Po co aż tak dbać o siebie ?

[Isabel95]

Hej! Przychodzę tu dzisiaj może dla niektórych z dość głupim, śmiesznym pytaniem, jednak nie daje mi ono spokoju. A więc chodzi mi o to, czy Wy dziewczyny za każdym razem gdy wychodzicie z domu malujecie się, stylizujecie włosy i wkładacie super modne ubrania? Niezależnie od tego czy idziecie na spotkanie czy same do miasta? Nie wiem czy ja mam jakieś złę myślenie czy jak, ale kiedy ja idę sama załatawiać jakieś sprawy w mieście to zakładam byle co, lewdie zrobie jakiś makijaż, czasem w ogóle, przeczesze raz włosy i jestem gotowa. W ogóle nie widze sensu w wygladaniu super hot, jeśli wiem że z nikim ważnym się nie spotkam danego dnia. W ogóle nie chce mi się starać jeśli nie idę np.spotkać się z jakimś znajomym. Wtedy to faktycznie mogę nawet godzinę spędzić na ogarnianiu się zanim wyjdę z domu. Jeśli idę zobaczyć się z chłopakiem to dlatego ze dla niego chce super wyglądać, jeśli z koleżanka to tylko po to zeby moze mi czegoś zazdrościły Nie odczuwam potrzeby czuć się piękną jeśli o tak po prostu sama idę w miasto.. Nie widże w tym sensu. Chociaz musze przyznac ze nawet jesli czasem widze sie z kims mi znanym to i tak sobie mysle.. no i po co to wszystko, wróce do domu i tak bede musiala sciagac z siebie to wszystko i zmywac.. a tak to by był problem z głowy. Nie wiem moze po prostu jestem zbyt leniwa ?? Wy też tak macie czy nie ?

[Minna]

Napisane przez Isabel95

Hej! Przychodzę tu dzisiaj może dla niektórych z dość głupim, śmiesznym pytaniem, jednak nie daje mi ono spokoju. A więc chodzi mi o to, czy Wy dziewczyny za każdym razem gdy wychodzicie z domu malujecie się, stylizujecie włosy i wkładacie super modne ubrania? Niezależnie od tego czy idziecie na spotkanie czy same do miasta? Nie wiem czy ja mam jakieś złę myślenie czy jak, ale kiedy ja idę sama załatawiać jakieś sprawy w mieście to zakładam byle co, lewdie zrobie jakiś makijaż, czasem w ogóle, przeczesze raz włosy i jestem gotowa. W ogóle nie widze sensu w wygladaniu super hot, jeśli wiem że z nikim ważnym się nie spotkam danego dnia. W ogóle nie chce mi się starać jeśli nie idę np.spotkać się z jakimś znajomym. Wtedy to faktycznie mogę nawet godzinę spędzić na ogarnianiu się zanim wyjdę z domu. Jeśli idę zobaczyć się z chłopakiem to dlatego ze dla niego chce super wyglądać, jeśli z koleżanka to tylko po to zeby moze mi czegoś zazdrościły Nie odczuwam potrzeby czuć się piękną jeśli o tak po prostu sama idę w miasto.. Nie widże w tym sensu. Chociaz musze przyznac ze nawet jesli czasem widze sie z kims mi znanym to i tak sobie mysle.. no i po co to wszystko, wróce do domu i tak bede musiala sciagac z siebie to wszystko i zmywac.. a tak to by był problem z głowy. Nie wiem moze po prostu jestem zbyt leniwa ?? Wy też tak macie czy nie ?

Może ktoś dba o siebie dla swojego własnego dobrego samopoczucia, a nie dla innych?

Ja tam się nie stroję za każdym razem, jak gdzieś wychodzę, ale jak ktoś tego potrzebuje, to mi to nie przeszkadza.

[Harmonija]

Lubię czuć się dobrze w swojej skórze. Lubię swoje ciuchy, lubię dobrze wyglądać, sprawia mi to frajdę - nawet do marketu.
Wiadomo, inaczej szykuję się na zakupy a inaczej na spotkanie, ale zawsze ubieram normalne ciuchy - które noszę publicznie na co dzień i robię sobie makijaż.
I tak chodzę cały dzień. Nawet w domu lubię fajnie wyglądać - lepiej się wtedy czuję. I nie wymaga to ode mnie nie wiadomo ile wysiłku.

