Studentki 2016/2017

[Reglustika]

Napisane przez nekofood

Ja to powiem Wam ze juz trochę umieram przez te studia... Ale i tak je uwielbiam.

Ja już chyba umarłam, ale nadal twierdzę, że pójście na nie to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.


Chciałam jakoś od lutego zacząć dorabiać jako opiekunka do dziecka, ale przeraża mnie ilość ofert dla dzieci x - miesięcznych.

[mansikkaa]

Nam dziś oddawali kolokwia ze statystyki. Patrzę i mam 4.5 ale potem patrze ze to nie moje pismo. W innej grupie jest dziewczyna co tak samo się nazywa jak ja.
A mojej pracy ni ma przeszukala 2 razy stos prac i nie znalazła. Podobno w domu mógł zostać. Oby..

[Reglustika]

Napisane przez mansikkaa

Nam dziś oddawali kolokwia ze statystyki. Patrzę i mam 4.5 ale potem patrze ze to nie moje pismo. W innej grupie jest dziewczyna co tak samo się nazywa jak ja.
A mojej pracy ni ma przeszukala 2 razy stos prac i nie znalazła. Podobno w domu mógł zostać. Oby..

Biedna
Ale dobrze, że nie powiedziała od razu, że pewnie kłamiesz i wcale tego nie pisałaś, bo tacy wykładowcy też się niestety zdarzają.

[mansikkaa]

Spoko z niej babeczka

[201707171111]

.

[nekofood]

Napisane przez Reglustika

Ja już chyba umarłam, ale nadal twierdzę, że pójście na nie to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.


Chciałam jakoś od lutego zacząć dorabiać jako opiekunka do dziecka, ale przeraża mnie ilość ofert dla dzieci x - miesięcznych.

O, jakaś nowa twarz na wątku? Co studiujesz?

Napisane przez mansikkaa

Nam dziś oddawali kolokwia ze statystyki. Patrzę i mam 4.5 ale potem patrze ze to nie moje pismo. W innej grupie jest dziewczyna co tak samo się nazywa jak ja.
A mojej pracy ni ma przeszukala 2 razy stos prac i nie znalazła. Podobno w domu mógł zostać. Oby..

No oby, oby. Ale jak mówisz że jest spoko, to raczej nie będzie robić problemów.

Napisane przez OotS

Hehe, już wiem, że nie zaliczyłam
Gramatyka jest fajna! (no, przynajmniej węgierska )
Jak mniemam, wigilię katedralną mamy razem Ale nic nam nie mówili, że przedstawienie robi też grupa fińska. To Wy robicie swoje, a my swoje?

Oj no może nie będzie aż takiej tragedii. Ja mam mieszane uczucia, niby to umiem, ale nie tak na 100%.
Owszem, jest fajna, tzn. fińska, bo węgierska to jeszcze nie wiem.
A ja z kolei nic nie słyszałam o wigilii katedralnej. No robimy. Nawet chciano mnie wybrać na dowódcę tego przedsięwzięcia.

Ale... jak? Zasady objaśniają Wam w języku, którego dopiero macie się nauczyć?

No tak, od samiutkiego początku gramatyka jest w 95% po fińsku. Na pierwszych zajęciach wszyscy mieliśmy oczy jak 5 zł, ledwo weszliśmy do sali a tu nawijają po fińsku. Ale trzeba było zrozumieć, więc zaczęliśmy rozumieć. Na tych podstawowych zajęciach z PNJF też jest głównie po fińsku. I jak prowadzące nam coś mówią np. na korytarzu, to też po fińsku (a my odpowiadamy po polsku/angielsku ). Maile też tylko po fińsku dostajemy.
A poza tym uczę się tego języka od dwóch miesięcy i nadal nie wierzę w to, że naprawdę ktoś posługuje się nim na co dzień.

[blue3]

Napisane przez nekofood

No tak, od samiutkiego początku gramatyka jest w 95% po fińsku. Na pierwszych zajęciach wszyscy mieliśmy oczy jak 5 zł, ledwo weszliśmy do sali a tu nawijają po fińsku. Ale trzeba było zrozumieć, więc zaczęliśmy rozumieć. Na tych podstawowych zajęciach z PNJF też jest głównie po fińsku. I jak prowadzące nam coś mówią np. na korytarzu, to też po fińsku (a my odpowiadamy po polsku/angielsku ). Maile też tylko po fińsku dostajemy.
A poza tym uczę się tego języka od dwóch miesięcy i nadal nie wierzę w to, że naprawdę ktoś posługuje się nim na co dzień.

