nie widziały, tego sercu nie żal"

Ja utrzymywałam kontakt z niektórymi eks partnerami, ale to dopiero po upływie jakiegoś czasu. Tak na świezo moim zdaniem jest to raczej niemożliwe, bo być moze ktoraś ze stron mialaby nadzieję, ze to jednak nie koniec i po cichu liczylaby na powrót.
Napapiri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-21, 13:30   #1554
dramaqueen25
Raczkowanie
 
Avatar dramaqueen25
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 39
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Pomagacie i wspieracie tu też osoby przed rozstaniem ?
Mam kiepską sytuację w zwiazku.
Obawiam się że jedyne wyjście to rozstanie.
Boje sie byc sama na nowo to przechodzić.
Choć wiem że to dalej będzie wyglądać jak wygląda i nie zmieni się nic...

Moje poprzednie rozstanie bardzo źle przeszłam.
Pisalam tutaj pod innym nickiem. Niestety nie mogę wejść na tamto konto.


Wysłane z mojego SM-A605FN przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez dramaqueen25
Czas edycji: 2019-06-21 o 13:32
dramaqueen25 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-21, 14:42   #1555
PinkyBinky
Raczkowanie
 
Avatar PinkyBinky
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 67
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

No to i ja się dołączę. Moja historia:
Z chłopakiem byłam ponad 2 lata, zerwaliśmy w sierpniu zeszłego roku. Chłopak uprawiał drogie hobby, wciągnął mnie w nie na początku związku. Po czasie zaczął wydawać na to chore sumy pieniędzy, tak więc on się rozwijał a ja nie byłam w stanie bo nie miałam tylu pieniędzy. Otwarcie przyznał że hobby> ja. Przez to że nie było mnie stać nie mogłam spędzać czasu z jego znajomymi, gdzie ich spotkania to było około 7x w tygodniu. Nigdy mnie osobiście z tym znajomym nie przedstawił. Zerwałam z nim.
W grudniu pokłócił się ze znajomymi i przyszedł do mnie z podkulonym ogonem. Stracił też pracę, przez 4 miesiące siedział na utrzymaniu rodziców, przyszedł mi się wypłakać.
Było mi ciężko, bardzo go kochałam..
Musiałam tak naprawdę zmienić plany całkowicie po rozstaniu, bo planowaliśmy przeprowadzkę do innego kraju w tym roku. Dostałam dobrą pracę w swoim zawodzie, więc jestem zadowolona.
Ex poznał jakąś dziewczynę, obecnie mieszkają u jego rodziców.
Nasza wspólna przyjaciółka ostatnio powiedziała mi że podczas jednego z ich spotkań strasznie się na tą dziewczynę darł, bo zwróciła mu uwagę na ilość pieniędzy którą on wydaje na swoje zainteresowania, a potem nie ma kasy na życie. Cieszę się że mam to za sobą i nie muszę użerać się z czymś takim..
Najlepsze jest to że jakoś w styczniu dowiedziałam się że kochany ex zdradzał mnie przez cały czas z dziewczyną z grupy swoich znajomych. Chociaż teraz jest z kimś to raz na jakiś czas do mnie pisze, co ja po prostu ignoruje, mimo tego że czasem nie sposób ponieważ mamy wspólnych znajomych.
Cieszę że że zakończyłam ten związek, nie ważne jak ciężko mi było.
PinkyBinky jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-21, 14:46   #1556
dramaqueen25
Raczkowanie
 
Avatar dramaqueen25
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 39
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez PinkyBinky Pokaż wiadomość
No to i ja się dołączę. Moja historia:

Z chłopakiem byłam ponad 2 lata, zerwaliśmy w sierpniu zeszłego roku. Chłopak uprawiał drogie hobby, wciągnął mnie w nie na początku związku. Po czasie zaczął wydawać na to chore sumy pieniędzy, tak więc on się rozwijał a ja nie byłam w stanie bo nie miałam tylu pieniędzy. Otwarcie przyznał że hobby> ja. Przez to że nie było mnie stać nie mogłam spędzać czasu z jego znajomymi, gdzie ich spotkania to było około 7x w tygodniu. Nigdy mnie osobiście z tym znajomym nie przedstawił. Zerwałam z nim.

W grudniu pokłócił się ze znajomymi i przyszedł do mnie z podkulonym ogonem. Stracił też pracę, przez 4 miesiące siedział na utrzymaniu rodziców, przyszedł mi się wypłakać.

Było mi ciężko, bardzo go kochałam..

Musiałam tak naprawdę zmienić plany całkowicie po rozstaniu, bo planowaliśmy przeprowadzkę do innego kraju w tym roku. Dostałam dobrą pracę w swoim zawodzie, więc jestem zadowolona.

