Czy paczka ciastek to duzo?

[summertime]

Hej. Po licznych przygodach z dietą redukcyjną, utrzymanie itp chcę wrocić do normalnego żywienia, normalnej osoby :P A uwierzcie, że już przeszłam przez "perfekcyjną redukcję", redukcję słodyczową (tzn. jadłam same słodycze, troche uzalezniona jestem od nich ) i teraz chciałabym mieć jakiś punkt odniesienia jak się zywi normalny człowiek. Czy paczka ciastek (np. pieguski, paczka to 130 g chyba) do kawy to jest stanowczo za duzo, czy miescie się w normie? Oczywiście nie codziennie ale tak kilka razy w tygodniu. Albo innego dnia coś mniejszego. Co prawda generanie jem mało węglowodanów (jakoś nie jadam raczej pieczywa, makaronów, ziemniaków itp, jedynie otręby i trochę mąki do sosów, a tak to nie przepadam za całą resztą).
Czy jak normalny człowiek je ciastka do kawy to taka paczka to stanowczo za duzo? Jesli tak, to ile mniej wiecej zwyczajowo się jada?

[cerveza]

Trudne pytanie. Zależy od tego ile ogólnie spożywasz kalorii dziennie, bo jeśli ciastka zmieszczą się w bilansie, to utyć nie powinnaś. Ja bym tam jednak kupnych ciastek w takich ilościach nie jadła, zawierają dużo cukru oraz tłuszcze trans.

Nie smakowałyby Ci takie ciasteczka własnej roboty, z płatków owsianych, miodu, bakalii? O wiele lepsze i zdrowsze.

[raiell]

oj.. ja bym sama całej paczki nie zjadła..

[Rena]

Nie wiem czemu ma sluzyc watek. Jakos nie wierze, ze naprawde nie wiesz. Zwlaszcza, ze piszesz, ze jestes po redukcji.

[cerveza]

Napisane przez Rena

Nie wiem czemu ma sluzyc watek. Jakos nie wierze, ze naprawde nie wiesz. Zwlaszcza, ze piszesz, ze jestes po redukcji.

Dieta utrzymaniowa jest wbrew pozorom o wiele trudniejsza od redukcji i mnie to pytanie nie dziwi.
Przecież na U można jeść słodycze, ale nie każdy wie, jaka ilość jest dla niego odpowiednia.

[summertime]

Napisane przez cerveza

Trudne pytanie. Zależy od tego ile ogólnie spożywasz kalorii dziennie, bo jeśli ciastka zmieszczą się w bilansie, to utyć nie powinnaś. Ja bym tam jednak kupnych ciastek w takich ilościach nie jadła, zawierają dużo cukru oraz tłuszcze trans.

Nie smakowałyby Ci takie ciasteczka własnej roboty, z płatków owsianych, miodu, bakalii? O wiele lepsze i zdrowsze.

Masz 100% rację, ale to jest tak, że moim celem jest zaprzestanie liczenia kcal. Bo to naprawdę może spowodować więcej złego niż dobrego. Dlatego piszę o normalnym żywieniu a nie utrzymaniu (normalne żywienie = nie myślę o tym co jem, aby w miarę zdrowo, utrzymanie = liczenie kcal i ciągła kontrola = możliwe frustracje). Z tymi tłuszczami trans też masz rację ;/ Ale nie mam piekarnika i kucharką też świetną nie jestem ;p

Napisane przez raiell

oj.. ja bym sama całej paczki nie zjadła..

O własnie, to jest normalna opinia Dzięki wielkie

Napisane przez Rena

Nie wiem czemu ma sluzyc watek. Jakos nie wierze, ze naprawde nie wiesz. Zwlaszcza, ze piszesz, ze jestes po redukcji.

Naprawdę nie wiem ile je przeciętna osoba, która od tak do kawy chce przegryźć coś słodkiego. U mnie te proporcje są zachwiane.

Napisane przez cerveza

Dieta utrzymaniowa jest wbrew pozorom o wiele trudniejsza od redukcji i mnie to pytanie nie dziwi.
Przecież na U można jeść słodycze, ale nie każdy wie, jaka ilość jest dla niego odpowiednia.

DOkładnie, tymbardziej, że ja potrafiłam słodczami zastąpić każdy posiłek.