To nawet dobrze, bo tak jak napisałaś "musicie rozumieć". Ja widzę, że u nas na zajęciach, na których prowadzący nie używają polskiego też każdy musi coś zrozumieć, jest bardziej skupiony i zawsze coś odpowie, bo zwroty, których używają prowadzący też zostają w pamięci, a na kilku przedmiotach prowadzący wyszli z założenia, że nie zrozumiemy ich po niemiecku i większość mamy po polsku. Ciężko wtedy się przełączać pomiędzy polskim językiem wykładowym, a potem nagle budować po niemiecku odpowiedzi na temat plemion germańskich i łatwo się wyłączyć, bo słuchanie po polsku nie wymaga takiego skupienia.

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

Ojej, a ja się strasznie wściekam na nativa, który cały czas napierdziela w hindi. Bo ja z tego rozumiem może 10%, a on czegoś chce! Na dodatek jego zajęcia bardzo mało wnoszą jak dla mnie, na tym etapie serio więcej korzyści miałabym z rozumienia niż ze słuchania bełkotu. Może gdyby chociaż gramatyka po polsku nie ciągnęła się gdzieś w tyle...
Tęsknię już strasznie za japońskim, ładnie brzmiącym słownictwem i w ogóle! Japoński odzwyczaił mnie od języków w których wszystko odmienia się przez wszystko i teraz niby to ogarniam, ale czuję się jak na matmie.

[201707171111]

.

[Reglustika]

OotS, nekofood,

Ja studiuję asyriologię na UW. Teraz pewnie pada w Waszej głowie pytanie- 'Co to, do licha, jest?'. Ale spoko, już się przyzwyczaiłam. Jest to nauka o starożytnej Mezopotamii - religii, historii i piśmie klinowym.

[3d23842983a6357ec11121c0b2dc0194ed81d40b_604ff51fe6891]

Napisane przez Reglustika

OotS, nekofood,

Ja studiuję asyriologię na UW. Teraz pewnie pada w Waszej głowie pytanie- 'Co to, do licha, jest?'. Ale spoko, już się przyzwyczaiłam. Jest to nauka o starożytnej Mezopotamii - religii, historii i piśmie klinowym.

Oja, genialne! Nie wiedziałam nawet, że wiemy o niej na tyle, żeby można było to studiować!

[nekofood]

Napisane przez blue3

To nawet dobrze, bo tak jak napisałaś "musicie rozumieć". Ja widzę, że u nas na zajęciach, na których prowadzący nie używają polskiego też każdy musi coś zrozumieć, jest bardziej skupiony i zawsze coś odpowie, bo zwroty, których używają prowadzący też zostają w pamięci, a na kilku przedmiotach prowadzący wyszli z założenia, że nie zrozumiemy ich po niemiecku i większość mamy po polsku. Ciężko wtedy się przełączać pomiędzy polskim językiem wykładowym, a potem nagle budować po niemiecku odpowiedzi na temat plemion germańskich i łatwo się wyłączyć, bo słuchanie po polsku nie wymaga takiego skupienia.

Dokładnie. Nie wyobrażam sobie żeby miało być inaczej w sumie, ten język jest dosyć trudny, więc dobrze ze wciskają go gdzie sie da.

[1=3d23842983a6357ec11121c 0b2dc0194ed81d40b_604ff51 fe6891;68183016]Ojej, a ja się strasznie wściekam na nativa, który cały czas napierdziela w hindi. Bo ja z tego rozumiem może 10%, a on czegoś chce! Na dodatek jego zajęcia bardzo mało wnoszą jak dla mnie, na tym etapie serio więcej korzyści miałabym z rozumienia niż ze słuchania bełkotu. Może gdyby chociaż gramatyka po polsku nie ciągnęła się gdzieś w tyle...
Tęsknię już strasznie za japońskim, ładnie brzmiącym słownictwem i w ogóle! Japoński odzwyczaił mnie od języków w których wszystko odmienia się przez wszystko i teraz niby to ogarniam, ale czuję się jak na matmie. [/QUOTE]
A ogólnie jesteś zadowolona?

Napisane przez OotS

Spokojnie, kolokwium z gramatyki trudno nie zdać A moja historia już jest przesądzona :P
Może nie jesteście zaproszeni To z jakiej okazji macie to przedstawienie?

