Zagroda babuszki cz.4

[Emmi123]

Dzień dobry

Lenifo A Ty o królu Arturze, to mijamy się zainteresowaniami. Aczkolwiek średniowieczne budowle nadal zwracają mą uwagę ale już nie taką jak dawniej. Dawniej, tak... wręcz fascynował mnie ten świat. Dziś skłaniam się ku ,,teraźniejszości". W cudzysłowie, bo większość ogrodów, które z przyjemnością oglądam są założone w przeszłości. Ale to taka bliższa przeszłość .

Mam plany na dzisiaj. Jest nawet szansa na ich realizację. Więc życzę miłej soboty i piszcie, abym miała co czytać

[cicha722]

Dzień dobry śniadanie i zaraz idę otworzyć kurnik. Kogut już od dawna pieje że poranek zachmurzenie duże u mnie i chyba coś kropi. Dziękuję Kobietki mam nadzieję że będzie dobrze z projektem. Dużo zajęć z tym mam. Pozdrawiam serdecznie i życzę miłego dnia Wam

---------- Dopisano o 07:55 ---------- Poprzedni post napisano o 07:51 ----------

Lenifo współczuję śmierci Przyjaciółki

[Emmi123]

Lenifo dopiero teraz doczytałam twój dopisek. Współczuję. Ile lat dożyła?

Cicha hejka. Jeszcze trochę i zrobi się tak pięknie z rana i się będzie z przyjemnością otwierało kurnik.

[lenifa]

Była mniej więcej w moim wieku. Nigdy nie zapytałam ile ma lat. Była moim aniołem stróżem w najtrudniejszym momencie mojego zycia. Nawet jej nie powiedziałm do widzenia. Po prostu każda z nas poszła w swoim kierunku po spacerze, a ja nie wiedziałam, że nie wrócę na swoje ściezki bo mnie zycie pogna gdzie indziej w sposób nagły. Nie wiem czemu tak jest, ale moje życie to pasmo takich nagłych i gwałtownych zmian. Wszystko wtedy staje się do góry nogami i nic nie jest tak jak wcześniej. Czasem jest to zależne od czlowieka, czasem nie. Tych perturbacji było więcej, ale takie najbardziej istotne co pamietam, to jak zachorowalam na odrę i w sumie straciłam przytomność w wieku 7 lat, to świat dzieli się nad przed i po. Bo jak tę świadomośc odzyskałam, spakowali mnie jak jakiś tobołek i wywieźli z mojego raju na ziemi na Kraków. W ogóle nie wiedziałam że mamy się przeprowadzać. Po prostu odzyskałam przytomnośc w pustym pokoju, bez niczego, bez nikogo i tylko moje łożeczko stało na środku pokoju ze mną. A potem Stan Wojenny w poniedziałek rano poszlam do pracy, a popołudniu już byłam wymeldowana z Krakowa i z jedną walizeczka wyjeżdżalam z miasta bez prawa powrotu. To ostatnie też tak bylo. Do przyjaciólki powiedziałam część i że będę za 2 tygodnie. A potem się okazalo, że nie mogę wrócić i nawet zdalnie likwidowali moje szafy, biurko, i wszystko co mnie otaczalo. Tak, że w jakimś sensie zazdroszczę ludziom stabilizacji.

Przyjaciółka nie mówiła po polsku. I ja mam duże problemy językowe. Nie wiem jak ona to robiła, bo to nie moja zasługa, że duzo rozmawiałyśmy i to prawie płynnie. Miała taki specyficzny talent tak bym to nazwała. Wyprzedzała mnie myślą i kiedy widziała że mam problem by dokończyć zdanie, sugerowała slowa których mogłabym użyć albo pokazywała na migi. I to wszystko bylo tak bezstresowe, że potrafiłysmy rozmawiać o filozofii, religii, przyrodzie, ludziach, świecie, o bądź czym. A jak wiecie mam klopoty językowe i na pewno nie jest to moja mocna strona. W zyciu bym nie potrafiła gadać z innymi w obcym jezyku tak bezstresowo. Łaziłyśmy po lasach. Nie zawsze razem, bo ja preferowałam raczej samotne te wycieczki, ale ona nauczyła mnie wszystkich ścieżek w tym lesie. A las był ogromny. On się ciagnie tak z 30 km. Więc chyba raczej nie tak wyobrażamy sobie typowe niemki. Zauważyłam, że jak tak wędrowałyśmy to ona była niezwykle życzliwa ludziom. Miała cudny różany ogród i w tym ogrodzie jeden spory krzak borówki amerykańskiej. Mam przed oczami jak spacerowałam z wnuczkiem a ona zbiegła ze swojego pagóreczka i przyniosła miskę boróweczek dla mojego wnusia. Zbiegla na bosaka, tak jak stała. Mój wnuczek lubił jej tajemniczy świat pod różami. Taki co to nie było go właściwie widać na pierwszy rzut oka. Niby typowo niemiecki Ale to były różne bajkowe postacie, tyle, że trzeba bylo czesto podnieść gałęzie róż aby je zobaczyc. Znała się na różach i w jej różanym ogrodzie można było zobaczyć przeróżniaste ich gatunki. I u niej po raz pierwszy widziałam oną zieloną różę.

