Bo my nie studiujemy,tylko prace podjąć chcemy!!

[karolca]

Napisane przez Sweet Chocolate

Wybacz Karolca, ale nie mogłam się powstrzymać Rzadko można spotkać taki egzemplarz haha
Wątek fajny, poczytuję Was, tylko widzisz jaka trollica
Przy okazji tego wątku, niesiona falą wspomnień, zaczęłam przypominać sobie moje początki z pracą..
Gdzie jej szukacie? Jak wygląda bezrobocie u Was? Jest praca?

Z pracą jest różnie.
Po skończeniu szkoły miałam "wakacje"
ale wreszcie - po wszystkich egzaminach o wynikach doszłam do wniosku, że jeśli nie jadę na studia na drugi koniec kraju to trzeba iść do pracy.
Przygodę zaczęłam od krótkiego stażu z urzędu pracy, a moją stałą pracę dostałam przez przypadek. Szczęśliwy przypadek. Koleżanka powiedziała, że słyszała, że w tej firmie kogoś szukają, a ja chyba się nadaję. Przecież nic nie szkodzi spróbować.
Poszłam, przeszłam pierwszy etap rekrutacji, dostałam posadę.
Początki cały czas pamiętam, lekko nie było, ale teraz często czuję się zmęczona pracą. Nie czuję się doceniona, przynajmniej nie za moje 'podstawowe' obowiązki. Bo to, co jest "ponad", jak administracja siecią, znajomość nowinek technicznych i zastosowanie ich w firmie, prawo jazdy, języki... za to doceniona jestem. Podobnie jak czasem za pomysły szaty graficznej.

Jeśli chodzi o poszukiwanie pracy to pomimo mieszkania w dość dużym mieście są problemy.
Obecnie poszukiwani są ludzie z fachem - cukiernicy, piekarze, stolarze, fryzjerzy, budowlańcy, pracownicy sezonowi, telemarketerzy, osoby z grupą inwalidzką, ochrona, przedstawiciele handlowi, mechanicy samochodowi... Cieszę się, że nie poszłam na wymarzoną informatykę, bo rynek w moim mieście jest tak nasycony, że znalezienie "speca" na tym samym osiedlu zajmuje mniej niż 30 sekund. Na szczęście komputer potrafię naprawić sobie sama
Fajną rzeczą są liczne dofinansowania z Urzędu Pracy na rozkręcenie własnej działalności czy pomoc finansowa dla potencjalnego przyszłego pracodawcy. Teoretycznie młodym ludziom powinno być łatwiej na rynku pracy, ale niestety. Pracodawcy nie chcą przyjmować bez doświadczenia.

[Senaliah]

Napisane przez Sweet Chocolate

Gabisolis, coś mi się wydaje, że próbujesz się dowartościować na tym wątku, jak to Ty nie wykształcona, ile to Twój TŻ-informatyk nie zarabia i ma takie czyściutkie rączki niezbrudzone pracą nieczystą, że pół rodziny w stanach, itp itd.
Myślę sobie, chrabina taka de'bąszczur, to przejrzałam Twoje wątki z ciekawości co masz gdzie indziej do powiedzienia i co? I SZOK. A to żel czy tam szampon 2w1 kupujesz żeby zaoszczędzić i nie kupować dwóch, a to się cieszysz bo batoniki w promocji kupiłaś w biedronce i ogólnie wydalaś 15zł na zakupy a nie więcej, kpisz, że ktoś kupuje buty za 300zł, bo Ciebie na to nie stać itp itd,
okej, ja to wszystko rozumie, tylko coś mi się wydaje, że albo studiów nie robisz/nie zaczęłaś, albo skończyłaś takie, po których siedzisz i przeglądasz promocyjne gazetki, żeby za dużo kasy nie wydać, no a Twój TŻ tyle zarabia.. co z tą kasą robi? Może ma kochankę?
Sorry, ale jak dla mnie to chcesz się tutaj dowartościować, podnieść swoje morale że niby nie wiadomo kim Ty nie jesteś i kim nie jest Twój TŻ, obrażasz dziewczyny, po to, żeby za chwilę usiąść przy stole i przejrzeć promocje z lidla.
I pomyśl czasami, że taki "robol" więcej do domu przyniesie niż Twój informatyk, i stać go będzie na perfumy z drogerii dla dzeiwczyny/żony/partnerki, a Ty nadal będzie używać giordani gold z oriflame i s.rać wyżej niż masz du. na forach.
Dom kupujesz gotowy i remont Ci się szykuje, phi. POD SUFITEM chyba. Wyluzuj dziewczyno, trochę szacunku do ludzi.