[coffee]

Kilka dni temu był założony niemal identyczny wątek.
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=766679

[Czlowiek Istota Marna]

Wiekszosc osob robi tak naprawde dla innych ,zeby innym sie podobac zaimponowac innym ,pokazac sie ,na POKAZ .. nie oszukujmy sie

[bernikula]

Mi się wydaje, że to zależy od kobiety- ja np. uwielbiam o siebie dbać i za każdym razem staram się dobrze wyglądać, bo wówczas dobrze się czuję. Nie robię tego dla kogoś, a przede wszystkim dla siebie.

[khloe]

ja tam się nie pindrzę, bo wolę się wyspać, zamiast godzinę układać włosy i kolejne pół godziny nakłądac mejkap.

no ale kto co lubi

[Hibiku]

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=766679

Masz tu cały aktywny wątek na ten sam temat

[limonka1983]

Napisane przez Isabel95

Hej! Przychodzę tu dzisiaj może dla niektórych z dość głupim, śmiesznym pytaniem, jednak nie daje mi ono spokoju. A więc chodzi mi o to, czy Wy dziewczyny za każdym razem gdy wychodzicie z domu malujecie się, stylizujecie włosy i wkładacie super modne ubrania? Niezależnie od tego czy idziecie na spotkanie czy same do miasta? Nie wiem czy ja mam jakieś złę myślenie czy jak, ale kiedy ja idę sama załatawiać jakieś sprawy w mieście to zakładam byle co, lewdie zrobie jakiś makijaż, czasem w ogóle, przeczesze raz włosy i jestem gotowa. W ogóle nie widze sensu w wygladaniu super hot, jeśli wiem że z nikim ważnym się nie spotkam danego dnia. W ogóle nie chce mi się starać jeśli nie idę np.spotkać się z jakimś znajomym. Wtedy to faktycznie mogę nawet godzinę spędzić na ogarnianiu się zanim wyjdę z domu. Jeśli idę zobaczyć się z chłopakiem to dlatego ze dla niego chce super wyglądać, jeśli z koleżanka to tylko po to zeby moze mi czegoś zazdrościły Nie odczuwam potrzeby czuć się piękną jeśli o tak po prostu sama idę w miasto.. Nie widże w tym sensu. Chociaz musze przyznac ze nawet jesli czasem widze sie z kims mi znanym to i tak sobie mysle.. no i po co to wszystko, wróce do domu i tak bede musiala sciagac z siebie to wszystko i zmywac.. a tak to by był problem z głowy. Nie wiem moze po prostu jestem zbyt leniwa ?? Wy też tak macie czy nie ?

Jakieś mega stylizacje i ekstra modne ciuchy zakładam, gdy np. wybieram się gdzieś z narzeczonym, spotykam się ze znajomymi, czy też mam jakieś ważne wyjście. Na co dzień nie szaleję za bardzo z tym "odwalaniem się", ale np. nigdy nie pokazuję się bez wytuszowanych rzęs (mam piękne, długie rzęsy, ale niestety bardzo jasne. Jeśli ich nie pomaluję, wyglądam na chorą. Ci, którzy mnie mało znają, z troską pytają: "płakałaś?", "jesteś chora", "imprezka była, co?" i inne podobne). Teraz akurat robię wyjątek, bo jestem po operacji i ciężko jest mi "operować" rękami (tzn. ciężko jest mi je podnieść)... Ale to jest stan absolutnie wyjątkowej konieczności. Pełnego makijażu nie robię nigdy. Chyba, ze wybieram się na jakieś wesele lub podobną uroczystość. No i staram się coś zrobić z włosami. Mam je dość falowane i nie zawsze układają się ładnie. Jeśli faktycznie powstaje mi jakaś katastrofa na głowie, a nie mam czasu, by coś z nią zrobić, spinam włosy w kucyk lub kok. Na co dzień może nie odstawiam się jak stróż na Boże Ciało, ale staram się wyglądać jak człowiek i dobieram ciuchy do figury, itd. Nie wrzucam na siebie przypadkowych rzeczy. Nie jest to jakaś bardzo czasochłonna, czy zajmująca dużo czasu czynność i myślę, że można poświęcić na takie niezbędne minimum kilka minut (ewentualnie przygotować sobie ciuchy wieczorem dnia poprzedniego lub też wcześniej obmyślić, w co się ubierzemy następnego dnia, jeśli faktycznie ciężko jest się wyrobić z czasem). I tak coś trzeba na siebie ubrać, więc dlaczego nie poświęcić kilku chwil na to, by były to w miarę dobrane ubrania?