Emmi - O zamku króla Artura wspomniałam, bo on był celem podróży wtedy gdy zobaczyłam ten cudny ogrod koło małego kornwalijskiego domku. Nie był to zamek, ani posiadłość, ot mały stary kornwalijski domek. Więc nie trzeba żadnych wielkich posiadłości aby stworzyć taki mały raj na ziemi. Karol ma zapewnie swoich ogrodników. A w tym domku była jedna babcia która uczyniła ten mały cud. Skąd wiem że babcia? Bo w momencie kiedy przejeżdżalismy obok, pracowała w ogrodzie.

[herbatka99]

Lenifo,przeczytałam twoje pisanie i się zdziwiłam. Twoja przyjaciółka nie mówiła po polsku? Coś napisałaś że była Niemką? Mówiłyście po niemiecku? Nurtuje mnie ta historia, zadziwiająca

A jak cię zwolnili z pracy, w stanie wojennym to chyba byłaś działaczką Solidarności. Tak myślę. To jesteś kombatantką.

Wyjaśnij trochę ,ciekawa jestem

U nas 9 stopni, ciepło. Xamówiłam materiał na sukienkę ,zielony! Pokażę jak przyjdzie. Nigdy jeszcze nie miałam zielonego.

Monitory kłamią więc kolor zieleni jest tak naprawdę niewiadomą,

[lenifa]

Herbatk9 - Najpierw napiszę zdanie o którym pomyślałam przed chwilą a potem ci powiem co to było za kombatanctwo

Życie jest bardzo dziwne, ktoś sadzi jaśminowiec to jakby komuś ratował życie. I nawet nigdy się o tym nie dowie. Male cuda mają wielką moc. Pamiętam każdy sliczniasty ogródek który spotkałam w swoim życiu. Ratował mnie wtedy i do dziś dzień jak sobie go wspomnę. Ogrodniczki ratują ludzi. Nawet o tym nie wiedząc.

To tak jak z ta krakowska antykwariuszką, co szukałam książek Arctowej. Ona mi mówi - "Mam ale nie sprzedam. Ta książka mi ratuje życie. Jak już nie daję rady to sobie czytam". Więc po drodze są takie cuda, które ktoś nieznany nam zostawia jak jakąś poręcz gdy słabniemy. I może to być krzak jaśminowca.

A te czasy Solidarności? Noż chyba błąd każdego solidarnościowca Herbatko. No może nie każdego ale większej ich części. Chcieć dobrze to także znaczy nie wycofywać się w nadziei, że to coś zrobi ktoś inny. Oni mnie nie zwolnili z pracy, a przenieśli w trybie natychmiastowym do innego województwa. No i można powiedzieć, że poszli mi na rękę. Dostałam alternatywę - Albo nie pojadę na własny ślub, albo pojadę natychmiast bez prawa powrotu do Krakowa. To nawet śmiesznie dziś brzmi. No ale tak było. W każdym razie prawda o tych czasach jest zupełnie inna niż się uważa. No i nie jestem żadną solidarnościową bohaterką. Chyba więcej koleżanka co rozrzucała ulotki ze schodów w firmie

Herbatko tak ona była niemką i rozmawiała ze mną po niemiecku a ja "kali zabić gołąb lecieć", a jej to nie przeszkadzało. Lapała co ja mam na myśli. Bo ja niemieckiego uczyłam się bardzo wiele lat, nawet jeździłam z książką do niemeickiego, nawet robiłam sobie karteczki notatki się ucząc przez wiele lat. A jakbym teraz miała coś zaniemczyć to stop. Pustka w głowie I są ludzie co tak mają. Może to rodzinne? Nie wiem. Ale była osoba w rodzinie, co wyjechała do Stanów jako młoda dziewczyna i do końca życia nie dała rady nauczyć się po angielsku. A wiem to bo mi to opowiadał jej wnuk. Więc nie każdy wszystko może.
Nawet miałam pomysły i wynalazki jak to rozwiązać. No ale część z nich w inny sposób została zrealizowana i np w necie nie mam bariery językowej.

