Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić. - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2020-07-09, 14:10   #1
lucja_kao
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-07
Wiadomości: 5

Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.


Cześć. Nie czuję się szczęśliwa. Ale pisząc to zachowuję się chyba jak jakiś rozwydrzony bachor, bo przecież wszystko mam. Mam 27 lat, pracę, rodzinę, znajomych, faceta. A mimo to czuję się jakby “uwięziona” w swoim dotychczasowym życiu. Zawsze miłość była dla mnie ważna, kochałam mocno, byłam w kilku związkach. Raz kończyły się lepiej, a raz gorzej, no jak to w życiu. Z moim obecnym facetem jestem 1.5 roku i mam nadal bardzo mieszane uczucia. Ale ganię się za nie, że przecież życie to nie bajka, tylko proza i może być tylko gorzej, a mnie się trafiło wspaniale. Idealnie się rozumiemy, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, jesteśmy dla siebie wielkim wsparciem, mamy podobne zainteresowania i poglądy na życie, ale… No właśnie, jest ale i to z mojej strony - po prostu nie mam ochoty na seks. Kiedy go uprawiamy jest przeciętnie, nie czuję wielkiej potrzeby tego robić. Na początku myślałam, że się docieramy i wszystko się ułoży, z czasem zaakceptowałam, że po prostu tak jest i inne dziedziny życia są na tyle fajne, że można o tym nie myśleć. Ale to nadal co jakiś czas powraca.
Nie jestem jakaś napalona, nigdy nie byłam, swoje libido określiłabym jako średnie, przeciętne. Ale nie przypominam sobie takiej sytuacji w żadnym poprzednim związku. Jedni faceci podniecali mnie bardziej, inni troszkę mniej, ale końcem końców seks zawsze był dla mnie przyjemnością. Tutaj jest mi po prostu obojętny, nie czuję takiej potrzeby. Co ciekawe, bardzo lubię się przytulać i nawet całować, ale w łóżku śnią mi się inni mężczyźni.
Zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. Jaki błąd popełniam, popełniłam? Czy jestem jakaś nienormalna, że taki wspaniały, dobry, opiekuńczy facet po prostu mnie nie podnieca? Zaczęłam myśleć, że to moja wina. Że jestem idiotką, która nie docenia wspaniałego mężczyzny i za karę dostanie jakiegoś bad-boya, za którym ślepo poleci, a on później złamie jej serce. Wiele nocy przepłakałam nad swoją głupotą, niedojrzałością. Ten facet wiele mi pomógł, jest moim wielkim wsparciem. Ja dla niego też. Nigdy przed nikim się tak nue otworzyłam i nigdy nikt tak dobrze nie rozumiał, jaka jestem. Czuję, że to jest jakiś głupi żart losu - jesteśmy tak podobni wewnętrznie, jakby dwie połówki jabłka, a tak nie pasujemy do siebie fizycznie. Mam 27 lat, życie nie jest jak z bajki. To nie są wieczne emocje i motyle, piękne miłości i romantyczne uniesienia. A im więcej tych lat będę miała, tym gorzej, tym trudniej. Nienawidzę siebie za te myśli, nie rozumiem, czemu tak czuję. Mam wrażenie, że jestem swoją największą przeszkodą do szczęścia, bo kiedy znalazłam wreszcie kogoś, kto mnie rozumie i z kim mogłabym spędzić życie, bo czuję się dobrze i bezpiecznie, to przeszkadza mi taka mała, a jednak wielka rzecz. Czuję, jakby dla mnie życie uczuciowe się skończyło. Jakbym siedziała w jakimś dole bez wyjścia, nie wiem, co mam zrobić. Jakbym już nie miała szansy na odmianę sytuacji. Widzę szczęśliwe pary na instagramie, facebooku, moich znajomych i myślę sobie, że oni nie mają takich rozterek i problemów. Biorą śluby, mieszkają razem, cieszą się sobą w pełni. A ja mam coś takiego w charakterze, że widać na własne życzenie muszę cierpieć. Myślicie, że powinnam iść do psychologa i porozmawiać o tym, co jest ze mną nie tak?
Pomóżcie, poradźcie, już nie mam siły.
lucja_kao jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 14:34   #2
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 9 276
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez lucja_kao Pokaż wiadomość
Cześć. Nie czuję się szczęśliwa. Ale pisząc to zachowuję się chyba jak jakiś rozwydrzony bachor, bo przecież wszystko mam. Mam 27 lat, pracę, rodzinę, znajomych, faceta. A mimo to czuję się jakby “uwięziona” w swoim dotychczasowym życiu. Zawsze miłość była dla mnie ważna, kochałam mocno, byłam w kilku związkach. Raz kończyły się lepiej, a raz gorzej, no jak to w życiu. Z moim obecnym facetem jestem 1.5 roku i mam nadal bardzo mieszane uczucia. Ale ganię się za nie, że przecież życie to nie bajka, tylko proza i może być tylko gorzej, a mnie się trafiło wspaniale. Idealnie się rozumiemy, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, jesteśmy dla siebie wielkim wsparciem, mamy podobne zainteresowania i poglądy na życie, ale… No właśnie, jest ale i to z mojej strony - po prostu nie mam ochoty na seks. Kiedy go uprawiamy jest przeciętnie, nie czuję wielkiej potrzeby tego robić. Na początku myślałam, że się docieramy i wszystko się ułoży, z czasem zaakceptowałam, że po prostu tak jest i inne dziedziny życia są na tyle fajne, że można o tym nie myśleć. Ale to nadal co jakiś czas powraca.
Nie jestem jakaś napalona, nigdy nie byłam, swoje libido określiłabym jako średnie, przeciętne. Ale nie przypominam sobie takiej sytuacji w żadnym poprzednim związku. Jedni faceci podniecali mnie bardziej, inni troszkę mniej, ale końcem końców seks zawsze był dla mnie przyjemnością. Tutaj jest mi po prostu obojętny, nie czuję takiej potrzeby. Co ciekawe, bardzo lubię się przytulać i nawet całować, ale w łóżku śnią mi się inni mężczyźni.
Zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. Jaki błąd popełniam, popełniłam? Czy jestem jakaś nienormalna, że taki wspaniały, dobry, opiekuńczy facet po prostu mnie nie podnieca? Zaczęłam myśleć, że to moja wina. Że jestem idiotką, która nie docenia wspaniałego mężczyzny i za karę dostanie jakiegoś bad-boya, za którym ślepo poleci, a on później złamie jej serce. Wiele nocy przepłakałam nad swoją głupotą, niedojrzałością. Ten facet wiele mi pomógł, jest moim wielkim wsparciem. Ja dla niego też. Nigdy przed nikim się tak nue otworzyłam i nigdy nikt tak dobrze nie rozumiał, jaka jestem. Czuję, że to jest jakiś głupi żart losu - jesteśmy tak podobni wewnętrznie, jakby dwie połówki jabłka, a tak nie pasujemy do siebie fizycznie. Mam 27 lat, życie nie jest jak z bajki. To nie są wieczne emocje i motyle, piękne miłości i romantyczne uniesienia. A im więcej tych lat będę miała, tym gorzej, tym trudniej. Nienawidzę siebie za te myśli, nie rozumiem, czemu tak czuję. Mam wrażenie, że jestem swoją największą przeszkodą do szczęścia, bo kiedy znalazłam wreszcie kogoś, kto mnie rozumie i z kim mogłabym spędzić życie, bo czuję się dobrze i bezpiecznie, to przeszkadza mi taka mała, a jednak wielka rzecz. Czuję, jakby dla mnie życie uczuciowe się skończyło. Jakbym siedziała w jakimś dole bez wyjścia, nie wiem, co mam zrobić. Jakbym już nie miała szansy na odmianę sytuacji. Widzę szczęśliwe pary na instagramie, facebooku, moich znajomych i myślę sobie, że oni nie mają takich rozterek i problemów. Biorą śluby, mieszkają razem, cieszą się sobą w pełni. A ja mam coś takiego w charakterze, że widać na własne życzenie muszę cierpieć. Myślicie, że powinnam iść do psychologa i porozmawiać o tym, co jest ze mną nie tak?
Pomóżcie, poradźcie, już nie mam siły.
Jeśli po półtora roku nadal masz mieszane uczucia, to najwidoczniej to nie jest właściwy facet. Mimo tego, jaki jest super.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
69d5782cb96c44b77f6e0ec22c8f79bc60c635f6_65a5448a32992 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 14:37   #3
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez lucja_kao Pokaż wiadomość
Cześć. Nie czuję się szczęśliwa. Ale pisząc to zachowuję się chyba jak jakiś rozwydrzony bachor, bo przecież wszystko mam. Mam 27 lat, pracę, rodzinę, znajomych, faceta. A mimo to czuję się jakby “uwięziona” w swoim dotychczasowym życiu. Zawsze miłość była dla mnie ważna, kochałam mocno, byłam w kilku związkach. Raz kończyły się lepiej, a raz gorzej, no jak to w życiu. Z moim obecnym facetem jestem 1.5 roku i mam nadal bardzo mieszane uczucia. Ale ganię się za nie, że przecież życie to nie bajka, tylko proza i może być tylko gorzej, a mnie się trafiło wspaniale. Idealnie się rozumiemy, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, jesteśmy dla siebie wielkim wsparciem, mamy podobne zainteresowania i poglądy na życie, ale… No właśnie, jest ale i to z mojej strony - po prostu nie mam ochoty na seks. Kiedy go uprawiamy jest przeciętnie, nie czuję wielkiej potrzeby tego robić. Na początku myślałam, że się docieramy i wszystko się ułoży, z czasem zaakceptowałam, że po prostu tak jest i inne dziedziny życia są na tyle fajne, że można o tym nie myśleć. Ale to nadal co jakiś czas powraca.
Nie jestem jakaś napalona, nigdy nie byłam, swoje libido określiłabym jako średnie, przeciętne. Ale nie przypominam sobie takiej sytuacji w żadnym poprzednim związku. Jedni faceci podniecali mnie bardziej, inni troszkę mniej, ale końcem końców seks zawsze był dla mnie przyjemnością. Tutaj jest mi po prostu obojętny, nie czuję takiej potrzeby. Co ciekawe, bardzo lubię się przytulać i nawet całować, ale w łóżku śnią mi się inni mężczyźni.
Zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. Jaki błąd popełniam, popełniłam? Czy jestem jakaś nienormalna, że taki wspaniały, dobry, opiekuńczy facet po prostu mnie nie podnieca? Zaczęłam myśleć, że to moja wina. Że jestem idiotką, która nie docenia wspaniałego mężczyzny i za karę dostanie jakiegoś bad-boya, za którym ślepo poleci, a on później złamie jej serce. Wiele nocy przepłakałam nad swoją głupotą, niedojrzałością. Ten facet wiele mi pomógł, jest moim wielkim wsparciem. Ja dla niego też. Nigdy przed nikim się tak nue otworzyłam i nigdy nikt tak dobrze nie rozumiał, jaka jestem. Czuję, że to jest jakiś głupi żart losu - jesteśmy tak podobni wewnętrznie, jakby dwie połówki jabłka, a tak nie pasujemy do siebie fizycznie. Mam 27 lat, życie nie jest jak z bajki. To nie są wieczne emocje i motyle, piękne miłości i romantyczne uniesienia. A im więcej tych lat będę miała, tym gorzej, tym trudniej. Nienawidzę siebie za te myśli, nie rozumiem, czemu tak czuję. Mam wrażenie, że jestem swoją największą przeszkodą do szczęścia, bo kiedy znalazłam wreszcie kogoś, kto mnie rozumie i z kim mogłabym spędzić życie, bo czuję się dobrze i bezpiecznie, to przeszkadza mi taka mała, a jednak wielka rzecz. Czuję, jakby dla mnie życie uczuciowe się skończyło. Jakbym siedziała w jakimś dole bez wyjścia, nie wiem, co mam zrobić. Jakbym już nie miała szansy na odmianę sytuacji. Widzę szczęśliwe pary na instagramie, facebooku, moich znajomych i myślę sobie, że oni nie mają takich rozterek i problemów. Biorą śluby, mieszkają razem, cieszą się sobą w pełni. A ja mam coś takiego w charakterze, że widać na własne życzenie muszę cierpieć. Myślicie, że powinnam iść do psychologa i porozmawiać o tym, co jest ze mną nie tak?
Pomóżcie, poradźcie, już nie mam siły.
Dopiero zaczęliście ze sobą być a Ty już jesteś nieszczęśliwa, wytrzymasz tak jeszcze następne 50 lat? Nie marnuj sobie i jemu czasu, może nadajecie się na super przyjaciół, ale nie na partnerów.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 14:39   #4
lucja_kao
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-07
Wiadomości: 5
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez amillia Pokaż wiadomość
Dopiero zaczęliście ze sobą być a Ty już jesteś nieszczęśliwa, wytrzymasz tak jeszcze następne 50 lat? Nie marnuj sobie i jemu czasu, może nadajecie się na super przyjaciół, ale nie na partnerów.
A co, jeżeli to wszystko mi się wydaje, bo jestem głupią idealistką, która chciałaby za dużo od życia mimo że niby wszystko ma? Ile kobiet dałoby się pokroić za faceta, który je tak traktuje. A ja wybrzydzam jak jakiś rozwydrzony bachor...
lucja_kao jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 14:41   #5
kennedy
Zakorzenienie
 