Ex poznał jakąś dziewczynę, obecnie mieszkają u jego rodziców.

Nasza wspólna przyjaciółka ostatnio powiedziała mi że podczas jednego z ich spotkań strasznie się na tą dziewczynę darł, bo zwróciła mu uwagę na ilość pieniędzy którą on wydaje na swoje zainteresowania, a potem nie ma kasy na życie. Cieszę się że mam to za sobą i nie muszę użerać się z czymś takim..

Najlepsze jest to że jakoś w styczniu dowiedziałam się że kochany ex zdradzał mnie przez cały czas z dziewczyną z grupy swoich znajomych. Chociaż teraz jest z kimś to raz na jakiś czas do mnie pisze, co ja po prostu ignoruje, mimo tego że czasem nie sposób ponieważ mamy wspólnych znajomych.

Cieszę że że zakończyłam ten związek, nie ważne jak ciężko mi było.
To ja przechodzę przez podobna sytuacje.
Z tym E jego hobby to jego auto.
Auto>Ja

Przez to jego hobby na nic nas nie stać.
Nie wychodzimy. Nie wyjeżdżamy. Bo zawsze jego auto ważniejsze.
Tylko ja tego jeszcze nie skończyłam.

Wysłane z mojego SM-A605FN przy użyciu Tapatalka
dramaqueen25 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-21, 15:05   #1557
PinkyBinky
Raczkowanie
 
Avatar PinkyBinky
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 67
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez dramaqueen25 Pokaż wiadomość
To ja przechodzę przez podobna sytuacje.
Z tym E jego hobby to jego auto.
Auto>Ja

Przez to jego hobby na nic nas nie stać.
Nie wychodzimy. Nie wyjeżdżamy. Bo zawsze jego auto ważniejsze.
Tylko ja tego jeszcze nie skończyłam.

Wysłane z mojego SM-A605FN przy użyciu Tapatalka
Przeczytałam sobie twój wątek i w dużej mierze wiem co czujesz. Mój ex też twierdził że skoro on zarabia więcej to może sobie to wydawać jak chce. Szkoda tylko że taka osoba wyda połowe pieniędzy na swoje hobby a potem okazuje się że nie ma na życie do końca miesiąca. U nas było tak że ex właśnie zarabiał duże sumy pieniędzy, mi nigdy nie pomógł chociaż było go na to stać. Natomiast kiedy to ja miałam pieniądze, on nie miał problemu żebym mu coś kupiła, dała czy podarowała drogi prezent który kiedyś dostałam.
Osobiście uważam że jakieś tam zainteresowania są naprawde ważne w związku ale nie kiedy stają się dla Ciebie ważniejsze od partnera i cierpi na tym twój związek.
A co do wyjazdów mój były kiedyś poinformował mnie półtora tygodnia przed wyjazdem zaplanowanym od trzech miesięcy że jednak nie wyjdzie bo wydał kase na sprzęt.
PinkyBinky jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-21, 15:11   #1558
dramaqueen25
Raczkowanie
 
Avatar dramaqueen25
 
Zarejestrowany: 2018-10
Wiadomości: 39
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez PinkyBinky Pokaż wiadomość
Przeczytałam sobie twój wątek i w dużej mierze wiem co czujesz. Mój ex też twierdził że skoro on zarabia więcej to może sobie to wydawać jak chce. Szkoda tylko że taka osoba wyda połowe pieniędzy na swoje hobby a potem okazuje się że nie ma na życie do końca miesiąca. U nas było tak że ex właśnie zarabiał duże sumy pieniędzy, mi nigdy nie pomógł chociaż było go na to stać. Natomiast kiedy to ja miałam pieniądze, on nie miał problemu żebym mu coś kupiła, dała czy podarowała drogi prezent który kiedyś dostałam.

Osobiście uważam że jakieś tam zainteresowania są naprawde ważne w związku ale nie kiedy stają się dla Ciebie ważniejsze od partnera i cierpi na tym twój związek.

A co do wyjazdów mój były kiedyś poinformował mnie półtora tygodnia przed wyjazdem zaplanowanym od trzech miesięcy że jednak nie wyjdzie bo wydał kase na sprzęt.
To nie Ten sam facet czasem?

W grudniu informował ze mam urlop w styczniu wziac jedziemy w góry.

Spoko. Ja nie znając go az tak dobrze odlozylam kase by miec na ten wyjazd.
Po czym on kase ktora mial na wyjazd wydał na sprzęt.

Nie wspomnę już o tym że caly miesiac pytal co chce na swieta oczywiscie informując mnie co on by chciał.
I jak to się skończyło? On dostal co chciał A ja nic bo kasy zabraklo bo w auto pakowal.
Z urodzinami bylo podobnie.dal mi kase na urodziny A potem nie miał za co jezdzic do mnie. Więc jedno wyszlo bo ja trafiłam.na dojazdy.




