Pozer ?

[kariosa]

Nie wiem czy ten wątek pasuje do owego działu, ale bardziej odpowiedniego nie znalazłam. W każdym razie, mam problem. Ale od początku..
Słucham hard rocka od dawna, nigdy jednak się z tym nie obnosiłam. Oprócz tego słuchałam także innej muzyki, nawet rapu czy reggae. Nie interesuje się za bardzo taki rzeczami jak np. kto wchodzi w skład jakiegoś zespołu, albo tytuły płyt. Słucham pojedynczych piosenek, które mi się podobają. Na chwilę obecną znam nawet zespoły, o których bardzo mało kto słyszał. Pewnego jednak dnia siedziałam sobie koleżanką w barze i miałam wielkiego doła, z powodu rozstania się z chłopakiem. Wtedy wpadłyśmy na pomysł, żeby zmienić styl. Od tego dnia zaczęłam ubierać się bardziej hard rockowo. Obecnie wyglądam jak prawdziwy glamowiec z lat 80. I tu się zaczął problem, bo ludzie uważają mnie za pozera. Jak już wcześniej wspomniałam nie mam jakiejś świetnej wiedzy na temat tej muzyki, po prostu kocham ją słuchać i czuję to, tak samo jak kocham ten styl ubioru. I czy to oznacza, że jestem pozerem ? Bo nie wiem z jakiej firmy mam kowbojki, albo ile albumów ma na koncie Alice Cooper ? Oczywiście wszyscy twierdzą, że w ogóle nie słucham takiej muzyki, a ubieram się tak tylko dlatego, żeby się komuś przypodobać. Teraz to nawet moi "przyjaciele" się ze mnie śmieją.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat ?

[O moj borze]

.l:

[Fela Von Helvete]

Napisane przez kariosa

Nie wiem czy ten wątek pasuje do owego działu, ale bardziej odpowiedniego nie znalazłam. W każdym razie, mam problem. Ale od początku..
Słucham hard rocka od dawna, nigdy jednak się z tym nie obnosiłam. Oprócz tego słuchałam także innej muzyki, nawet rapu czy reggae. Nie interesuje się za bardzo taki rzeczami jak np. kto wchodzi w skład jakiegoś zespołu, albo tytuły płyt. Słucham pojedynczych piosenek, które mi się podobają. Na chwilę obecną znam nawet zespoły, o których bardzo mało kto słyszał. Pewnego jednak dnia siedziałam sobie koleżanką w barze i miałam wielkiego doła, z powodu rozstania się z chłopakiem. Wtedy wpadłyśmy na pomysł, żeby zmienić styl. Od tego dnia zaczęłam ubierać się bardziej hard rockowo. Obecnie wyglądam jak prawdziwy glamowiec z lat 80. I tu się zaczął problem, bo ludzie uważają mnie za pozera. Jak już wcześniej wspomniałam nie mam jakiejś świetnej wiedzy na temat tej muzyki, po prostu kocham ją słuchać i czuję to, tak samo jak kocham ten styl ubioru. I czy to oznacza, że jestem pozerem ? Bo nie wiem z jakiej firmy mam kowbojki, albo ile albumów ma na koncie Alice Cooper ? Oczywiście wszyscy twierdzą, że w ogóle nie słucham takiej muzyki, a ubieram się tak tylko dlatego, żeby się komuś przypodobać. Teraz to nawet moi "przyjaciele" się ze mnie śmieją.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat ?

Nie przejmuj się Chyba każdy słuchający co cięższej muzyki przechodził w szkole taki etap, "chronieni" byli tylko ci wciągani w klimat przez starszych kolegów Jak będą Cię zaczepiać z takimi "egzaminami" to odpowiadaj, że Ty wolisz po prostu słuchać muzyki niż wkuwać czyjeś biografie i dyskografie i im polecasz to samo Znudzi im się po jakimś czasie, a takich "przyjaciół" jak piszesz po prostu olej

[PaulinciaKWC]

Myślę, że twoi znajomi są mało tolerancyjni i uważają, że jakby hm.. powinnaś obronić swój wizerunek wiedzą na temat wykonawców itd. Moim zdaniem to głupota, bo sama nie ubieram się w stylu muzyki, której słucham, nie ograniczam się też do jednego gatunku. Oczywiście tak jak i ty, nie studiuję biografii ani dyskografii żadnego z zespołów. Lubię muzykę, a nie wielbię pod niebiosa i nie zakochuję się w byle facecie przy mikrofonie jak to mają właśnie tacy zapaleńcy.