Avatar kennedy
 
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 18 401
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez lucja_kao Pokaż wiadomość
Cześć. Nie czuję się szczęśliwa. Ale pisząc to zachowuję się chyba jak jakiś rozwydrzony bachor, bo przecież wszystko mam. Mam 27 lat, pracę, rodzinę, znajomych, faceta. A mimo to czuję się jakby “uwięziona” w swoim dotychczasowym życiu. Zawsze miłość była dla mnie ważna, kochałam mocno, byłam w kilku związkach. Raz kończyły się lepiej, a raz gorzej, no jak to w życiu. Z moim obecnym facetem jestem 1.5 roku i mam nadal bardzo mieszane uczucia. Ale ganię się za nie, że przecież życie to nie bajka, tylko proza i może być tylko gorzej, a mnie się trafiło wspaniale. Idealnie się rozumiemy, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, jesteśmy dla siebie wielkim wsparciem, mamy podobne zainteresowania i poglądy na życie, ale… No właśnie, jest ale i to z mojej strony - po prostu nie mam ochoty na seks. Kiedy go uprawiamy jest przeciętnie, nie czuję wielkiej potrzeby tego robić. Na początku myślałam, że się docieramy i wszystko się ułoży, z czasem zaakceptowałam, że po prostu tak jest i inne dziedziny życia są na tyle fajne, że można o tym nie myśleć. Ale to nadal co jakiś czas powraca.
Nie jestem jakaś napalona, nigdy nie byłam, swoje libido określiłabym jako średnie, przeciętne. Ale nie przypominam sobie takiej sytuacji w żadnym poprzednim związku. Jedni faceci podniecali mnie bardziej, inni troszkę mniej, ale końcem końców seks zawsze był dla mnie przyjemnością. Tutaj jest mi po prostu obojętny, nie czuję takiej potrzeby. Co ciekawe, bardzo lubię się przytulać i nawet całować, ale w łóżku śnią mi się inni mężczyźni.
Zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. Jaki błąd popełniam, popełniłam? Czy jestem jakaś nienormalna, że taki wspaniały, dobry, opiekuńczy facet po prostu mnie nie podnieca? Zaczęłam myśleć, że to moja wina. Że jestem idiotką, która nie docenia wspaniałego mężczyzny i za karę dostanie jakiegoś bad-boya, za którym ślepo poleci, a on później złamie jej serce. Wiele nocy przepłakałam nad swoją głupotą, niedojrzałością. Ten facet wiele mi pomógł, jest moim wielkim wsparciem. Ja dla niego też. Nigdy przed nikim się tak nue otworzyłam i nigdy nikt tak dobrze nie rozumiał, jaka jestem. Czuję, że to jest jakiś głupi żart losu - jesteśmy tak podobni wewnętrznie, jakby dwie połówki jabłka, a tak nie pasujemy do siebie fizycznie. Mam 27 lat, życie nie jest jak z bajki. To nie są wieczne emocje i motyle, piękne miłości i romantyczne uniesienia. A im więcej tych lat będę miała, tym gorzej, tym trudniej. Nienawidzę siebie za te myśli, nie rozumiem, czemu tak czuję. Mam wrażenie, że jestem swoją największą przeszkodą do szczęścia, bo kiedy znalazłam wreszcie kogoś, kto mnie rozumie i z kim mogłabym spędzić życie, bo czuję się dobrze i bezpiecznie, to przeszkadza mi taka mała, a jednak wielka rzecz. Czuję, jakby dla mnie życie uczuciowe się skończyło. Jakbym siedziała w jakimś dole bez wyjścia, nie wiem, co mam zrobić. Jakbym już nie miała szansy na odmianę sytuacji. Widzę szczęśliwe pary na instagramie, facebooku, moich znajomych i myślę sobie, że oni nie mają takich rozterek i problemów. Biorą śluby, mieszkają razem, cieszą się sobą w pełni. A ja mam coś takiego w charakterze, że widać na własne życzenie muszę cierpieć. Myślicie, że powinnam iść do psychologa i porozmawiać o tym, co jest ze mną nie tak?
Pomóżcie, poradźcie, już nie mam siły.
Czekaj a z innymi partnerami jak bylo? lepiej czy podobnie?
__________________
Kiedy kobiety kogoś poznają to myślą, że to fajny facet. Jest już wstępnie zaakceptowany jako partner, a później może to tylko zepsuć lub nie. Kiedy mężczyźni kogoś poznają to myślą: „Ma niezłe nogi”.
kennedy jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 14:45   #6
amillia
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 2 364
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez lucja_kao Pokaż wiadomość
A co, jeżeli to wszystko mi się wydaje, bo jestem głupią idealistką, która chciałaby za dużo od życia mimo że niby wszystko ma? Ile kobiet dałoby się pokroić za faceta, który je tak traktuje. A ja wybrzydzam jak jakiś rozwydrzony bachor...
Jest oczywiście szansa, że w każdej sytuacji w życiu będziesz wyszukiwać problemy i się nimi biczować, bo taki masz charakter, ale po Twoim opisie ta konkretna sytuacja tak nie wygląda. Jeśli w żaden sposób Cię ten mężczyzna nie pociąga to jest to poważna przeszkoda w związku, a nie wyszukiwanie problemów na siłę.

Może faktycznie spróbuj z terapeutą, myślę, że mogłoby Ci pomóc poukładanie myśli z profesjonalistą.
amillia jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 14:56   #7
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 115
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Pociąg seksualny jest mega istotny w związku. Jeżeli Ty się męczysz z tego powodu, to nawet jeśli wszystko inne będzie super, to i tak nie będziesz szczęśliwa z tego jednego powodu. Jak myślisz, czy Twój teraźniejszy partner czymś szczególnym się wyróżnia na tle eksów, że w tej sferze nie jest tak jak powinno?
evonla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2020-07-09, 15:03   #8
myweakness118
Raczkowanie
 
Avatar myweakness118
 
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 319
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Jak nie chcesz od razu odchodzić i wolisz próbować to ratować, to co powiesz na wizytę u seksuologa albo u terapeuty? To specjaliści którzy lepiej ci doradzą niż my na forum
Rozmawiałaś o tym ze swoim facetem, mówiłaś mu o tym? I w czym tkwi problem - jest mówiąc bez ogródek "kiepski" w tych sprawach, nie patrzy na twoje potrzeby? Robi to automatycznie? Nie dba o atmosferę?
Czy chodzi raczej o to że masz niskie libido? To może być spowodowane chorobami, zaburzeniami hormonalnymi, niekiedy blokadą psychiczną. Może masz niską samoocenę? Ja sama miałam przez długi czas ten problem bo nie akceptowałam swojego ciała, więc nie miałam ochoty "zdejmować ciuchów". Może tu tkwi problem?
A może miałaś tak zawsze? Jest coś takiego jak aseksualność, ale w ogóle nie jestem doświadczona w tym temacie więc musiałby się wypowiedzieć ktoś kto wie coś więcej.
Mi na libido pomogły regularne ćwiczenia fizyczne (4-5 razy w tygodniu). Brałam też macę, taki suplement, ale nie wiem, ile to było tego zasługą W każdym razie na opakowaniu coś tam jest że to afrodyzjak, ale ciężko stwierdzić

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
myweakness118 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 15:14   #9
lucja_kao
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-07
Wiadomości: 5
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez evonla Pokaż wiadomość
Pociąg seksualny jest mega istotny w związku. Jeżeli Ty się męczysz z tego powodu, to nawet jeśli wszystko inne będzie super, to i tak nie będziesz szczęśliwa z tego jednego powodu. Jak myślisz, czy Twój teraźniejszy partner czymś szczególnym się wyróżnia na tle eksów, że w tej sferze nie jest tak jak powinno?
Odpowiadam też dla kennedy, bo zadała podobne pytanie.

