|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
|
Narzędzia |
2012-11-15, 22:43 | #1 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Trójmiasto
Wiadomości: 614
|
Toksyczne babcie
Są/były tematy o skąpych facetach, upierdliwych teściowych, fałszywych koleżankach. Ten mógłby być o babciach - tych, które nie wpisują się w standardowy kanon babci, która jest od rozpieszczania wnuków i ciepłego kontaktu. Nie chciałabym się jedynie żalić, a sprawdzić czy jest ktoś, kogo podobne problemy życia codziennego dotyczą
Chcę niniejszym wyrzucić z siebie co nieco o babci - to co boli i uwiera, więc będzie dłuuuugo. Zacznę od stwierdzenia, że chyba nienawidzę swojej babci. Piszę chyba, bo to słowo jest tak mocne dla mnie, że w jakimś sensie coś mnie blokuje, by tak się wypowiadać o niej. Mam wciąż dwie babcie, jednak są to diametralnie różne osoby, łączy je w zasadzie tylko to, że są w tym samym wieku i że mają tak samo na imię. Babcia od strony mamy jest złotym człowiekiem, fakt, że po udarze, który przeszła 2 lata temu, nie jest już taka sama, bo się zapomina, zrobi jakąś głupotę, ale wciąż złego słowa na nikogo nie powiedziała. Druga babcia, ta od strony taty, to babcia z którą mieszkamy. Babcia, z którą mieszkamy, to chyba najbardziej toksyczny człowiek z jakim się spotkałam. Zachodzę w głowę, co jej nie pasuje, co jej odwala, że jest jak jest - a jest nieciekawie. Co jej zrobiliśmy? Wszystko chyba zaczęło się 23 lata temu, kiedy rodzice wzięli ślub. Od samego początku babcia dosłownie nie trawiła mojej mamy - nie chciała takiej synowej i z takiego domu (tata mamy to alkoholik). Na każdym kroku dawała jej odczuć, że jest gorsza i za cel obrała sobie to, żeby ten związek się rozpadł. Jakieś przykłady? Do dziś rozpowiada, że jak tata jedzie do pracy na nocną zmianę, to raz przychodzi sąsiad X, raz szwagier A i mama się z nimi "puszcza". To tylko jeden, drobny przykład. Więc z tego punktu widzenia, jak to nazwała moja babcia ostatnio: 'ojciec to narkoman (bo niby go szprycujemy tabletkami, żeby mu wciskać jakieś kity i robić z niego idiotę), mama to ☠☠☠☠* (bo się puszcza), a ja i moje rodzeństwo to hołota. Odkąd pamiętam, to ona była prowodyrem kłótni - byle coś, byle mieć satysfakcję, że ktoś się pokłóci. Jak byłam młodsza, to nie wiedziałam dokładnie o co chodzi, jak byłam ciut starsza, to bardzo to przeżywałam. Płakałam często, bo nie mogłam sobie poradzić z tym, że to babcia, teoretycznie ktoś bardzo bliski, chce nam rujnować życie. Nie radziłam sobie z tym, co mówi, jak mówi i jak mocno może ją nosić fantazja. Dla kolejnego przykładu - babcia rozpowiadała, że jakby nie ona, to moja mama by nas pozabijała, bo tak się nami "opiekowała", że tylko nas biła i wrzeszczała na nas. Albo babcia chodziła do spożywczaka i robiła wielkie, pokazowe zakupy obwieszczając, że to wszystko dla wnuków, bo "TA" ich głodzi i nie daje jeść. Oczywiście, z tego ja ani moje rodzeństwo nie dostaliśmy nic. Ile było takich historii... Ile teraz ich jest... W zeszłym roku babcia złamała nogę, dosyć poważnie, bo przeszła dwie operacje. Po tym babcia leżała w domu, dosyć długo unieruchomiona. Trzeba było się nią zająć, chociaż nie wiem skąd rodzice, a szczególnie moja mama, mieli na to siły, po tym wszystkim co od niej usłyszeli. Jednak stwierdziliśmy razem, że trzeba będzie być mądrzejszym i zapewnić jej minimum opieki. Sama gdzieś w głowie łudziłam się, że może coś ta kobieta zrozumie - w końcu znalazła się na naszej łasce (pozostali synowie wpadali z średnią częstotliwością raz na 1/2 tygodnie, na 30-40 minut i papa - a mieszkają praktycznie na miejscu). Miała śniadanie, obiad, kolację na czas, podawane leki, robiłam jej zastrzyki, zmienialiśmy opatrunki, dawaliśmy basen by się załatwiała. Zmieniło to coś? Nic. Dalej potrafiła wyzywać i ubliżać, np. w czasie, kiedy robisz opatrunek. Reszta rodziny nie kwapiła się do większej pomocy, a na pobyt w szpitalu czy wynajęcie kogoś nie było możliwie. Także wyjście z dobrocią też nie pomogło, a od tego czasu zaczęłam jej jeszcze bardziej szczerze nie cierpieć i nie znosić. Na chwilę obecną jak ją mijam, to robię to bez słowa. Mówi się, by nie karmić trolla, więc