To my mamy ćwiczenia (tak się chyba nazywa ta trzecia część) w większym stopniu po węgiersku, choć wiadomo, że jak pojawiają się nowe słówka, które nie mają polskiego odpowiednika i trzeba je wyjaśnić dłuższym zdaniem, to wtedy jest po polsku Może to też zależy od tego jakiej narodowości jest wykładowca - ćwiczenia i fonetykę mamy z Węgierkami. Przy okazji - też na fonetyce śpiewacie piosenki i uczycie się wierszyków? To są chyba najluźniejsze zajęcia

Znaczy zdać zdam na pewno, ale chcę piątkę.
Jesteśmy! Jednak dostaliśmy maila (oczywiście w całości po fińsku ). No z okazji świąt.

Tez śpiewamy, nie tylko na fonetyce. Wierszyków nie mieliśmy jak na razie. Pewnie do czasu.

Napisane przez Reglustika

OotS, nekofood,

Ja studiuję asyriologię na UW. Teraz pewnie pada w Waszej głowie pytanie- 'Co to, do licha, jest?'. Ale spoko, już się przyzwyczaiłam. Jest to nauka o starożytnej Mezopotamii - religii, historii i piśmie klinowym.

Jestem mądra i wiem co to za kierunek. Hej koleżanko z uczelni, skąd takie zainteresowanie takimi tematami? Btw. masz zajęcia w budynku porektorskim?




Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Reglustika]

[1=3d23842983a6357ec11121c 0b2dc0194ed81d40b_604ff51 fe6891;68197696]Oja, genialne! Nie wiedziałam nawet, że wiemy o niej na tyle, żeby można było to studiować![/QUOTE]


Wbrew pozorom wiemy o niej bardzo dużo.

Napisane przez nekofood

Jestem mądra i wiem co to za kierunek. Hej koleżanko z uczelni, skąd takie zainteresowanie takimi tematami? Btw. masz zajęcia w budynku porektorskim?




Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Wiesz co to za kierunek? Miód na moje serce. Ostatnio słyszałam, że taki kierunek nie istnieje, także ten...
Co do zainteresowań to mam je jakoś od gimnazjum. I tak rozwijałam i rozwijałam i rozwijałam, aż doszłam do takiego momentu, że postanowiłam zająć się tym już na poważnie, stąd też wybór takich studiów.

Tak, wszystkie 'kierunkowe' mam w porektorskim. I dopiero 2 tygodnie temu odkryłam, że on sie tak nazywa, a nie PROrektorski. Teraz możesz mnie namierzyć, śledzić i szantażować.

[201707171111]

.

[nekofood]

Napisane przez Reglustika

Wiesz co to za kierunek? Miód na moje serce. Ostatnio słyszałam, że taki kierunek nie istnieje, także ten...


Co do zainteresowań to mam je jakoś od gimnazjum. I tak rozwijałam i rozwijałam i rozwijałam, aż doszłam do takiego momentu, że postanowiłam zająć się tym już na poważnie, stąd też wybór takich studiów.



Tak, wszystkie 'kierunkowe' mam w porektorskim. I dopiero 2 tygodnie temu odkryłam, że on sie tak nazywa, a nie PROrektorski. Teraz możesz mnie namierzyć, śledzić i szantażować.

Fajnie ze teraz możesz sie tym zając na wyższym poziomie wtajemniczenia.

Tak z ciekawości zapytałam bo miałam tam japoński. Niezły labirynt tam macie. Mi sie ciagle ta nazwa myliła do niedawna. E, jakbym miała kogoś szantażować to juz prędzej OotS. Bliżej mam do niej, bo właściwie jesteśmy na jednym roku.

Napisane przez OotS

Ambitna jesteś Ja się cieszę jak tylko zaliczę, ale jeszcze poniżej 4 nie spadłam
Ej, ja też chcę oficjalne zaproszenie U nas było tylko "zawsze pierwszy rok organizuje przedstawienie na wigilię katedralną, więc co zamierzacie przygotować?". I tak się dowiedzieliśmy
Podaj proszę jakieś tytuły piosenek, których się uczycie, chętnie sobie posłucham

Po prostu jak juz coś robię to lubię to robić dobrze.
Jednak mi sie coś pomyliło, ten mail to nie w sprawie wigilii tylko fińskiej mszy w kościele luterańskim. To chyba efekt wiecznego niedosypiania, wykończę sie w końcu. A byłam pewna ze dostaliśmy maila. Może juz haluny mam.
Znaczy śpiewaliśmy ze trzy czy cztery do tej pory i to były piosenki dla dzieci, na pewno tego chcesz? Jak chcesz to mogę Ci dać linki do dwóch piosenek po fińsku których namiętnie słucham ostatnio, z czego jedna praktykantka nam puściła na zajęciach i mi wpadła w ucho.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[mybeau]