Nasze pierwsze spotkanie wyglądało trochę inaczej. Każdy z eksów spodobał mi się już od początku. Może nie tak, że traciłam głowę, ale pierwsze co czułam, to zainteresowanie wyglądem, taką "chemię". Później zaczynaliśmy rozmawiać i jakoś naturalnie to szło.
Tutaj nie było tej pierwszej "chemii", chociaż też go zauważyłam w tłumie, wydał mi się przystojny, to akurat było na imprezie. Ale zaczynaliśmy bardziej jako znajomi, później przyjaciele, chociaż też z podtekstem (pocałunki, seks był późno, po ponad pół roku znajomości, zwykle był wcześniej, po ok. 2-3 miesiącach).

Od początku nie czułam tych emocji, które zawsze mi towarzyszyły, raczej spokój i bezpieczeństwo, ale uznałam, że skoro w poprzednich związkach początkowe emocje doprowadziły do rozstania, to skoro teraz inaczej, to może właśnie lepiej, poważniej.

Poprzednie związki trwały: 2.5 roku, 1.5 roku, 3 lata, wszystkie skończyły się rozstaniem, w każdym to nie ja byłam jego inicjatorką (mnie zależało). Pierwszy nie wiedział, czego chciał, byliśmy bardzo młodzi, a on chciał poszaleć, więc zerwałam. Drugi musiał wyjechać za granicę, zerwaliśmy, bo nie widział związku na odległość. Na trzecim bardzo mi zależało, ale po 3 latach uznał, że nie pasujemy do siebie, mamy inne priorytety w życiu i odszedł.
lucja_kao jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 15:21   #10
lucja_kao
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-07
Wiadomości: 5
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez myweakness118 Pokaż wiadomość
Jak nie chcesz od razu odchodzić i wolisz próbować to ratować, to co powiesz na wizytę u seksuologa albo u terapeuty? To specjaliści którzy lepiej ci doradzą niż my na forum
Rozmawiałaś o tym ze swoim facetem, mówiłaś mu o tym? I w czym tkwi problem - jest mówiąc bez ogródek "kiepski" w tych sprawach, nie patrzy na twoje potrzeby? Robi to automatycznie? Nie dba o atmosferę?
Czy chodzi raczej o to że masz niskie libido? To może być spowodowane chorobami, zaburzeniami hormonalnymi, niekiedy blokadą psychiczną. Może masz niską samoocenę? Ja sama miałam przez długi czas ten problem bo nie akceptowałam swojego ciała, więc nie miałam ochoty "zdejmować ciuchów". Może tu tkwi problem?
A może miałaś tak zawsze? Jest coś takiego jak aseksualność, ale w ogóle nie jestem doświadczona w tym temacie więc musiałby się wypowiedzieć ktoś kto wie coś więcej.
Mi na libido pomogły regularne ćwiczenia fizyczne (4-5 razy w tygodniu). Brałam też macę, taki suplement, ale nie wiem, ile to było tego zasługą W każdym razie na opakowaniu coś tam jest że to afrodyzjak, ale ciężko stwierdzić

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Moje libido nie jest wysokie, ale nie jestem aseksualna. Hm, czy on robi coś nie tak? Raczej nie, poza tym, że trochę nie myślę o nim w kategoriach kogoś do (przepraszam, że tak otwarcie) dzikiego seksu, tylko osoby do rozmów, przytulania. To jest tak, jakby rozmowy i przytulanie całkowicie mnie zaspokajały w jego obecności, jakbym nie chciała od niego nic więcej. Nie ciągnie mnie do tego seksu, nie mam ochoty ściągać z niego ubrań i szaleć.

Nie mam niskiej samooceny, nigdy nie odczuwałam wstydu z powodu własnego ciała, nagości. Do tematu seksu podchodzę naturalnie, otwarcie.

Z pierwszym chłopakiem było okej, ale bez szału, no ale miałam wtedy 18 lat. Z drugim było niesamowicie, bardzo mnie podniecał. Trzeci również, otworzył mnie na świat seksu, bo lubił różne pozycje. Najgorsze jest to, że ten obecny również chciałby eksperymentować, a ja jakoś nie mam na to ochoty.

Jedyną różnicę, jaką widzę to taką, że ci dwaj, z którymi miałam najlepszy seks mieli ciemne włosy, natomiast obecny i pierwszy to blondyni. Ale przecież to nie ma żadnego sensu i nie pod kolor włosów wybiera się partnerów, to koszmarnie płytkie.
lucja_kao jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 15:31   #11
myweakness118
Raczkowanie
 
Avatar myweakness118
 
Zarejestrowany: 2014-10
Wiadomości: 319
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez lucja_kao Pokaż wiadomość
Moje libido nie jest wysokie, ale nie jestem aseksualna. Hm, czy on robi coś nie tak? Raczej nie, poza tym, że trochę nie myślę o nim w kategoriach kogoś do (przepraszam, że tak otwarcie) dzikiego seksu, tylko osoby do rozmów, przytulania. To jest tak, jakby rozmowy i przytulanie całkowicie mnie zaspokajały w jego obecności, jakbym nie chciała od niego nic więcej. Nie ciągnie mnie do tego seksu, nie mam ochoty ściągać z niego ubrań i szaleć.

Nie mam niskiej samooceny, nigdy nie odczuwałam wstydu z powodu własnego ciała, nagości. Do tematu seksu podchodzę naturalnie, otwarcie.

Z pierwszym chłopakiem było okej, ale bez szału, no ale miałam wtedy 18 lat. Z drugim było niesamowicie, bardzo mnie podniecał. Trzeci również, otworzył mnie na świat seksu, bo lubił różne pozycje. Najgorsze jest to, że ten obecny również chciałby eksperymentować, a ja jakoś nie mam na to ochoty.

Jedyną różnicę, jaką widzę to taką, że ci dwaj, z którymi miałam najlepszy seks mieli ciemne włosy, natomiast obecny i pierwszy to blondyni. Ale przecież to nie ma żadnego sensu i nie pod kolor włosów wybiera się partnerów, to koszmarnie płytkie.
"Raczej nie" - miałaś z nim kiedyś orgazm? Mówiłaś co lubisz, czego nie? Chciał robić coś czego nie lubisz?
Było tak od początku, że ta sfera związku z nim nie sprawiała ci przyjemności, czy pojawiło się z czasem? Po pierwszym razie z nim coś ci nie pasowało czy zorientowałaś się później?
Może po prostu nie trzeba tak głęboko grzebać i odpowiedź jest prosta - on cię nie pociąga i tyle. Z tym kolorem włosów to raczej przypadek, ale nie wiem w sumie
Jak masz się do tego zmuszać to nie ma sensu. Ale jak chcesz spróbować to jak mówiłam, seksuolog albo terapeuta, albo radzić sobie na własną rękę: jakieś nowe zabawki, pozycje, przebieranki, cokolwiek byle wprowadzić nieco nowości? Nie byłam nigdy w twojej sytuacji a nie czuję się na miejscu żeby ci kazać z nim zrywać, sama chyba wiesz jak to wygląda

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
myweakness118 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-07-09, 15:33   #12
evonla
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 1 115
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez lucja_kao Pokaż wiadomość
Odpowiadam też dla kennedy, bo zadała podobne pytanie.