[Emmi123]

Lenifo Piękne wspomnienia masz i to jest też cenne. Tak czasami bywa, że nie wiemy co nas czeka zaraz za rogiem. Wiele razy jest tak, że zaledwie dzień wczorajszy staje się bardzo odległy do dnia dzisiejszego.

Herbatko Czytam Cię, ostatnio jakoś tak umykało mi chociaż parę słów do Ciebie, ale czytałam Ten tydzień był ciężki dla mnie psychicznie (zawodowo). Marzec plasuje się na poziomie przyjemnego ale zobaczymy... oby nie zapeszyć, ale naprawdę chciałabym już odpocząć. Od września ciągle coś i coś i takie parcie mocne w działaniu. Ale to nie tylko ja, już słyszałam od koleżanki, że chciałaby już wakacje, czyli też ma maraton. A podobno w szkołach nic się nie dzieje i są nudne :/ .

---------- Dopisano o 11:05 ---------- Poprzedni post napisano o 11:04 ----------

Mało nas. hop hop!! Gdzie są niepiszące Zagrodzianki?


Jeszcze pomarudzę trochę :P . Miała być słoneczna pogoda a jest pochmurno. Szkoda. A może i dobrze? Bo korciłoby mnie aby coś działać... a tu jeszcze trzeba chwilę zaczekać.

[herbatka99]

Emmi, zagrodzianki mało piszą bo chyba już wiosenne prace w ogrodach rozpoczęły. A ty już coś działasz? Zbliżają się siewy pomidorów . Jeszcze ziemi na rozsady nie mam. Może zamówię na Allegro.

---------- Dopisano o 11:41 ---------- Poprzedni post napisano o 11:37 ----------

Jeżeli chodzi o tematy szkolne to się cieszę że mam już to za sobą.wnuczki w Ameryce to i szkolne sprawy amerykańskie. Inaczej niż u nas.

Ale dzieciaki wszędzie muszą się uczyć.

Nieraz nurtuje mnie taka myśl : jeżeli Chopin musiałby chodzić do takiej szkoły jak dzisiaj ,to czy skomponował by swoją muzykę.

[lenifa]

Co do Chopina? Nie wiem. Mozliwe, że został by sobą ale nikt by o nim nic nie wiedział. Ponieważ zawsze środowisko ma ogromny wpływ. Nie tylko wspierający ale często dołujący, doprowadzający do bezsilności.

A co do działalności ogródkowej. No jedynie balkon w tym momencie mogłabym teoretycznie przygotować gdyby nie pewna kartka na drzwiach balkonowych. A na tej kartce pisze: Zakaz wyjścia na balkon. Rozważając ten temat wyjście na balkon będzie możliwe dopiero w sierpniu. No ale wpadne w krakowski ogródek w maju. Tyle, że nie wiem co tam ocaleje, bo brat rządzi tam teraz a jest to nieprzewidywalne.

[herbatka99]

Lenifo z Chopinem to sprawa jest prosta i prozaiczna. W podstawówce tyle przedmiotów, matma biologia geografia ,co tam jeszcze, w liceum jeszcze wiécej. Nie miałby czasu biedak zajmować sié muzyką, starzy by cisnęli o lepsze stopnie. Matura za pasem a on brzdąka na fortepianie. A pamiętajmy że umarł w wieku 39 lat

[lenifa]

W tym kontekście możesz mieć rację Herbatko. Usiłuje sobie wyobrazić Chopina rozwiązującego równania z matematyki, albo budowę komórki Noż w szkolnictwie reformy polegały na przefarbowaniu farba olejną lamperii Brak czleka co myśli na tym polu. Ale miejmy nadzieję, że ktoś błyśnie jak supernowa i ogarnie calość. Ja tak się zastanawiałam jak to powinno wyglądać, no ale ja nie mam nic do gadania w tej kwestii.

