Odmowa zaręczyn

[Stromanthe]

Na wstępie chcę zaznaczyć, że sytuacja jest czysto hipotetyczna. Do zaręczyn mam jeszcze kilka lat, ale jakiś czas temu w rozmowie z TŻtem zawiązał nam się taki temat.
Wyobraźmy sobie sytuację- jest para z kilkuletnim stażem, kochają się, dogadują, oczywiście spięcia zdarzają się, ale gdzie ich nie ma? Ona jest nieco młodsza, jeszcze studiuje, on już zarabia na tyle, żeby móc utrzymać i siebie i ją (dajmy na to mają 24 i 29 lat). Myślą o swoim związku poważnie, dużo rozmawiają na temat wspólnego życia, domu, dzieci, mają podobne poglądy. W końcu on postanawia się oświadczyć, ale... Dziewczyna odrzuca zaręczyny, bo nie jest pewna/za szybko/nie utrzymuje się jeszcze w pełni sama/jakikolwiek inny powód.

I teraz mam do was pytanie- jak waszym zdaniem potoczy się dalej taki związek? Macie może takie pary w swoim otoczeniu? Ja i mój TŻ prawdę mówiąc nie potrafimy sobie wyobrazić dalszego istnienia takiej relacji, bo byłoby to klasyczne robienie dobrej miny do złej gry, szczególnie ze strony mężczyzny. Byłby to związek, naszym zdaniem, bez przyszłości- w końcu jest wszystko naprawdę w porządku, są razem już kilka lat, zdążyli się poznać.

A może macie inne zdanie niż my? Zapraszam do dyskusji

[nowincjuszka]

Wg mnie zależy od związku.
W kilkuletnim opartym na zaufaniu związku i rozmowach o przyszłości, nie rozumiem takiej sytuacji.
Ale w przypadku związku w którym staż jest kilku miesięczny to taka sytuacjia może być w pełni uzasadniona, a reakcja na nią jest już zależna od osób tworzących związek.

[lady17]

Napisane przez Stromanthe

Na wstępie chcę zaznaczyć, że sytuacja jest czysto hipotetyczna. Do zaręczyn mam jeszcze kilka lat, ale jakiś czas temu w rozmowie z TŻtem zawiązał nam się taki temat.
Wyobraźmy sobie sytuację- jest para z kilkuletnim stażem, kochają się, dogadują, oczywiście spięcia zdarzają się, ale gdzie ich nie ma? Ona jest nieco młodsza, jeszcze studiuje, on już zarabia na tyle, żeby móc utrzymać i siebie i ją (dajmy na to mają 24 i 29 lat). Myślą o swoim związku poważnie, dużo rozmawiają na temat wspólnego życia, domu, dzieci, mają podobne poglądy. W końcu on postanawia się oświadczyć, ale... Dziewczyna odrzuca zaręczyny, bo nie jest pewna/za szybko/nie utrzymuje się jeszcze w pełni sama/jakikolwiek inny powód.

I teraz mam do was pytanie- jak waszym zdaniem potoczy się dalej taki związek? Macie może takie pary w swoim otoczeniu? Ja i mój TŻ prawdę mówiąc nie potrafimy sobie wyobrazić dalszego istnienia takiej relacji, bo byłoby to klasyczne robienie dobrej miny do złej gry, szczególnie ze strony mężczyzny. Byłby to związek, naszym zdaniem, bez przyszłości- w końcu jest wszystko naprawdę w porządku, są razem już kilka lat, zdążyli się poznać.

A może macie inne zdanie niż my? Zapraszam do dyskusji

Ja nie znam takiego przypadku. Jak się facet oświadcza, to są to zazwyczaj oświadczyny poprzedzone rozmowami i dziewczyna poprostu się na nie zgadza. Poza tym totalnie nie rozumiem odmowy z powodu jeszcze nie jestem gotowa na ślub. Nie trzeba się przecież od razu żenić. Można poczekać, a nie odrzucać faceta.