tak robię, traktuję ją jak powietrze. Jednak ta zawsze znajdzie jakiś temat, by dopowiedzieć (czyt. do☠☠☠☠☠☠☠i*). Czemu razem mieszkamy? Tata mojego taty, zmarł dość młodo, a że bracia taty byli już pożenieni, to duży dom został przepisany na tatę (z tym że szanowna babcia ma dożywotni wstęp gdzie chce). Babcia mieszka na całym dole, my na górze, mieszkamy niejako niezależnie. Ale mimo wszystko to nieuniknione spotkania. Dziś rodzice mówią, że jakby mieli 23 lata temu ten rozum, który mają dziś, to dawno mieliby wybudowane swoje.. Co tam jeszcze? Ostatnio hobbystycznie pozamykała wszystkie możliwe drzwi do domu, zostawiając w drzwiach klucze, by nie mogłam wejść. Jak weszłam, to zwyzywała mnie, że też już wyglądam jak ☠☠☠☠*. Skąd te schizy? Nie wiem o co jej chodzi, jestem pierwszy raz w poważnym związku, studiuję dziennie, łączę to z pracą, bynajmniej nie ubieram sie jak dziwka, a ta darzy mnie takimi epitetami. Ktoś może pomyśleć, że babcia jest schorowana czy coś... Nie, to nie alzheimer czy coś innego z pamięcią - tak jest od ZAWSZE. Tata stwierdził, że zawsze była dość ciężka we współżyciu i że to ona wykończyła mojego dziadka. Ale prawdziwe umiejętności wykazuje teraz. My jesteśmy, tak mi się wydaje, fajną rodziną (tj. rodzice, rodzeństwo i ja). Trzymamy się razem. Rodzice są zgrani, a w domu jak są kłótnie, to w 99% przez nią/z jej powodu. Nie wiem czemu w ogóle piszę, ale chyba sobie do końca z tym nie radzę, nie wiem skąd tyle złości i jadu, kiedy nic jej nie zrobiliśmy. Mieszka w wysokim standardzie, ja z siostrą nawet jej coś sprzątniemy, ma zrobione zakupy, ale niczego nie docenia. Myślę, że byłaby szczęśliwa, jakbyśmy się kłócili i żyli w niezgodzie... Co mnie jeszcze boli? Jak przyjeżdża jej reszta wnuków (+ prawnuki), to jest: "Paulinko", "Mareczku", "Łukaszku". Wszyscy są fajni, dobrzy, piękni, najlepsi, a ja i moje rodzeństwo to hołota (+ ja opcjonalnie pretenduję na stanowisko ☠☠☠☠*). Gdzieś to boli, bo dla nich potrafi być w miarę dobrą babcią, a nas traktuje jak śmieci i drugą kategorię. I wiem, że nie tylko dla mnie to ciężkie, dotyka to też brata, siostry, rodziców... Opisałam tylko mają część, wcale nie najgorszą.. Szukam jakiegoś wsparcia, może ktoś przeżywał/przeżywa coś podobnego... I jak teraz przemyślałam sobie wiele, to chyba nienawiść jest dobrym słowem... Niby sobie z tym radzę, ale jednak chyba nie. Długo nosiłam się zamiarem napisania tego, wiem, że to chaotyczne, ale potrzebowałam tego. |
2012-11-15, 23:00 | #2 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 381
|
Dot.: Toksyczne babcie
Rozumiem Cię. Nie mam aż tak ekstremalnej sytuacji...ale też mam Babcię którą postrzegam jako dość apodyktyczną i niestety taką którą się kocha bo jest Babcią a nie za to jakim jest człowiekiem... Tylko, że u mnie nie jest to takie czarne lub białe jak u Ciebie. Twoja Babcia to na serio nie jest dobra....I z tego co piszesz zawsze była. Nawet się nie "zwali" na wiek. U mnie - mam uczucia mieszane.
Jeszcze miesiąc temu miałam dwie Babcie. U mnie sytuacja odwrotna. Mama Taty - złoto, Mama Mamy - już niebardzo... Babcia od strony Taty (Zosia)... hmm... mogłabym powiedzieć Babcia idealna? Taka jak z książek. Skromna, niewysoka, drobna babunia, lepiąca pierogi, piecząca ciasta i robiąca sweterki na drutach. Niestety, jakiś idiota potrącił ją na pasach miesiąc temu i straciłam jedną z najwspanialszych osób w moim życiu. To chyba jedyna osoba z bliskiej rodziny do której NIGDY nie miałam żadnego "ale". A druga Babcia? No właśnie...kontrast. Była artystka, zawsze otoczona wianuszkiem wielbicieli. Dłuuugo męża szukała. Nie dlatego, że nikt jej nie chciał. Ale miała swoje wymagania i to jej zostało. Moja Mama szybko wyszla za mąż (20 lat miała), zaraz po ślubie kiedy rodzice mieli iść na swoje tragicznie zginął Dziadek, więc Babcia była w depresji...Rodzice zostali z nia... I tak już się toczyło. Do 10 roku życia mieszkaliśmy u Babci bo najpierw miała depresje, potem chorowała na jakieś kobiece sprawy. Wychowywała mnie w dużej mierze, bo mama jeszcze studiowala. Ale to właśnie nigdy nie była taka Babcia z prawdziwego zdarzenia. Tamta oddalaby ostatni kawałek