[cicha722]

Właśnie chciało by się już coś w ogródku porobić a tu za wcześnie. Byłam tacie po leki w miasteczku nieopodal i pod kwiaciarnia stały prymulki i bratki. Miałam chęć je kupić ale jeszcze mówią zimę na przyszły tydzień i dałam sobie spokój na razie. Jak jechałam to dużo osób grabilo liście i patyki po zimie przy ogrodzeniach i na podjazdach.

[Emmi123]

Trafiłam w sieci na artykuł o przecinających się pokoleniach za sprawą Internetu-postępu. Pokolenia przed, w trakcie boom, i obecnego. Ale uderzyło mnie zdanie, że obecne pokolenie w sensie pozytywnym i tym właściwym ,,upodabnia się do stylu amerykańskiego" I zadałam sobie pytanie, po co? Jesteśmy Polakami i powinniśmy sami tworzyć drogę a nie iść gdzieś tam, za kimś. Po co nam stawanie się jak ktoś tam? Muszę to przetrawić.

---------- Dopisano o 20:06 ---------- Poprzedni post napisano o 20:03 ----------

Miałam bardzo udany dzień, spotkałam się z psiapsiółą. Muszę częściej wyjeżdżać stąd. Od razu lepiej się czuję

[lenifa]

Emmi nie za bardzo ogarniam o których pokoleniach mowa jest. Może podaj link. Na pewno teraz robię za najstarsze, chociaz niekoniecznie. Prawdę mówiąc to mi się najbardziej spodobało w necie, że znikała bariera pokoleniowa, wiekowa i z każdym rozmawiało się jak czlowiek z czlowiekiem. Chociaż wiadomo, że nie każdy onym człowiekiem jest. Na necie jest wszystko i upiorne postaci i boty i ludzie. Jak weszłam na net, wcale nie byłam najstarsza. Miałam 40-kę Wydawalomi się że jestem staruszka haha. Był rok 99, więc już 25 lat jestem w tym matrixie. Wowczas najstarszym był czlowiek mający dobrze po 70-ce. Przyjaźniliśmy się. Niestety zmarl. Gdyby żył miałby setkę teraz.

I ten Net sprzed 25 lat to było całkiem inne miejsce.

Zapomniałam dodać.Mam zdanie o tym kim się ludzie stają i dlaczego. I jaki ma na to wpływ Net ale nie tylko. Tu ma wpływ wszystko, historia, sytuacja, mnóstwo rzeczy. Ale tak zawsze było. Teraz w te grę wplatał się net. Wszystko dzieje się dużo szybciej. A co do szybkości, to każdy wię, że jak się za bardzo rozpędzi to się można na wirażu (nie nie nie pomyliłam się nie chodzi mi o wizaż a o wiraż) wyłozyć i jest .... niech każdy sobie pomysli co chce. Cale pokolenia emigrowały za chlebem. jak jakie plemiona koczownicze sprzed wieków. Emigracja to nie tylko zmiana miejsca, czy zasobności kieszeni (Tu też wygląda bardzo różnie) ale zmiana obyczajów, myślenia i bądź co. Puszczają wielu ludziom hamulce jak wychodza poza swoje środowisko. I wszędzie sa ludzie i ludziska. U nas i w innych krajach. Pisałm o niemcach wcześniej, Tak poznałam tam cudownych ludzi i wielkie serdeczne dusze, ale i natknełam sie na drugą stronę medalu. Tak jest w każdym kraju i tak jest na Necie.

[Emmi123]

Dzień dobry
Lenifo Pokolenia Z, Y , X itd. Tu jest krótko i zwięźle np: https://inpost.pl/aktualnosci-pokole...o-ich-wyroznia . Skupiłam się na pokoleniu X i rzeczywiście trafiłam gdzieś słuszne określenie, że to pokolenie osób ,,młodo - dorosłych". Natomiast nie zgadzam się z opinią, że żyliśmy w jakimś ,,chaosie" i ten X przyklejono nam, ,,bo nie mieliśmy planów życiowych". Ale mnie Lenifo, chodziło w tym temacie o co innego. O ciągłe Polaków dążenie do stania się ,,na wzór..." jakieś tam państwa. Po co nam to? Mamy swoje państwo, swoją kulturę i swoją osobowość. Przykładowo Japończycy, tworzą własną kulturę i się jej trzymają.

