Chyba zwariowałam… - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2024-03-28, 18:39   #1
maffcherry
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2024-03
Wiadomości: 4

Chyba zwariowałam…


Witajcie.. chciałabym wam opowiedzieć o swoim już byłym związku i prosić was o spojrzenie z innej strony, bo już naprawdę sama nie wiem co mam myśleć..



Poznałam się z chłopakiem jakieś 3 lata temu, sprawiał wrażenie bratniej duszy, wszystko było kolorowo. Każde spotkanie było cudowne, w końcu zaczęliśmy być ze sobą. Mieszkał ode mnie jakieś 100km, więc widywaliśmy się tylko w weekendy ze względu na jego pracę - był kierowcą. Sporadycznie jak mu podczas sprzeczki słownej nie podpasowało to przestawał się odzywać, z początku ja jak to ja się martwiłam co zrobiłam nie tak, lub co złego powiedziałam na co on nie reagował. Po jednej ze szczerych rozmów obiecał, że nie będzie. W między czasie wyjawiłam mu ciężką dla mnie sytuację, bo jestem DDA, mój tata jest alkoholikiem - co prawda nie pije już od kilku lat, ale alkoholikiem podobno jest się całe życie. Wyjawiłam mu to ze względu na to, że widziałam, że on czasami też lubi się „odpalić”. Obiecał mi, że nigdy w życiu nie pozwoli na to żebym przeżywała to jeszcze raz. I tak sobie żyliśmy kolejny rok, gdzie zdecydowaliśmy, że chcemy kupić działkę budowlaną w okolicy. Kupiliśmy. Co prawda byliśmy ugadani, że to jest taki mały krok w naszą wspólną przyszłość. W związku z tym, że działka stała pusta mój tata z którym teraz już żyje w zgodzie zaproponował, że fajnie byłoby ją ogrodzić i on z chęcią nam w tym pomoże i dołoży parę groszy. Ja stwierdziłam, że to dobry pomysł i złożyłam się z ojcem na to ogrodzenie. Jakoś pół roku później zaszłam w ciążę - planowaną. Co skłoniło nas do zamieszkania razem, bo u rodziców nie było miejsca żeby u nich mieszkać i wtedy zaczęło się piekło. Na parapetówce pijany narobił mi wstydu przed znajomymi opowiadając niestworzone rzeczy na różne tematy i zgrywając przy tym cwaniaka. Nie rozmawiałam z nim dwa dni, przyszedł przeprosił powiedział, że to ostatni raz, bo jak nie umie pić to nie będzie pił. W święta Bożego Narodzenia na spotkaniu rodzinnym w mojej rodzinie przyszedł do domu i zaczął na mnie krzyczeć i się awanturować oczywiście pod wpływem alkoholu, że moja rodzina jest taka i owaka, zaczął robić sceny, a ja dostałam ataku paniki i bardzo ciężko było mi złapać powietrze, czym on się w ogóle jakby nie przejął. Po sylwestrze zrobił mi awanturę o wybór wózka, który chcieli wnuczce kupić moi rodzice, jego rodzice zaproponowali kupno fotelika i bazy do samochodu. Oczywiście jak się później okazało też był wtedy pod wpływem alkoholu - był w pracy za granicą stąd napisałam, że się okazało później. Do marca jakoś przebrnęliśmy były wzloty i upadki głównie awantury po alkoholu na temat mojej rodziny. Na dzień kobiet wybrałam się z mamą do teatru, on poszedł do kolegi na „piwo”. Po powrocie do domu zastałam go orzyganego na podłodze. Wymiociny były wszędzie od łóżka po podłogę w sypialni i korytarzu aż do łazienki. Był taki napity, że nie wiedział o Bożym Świecie. Po posprzątaniu