Różnica priorytetów

[eecoffee]

Ja: rodzinna domatorka ze wsi, on: podróżnik z wielkiego miasta, jesteśmy przed trzydziestką. Zgodziłam się na zamieszkanie z nim w jego mieście za jakiś czas, jednak wychodzą pewne różnice w naszych priorytetach. Ja chcę odkładać na mieszkanie, bo nic tam nie mamy, on chce wydawać niemal wszystko na podróże. Dla mnie optimum to dwa lub trzy wyjazdy w roku, a dla niego dwa razy w miesiącu, w tym zagraniczne. Próbuję się dostosować - mamy sierpień, byliśmy już na pięciu wycieczkach, ale dla niego to za mało. Zapytany jak sobie z tym poradzimy w przyszłości gdy już będziemy ze sobą mieszkać i będziemy małżeństwem, gdy on będzie chciał co dwa tygodnie wyjeżdżać na całoweekendowe wyjazdy albo dłuższe, a ja nie będę chciała robić tego aż tak często, odpowiedział, że mogę przecież zostać w mieszkaniu, on pojedzie ze znajomymi. Mój mąż raz, drugi, trzeci, czwarty, piąty raz pojedzie do Hiszpanii, Francji, w Bieszczady ze znajomymi, a ja będę siedzieć w mieszkaniu...
Nie powiedział: "W porządku, postarajmy się pójść na kompromis. Ja pojadę na mniejszą ilość wyjazdów, ale za to Ty postarasz się pojechać ze mną na kilka wyjazdów więcej, najważniejsze, że razem. Wyśrodkujemy to, chcę podróżować z moją przyszłą żoną, bo w końcu skoro jesteśmy razem to chcę z Tobą spędzać jak najwięcej czasu". Nie, on nie widzi w tym problemu... ale ja widzę. Nie zabraniam mu pasji, dlatego chcę ją realizować razem z nim chociaż nie lubię aż tak często podróżować. Nie jestem też bluszczem zazdrosnym o znajomych, kilka wyjazdów ze znajomymi - w porządku, ale nie piętnastokrotne zostawianie mnie samej. On chce wydawać większość pieniędzy na podróże, ja chcę stabilności z mieszkaniem i choćby małym autkiem. Myślicie, że da się jakoś rozwiązać tą sytuację?

[Limonka2738]

Da się to pogodzić tylko, jeśli jedno z was ustąpi.

Albo ty będziesz zostawać w domu, on pojedzie z kolegami i nie będziesz mu suszyć głowy. Po prawdzie 5 wyjazdów w 8 miesięcy daje ci jeden weekend na miesiąc, kiedy zostaniesz sama. Dla mnie to super układ. A licząc, że pojechałabys z nim na połowę tych wyjazdów, to już w ogóle.

Albo on odpuszcza parę wyjazdów i jesteście wszędzie razem. Dla mnie przerażająca wizja, ale to wam ma pasować, a nie mnie.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ruda_beksa]

Zgadzam się z Limonką - to jest do przepracowania, ale ty też będziesz musiała być skłonna do kompromisu. A z tego co piszesz to tak nie jest.

Napisane przez eecoffee

Próbuję się dostosować - mamy sierpień, byliśmy już na pięciu wycieczkach, ale dla niego to za mało.

Przecież to mniej niż jedna wycieczka na miesiąc...

Nie jestem też bluszczem zazdrosnym o znajomych, kilka wyjazdów ze znajomymi - w porządku, ale nie piętnastokrotne zostawianie mnie samej. Myślicie, że da się jakoś rozwiązać tą sytuację?

Ale gdzie ty widzisz piętnastokrotne zostawianie? Jest sierpień a wy byliście na aż pięciu wycieczkach.

On chce wydawać większość pieniędzy na podróże, ja chcę stabilności z mieszkaniem i choćby małym autkiem.

No ale nie rozumiem - chcesz kupić auto to kup? Zakładam że on twoich pieniędzy nie wydaje na swoje wojaże.

[Mad_Max]

Przecież siedzisz w mieszkaniu z własnego wyboru. Jest Ci tam lepiej niż na wycieczkach, więc, trudno zrozumieć Twoje niezadowolenie.
Możesz ten czas poświęcić na własne pasje.

No chyba, że siedzisz w domu dla samego siedzenia?