chleba... Ta, mimo że STARAŁA się być dobra, już nie. Nie raz jak ją wkurzyłam to mi sprzedała klapsa i to solidnego.... I z jednej strony opiekowała się, kupowała smakołyki, zabierala na spacery...i się starała, ale nie umiała tak do końca dać ciepła. Jak miałam 10 lat to się wynieśliśmy...ale ....2 bloki dalej. Więc Babcia tylko nocowała u siebie. Rano się budziła i już szła do nas....i tak zostawała do 20. Jak miałam 17 lat to się wynieśliśmy do innej dzielnicy, ale nic się nie zminiło. Mama tak się do Babci przywiązała (dla mnie jest uzależniona od niej) że do dziś (mimo że mieszkam już sama) zabiera Babcie wracając z pracy do domu i odwozi na noc. I tak codziennie. Teraz moze nie mam nic przeciwko, ale myślę, że niechęć do Babci wynika z tego że w sumie byłam zazdrosna o mamę cale życie. I o Tatę też. Tata ciężko pracował żeby nas utrzymać...mama studiowała, potem dopiero zaczynała zycie zawodowe. Wszystko było na Jego głowie. I do dzis pamietam ze do przedszkola na występy przychodziła nie Mama i Tata, tylko Mama i Babcia. Chciałam z Mamą pogadać, Babcia się wtrącała. I tak jest do dziś. Nawet nie raz jak Mama do mnie podjeżdża zostawić mi jakiś obiad (ogólnie sama gotuje, ale czasem rarytas podwiezie)to zawsze jest z Babcią. NIGDY w sumie nie mogę z Mamą sam na sam pogadać. A jak rozmawiam przy BAbci to zawsze się wtrąca.... Sytuacja nieco inna...ale rozumiem Twoje emocje co do Babci. I do tej pory miałam dość mocno negatywne. Teraz, po śmierci tej cudownej Babci, mam mieszane uczucia.... Bo myślę, że tez jej niewiele zostało...Mimo że jest jaka jest. |
2012-11-15, 23:19 | #3 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 69
|
Dot.: Toksyczne babcie
ehh ja też do was dziewczyny dołączę..
Niestety jedna babcia już nie żyje, (mama mamy) zmarła w Boże Narodzenie 5 lat temu. Była moją najlepszą przyjaciółką i zawsze doradzała mi w każdym problemie.. mogłam jej powiedzieć o wszystkim, a i była taka, że sama się zorientowała gdy coś było nie tak.. była chyba najwspanialszą osobą którą znałam. Zawsze rozpieszczała, uczyła za małego pić kawę z kubka blaszanego, i robiła najwspanialsze pierniki na święta, kochała wszystkie wnuki tak samo.. kochała wszystkich ludzi, była bezkonfliktowa i bardzo ją kochałam, kocham nadal i nie ma dnia kiedy o niej nie myślę. babcia (mama taty) jest niestety zupełnym przeciwieństwem mojej drugiej babci.. to taki człowiek z którym żyć się nie da.. potrafi powiedzieć mi jaka to ja nie jestem głupia, zaraz po tym jak stanie w drzwiach.. potrafi powiedzieć mi, że jestem niemądra że sobie takiego męża wzięłam, i że jestem najgorsza.. niestety to tylko ja i mój brat jesteśmy tacy źli, bo resztę wnuków wielbi.. Za każdym razem gdy odwiedza nas w domu (mieszka 500m dalej) coś nam ginie.. potrafi iść na strych np i ukraść coś co należało do mojego ojca kiedyś.. potrafi nawet z lodówki ukraść jedzenie po czym idzie do domu i udaje jaka to jest chora przez następne 2 dni, i dzwoni co chwile żeby ktoś przyjechał bo ona "umiera", a gdy już mój mąż się nad nią zlituje i pojedzie, sama go wyrzuci z domu bo ona chce żeby przyjechał ktoś inny.. w sklepach rozpowiada jaka to ja nie jestem głupia, że mój mąż ją źle traktuje, i to wszystko potrafi powiedzieć tak w prost.. potrafi dzwonić do swoich dzieci (cioci, wujków) i skarżyć się na mnie, że ja jej obiadu np nie dałam (co nie jest prawdą). Od małego mnie traktuje inaczej, była przeciwna temu żeby moi rodzice się pobrali. Nigdy nie kupiła nam nic, ani ja ani brat nie dostaliśmy od niej głupiego lizaka, a teraz potrafi mówić takie rzeczy. Pomimo wszystko, jest moją babcią.
__________________
ostatecznie jestem kobietą.. i bardzo mnie to cieszy! 17/09/2011 jestem mężatką. Edytowane przez juustine Czas edycji: 2012-11-15 o 23:32 |
2012-11-15, 23:38 | #4 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 381
|
Dot.: Toksyczne babcie
Moja przeciwnie. wiem, ze się STARA. Tylko jej to nie wychodzi. Mówi ze mi zapisze mieszkanie, daje pieniądze....Tylko ona nie wie JAK zdobyć te miłość.... Że nie kasą, nie prezentami.... Ale żal mi Jej w sumie i może za to ją kocham mimo wszystko. Ze sie stara ale nijak nie wychodzi.