Straciłam wolę walki. Czuję się tak kompletnie bezwartościowa i słaba, że przestałam chodzić na zajęcia i zaraz wywalą mnie za nieobecności. Mam straszny problem z facetem z wiedzy o teatrze i facetem od chińskiego. Nigdy nie pójdę do teatru, bo kojarzy mi się tylko z tym starym dziadem, któremu padło na mózg od tytułu. Nawet nie zaliczę u niego tego przedmiotu, no nie dam rady. Albo mnie nienawidzi za wygląd albo za miejsce zamieszkania. Tudzież jedno i drugie. Mieszkam na granicy polsko-rosyjskiej i może mu Rosjankę przypominam a on ma uraz do tego narodu, nie mam pojęcia. Naprawdę nie zrobiłam nic złego, jestem kulturalna i grzeczna, a on już na pierwszych zajęciach mnie potraktował jak jakąś głupią blondynkę, której wszystko trzeba dwieście razy powtarzać. Ku ironii losu - poprawie odpowiadałam na każde pytanie, ale jak coś powiedziałam to źle a inna osoba jak to powtórzyła słowo w słowo to dobrze. Już nie zdałam z wiedzy o teatrze w takim razie. A z facetem od chińskiego jest pod tym względem "trochę lepiej", bo nie uczepił się tylko mnie a wszystkich zgromadzonych. Także nie czuje się taka osamotniona. Nie było mnie tydzień na zajęciach a ten pierwszego dnia już o mnie pytał ... A o chłopaku którego dwa tygodnie nie było to nawet nie wspomniał. Kolega mi powiedział, że pytał czy ktoś wie, co się ze mną dzieje już na samym początku jak zajęcia się zaczęły. A to dopiero pierwszy dzień mojej nieobecności. Jaka ja byłam przerażona, jak przyszłam na zajęcia ze zwolnieniem lekarskim to tak się bałam, że rzuci znowu jakiś swój komentarz, że powinnam się przenieść na inny kierunek itd. a ten tylko zapytał, czy nadal musimy chodzić do pediatry... bo mój lekarz rodziny jest pediatrą i tam jak wstawił swoją pieczątkę to było napisane... Ale na koniec lekcji i tak musiał mnie złośliwie skomentować, że na tym etapie powinnam szybciej odpowiadać na pytania a ja za wolno pracuję itd.itd. I z tego powodu powinnam zmienić kierunek, jego zdaniem. Całą lekcję świetnie pracowałam i tylko na końcu, bo to już była 3 godzina z jedną 5-minutową przerwą, już trochę wolniej kontaktowałam i jak wzajemnie zadawaliśmy sobie pytania po chińsku to nawet nie zdążyłam się odezwać, a ten już zaczął swój wywód. Wracałam 2 km na obcasach, bo chciałam nieco ochłonąć i miałam już łzy w oczach, tak mi się zrobiło przykro. Ale pięknie było na dworze, tylko dość chłodno, co mi nie przeszkadzało. Szłam wolno i w sumie nogi same mnie przyprowadziły do akademika, bo nie myślałam wtedy o niczym innym jak o tym, co mi ten facet powiedział. Nie ważne jak się staram i tak nigdy nie będzie ze mnie zadowolony. Mnie to bardzo boli, bo cenię sobie opinię nauczycieli. I nigdy nie miałam z nimi takiego problemu.
Podnieście mnie na duchu, dobre dusze.

[nekofood]