[margitta]

Zawsze staram się utrzymywać jakiś poziom wychodząc z domu. Mam na myśli np. eyeliner, podkład, naturalna szminka, zapach perfum, ładny strój. Nie mam w domu z resztą ubrań, w których mogłabym kiepsko wyglądać, bo wszelkie podkoszulki i wycierane spodnie to zupełnie nie mój styl Uwielbiam sukienki i chodzę w nich również zupełnie codziennie.

Ale dzisiaj widziałam w centrum handlowym babkę przy której poczułam się jakbym była faktycznie w tych jeansach, podkoszulku i tenisówkach Godzina 14:00, wychodziła ze spożywczego - fotoshop na twarzy (przysięgam!), mała czarna, wielkie szpilki, ramiona połyskujące jakimś brązowo-złocistym pyłem
Jak widać wszystko zależy od punktu widzenia i nie da się określić kiedy ktoś się bardzo stara, a kiedy mu wszystko jedno. Jest to zupełnie subiektywne odczucie.

[limonka1983]

Napisane przez margitta

Ale dzisiaj widziałam w centrum handlowym babkę przy której poczułam się jakbym była faktycznie w tych jeansach, podkoszulku i tenisówkach Godzina 14:00, wychodziła ze spożywczego - fotoshop na twarzy (przysięgam!), mała czarna, wielkie szpilki, ramiona połyskujące jakimś brązowo-złocistym pyłem
Jak widać wszystko zależy od punktu widzenia i nie da się określić kiedy ktoś się bardzo stara, a kiedy mu wszystko jedno. Jest to zupełnie subiektywne odczucie.

Może akurat szła z lub do pracy i po drodze postanowiła zrobić zakupy? Może pracuje w jakimś "mega ważnym miejscu, które wymaga OKREŚLONEGO WYGLĄDU"? Sama często tak robię z zakupami (choć moja praca nie wymaga aż takiego odstawiania się).

[Hibiku]

Napisane przez margitta

Ale dzisiaj widziałam w centrum handlowym babkę przy której poczułam się jakbym była faktycznie w tych jeansach, podkoszulku i tenisówkach Godzina 14:00, wychodziła ze spożywczego - fotoshop na twarzy (przysięgam!), mała czarna, wielkie szpilki, ramiona połyskujące jakimś brązowo-złocistym pyłem
Jak widać wszystko zależy od punktu widzenia i nie da się określić kiedy ktoś się bardzo stara, a kiedy mu wszystko jedno. Jest to zupełnie subiektywne odczucie.

Bardzo często dziewczyny po sesjach zdjęciowych (albo np. jeśli makijaż nie jest robiony na miejscu sesji - to po samym malowaniu) tak chodzą, bo nie ma sensu tego od razu psuć.

[margitta]

Napisane przez limonka1983

Może akurat szła z lub do pracy i po drodze postanowiła zrobić zakupy? Może pracuje w jakimś "mega ważnym miejscu, które wymaga OKREŚLONEGO WYGLĄDU"? Sama często tak robię z zakupami (choć moja praca nie wymaga aż takiego odstawiania się).

Napisane przez Hibiku

Bardzo często dziewczyny po sesjach zdjęciowych (albo np. jeśli makijaż nie jest robiony na miejscu sesji - to po samym malowaniu) tak chodzą, bo nie ma sensu tego od razu psuć.

tak, wiem, to samo pomyślałam (chociaż pełno zakupów w rękach miała ). Chodziło mi raczej o to, że to czy ktoś się odstrzelił czy wyszedł niezadbany jest zupełnie subiektywne. Ja wyszłam z domu myśląc, że się postarałam dobrze wyglądać, a potem poczułam się jakbym była w dresie

[Cherie_Currie]