|
2012-11-16, 00:47 | #5 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2008-09
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 290
|
Dot.: Toksyczne babcie
Wow czyli wiele jest takich babć .. Ja niestety mam jedną babcię. NIESTETY bo Ś.P. babcia od strony mamy to był złoty człowiek, babcia ideał, niestety zmarła jak miałam 12 lat i została mi tylko babcia od strony taty. Bardzo uciążliwy, wredny, wyrachowany i strasznie zachłanny człowiek. Zawsze w jej życiu liczyła się kasa. Każdy grosz. Np. moim rodzicom do dziś nie zwróciła swojej połowy kasy za wesele, mi przez całe swoje życie dała hmm 700 zł? - licząc komunie (400, 180stkę - 100 i może ze wszystki urodzin i świąt uzbiera się 200 zł - dawała czasami po 10 zł na urodziny z tekstem "nie wydaj na byle co". Kiedyś przyszłam do niej to oskarżyła mnie o kradzież 1000 zł - po czym jak je znalazła to powiedziała tylko mojemu tacie "a myślałam że Kasia mi zabrała" ale słowa przepraszam nie było. Mogłabym o niej pisać mnóstwo złych rzeczy ale nie warto. Na dzień dzisiejszy ma już demencję starczą i trzeba musimy do niej codziennie jeździć, robić zakupy itp a ona się troche zmieniła ale dla mnie to ona nigdy babcią nie była - ani dla nikogo. Jako matka, żona i siostra była taka sama. Do każdego.
|
2012-11-16, 07:40 | #6 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 538
|
Dot.: Toksyczne babcie
Ja w ogóle nie znam swojej babki, mimo, że żyje. I nie poznam, bo raczej nie mam ochoty. Wystarczy, że napiszę, że ucięła wszelkie kontakty ze swoim synem, a moim ojcem, gdy ten był kilkuletnim dzieckiem, a ona rozwiodła się z moim dziadkiem.
Natomiast dziadek jest po prostu złym człowiekiem i mimo, że całe życie mieszkał 100 metrów dalej, jest właściwie obcą osobą. Z własnej woli. Od początku traktował swego syna i wnuki jak kompletne zera, później zaczął ignorować, mimo, że nigdy nie usłyszał złego słowa. Dwójki pozostałych dziadków nie znam, bo od dawna nie żyją. |
2012-11-16, 08:00 | #7 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Poznań
Wiadomości: 8 575
|
Dot.: Toksyczne babcie
Moja babcia od strony ojca jest mniej wiecej taka jak babcia autorki tematu. Na szczescie mieszka ze 150km od nas, wiec poki rodzice byli w malzenstwie, widzielismy ja raz na pol roku, odkad rodzice sa po rozwodzie to mamy z nią i rodziną ojca (bo w większosci oni wszyscy są strasznie zakłamani, dwulicowi, skąpi etc.) spokój. Niestety z ojcem nie (a to jest najgorsze) bo od 4 lat ciągnie się w tych po.....ch sądach podział majątku.
|
2012-11-16, 08:38 | #8 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: miasto królów polskich
Wiadomości: 580
|
Dot.: Toksyczne babcie
Widzę, że nie tylko ja mam toksyczną babkę, niestety nie jestem w stanie mówić o niej babcia. To jest matka mojego ojca, mama mojej mamy jest jej całkowitym przeciwieństwem, jest po prostu babcią. Dzięki matce ojca nasza rodzina juz nie istnieje, zniszczyła ją całkowicie, najpierw 10 lat temu wykończyła dziadka który był najcudowniejszym człowiekiem jakiego znałam, uwielbiał nas swoje wnuki, spędzanie z nim czasu w wakacje na wsi to najlepsze wspomnienia wakacyjne. Babka od początku nienawidziła mojej mamy, buntowała ojca cały czas. Jak mama zaszła w 6 ciążę to babka przerażona i oburzona powiedziała jej: "wiesz dziwie ci sie, bo ty dziewucha wykształcona i pozwoliłaś sobie na coś takiego a baby na wsi to potrafią sobie radzić" mama wyszła z płaczem, pomimo tego że jest nas 6 rodzice zapewnili nam warunki do życia jakich nie ma nie jeden jedynak.