[Ponura]

Zdecydowanie za dużo. Jestem przeciwna całkowitemu wykluczaniu czegokolwiek - w tym słodyczy - z diety. Ale należy pamiętać, że większość słodyczny (nie liczę np. gorzkiej czekolady) jest bardzo niezdrowa i właśnie to powinno być powodem ich mocnego ograniczenia w diecie, nawet u osób, które kalorii liczyć nie muszą.

Codziennie to można sobie pozwolić na jedno-dwa (małe!) ciasteczka do kawy.

[Maliness]

ja bym sobie ustaliła jeden dzień w tygodniu (np. sobotę) i w tym dniu jadłabym coś słodkiego, na przykład paczkę ciastek
ale raczej nie zjadłabym jej na raz, tylko do każdego posiłku parę ciastek

[nieprzytomna]

Posłużę się przykładem mojej siostry - dosyć szczupła,nigdy nie była na żadnej diecie. Normalna, odżywia się normalnie. Nie liczy kalorii, nie zwraca uwagi na b/w/t.

Tak więc jeśli najdzie ją ochota, zje np paczkę delicji (no dobra, odejmując dwie którymi kogoś tam poczęstuje). Aczkolwiek je ją np podczas oglądania filmu/programu, powiedzmy w ciągu godziny.

Bo może i w tyciu nie ma różnicy, jak szybko się coś zje... ale w "normalnym" jedzeniu - owszem. Wg mnie to jedzenie mojej siostry jest jak najbardziej normalne. Ale jeśli zjesz taką paczkę w 5 minut, czujesz się później przejedzona i wogóle - to już nie jest normalne

Aha, no i raczej nie codziennie...idzie lato, codziennie to sobie mozesz pozwolić na lody np

[Ponura]

Napisane przez nieprzytomna

Tak więc jeśli najdzie ją ochota, zje np paczkę delicji (no dobra, odejmując dwie którymi kogoś tam poczęstuje). Aczkolwiek je ją np podczas oglądania filmu/programu, powiedzmy w ciągu godziny.

A popatrz - o tym nie pomyślałam. Tylko, że to raczej nie jest 'zaplanowane' - a to moje ciastko to taki stały element menu.

[Rena]

Napisane przez summertime

Ale nie mam piekarnika i kucharką też świetną nie jestem ;p

to zostaja desery typu tiramisu czy sernik na zimno.

Napisane przez summertime

Naprawdę nie wiem ile je przeciętna osoba, która od tak do kawy chce przegryźć coś słodkiego. U mnie te proporcje są zachwiane.

Mysle, ze np porcje razowej szarlotki, 2-3 biszkopty to taki ok deser.

Aczkolwiek widzialam kiedys w kawiarni jak pewna rodzina przyszla na deser i zamowili goraca czekolade do picia, czekoladowy torcik i cos tam jeszcze czekoladowego. Mimo, ze nie bylam wtedy na diecie, to mnie by zamulilo. A oni bez problemu. Dodam, ze wszyscy z nich byli szczupli.

[summertime]

Napisane przez Ponura

A popatrz - o tym nie pomyślałam. Tylko, że to raczej nie jest 'zaplanowane' - a to moje ciastko to taki stały element menu.

Ale o to właśnie mi chodzi Ja nie chcę juz dłużej traktować jedzenia jako coś zaplanowanego. Aczykolwiek moje myślenie o jedzeniu trwało tak długo, że ciężko mi na nowo przypomnieć sobie proporcje normalnego jedzenia. Mam nadzieję, że nikogo nie obrażę, ale ta obsesja jest w nas zakorzeniona czasami zbyt głęboko. A ja nie chcę wyznaczać jednego dnia, czy jeść desery tiramisu kiedy mam ochotę na czekoladę i szarlotkę z bitą śmietaną. Nie muszę się odchudzać, nie chcę jednak też przytyć. Dlatego w końcu jest czas, żeby skończyć z tą obsesją dotyczącą jedzenia. Ale z drugiej strony znam swoją ogromną skłonność do słodyczy, więc w tym przypadku chcę znać jak wygląda granica, bo bardzo łatwo jest popaść w złe nawyki żywieniowe.

Ale generalnie jednoznacznie z tego wynika, że paczka ciastek to stanowczo za dużo. Szkoda :P

[Maliness]

Napisane przez summertime

A ja nie chcę wyznaczać jednego dnia, czy jeść desery tiramisu kiedy mam ochotę na czekoladę i szarlotkę z bitą śmietaną.