Wysłane z mojego SM-A605FN przy użyciu Tapatalka
dramaqueen25 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-21, 15:21   #1559
PinkyBinky
Raczkowanie
 
Avatar PinkyBinky
 
Zarejestrowany: 2018-08
Wiadomości: 67
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez dramaqueen25 Pokaż wiadomość
To nie Ten sam facet czasem?

W grudniu informował ze mam urlop w styczniu wziac jedziemy w góry.

Spoko. Ja nie znając go az tak dobrze odlozylam kase by miec na ten wyjazd.
Po czym on kase ktora mial na wyjazd wydał na sprzęt.

Nie wspomnę już o tym że caly miesiac pytal co chce na swieta oczywiscie informując mnie co on by chciał.
I jak to się skończyło? On dostal co chciał A ja nic bo kasy zabraklo bo w auto pakowal.
Z urodzinami bylo podobnie.dal mi kase na urodziny A potem nie miał za co jezdzic do mnie. Więc jedno wyszlo bo ja trafiłam.na dojazdy.




Wysłane z mojego SM-A605FN przy użyciu Tapatalka
Zgaduje że on sam wyda kasę na ten samochód a potem nie ma problemu żebyś ty mu jakoś pomagała?
Ja jestem dość rozsądna i od zawsze u mnie jest tak że napierw płace czynsz, rachunki, odkładam na jedzenie a potem co zostaje wydaje na jakieś wyjścia, rzeczy dodatkowe, ubrania i hobby. Nie wyobrażam sobie sytuacji w której mieszkam z facetem, mamy wspólnie zaplanowany budżet a potem on mi mówi w połowie miesiąca że wszystko idzie z moich bo mu 5 euro zostało na koncie bo wydał na swoje zainteresowania..
PinkyBinky jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2019-06-22, 10:24   #1560
Dolczi
Zakorzenienie
 
Avatar Dolczi
 
Zarejestrowany: 2013-03
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 3 517
Dot.: Rozstanie z facetem, część XL.