Napisane przez mybeau

Straciłam wolę walki. Czuję się tak kompletnie bezwartościowa i słaba, że przestałam chodzić na zajęcia i zaraz wywalą mnie za nieobecności. Mam straszny problem z facetem z wiedzy o teatrze i facetem od chińskiego. Nigdy nie pójdę do teatru, bo kojarzy mi się tylko z tym starym dziadem, któremu padło na mózg od tytułu. Nawet nie zaliczę u niego tego przedmiotu, no nie dam rady. Albo mnie nienawidzi za wygląd albo za miejsce zamieszkania. Tudzież jedno i drugie. Mieszkam na granicy polsko-rosyjskiej i może mu Rosjankę przypominam a on ma uraz do tego narodu, nie mam pojęcia. Naprawdę nie zrobiłam nic złego, jestem kulturalna i grzeczna, a on już na pierwszych zajęciach mnie potraktował jak jakąś głupią blondynkę, której wszystko trzeba dwieście razy powtarzać. Ku ironii losu - poprawie odpowiadałam na każde pytanie, ale jak coś powiedziałam to źle a inna osoba jak to powtórzyła słowo w słowo to dobrze. Już nie zdałam z wiedzy o teatrze w takim razie. A z facetem od chińskiego jest pod tym względem "trochę lepiej", bo nie uczepił się tylko mnie a wszystkich zgromadzonych. Także nie czuje się taka osamotniona. Nie było mnie tydzień na zajęciach a ten pierwszego dnia już o mnie pytał ... A o chłopaku którego dwa tygodnie nie było to nawet nie wspomniał. Kolega mi powiedział, że pytał czy ktoś wie, co się ze mną dzieje już na samym początku jak zajęcia się zaczęły. A to dopiero pierwszy dzień mojej nieobecności. Jaka ja byłam przerażona, jak przyszłam na zajęcia ze zwolnieniem lekarskim to tak się bałam, że rzuci znowu jakiś swój komentarz, że powinnam się przenieść na inny kierunek itd. a ten tylko zapytał, czy nadal musimy chodzić do pediatry... bo mój lekarz rodziny jest pediatrą i tam jak wstawił swoją pieczątkę to było napisane... Ale na koniec lekcji i tak musiał mnie złośliwie skomentować, że na tym etapie powinnam szybciej odpowiadać na pytania a ja za wolno pracuję itd.itd. I z tego powodu powinnam zmienić kierunek, jego zdaniem. Całą lekcję świetnie pracowałam i tylko na końcu, bo to już była 3 godzina z jedną 5-minutową przerwą, już trochę wolniej kontaktowałam i jak wzajemnie zadawaliśmy sobie pytania po chińsku to nawet nie zdążyłam się odezwać, a ten już zaczął swój wywód. Wracałam 2 km na obcasach, bo chciałam nieco ochłonąć i miałam już łzy w oczach, tak mi się zrobiło przykro. Ale pięknie było na dworze, tylko dość chłodno, co mi nie przeszkadzało. Szłam wolno i w sumie nogi same mnie przyprowadziły do akademika, bo nie myślałam wtedy o niczym innym jak o tym, co mi ten facet powiedział. Nie ważne jak się staram i tak nigdy nie będzie ze mnie zadowolony. Mnie to bardzo boli, bo cenię sobie opinię nauczycieli. I nigdy nie miałam z nimi takiego problemu.
Podnieście mnie na duchu, dobre dusze.

Aż sobie zrobiłam przerwę w pisaniu scenariusza (pozdro OotS ) żeby Ci odpisać.
Co to za poddawanie się?! Mówiłam Ci że ten gość od chińskiego to jakiś świr, może jednak spróbuj się zawziąć i zdać? A ten teatr to obowiązkowy? Ewentualnie może spróbuj to gdzieś zgłosić, bo ja wiem? Przecież on ewidentnie się przywalił do Ciebie bez powodu.

[Reglustika]

Napisane przez OotS

Czyli wymyśliłaś sobie kierunek i wszystkich robisz w konia! Masz już zarys planów co będziesz robić po studiach?

Mam, mam. Magisterkę chciałabym zrobić zagranicą, a potem doktorat. Następnie zostać na uczelni/zatrudnić się w muzeum, ale to jeszcze zależy na jakie uczelnie się dostanę. Trochę pracy przede mną, ale jak nie ja to kto?!