W takim razie jedz wszystko, na co masz ochotę i po prostu co jakiś czas (np. co tydzień lub dwa) waż się. W tak krótkich odstępach czasu nie przytyjesz dużo, ale w porę zauważysz, że waga idzie w górę i w porę będziesz mogła zareagować.

[Bonbon88]

oj dla mnie to zdecydowanie dużo za dużo... Staraj się z upływem czasu ograniczać liczbę tych ciasteczek, żeby nie było zbyt dramatycznie dla Twego organizmu

[Juno123]

A ja żeby nie miec wyrzutów sumienia bo teraz jestem na etapie przyzwyczajania do normalnego jedzenia kupuje tylko słodycze które mają jeszcze wartosci odżywcze jak czekolada z całymi orzechami ciastka tylko lu go albo z orzeszkami lub pestkami dyni.

[kiciakasia]

Napisane przez summertime

Hej. Po licznych przygodach z dietą redukcyjną, utrzymanie itp chcę wrocić do normalnego żywienia, normalnej osoby :P A uwierzcie, że już przeszłam przez "perfekcyjną redukcję", redukcję słodyczową (tzn. jadłam same słodycze, troche uzalezniona jestem od nich ) i teraz chciałabym mieć jakiś punkt odniesienia jak się zywi normalny człowiek. Czy paczka ciastek (np. pieguski, paczka to 130 g chyba) do kawy to jest stanowczo za duzo, czy miescie się w normie? Oczywiście nie codziennie ale tak kilka razy w tygodniu. Albo innego dnia coś mniejszego. Co prawda generanie jem mało węglowodanów (jakoś nie jadam raczej pieczywa, makaronów, ziemniaków itp, jedynie otręby i trochę mąki do sosów, a tak to nie przepadam za całą resztą).
Czy jak normalny człowiek je ciastka do kawy to taka paczka to stanowczo za duzo? Jesli tak, to ile mniej wiecej zwyczajowo się jada?

to jest raczej trudne pytanie. hmm
problem jest wtedy, kiedy czujesz, ze musisz zjesc cala paczke, cala=do konca. nawet jak nie masz ochoty
poza tym kilka paczek ciastek w tygodniu to chyba jednak ciut za duzo, bo w wiekszosci jest to zazwyczaj okolo 800 calkowicie bezwartosciowych kalorii
na pewno robisz blad, ze nie jesz zadnych zlozonych ww, wtedy organizm domaga sie szybkoprzyswajalnych i stad moze zachwiane odczucie nasycenia slodyczami.
sprobuj jesc wiecej warzyw i np. brazowy ryz albo makaron do obiadu, owsianke na slodko rano /poki co nie zmieniaj nawykow "ciastkowych", bo popadniesz w obsesje/ i byc moze organizm sam zasygnalizuje ci, ze ma wystarczajaca ilosc energii

[cerveza]

Napisane przez Juno123

A ja żeby nie miec wyrzutów sumienia bo teraz jestem na etapie przyzwyczajania do normalnego jedzenia kupuje tylko słodycze które mają jeszcze wartosci odżywcze jak czekolada z całymi orzechami ciastka tylko lu go albo z orzeszkami lub pestkami dyni.

Ja robię sobie na R słodycze low carb, absolutnym hitem jest smakujący wszystkim jogurt naturalny bądź serek homo naturalny, do tego trochę kakao i słodzika, opcjonalnie orzechy. Upiekłam też raz sernik, z twarogu, jaj i słodzika.
Mi to zastępuje słodycze w zupełności, choć są osoby negatywnie nastawione do aspartamu.

[Ilena]

ja 1 ale potem mam wyrzuty sumienia bo niestety słodycze moja miłość uczę się ich nie jeść

[summertime]

Napisane przez Bonbon88

oj dla mnie to zdecydowanie dużo za dużo... Staraj się z upływem czasu ograniczać liczbę tych ciasteczek, żeby nie było zbyt dramatycznie dla Twego organizmu

Chyba masz rację. Tylko to jeszcze zależy jak się spojrzy na to. Bo paczka ciastek brzmi przerażająco, ale kawałek ciasta, tortu to już coś normalnego. A przecież taki normalny kawałek waży przecietnie 100-150g więc wychodzi na to samo

Akurat warzyw jem sporo, miałam na myśli, że jakoś nie jadam weglowadanów zloznych (takich zawartych w kaszach, makaronach, chlebie itp). Ale przez około rok jadłam bardzo dużo takich weglowodanów a ochota na słodycze była taka sama jak dziś. Tak więc to nie jest tak, że nie jem chleba, a pózniej napad na słodycze. Nawet jeśli w mojej diecie jest duzo weglowodanów złozonych to i tak musze coś slodkiego jesc A nie chcę się zmuszać do kasz, ziemniaków jesli nie mam po prostu ochoty.