no przepraszam bardzo, te perfumy sa tak dobre jakościowo jak te "znane marki" :P



gabisolis jestem w ciężkim szoku co TY wypisujesz... mam do Ciebie pytanie, nie musisz odpowiadać... jakiej jesteś wiary?

[martusia205]

wyobrazcie sobie,że nasza"przyjaciółka" dała mi ostrzeżenie i nakablowała za te słowa Ty twierdzisz,że skończyłaś studia?? to ja bez studiów pisze poprawnie.. LUDZIĄ Hahahahaha

oberwałam za jej braki w wykształceniu..

---------- Dopisano o 08:07 ---------- Poprzedni post napisano o 07:59 ----------

u mnie z pracą jest cięzko..mieszkam w niewielkiej miejscowości..tu żeby dostać staż to trzeba mieć farta..koleżanka dostała na rok,a mi mimo ciągłego łażenia nie dali nic..póki co składam cv do różnych zakładów pracy..praca w sklepie z ciuchami mi się nie uśmiecha

[gabisolis]

Senaliah nie ma problemu, chetnie odpowiem. odp. Ci na priv, mam nadzieje, ze doszlo. martusia205 u nas staz, szkolenie itp. urzad pracy daje glownie po znajomosci i swoim. ja raz dostalam, ale przez przypadek, wtedy sama sobie znalazlam prace i sie z niego wymixowalam, bo ten staz od 7 bolesci zatrudnienia i tak by mi nie dawal, a sklep z ciuchami szczegolnie sieciowy i w galerii handlowej, to tragedia. uwierz mi. wytrzymalam pare dni i podziekowalam. lubie kontakty z ludzmi, a z ciuchami sobie nie pogadasz. glownie twoja praca polega na ukladaniu ciuchow i butow, sprzataniu sklepu, poprawianiu po klientach, odwieszaniu na wieszaki, zenada, i tak all daywrr. przerobilam CCC i Jeans Club.

[martusia205]

ja nie chcę tam pracować ze względu na to,że nie było by mnie w domu całe dni,z sobotą włącznie..wolę taką pracę którą obębnię w 8 godz najlepiej wcześnie.

[la vie en rouge]

Napisane przez karolca

Początki cały czas pamiętam, lekko nie było, ale teraz często czuję się zmęczona pracą. Nie czuję się doceniona, przynajmniej nie za moje 'podstawowe' obowiązki. Bo to, co jest "ponad", jak administracja siecią, znajomość nowinek technicznych i zastosowanie ich w firmie, prawo jazdy, języki... za to doceniona jestem. Podobnie jak czasem za pomysły szaty graficznej.

A to nie Ty przypadkiem pisałaś, że pracujesz jako korektor w wydawnictwie? Tak mi się jakoś kojarzy...

[gabisolis]

martusia205 dokladnie, zgadzam sie z Toba. lepiej isc na 8 godz. od pon. do piatku i weekendy wolne. ja bym chcialam pracowac w urzedzie, w administracji, w wyuczonym zawodzie-podyplomowka, ale wez sie tam dostan bez pleców, same pociotki siedza. mam kilka kolezanek, ktore pracuja w urzedach. zadna nie przyszla tam bez znajomosci. zenada. najlepiej od 7 do 15 lub 8 do 16, szczegolnie jak sie ma male dzieci-ja nie mam poki co. w ogole uwazam, ze teraz sa zle godz.pracy dla kobiet np.9-17 i nawet nie ma pozniej jak odebrac dziecko z przedszkola. chyba, ze prywatne duzo drozsze. a co do tych pkt., to ja tez ostatnio nie wiem za co je dostalam. zonk

[martusia205]

no jest tutaj regulamin..i moderatorzy czuwają.