---------- Dopisano o 07:48 ---------- Poprzedni post napisano o 07:45 ----------

Annorl

---------- Dopisano o 07:54 ---------- Poprzedni post napisano o 07:48 ----------

Obserwuję od co najmniej 2 tygodni wzrost ptasich dźwięków. MM wyłonił z nich nawet szpaków, ale naszych jeszcze nie ma. Idąc działką słyszę nowe trele, czyli mimo, że nie widzę, to słyszę, że niektóre już powróciły. Ale nie ma jeszcze budowania/naprawiania gniazd.

Jak już o ptakach, to przypomnę, że trochę zmieniły się zasady wycinki drzew i jest mocno obostrzenie od 1 marca do 15 października z uwagi na okres ptasich lęgów.

[cicha722]

Dzień dobry Emmi też zauważyłam więcej ptasich treli miłe są dla ucha. U mnie słonko świeci kury wypuściłam. Piję kawę. Wyciągnęłam mięso na rosół z zamrażarki. Miłej niedzieli

---------- Dopisano o 08:19 ---------- Poprzedni post napisano o 08:17 ----------

Emmi spotkania z przyjaciółmi krzepią serce i duszę

---------- Dopisano o 08:19 ---------- Poprzedni post napisano o 08:19 ----------

Kupiłam kijki mamy zamiar chodzić z koleżanką na dalsze trasy

[Emmi123]

Cicha cześć ranny ptaszku Rosół u Ciebie? Rano pomyślałam, że zjadłabym jakąś zupę ale nie mam jeszcze pomysłu. Muszę sprawdzić czy mam wkład mięsny. U mnie kury jeszcze pozamykane czekają na MM. A on właśnie smacznie chrapie



Jakiś wiatr się wzmaga. Może przepcha te chmury co to wiszą mi nad głową. A od rana powinna być słoneczna pogoda. Chyba, że z pogodynką mamy inne określenie dla ,,słonecznej pogody"

---------- Dopisano o 08:24 ---------- Poprzedni post napisano o 08:22 ----------

Napisane przez cicha722

Emmi spotkania z przyjaciółmi krzepią serce i duszę

---------- Dopisano o 08:19 ---------- Poprzedni post napisano o 08:19 ----------

Kupiłam kijki mamy zamiar chodzić z koleżanką na dalsze trasy

Jak najbardziej. A my się znamy jeszcze z podstawówki. Zupełnie inaczej się rozmawia. Kijki? Ooo!!! To wirtualnie razem z Annorl . Liczę na piękne opowieści ze spacerów

[cicha722]

Emmi będę zdawać relacje z wypraw u mnie zawsze w niedzielę rosół taka tradycja

[Emmi123]

Cicha Tradycja - jakie to piękne słowo.

Oooo! Przebija się słonko

Aż wyszłam na taras zobaczyć co się dzieje, że mój pies i sąsiadów tak ujada. A to niedzielni spacerowicze kurcze, czy oni nie mogą spacerować przy swoich posesjach i taki rwetes serwować swoim sąsiadom? Oszaleć można.

[lenifa]

Tu masz rację Emmi z tym dążeniem do tego co gdzieś. Ale to nie wzieło się z nikąd, bo ju Słowacki o tym pisał i w jakimś sensie nie tylko on.
"Polsko! lecz ciebie błyskotkami łudzą!
Pawiem narodów byłaś i papugą;
A teraz jesteś służebnicą cudzą —
Choć wiem, że słowa te nie zadrżą długo
W sercu — gdzie nie trwa myśl nawet godziny:
Mówię — bom smutny — i sam pełen winy!"