[elsene]

Ale jechać z nim nie chcesz, a jego puszczać na wyjazdy też nie bardzo. Tylko ten kompromis, który zaplanowałaś - Ty częściej pojedziesz, on rzadziej, jest trochę niekompletny. On Ci proponuje wyjazdy co weekend. A Ty siedzenie w domu i ..... ?
Może gdybyś zaproponowała swoje plany weekend mogłoby zadziałać -jeden weekend spędzamy tak, jak Ty chcesz, jeden tak, jak ja chcę?

Ale to, że nie chcesz jechać brzmi jak "zostańmy w domu, będziemy sprzątać, prać i się nudzić".



Poza tym, jeśli on jest takim aktywnym podróżnikiem, to nie zmienisz tego. I właściwie nie powinnaś. Póki on sam nie poczuje potrzeby zrezygnowania z kilku wyjazdów po to, żeby spędzić czas z Tobą, po Twojemu, to nawet jak go namówisz do zostania w domu będzie niezadowolony.



To trochę tak, jak związek ze sportowcem -musisz się pogodzić z tym, że on ma swoje treningi i zawody i że życie będzie dostosowane pod to.

[Ellen_Ripley]

W "siedzeniu w domu" nie ma nic złego (i nie przejmuj się jeżeli niektórzy zobaczą w Tobie nudziarę z tego powodu; w domu można robić wiele fajnych rzeczy), tak jak nic złego nie ma w super częstym podróżowaniu. Ani on nie zmieni prawdziwej Ciebie, ani Ty nie zmienisz jego. To jest zasadnicza różnica w priorytetach, bo Ty chcesz mieć fajnie w domu, uwite gniazdko, a on ma pewnie na to zasadniczo wyj..., bo woli za tą kasę złapać kolejnego lasta. Jak dla mnie ostatecznie żadne z Was zadowolone nie będzie i nie jest Wam po prostu ze sobą po drodze.

[ruda_beksa]

Napisane przez elsene

Póki on sam nie poczuje potrzeby zrezygnowania z kilku wyjazdów po to, żeby spędzić czas z Tobą, po Twojemu, to nawet jak go namówisz do zostania w domu będzie niezadowolony.

I vice versa - póki autorka nie poczuje potrzeby ruszenia się z domu żeby spędzić czas z facetem, w jego sposób, to nawet jak ją namówi na kilka wycieczek, to będzie niezadowolona.

[Limonka2738]

Ale tak szczerze, cały dom dla ciebie na jeden weekend co jakiś czas ci się nie podoba?

Możesz zaprosić koleżanki, słuchać k-popu na cały regulator, oglądać filmy, których twój facet nie lubi. Ugotować swoją ulubioną potrawę, za ktorą facet nie przepada. No wszystko.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Hultaj]

"W porządku, postarajmy się pójść na kompromis. Ja pojadę na mniejszą ilość wyjazdów, ale za to Ty postarasz się pojechać ze mną na kilka wyjazdów więcej, najważniejsze, że razem. Wyśrodkujemy to, chcę podróżować z moją przyszłą żoną, bo w końcu skoro jesteśmy razem to chcę z Tobą spędzać jak najwięcej czasu".

retoryka i myślenie jak z Ani z zielonego wzgórza. Takie to slodkie że aż trochę mdli.

Nie patrzy kategoriami ''najważniejsze że razem'' lofciajmy się, wspólne wyjście do kibelka ; bo jest pragmatyczny, skoro macie razem mieszkac to co za problem nie spędzać wszystkich łikendów wspólnie, zrośnięci biodrem nie jesteście.

Moim zdaniem rozjedziecie się z wizjami, ty autko, on podróże; nie pogodzicie się z tym, w tobie będzie narastać frustracja, w nim nerw.
Oboje macie rację, mieszkanie i auto są ważne, rozwój wewn i doświadczanie nowych rzeczy również. Obyście się dogadali.

[banana84]

Mi sie wydaje ze autorce nie przeszkadzaja wycieczki i chetnie by pojedzila gdyby nie kwestie finansowe..
Bo pewnie gdydby kasy bylo duzo to by chetnie jezdzila..
a takie wyjazdy co roz to przeciez kupa kasy.
to jak ma byc jedno trwoni a drugie odklada na przyszlosc? on bedzie sie wycieczkowal a ona ma zaciskac pasa?

[lovebird]

Napisane przez banana84

to jak ma byc jedno trwoni a drugie odklada na przyszlosc? on bedzie sie wycieczkowal a ona ma zaciskac pasa?