Straciłam wolę walki. Czuję się tak kompletnie bezwartościowa i słaba, że przestałam chodzić na zajęcia i zaraz wywalą mnie za nieobecności. Mam straszny problem z facetem z wiedzy o teatrze i facetem od chińskiego. Nigdy nie pójdę do teatru, bo kojarzy mi się tylko z tym starym dziadem, któremu padło na mózg od tytułu. Nawet nie zaliczę u niego tego przedmiotu, no nie dam rady. Albo mnie nienawidzi za wygląd albo za miejsce zamieszkania. Tudzież jedno i drugie. Mieszkam na granicy polsko-rosyjskiej i może mu Rosjankę przypominam a on ma uraz do tego narodu, nie mam pojęcia. Naprawdę nie zrobiłam nic złego, jestem kulturalna i grzeczna, a on już na pierwszych zajęciach mnie potraktował jak jakąś głupią blondynkę, której wszystko trzeba dwieście razy powtarzać. Ku ironii losu - poprawie odpowiadałam na każde pytanie, ale jak coś powiedziałam to źle a inna osoba jak to powtórzyła słowo w słowo to dobrze. Już nie zdałam z wiedzy o teatrze w takim razie. A z facetem od chińskiego jest pod tym względem "trochę lepiej", bo nie uczepił się tylko mnie a wszystkich zgromadzonych. Także nie czuje się taka osamotniona. Nie było mnie tydzień na zajęciach a ten pierwszego dnia już o mnie pytał ... A o chłopaku którego dwa tygodnie nie było to nawet nie wspomniał. Kolega mi powiedział, że pytał czy ktoś wie, co się ze mną dzieje już na samym początku jak zajęcia się zaczęły. A to dopiero pierwszy dzień mojej nieobecności. Jaka ja byłam przerażona, jak przyszłam na zajęcia ze zwolnieniem lekarskim to tak się bałam, że rzuci znowu jakiś swój komentarz, że powinnam się przenieść na inny kierunek itd. a ten tylko zapytał, czy nadal musimy chodzić do pediatry... bo mój lekarz rodziny jest pediatrą i tam jak wstawił swoją pieczątkę to było napisane... Ale na koniec lekcji i tak musiał mnie złośliwie skomentować, że na tym etapie powinnam szybciej odpowiadać na pytania a ja za wolno pracuję itd.itd. I z tego powodu powinnam zmienić kierunek, jego zdaniem. Całą lekcję świetnie pracowałam i tylko na końcu, bo to już była 3 godzina z jedną 5-minutową przerwą, już trochę wolniej kontaktowałam i jak wzajemnie zadawaliśmy sobie pytania po chińsku to nawet nie zdążyłam się odezwać, a ten już zaczął swój wywód. Wracałam 2 km na obcasach, bo chciałam nieco ochłonąć i miałam już łzy w oczach, tak mi się zrobiło przykro. Ale pięknie było na dworze, tylko dość chłodno, co mi nie przeszkadzało. Szłam wolno i w sumie nogi same mnie przyprowadziły do akademika, bo nie myślałam wtedy o niczym innym jak o tym, co mi ten facet powiedział. Nie ważne jak się staram i tak nigdy nie będzie ze mnie zadowolony. Mnie to bardzo boli, bo cenię sobie opinię nauczycieli. I nigdy nie miałam z nimi takiego problemu.
Podnieście mnie na duchu, dobre dusze.

mybeau,
Skoro facet od chińskiego uczepił się wszystkich to znaczy, że ten typ tak ma, a nie, że ty jesteś beznadziejna. Jedyne co możesz zrobić to ... go olać. Proste i skuteczne. Ucz się, nie zawalaj. Chyba pan jest z tych co lubią gnębić, a po Tobie może być widać, że się stresujesz. A jak przyjdzie egzamin to tacy wykładowcy jednak często przepuszczają, a ty zawsze możesz się odwołać.
Pan z wiedzy o teatrze też będzie czerpał satysfakcję z twojego poddania się. A chyba nie chcesz mu jej dać, nie?

Nie podobają Ci się całe studia i chcesz spróbować czegoś innego? Czy masz kłopot tylko przez te przedmioty?

Jeśli to pierwsze to tak - rzuć je.
Jeśli drugie - szukaj pomocy. Wśród starszych roczników, samorządu, opiekuna studentów. Naucz się nie przejmować docinkami. Ucz się na bieżąco. Wróć na zajęcia. Już wiesz, że zawaliłaś i nie ma jak tego naprawić to idź do pracy i zbieraj na warunek. Trzymam za Ciebie kciuki!

[mansikkaa]

Mybeau nie mieszkamy na granicy! Niech ten facet się douczy
A jeśli chodzi o przedmioty to zdasz A jeśli tej gbur od teatru Ci będzie robić problemy zgłaszasz to do osoby zajmującej się studentami a jak nie to do dziekana i prosisz o komisie zaliczenie.

[mybeau]

Dziękuję za odzew, kochane jesteście. ♥♥♥

Napisane przez nekofood

Aż sobie zrobiłam przerwę w pisaniu scenariusza (pozdro OotS ) żeby Ci odpisać.
Co to za poddawanie się?! Mówiłam Ci że ten gość od chińskiego to jakiś świr, może jednak spróbuj się zawziąć i zdać? A ten teatr to obowiązkowy? Ewentualnie może spróbuj to gdzieś zgłosić, bo ja wiem? Przecież on ewidentnie się przywalił do Ciebie bez powodu.

Wiem, że jest na moje nieszczęście naprawdę podłym człowiekiem, ale już to mnie dobija, bo co tydzień muszę go słuchać. Teatr jest obowiązkowy i jest tylko w pierwszym semestrze jednak trzeba go zaliczyć i tu się pojawia problem. Nie słyszałam od innych skarg na niego, mówią jedynie, że jest jakiś dziwny itd i w każdej grupie znalazł sobie kogoś z kim podobno tak lubi się droczyć... Spróbuję oczywiście jakoś to zaliczyć, ale czarno to widzę.