Lubię dobrze wyglądać dla siebie. Nie maluję się z myślą o tym, że wychodzę się spotkać z X to muszę wyglądać lepiej niż na spotkaniu z Y. Makijaż jest dla mnie czymś naturalnym, tak samo jak poranny prysznic i mycie włosów każdego ranka - to minimum, bym czuła się ze sobą komfortowo i w ogóle wyszła z domu, bez względu na cel tego wyjścia. Ubrania jak wiadomo zależą od okazji - inaczej luźne wyjście, inaczej np. rozmowa kwalifikacyjna. Czytam Harper's Bazaar i InStyle, lubię oglądać pokazy mody, interesują mnie prace młodych projektantów, ale łażeniem po sieciówkach też nie pogardzę, bo mnie to relaksuje jak nic innego. Nie znaczy to jednak, że podążam za modą - nie noszę bardzo wielu fasonów, bo wiem w czym mi dobrze i się tego trzymam. Nigdy nie założyłabym czegoś, czego nie "czuję", co do mnie nie pasuje lub odsłania to, co uważam, że powinnam zakryć (m.in. nie noszę spódnic, sukienek innych niż do ziemi i szortów - nie mogę powiedzieć więc, że ubieram się "hot" ). Generalnie wygląd jest dla mnie bardzo ważny, pracuję zresztą w takiej branży, że muszę dobrze wyglądać - nie mogę nie mieć w pracy pełnego makijażu, co zupełnie mi nie przeszkadza. Podsumowując - jednym się chce, innym nie i tyle. Ja zrobię makijaż kosztem śniadania czy snu (wstaję zawsze minimum 2h przed wyjściem, żeby nie spieszyć się z prysznicem, makijażem, śniadaniem czy poranną kawą i sprawdzeniem poczty). Co kto lubi

[chwast]

Jak idę do sklepu, do tż, z psem itd to mam to gdzieś.
Ale jak mam iść coś załatwiać, urzędy, praca, jakieś spotkanie - no to tak ubieram się ładnie i maluję się itp. Bo inaczej źle bym się czuła. Nie każdy musi widzieć moją codzienną odsłonę ;p I nie zawsze byłaby ona na miejscu.

[kiciun]

Mnie tam guzik obchodzi co sobie o mnie ludzie pomyślą, minimum dla mnie to korektor na problemy z cerą, czyste ciuchy i włosy i mogę iść do największych urzędów, bo co to tam kogo obchodzi czy ja mam pełny makijaż czy w ogóle. Zazwyczaj ubieram się na luzie, jak mi wygodnie, nie zwracam uwagi na modę, a zbyt modne i popularne rzeczy nieraz mnie odpychają, bo "każda to teraz nosi". Ale oczywiście swoje na luzie wygodne rzeczy dobieram wg swojego gustu, bo to nie tak, że mogłabym założyć wszystko i nosić obojętnie co. Nie czuje potrzeby ubierania się elegancko do urzędów, banków, bo nie są to dla mnie żadne wysokie progi, ot miejsce pracy jak każde inne.
Dla tż czasem ubieram się specjalnie, maluję, a czasem nie, jak nie mam ochoty.
Buty na obcasach/koturnach zakładam tylko do sukienek/spódniczek. Tak to latam w lekkich adidasach albo butach trekingowych, trampki od czasu do czasu, bo nie są za wygodne.
Na jakąś okazję zawsze lubię się ładnie i gustownie ubrać, umalować, uwielbiam ładne, fajne sukienki, biżuterię. Tylko z włosami nigdy za wiele nie robie. I nie maluje oczu cieniami, bo mam niewidoczną powiekę, więc po 1 bez sensu, po 2 i tak się zaraz schodzi z takiej powieki.

Rozumiem ludzi, którzy zawsze lubią wyglądać na tip top dla siebie, ale ja też nie widzę w tym sensu, nie chce mi się codziennie pindrzyć żeby zaraz potem to zmyć, nie ma opcji żebym na co dzień katowała się nawet niskimi obcasami itd

[Candy_lips]