Też tak to zrozumiałam. Większość tylko patrzy, gdzie tu wbić szpilę, przecież facet wydaje swoje pieniądze No tak, ale jak się myśli o wspólnej przyszłości, o wspólnym mieszkaniu/domu itd., to fajnie by było wspólnie na to odłożyć pieniądze, a nie że ona sama ma mu wszystko fundować, bo on całą wypłatę wydaje na wojaże.

Musicie pójść na kompromis. Usiądźcie, pogadajcie na spokojnie. Jesli Tobie zależy na tym, by oszczędzić, zastanówcie się, ile miesięcznie możecie odłożyć, a za resztę niech sobie jeździ, choćby i sam, jeśli Ty nie lubisz.

[stewardesa]

autorka nie napisała czy będą mieć wspólne finanse

[elsene]

Napisane przez Ellen_Ripley

W "siedzeniu w domu" nie ma nic złego (i nie przejmuj się jeżeli niektórzy zobaczą w Tobie nudziarę z tego powodu; w domu można robić wiele fajnych rzeczy), tak jak nic złego nie ma w super częstym podróżowaniu. Ani on nie zmieni prawdziwej Ciebie, ani Ty nie zmienisz jego. To jest zasadnicza różnica w priorytetach, bo Ty chcesz mieć fajnie w domu, uwite gniazdko, a on ma pewnie na to zasadniczo wyj..., bo woli za tą kasę złapać kolejnego lasta. Jak dla mnie ostatecznie żadne z Was zadowolone nie będzie i nie jest Wam po prostu ze sobą po drodze.

Nie napisałam, że w siedzeniu w domu jest coś złego.
Ale domyślam się, że Autorka może chyba wyjść z domu w weekend. Czy jest aż taką domatorką, że od piątku po pracy do poniedziałku ranu nie wychyli nosa z mieszkania? Może spędzając czas w domu mogliby wyjść na rower na godzinę, na spacer, albo pójść do kina?

Bo co Autorka chce robić razem z nim w domu przez te dwa dni -serio pytam, jakieś przykłady poproszę.

---------- Dopisano o 20:43 ---------- Poprzedni post napisano o 20:41 ----------

Napisane przez banana84

Mi sie wydaje ze autorce nie przeszkadzaja wycieczki i chetnie by pojedzila gdyby nie kwestie finansowe..
Bo pewnie gdydby kasy bylo duzo to by chetnie jezdzila..
a takie wyjazdy co roz to przeciez kupa kasy.
to jak ma byc jedno trwoni a drugie odklada na przyszlosc? on bedzie sie wycieczkowal a ona ma zaciskac pasa?

Ale o tym się rozmawia. I to w kontekście przyszłości, a nie spędzenia weekendu. Może facet ma tyle kasy, że i pojedzie i odłoży? Podróże nie muszą być drogie.



Ja z kolei mam wrażenie, że Autorce facet imponował, bo taki niezależny, podróżnik i ciekawy świata, ale jak już go złapała, to chciałaby mieć go troszkę po pantoflem

[Ellen_Ripley]

Napisane przez banana84

Mi sie wydaje ze autorce nie przeszkadzaja wycieczki i chetnie by pojedzila gdyby nie kwestie finansowe..
Bo pewnie gdydby kasy bylo duzo to by chetnie jezdzila..
a takie wyjazdy co roz to przeciez kupa kasy.
to jak ma byc jedno trwoni a drugie odklada na przyszlosc? on bedzie sie wycieczkowal a ona ma zaciskac pasa?

Trwoni to może złe słowo - dla niego to nie trwonienie, a wydawanie na swoją pasję. Ma do tego prawo, a on ma prawo chcieć jakoś po ludzku żyć, mieszkać, wygodnie i ładnie. Tylko znowuż: ciężko pogodzić te wizje. Budżet się jak guma nie rozciągnie, a początki w nowym mieszkaniu są ciężkie, kasa leci jak woda. Potrzeba sporo rzeczy. No trudno, żeby tylko jedna osoba na wszystko wydawała, meblowała, wyposażała.

[ruda_beksa]

Napisane przez lovebird

Też tak to zrozumiałam. Większość tylko patrzy, gdzie tu wbić szpilę, przecież facet wydaje swoje pieniądze

Ale jaką szpilę? Mamy dwójkę dorosłych ludzi i mało danych. Nawet nie wiemy, czy chcą mieć wspólne finanse. W teorii powinni być w stanie omówić WSPÓLNE cele (mieszkanie) i uzgodnić ile będą na to odkładać miesięcznie. A resztę zarabianych pieniędzy mogą przeznaczyć na indywidualne cele (autorka: autko, facet: wycieczki). Autorka narzeka nie tylko na pieniądze, ale i na zostawanie w domu, czyli chyba nie tylko o kasę chodzi.