Czasami niektórzy moi "oświeceni" znajomi wypominają mi np. teksty zespołów, których słucham. A jak ja zjechałam z góry na dół jedną piosenkę to usłyszałam, że przeciez nie jest taka zła, bo melodia fajna i żebym nie cwaniakowała, bo na pewno nie wsłuchuje się w tekst każdej piosenki.
Jak widać ludzi się nie zmieni. Zawsze znajdą pretekst, żeby komuś dokuczyć.

Także.. ubieraj się w to, w czym dobrze się czujesz. Jak im się nie podoba to ich problem. Nie Twój, pamiętaj

[MissChievousTess]

Rzecz gustu. Osobiście jestem fanką rocka gotyckiego i moje zainteresowania sztuką koncentrują się na okresie gotyku i renesansu ale nie noszę się non stop na czarno bo lubię różnorodność, poza tym nie lubię przerostu formy nad treścią. Czarny był dla mnie jedynym kolorem przez 16 lat, podobnie jak glany jedynie słusznym obuwiem i ... chyba po latach nieco mi się to znudziło. Jako nastka nie znosiłam sukienek, teraz bardzo lubię.
Miałam pewne sytuacje z gotami z innych krajów, idiotyczne dyskusje z cyklu " how gothic You are?". Za każdym razem po dłuższym kontakcie wychodzi na to, że mówiąc, że mam gotycką duszę wiem co mówię no ale...jeśli ktoś ma problem z tym, że goth słucha także jazzu, rocka i muzyki klasycznej to dla mnie jest to problem danej osoby, a nie mój.
Jak dla mnie- ubieraj się jak chcesz.
Dla mnie strój to najbardziej płytki element każdej subkultury i osoby, które na poważnie traktujące daną subkulturę mogą faktycznie odbierać osoby zbyt przestylizowane na członka danej subkultury jako kogoś kto albo dopiero zaczyna, aspiruje do bycia członkiem tej subkultury albo jako "fazę" bycia nastolatkiem i coś przejściowego.
Osobiście nie lubię takich stereotypów ale fakt znam wielu ludzi, którzy mają tendencję do myślenia w taki sposób.

[mpt]

Napisane przez kariosa

Nie wiem czy ten wątek pasuje do owego działu, ale bardziej odpowiedniego nie znalazłam. W każdym razie, mam problem. Ale od początku..
Słucham hard rocka od dawna, nigdy jednak się z tym nie obnosiłam. Oprócz tego słuchałam także innej muzyki, nawet rapu czy reggae. Nie interesuje się za bardzo taki rzeczami jak np. kto wchodzi w skład jakiegoś zespołu, albo tytuły płyt. Słucham pojedynczych piosenek, które mi się podobają. Na chwilę obecną znam nawet zespoły, o których bardzo mało kto słyszał. Pewnego jednak dnia siedziałam sobie koleżanką w barze i miałam wielkiego doła, z powodu rozstania się z chłopakiem. Wtedy wpadłyśmy na pomysł, żeby zmienić styl. Od tego dnia zaczęłam ubierać się bardziej hard rockowo. Obecnie wyglądam jak prawdziwy glamowiec z lat 80. I tu się zaczął problem, bo ludzie uważają mnie za pozera. Jak już wcześniej wspomniałam nie mam jakiejś świetnej wiedzy na temat tej muzyki, po prostu kocham ją słuchać i czuję to, tak samo jak kocham ten styl ubioru. I czy to oznacza, że jestem pozerem ? Bo nie wiem z jakiej firmy mam kowbojki, albo ile albumów ma na koncie Alice Cooper ? Oczywiście wszyscy twierdzą, że w ogóle nie słucham takiej muzyki, a ubieram się tak tylko dlatego, żeby się komuś przypodobać. Teraz to nawet moi "przyjaciele" się ze mnie śmieją.
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat ?

Skoro znasz zespoły, o których mało kto słyszał, to chyba masz jakąś wiedzę o muzyce. No chyba że do tego zakładasz koszulkę Alice Cooper, a nie masz pojęcia o co chodzi. Wtedy rzeczywiście głupio to wygląda. Ubieraj się tak, jak Ci się podoba, ale jeśli obwieszasz się jakimś zespołem, to wypada coś o nim wiedzieć.

[Mileva_]

To zależy, co na siebie zakładasz. Jako osobę, która przeparadowała większość gimnazjum i liceum w bluzach i t-shirtach Mety, raczej mnie drażni, gdy obwieszają się związanymi z nią gadżetami ludzie nie mający pojęcia, kim był Jason Newsted albo odwołaniami do czego są For Whom the Bell Tolls czy The Call of Ktulu. Przyznasz, że bez podstawowej wiedzy łażenie z logiem jakiegoś zespołu jest lekko śmieszne.