W zeszłym roku w końcu doczekała się śmierci swojego średniego syna, wujek bardzo cierpiał i umarł w hospicjum, nawet nie pojechała się z nim pożegnać, bo niby chciała go zapamietać takim jakim był. A po śmierci powiedziała kuzynce: "ty to masz szczęście, że wujek przy tobie umarł, a ja tak lubie jak ktoś obcy przy mnie umiera". W tym roku zmarł jej najmłodszy syn (mój ojciec jest najstarszy) i został jej tylko jeden, mój ojciec. Mogę z pewnością i przekonaniem powiedzieć że jej nienawidzę, bo doprowadziła do zniszczenia mojej rodziny, do rozpadu małżeństwa rodziców i do tego że dziś, nie mam kontaktu z moimi starszymi braćmi bo poszli za ojcem i polityką babki. |
2012-11-16, 11:21 | #9 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 4 302
|
Dot.: Toksyczne babcie
Fajnie, że chociaż jedną babcie macie fajną
Moje niestety obydwie pozostawiają wiele do życzenia... Mama mojego ojca, wiecznie nieobecna w moim życiu, tzn. obecna tylko w postaci czeku na urodziny Jak mial się urodzić mój brat, to stwierdziła, ze moja matka zmarnowała ojcu życie (bo oni tacy z wyższych sfer, a moja mama z rodziny robotniczej) i nie pomagała im w ogóle, mimo że oboje jeszcze studiowali. Właściwie to wcale je nie znam, w sumie to można powiedzieć nie znałam, bo właśnie leży w stanie agonalnym z zapaleniem płuc w szpitalu, a ja nie czuje w związku z tym nic... Mama mojej mamy, okropny człowiek ze strasznym charakterem, swoje dzieci wychowywała twardą ręką, biła je, poniżała... Później przeniosła się na wnuki, i tak: jak była u mnie z wizytą tą komplementowała córki swojego syna, a ja byłam najgorsza, jak była u nich odwrotnie Zdarzyło jej się podnieść na mnie rękę, czego nie doświadczyłam od nikogo innego... Wraz z wiekiem było coraz gorzej, knucie intryg, wymyślanie, że wszyscy są przeciwko niej, trują ją, biją, kradną... Masakra... Obecnie ma demencję starczą i alzheimera i przebywa w domu starców, dzięki czemu moja mama może odetchnąć psychicznie. |
2012-11-16, 11:42 | #10 | ||
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2008-02
Lokalizacja: Środa Wielkopolska
Wiadomości: 3 178
|
Dot.: Toksyczne babcie
Cytat:
---------- Dopisano o 12:42 ---------- Poprzedni post napisano o 12:38 ---------- Cytat:
|
||
2012-11-16, 16:21 | #11 |
Raczkowanie
|
Dot.: Toksyczne babcie
Autorko, rozumiem Cię. Nie mam wprawdzie aż tak niezdrowej sytuacji, jak Ty, ale pewne podobieństwo jest: w tym roku zaczęłam studia, a wcześniej mieszkałam w domu jednorodzinnym z mamą, tatą, siostrą, bratem i babcią. Sytuacja prezentuje się tak: dziadek wyprowadził się od babci jakieś dobre dwadzieścia lat temu. Babcia ma, oprócz mojej mamy, jeszcze dwie córki: Elżbietę i Katarzynę. Każda z nich ma po dwie córki. I jak to wszystko wygląda? Córki moich ciotek są wspaniałe, zaradne, samowystarczalne i cud, miód orzeszki, a ja i moje rodzeństwo to zło nie z tego świata, nieroby, nieudaczniki. A co jest najśmieszniejsze? Moje cztery ,,wspaniałe" kuzynki, tak wychwalane pod niebiosa Rydzyka przez babcię, prezentują się kolejno tak: jedna nie zdała matury z matematyki, uznała, że nie zamierza poprawiać i idzie do pracy; wyjechała z miasta rodzinnego (za swoim chłopakiem), by pracować jako fryzjerka - co zachwyca babcię? - że jest taka niezależna, dojrzała, już zarabia! a co z tego, że nie studiuje, skoro i tak po żadnych studiach nie ma pracy?! Druga kuzynka powinna już pisać pracę magisterską, a jest na drugim roku pedagogiki zaocznej, kierunków studiowała już z milion, a rzucała wiele razy dlaczego? Bo szalenie zakochała się w pewnym wieśniaku, wzięli ślub i po trzech miesiącach ją zostawił. Trzecia kuzynka powtarza... drugą gimnazjum, pali w wieku lat piętnastu fajki, zielsko - no za młoda chyba jeszcze na takie rzeczy? Niechby jej chociaż 15 czy 16 lat stuknęło. Ale i tak jest wspaniała. A czwarta kuzynka to rozpuszczony ośmioletni bachor. Ale to są oczywiście ósme cuda świata - nie to, co ja i moje rodzeństwo; mój straszy brat jest na trzecim roku medycyny, siostra studiuje geodezję na AGH, a ja języki obce. Ale oczywiście jesteśmy najgorsi. A co robi babcia - nam doprawia rogi, a tamtym skrzydła. Rozsiewa plotki, uwielbia sensacje, kłótnie, CIESZY SIĘ z czyichś niepowodzeń! Gdy moja starsza siostra nie dostała się na geodezję (AGH - akurat tutaj ciężko się dostać) w zeszłym roku i uznała, że zostanie u nas w mieście, by poprawić maturę z matematyki, ależ babcia zacierała ręce! To samo jedna z ciotek, ulubiona córeczka babci. A kiedy moja siostra się rok temu dostała, to zamiast gratulacji posypały się komentarze babci w stylu: ,,a co to za kierunek ta giełodezja", ,,gełodetów jest wielu", ,,po studiach nie ma pracy, trzeba iść na fryzjerstwo jak Monisia" etc. Babcia ma pod nos wszystko podane, zawsze wyprane, posprzątane, zakupów robić nie musi, bo moi rodzice kupują jej wszystko - a ona opowiada w kółko, że ,,Tereska i Darek na wszystkim oszczędzają, nie kupują mi nic, sama muszę mimo choroby do sklepu chodzić", etc.! Masakra po prostu - cieszę się, że zaczęłam już studia, bo dłużej bym nie wytrzymała. Moja babcia jest czasami fajna, rozmowna, ale jak jej coś na nosie siądzie... to masakra.
|
2012-11-16, 16:26 | #12 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2012-07
Wiadomości: 4 182
|
Dot.: Toksyczne babcie
Moje babcie obie są okropnymi kobietami, na szczęście od dawien dawna nie utrzymujemy kontaktu za bardzo, więc w moim przypadku kończy się to tylko na uwagach (podam ogólne, bez rozróżniania, która babcia to powiedziała):
- jesteś ruda jak szczur - ale schudnąć to ty musisz ponad 20 kg, obrzydliwie wyglądasz (ważyłabym mniej niż 40) - musisz ukrywać swoją figurę - gdybyś miała szczuplejszy nos to może byłabyś ładna - nie jedz tego, bo ci dupa urośnie - jedyne pytania, jakie dostaję, to o naukę/pracę, nie o cokolwiek innego Generalnie wszystko jest ze mną nie tak.