tego syfu tchnęło mnie żeby przejrzeć mu telefon. Wiedziałam, że mnie nie zdradza, ale miał takiego „przyjaciela” trefnego co go podjudzał do różnych rzeczy. No i jak zaczęłam czytać co oni tam między sobą piszą to się złapałam na głowę. Ten mój mu wypisywał, że on tak sobie przemyślał, że wcale nie chce ze mną być, że jak jedzie do pracy to tam może się swobodnie napić, bo mu nie marudzę pod nosem, że jak pije w domu to setkę pije pod blokiem, a 3-4 setki pije na balkonie, albo w łazience jak śpię. Wtedy następnego ranka spakowałam siebie i ubranka naszego wtedy jeszcze nienarodzonego dziecka, a on zaczął swój lament, że on nie będzie, że to był jego ostatni raz, że on nie potrzebuje terapii, bo on nie ma problemu z alkoholem, a tylko po alkoholu pisał takie głupoty. Wtedy bałam się, że zostanę sama z dzieckiem i sobie nie poradzę, więc zostałam z nim. Urodziłam w maju. On do połowy czerwca był Polsce żeby mi pomagać. Jego pomóc też była taka, że cały ten miesiąc leżał na kanapie, albo na łóżku i grał na tablecie, albo wieczorami się upijał oczywiście robiąc ze mnie wariatke, że jest trzeźwy. Dzieckiem nie zajmował się wcale, nie wychodził na spacery, nie kąpał, nie przewijał. Robił to jedynie na pokaz jak jechaliśmy do jego rodziny, bo moja była dla niego be - oczywiście do dzisiaj nikt nie wie z jakiego powodu, bo nikt mu nic nie zrobił ani nie powiedział. W lipcu po kolejnej awanturze pijackiej przy dziecku znowu przejrzałam telefon, a tam dyskusja z przyjacielem, ten mu opowiada, że jest ze swoją narzeczoną tylko dla dwójki dzieci, a mój mądry cwaniakuje, że on to mu opiekę naprzemienną zrobi jak się rozstaniemy, bo ma dosyć siedzenia ze mną i dzieckiem w domu. Wtedy w brzuchu miałam taki ścisk, że powiedziałam sobie teraz albo nigdy. Spakowałam siebie i dziecko i wyprowadziłam się do rodziców. Początkowo groził mi, że mi odbierze dziecko, później błagał o wybaczenie, że on już przestał pić i zrozumiał swój błąd i będzie tylko lepiej, ale ja się nie poddawałam. I tak od lipca żyjemy osobno, były momenty, że się dogadywaliśmy i było ok, później zaczynały się jakieś chore jazdy z jego strony i wyzywanie mnie i dziecka. To był okres od sierpnia do teraz. Twierdził, że nie pije choć ja i tak mu nie wierzę. Miał chodzić na terapię to stwierdził, że nie potrzebuje. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie zdążył od sierpnia powiedzieć swojej mamusi, że się rozstaliśmy, bo twierdził, że jego tata jest po udarze i nie można go denerwować, dlatego powinniśmy sie zejść. Ostatnia rozmowa z jego strony to głównie zarzuty z jego strony, że ja mu nie dałam szansy udowodnić, że on nie pije i nie chce do niego wrócić z dzieckiem, a on ma depresję przeze mnie. Były momenty, że mnie wyzywał, za dwa dni byłam miłością jego życia itd. Twierdzi, że nie rozmawia już z tym przyjacielem od mojej wyprowadzki, że usunął wszystkie media społecznościowe z tej okazji. Teraz wmawia mi, że to przeze mnie dziecko żyje w rozbitej rodzinie, bo nie chce mu wybaczyć i dać szansy. Pomijając to, że co chwilę mnie szantażuje, że nie będzie płacił alimentów na dziecko.