Nasze pierwsze spotkanie wyglądało trochę inaczej. Każdy z eksów spodobał mi się już od początku. Może nie tak, że traciłam głowę, ale pierwsze co czułam, to zainteresowanie wyglądem, taką "chemię". Później zaczynaliśmy rozmawiać i jakoś naturalnie to szło.
Tutaj nie było tej pierwszej "chemii", chociaż też go zauważyłam w tłumie, wydał mi się przystojny, to akurat było na imprezie. Ale zaczynaliśmy bardziej jako znajomi, później przyjaciele, chociaż też z podtekstem (pocałunki, seks był późno, po ponad pół roku znajomości, zwykle był wcześniej, po ok. 2-3 miesiącach).

Od początku nie czułam tych emocji, które zawsze mi towarzyszyły, raczej spokój i bezpieczeństwo, ale uznałam, że skoro w poprzednich związkach początkowe emocje doprowadziły do rozstania, to skoro teraz inaczej, to może właśnie lepiej, poważniej.

Poprzednie związki trwały: 2.5 roku, 1.5 roku, 3 lata, wszystkie skończyły się rozstaniem, w każdym to nie ja byłam jego inicjatorką (mnie zależało). Pierwszy nie wiedział, czego chciał, byliśmy bardzo młodzi, a on chciał poszaleć, więc zerwałam. Drugi musiał wyjechać za granicę, zerwaliśmy, bo nie widział związku na odległość. Na trzecim bardzo mi zależało, ale po 3 latach uznał, że nie pasujemy do siebie, mamy inne priorytety w życiu i odszedł.
Wydaje mi się, że Twój mężczyzna nie jest w Twoim typie i nie do końca Ci się podoba skoro nie czujesz tego pociągu seksualnego.. Może to też wynika z tego, że ten związek inaczej się rozpoczął w porównaniu do poprzednich, w których, tak jak piszesz, od początku iskrzyło. Z tego co piszesz to Twój obecny związek wygląda bardziej jak relacja między przyjaciółmi, a nie do końca jak między partnerami. Jeśli przez tyle czasu nie poczułaś pociągu, to i wątpię, że jakiś specjalista tu pomoże, bo jak ma niby pomóc skoro masz zwyczajnie inne preferencje?
evonla jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 17:17   #13
I am Rock
lokalna gwiazda
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Jeśli facet cię nie pociąga, to żadna siła tego nie zmieni.

I to nie jest tak, że ty będziesz uprawiała seks dla świętego spokoju, byleby mieć dobrego faceta i wszystko będzie ok.

On w końcu zauważy twój brak pożądania i entuzjazmu, będzie ci miał za złe, że nie inicjujesz seksu i zacznie się źle w tym związku czuć.

Finalnie będziecie nieszczęśliwi oboje, więc i tak się rozejdziecie, tyle że nieco później.
I am Rock jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 17:48   #14
Gwiazdeczka223
Zakorzenienie
 
Avatar Gwiazdeczka223
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 819
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Niestety nie widzę innego wyjścia niż się rozstać. On Cię nie pociąga i co więcej nigdy Cię nie pociągał. Na dłuższą metę Twoja frustracja będzie się pogłębiać. Byłam kiedyś w bardzo podobnym związku tylko że byłam wtedy młodsza niż Ty- wszystko ok, rozumieliśmy się świetnie, super się bawiliśmy razem, była czułość, ale ta jedna sprawa od początku się nie kleiła. Po 3, 4 latach moja frustracja była już na tyle duża że wszystko w nim zaczęło mnie denerwować. A miałam identyczne myśli jak Ty- opisywałam je nawet tu na wizażu:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=759345
Rozstaliśmy się i to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.
__________________
Wymiana
Gwiazdeczka223 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 18:43   #15
lucja_kao
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2020-07
Wiadomości: 5
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez Gwiazdeczka223 Pokaż wiadomość
Niestety nie widzę innego wyjścia niż się rozstać. On Cię nie pociąga i co więcej nigdy Cię nie pociągał. Na dłuższą metę Twoja frustracja będzie się pogłębiać. Byłam kiedyś w bardzo podobnym związku tylko że byłam wtedy młodsza niż Ty- wszystko ok, rozumieliśmy się świetnie, super się bawiliśmy razem, była czułość, ale ta jedna sprawa od początku się nie kleiła. Po 3, 4 latach moja frustracja była już na tyle duża że wszystko w nim zaczęło mnie denerwować. A miałam identyczne myśli jak Ty- opisywałam je nawet tu na wizażu:
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=759345
Rozstaliśmy się i to była jedna z najlepszych decyzji w moim życiu.
Przeczytałam cały wątek. To było dawno, ale jak się potoczyło? Bo skończyłaś na tym, że ten nowy chłopak cię olał, a były, którego zostawiłaś już znalazł kogoś innego. Nie czułaś się wtedy jak idiotka, że podjęłaś złą decyzję, zostawiłaś faceta i szukałaś szczęścia, a tutaj rozczarowanie z innym, za to ten facet, którego zostawiłaś śmieje się teraz i cieszy, bez ciebie?
Spotkałaś kogoś fajnego, wartego związku?
U mnie to tez jest trochę inaczej, bo to nie moja pierwsza relacja, mam porównanie i jestem parę lat starsza, więc "wyszaleć" to już się powinnam była te 5 lat temu...
lucja_kao jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 21:43   #16
Cukier_Puder_
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2020-03
Wiadomości: 381
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Po pierwsze to nie obwiniaj siebie, partner to jednak nie to samo co przyjaciel, musi być ten czynnik X, tutaj tego nie ma i to nie twoja wina.

Ten związek nie wygląda dobrze, skoro po tak krótkim czasie masz takie przemyślenia.