[bubus900]

Dla mnie trochę ta sytuacja jest abstrakcją, gdyż, aktualnie to kobiety w większości nalegają na zaręczyny i ślub i jak już w końcu facet się zdecyduje to wiadomo, że nie odmawia. Przedstawiałaś taką idealną sytuację, kiedy to facet sam z siebie się oświadcza bez gadania itp - niestety teraz już rzadkość.

[jagodowa90]

Ja myślę, że to zależy.
Jeśli są w udanym związku i wiążą ze sobą swoją przyszłość to zapewne rozmawia się o takich rzeczach jak zaręczyny więc i wtedy można poznać zdanie drugiej połówki na ten temat.

Jeśli zaręczyny są zupełnie niespodziewane, a kobieta nie jest pewna, bo np ostatnio było trochę gorzej, to sama bym odmówiła, ale zarazem wytłumaczyła, że przez ostatuacje nie jestem gotowa na tak duże deklaracje.

Różnie to bywa.
Osobę, która odmówiła zaręczyn znam tylko jedną
Ale to był cyrk. Bo ona z nim zakończyła wieloletni związek, a on na drugi dzień przybiegł do niej z pierścionkiem

[bubus900]

Tylko problem polega na tym, że to faceci są praktycznie wiecznie niegotowi , a nie kobiety .
Jestem w takim wieku, że teraz masowo moi rówieśnicy się zaręczają i znam jeden przypadek, że facet sam z siebie się oświadczył, a reszta była wynikiem wielomiesięcznego proszenia. Dlatego wątek trochę z serii abstrakcja. Ale fajnie jakby więcej chłopów się ogarniało.

[Goosiaa]

Napisane przez bubus900

Tylko problem polega na tym, że to faceci są praktycznie wiecznie niegotowi , a nie kobiety .
Jestem w takim wieku, że teraz masowo moi rówieśnicy się zaręczają i znam jeden przypadek, że facet sam z siebie się oświadczył, a reszta była wynikiem wielomiesięcznego proszenia. Dlatego wątek trochę z serii abstrakcja. Ale fajnie jakby więcej chłopów się ogarniało.

Ja to chyba starej daty jestem, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym się prosić o zaręczyny no w życiu, nie ma szans mam 23 lata, TŻta od kilku lat i nie jesteśmy jeszcze zaręczeni, ale wciąż wierzę, że on mi się dobrowolnie oświadczy.

[bubus900]

No, ja też tak myślę, mówię tylko, co widzę

[Kohnelia20]

dla mnie to dziwna sytuacja... nie odmowa zaręczyn tylko jak jest się w kilkuletnim związku to wydaje mi się, że ludzie ze sobą rozmawiają i znają swoje potrzeby więc chyba facet no i kobieta wie czy faktycznie jest dobry moment na to czy nie

[InkluzjaOstateczna]

Poza tym przecież nie trzeba pół roku po zaręczynach brać ślubu. Można sobie być fiancee i 4 lata jak się podoba. Związek jest "pół zalegalizowany", jak komuś się przedstawiacie, to już nie mówicie "chłopak/dziewczyna" tylko "narzeczony/narzeczona", jednak do większych zobowiązań i ślubu można sobie dać czas

[Skierka001]

Napisane przez InkluzjaOstateczna

Poza tym przecież nie trzeba pół roku po zaręczynach brać ślubu. Można sobie być fiancee i 4 lata jak się podoba. Związek jest "pół zalegalizowany", jak komuś się przedstawiacie, to już nie mówicie "chłopak/dziewczyna" tylko "narzeczony/narzeczona", jednak do większych zobowiązań i ślubu można sobie dać czas

No właśnie Jestem tego samego zdania. Nigdzie nie jest napisane, że od razu po zaręczynach trzeba brać ślub.