[eecoffee]

-

Ja z kolei mam wrażenie, że Autorce facet imponował, bo taki niezależny, podróżnik i ciekawy świata, ale jak już go złapała, to chciałaby mieć go troszkę po pantoflem

Mylne wrażenie.


Nie chodzi mi o weekendy bez wychodzenia z mieszkania, jest przecież tyle fajnych rzeczy, które można robić w mieście i bardzo lubimy je robić. Mojemu TŻ chodzi o wyjazdy weekendowe i dłuższe: a to za granicę, a to w góry, a to wszystko jeśli miałoby się odbywać co dwa tygodnie wymagałoby sporej ilości pieniędzy. Jeśli mamy być małżeństwem, mieć wspólne mieszkanie na kredyt i wspólne finanse to nie chciałabym, żebyśmy tracili cały budżet na podróże. Gdy poruszyłam ten temat to wyszło tylko, że w takim razie będzie tracił sam, podczas gdy ja zostanę w domu skoro nie chcę jeździć. Pieniądze nie spadają nam z nieba. Z drugiej też strony nie chciałabym wyjeżdżać aż tak często, bo chciałabym odwiedzać rodziców, jestem bardzo rodzinna.

[Limonka2738]

Napisane przez eecoffee

Mylne wrażenie.


Nie chodzi mi o weekendy bez wychodzenia z mieszkania, jest przecież tyle fajnych rzeczy, które można robić w mieście i bardzo lubimy je robić. Mojemu TŻ chodzi o wyjazdy weekendowe i dłuższe: a to za granicę, a to w góry, a to wszystko jeśli miałoby się odbywać co dwa tygodnie wymagałoby sporej ilości pieniędzy. Jeśli mamy być małżeństwem, mieć wspólne mieszkanie na kredyt i wspólne finanse to nie chciałabym, żebyśmy tracili cały budżet na podróże. Gdy poruszyłam ten temat to wyszło tylko, że w takim razie będzie tracił sam, podczas gdy ja zostanę w domu skoro nie chcę jeździć. Pieniądze nie spadają nam z nieba. Z drugiej też strony nie chciałabym wyjeżdżać aż tak często, bo chciałabym odwiedzać rodziców, jestem bardzo rodzinna.

Ale rodziców to mam nadzieje, że sama?

Nie dogadacie się po prostu. Skoro on zamierza trwonić pieniądze i sam to potwierdza, to nic nie zrobisz.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ruda_beksa]

Napisane przez eecoffee

Jeśli mamy być małżeństwem, mieć wspólne mieszkanie na kredyt i wspólne finanse to nie chciałabym, żebyśmy tracili cały budżet na podróże.

Ale siedliście razem i zrobiliście rozliczenie ile będzie wynosić kredyt, ile na konto oszczędnościowe i ile zostanie na wycieczki, czy to tylko takie gdybanie?

A np. wyjazd w góry nie musi wcale być drogi. Pakujesz prowiant żeby nie stołować się w drogich restauracjach, dojeżdżasz pociągiem lub busem, wybierasz skromny nocleg - już od 20zł za dobę można gdzieś się przespać - lub namiot. Da się, tylko trzeba chcieć.

Z drugiej też strony nie chciałabym wyjeżdżać aż tak często, bo chciałabym odwiedzać rodziców, jestem bardzo rodzinna.

No to od czasu do czasu on jedzie sam a ty jedziesz do rodziców Ty nie masz obowiązku kochać wycieczek, a on nie ma obowiązku być "rodzinnym"na twoją modłę (tzn. spędzać czas z teściami, co dla bardzo niewielu ludzi stanowi fajną weekendową atrakcję).

[elsene]

Ale skoro on lubi spędzać czas w mieście, to w czym problem? W tym, że on chce dwa weekendy spędzać na wyjeździe, a dwa w domu/mieście, ale Tobie to i tak za dużo?