A pary na fb i insta to akurat wiele wspólnego z rzeczywistością nie ma, nie porównuj się do nich, nikt o swoich problemach w związku w internetach nie mówi

Jak najbardziej poszłabym do psychologa, masz prawo do takich przemyśleń i odczuć i nie wmawiaj sobie inaczej
Cukier_Puder_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-09, 22:02   #17
Monika828282
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 1 054
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez lucja_kao Pokaż wiadomość
Cześć. Nie czuję się szczęśliwa. Ale pisząc to zachowuję się chyba jak jakiś rozwydrzony bachor, bo przecież wszystko mam. Mam 27 lat, pracę, rodzinę, znajomych, faceta. A mimo to czuję się jakby “uwięziona” w swoim dotychczasowym życiu. Zawsze miłość była dla mnie ważna, kochałam mocno, byłam w kilku związkach. Raz kończyły się lepiej, a raz gorzej, no jak to w życiu. Z moim obecnym facetem jestem 1.5 roku i mam nadal bardzo mieszane uczucia. Ale ganię się za nie, że przecież życie to nie bajka, tylko proza i może być tylko gorzej, a mnie się trafiło wspaniale. Idealnie się rozumiemy, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, jesteśmy dla siebie wielkim wsparciem, mamy podobne zainteresowania i poglądy na życie, ale… No właśnie, jest ale i to z mojej strony - po prostu nie mam ochoty na seks. Kiedy go uprawiamy jest przeciętnie, nie czuję wielkiej potrzeby tego robić. Na początku myślałam, że się docieramy i wszystko się ułoży, z czasem zaakceptowałam, że po prostu tak jest i inne dziedziny życia są na tyle fajne, że można o tym nie myśleć. Ale to nadal co jakiś czas powraca.
Nie jestem jakaś napalona, nigdy nie byłam, swoje libido określiłabym jako średnie, przeciętne. Ale nie przypominam sobie takiej sytuacji w żadnym poprzednim związku. Jedni faceci podniecali mnie bardziej, inni troszkę mniej, ale końcem końców seks zawsze był dla mnie przyjemnością. Tutaj jest mi po prostu obojętny, nie czuję takiej potrzeby. Co ciekawe, bardzo lubię się przytulać i nawet całować, ale w łóżku śnią mi się inni mężczyźni.
Zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. Jaki błąd popełniam, popełniłam? Czy jestem jakaś nienormalna, że taki wspaniały, dobry, opiekuńczy facet po prostu mnie nie podnieca? Zaczęłam myśleć, że to moja wina. Że jestem idiotką, która nie docenia wspaniałego mężczyzny i za karę dostanie jakiegoś bad-boya, za którym ślepo poleci, a on później złamie jej serce. Wiele nocy przepłakałam nad swoją głupotą, niedojrzałością. Ten facet wiele mi pomógł, jest moim wielkim wsparciem. Ja dla niego też. Nigdy przed nikim się tak nue otworzyłam i nigdy nikt tak dobrze nie rozumiał, jaka jestem. Czuję, że to jest jakiś głupi żart losu - jesteśmy tak podobni wewnętrznie, jakby dwie połówki jabłka, a tak nie pasujemy do siebie fizycznie. Mam 27 lat, życie nie jest jak z bajki. To nie są wieczne emocje i motyle, piękne miłości i romantyczne uniesienia. A im więcej tych lat będę miała, tym gorzej, tym trudniej. Nienawidzę siebie za te myśli, nie rozumiem, czemu tak czuję. Mam wrażenie, że jestem swoją największą przeszkodą do szczęścia, bo kiedy znalazłam wreszcie kogoś, kto mnie rozumie i z kim mogłabym spędzić życie, bo czuję się dobrze i bezpiecznie, to przeszkadza mi taka mała, a jednak wielka rzecz. Czuję, jakby dla mnie życie uczuciowe się skończyło. Jakbym siedziała w jakimś dole bez wyjścia, nie wiem, co mam zrobić. Jakbym już nie miała szansy na odmianę sytuacji. Widzę szczęśliwe pary na instagramie, facebooku, moich znajomych i myślę sobie, że oni nie mają takich rozterek i problemów. Biorą śluby, mieszkają razem, cieszą się sobą w pełni. A ja mam coś takiego w charakterze, że widać na własne życzenie muszę cierpieć. Myślicie, że powinnam iść do psychologa i porozmawiać o tym, co jest ze mną nie tak?
Pomóżcie, poradźcie, już nie mam siły.
Ja kiedyś myślałam podobnie jak Ty (że nie warto kończyć związku, jeżeli "tylko" seks w nim nie gra). Sama w takich zwiazkach byłam i pamiętam jak się męczyłam. Też zadawałam (nawet tu na wizażu) pytania typu "czy można mieć wszystko z jednym mężczyzną".
Jeżeli jesteś ciekawa odpowiedzi to poczytaj ten wątek

https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1247571

Kiedyś uważałam inaczej, teraz uważam, że udany seks w związku jest koniecznym składnikiem, jest równie ważny jak zaufanie czy szacunek.
Monika828282 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-10, 05:41   #18
2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-08
Wiadomości: 4 242
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

No cóż, byłam w takim związku. Wszystko super, oprócz seksu. Przy czym mój partner był po prostu egoistą i nie chciało mu się wyrafinowanych wygibasów, ot takie "touch me wsadź mi" Z perspektywy czasu oceniam jako głupotę to, że męczyłam się z tym 2 lata, bez orgazmówi i sfrustrowana na maxa bo przecież tak dobrze się rozumiemy i szkoda rozwalać taki super związek...
Bull shit, teraz mam wszystko. I super zrozumienie i świetny seks. Z innym facetem.
2f6abb6d3878858271ffdb3efd65c95d1f4fde9b_623d0cb3af0b6 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-10, 08:09   #19
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

1.5 roku to mało. Ja bym się chyba rozstała, a na przyszlosc nie wchodziła w związki, gdzie od początku nie ma chemii, bo ona się później nagle nie pojawi. Dla mnie przyciąganie seksualne z partnerem jest bardzo ważne, byłabym sfrustrowana, gdyby tego nie było. Ty chyba też jesteś.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2020-07-10, 08:18   #20
Gwiazdeczka223
Zakorzenienie
 
Avatar Gwiazdeczka223
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 3 819
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez lucja_kao Pokaż wiadomość
Przeczytałam cały wątek. To było dawno, ale jak się potoczyło? Bo skończyłaś na tym, że ten nowy chłopak cię olał, a były, którego zostawiłaś już znalazł kogoś innego. Nie czułaś się wtedy jak idiotka, że podjęłaś złą decyzję, zostawiłaś faceta i szukałaś szczęścia, a tutaj rozczarowanie z innym, za to ten facet, którego zostawiłaś śmieje się teraz i cieszy, bez ciebie?
Spotkałaś kogoś fajnego, wartego związku?
U mnie to tez jest trochę inaczej, bo to nie moja pierwsza relacja, mam porównanie i jestem parę lat starsza, więc "wyszaleć" to już się powinnam była te 5 lat temu...
Skończyło się tak że za rok biorę ślub z facetem z którym układa mi się na wszystkich płaszczyznach związku i jestem najszczęśliwsza na świecie Byłam sama przez dobrych kilka lat, poznaliśmy się 2 lata temu i zakochaliśmy się na zabój.
Co do tego czy czułam się głupio- było mi przykro że tamten nowy mnie olał ale o starym w ogóle nie myślałam w ten sposób i ani przez chwilę nie żałowałam rozstania mimo że było wiele momentów kiedy czułam się samotna.
Wiekiem aż tak się nie przejmuj- mój facet miał 32 lata kiedy się poznaliśmy a też wcześniej kilka dobrych lat był sam bo nie chciał się wiązać z kimś na siłę.
__________________
Wymiana
Gwiazdeczka223 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-10, 09:15   #21
janapalona
BAN stały
 