[karolca]

Napisane przez la vie en rouge

A to nie Ty przypadkiem pisałaś, że pracujesz jako korektor w wydawnictwie? Tak mi się jakoś kojarzy...

[la vie en rouge]

No to się zgubiłam - co ma do tego administrowanie siecią i prawo jazdy?

[karolca]

Napisane przez la vie en rouge

No to się zgubiłam - co ma do tego administrowanie siecią i prawo jazdy?

popsuł się komputer albo nie działa sieć - pani Karolino, proszę to naprawić, bo się pani zna...
albo jechać do innej firmy bo coś... albo odebrać samochód firmowy gdy szef jest na drugim końcu miasta...
Na szczęście (niestety) to jeżdżenie mi odpadło, bo lubię jeździć
A jesli chodzi o komputery to wezwanie informatyka to jedno, ale trzeba długo czekać a praca musi iść do przodu a nie.

[Sweet Chocolate]

.

[gabisolis]

pewnie, ze ciezka, nogi bola i kregoslup, na starosc zylaki murowane. TŻ pracuje w hipermarkecie budowlanym, nosi ciezary, lekko nie jest, musi uwazac zeby mu cos na glowe nie spadlo, co chwile sie gdzies zrani w reke lub skaleczy, ale musi tam pracowac, bo oni sie godza zeby kazdy weekend mial wolny na studia, to mu ida na reke, bo on ma zjazdy co tydzien. to jest duzy plus, w innej pracy by sie na to nie zgodzili, dziwne, myslalam, ze w croppie czesto zatrudniaja studentow.

[Sweet Chocolate]

.

[la vie en rouge]

Napisane przez karolca

popsuł się komputer albo nie działa sieć - pani Karolino, proszę to naprawić, bo się pani zna...
albo jechać do innej firmy bo coś... albo odebrać samochód firmowy gdy szef jest na drugim końcu miasta...

Hm, czyli posada chyba nie do końca korektorska, skoro pojawiają się inne obowiązki .

[karolca]

Napisane przez la vie en rouge

Hm, czyli posada chyba nie do końca korektorska, skoro pojawiają się inne obowiązki .

bo to nazywają się oszczędności w małej, prywatnej firmie.
Poza tym jakbym cały dzień miała robić tylko korektę nie mogąc oderwać się od papierów i komputera, mogłabym zwariować a tak chociaż mogę zresetować mózg Nie jest źle

[la vie en rouge]

Napisane przez karolca

Poza tym jakbym cały dzień miała robić tylko korektę nie mogąc oderwać się od papierów i komputera, mogłabym zwariować

Na tym polega praca korektora...
Poza tym IMHO żadna oszczędność dla firmy, bo czas korektora jest droższy niż pomocy biurowej od wszystkiego. Chyba że - bez urazy, tak sobie gdybam - pojechali Ci po pensji za brak wykształcenia. Co oczywiście byłoby nieładne ze strony firmy, ale możliwe.

[karolca]

Napisane przez la vie en rouge

Na tym polega praca korektora...
Poza tym IMHO żadna oszczędność dla firmy, bo czas korektora jest droższy niż pomocy biurowej od wszystkiego. Chyba że - bez urazy, tak sobie gdybam - pojechali Ci po pensji za brak wykształcenia. Co oczywiście byłoby nieładne ze strony firmy, ale możliwe.