Ale glany, pieszczochy czy inne tego typu "gadżety" to normalny strój, tyle że idący w określonym stylu; jeśli to on śmieszy twoich znajomych, to może się zastanów czy to faktycznie dobrzy znajomi. Bo jeśli tak jest, to na światłych, otwartych i tolerancyjnych nie wyglądają.

Co do darcia koszulek, to myślałam, że to tylko w latach 90. takie kwiatki były Wtedy na porządku dziennym było "egzaminowanie", a jak się delikwent nie obronił, to... cóż Ciekawym zjawiskiem były też tzw wojny metalowe...

[201604181004]

Jak ja się cieszę że nie mam takich problemów ze sobą i z tym co inni noszą jak z postu powyżej

[kobietasukcesu]

Mnie też uważano za pozerkę Ale akurat nie osoby z tych mocniejszych klimatów muzycznych, tylko reszta towarzystwa.
Jak się dowiedziałam, specjalnie zmieniłam ubiór i muzykę, bo się w kimś zakochałam.

Chodziłam do gimnazjum łączonego z liceum. Tak się złożyło, że faceci w których podkochiwało się najwięcej dziewczyn byli właśnie fanani hard rocka/metalu itd
Nie wiem, może mi niektóre zazdrościły, że sobie mogę z nimi rozmawiać i stąd te ploty

A pamiętam też osoby uczące się na pamięć dyskografii, a nawet długości trwania utworów

[Cholerka_]

Przecież Ty nie próbujesz się wpiąć do jakiejś grupy tego typu, tylko podoba Ci się ten styl. Bądź sobą, przecież żeby nosić glany nie trzeba być punkiem czy narodowcem...

[Fela Von Helvete]

Napisane przez drabineczka

jak ja się cieszę że nie mam takich problemów ze sobą i z tym co inni noszą jak z postu powyżej

+1

---------- Dopisano o 13:03 ---------- Poprzedni post napisano o 13:01 ----------

Napisane przez kobietasukcesu

Jak się dowiedziałam, specjalnie zmieniłam ubiór i muzykę, bo się w kimś zakochałam.

To też standard niestety.

[Mileva_]

Napisane przez kobietasukcesu

Jak się dowiedziałam, specjalnie zmieniłam ubiór i muzykę, bo się w kimś zakochałam.

Przybij pionę

[Kfiatuszek1987]

Jak chcesz im się odgryźć to poszukaj jakiś sprawdzonych informacji na temat ich ulubionych zespołów i zadaj im pytanie takie żeby nie znali odpowiedzi albo najzwyczajniej olej ich.
Poza tym uważam że sposób w jaki się człowiek ubiera nie wiele tak naprawdę mówi o jego gustach muzycznych, bo czy np to że mam dziś na sobie różową bluzkę oznacza że jestem fanką Dody??? Nie wierzę też że ludzie lubiący muzykę klasyczną chodzą non stop we frakach czy garniturach.

[MonikaFaustyna]

Takie akcje pamiętam w gimnazjum. W LO czy na studiach, to nikogo nie obchodziło. Pamiętam swoje zamiłowanie do czerni i glanów o każdej porze roku, dnia i nocy... ale w LO mi przeszło. Dzisiaj martensy noszę tylko zimą, bo nie przemakają i są nie do zdarcia . W sumie... od zawsze słuchałam tego, co mi się podobało i ubierałam tak, jak mi się podobało. Powiem też, że specjalnie nie analizowałam jakoś dogłębnie tekstów piosenek .

[happyswallow]

To, że wpadnie ci w ucho chociażby piosenka SOAD nie oznacza od razu, że masz znać dokładną datę urodzenia Serj'a, bo co to ma wspólnego ze słuchaną przez ciebie piosenką? Nic, kompletnie, taka wiedza jest zbędna. Z tego powodu odpytywanie jak przy tablicy i zdawanie testu na fana jest po prostu głupie.

A co do ubrań z nadrukami zespołów - nie ma co się czepiać, teraz nawet do H&M co sezon wchodzą koszulki z The Beatles, Ramones czy Guns N' Roses i jestem pewna, że 50% dziewczyn noszących je nie ma pojęcia o tych zespołach, po prostu podobają im się te koszulki i nie widzę w tym niczego złego. Bardziej śmieszą mnie osoby afiszujące się tym, że słuchają rocka, codziennie w koszulkach z zespołami i kostką z milionem naszywek, uważające za "tępy lud" każdego, kto nie kocha rocka, a jeśli przyjdzie co do czego to znają tylko Nothing Else Matters... ty się nie afiszujesz i nie zgrywasz Courtney Love, tobie po prostu podoba się taki styl ubierania, dlatego nie uważam cię za pozerkę.