No więc problem w jakimś sensie przypisany do nas. I ciągnie się historycznie bardzo długo. Każde tragiczne wydarzenia w historii pozostawiają spaleniska nie tylko rozumiane dosłownie, ale spaleniska w ludzkich duszach. I to ma konsekwencje w nowych pokoleniach. I tu nie da się tak do końca uogólniać, bo to zbiór bardzo róych sytuacji. I one się dzieją ciągle. I to jest zbiór różnych doświadczeń w skali rodziny, wioski, czy innego środowiska. Czasem tragicznych. No i teraz weź i pomyśl. Rodzą się nowe dzieci i co najczęściej robią rodzice. Część już ma problemy, bo psychika nie jest to tamto. To ma wpływ na dzieci. Uczą się świata z tymi skazami, a nawet jak masz dobrych i troskliwych rodziców, to naturalne jest że chcą jakoś dzieci ochronić przed tym. Stawiaja na próg własnego domu. To mi to wszystko trudno tak wyłożyć, bo temat ogromny a ja usiłuję zamknąc go kilkoma zdaniami. No ale wtedy dziecko i tak zderzy się z tym wszystkim czasem boleśnie. Czyli tak całkiem ogólniaście, to jakie jest nowe pokolenie to zbiór wydarzeń i spraw wcześniejszych, albo raczej ich konsekwencji. I tu mi się przeplata problem narcyzmu i psychopatii, ale musiałabym wleźć w kolejny ogromny temat. Więc tylko powiem, że uważam, że to ma związek.

Więc czlowiek i to co się w nim i z nim dzieje, to jest jakaś tam wykładnia rónych spraw, czasem historycznych. Bo człwoiek nie jest zrzucony na ziemię jako ukształtowana jednostka, ale wychowuje sie w jakiejś rodzinie, w jakimś środowsku i zyjemy wokół róźnych ludzi, różnych spraw, a czasem ból jest tak ogromny że zamykamy własne drzwi na innych.

Może w tym moim sposobie myślenia o tym jest dużo moich osobistych doświadczeń. Zwłaszcza wyjazd do NRF w 74 roku. Miałam 16 lat i jechałam sama. Była to dośc niezwykła podróż, bo tak na zdrowy rozum patrząc z perspektywy czasu w tamtych realiach, to ja sama bym nie puściła 16 letniego dziecka w taką podróż w tej sytuacji. No ale może nie do końca zdawali sobie z tego sprawę. Uchodziłam za rezolutna panienkę i dość samodzielną. I pamiętam przekraczani granicy niemiecko-niemieckiej i oną ślązaczkę z pociagu co pertraktowała o moją osobliwość i być może tym uratowała mi życie. I pamiętam one sklepowe bogactwo i te zakupy i tę szafę pełną modnych ciuchów i ten luz i badź co. A jednak po miesiącu pobytu tam pomyślałam, że ten cukierkowy, bogaty świat, mnie nudzi. I pamietam jak z pociągu patrzyłam na granicy z pewnym wzruszeniem, że widzę tę naszą wtedy polską szarość.

Ech można by dużo pisać a trzeba zająć się śniadaniem.

Jak tylko mi żeberko wróci do normy, a to może być jeszcze 2 tygodnie, to znalazłam też kijki! Mam! Bardzo się ucieszyłam. Tęskniłam za nimi a myślałam że w tych zawirowaniach wyjazdowych, zaginęły nie wiedzieć gdzie.

[Emmi123]

Lenifo Dawniej dzieci były bardziej samodzielne i może ludzie inni? Ileż to razy prosiło się konduktora czy kierowcę autobusu aby zaopiekował się samotnie jadącym starszym trochę dzieckiem i przekazał na jakiejś tam stacji/przystanku osobie, która je odbierze. Dziś? Od razu niebieska karta się kłania. Nie do pomyślenia. Czy rzeczywiście wtenczas świat/ludzie był lepszy? A może słaba świadomość niebezpieczeństwa? Trudno powiedzieć. Ogromny wpływ na społeczeństwo mają mody psychologiczne, które często powinny mocno stuknąć się w głowę - moje zdanie.

Może pomogło by w przelaniu myśli pisanie krótkich zdań? - taka myśl mi się zrodziła. W każdym razie właśnie jak piszesz, mamy swoją historię. Mało kto wie, że tuż przed wybuchem II wojny światowej, to właśnie w Polsce pojawił by się film w kolorze. Mocno się rozwijaliśmy wtenczas. Może właśnie przez to wybuchła wojna? W każdym razie historia danego państwa kształtuje jego osobowość, jego tradycje, jego styl. Ameryka ma swoje, Hiszpania jeszcze inne. A my ciągle na kogoś wpatrzeni i do kogoś staramy się dołączyć/ dorównać? Po co? Właśnie te nasze doświadczenia, przeżycia, traumy mają nas odzwierciedlać. Amerykanie mają swoje traumy np: pod kątem osób o innej skórze niż biała, to ich trauma. Jak najbardziej wymieniać się technologią, różnymi rzeczami, współpracować, ale nie stawać się kimś, kim nie jesteśmy. Gdzie nasza własna osobowość? Mój czas wchodzenia w dojrzałość to moda na cudowne wszystko co obcokrajowe, a rodzime to dno. Pamiętam jak sama przebijałam się na Kafe, z zainteresowaniem do produktów rzemiosła polskiego. Ależ było ciężko się przebić. Porcelana angielska, bibeloty francuskie a niemieckie - coś tam. Szał na made in China. Nie jestem przeciwniczką ale gdzieś w tym wszystkim powinna być nasza polskość. Bolesławiec się przebił. Chociaż nazwiska polskiego się nie uświadczy, ale przebił się dopiero w 1980 roku.