__________________
27.08.2016 |
2012-11-16, 17:23 | #13 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 7 274
|
Dot.: Toksyczne babcie
Mama mojego taty dostała lekkiego wylewu pół roku przed ślubem moich rodziców. Nie było innego wyjścia i musieli zamieszkać z nią, w domu rodzinnym ojca. Starsza siostra taty miała już swoją rodzinę i mieszkała w dzielnicy obok.
Zaznaczam, że wylew był na prawdę lekki, nie była w żaden sposób sparaliżowana, przez pół roku miała jakąś rehabilitację i leki. To tyle. Moja mama była już po studiach i pracowała, ojciec pracował dorywczo bo jeszcze studiował. Ale według babki to moja mama była darmozjadem. Mama starała się żeby nie było konfliktu gospodyni vs gospodyni i chociaż od 12 roku życia umiała gotować tak jak jej mama to zupełnie zmieniła styl gotowania i robiła potrawy identycznie jak matka ojca. I co z tego, według babki były niedobre. Potem urodziłam się ja. Kiedy mama była w ciąży nie miała żadnego wsparcia ze strony swojej teściowej. Ba, miała tylko dopieprzanie dodatkowe. Tak samo było kiedy była na macierzyńskim. Wszystko robiła źle, nie tak, do krytykowania babka była pierwsza ale żeby pomóc? Ta, jasne. A potem ja zaczęłam ogarniać mózgiem trochę więcej, buntować się przed głupimi wymaganiami babki (nie możesz się bawić w ogrodzie BO NIE. nie możesz włączyć Kaczora Donalda BO NIE. nie możesz układać klocków BO NIE.) więc uznała, że jestem przygłupem. Ten "przygłup" to słowa jakie wypowiedziała do 5 letniego dziecka. Kiedyś, mając 11 lat, dostałam na Mikołajki taki zestaw, w którym były dziecięce perfumy i dziecięcy róż w kremie. Perfumy pachniały jak zwykły płyn do kąpieli i ulatniały się szybko a róż to był taki krem barwiący na chwilę, zaraz znikał. Nałożyłam sobie lekko tego różu na policzki (pod okiem mamy, żebym się cała nie wysmarowała) i poszłam do taty pochwalić się jaka to jestem elegancka. Babka stwierdziła, że wyglądam jak k***a. 11 letnie dziecko. Spoko, babciu, dzięki. Wiele razy słyszałam, jak w rozmowie ze swoją córką mówi o mojej mamie, że jest d****ą i k****ą. Nie podsłuchiwałam, ona się z tym wcale nie kryła. Później babce rypnęło zdrowie, na jej własną prośbę. Cukrzyca się rozwinęła bo wpierniczała cukierki cichaczem, chociaż wiedziała, że nie powinna. Ciśnienie miała wysokości Pałacu Kultury a piła mocne kawy. Trzeba było jej pilnować gorzej niż dziecka. Badać cukier 6x dziennie, robić zastrzyki, wozić do lekarza jednego i ósmego... Oczywiście musiał się tym zająć mój ojciec, pracujący na pełen etat a nie jego siostra, mająca już nastoletnich synów i będąca na wczesnej emeryturze (bo mogła, nic jej nie dolegało, po prostu wtedy miała taką możliwość wedle prawa to wolała siedzieć w domu za 700pln zamiast dostawać więcej za pracę). Ojciec znów mógł pracować tylko dorywczo. Z pieniędzmi było bardzo, bardzo krucho, leki kosztują, lekarze kosztują, pomysły babki typu "będę lała wodę i patrzyła jak się leje" lub "zapalę światło w lato o 13, bo tak" kosztują. Ale ojciec był niedobry. Bo to jego wina, że mało zarabia. Bo ma taką żonę. Bo ma takie dziecko. Bo wszyscy oprócz niej darmozjady. A cioteczka wpadała raz na jakiś czas i była dobrym, ukochanym dzieckiem. Tak samo jej synowie to cudowne dzieci, nie jak ja. Oni byli zagłaskiwani, obsypywani prezentami a ja dostawałam tylko wyzwiska, pouczenia i złośliwości na każdym kroku. Kiedyś chciałam nauczyć się gotować, jakieś proste potrawy będące w zasięgu możliwości dziecka późnopodstawówkowego. Wszystko co zrobiłam, czy mi wyszło czy nie wyszło było ostentacyjnie wywalane z "życzliwym" komentarzem. Potem złamała biodro. Mój ojciec prosił, żeby nie wychodziła z domu bo jest potwornie ślisko (ja idąc do szkoły wylądowałam na tyłku kilka razy a samochody po ulicach sunęły zamiast jechać) ale oczywiście nie posłuchała go, poszła, przewróciła się i złamała biodro. Leżała najpierw w szpitalu. To był dla mnie raj. Nikt się na mnie nie darł, nikt nie miał dziwnych wymagań, nikt nie wyśmiewał tego jak się ubrałam czy uczesałam, nikt nie przeszkadzał mi w odrabianiu lekcji (siedzę w swoim pokoju na górze a ona mnie woła na dół żebym jej podała pilota, leżącego na wyciągnięcie ręki), raj. Potem była w domu ale noga nadal w gipsie. Pampersy, baseny, mycie, smarowanie odleżyn, podawanie leków, robienie zastrzyków, wszystko na głowie ojca a czasem i mojej, kiedy jego nie było. I co? I g***o. Pytasz ją kilka razy czy nie chce siku, odpowiedź przecząca a 5min później złośliwie zaszczane łóżko. Tak, złośliwie, nie miała żadnych problemów z nietrzymaniem moczu. I nadal ja niedobra, ojciec nieudolny, mama wredna, cały świat przeciwko niej, tylko cioteczka kochana i dwójka wnuków kochanych. My? Samo zło. Pewnej zimowej nocy 2000 roku moi rodzice obudzili mnie informacją, że babcia zmarła na zawał serca. Do dziś pamiętam ulgę, jaką wtedy poczułam. Nie byłam smutna. Byłam zawstydzona z powodu tego co czułam, z powodu tej ulgi. Teraz się nie wstydzę tego co poczułam. Nie jest mi głupio, że na cmentarz nie chodzę. To była naturalna kolej rzeczy, ona sama na to zapracowała. Mogę z zupełnie czystym sumieniem powiedzieć, że jej nienawidziłam i nie miałam do niej żadnego szacunku. |