I cały czas mam wrażenie, że się nie rozumiemy. Ja nie chcę żadnych słodyczy low-kcal itp. Chcę się od tego uwolnić. I udaje mi się, tylko nie chcę w tym przesadzić. Mam 170 i ważę niecałe 52kg, i nie w głowie mi redukcja. Chcę tylko wiedzieć, czy zjedzenie całej paczki ciastek jest czymś bardzi nienormalnym Czy jeśli się zdarza powiedzmy raz w tygodniu, a w jakieś inne dni wpadnie jakaś babeczka czy drożdżówka czy inny mniejszy słodycz to jest to duży problem.

[Juno123]

To normalne po to są żeby je jesć
Byle nie codziennie i nie w ramach normalnych posiłków. Ja też rzadko przystaje na jednym ciasteczku szczególnie przy nauce, ale nie jem z czekoladą tylko raczej te zdrowsze wersje

[NianiaMania]

Ja sobie lubiłam zawsze zjeść jedną, całą czekoladę mleczną w ciągu dnia, po prostu nie mogłam nie

Niestety po pewnym czasie troszkę kilo mi skoczyło, zrezygnowałam z tego nałogu

[cerveza]

Pomyśleć, że jak byłam nastką to mogłam zjeść kilka dużych kawałków ciasta dziennie, lub jakieś ciastka, 3 duże przysmażane naleśniki z górą cukru pudru, paczkę chipsów, tosty - wszystko jednego dnia i nie tyłam. A teraz, cóż, człowiek się starzeje, to i metabolizm zwalnia

[summertime]

Napisane przez Juno123

To normalne po to są żeby je jesć
Byle nie codziennie i nie w ramach normalnych posiłków. Ja też rzadko przystaje na jednym ciasteczku szczególnie przy nauce, ale nie jem z czekoladą tylko raczej te zdrowsze wersje

Dokładnie... Teraz sesja będzie. Ale w gruncie rzeczy, ja zjem taką paczkę ciastek i już mam spokój. A tak będę w trakcie nauki co raz coś podjadać niby zdrowego i zjem w sumie dwa razy więcej ;]

Napisane przez cerveza

Pomyśleć, że jak byłam nastką to mogłam zjeść kilka dużych kawałków ciasta dziennie, lub jakieś ciastka, 3 duże przysmażane naleśniki z górą cukru pudru, paczkę chipsów, tosty - wszystko jednego dnia i nie tyłam. A teraz, cóż, człowiek się starzeje, to i metabolizm zwalnia

No właśnie, sporo też od metabolizmu i wieku zależy..

[Juno123]

[QUOTE=summertime;19531254]Dokładnie... Teraz sesja będzie. Ale w gruncie rzeczy, ja zjem taką paczkę ciastek i już mam spokój. A tak będę w trakcie nauki co raz coś podjadać niby zdrowego i zjem w sumie dwa razy więcej ;]



Ja wczoraj podczas wkuwanka (ok. 3 godzin) 10 ciasteczek z orzeszkami w miodzie i odechciało mi się jesc czegokolwiek już
A wiedze jakos lepiej sie przyswaja

[nieprzytomna]

Jeszcze mi się przypomniało

Ja zanim wpadłam w ED, byłam trochę przy kości, ale nie miałam nadwagi I w sumie codziennie jadłam coś w ilości :paczka ciastek/cała czekolada itp, do tego pewnie dochodził jakiś lód albo coś. I nie tyłam.

Akurat paczka takich jeżyków czy delicji nie jest jakaś ogromna, ale przecież pamiętam, że kupowałam czasami takie wafelki w czekoladzie, których paczka ma gram 300... i również wszystkie zjadałam