Zarejestrowany: 2020-06
Wiadomości: 181
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Ile kobiet dałoby się za to pokroić? Niewiele. Raczej te stare i brzydkie, które zapomniały jak cielęciem były. Albo te tkwiące w związkach z bad boyami, które czytając opis twojego faceta wyobrażają sobie, że ich piękny łobuz by je tak dobrze traktował. Przeciętna młodo wyglądająca i w miarę ładna dziewczyna ma wielu takich orbiterów, ty po prostu z braku laku zdecydowałaś się z jednym z nich związać.
Twoim problemem jest to, że dałaś sobie wiele rzeczy wmówić - tych, które wmawia się dzieciom, a szczególnie kobietom: "Nie doceniam go", "jestem jak rozwydrzony bachor", "to by było płytkie patrzeć na wygląd", "dotrzemy się", "pociągający = bad boy", "wyszaleć się (utożsamiane ze szczęściem dozwolonym tylko do stosownego wieku)", "pewnie jestem idealistką" - widać, że miałaś mózg prany przez ludzi w nieszczęśliwym związku (rodzice?) i nie znasz nic innego. Uznajesz ich prawo do wpędzania cię w poczucie winy. Baaaardzo się zdziwisz, kiedy zobaczysz, jak ludzie potrafią dbać o swój komfort i nie mają żadnych oporów przed wybraniem partnera kierując się np. kolorem włosów, jeśli to dla nich ważne. Tobie się wydaje, że ktoś doceni twoje "poświęcenie", a przyzwyczajasz tylko ludzi do manipulowania i rządzenia tobą oraz unieszczęśliwiasz partnera, bo on przecież prędzej czy później się skapnie, jeśli jeszcze nie widzi.
janapalona jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-10, 09:25   #22
Monika828282
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 1 054
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87989714]1.5 roku to mało. Ja bym się chyba rozstała, a na przyszlosc nie wchodziła w związki, gdzie od początku nie ma chemii, bo ona się później nagle nie pojawi. Dla mnie przyciąganie seksualne z partnerem jest bardzo ważne, byłabym sfrustrowana, gdyby tego nie było. Ty chyba też jesteś.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]


W jakim sensie 1.5 roku to mało?

---------- Dopisano o 09:25 ---------- Poprzedni post napisano o 09:21 ----------

2
Cytat:
Napisane przez Gwiazdeczka223 Pokaż wiadomość
Skończyło się tak że za rok biorę ślub z facetem z którym układa mi się na wszystkich płaszczyznach związku i jestem najszczęśliwsza na świecie Byłam sama przez dobrych kilka lat, poznaliśmy się 2 lata temu i zakochaliśmy się na zabój.
Co do tego czy czułam się głupio- było mi przykro że tamten nowy mnie olał ale o starym w ogóle nie myślałam w ten sposób i ani przez chwilę nie żałowałam rozstania mimo że było wiele momentów kiedy czułam się samotna.
Wiekiem aż tak się nie przejmuj- mój facet miał 32 lata kiedy się poznaliśmy a też wcześniej kilka dobrych lat był sam bo nie chciał się wiązać z kimś na siłę.
Gratulacje, takie historie są budujące
Pamiętam Twój wątek.
Monika828282 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-10, 09:30   #23
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez Monika828282 Pokaż wiadomość
W jakim sensie 1.5 roku to mało?.
W takim, że lepiej zakończyć niesatysfakcjonujący związek wcześniej niż później. To jeszcze nie kilka lat, żeby było jeszcze większe przywiazanie i "szkoda lat i wspomnień"

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-10, 09:36   #24
Monika828282
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 1 054
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87989950]W takim, że lepiej zakończyć niesatysfakcjonujący związek wcześniej niż później. To jeszcze nie kilka lat, żeby było jeszcze większe przywiazanie i "szkoda lat i wspomnień"

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

To prawda, na pewno łatwiej zakończyć nieudany 1.5 roczny niż nieudany 10 letni. Już slyszę te gadania ciotek "Nie szkoda ci? Tyle lat razem...".

Monika828282 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-10, 10:30   #25
Dociakowa
Zadomowienie
 
Avatar Dociakowa
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Wschód
Wiadomości: 1 947
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Zastanów się czy nie masz problemów np z hormonami? Zrób sobie badania.
Bardzo ważne też- idź do seksuologa, nie tylko psychologa ale seksuologa. Dowiedz się najpierw w czym jest problem zanim zostawisz faceta, którego kochasz. Może to hormony, może Cię nie podnieca, a może problem lezy gdzie indziej?
Przechodziłam coś podobnego, miałam bardzo udany 4 letni związek, bardzo kochałam mojego narzeczonego.
Nie słuchaj głosów, które mówią, że skoro Cię nie pociąga to znaczy, że to nie ten. Powodów dla ktorych tak jest może być wiele.
Trzymaj się i nie poddawaj
__________________

->
76,6....30.07->72,7......65,5kg.. .60
Dociakowa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-10, 12:17   #26
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2017-09
Wiadomości: 18 061
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez Dociakowa Pokaż wiadomość
Zastanów się czy nie masz problemów np z hormonami? Zrób sobie badania.
Bardzo ważne też- idź do seksuologa, nie tylko psychologa ale seksuologa. Dowiedz się najpierw w czym jest problem zanim zostawisz faceta, którego kochasz. Może to hormony, może Cię nie podnieca, a może problem lezy gdzie indziej?
Przechodziłam coś podobnego, miałam bardzo udany 4 letni związek, bardzo kochałam mojego narzeczonego.
Nie słuchaj głosów, które mówią, że skoro Cię nie pociąga to znaczy, że to nie ten. Powodów dla ktorych tak jest może być wiele.
Trzymaj się i nie poddawaj
Przecież autorka już wyjaśniła, że od początku jej nie pociągał, ale na pewno nagle chodzi o problemy z hormonami.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-10, 12:39   #27
Limonka2738
Zakorzenienie
 
Avatar Limonka2738
 
Zarejestrowany: 2015-08
Lokalizacja: Undercity
Wiadomości: 30 163
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87989714]1.5 roku to mało. Ja bym się chyba rozstała, a na przyszlosc nie wchodziła w związki, gdzie od początku nie ma chemii, bo ona się później nagle nie pojawi. Dla mnie przyciąganie seksualne z partnerem jest bardzo ważne, byłabym sfrustrowana, gdyby tego nie było. Ty chyba też jesteś.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]

Jak w związku od początku nie ma chemii, to nie ma czego zbierać i szkoda czasu.

Człowiek się przemęczy rok, dwa, ale za 5 lat już nie wytrzyma.

U mnie była chemia, ale był inny problem. Wytrzymaliśmy jakieś 3 lata.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
__________________
To boldly go where no man has gone before.