Przez cały ten okres naszego „związku” jak powiedziałam cokolwiek złego w jego stronę karał mnie ciszą i zlewał jak dzieciak. Ja naprawdę się nie czepiałam go o nic. Prosiłam tylko o podstawowe rzeczy jak odkurzenie czy umycie naczyń, a po narodzeniu dziecka żeby chociaż wyszedł z nim na spacer, albo zrobił obiad w czasie gdy ja byłam na tym spacerze.. Ja też nie mówię, że ja byłam bez winy, ale te awantury wynikały z jego jak to twierdził problemów z emocjami. Cały okres ciąży praktycznie przepłakałam, po porodzie dostałam nerwicy lękowej przez te jego picie.



Napisałam to w bardzo wielkim skrócie, bo chciałabym poznać waszą opinię, czy dobrze zrobiłam, że odeszłam i czy faktycznie jestem winna rozpadu związku jak on twierdzi…
maffcherry jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-03-29, 08:17   #2
Ellen_Ripley
Zakorzenienie
 
Avatar Ellen_Ripley
 
Zarejestrowany: 2018-04
Wiadomości: 20 853
Dot.: Chyba zwariowałam…

Przestań dawać się szantażować, idź zasięgnij porady prawnej (są przeróżne stowarzyszenia pomocowe dla kobiet, więc można nawet za darmo) i rusz sprawy prawnie. Zbieraj dowody na jego groźby i szantaże.
__________________
Żegnaj Wizaż Forum. Tyle lat za nami. Witaj Życie po Wizażu (Discord). Wszystko przed nami.
Ellen_Ripley jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-03-29, 09:45   #3
cava
Zakorzenienie
 
Avatar cava
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 22 122
Dot.: Chyba zwariowałam…

Cytat:
Napisane przez maffcherry Pokaż wiadomość
Witajcie.. chciałabym wam opowiedzieć o swoim już byłym związku i prosić was o spojrzenie z innej strony, bo już naprawdę sama nie wiem co mam myśleć..



Poznałam się z chłopakiem jakieś 3 lata temu, sprawiał wrażenie bratniej duszy, wszystko było kolorowo. Każde spotkanie było cudowne, w końcu zaczęliśmy być ze sobą. Mieszkał ode mnie jakieś 100km, więc widywaliśmy się tylko w weekendy ze względu na jego pracę - był kierowcą. Sporadycznie jak mu podczas sprzeczki słownej nie podpasowało to przestawał się odzywać, z początku ja jak to ja się martwiłam co zrobiłam nie tak, lub co złego powiedziałam na co on nie reagował. Po jednej ze szczerych rozmów obiecał, że nie będzie. W między czasie wyjawiłam mu ciężką dla mnie sytuację, bo jestem DDA, mój tata jest alkoholikiem - co prawda nie pije już od kilku lat, ale alkoholikiem podobno jest się całe życie. Wyjawiłam mu to ze względu na to, że widziałam, że on czasami też lubi się „odpalić”. Obiecał mi, że nigdy w życiu nie pozwoli na to żebym przeżywała to jeszcze raz. I tak sobie żyliśmy kolejny rok, gdzie zdecydowaliśmy, że chcemy kupić działkę budowlaną w okolicy. Kupiliśmy. Co prawda byliśmy ugadani, że to jest taki mały krok w naszą wspólną przyszłość. W związku z tym, że działka stała pusta mój tata z którym teraz już żyje w zgodzie zaproponował, że fajnie byłoby ją ogrodzić i on z chęcią nam w tym pomoże i dołoży parę groszy. Ja stwierdziłam, że to dobry pomysł i złożyłam się z ojcem na to ogrodzenie. Jakoś pół roku później zaszłam w ciążę - planowaną. Co skłoniło nas do zamieszkania razem, bo u rodziców nie było miejsca żeby u nich mieszkać i wtedy zaczęło się piekło. Na parapetówce pijany narobił mi wstydu przed znajomymi opowiadając niestworzone rzeczy na różne tematy i zgrywając przy tym cwaniaka. Nie rozmawiałam z nim dwa dni, przyszedł przeprosił powiedział, że to ostatni raz, bo jak nie umie pić to nie będzie pił. W święta Bożego Narodzenia na spotkaniu rodzinnym w mojej rodzinie przyszedł do domu i zaczął na mnie krzyczeć i się awanturować oczywiście pod wpływem alkoholu, że moja rodzina jest taka i owaka, zaczął robić sceny, a ja dostałam ataku paniki i bardzo ciężko było mi złapać powietrze, czym on się w ogóle jakby nie przejął. Po sylwestrze zrobił