Wiesz, jak macie być małżeństwem i coś razem budować, tworzyć, opłacać, to musicie coś ustalić teraz.
Nieładna jest ta jego odpowiedź, że on będzie sam wydawał kasę. Bo rozumiem, że on chce np. co weekend biegać, a Ty nie, więc on będzie biegał sam, ok. Ale skoro chcecie razem mieszkać, nie wiem budować dom? mieszkanie? to skądś te pieniądze musicie mieć. I co on na to?
Bo podejście "ja będę wydawał kasę, a Ty siedź w domu, zaoszczędzimy na Twoim bilecie na dom" jest kiepskie.




Ale jeśli Autorka by się zmobilizowała do częstszych wyjazdów, to dlaczego on nie mógłby się zmobilizować do odwiedzin teściów raz na jakiś czas?

[stewardesa]

Napisane przez eecoffee

Mylne wrażenie.


Nie chodzi mi o weekendy bez wychodzenia z mieszkania, jest przecież tyle fajnych rzeczy, które można robić w mieście i bardzo lubimy je robić. Mojemu TŻ chodzi o wyjazdy weekendowe i dłuższe: a to za granicę, a to w góry, a to wszystko jeśli miałoby się odbywać co dwa tygodnie wymagałoby sporej ilości pieniędzy. Jeśli mamy być małżeństwem, mieć wspólne mieszkanie na kredyt i wspólne finanse to nie chciałabym, żebyśmy tracili cały budżet na podróże. Gdy poruszyłam ten temat to wyszło tylko, że w takim razie będzie tracił sam, podczas gdy ja zostanę w domu skoro nie chcę jeździć. Pieniądze nie spadają nam z nieba. Z drugiej też strony nie chciałabym wyjeżdżać aż tak często, bo chciałabym odwiedzać rodziców, jestem bardzo rodzinna.

No to chyba idealnie - on na wycieczkę, Ty w tym czasie do rodziców?

[pseudofeministka]

Napisane przez eecoffee

Mylne wrażenie.


Nie chodzi mi o weekendy bez wychodzenia z mieszkania, jest przecież tyle fajnych rzeczy, które można robić w mieście i bardzo lubimy je robić. Mojemu TŻ chodzi o wyjazdy weekendowe i dłuższe: a to za granicę, a to w góry, a to wszystko jeśli miałoby się odbywać co dwa tygodnie wymagałoby sporej ilości pieniędzy. Jeśli mamy być małżeństwem, mieć wspólne mieszkanie na kredyt i wspólne finanse to nie chciałabym, żebyśmy tracili cały budżet na podróże. Gdy poruszyłam ten temat to wyszło tylko, że w takim razie będzie tracił sam, podczas gdy ja zostanę w domu skoro nie chcę jeździć. Pieniądze nie spadają nam z nieba. Z drugiej też strony nie chciałabym wyjeżdżać aż tak często, bo chciałabym odwiedzać rodziców, jestem bardzo rodzinna.

No, ale co to za problem jechac samej do rodzicow, a Twoj partner niech w tym czasie jedzie sobie na jakas wycieczke? Przeciez nie musicie robic wszystkiego razem, czasami warto od siebie odpoczac.



W czasie kiedy nie bedziesz jezdzic na te wycieczki to te pieniadze mozesz sobie odlozyc.



Jedyny problem ktory widze to ten , ze Ty bedziesz odkladala, a Twoj partner nie. No, ale moze porozmawiaj z nim, moze uda sie ustalic jakies konkrety.

[Minna]

Jedyny problem widzę w tym, że on sobie będzie jeździł, a Twoje oszczędności będą szły na dom. Nie widzę tego. Jak to on będzie trwonił? Przecież w tym domu tak samo będzie mieszkał jak Ty.

Natomiast nie widzę problemu z tym, że on sobie gdzieś tam jedzie, a Ty wybierasz się do rodziców. Wiszenie na sobie non stop nie jest zdrowe.

Choć generalnie uważam, że się rozmijacie.

[stewardesa]

Nadal nie wiemy, ile on zarabia i czy nie wystarczyłoby i na kredyt, i na podróże.

[malenkamimi]

Daj mnie go, Autorko, dla mnie chłop idealny

[cava]

Napisane przez eecoffee

Mylne wrażenie.


Nie chodzi mi o weekendy bez wychodzenia z mieszkania, jest przecież tyle fajnych rzeczy, które można robić w mieście i bardzo lubimy je robić. Mojemu TŻ chodzi o wyjazdy weekendowe i dłuższe: a to za granicę, a to w góry, a to wszystko jeśli miałoby się odbywać co dwa tygodnie wymagałoby sporej ilości pieniędzy. Jeśli mamy być małżeństwem, mieć wspólne mieszkanie na kredyt i wspólne finanse to nie chciałabym, żebyśmy tracili cały budżet na podróże. Gdy poruszyłam ten temat to wyszło tylko, że w takim razie będzie tracił sam, podczas gdy ja zostanę w domu skoro nie chcę jeździć. Pieniądze nie spadają nam z nieba. Z drugiej też strony nie chciałabym wyjeżdżać aż tak często, bo chciałabym odwiedzać rodziców, jestem bardzo rodzinna.