Swoją drogą - JUTRO (ten dzień wreszcie nadszedł ) ZROBIĘ TEN MAKARON. Dzisiaj będę cały dzień w drodze także nie dam rady, ale jutro to już bez wymówek.

Napisane przez Reglustika

mybeau,
Skoro facet od chińskiego uczepił się wszystkich to znaczy, że ten typ tak ma, a nie, że ty jesteś beznadziejna. Jedyne co możesz zrobić to ... go olać. Proste i skuteczne. Ucz się, nie zawalaj. Chyba pan jest z tych co lubią gnębić, a po Tobie może być widać, że się stresujesz. A jak przyjdzie egzamin to tacy wykładowcy jednak często przepuszczają, a ty zawsze możesz się odwołać.
Pan z wiedzy o teatrze też będzie czerpał satysfakcję z twojego poddania się. A chyba nie chcesz mu jej dać, nie?

Nie podobają Ci się całe studia i chcesz spróbować czegoś innego? Czy masz kłopot tylko przez te przedmioty?

Jeśli to pierwsze to tak - rzuć je.
Jeśli drugie - szukaj pomocy. Wśród starszych roczników, samorządu, opiekuna studentów. Naucz się nie przejmować docinkami. Ucz się na bieżąco. Wróć na zajęcia. Już wiesz, że zawaliłaś i nie ma jak tego naprawić to idź do pracy i zbieraj na warunek. Trzymam za Ciebie kciuki!

Gdyby tych dwóch typów nie było to pewnie by mi się spodobały... Ale póki co to żywię do nich szczerą nienawiść i zawsze jak mam ochotę pokazać dla całego Torunia środkowy paluszek i więcej tu nie wracać to dzieje się coś dobrego i znowu mam wątpliwości.

Napisane przez mansikkaa

Mybeau nie mieszkamy na granicy! Niech ten facet się douczy
A jeśli chodzi o przedmioty to zdasz A jeśli tej gbur od teatru Ci będzie robić problemy zgłaszasz to do osoby zajmującej się studentami a jak nie to do dziekana i prosisz o komisie zaliczenie.

Chyba już będę zabiegać o to komisyjne zaliczenie (czy co to tam jest ), ale na czym to właściwie polega?

Btw, na dzisiaj trzeba było dobrać się w pary i wymyślić temat na prezentacje (nie znoszę robić prezentacji, koszmarne zadanie ), ale grupa składa się z nieparzystej liczby osób i zostałam sama... teraz cała nadzieja, że koleżanka z kolegą nie skończyli tego projektu (który jest na styczeń, ale niektórzy już go zrobili) i mnie dodadzą do ekipy. Inaczej będę miała przegwizdane... Nie musicie mi mówić, że było trzeba wcześniej myśleć, mam tego świadomość, a czasu nie cofnę. Cóż popełnianie błędów jest rzeczą ludzką...

[mansikkaa]

U nas komisyjne zaliczenie to normalnie sprawdzian czy też egzamin. Ale dodatkowo ocenia go wykładowca który Cię nie uczy Plus dodatkowo jest ktoś z rady studentów.
Mybeau jak jest prezentacja w grupach 2 osobowych to spytaj wykładowcy czy możesz do kogoś dolaczyc i od razu spytaj kolegi

[mybeau]

Napisane przez mansikkaa

U nas komisyjne zaliczenie to normalnie sprawdzian czy też egzamin. Ale dodatkowo ocenia go wykładowca który Cię nie uczy Plus dodatkowo jest ktoś z rady studentów.

A kiedy się go pisze? Długo trzeba na niego czekać? I z taką prośbą o komisyjne zaliczenie to się idzie do dziekanatu?

Mybeau jak jest prezentacja w grupach 2 osobowych to spytaj wykładowcy czy możesz do kogoś dolaczyc i od razu spytaj kolegi

Jakiś chłopak był wolny to zagadałam do niego. Jak się okazuje całą prezentację już zrobił. Pozostało mi jedynie dodać coś od siebie. A żeby potem tylko nie było gadania, że nic nie robię, bo z siebie wyjdę i stanę obok.

[blue3]

mybeau, wiem, że Ci ciężko, ale na każdych studiach zdarzy się wykładowca, który będzie się dowartościowywał kosztem studentów. Musisz po prostu zacisnąć zęby, nie zwracać uwagi na docinki i uczyć się jak najwięcej, żeby nie dać się zagiąć, bo zmiana studiów (o ile naprawdę nie chcesz zmienić kierunku) niczego nie wniesie. Wszędzie są wariaci.

[nekofood]

Coś strasznie ucichło tu.

Napisane przez Reglustika

Nie podobają Ci się całe studia i chcesz spróbować czegoś innego? Czy masz kłopot tylko przez te przedmioty?