U mnie w firmie tylko grafik i dyrektor więcej zarabia, dziewczyna po studiach (która niestety pracę dostała przez znajomości) zarabia tyle samo (a dodatkowo dostała posadę "kabla", przez co straciła zaufania wszystkich).
A prace "dodatkowe" mogę robić, ale dopiero jak mam zrobione swoje sprawy. Są dni, kiedy mam mniej sprawdzania, czasem więcej, więc aby nie siedzieć bezproduktywnie a wiem, że mogę czas wykorzystać z pożytkiem (bo zostałam poproszona aby to zrobić), to robię.
Bo co innego robić sprawy nie związanie ze stanowiskiem kosztem swojej własnej pracy. O nie!
Podobnie jest, gdy coś się u kogoś dzieje "nie działa mi sieć!!!! Karola, co mam zrobić?"
Więc zadaję konkretne pytania aby móc pomóc rozwiązać usterkę. Okazuje się, że nikt nie czyta jasnych komunikatów Tak więc w większości przypadków nie muszę nawet odchodzić od swojego komputera.

[la vie en rouge]

Napisane przez karolca

Są dni, kiedy mam mniej sprawdzania, czasem więcej, więc aby nie siedzieć bezproduktywnie a wiem, że mogę czas wykorzystać z pożytkiem (bo zostałam poproszona aby to zrobić), to robię.

Znasz zasadę "work expands as to fill the time available for its completion"? Chodzi o to, żeby czytać w takim tempie, żeby przeczytać dokładnie to, co trzeba, dokładnie w godzinach pracy .

I ja chyba pracowałam w innych firmach, bo różnicowali zarobki w zależności od stanowiska...

[Senaliah]

Miłego wieczoru dziewczyny))

[karolca]

Napisane przez la vie en rouge

Znasz zasadę "work expands as to fill the time available for its completion"? Chodzi o to, żeby czytać w takim tempie, żeby przeczytać dokładnie to, co trzeba, dokładnie w godzinach pracy .

I ja chyba pracowałam w innych firmach, bo różnicowali zarobki w zależności od stanowiska...

Czasem mam tylko 10 stron, czasem mam 100, zależy jak graficy pracują (a to nie jest wielka firma, gdzie ciągle są jakieś książki i inne wielkie rzeczy, tylko 3-4 publikacje o województwach w roku + milion map, kalendarzy, ulotek i innych drobnych rzeczy z reklamami).

Napisane przez Senaliah

Miłego wieczoru dziewczyny))

Wzajemnie )) Ja "odpoczywam" po aktywnie spędzonym dniu ze znajomymi ))

[la vie en rouge]

Napisane przez karolca

Czasem mam tylko 10 stron, czasem mam 100, zależy jak graficy pracują (a to nie jest wielka firma, gdzie ciągle są jakieś książki i inne wielkie rzeczy, tylko 3-4 publikacje o województwach w roku + milion map, kalendarzy, ulotek i innych drobnych rzeczy z reklamami).

Ja byłam kiedyś weryfikatorem w dużej firmie - w jakim tempie bym tam tekstu nie przetwarzała, to zawsze było coś więcej. Haczyk był taki, że płacili nam koniec końców od strony. Ale nadwyżki szły na zewnątrz, więc nawet mowy nie było, żebyśmy robiły coś innego - stawki freelancerów za stronę były wyższe niż nasze .

[karolca]

Napisane przez la vie en rouge

Ja byłam kiedyś weryfikatorem w dużej firmie - w jakim tempie bym tam tekstu nie przetwarzała, to zawsze było coś więcej. Haczyk był taki, że płacili nam koniec końców od strony. Ale nadwyżki szły na zewnątrz, więc nawet mowy nie było, żebyśmy robiły coś innego - stawki freelancerów za stronę były wyższe niż nasze .

właśnie - duża firma. a mój dział jest jednoosobowy
i nawet nie ma szans aby były nadwyżki, chyba, że ostatnia korekta przed samym drukiem. Wtedy jest dużo pracy. Pensję mam stałą, obojętnie co i ile zrobię (rzecz jasna obijanie się i ściemnianie nie jest dobrą metodą, bo szybko to wychodzi). Zasada jest jedna - to, co jest moim obowiązkiem musi być zrobione. Chyba, że przyjdzie szef i powie, że mam zrobić tu i teraz coś innego (bo kiedyś robiąc korektę czegoś ważnego przed drukiem powiedziałam stanowcze NIE, więc miałam awanturę, że to, co mówi szef jest najważniejsze i święte i mam w tej chwili iść i zrobić coś innego).
Ok, nie chcę zbyt szczegółowo opowiadać o pracy na forum

[la vie en rouge]

Większe firmy mają tę zasadniczą zaletę, że szefa widzisz dwa razy w tygodniu mówiąc mu "dzień dobry" .