[potwor_z_jeziora]

Napisane przez Stromanthe

Na wstępie chcę zaznaczyć, że sytuacja jest czysto hipotetyczna. Do zaręczyn mam jeszcze kilka lat, ale jakiś czas temu w rozmowie z TŻtem zawiązał nam się taki temat.
Wyobraźmy sobie sytuację- jest para z kilkuletnim stażem, kochają się, dogadują, oczywiście spięcia zdarzają się, ale gdzie ich nie ma? Ona jest nieco młodsza, jeszcze studiuje, on już zarabia na tyle, żeby móc utrzymać i siebie i ją (dajmy na to mają 24 i 29 lat). Myślą o swoim związku poważnie, dużo rozmawiają na temat wspólnego życia, domu, dzieci, mają podobne poglądy. W końcu on postanawia się oświadczyć, ale... Dziewczyna odrzuca zaręczyny, bo nie jest pewna/za szybko/nie utrzymuje się jeszcze w pełni sama/jakikolwiek inny powód.

I teraz mam do was pytanie- jak waszym zdaniem potoczy się dalej taki związek? Macie może takie pary w swoim otoczeniu? Ja i mój TŻ prawdę mówiąc nie potrafimy sobie wyobrazić dalszego istnienia takiej relacji, bo byłoby to klasyczne robienie dobrej miny do złej gry, szczególnie ze strony mężczyzny. Byłby to związek, naszym zdaniem, bez przyszłości- w końcu jest wszystko naprawdę w porządku, są razem już kilka lat, zdążyli się poznać.

A może macie inne zdanie niż my? Zapraszam do dyskusji

W takiej sytuacji jak opisałaś, z punktu widzenia faceta uważam, że do dupy.
Teoretycznie materialnie i nie materialnie wszystko jest OK. Gadają o wspólnej przyszłości itd itp. Jednak panna zaręczyny odrzuca.
I teraz co - gość się poczuł jakby połknął kamień, bo to sygnał, że może jednak nie do końca ona chce z nim mieć wspólną przyszłość.
W ogóle weź tu się oświadczaj drugi raz po takim koszu.
Przerąbane.

Aha - znam jedną parę, gdzie zaręczyny zostały odrzucone dwa razy.
Za trzecim poszło.
Faceta nie znam za bardzo, znam dziewczynę - sytuacja podobna wiekowo i materialnie.
W sumie ten ich ślub mnie zdziwił, bo jakieś półtora roku przed nim, może mniej u mnie na parapetówie miała miejsce sytuacja : koleżanka mając już dobrze wychlane stwierdziła, że ona tego swojego M. tak do końca nie kocha, nie ma pełnej miłości. 10 min później zadzwonił telefon i zniknęła w kiblu na godzinę, a telefonował do niej jakiś znajomy, na widok którego jak to określiła wtedy jej najlepsza przyjaciółka "aż cieknie jej po nogach"

Także, ja mówię tylko bazując na swoich poglądach - jakby moje oświadczyny zostały w takiej sytuacji odrzucone, to drugich by nie było.

[karolynka90]

Napisane przez InkluzjaOstateczna

Poza tym przecież nie trzeba pół roku po zaręczynach brać ślubu. Można sobie być fiancee i 4 lata jak się podoba. Związek jest "pół zalegalizowany", jak komuś się przedstawiacie, to już nie mówicie "chłopak/dziewczyna" tylko "narzeczony/narzeczona", jednak do większych zobowiązań i ślubu można sobie dać czas

Ja z kolei nie rozumiem takiego rozumowania.
Co to za różnica czy "chłopak" czy 'narzeczony" skoro ani w tym ani w tym przypadku nie jest w najbliższej przyszłości planowany ślub?
Imo zaręczyny są właśnie w momencie, gdy zaczyna się planować ślub.

[potwor_z_jeziora]

Albo konkret albo wizytówka. Ja też wolę konkret

[201604200942]

Ja nie rozumiem, jak mężczyzna może oświadczyć się dziewczynie, nie pytając uprzednio, "hipotetyczne" czy tego chce?