[lenifa]

Tak masz rację Emmi też mnie niepokoją te mody psychologiczne. Tym bardziej że i w psychologii wiele spraw jest jakby wyciszanych. Takie mam wrażenie. Inne nagłaśniane wg jakiegoś ukierunkowanego spostrzegania.

Przypomina mi się zdjęcie, które kiedyś pstrykłam na ulicy na jakimś festynie. Facet zdolniasty zresztą, rzebił drewnianego kwiatka piłą mechaniczną. Okoliczności i otocznie narzuciły mi skojarzenia, że tak wygląda nasz świat.

Skąd się to bierze? Z bezkrytycznego podejścia do wiedzy? Złudzenia, że jeżeli coś tam wiem to już wiem wszystko. To jak z malowaniem. Ot namaluję coś wezmę farby, noż umiem malować i tam obrazek jak talala. I tak patrzę bo jeden mi stoi przed oczami. Cholera lewa powieka krzywa a nos lekko świśniety A jak malowałam nie zauważyłam. Tak że herbatka to jest geniusz malowania, a ja to mogę nawyżej do przedszkola się w tym celu udac I w tym bałaganie w postrzeganiu ludzkość wybiera się na Marsa a nie wie co ma koło siebie.

Nie wiem czy nawet tak potrafię z tymi krótkimi zdaniami, bo prawdę mówiąc to ja się skracam. No bo to trzeba sie naklikać, a czasem literówka się zrobi bo np klawiszek nie zareaguje na moim starym kompie. No i nie buduje tu jakowejś narracji z wypracowaniem jakimś a pisze całkiem na zywo. A na żywo to mysli latają z kąta w kąt i czasem mogą się wydawać bez uzasadnienia.

Haha porównując to weź taką pralkę automatyczną, ma różne opcje i coś ci zaczyna migac a nie wiesz co, bo głupia pralka nie wyartykułowała ze swojego istnienia że za nim kryje się cały system, a my się na tym w ogóle nie znamy. Na dodatek nie chce nam się rozkminiac o co w tym chodzi. No ale pralka to pralka i będzie migac póki jej się dopływ prądu nie wyłączy.

Co do doceniania tego co polskie, to już są efekty niedoceniania. Jeżeli kogoś to pocieszy, to Niemcy zrobili ten błąd wcześniej, nie doceniając tego co niemieckie. A oni też mieli swoje plusy, niestety myślę że wiele rzeczy utracili. Bo niemcy z roku 74 a dziś to jest całkiem inny kraj.

[Emmi123]

Lenifo Z prostymi zdaniami to taka moja jedynie propozycja. Sama musisz sprawdzić jak Ci lepiej. Może tymi krótszymi zdaniami łatwiej uporządkować czy złapać myśl? No właśnie... ,,Niemcy zrobili ten błąd wcześniej" I tak jest z wieloma sprawami. Wgapiamy się w ten ,,Zachód" leziemy jak ślepoty, a Oni często z czegoś rezygnują, wychodzą i wracają do poprzedniego - do tego co nadal jest u nas. Ale nie! My musimy jak te ślepce... a może osły (przepraszam zwierzęta) leźć tą drogą i sprawdzić czy będzie tak samo . Drażni mnie to od lat.

Mam słońce . MM działa w ogrodzie. Przyłapałam go na siedzeniu na krzesełku. I bardzo się cieszę, bo ma możliwość popatrzenia na przyrodę, posłuchania pięknych, ptasich treli. Można powiedzieć, że w końcu od tego jest niedziela. Ale ja powiem inaczej -od tego jest przyroda w naszym otoczeniu, aby każdego dnia móc na nią popatrzeć i posłuchać.