[201607231707]

Napisane przez kariosa

Nie interesuje się za bardzo taki rzeczami jak np. kto wchodzi w skład jakiegoś zespołu, albo tytuły płyt. Słucham pojedynczych piosenek, które mi się podobają.

No to piona, mam tak w jakichś 90% wypadków.
Powiedz znajomym, że ciebie obchodzi muzyka, którą zespół tworzy, a nie jego dyskografia czy nazwiska członków. Pozerką nie jesteś, ubierasz się tak, bo podoba ci się ten styl, a nie, bo próbujesz im coś udowodnić.

Napisane przez kobietasukcesu

Chodziłam do gimnazjum łączonego z liceum. Tak się złożyło, że faceci w których podkochiwało się najwięcej dziewczyn byli właśnie fanani hard rocka/metalu itd

U mnie to samo. Albo takie macho-byczki albo ci w koszulkach z nazwami zespołów, łańcuchach i glanach/martensach

Napisane przez kobietasukcesu

Chodziłam do gimnazjum łączonego z liceum. Tak się złożyło, że faceci w których podkochiwało się najwięcej dziewczyn byli właśnie fanani hard rocka/metalu itd

U mnie to samo. Albo takie macho-byczki albo ci w koszulkach z nazwami zespołów, łańcuchach i glanach/martensach

Napisane przez Kfiatuszek1987

Poza tym uważam że sposób w jaki się człowiek ubiera nie wiele tak naprawdę mówi o jego gustach muzycznych, bo czy np to że mam dziś na sobie różową bluzkę oznacza że jestem fanką Dody??? Nie wierzę też że ludzie lubiący muzykę klasyczną chodzą non stop we frakach czy garniturach.

Lubię Dodę i noszę glany Niektórym by chyba mózgi wyparowały, jakby się dowiedzieli

[goompka]

Na Twoim miejscu miałabym w kiju co myślą sobie znajomi. Akurat żyjemy w takich czasach, że popkultura wchłania wszystko i raczej już nie wytyka się chociażby, że ktoś nosi łańcuszek z krzyżem na 10 cm, takież kolczyki, pierścionki czy ma koszulkę z Matką Boską. Wiadomo, że zawsze znajdą się fanatycy jakiegoś gatunku, którzy twierdzą, że jakieś elementy garderoby są słuszne w odniesieniu tylko dla ich grupy. Choć sama przyznam, że w kwestii noszenia koszulki z jakimś zespołem/wykonawcą i nie mając o nim pojęcia (prócz tego, że coś takiego istnieje) jest mało zabawne. Sama całe gimnazjum i liceum przełaziłam w Martensach, trampkach, ramoneskach, bundeswerkach. Do tej pory słucham ciężkiej muzyki, nawet jeszcze cięższej, niż wcześniej, oczywiście z odskokami na lżejsze klimaty, a mimo to, sam styl ubioru się znacząco zmienił, noo, prócz trampek A znajomi stwierdzili, że jesteś pozerką zapewne dlatego, że zmieniłaś styl z dnia na dzień. Dlatego lej na nich ciepłym moczem ;p To nie Korea Północna, żeby podporządkować się jakiemuś reżimowi, choćby modowemu

[monius9]

to zależy jeszcze od tego co konkretnie nosisz. bo jak obnaszasz naszywki i koszulki jakiegoś zespołu, to mimo wszystko fajnie jest mieć zielone pojęcie na jego temat. nawet jak nie wiesz ile albumów wydał jakiśtam zespół [dżizas, kto by to liczył jeżeli jest ich więcej niż 3?] to zawsze możesz odpowiedzieć *zamiast ogółów pogadajmy o konkretach, ja najbardziej lubię ten i ten, a ty?* jeżeli mowa o rzeczach takich a nie innych - łańcuchy, pieszczochy, glany, ramoneski, blabla, ale bez konkretnego przypisywania się do zespołu, że to tak ujmę, to sikaj na tych swoich znajomych ciepłym moczem. ja jednego dnia lubię założyć sukienkę w panterkę, obcasiki i małą torebusię a następnego dnia wyjść w glanach, podartych dżinsach i *ramonesce*. i jakby ktoś się mnie czepiał o to, to chyba by został delikatnie rzecz biorąc wyśmiany.

chociaż w sumie często spotykam się z tym, że ludzie którzy się bardzo interesują muzyką i *siedzą w tym* bardzo głęboko nie mogą przełknąć tego, że są ludzie, którzy muzyki lubią słuchać, ale po pierwsze bez spędzania każdej wolnej chwili na przesłuchiwanie całej dyskografii każdego poznanego zespołu i wyszukiwaniu miliarda nowych zespołów i po drugie, co gorsza, lubią posłuchać muzyki różnych gatunków..