Napisane przez InkluzjaOstateczna

Poza tym przecież nie trzeba pół roku po zaręczynach brać ślubu. Można sobie być fiancee i 4 lata jak się podoba. Związek jest "pół zalegalizowany", jak komuś się przedstawiacie, to już nie mówicie "chłopak/dziewczyna" tylko "narzeczony/narzeczona", jednak do większych zobowiązań i ślubu można sobie dać czas

jak się człowiek zaręcza, to myśli o ślubie, a nie o tkwieniu w tych zaręczynach do śmierci.

[Lea_ny]

Napisane przez Kohnelia20

dla mnie to dziwna sytuacja... nie odmowa zaręczyn tylko jak jest się w kilkuletnim związku to wydaje mi się, że ludzie ze sobą rozmawiają i znają swoje potrzeby więc chyba facet no i kobieta wie czy faktycznie jest dobry moment na to czy nie

Dokładnie

Napisane przez bubus900

Tylko problem polega na tym, że to faceci są praktycznie wiecznie niegotowi , a nie kobiety .
Jestem w takim wieku, że teraz masowo moi rówieśnicy się zaręczają i znam jeden przypadek, że facet sam z siebie się oświadczył, a reszta była wynikiem wielomiesięcznego proszenia. Dlatego wątek trochę z serii abstrakcja. Ale fajnie jakby więcej chłopów się ogarniało.

To mi się najwyraźniej jakiś wyjątkowy okaz trafił, którego o nic nie trzeba było prosić

[Michunka]

po pierwsze nie zgadzam się,że zaręcza się po to żeby zaraz wziąć ślub. Zaręczyny to magiczny moment kiedy już nie jest się zwykłą dziewuchą chłopa :P moment który pokazuję że osoby poważnie myślą o byciu razem. Można się zaręczyć i dalej sobie żyć. Znam osoby które po kilkanaście lat są ze sobą zaręczone.
druga sprawa-ja też trafiłam na idealnego TŻ, który sam z siebie mnie poprosił o rękę. I tak żyjemy w narzeczeństwie 4 lata. Miłość dalej kwitnie i właśnie na dniach podjeliśmy decyzję o ślubie Teraz czujemy się w pełni gotowi we wrześniu będę już z krążkiem na palcu

[elsene]

Napisane przez lady17

Nie trzeba się przecież od razu żenić. Można poczekać, a nie odrzucać faceta.

Ja bym powiedziała "tak", tylko wtedy, gdy byłabym gotowa na ślub, choćby już. Gdybym nie czuła się gotowa, to na pewno nie powiedziałabym "tak".
Dla mnie zaręczyny to poważna sprawa, taka "bez odwrotu". A nie "trochę bardziej oficjalny związek". Nie biorę pod uwagę opcji "na razie jeszcze ślubu nie chcę, ale powiem "tak", najwyżej potem się wycofam".
Mój przyszły narzeczony usłyszy albo zdecydowane "tak", albo nie... .

Mam nadzieję, że mój przyszły narzeczony nie wyskoczy z zaręczynami jak filip z konopi ..tylko wcześniej wybada teren ;p porozmawia ze mną

[TmargoT]

Napisane przez Stromanthe

Na wstępie chcę zaznaczyć, że sytuacja jest czysto hipotetyczna. Do zaręczyn mam jeszcze kilka lat, ale jakiś czas temu w rozmowie z TŻtem zawiązał nam się taki temat.
Wyobraźmy sobie sytuację- jest para z kilkuletnim stażem, kochają się, dogadują, oczywiście spięcia zdarzają się, ale gdzie ich nie ma? Ona jest nieco młodsza, jeszcze studiuje, on już zarabia na tyle, żeby móc utrzymać i siebie i ją (dajmy na to mają 24 i 29 lat). Myślą o swoim związku poważnie, dużo rozmawiają na temat wspólnego życia, domu, dzieci, mają podobne poglądy. W końcu on postanawia się oświadczyć, ale... Dziewczyna odrzuca zaręczyny, bo nie jest pewna/za szybko/nie utrzymuje się jeszcze w pełni sama/jakikolwiek inny powód.