Top secret Uczestnik ściśle tajnego rządowego programu badań nad eksperymentalną szczepionką na malarię.
Limonka2738 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2020-07-18, 14:34   #28
Monika828282
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 1 054
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez Limonka2738 Pokaż wiadomość


Jak w związku od początku nie ma chemii, to nie ma czego zbierać i szkoda czasu.

Człowiek się przemęczy rok, dwa, ale za 5 lat już nie wytrzyma.


Wysłane z aplikacji Forum Wizaz
Niektórzy twierdzą, że może pojawić się trochę później (kilka tygodni, może kilkanaście?) no ale raczej nie po 1,5 roku.

Edytowane przez Monika828282
Czas edycji: 2020-07-18 o 14:35
Monika828282 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-18, 20:18   #29
I am Rock
lokalna gwiazda
 
Zarejestrowany: 2010-02
Lokalizacja: Mazury
Wiadomości: 19 803
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Nie traciłabym kilku tygodni na faceta, który w żaden sposób mnie nie pociąga. Nauczona doświadczeniem, bo jeden facet wyprosił u mnie szansę. I nie polecam.
I am Rock jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2020-07-19, 09:08   #30
MsN
Femme fatale
 
Avatar MsN
 
Zarejestrowany: 2016-01
Lokalizacja: the circles of dante's hell
Wiadomości: 1 261
Dot.: Czuję się nieszczęśliwa i nie umiem tego zmienić.

Cytat:
Napisane przez lucja_kao Pokaż wiadomość
Cześć. Nie czuję się szczęśliwa. Ale pisząc to zachowuję się chyba jak jakiś rozwydrzony bachor, bo przecież wszystko mam. Mam 27 lat, pracę, rodzinę, znajomych, faceta. A mimo to czuję się jakby “uwięziona” w swoim dotychczasowym życiu. Zawsze miłość była dla mnie ważna, kochałam mocno, byłam w kilku związkach. Raz kończyły się lepiej, a raz gorzej, no jak to w życiu. Z moim obecnym facetem jestem 1.5 roku i mam nadal bardzo mieszane uczucia. Ale ganię się za nie, że przecież życie to nie bajka, tylko proza i może być tylko gorzej, a mnie się trafiło wspaniale. Idealnie się rozumiemy, jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, jesteśmy dla siebie wielkim wsparciem, mamy podobne zainteresowania i poglądy na życie, ale… No właśnie, jest ale i to z mojej strony - po prostu nie mam ochoty na seks. Kiedy go uprawiamy jest przeciętnie, nie czuję wielkiej potrzeby tego robić. Na początku myślałam, że się docieramy i wszystko się ułoży, z czasem zaakceptowałam, że po prostu tak jest i inne dziedziny życia są na tyle fajne, że można o tym nie myśleć. Ale to nadal co jakiś czas powraca.
Nie jestem jakaś napalona, nigdy nie byłam, swoje libido określiłabym jako średnie, przeciętne. Ale nie przypominam sobie takiej sytuacji w żadnym poprzednim związku. Jedni faceci podniecali mnie bardziej, inni troszkę mniej, ale końcem końców seks zawsze był dla mnie przyjemnością. Tutaj jest mi po prostu obojętny, nie czuję takiej potrzeby. Co ciekawe, bardzo lubię się przytulać i nawet całować, ale w łóżku śnią mi się inni mężczyźni.
Zastanawiałam się, co jest ze mną nie tak. Jaki błąd popełniam, popełniłam? Czy jestem jakaś nienormalna, że taki wspaniały, dobry, opiekuńczy facet po prostu mnie nie podnieca? Zaczęłam myśleć, że to moja wina. Że jestem idiotką, która nie docenia wspaniałego mężczyzny i za karę dostanie jakiegoś bad-boya, za którym ślepo poleci, a on później złamie jej serce. Wiele nocy przepłakałam nad swoją głupotą, niedojrzałością. Ten facet wiele mi pomógł, jest moim wielkim wsparciem. Ja dla niego też. Nigdy przed nikim się tak nue otworzyłam i nigdy nikt tak dobrze nie rozumiał, jaka jestem. Czuję, że to jest jakiś głupi żart losu - jesteśmy tak podobni wewnętrznie, jakby dwie połówki jabłka, a tak nie pasujemy do siebie fizycznie. Mam 27 lat, życie nie jest jak z bajki. To nie są wieczne emocje i motyle, piękne miłości i romantyczne uniesienia. A im więcej tych lat będę miała, tym gorzej, tym trudniej. Nienawidzę siebie za te myśli, nie rozumiem, czemu tak czuję. Mam wrażenie, że jestem swoją największą przeszkodą do szczęścia, bo kiedy znalazłam wreszcie kogoś, kto mnie rozumie i z kim mogłabym spędzić życie, bo czuję się dobrze i bezpiecznie, to przeszkadza mi taka mała, a jednak wielka rzecz. Czuję, jakby dla mnie życie uczuciowe się skończyło. Jakbym siedziała w jakimś dole bez wyjścia, nie wiem, co mam zrobić. Jakbym już nie miała szansy na odmianę sytuacji. Widzę szczęśliwe pary na instagramie, facebooku, moich znajomych i myślę sobie, że oni nie mają takich rozterek i problemów. Biorą śluby, mieszkają razem, cieszą się sobą w pełni. A ja mam coś takiego w charakterze, że widać na własne życzenie muszę cierpieć. Myślicie, że powinnam iść do psychologa i porozmawiać o tym, co jest ze mną nie tak?
Pomóżcie, poradźcie, już nie mam siły.
Jesteś nieszczęśliwa bo wcześniejsi faceci pociągali Cię fizycznie, seksualnie, w mniejszym czy w większym stopniu, a obecny facet, z którym jesteś 1,5 roku już Cię nie pociąga. Tutaj karty zostały odkryte, wiadomo z czego to się bierze, z czego to wychodzi i najlepiej zakończyć to od razu - po 1,5 roku niż miałoby to trwać 5 lat czy nawet dekadę...Ja osobiście takich scenariuszy w życiu sobie nie wyobrażam.

Tak więc to przypomina seks z przyjacielem, z dodatkowymi benefitami, ale nie związek. Przy związku potrzeba czegoś więcej niż tylko ''lubię go'', on jest również moim przyjacielem''. Tak, przyjaźń jest ważna w związku i powiedzmy najczęściej się zaczyna od przyjaźni, ale musi być też ta iskra, podniecenie, zainteresowanie seksualne (wzajemne) no i te słynne... k#iki w oczach. Bez tego to nie jest związek. Bo gdyby te wszystkie aspekty były, ale się wypaliły no to zdarza się w związkach, ale tego nie ma od początku więc nie warto bo tego nie można nazwać związkiem.
__________________
1. Lepiej być nielubianą za to, kim jesteś niż być kochaną za to kim nie jesteś.
2. Ludzie nie rodzą się dobrzy albo źli. Rodzą się z pewnymi skłonnościami, ale liczy się sposób, w jaki żyją. I to, jakich ludzi poznają.
MsN jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2020-07-19 10:08:17


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:58.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.