Jeśli to pierwsze to tak - rzuć je.
Jeśli drugie - szukaj pomocy. Wśród starszych roczników, samorządu, opiekuna studentów. Naucz się nie przejmować docinkami. Ucz się na bieżąco. Wróć na zajęcia. Już wiesz, że zawaliłaś i nie ma jak tego naprawić to idź do pracy i zbieraj na warunek. Trzymam za Ciebie kciuki!

Napisane przez mybeau

Dziękuję za odzew, kochane jesteście. ♥♥♥

Wiem, że jest na moje nieszczęście naprawdę podłym człowiekiem, ale już to mnie dobija, bo co tydzień muszę go słuchać. Teatr jest obowiązkowy i jest tylko w pierwszym semestrze jednak trzeba go zaliczyć i tu się pojawia problem. Nie słyszałam od innych skarg na niego, mówią jedynie, że jest jakiś dziwny itd i w każdej grupie znalazł sobie kogoś z kim podobno tak lubi się droczyć... Spróbuję oczywiście jakoś to zaliczyć, ale czarno to widzę.

Swoją drogą - JUTRO (ten dzień wreszcie nadszedł ) ZROBIĘ TEN MAKARON. Dzisiaj będę cały dzień w drodze także nie dam rady, ale jutro to już bez wymówek.

To tylko semestr! Jak Ci zależy na tym chińskim i ogólnie kierunku, to w takim wypadku zaciska się zęby i byle zaliczyć.

Zrobiłaś?! Miałam Cię o to spytać już jakiś czas temu.


Co tam u Was dziewczyny? Jak święta/sylwester?

[mansikkaa]

Święta nudne sylwester tez. Nigdy więcej miejskiego sylwestra. Nie było do czego tańczyć i potem musiałam z tz wracać o 1 prawie 4km do akademika z centrum

[blue3]

Napisane przez nekofood

Co tam u Was dziewczyny? Jak święta/sylwester?

Sylwestra spędziłam w domu, bo TŻ był w pracy.
Następny zjazd na studiach mam dopiero 13 stycznia, więc miałam trochę luzu, z drugiej strony w ciągu dwóch dni musimy zaliczyć większość przedmiotów

---------- Dopisano o 18:49 ---------- Poprzedni post napisano o 18:47 ----------

W ogóle dzisiaj zauważyłam, że najlepiej mi się uczy jak mój kot jest w pokoju i mogę do niego mówić Nie lubię mówić sama do siebie w języku obcym, ale do kota już mogę

[201707171111]

.

[mansikkaa]

Napisane przez OotS

. W trakcie sesji są wykłady?


.

Nie

[nekofood]

Napisane przez mansikkaa

Święta nudne sylwester tez. Nigdy więcej miejskiego sylwestra. Nie było do czego tańczyć i potem musiałam z tz wracać o 1 prawie 4km do akademika z centrum

To za rok Sylwester w domu i będzie fajnie! :P

Napisane przez blue3

Sylwestra spędziłam w domu, bo TŻ był w pracy.

Następny zjazd na studiach mam dopiero 13 stycznia, więc miałam trochę luzu, z drugiej strony w ciągu dwóch dni musimy zaliczyć większość przedmiotów

---------- Dopisano o 18:49 ---------- Poprzedni post napisano o 18:47 ----------

W ogóle dzisiaj zauważyłam, że najlepiej mi się uczy jak mój kot jest w pokoju i mogę do niego mówić Nie lubię mówić sama do siebie w języku obcym, ale do kota już mogę

Powodzenia!

Napisane przez OotS

Czemu to tak szybko zleciało? Rozleniwiłam się, nie chce mi się wracać do Wawy
Btw, jak u Ciebie będzie wyglądać sesja? My ponoć mamy mieć tylko pracę zaliczeniową z filozofii, żadnych innych egzaminów. To podejrzane... W trakcie sesji są wykłady?.

Serio? Mi sie tak dłuży, mimo ze zawsze wymyślę sobie coś ciekawego do robienia to mimo wszystko lubię mieć jak najbardziej wypełniony grafik rożnymi rzeczami. Na szczęście jutro rozmowa o prace i mam nadzieje ze mnie wezmą.
Nie mam sesji w ogóle. Aż cieżko uwierzyć, ale nie żebym narzekała. 8)

Tak jak mansikka powiedziała.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[mansikkaa]

Napisane przez nekofood

To za rok Sylwester w domu i będzie fajnie! :P
]

W domu za dużo ludzi
Teraz będę planować majówkę w Krakowie