Napisane przez Isabel95

Hej! Przychodzę tu dzisiaj może dla niektórych z dość głupim, śmiesznym pytaniem, jednak nie daje mi ono spokoju. A więc chodzi mi o to, czy Wy dziewczyny za każdym razem gdy wychodzicie z domu malujecie się, stylizujecie włosy i wkładacie super modne ubrania? Niezależnie od tego czy idziecie na spotkanie czy same do miasta? Nie wiem czy ja mam jakieś złę myślenie czy jak, ale kiedy ja idę sama załatawiać jakieś sprawy w mieście to zakładam byle co, lewdie zrobie jakiś makijaż, czasem w ogóle, przeczesze raz włosy i jestem gotowa. W ogóle nie widze sensu w wygladaniu super hot, jeśli wiem że z nikim ważnym się nie spotkam danego dnia. W ogóle nie chce mi się starać jeśli nie idę np.spotkać się z jakimś znajomym. Wtedy to faktycznie mogę nawet godzinę spędzić na ogarnianiu się zanim wyjdę z domu. Jeśli idę zobaczyć się z chłopakiem to dlatego ze dla niego chce super wyglądać, jeśli z koleżanka to tylko po to zeby moze mi czegoś zazdrościły Nie odczuwam potrzeby czuć się piękną jeśli o tak po prostu sama idę w miasto.. Nie widże w tym sensu. Chociaz musze przyznac ze nawet jesli czasem widze sie z kims mi znanym to i tak sobie mysle.. no i po co to wszystko, wróce do domu i tak bede musiala sciagac z siebie to wszystko i zmywac.. a tak to by był problem z głowy. Nie wiem moze po prostu jestem zbyt leniwa ?? Wy też tak macie czy nie ?

Ja w ogóle rzadko się maluję, nawet jak się z kimś spotykam, a mam 23 lata. A jak maluję, to tusz do rzęs, błyszczyk, czasem korektor i tyle, naprawdę, a czasem i tusz i błyszczyk albo sam tusz a często bez niczego i nie wstydzę się. Taka jestem i nie chcę do niczego się zmuszać. Stroić też nie stroję się, raczej mam luźny styl, ale oczywiście schludne i czyste ubrania. Lubię za to czasem kolczyki, coś z ładnym dekoltem (oczywiście nie jakaś przesada), ładniejsze buty, ładną bluzkę, ale jak ubiorę się średnio, to mi to nie przeszkadza. Nic na siłę. A jak ktoś lubi inaczej to dla mnie też ok, grunt, by robić to dla siebie, więc możliwe, że niektóre kobniety codziennie się malują itp, mogą to robić dla siebie. Ja sama nie czuję potrzeby, mimo że nie jestem zbyt ładna, więc maluję się rzadko i ok. Każdemu wedle potrzeb

---------- Dopisano o 05:04 ---------- Poprzedni post napisano o 04:58 ----------

Napisane przez kiciun

Mnie tam guzik obchodzi co sobie o mnie ludzie pomyślą, minimum dla mnie to korektor na problemy z cerą, czyste ciuchy i włosy i mogę iść do największych urzędów, bo co to tam kogo obchodzi czy ja mam pełny makijaż czy w ogóle. Zazwyczaj ubieram się na luzie, jak mi wygodnie, nie zwracam uwagi na modę, a zbyt modne i popularne rzeczy nieraz mnie odpychają, bo "każda to teraz nosi". Ale oczywiście swoje na luzie wygodne rzeczy dobieram wg swojego gustu, bo to nie tak, że mogłabym założyć wszystko i nosić obojętnie co. Nie czuje potrzeby ubierania się elegancko do urzędów, banków, bo nie są to dla mnie żadne wysokie progi, ot miejsce pracy jak każde inne.
Dla tż czasem ubieram się specjalnie, maluję, a czasem nie, jak nie mam ochoty.
Buty na obcasach/koturnach zakładam tylko do sukienek/spódniczek. Tak to latam w lekkich adidasach albo butach trekingowych, trampki od czasu do czasu, bo nie są za wygodne.
Na jakąś okazję zawsze lubię się ładnie i gustownie ubrać, umalować, uwielbiam ładne, fajne sukienki, biżuterię. Tylko z włosami nigdy za wiele nie robie. I nie maluje oczu cieniami, bo mam niewidoczną powiekę, więc po 1 bez sensu, po 2 i tak się zaraz schodzi z takiej powieki.