I teraz mam do was pytanie- jak waszym zdaniem potoczy się dalej taki związek? Macie może takie pary w swoim otoczeniu? Ja i mój TŻ prawdę mówiąc nie potrafimy sobie wyobrazić dalszego istnienia takiej relacji, bo byłoby to klasyczne robienie dobrej miny do złej gry, szczególnie ze strony mężczyzny. Byłby to związek, naszym zdaniem, bez przyszłości- w końcu jest wszystko naprawdę w porządku, są razem już kilka lat, zdążyli się poznać.

A może macie inne zdanie niż my? Zapraszam do dyskusji

jeśli związek jest świerzy,powiedzmy taki roczny to jak najbardziej obawiałabym się przyszłości na poważnie.
natomiast jeśli związek ma swój "letni przebieg"to obawiałabym się partnera,który nie jest pewien swoich uczuc do mnie .
dla mnie taki związek byłby skończony

[lady17]

Napisane przez elsene

Ja bym powiedziała "tak", tylko wtedy, gdy byłabym gotowa na ślub, choćby już. Gdybym nie czuła się gotowa, to na pewno nie powiedziałabym "tak".
Dla mnie zaręczyny to poważna sprawa, taka "bez odwrotu". A nie "trochę bardziej oficjalny związek". Nie biorę pod uwagę opcji "na razie jeszcze ślubu nie chcę, ale powiem "tak", najwyżej potem się wycofam".
Mój przyszły narzeczony usłyszy albo zdecydowane "tak", albo nie... .

Mam nadzieję, że mój przyszły narzeczony nie wyskoczy z zaręczynami jak filip z konopi ..tylko wcześniej wybada teren ;p porozmawia ze mną

Ja też jestem zwolenniczką postawy zaręczny= planowanie ślubu. Ale np. gdyby mój facet mnie teraz zaskoczył i poprosił o rękę, to nie odmowiłabym bo go kocham, ale ślubu zwyczajnie nie możemy jeszcze planować bo nas na to nie stać. Musielibyśmy poczekać trochę. I raczej to miałam na myśli - jesteś pewien, ale sa jakieś czynniki na które nie masz wpływu. Takie wieczne narzeczeństwo niczym się nie różni od związku bez pierścionka.

[Lea_ny]

Napisane przez lady17

Ja też jestem zwolenniczką postawy zaręczny= planowanie ślubu. Ale np. gdyby mój facet mnie teraz zaskoczył i poprosił o rękę, to nie odmowiłabym bo go kocham, ale ślubu zwyczajnie nie możemy jeszcze planować bo nas na to nie stać. Musielibyśmy poczekać trochę. I raczej to miałam na myśli - jesteś pewien, ale sa jakieś czynniki na które nie masz wpływu. Takie wieczne narzeczeństwo niczym się nie różni od związku bez pierścionka.

Dokładnie
Dla mnie zaręczyny bez planowania ślubu są bardzo dziwnym pomysłem - bo jaki sens ma pytanie: "wyjdziesz za mnie?" i zgoda drugiej strony na to, jeśli w danym momencie wcale się tego "wychodzenia" nie chce?
Co innego jeśli ktoś żyje w narzeczeństwie te 2-3 lata, bo potrzebuje czasu żeby odłożyć trochę pieniędzy.
A co innego jak ktoś żyje tak latami, bo uważa, że to bardziej oficjalne, niż bycie "chłopakiem i dziewczyną" i póki co, niezależnie od swojej sytuacji materialnej, nie myśli o zalegalizowaniu tego związku, bo "po co się spieszyć ze ślubem?". Nie rozumiem po co w takim wypadku się zaręczać To trochę tak, jakby ktoś zapytał: "jesteś głodna?" i padłaby twierdząca odpowiedź, chociaż pytana osoba wcale nie odczuwałaby w danej chwili potrzeby zjedzenia czegoś (i tłumaczyłaby, że teraz jeszcze nie ma ochoty nic zjeść, ale do wieczora może zgłodnieje, więc odpowiada twierdząco na zapas)

[leniwca]

Napisane przez bubus900

Tylko problem polega na tym, że to faceci są praktycznie wiecznie niegotowi , a nie kobiety .