Swoją drogą gdybyś kiedyś chciała przenieść się do większej firmy, to szczerze Ci radzę przeczytać w internecie, co dana firma robi, i zastanowić się, czy w tym kontekście warto wspominać na rozmowie kwalifikacyjnej, że sprawdzałaś głównie mapy i kalendarze... Ja miałam w tej robocie do czynienia wyłącznie z tekstem ciągłym, a do poprawienia były przeważnie przecinki. Zdajesz sobie pewnie sprawę, że brak skończonej polonistyki Ci kariery nie ułatwi, więc dobrze maksymalnie wykorzystać doświadczenie. Nie mówię, żeby kłamać, tylko żeby skupić się na odpowiednich jego fragmentach .

[karolca]

Napisane przez la vie en rouge

Większe firmy mają tę zasadniczą zaletę, że szefa widzisz dwa razy w tygodniu mówiąc mu "dzień dobry" .

Swoją drogą gdybyś kiedyś chciała przenieść się do większej firmy, to szczerze Ci radzę przeczytać w internecie, co dana firma robi, i zastanowić się, czy w tym kontekście warto wspominać na rozmowie kwalifikacyjnej, że sprawdzałaś głównie mapy i kalendarze... Ja miałam w tej robocie do czynienia wyłącznie z tekstem ciągłym, a do poprawienia były przeważnie przecinki. Zdajesz sobie pewnie sprawę, że brak skończonej polonistyki Ci kariery nie ułatwi, więc dobrze maksymalnie wykorzystać doświadczenie. Nie mówię, żeby kłamać, tylko żeby skupić się na odpowiednich jego fragmentach .

Nie rozumiem Cię teraz :/
Wybacz, ale to, że obecnie mam nacisk na mapy, bo za pół roku będą 4 książki to naturalna rzecz. Raz jedno, raz drugie. A przygotowanie takiej książki to nie jest 5 minut tylko czasem 2 lata. Ale nieważne.
W okolicy świąt będzie do korekty... z 1000 stron miesięcznie. Czasem tyle mam w ciągu tygodnia. I to nie są wyłącznie przecinki.
Bo trzeba sprawdzić prawie każdą stronę czy jest zgodna z podpisaną umową. Czy dane adresowe są ok, czy projekt jest zgodny z zaakceptowanym, czy kolory na proofie są takie jak mają być. Korekta jest nie tylko językowa ale i techniczna. Linie cięcia, spady też trzeba sprawdzić. Trzeba sprawdzić klisze przed drukiem a potem i wydruk z drukarni trzeba zaakceptować.
Więc to nie jest tylko siedzenie i "czytanie" ale także znajomość przynajmniej podstaw poligrafii.

[la vie en rouge]

Mówimy o czymś innym? Ja o korekcie językowej (takiej, do której potrzebna jest polonistyka), Ty o technicznej (kolory, spady itp.).

[karolca]

Napisane przez la vie en rouge

Mówimy o czymś innym? Ja o korekcie językowej (takiej, do której potrzebna jest polonistyka), Ty o technicznej (kolory, spady itp.).

W moim przypadku korekta MUSI być językowa i techniczna.
Ale nie tylko to robię Bo akceptacje od Klientów to też (niestety) moja działka. Ale o tym wiedziałam od początku.
Dlatego czasem chciałabym ograniczyć się tylko do jednego i "mieć święt spokój" a nie maile, telefony, poczta i inne takie
Chociaż sama robię to, co pół roku temu dwie osoby i daję radę, nie ma żadnych zaległości, wszystko idzie w terminie lub przed nim, więc uważam, że nie jest źle A co najważniejsze - reklamacji nie ma (jak to miało z moją zarozumiałą koleżanką).