Rozumiem ludzi, którzy zawsze lubią wyglądać na tip top dla siebie, ale ja też nie widzę w tym sensu, nie chce mi się codziennie pindrzyć żeby zaraz potem to zmyć, nie ma opcji żebym na co dzień katowała się nawet niskimi obcasami itd

Uważam tak samo i jak pisałam mam podobnie. Dla mnie też osobista sprawa czy ktoś się maluje czy nie, ja nie lubię, więc robię to rzadko, ktoś inny lubi, tak woli to maluje częściej, prosta sprawa i dla mnie nie ma lepsze/gorsze. Jasne jak rozmowa o pracę czy praca, żeby było trzeba czy po prostu wypada, bo kontakt z klientem, to zrobiłabym, bo skoro to praca i tu dostaje pieniądze, to mogłabym to zrobić. No, ale zupełnie mi nie przeszkadza, że np jestem bez makijażu przy swoim facecie czy koleżance czy na studiach np - jak czasem byłam bez makijażu. A jak ktoś się dziwił, to sam dla mnie jest dziwny, ja sama nie wartościuję lepszy/gorszy, bo się maluje czy nie, więc dla mnie takie ocernianie mnie byłóby też dziwne, skoro to tak indywidualna kwestia i nie wiem co komu do tego. Np na studiach raz jedna dziewczyna jak powiedziałam do kogoś, no, że pomalowane mam rzęsy i tylkop tyle powiedziała "ale rzęsy to nie cały makijaż". Ok, wiem, wiele kobiet ma tusz i kreskę, ja sam tusz do rzęs i ok, to nie jest cały makijaż, ale to moja sprawa jak się maluję

---------- Dopisano o 05:06 ---------- Poprzedni post napisano o 05:04 ----------

Napisane przez margitta

Zawsze staram się utrzymywać jakiś poziom wychodząc z domu. Mam na myśli np. eyeliner, podkład, naturalna szminka, zapach perfum, ładny strój. Nie mam w domu z resztą ubrań, w których mogłabym kiepsko wyglądać, bo wszelkie podkoszulki i wycierane spodnie to zupełnie nie mój styl Uwielbiam sukienki i chodzę w nich również zupełnie codziennie.

Ale dzisiaj widziałam w centrum handlowym babkę przy której poczułam się jakbym była faktycznie w tych jeansach, podkoszulku i tenisówkach Godzina 14:00, wychodziła ze spożywczego - fotoshop na twarzy (przysięgam!), mała czarna, wielkie szpilki, ramiona połyskujące jakimś brązowo-złocistym pyłem
Jak widać wszystko zależy od punktu widzenia i nie da się określić kiedy ktoś się bardzo stara, a kiedy mu wszystko jedno. Jest to zupełnie subiektywne odczucie.

No właśnie, każdy ma inny styl, więc jak ktoś woli na jeansy na co dzień to też nic złego prawda margitto? Ja znowuż właśnie na co dzień w sukienkach źle bym się czuła, więc zwykle różne spodnie lub jeansy itp, owszem czasem dodam coś eleganckiego, kolczyki, bransoletkę, ale generalnie luźny styl. Tak mam i każdy niech ubiera się jak lubi

[Pantegram]

Napisane przez Isabel95

Hej! Przychodzę tu dzisiaj może dla niektórych z dość głupim, śmiesznym pytaniem, jednak nie daje mi ono spokoju. A więc chodzi mi o to, czy Wy dziewczyny za każdym razem gdy wychodzicie z domu malujecie się, stylizujecie włosy i wkładacie super modne ubrania? Niezależnie od tego czy idziecie na spotkanie czy same do miasta? Nie wiem czy ja mam jakieś złę myślenie czy jak, ale kiedy ja idę sama załatawiać jakieś sprawy w mieście to zakładam byle co, lewdie zrobie jakiś makijaż, czasem w ogóle, przeczesze raz włosy i jestem gotowa. W ogóle nie widze sensu w wygladaniu super hot, jeśli wiem że z nikim ważnym się nie spotkam danego dnia. W ogóle nie chce mi się starać jeśli nie idę np.spotkać się z jakimś znajomym. Wtedy to faktycznie mogę nawet godzinę spędzić na ogarnianiu się zanim wyjdę z domu. Jeśli idę zobaczyć się z chłopakiem to dlatego ze dla niego chce super wyglądać, jeśli z koleżanka to tylko po to zeby moze mi czegoś zazdrościły Nie odczuwam potrzeby czuć się piękną jeśli o tak po prostu sama idę w miasto.. Nie widże w tym sensu. Chociaz musze przyznac ze nawet jesli czasem widze sie z kims mi znanym to i tak sobie mysle.. no i po co to wszystko, wróce do domu i tak bede musiala sciagac z siebie to wszystko i zmywac.. a tak to by był problem z głowy. Nie wiem moze po prostu jestem zbyt leniwa ?? Wy też tak macie czy nie ?