Cytat:
Napisane przez Napapiri Pokaż wiadomość
Cześć Dziewczyny

Chciałabym opisać Wam historię mojego toksycznego, na szczęście już byłego związku. Sprawa jest bardzo świeża, rozstaliśmy się kilka dni temu. Oboje jestesmy przed 30tką, zwiazek trwal 1,5 roku.
Przed wejściem w nasz związek przyjaznilismy sie (choc oboje bylismy w zwiazkach), bardzo czesto rozmawialismy i spedzalismy duzo czasu wspolnie, w wiekszym gronie. Myslalam, ze go znam,bo mowilismy sobie "o wszystkim".. a jednak bardzo sie mylilam...Juz wtedy widzialam, ze zle traktuje swoja ówczesna dziewczyne ( tj. pisanie z bardzo duza iloscia dziewczyn o seksie, fantazjach seksualnych oraz innych sprawach, na imprezach firmowych tanczenie w niewybredny sposob z jedna z takich dziewczyn, nie szanowanie uczuc i potrzeb tamtej dziewczyny). Ale z tego co mowil, ja jestem wyjatkowa, bo "taka sama jak on"- chodzilo o podobne podejscie do zycia, zblizone poczucie humoru. Podobno sie we mnie zakochal i nagle inne dziewczyny przestaly go interesowac. Wierzylam mu i w zasadzie przez jakis rok nie mialam wiekszych podstaw do tego, zeby mu nie ufac. Sam z wlasnej woli poucinal kontakty z przeszlosci, czym mi bardzo zaimponowal.
Niestety od samego poczatku bylo zle- klotnie o blahostki przeradzaly sie w awantury, ktore konczyly sie tym, ze mnie wyzywal np. mowil wprost, ze niczego w zyciu nie osiagnelam (skonczylam studnia na dobrej uczelni+ sama sie wtedy utzrymywalam, co zawsze uwazalam za moj sukces i bylam z tego dumna, natomiast on nie zdal nawet matury), ciagle mowil, ze jestem przewrazliwiona, ze wymyslam, ze powinnam isc do psychologa. Mowil mi, ze ja go mecze, ze ma mnie dosc, ze go unieszczesliwiam, ze on jest mlody i powinien swoje zycie w tym wieku spedzac na zabawie, a nie na klotniach ze mna, bo czuje sie jak dziadek. Dodatkowo, wypominal mi liczbe partnerow seksualnych, mowiac, ze jestem latwa, przy czym liczba jego dziewczyn jest dwukrotnie wyzsza niz moich partnerow (ale przeciez mezczyzna to co innego, podwojne standardy). Zawsze wpedzal mnie w poczucie winy, tak manipulowal sytuacja, ze pomimo iz to ja czulam sie skrzywdzona i moglabym oczekiwac przeprosin, to plaszczylam sie przed nim i przepraszalam. Gardzil innymi ludzmi, w tym mną, mowiac, ze sa idiotami, debilami, ze jesli ktos dobrze nie zarabia, to on do takiej osoby nie ma szacunku. Marginalizowal moj wklad w ta relacje oraz to, ze np.przed jego powrtoem z delegacji sprzatam i gotuje w domu, robie zakupy i mysle o tym co zjemy na sniadanie, tak, zebysmy juz mogli skupic sie tylko na sobie, a nie na przyziemnych sprawach. To uslyszalam, ze powinnam to robic z dobroci serca, a nie zeby potem mu to wypominac, a tak w ogole to jego stac na to, zeby ukrainka mu sprzatala, a jak bedzie glodny to zamowi sobie pizze. Rece mi opadaly po jego tekstach, nie mowiac juz o tym, jak mnie to wszytsko bolalo...
Po jednej z klotni, w ktorych wykrzyczal mi, ze to koniec, ze juz nie chce ze mna byc (i wypominajac, ze jestem za slaba, zeby go zostawic, ze nie stac mnie na zostawienie go- pod wzgledem emocjonalnym, bo finansowo zawsze bylam niezalezna) cos we mnie pęklo.. Stwierdzilam, ze naprawde mam dosc i nie mam juz w zasadzie o co walczyc, skoro wprost mowi mi, co mysli.
Kilka dni pozniej poinformowalam go, ze sie wyprowadzam. To byl przelomowy moment, bo na pare dni stal sie innym czlowiekiem. Takim, ktory mnie urzekl na poczatku- wysluchiwal mnie, dawal mi w ogole powiedziec, co mysle, nie krytykowal. Powiedzial mi tez wiele komplementow, ktorych nie slyszalam od miesiecy, a bardzo potrzebowalam..np.,ze jestem wartosciowa kobieta i najlepsza, jak zna. Na bardzo krotka chwile dalam sie z powrotem omotac, ale na szczescie decyzja o wyprowadzce byla juz podjeta. Zaproponowal wizyte u psychologa, poszlismy na terapie, na ktorej mialam wrazenie, ze rowniez manipuluje, gra, wybiela siebie. Oczywiscie, jak najbardziej dopuszczam do siebie mysl, ze ja tez mam swoje wady, nad ktorymi musze pracowac i zamierzam to zrobic.
Niemniej jednak szala goryczy przelala sie, gdy odkrylam, ze jednak pisze z co najmniej jedna dziewczyna (o ja glupia, na co liczylam?), a moze jest ich wiecej? A dodatkowo na meskim wypadzie z kumplami nie byl wobec mnie fair- w jakim stopniu- to wie tylko on sam.
Od tych wydarzen minelo kilka dni, a ja jedyne co czuje to ulge. Czuje sie, jakbym wygrala los na loterii, jak wraca do mnie moja radosc zycia i optymizm. Ten czas z nim, to byl ciagly stres, klotnie, ciche dni, pretensje, moje przepraszanie, utrata godnosci i szacunku do samej siebie pytania dlaczego na to pozwalam, czemu nie uciekam). Nie wiem, czy to jest jeszcze kwestia szoku czy po prostu tak dobrze znosze odizolowanie sie od niego.

Dziekuje, jesli ktos dobrnął do końca.
Przepraszam za chaotyczne opisywanie tych sytuacji, ale gdybym szczegółowo je przytoczyła, post byłby 3 razy dłuższy.
Dziewczyny, czy któraś też miała podobne odczucia po rozstaniu?
Hej
Jak ja Cię rozumiem. Ja w relacji ze swoim ex też wiecznie czułam się winna. I to ja zawsze przepraszałam - nawet wtedy gdy nie byłam winna. Wiecznie wpędzał mnie w poczucie winy toksyk. I zaniżał poczucie własnej wartości. Po tym jak to zakończyłam cierpiałam. Nadal mam czasem gorsze dni. Ale wiem, że zrobiłam dobrze. Odzyskałam spokój. Relacja z nim to był ciągły stres. Non stop uważałam na to co mówię/piszę żeby przypadkiem nie nadepnąć mu na odcisk. Obrażał się o każdą bzdurę, którą normalni ludzie ew. by sobie wyjaśnili i puścili w niepamięć. Nie mam z nim kontaktu od 2 miesiecy. I nawet nie kusi mnie by do niego pisać/dzwonić.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
WYMIANA


Nie znoszę osób przemądrzałych, których ich ZAWSZE musi być na wierzchu. I do tego w ich mniemaniu ZAWSZE mają rację.

Dieta cud- seks i głód.

Dolczi jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-05-06 20:33:29


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 14:33.