[kiitty]

ja pamietam że jak byłam jeszcze w podstawówce to bardzo często razem z moją siostrą i przyjaciółką kupowałyśmy sobie po szkole kilka paczek chipsów, ciastek/wafelków, lody, żelki i szłyśmy do mnie do domu wszystko zjeśc ;d potem jeszcze zamawiałyśmy pizze. i nie tyłyśmy od tego. a takie 'wyżerki' zdarzały nam się baardzo często. większa część kieszonkowego szła na słodycze ;d
teraz jestem po redukcji i mimo że trudno było mi się przełamać do normalnego jedzenia, to teraz nie wyobrażam sobie dnia żebym nie jadła czegoś słodkiego. zawsze po obiedzie na deser/podwieczorek jem jakieś ciasto, drożdżówke czy czekolade. i nie mam żadnych wyrzutów sumienia
według mnie jeżeli chcesz jeść norlamnie, a masz na coś ochotę to powinnaś to po prostu zjeść i już

[perelkabiala]

Paczka ciasteczek to niestety za dużo, szczególnie kilka razy w tygodniu. Sama wychodzę z diety, ale na szczęście od słodyczy się odzwyczaiłam. Od 4 miesięcy nie miałam w ustach niczego, zawierającego tylko puste kalorie - wolę zjeść kawałek słodkiego owocu albo jogurt. Zdrowiej i lepiej dla mojej figury. Jedz słodycze wtedy, kiedy masz ochotę - ale wyznacz limit, np. do dwóch ciasteczek dziennie, nie paczke, kawalek ciasta nie trzy. Waż się regularnie co 2 tyg. i w razie czego reaguj. I staraj się wybierać zdrowsze odpowiedniki niezdrowych produktów.

[Wyrak]

Napisane przez summertime

Hej. Po licznych przygodach z dietą redukcyjną, utrzymanie itp chcę wrocić do normalnego żywienia, normalnej osoby :P A uwierzcie, że już przeszłam przez "perfekcyjną redukcję", redukcję słodyczową (tzn. jadłam same słodycze, troche uzalezniona jestem od nich ) i teraz chciałabym mieć jakiś punkt odniesienia jak się zywi normalny człowiek. Czy paczka ciastek (np. pieguski, paczka to 130 g chyba) do kawy to jest stanowczo za duzo, czy miescie się w normie? Oczywiście nie codziennie ale tak kilka razy w tygodniu. Albo innego dnia coś mniejszego. Co prawda generanie jem mało węglowodanów (jakoś nie jadam raczej pieczywa, makaronów, ziemniaków itp, jedynie otręby i trochę mąki do sosów, a tak to nie przepadam za całą resztą).
Czy jak normalny człowiek je ciastka do kawy to taka paczka to stanowczo za duzo? Jesli tak, to ile mniej wiecej zwyczajowo się jada?

Kpisz, czy o droge pytasz ? Pewnie, ze stanowczo za duzo. Nawet jesli bedziesz miala niski ogolny bilans kaloryczny, to jesz smiecie.

[gohs]

I oczywiście mister Wyrak wrzucił swoje kpiące 3 grosze

A ja doskonale rozumiem rozterki autorki wątku. Mimo że sama jeszcze jestem na redukcji, to zbliża się ten moment, kiedy trzeba będzie wyjść z diety i wrócić do "normalnego" myślenia o jedzeniu. I też mam problem z obiektywną oceną ilości.
Jedynym sposobem, który wydaje mi się sensowny, żeby to pokonać jest po prostu obserwacja własnego organizmu - ważyć się raz w tygodniu i sprawdzać czy było za dużo, za mało czy w sam raz

Trzymam mocno kciuki, że uda Ci się znaleźć zdrowy balans jedzeniowy, bo jeśli Tobie się uda, to jest nadzieja, że i mnie w przyszłości też

[Juno123]

Napisane przez nieprzytomna

Jeszcze mi się przypomniało

Ja zanim wpadłam w ED, byłam trochę przy kości, ale nie miałam nadwagi I w sumie codziennie jadłam coś w ilości :paczka ciastek/cała czekolada itp, do tego pewnie dochodził jakiś lód albo coś. I nie tyłam.

Akurat paczka takich jeżyków czy delicji nie jest jakaś ogromna, ale przecież pamiętam, że kupowałam czasami takie wafelki w czekoladzie, których paczka ma gram 300... i również wszystkie zjadałam

Też tak miała przed redukcją ważyłam 60 kg / 168 cm i nigdy nie tyłam mimo, że zupełanie nie zwracałam uwagii na to co jem. MOgłam zjesć no pół pizzy, potem poprawić ciastami lub czekoladą i zapić słodzonym sokiem. Teraz mimo, że nie tyje, ale nie potrafię już tak, a jak sie zdarzy np. ciastka lub czkolada to mam wyrzuty mimo, że nie chce...