Wiele zależy od mojego nastroju. Czasem po prostu nie mam ochoty wyglądać "super hot" i przyglądać spojrzeń, lecz wolę wtopic się w tłum... Zazwyczaj tak mam, kiedy jestem przemęczona - mam zakwasy po treningu / fizycznej pracy lub nie dosypiam / zarywam nocki od dłuższego czasu / jestem niedysponowana.
Większą presję na odstrojenie się czuję, jeśli idę np. na spotkanie ze znajomymi, na uczelnię, do pracy, do urzędu właśnie, czyli w takich bardziej formalnych sytuacjach + spotkania z ludźmi, o których wiem, że sami przyjdą odpicowani Kiedy wychodzę na zakupy do spożywczaka czy wyrzucić śmieci to nie mam oporów, by wyjśc bez makijażu i w bardzo sportowych ciuchach

Natomiast jak mam czas i siłę, bardzo chętnie się odstroję, i co istotne - to wcale nie musi zajmować dużo czasu! Ciuchy w domu przecież już mam skompletowane (btw, dla mnie określenie "modne" to jakiś horror, ciuchy mają być ładne, nie "modne" ), podmalować oko i usta to chwila (w podkłady się nie bawię). A włosy... zapuściłam do talii i mam na nie taki patent: jak kładę się spać robię sobie koka-ślimaczka, czasem dodatkowo spryskuję mgiełką dla lepszego efektu i utrwalenia. Rano po prostu je rozpuszczam i mam mniej więcej taki efekt:
http://www.dodajfryzure.pl/wp-conten...lugie-loki.jpg
generalnie wyglądają tak, jakbym je nie wiadomo ile układała i lokowała, a ja je po prostu w 5 s rozpuszczam
Więc można szybko i ładnie

[201605161006]

Dbanie o siebie to pielęgnacja (kremy, sera, balsamy, wysypianie się, żele do mycia, masaże, ćwiczenia, dobre odżywianie), a stylizowanie włosów, makijaż itd. to tylko poprawienie na chwilę swojego wyglądu. No, to czy poprawienie to kwestia sporna bo masa dziewczyn za dużo makijażu nakłada i się szpecą zamiast upiększyć.

[Gregorius_]

Zależy też co macie na myśli mówiąc super hot. Ja szczerze mówiąc najbardziej lubię normalne dziewczyny, takie z sąsiedztwa, które ot tak założą zwyczajne jeansy, bluzeczkę. Jak są zgrabne, mają ładne twarze to tyle im wystarczy, aby i tak wyglądać świetnie.

A te przesadnie odpicowane, mega szpile, ociekające seksem to szczerze mówiąc kompletnie mnie nie kręcą. Same z siebie robią obiekt czysto seksualny i niejako dają przekaz pt. to jest to co mam najlepsze. Jakoś, etap jarania się szpilkami, mini skończył mi się gdzieś tak w połowie studiów.

Potem "wystarczało" mi gdy dziewczyna była naturalnie ładna i miała coś w głowie. Taka nie musi łazić w kusej spódniczce, pokazywać cycków czy gołego tyłka, nie musi chodzić na 20 cm szpilkach.

[201607040946]

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=766679&page=7

[Ineczka33]

Napisane przez Isabel95

...W ogóle nie widze sensu w wygladaniu super hot, jeśli wiem że z nikim ważnym się nie spotkam danego dnia. W ogóle nie chce mi się starać jeśli nie idę np.spotkać się z jakimś znajomym. Wtedy to faktycznie mogę nawet godzinę spędzić na ogarnianiu się zanim wyjdę z domu. Jeśli idę zobaczyć się z chłopakiem to dlatego ze dla niego chce super wyglądać, jeśli z koleżanka to tylko po to zeby moze mi czegoś zazdrościły Nie odczuwam potrzeby czuć się piękną jeśli o tak po prostu sama idę w miasto.. Nie widże w tym sensu. Chociaz musze przyznac ze nawet jesli czasem widze sie z kims mi znanym to i tak sobie mysle.. no i po co to wszystko, wróce do domu i tak bede musiala sciagac z siebie to wszystko i zmywac.. a tak to by był problem z głowy. Nie wiem moze po prostu jestem zbyt leniwa ??