2012-11-16, 18:40 | #14 |
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 10 183
|
Dot.: Toksyczne babcie
Moja babcia jest z kolei strasznie wyrachowana, wiec tez za nia nie przepadam. Wszystko chce, zeby u niej w domu zrobic, moj ojciec jezdzi do niej i zaharowuje sie jak wol, a ona nie pamieta nawet o jego urodzinach czy imieninach, juz nie wspominajac o mojej mamie czy mnie i mojej siostrze. Raz ojciec i mama pojechali do niej w ojca imieniny, to udawala zdziwienie "oooch, naprawde, dzis sa twoje imieniny? to wszystkiego najlepszego" itp. Trzeba ja wszedzie wozic, wszedzie chce z nami jezdzic, a sama nigdy nas nie odwiedza. Potrafi przejsc kolo naszego domu, a nawet nie zajdzie na pol godziny. Dodam moze tylko tyle, ze to zupelnie zdrowa i sprawna osoba, tylko przyzwyczaila sie, ze wszyscy wokol niej skacza i obchodza sie z nia jak z jajkiem.
|
2012-11-16, 20:05 | #15 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 489
|
Dot.: Toksyczne babcie
A zastanawialiście się dziewczyny dlaczego te 'złe' babcie to akurat te z którymi mieszkacie?
Bo starsza kobieta nie potrzebuje na co dzień krzyków małych wnuków.... Starsze ludzie powinni mieć spokój. Dlatego te wnuczki, które przyjeżdżają w odwiedziny są lepiej traktowane, bo nie ma ich na co dzień. Ja widzę tu jedynie błędy waszych rodziców, że zostali w domu chociaż widzieli jak trudno im się żyje z rodzicami lub teściami.
__________________
Nie trzeba słów żeby bolało wystarczy widzieć jak patrzy na inną.... |
2012-11-16, 20:09 | #16 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 381
|
Dot.: Toksyczne babcie
Nie zgodzę się. Początkowo z tą "idealną" Babcią mieszkałam. I to właśnie w takim okresie niemowlęcym ... do momentu pójścia do szkoły... Więc w sumie w najbardziej rozbrykanym okresie.... A moja siostra cioteczna mieszkała z Babcią do....26 roku życia (aż za mąż wyszła)... I nawet nie wiesz jak obie miesięc temu płakałyśmy na pogrzebie...
|
2012-11-16, 20:24 | #17 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 823
|
Dot.: Toksyczne babcie
Cytat:
|
|
2012-11-16, 21:05 | #18 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 347
|
Dot.: Toksyczne babcie
Cytat:
Przykro mi autorko, że tak sytuacja wygląda u Ciebie... Nie wiem, co mogłabym doradzić.
__________________
I'm sorry I don't have a photographic memory, but my brain is too busy being awesome. ♥ |
|
2012-11-16, 21:10 | #19 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Trójmiasto
Wiadomości: 614
|
Dot.: Toksyczne babcie
Cytat:
Jak ja się urodziłam, to moja babcia była całkiem młoda. Krzyki nie musiały jej drażnić, zwłaszcza, że teraz jak pojawią się naraz cztery prawnuczki i latają po całym domu, przewracają co chcą, krzyczą to babci nic nie przeszkadza. Ja i moje rodzeństwo byliśmy przekreśleni od początku z jednego powodu - moja mama. Nie podobała się jej synowa, jej rodzina, pochodzenie. Z kolei pozostałe synowe są najlepsze, bo z "lepszych rodzin". Swoją drogą, dziękuję wszystkim za odpowiedzi Może to dziwnie zabrzmi, ale pocieszyło mnie to, że nie jestem sama z taką "przebojową babcią". aga.fisia współczuję utraty bliskiej osoby |
|
2012-11-16, 21:28 | #20 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2009-02
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 365
|
Dot.: Toksyczne babcie
Prawie jakbym czytała o sobie.. Też mieszkam z babcią, też od strony taty, mama jest "wszystkiemu winna". U nas jest trochę inaczej bo jak jej sie coś uwidzi, albo np pojedziemy do drugiej babci w odwiedziny a ona zostanie to potem robi awanture wymyślając, że ktoś coś gdzieś powiedział tylko dlatego, że ma taką ochotę. Awantury są w sumie rzadko, ale każdy boi się coś powiedzieć czy zwrócić jej uwagę. Na codzień jest spokojnie, ale jak jej odbije to lepiej wyjść z domu. Bardzo mi żal mamy, jest jednym kłębkiem nerwów., nie potrafi się zrelaksować, odpocząć. Mieszkamy w bardzo małym mieszkaniu a o wyprowadzce nie ma mowy. Mieszkanie jest przepisane na babcię mimo, że zostało wykupione przez rodziców.