mi awanturę o wybór wózka, który chcieli wnuczce kupić moi rodzice, jego rodzice zaproponowali kupno fotelika i bazy do samochodu. Oczywiście jak się później okazało też był wtedy pod wpływem alkoholu - był w pracy za granicą stąd napisałam, że się okazało później. Do marca jakoś przebrnęliśmy były wzloty i upadki głównie awantury po alkoholu na temat mojej rodziny. Na dzień kobiet wybrałam się z mamą do teatru, on poszedł do kolegi na „piwo”. Po powrocie do domu zastałam go orzyganego na podłodze. Wymiociny były wszędzie od łóżka po podłogę w sypialni i korytarzu aż do łazienki. Był taki napity, że nie wiedział o Bożym Świecie. Po posprzątaniu tego syfu tchnęło mnie żeby przejrzeć mu telefon. Wiedziałam, że mnie nie zdradza, ale miał takiego „przyjaciela” trefnego co go podjudzał do różnych rzeczy. No i jak zaczęłam czytać co oni tam między sobą piszą to się złapałam na głowę. Ten mój mu wypisywał, że on tak sobie przemyślał, że wcale nie chce ze mną być, że jak jedzie do pracy to tam może się swobodnie napić, bo mu nie marudzę pod nosem, że jak pije w domu to setkę pije pod blokiem, a 3-4 setki pije na balkonie, albo w łazience jak śpię. Wtedy następnego ranka spakowałam siebie i ubranka naszego wtedy jeszcze nienarodzonego dziecka, a on zaczął swój lament, że on nie będzie, że to był jego ostatni raz, że on nie potrzebuje terapii, bo on nie ma problemu z alkoholem, a tylko po alkoholu pisał takie głupoty. Wtedy bałam się, że zostanę sama z dzieckiem i sobie nie poradzę, więc zostałam z nim. Urodziłam w maju. On do połowy czerwca był Polsce żeby mi pomagać. Jego pomóc też była taka, że cały ten miesiąc leżał na kanapie, albo na łóżku i grał na tablecie, albo wieczorami się upijał oczywiście robiąc ze mnie wariatke, że jest trzeźwy. Dzieckiem nie zajmował się wcale, nie wychodził na spacery, nie kąpał, nie przewijał. Robił to jedynie na pokaz jak jechaliśmy do jego rodziny, bo moja była dla niego be - oczywiście do dzisiaj nikt nie wie z jakiego powodu, bo nikt mu nic nie zrobił ani nie powiedział. W lipcu po kolejnej awanturze pijackiej przy dziecku znowu przejrzałam telefon, a tam dyskusja z przyjacielem, ten mu opowiada, że jest ze swoją narzeczoną tylko dla dwójki dzieci, a mój mądry cwaniakuje, że on to mu opiekę naprzemienną zrobi jak się rozstaniemy, bo ma dosyć siedzenia ze mną i dzieckiem w domu. Wtedy w brzuchu miałam taki ścisk, że powiedziałam sobie teraz albo nigdy. Spakowałam siebie i dziecko i wyprowadziłam się do rodziców. Początkowo groził mi, że mi odbierze dziecko, później błagał o wybaczenie, że on już przestał pić i zrozumiał swój błąd i będzie tylko lepiej, ale ja się nie poddawałam. I tak od lipca żyjemy osobno, były momenty, że się dogadywaliśmy i było ok, później zaczynały się jakieś chore jazdy z jego strony i wyzywanie mnie i dziecka. To był okres od sierpnia do teraz. Twierdził, że nie pije choć ja i tak mu nie wierzę. Miał chodzić na terapię to stwierdził, że nie potrzebuje. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nie zdążył od sierpnia powiedzieć swojej mamusi, że się rozstaliśmy, bo twierdził, że jego tata jest po udarze i nie można go denerwować, dlatego powinniśmy sie zejść. Ostatnia rozmowa z jego strony to głównie zarzuty z jego strony, że ja mu nie dałam szansy udowodnić, że on nie pije i nie chce do niego wrócić z dzieckiem, a on ma depresję przeze mnie. Były momenty, że mnie wyzywał, za dwa dni byłam miłością jego życia itd. Twierdzi, że nie rozmawia już z tym przyjacielem od mojej wyprowadzki, że usunął wszystkie media społecznościowe z tej okazji. Teraz wmawia mi, że to przeze mnie dziecko żyje w rozbitej rodzinie, bo nie chce mu wybaczyć i dać szansy. Pomijając to, że co chwilę mnie szantażuje, że nie będzie płacił alimentów na dziecko.