Jak świat światem istniały kobiety takie jak ty i takie, którym się chce, widzą sens w zadbanym wyglądzie i robią makijaż nie tylko dla swojego faceta, ale przede wszystkim dla siebie.
Tobie się nie chce malować, nie chce ci się potem zmywać, innym się chce i nie ma sensu pytać po co. Każdy wychodzi z domu w takim stroju czy makijażu jaki jest mu najbliższy i nad czym tu deliberować? Ja latem lubię nawet do sklepu maznąć usta żarówiasto różową pomadką i co to o mnie mówi? Tylko tyle, że lubię tak wyglądać. Ile kobiet tyle powodów...

[Pantegram]

Napisane przez takasobie93

Dbanie o siebie to pielęgnacja (kremy, sera, balsamy, wysypianie się, żele do mycia, masaże, ćwiczenia, dobre odżywianie), a stylizowanie włosów, makijaż itd. to tylko poprawienie na chwilę swojego wyglądu. No, to czy poprawienie to kwestia sporna bo masa dziewczyn za dużo makijażu nakłada i się szpecą zamiast upiększyć.

O, to racja
Jak się ma zadbane włosy, wcale nie trzeba ich stylizować, by wyglądały pięknie (i często lepiej od wystylizowanych, ale zaniedbanych), co najwyżej dobrze ściąć, kiedy same z siebie układają się źle.
Jak się ma zadbaną cerę, nie potrzeba wcale podkładu i pudru, a podmalowanie tylko oka i ust to chwilka (i kwestia gustu).
Jak się dba o figurę, to w niemal każdym ciuchu wygląda się świetnie...

Generalnie systematyczna pielęgnacja na dłuższą metę opłaca się o wieeele bardziej aniżeli "robienie się na bóstwo", które siłą rzeczy pożera masę czasu, jeśli nagle, w ciągu jednego dnia, próbuje się przykryć wieloletnie zaniedbania... No ale właśnie, wymaga systematyczności i cierpliwości.

[Mijanou]

Napisane przez Isabel95

Hej! Przychodzę tu dzisiaj może dla niektórych z dość głupim, śmiesznym pytaniem, jednak nie daje mi ono spokoju. A więc chodzi mi o to, czy Wy dziewczyny za każdym razem gdy wychodzicie z domu malujecie się, stylizujecie włosy i wkładacie super modne ubrania? Niezależnie od tego czy idziecie na spotkanie czy same do miasta? Nie wiem czy ja mam jakieś złę myślenie czy jak, ale kiedy ja idę sama załatawiać jakieś sprawy w mieście to zakładam byle co, lewdie zrobie jakiś makijaż, czasem w ogóle, przeczesze raz włosy i jestem gotowa. W ogóle nie widze sensu w wygladaniu super hot, jeśli wiem że z nikim ważnym się nie spotkam danego dnia. W ogóle nie chce mi się starać jeśli nie idę np.spotkać się z jakimś znajomym. Wtedy to faktycznie mogę nawet godzinę spędzić na ogarnianiu się zanim wyjdę z domu. Jeśli idę zobaczyć się z chłopakiem to dlatego ze dla niego chce super wyglądać, jeśli z koleżanka to tylko po to zeby moze mi czegoś zazdrościły Nie odczuwam potrzeby czuć się piękną jeśli o tak po prostu sama idę w miasto.. Nie widże w tym sensu. Chociaz musze przyznac ze nawet jesli czasem widze sie z kims mi znanym to i tak sobie mysle.. no i po co to wszystko, wróce do domu i tak bede musiala sciagac z siebie to wszystko i zmywac.. a tak to by był problem z głowy. Nie wiem moze po prostu jestem zbyt leniwa ?? Wy też tak macie czy nie ?

Dbam o siebie, bo sama lepiej się z sobą czuję, gdy jestem zadbana. Oczywiście, w nagłych wypadkach potrafię wyjść bez żadnego makijażu, ale na ogół staram się wyglądać ładnie. To oczywiście nie znaczy, że kładę na buzię kilo tapety, przeciwnie, staram się, by makijaż podkreslał to, co należy ale nie był przesadny.

Wiadomo też, że inny makijaż i fryzura jest na wielkie wyjście, a inny na co dzień. Musi też pasowac do ubrań przewidzianych na ten dzień. Bo znów- inaczej ubierzesz się na wielkie wyjście a inaczej na zajęcia.

Natomiast KAŻDY makijaż wymaga dokładnego zmycia a potem pielęgnacji cery