Jak rozmawiam z babcią, chociaż trudno to nazwać rozmową bo ona już chyba traci kontakt z rzeczywistością, to nigdy nie patrze jej w oczy, nie potafię a jej wyraz twarzy mnie jakoś odrzuca. Jak jest jakaś awantura to wtedy też jej nienawidze, ale czasem jak tak z boku na nią patrze to mi jej żal..ehh czasem nawet nie uważam jej za swoją babcię, nie tak powinna się zachowywać prawdziwa babcia. Nigdy chyba nie spotkam takiego niewdzięcznego, podłego, złosliwego człowieka jak ona. Dzień w którym się wyprowadzę będzie chyba najszczęśliwszym dniem i nie mogę się go doczekac
__________________
. nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze . |
2012-11-16, 21:48 | #21 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 7 274
|
Dot.: Toksyczne babcie
Cytat:
Dodatkowo byłam jedynaczką, która owszem, lubiła się wspinać po drzewach i brać udział w konkursie plucia na odległość ale to na osiedlu z kolegami. W domu bawiłam się od małego sama ze sobą i nie była to głośna zabawa z darciem twarzy, byłam cichym i nieśmiałym dzieckiem, trochę wycofanym. I to nie tak, że takie mam o sobie mniemanie tylko wiem to z opowieści rodziny. Za to dzięki niej nabrałam tupetu i nauczyłam się pyskować. Bo w pewnym momencie po prostu musiałam się jakoś bronić. Edytowane przez 201604190949 Czas edycji: 2012-11-16 o 21:55 |
|
2012-11-17, 08:42 | #22 |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2010-06
Wiadomości: 721
|
Dot.: Toksyczne babcie
Dom jest jej to się rządzi niestety taka prawda.
|
2012-11-17, 15:12 | #23 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2008-01
Wiadomości: 645
|
Dot.: Toksyczne babcie
Cytat:
__________________
"Ja mieszkać w Polska i robić kariera my mieć samochód i bullterriera" |
|
2012-11-17, 15:20 | #24 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-06
Wiadomości: 7 274
|
Dot.: Toksyczne babcie
Nie wiem czy to było do mnie ale jeśli tak, to spoko, rozumiem, że powinni zostawić ją w jej własnym domu żeby się rządziła aż by jej przysłali komornika za niepłacenie rachunków.
Nie no, podejście niektórzy mają za☠☠☠iste. Owszem, ja też jestem zdania, że powinno się iść na swoje a nie mieszkać z teściami ale są takie sytuacje, kiedy pójście na swoje oznacza zostawienie rodzica bez pomocy jakiej potrzebuje. |
2012-11-17, 20:45 | #25 | |
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2012-05
Lokalizacja: Trójmiasto
Wiadomości: 614
|
Dot.: Toksyczne babcie
Cytat:
Mnie przeraża jak czytam wypowiedzi, że ktoś nie ma ani jednej "normalnej babci". Ja chociaż mieszkam z wariatką, to mam tę drugą, z którą mam wiele bardzo ciepłych wspomnień. Szkoda, że babcia z którą mieszkam kojarzy mi się tylko z knuciem, obgadywaniem, opowiadaniem niestworzonych historii... I innymi zachowaniami, które mają prowadzić do tego, by moja rodzina się kłóciła |
|
2012-11-17, 21:35 | #26 | |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2007-04
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 381
|
Dot.: Toksyczne babcie
Cytat:
Nie no...Moja jedna Babcia jest 'Normalna"...Wręcz CUDOWNA... a w sumie niestety OD MIESIĄCA nie jest...bo nie żyje... Ale to była taka Babcia jakiej KAŻDEMU życzę... ANIOŁ!!! |
|
2012-11-18, 13:42 | #27 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 4 538
|
Dot.: Toksyczne babcie
Cytat:
Wina jest jedynie po stronie babki i dziadka, bo normalni ludzie, rozwodząc się nie dzielą się dziećmi i nie wychowują ich później tak, żeby nienawidziły pozostałej dwójki (mego tatę "wychowywał" dziadek - w ten sposób, że oddał go swojej siostrze, a jego zainteresowanie ograniczało się do zrównania go z ziemią co jakiś czas, chyba w ramach rozrywki, bo mój tata jest naprawdę dobrym człowiekiem; natomiast ciotkę wychowywała babka, nastawiając ją przeciwko ojcu, bratu i całej rodzinie). Dzięki temu ja nie znam teraz babki, ciotki ani kuzynów. |
|
Nowe wątki na forum Intymnie |
|
Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:10.