Przez cały ten okres naszego „związku” jak powiedziałam cokolwiek złego w jego stronę karał mnie ciszą i zlewał jak dzieciak. Ja naprawdę się nie czepiałam go o nic. Prosiłam tylko o podstawowe rzeczy jak odkurzenie czy umycie naczyń, a po narodzeniu dziecka żeby chociaż wyszedł z nim na spacer, albo zrobił obiad w czasie gdy ja byłam na tym spacerze.. Ja też nie mówię, że ja byłam bez winy, ale te awantury wynikały z jego jak to twierdził problemów z emocjami. Cały okres ciąży praktycznie przepłakałam, po porodzie dostałam nerwicy lękowej przez te jego picie.



Napisałam to w bardzo wielkim skrócie, bo chciałabym poznać waszą opinię, czy dobrze zrobiłam, że odeszłam i czy faktycznie jestem winna rozpadu związku jak on twierdzi…



Nigdy, przenigdy do niego nie wracaj.
To jest człowiek który nie potrafi zrobić żadnej refleksji, nie chce się zmieniac, jedyne czego chce to powielać chory schemat: że on niewinny aniołek ucisniony przez zła babę i bachora na dokładkę, co mu zyć nie dają, wiec musi pić, ale wcale nie musi tylko pije bo my baba i bachor nie dająż żyć. Ale baba niech jest bo ktoś musi mu dom zrobić, sprzątać, gotować a na starość go niańczyć na dokładkę.





Odetnij się od niego, pozwij o alimenty na dziecko i niech spada.


Bo on zniszczy Ciebie i dziecko.
__________________
Cava

Z salamandrą w dłoni szedłem przez powierzchnię komety.
Liz Williams
cava jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-03-29, 14:30   #4
TheSunTheMoonTheStars
Zadomowienie
 
Avatar TheSunTheMoonTheStars
 
Zarejestrowany: 2023-05
Lokalizacja: Południe
Wiadomości: 1 340
Dot.: Chyba zwariowałam…

Cytat:
Napisane przez cava Pokaż wiadomość
Nigdy, przenigdy do niego nie wracaj.
To jest człowiek który nie potrafi zrobić żadnej refleksji, nie chce się zmieniac, jedyne czego chce to powielać chory schemat: że on niewinny aniołek ucisniony przez zła babę i bachora na dokładkę, co mu zyć nie dają, wiec musi pić, ale wcale nie musi tylko pije bo my baba i bachor nie dająż żyć. Ale baba niech jest bo ktoś musi mu dom zrobić, sprzątać, gotować a na starość go niańczyć na dokładkę.





Odetnij się od niego, pozwij o alimenty na dziecko i niech spada.


Bo on zniszczy Ciebie i dziecko.
Dokładnie. Autorko, masz tutaj w kilku zdaniach napisane dosłownie wszystko, całą istotę problemu.

Gratuluję Ci, że odeszłaś. Wiem ile to wymagało od Ciebie siły i jestem w szoku - takim pozytywnym - bo to naprawdę wielka sprawa!!! Proszę, nie zbaczaj z tej drogi!!!

Edytowane przez TheSunTheMoonTheStars
Czas edycji: 2024-03-30 o 15:44
TheSunTheMoonTheStars jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-03-29, 17:53   #5
maffcherry
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2024-03
Wiadomości: 4
Dot.: Chyba zwariowałam…

Dziękuję, teraz naprawdę powoli dociera do mnie, że dobrze zrobiłam. W sumie nie będę oszukiwać, od paru dni mam myśli, że może jednak tym razem serio się zmienił i zrozumiał, ale jednak macie rację tacy ludzie się nie zmieniają 😊
maffcherry jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-03-29, 18:21   #6
xfrida
Raczkowanie
 
Avatar xfrida
 
Zarejestrowany: 2023-12
Wiadomości: 427
Dot.: Chyba zwariowałam…

po pierwsze nie wiem jak mozna planowac ciaze bez wspolnego pomieszkania przed tym faktem .
tu nie ma wogole kwesti czy dobrze zrobilas ,kwestia jest tylko dlaczego tak pozno,dlaczego usprawiedliwialas jego durne zachowania zganiajac je na kolege ze go "podjudza"to dorosly facet z wlasnym mozgiem zaden kolega nie jest odpowiedzialny za jego decyzje
ja po tym numerze z rzygami na pol chaty nie chcialabym juz wiecej na niego patrzec ,obrzydliwy typ nie tylko fizycznie ale przedewszystkim mentalnie
prawda jest ze jestes po czesci odpowiedzialna za to ze twoje dziecko nie ma ojca poniewaz zdecydowalas sie na ciaze z typem ktorego ledwo co znalas ktory juz od poczatku zwiazku robil durne jazdy nie odzywal sie za kare itp
wyciagnij wnioski z tej sytuacji i nie rob dzieci z byle kim ,numer od palanta skasuj i zloz wniosek o pozbawienie praw rodzicielskich .
__________________
z wizazem od 12.2004
xfrida jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-03-29, 18:29   #7
maffcherry
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2024-03
Wiadomości: 4
Dot.: Chyba zwariowałam…