Idę spać, bo późna pora się zrobiła Dobranoc

[la vie en rouge]

Napisane przez karolca

W moim przypadku korekta MUSI być językowa i techniczna.

I właśnie to zależy od firmy - ja robiłam tylko weryfikację merytoryczną i korektę językową i dopiero potem odsyłałam do grafiki do dalszego przetwarzania i przygotowania do druku. Drukowała w ogóle inna firma. Pracowałam chyba na innym etapie produkcji tekstu, niż Ty.
Na początek "kariery" dostałam nawet mały opieprz za likwidację wdów i sierot, bo grafikom potem się tekst przez to rozjechał .

U mnie wprawdzie godzinę wcześniej, ale dobranoc.

[karolca]

Napisane przez la vie en rouge

I właśnie to zależy od firmy - ja robiłam tylko weryfikację merytoryczną i korektę językową i dopiero potem odsyłałam do grafiki do dalszego przetwarzania i przygotowania do druku. Drukowała w ogóle inna firma. Pracowałam chyba na innym etapie produkcji tekstu, niż Ty.
Na początek "kariery" dostałam nawet mały opieprz za likwidację wdów i sierot, bo grafikom potem się tekst przez to rozjechał .

U mnie wprawdzie godzinę wcześniej, ale dobranoc.

z tekstem pracuję od momentu otrzymania materiałów źródłowych do momentu druku.
Wdowy i sieroty powiadasz u mnie nie mają prawa bytu (bo dostaję opieprz od dyr. za to)

[Stokrotka26112008]

Martusia Kochanie , gratuluję pomysłu wątek jak najbardziej na czasie bo wielu ludzi boryka się z takim problemem: studia czy praca . Ja też do takich należę Przejrzałam trochę wasze początkowe wypowiedzi i moje zdanie jest takie: studia(niestety) nie gwarantują pracy ani wielkiej kariery zawodowej. Znacie takie powiedzenie "wykształcony bezrobotny"? no właśnie... Oczywiście , studia mogą w tym pomóc ale trzeba mieć też szczęście, niekiedy tylko ono wystarczy. Popatrzcie na tych wszystkich wielkich prezesów, kierowników itd... większość z nich nie ma wyższego wykształcenia.A żyją lepiej niż niejeden wykształcony. Po prostu wzięli swój własny los we własne ręce, zaryzykowali, założyli jakiś biznes i ... udało się. Albo zaczynali w jakiejś firmie od najniższych stanowisk i pięli się po szczeblach kariery na coraz to wyższe stanowiska. Wystarczy mieć do czegoś smykałkę , charyzmę , odwagę i szczęście. A studia ?? na pewno fajne przeżycie ale dziś studia to raczej 'moda' niż pewna droga do sukcesu. Studenci czują się lepsi od tych co nie studiują bo myślą, że są nie wiadomo kim Ok, może jak ktoś chce zacząć od razu od wyższego jakiegoś stanowiska to powinien mieć to wykształcenie bo np. nikt nie zatrudni kogoś tylko po ogólniaku na np. managera, czy lekarza, tu już jest wymagane wykształcenie kierunkowe,wiadomo. Jeśli ktoś całe życie marzył o byciu lekarzem i tylko w tym się widzi to niech idzie na te studia, może mu się uda Ja rok się uczyłam, przerwałam , niby z myślą o zmianie kierunku ale cały czas się zastanawiam. Jeżeli trafi mi się jakaś dobra praca to podejrzewam , że zaryzykuję. Tak więc nie mam nic przeciwko studiom ale nie wychodźmy z założenia , że to konieczne i nie oczekujmy, że po nich będziemy żyli jak pączki w maśle bo możemy się przeliczyć....