Coś mi się zdaje, że w moim związku jest(będzie) odwrotnie. Zakładając, że przetrwa jeszcze parę lat Ja to jestem ta, z masą dziwnych, wręcz irracjonalnych wątpliwości.
Gdyby teraz mi się oświadczył, lub za np. rok- dałabym kosza, chociaż kocham i chcę z nim być.

Dlatego też nie zgadzam się z InkluzjaOstateczna. Dla mnie zaręczyny to nie tylko pierścionek, którym można się pochwalić koleżankom i wścibskim ciotkom. Narzeczeństwo- okres rozmów, planowania ślubu. O ile jestem w stanie zrozumieć, że niektóre pary planują go za 2-3 lata, bo muszą(chcą) same odłożyć pieniądze na wesele czy wcześniej chcą kupić mieszkanie, to totalnie bezsensowne i bezwartościowe są zaręczyny, jak np. u mojej kuzynki- było proszenie rodziców o rękę, przy nich uklęknął i dał pierścionek, już 3 lata temu, a rozmów o ślubie nie ma, mieszkają to u jednych rodziców, to u drugich, nie odkładają NIC. Gdzie tu jakikolwiek sens zaręczyn?

Napisane przez Goosiaa

Ja to chyba starej daty jestem, ale nie wyobrażam sobie, że mogłabym się prosić o zaręczyny no w życiu, nie ma szans mam 23 lata, TŻta od kilku lat i nie jesteśmy jeszcze zaręczeni, ale wciąż wierzę, że on mi się dobrowolnie oświadczy.

Hehe, no to se jeszcze poczekasz

[zzzielona]

Dla mnie związek z kilkuletnim stażem, gdzie dwie strony się kochają, darzą zaufaniem, a jedna strona odrzuca zaręczyny, to zmarnowanie tych kilku lat bycia ze sobą.

[Skierka001]

Napisane przez SamaraMorganx

Ja nie rozumiem, jak mężczyzna może oświadczyć się dziewczynie, nie pytając uprzednio, "hipotetyczne" czy tego chce?


jak się człowiek zaręcza, to myśli o ślubie, a nie o tkwieniu w tych zaręczynach do śmierci.

Nikt tu nie mówi o tkwieniu do śmierci Ja bym się nie obraziła, gdybym teraz dostała pierścionek, a ślub planowalibyśmy dopiero za rok-dwa lata, gdy skończymy studia i znajdziemy pracę.

[prettysimple]

Ha, a może wypowiem się i ja.
Jestem narzeczoną od lutego i póki co nie planujemy ślubu. Dlaczego? Kasa i ... moje "wątpliwości". Ostatnio między nami dochodzi do wyjątkowych spięć (i to nie jakieś pseudo-awanturki albo "ja mam swoje zdanie, Ty masz inne i mamy sprzeczkę"), ale jest naprawdę gorąco. Zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać, czego chcę, czego oczekuję itd. Dlatego na temat ślubu oboje milczymy jak zaklęci.
Taki okres narzeczeństwa jest dobry, o ile jest się na tak, ale daje też pewną chwilę do namysłu przed podjęciem jednej z najważniejszych decyzji w życiu.

[201604200942]

Napisane przez Skierka001

Nikt tu nie mówi o tkwieniu do śmierci Ja bym się nie obraziła, gdybym teraz dostała pierścionek, a ślub planowalibyśmy dopiero za rok-dwa lata, gdy skończymy studia i znajdziemy pracę.