Mieszkaliśmy razem, ale tylko na weekendy jak przyjeżdżał z pracy. Później ją zmienił i pracował w trybie 2 tygodnie w pracy 2 w domu. I ja nie mam problemu o to, że sama wychowuje dziecko, bo i tak to robię sama od początku, tylko o fakt jak to wyglądało 🤷🏼☠♀️ pozbawienie praw też nie jest takie proste jak to się wydaje.
maffcherry jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2024-03-29, 18:44   #8
xfrida
Raczkowanie
 
Avatar xfrida
 
Zarejestrowany: 2023-12
Wiadomości: 427
Dot.: Chyba zwariowałam…

Cytat:
Napisane przez maffcherry Pokaż wiadomość
Mieszkaliśmy razem, ale tylko na weekendy jak przyjeżdżał z pracy. Później ją zmienił i pracował w trybie 2 tygodnie w pracy 2 w domu. I ja nie mam problemu o to, że sama wychowuje dziecko, bo i tak to robię sama od początku, tylko o fakt jak to wyglądało ����â˜â˜☠♀️ pozbawienie praw też nie jest takie proste jak to się wydaje.
no w sumie to sie ciesz ze sama wychowujesz bo jakby byl w domu to az strach jakby pijany chcial sie nim zajmowac ,mialabys dwa razy wiecej roboty nie tylko wycierac pupe niemowlakowi a jeszcze orzygany ryj tatusia
ciesz sie ze mialas gdzie pojsc i dziecko nie bedzie widzialo tej patoli na codzien
ps.mieszkanie w weekendy to nie jest zadne mieszkanie nie da sie poznac kogos w weekend chociaz prawde mowiac ty mialas juz przedsmak co to za dno jeszcze pomieszkujac z nim w weekendy nie wiem co cie opentalo zeby z takim dnem ciaze planowac,zamiast najpierw zapewnic rodzinie jakis dach nad glowa stabilizacje(praca na miejscu,wlasny kat a pozniej robienie dzieci) co cie tak gnalo?
__________________
z wizazem od 12.2004

Edytowane przez xfrida
Czas edycji: 2024-03-29 o 18:46
xfrida jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-03-29, 19:01   #9
maffcherry
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2024-03
Wiadomości: 4
Dot.: Chyba zwariowałam…

Akurat jeśli chodzi o zapewnienie pracy na miejscu w moim przypadku czy dachu nad głową to wszystko było. Może mnie opętało może nie, zaplanowałam i mam. Nie będę dziecka obarczała winą za to, że jest na świecie. Chciałam to mam high life Co do „tatusia” to właśnie z tego powodu m.in. się wyprowadziłam. Bałam się o to co się może stać jakby był pod wpływem podczas opieki nad nią.
maffcherry jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-03-29, 21:18   #10
xfrida
Raczkowanie
 
Avatar xfrida
 
Zarejestrowany: 2023-12
Wiadomości: 427
Dot.: Chyba zwariowałam…

Cytat:
Napisane przez maffcherry Pokaż wiadomość
Akurat jeśli chodzi o zapewnienie pracy na miejscu w moim przypadku czy dachu nad głową to wszystko było. Może mnie opętało może nie, zaplanowałam i mam. Nie będę dziecka obarczała winą za to, że jest na świecie. Chciałam to mam high life Co do „tatusia” to właśnie z tego powodu m.in. się wyprowadziłam. Bałam się o to co się może stać jakby był pod wpływem podczas opieki nad nią.
I dobrze i to zawsze miej w pamięci jesli kiedyś cie wezmie ochota na powroty
Tacy ludzie sie nie zmieniaja ,czeklo by cie pieklo gdybys z nim zostala
__________________
z wizazem od 12.2004
xfrida jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2024-04-03, 12:39   #11
Sweet_Judi
Raczkowanie
 
Avatar Sweet_Judi
 
Zarejestrowany: 2024-03
Wiadomości: 326
Dot.: Chyba zwariowałam…

Cytat:
Napisane przez maffcherry Pokaż wiadomość
Akurat jeśli chodzi o zapewnienie pracy na miejscu w moim przypadku czy dachu nad głową to wszystko było. Może mnie opętało może nie, zaplanowałam i mam. Nie będę dziecka obarczała winą za to, że jest na świecie. Chciałam to mam high life Co do „tatusia” to właśnie z tego powodu m.in. się wyprowadziłam. Bałam się o to co się może stać jakby był pod wpływem podczas opieki nad nią.
Pozostaje życzyć powodzenia i żebyś się utrzymała przy przekonaniu żeby do niego nie wracać.
Sweet_Judi jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2024-04-03 13:39:34


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:49.