Nie pogodzicie tego.
Przykro mi.
Mnie by taki człowiek wpędził do grobu i swoim „ pieprzem pod ogonem” i wydatkami.

Każdy ma swoją wizję związku i do związku należy dobierać się tak, żeby tworzyć zgodny w tej wizji tandem a nie wiecznie się szarpać i płakać ze złości po katach.

Ty z tym mężczyzną, nie masz zbieżnej wizji związku.

[Magdaaa24]

Ja również nie dogadałbym się z takim człowiekiem .


Podróże są fajne ale tak wspomniałaś maksymalnie 3 razy do roku a nie 2 razy w miesiącu ,to na pewno bardzo męczące w dodatku Ty miałabyś zostawać sama na weekendy gdy on wyjeżdżałby w towarzystwie swoich znajomych -no i wyjazdy rodzinne również powinny być wspólne ,Ty prujesz z nim gdzie on chce a on jak odnosi się do Twoich planów? Tutaj nie ma żadnego kompromisu.


Nie wspominając o aspektach finansowych ,takie atrakcje prawdopodobnie sporo faceta kosztują .Kiedyś będziecie małżeństwem ,może w przyszłość będziecie mieć dzieci? Facet proponuje Ci życie na walizkach a nie stabilne rodzinne gniazdko.


Zdystansowałabym się mocno na Twoim miejscu Autorko.

[TakaSamaInna]

Każdy ma inne priorytety w życiu, a najważniejsze to znaleźć złoty środek. Idealnie byłoby gdyby on więcej zarabiał, oboje odkładalibyście po tyle samo na mieszkanie itd., a on swoją nadwyżkę przeznaczał na podróże. Problemem jednak może być to, że on będzie za rzadko w domu lub Ty nie będziesz mieć ochoty na wyjazdy i będziecie się mijać. Oczywiście są związki na odległość, prace typu kierowca itd., ale nie każdy się w tym odnajdzie.

[elsene]

Mnie zastawia to, jak wy funkcjonowaliście do tej pory? Domyślam się, że on teraz już żyje według tego swojego podróżniczego rytmu. Nie ukrywał tego chyba przed Tobą?
Czy nie jest tak, że myślałaś, że go zmienisz i posadzisz na kanapie i zwyczajnie nie porozmawialiście o planach na przyszłość?

[Ellen_Ripley]

Napisane przez cava

Nie pogodzicie tego.
Przykro mi.
Mnie by taki człowiek wpędził do grobu i swoim „ pieprzem pod ogonem” i wydatkami.

Każdy ma swoją wizję związku i do związku należy dobierać się tak, żeby tworzyć zgodny w tej wizji tandem a nie wiecznie się szarpać i płakać ze złości po katach.

Ty z tym mężczyzną, nie masz zbieżnej wizji związku.

I tu nie ma co się czarować i wierzyć w kompromisy - nie aż takie, bo nadmiar kompromisów smakuje gorzko. Fajnie brzmi "to niech on sobie na część wyjazdów jeździ sam, ze znajomymi, jak super odetchniesz", ale na dłuższą metę oznacza to spędzanie sporej ilości czasu osobno i to się niestety w większości przypadków jednak odbija na związku. Poza tym powiedzmy, że będzie dziecko - opieka nad maluchem, a pan kolejna podróż weekendowa? Hmm, nie.

[stewardesa]

Napisane przez TakaSamaInna

Każdy ma inne priorytety w życiu, a najważniejsze to znaleźć złoty środek. Idealnie byłoby gdyby on więcej zarabiał, oboje odkładalibyście po tyle samo na mieszkanie itd., a on swoją nadwyżkę przeznaczał na podróże. Problemem jednak może być to, że on będzie za rzadko w domu lub Ty nie będziesz mieć ochoty na wyjazdy i będziecie się mijać. Oczywiście są związki na odległość, prace typu kierowca itd., ale nie każdy się w tym odnajdzie.

Może zarabia więcej? Może to autorka powinna więcej zarabiać?