Ja tez nie chciałabym brać ślubu od razu po zaręczynach. ze względu organizacyjnych (często tez finansowych) i tak jest to nieosiągalne...

Ale też nie wyobrazam sobie, żeby się zaręczyć i nie rozmawiać o slubie, nie planować go. W taki razie po co te zaręczyny?

[littlemary]

Myślę, że tu bardziej chodzi o przejście do nowego etapu związku niż o rzucenie się w wir przygotowań. My zaręczyliśmy się gdy oboje jeszcze studiowaliśmy. Obecnie mój TŻ ma świetną pracę, a ja kończę studia i będę tej pracy poszukiwać. Po zaręczynach zaczęliśmy planować ślub, ale z rozsądkiem, uwzględniając nasze plany i priorytety. Tak więc ślub odbędzie się 3 lata po zaręczynach, rok po skończeniu przeze mnie studiów. Już gdzies tu pisałam, że nie wyobrażałam sobie pisania pracy mgr i jednoczesnego wybierania sukni. A tak, osiągnę jakąś stabilizację finansową, znajdziemy mieszkanie i będzie można się wtedy tym wszystkim zajmować. Oczywiście nie przeszkodziło nam to w zamawianiu sali, fotografa itp. Po prostu sama data była odłożona w czasie odpowiednio do naszych potrzeb. Nie mogliśmy sobie pozwolić na to żeby brać ślub "od razu" bo nie chcemy mieszkać z rodzicami i chcieliśmy mieć taką sytuację, żeby nie martwić się o każdy grosz, ale pary, które nie mają takich problemów mogą miec krótszy okres narzeczeństwa. Oczywiście wydłużanie tego okresu do kilkunastu lat jest grubą przesadą, albo się na coś godzimy i planujemy albo nie, trzeba się określić.

[elsene]

Napisane przez lady17

I raczej to miałam na myśli - jesteś pewien, ale sa jakieś czynniki na które nie masz wpływu.

Acha, ok. W takim razie też tak myślę.
Zrozumiałam wcześniej, że chodziło Ci o to, że kochasz faceta, ale jeszcze nie możesz powiedzieć, że chcesz z nim spędzić resztę życia, ale i tak mówisz "tak", w myśl zasady "jakoś to będzie".

[Goosiaa]

Napisane przez leniwca

Coś mi się zdaje, że w moim związku jest(będzie) odwrotnie. Zakładając, że przetrwa jeszcze parę lat Ja to jestem ta, z masą dziwnych, wręcz irracjonalnych wątpliwości.
Gdyby teraz mi się oświadczył, lub za np. rok- dałabym kosza, chociaż kocham i chcę z nim być.

Dlatego też nie zgadzam się z InkluzjaOstateczna. Dla mnie zaręczyny to nie tylko pierścionek, którym można się pochwalić koleżankom i wścibskim ciotkom. Narzeczeństwo- okres rozmów, planowania ślubu. O ile jestem w stanie zrozumieć, że niektóre pary planują go za 2-3 lata, bo muszą(chcą) same odłożyć pieniądze na wesele czy wcześniej chcą kupić mieszkanie, to totalnie bezsensowne i bezwartościowe są zaręczyny, jak np. u mojej kuzynki- było proszenie rodziców o rękę, przy nich uklęknął i dał pierścionek, już 3 lata temu, a rozmów o ślubie nie ma, mieszkają to u jednych rodziców, to u drugich, nie odkładają NIC. Gdzie tu jakikolwiek sens zaręczyn?


Hehe, no to se jeszcze poczekasz

Na podstawie czego takie głupie przytyki? Z kuli czytasz? Jak tak to nie mów mi ile jeszcze se poczekam, nie psuj mi niespodzianki.

[leniwca]

Napisane przez Goosiaa

Na podstawie czego takie głupie przytyki? Z kuli czytasz? Jak tak to nie mów mi ile jeszcze se poczekam, nie psuj mi niespodzianki.

Czemu wzięłaś mój tekst na serio