Spróbuję po nowoczesnemu - obciach żyć wśród przyrody i jej nie znać

---------- Dopisano o 12:52 ---------- Poprzedni post napisano o 12:47 ----------

Zjadłam ogórkową z naszego kiszenia. Ach!!! Jakie pyszne. Nie wiem czy jeszcze nie zjem i idę łapać witaminkę D3
Obudziły się u mnie forsycje, o bazach pisałam wcześniej, obudziły się wiosenne berberysy. Ciekawe jak tawuły? Bo je się przycina ale chyba jeszcze śpią. Bałabym się już przyciąć. Jak nie zapomnę to pójdę sprawdzić jak mój eksperymentalny wysiew pomidora w foliaku do doniczki. Ale siedzą w foliaku. Tu w domu to mam już zieloną doniczkę.



Miłego dnia wszystkim życzę

[herbatka99]

Czytam co napisałyście ,chyba się nie odniosę bo nie potrafię chyba. Może tylko tyle że też nie lubię tej amerykanizacji, np Halloween. I inne np, walentynki. Wolę dzień kobiet ,bo mam wspomnienia, a z walentynek żadnych.

Poszli że my dzisiaj na spacer ,naszymi wzgórzami nad miastem. Fajnie bo tam wysoko świeci słońce . .robię pizzę ,bo po drodze kupiłam żeby dzisiaj nie gotować. Ogórkowa z własnych ogórków pyszna. Mam jeszcze w piwnicy słoik kiszonych i korniszony których nikt nie chce. W tym roku mało ogórków w ogrodzie a więcej buraczków

[Emmi123]

Herbatko Ja też dzisiaj sporo spędziłam na dworzu w porównaniu z poprzednimi dniami. Pięknie rozświetliło się słonko i naprawdę aż się chciało być w jego promieniach.
Coś tam podziałałam, ale dobrze już nie pamiętam co? Byłam w foliaku, to nic nie wylazło z wysianych pomidorów. Może za zimno tam? Eksperyment trwa dalej.

A teraz już się kończy dzień.

A jak Wam mija niedziela?

[herbatka99]

Dobrze, obżarłam się pizzą. Jedna s pizza i kawałek było za dużo dla dwóch osób. Następnym razem jedną upiekę. Kiedy wysiewacie pomidory?

Nie wiadomo jaka ta wiosna będzie ..chyba jeszcze czekać. Bo jak zimna i bezsłoneczna to krzaczki pomidorów będą wątłe.

[cicha722]

Herbatko ale bym zjadła taka pizzę popołudnie zeszło mi na pisaniu specyfikacji pomocy do projektu. Aż mnie zabolały cztery litery wcześniej dużo spacerowałam tak jak Ty Emmi Rolnik się odezwał że mu zależy ale chcę żyć bez ślubu. A ja chcę z. No i nadal będę sama. Z wyboru.

---------- Dopisano o 21:56 ---------- Poprzedni post napisano o 21:54 ----------

On chce bez ślubu a ja ze ślubem. Takie wymysły mi się nie podobają. Wygoda dla mężczyzny.

[herbatka99]

Cicha, no ale to cwaniak. Chce tylko wykorzystać kobietę. Dobrze robisz .trzeba mieć zasady.

[lenifa]

Cicha. Nigdy nie wiemy, kiedy spotkamy miłość, takoż jak długo nie wiemy czym ona jest. Bo gdybyśmy wiedzieli to świat wyglądał by pewnie inaczej. I jak już jest to bezwarunkowa, co nie oznacza, że cud miód i sielanka. Bycie z kimś to uczenie się siebie nawzajem. Może głupio gadam ale myslę warto czekać.

Siedzę teraz nad nauką, konkretnie nad wiązem i tak jestem jak między młotem i kowadłem. Dwie rzeczy mi się naraz chce, a są przeciwstawne. 1 - chce mi sie kopać za tym wiązem 2- Jestem tak zmęczona że chce mi się już spac. I tak pośrodku tych dwóch weszłam na forum haha. Piszę głupoty i ani się nie uczę ani nie idę spać.

[cicha722]

Lenifo myślę że masz rację. Na pewno nie będę się zmuszać do czegoś co mi nie pasuje. Miłego dnia życzę Wam