Jestem skąpa wobec siebie, co z tym zrobić?

[Panna Isia]

Witam serdecznie!

Moj problem jest można dla niektórych z Was troche nie typowy. A tym problemem jest moje skąpstwo, ktore nie jest skierowane do innych, tylko do mnie. Co najsmiesniejsze, w stosunku do innych nie jestem skąpa

Gdy widzę w sklepie jakis przedmiot ktory bardzo mi się podoba, który chcę mieć (i co najdziwniejsze) wcale nie jest tak bardzo drogi i mam na niego pieniadze, ja robię sobie wyrzuty, mam odczucie ze wydam te pieniądze na marne. Rozmyslam nad tym wiele czasu, az w koncu:
a) ktoś mi zabiera sprzed nosa ta rzecz, a ja potem jestem wściekła dlaczego tego nie kupiłam,
b) rezygnuje z zakupu a po pewnym czasie mam do siebie straszny żal i pretensje,
c) kupuję i zamiast się cieszyć ja mam do siebie pretensje ze wywaliłam kasę.

Owszem, zdarzają sie czasem wyjątki - tj kupuje i nie mam wyrzutow, ale bardzo rzadko sa takie wyjątki...

Meczy mnie to Wiem ze pieniadze same w sobie nie przynosza radości ani przyjemności, no ale chyba nie całkiem do mnie to dociera. Pochodze z rodziny średnio zamąznej. Ja jak i moi rodzicie nie mieli wiekszych problemów z pieniędzmi. Ogólnie rzecz ujmując mieszcze się w średniej krajowej.

Macie moze jakies rady, jak z tym walczyć?

[awia]

Moze wydziel sobie kwotę miesiecznie na wlasne przyjemnosci? taka kase specjalnie dedykowana, noszoną w oddzielnej przegrodce portfela (50-100-200 zl)
ktore masz prawo wydac na jakakolwiek *******e ktora Ci sie spodoba?
Tak zeby nie miec wyrzutów sumienia bo to i tak pieniadze na to przeznaczone?
moze musisz sie nauczyc robic sama sobie prezenty. chociaz ten jeden miesiecznie.
Nowe buty, ksiazka, kosmetyk, cos czego moze i bardzo nie potrzebujesz ale chcialabys miec?

[eyo]

Napisane przez awia

Moze wydziel sobie kwotę miesiecznie na wlasne przyjemnosci? taka kase specjalnie dedykowana, noszoną w oddzielnej przegrodce portfela (50-100-200 zl)
ktore masz prawo wydac na jakakolwiek *******e ktora Ci sie spodoba?
Tak zeby nie miec wyrzutów sumienia bo to i tak pieniadze na to przeznaczone?
moze musisz sie nauczyc robic sama sobie prezenty. chociaz ten jeden miesiecznie.
Nowe buty, ksiazka, kosmetyk, cos czego moze i bardzo nie potrzebujesz ale chcialabys miec?

myślę, że to bardzo dobry pomysł
jak sobie zaplanujesz pieniądze na własne przyjemności to ci nie będzie żal wydać ich na przyjemności
no i faktycznie - mniej myśl przy zakupach za tą wydzieloną kasę tylko po prostu kup sobie za nią coś niekoniecznie super przydatnego ale za to takiego co ci się po prostu podoba

[kasiekasiek]

Ja również uważam, że takie "wydzielenie" sobie jakiejś kwoty na własne zachcianki może być dobrym rozwiązaniem. Tym bardziej, że raczej masz świadomość na ile sobie możesz pozwolić, czyli jaką mniej więcej kwotę możesz odłożyć.
Ale teraz, zanim zaczniesz to wprowadzać w życie, to oderwij się na moment od wszystkiego i poświęć chwilkę na przemyślenia. Uświadom sobie, że masz jedno, wspaniałe życie, którym warto się cieszyć i które należy doceniać i umieć z niego korzystać. Uświadom też sobie, że niezwykle ważne jest docenianie samego siebie, umiejętność sprawiania sobie przyjemności i wywoływania uśmiechu na swojej twarzy. Nie chcę, żeby to brzmiało jak gadanie jakiejś nawiedzonej osoby ale naprawdę trzeba być dla siebie dobrym. Pieniądze mają być nie tylko środkiem do zapewnienia sobie "podstaw egzystencji", ale również środkiem do tego, aby móc sobie sprawić przyjemność i dawać radość. (oczywiście w granicach rozsądku. nie chodzi mi tu o wydawanie całej wypłaty na szaleństwa i zachcianki )

[SOCKI]

Napisane przez awia

Moze wydziel sobie kwotę miesiecznie na wlasne przyjemnosci? taka kase specjalnie dedykowana, noszoną w oddzielnej przegrodce portfela (50-100-200 zl)
ktore masz prawo wydac na jakakolwiek *******e ktora Ci sie spodoba?
Tak zeby nie miec wyrzutów sumienia bo to i tak pieniadze na to przeznaczone?
moze musisz sie nauczyc robic sama sobie prezenty. chociaz ten jeden miesiecznie.
Nowe buty, ksiazka, kosmetyk, cos czego moze i bardzo nie potrzebujesz ale chcialabys miec?

Świetny pomysł

[Ilsa Lund]

tylko że ja np. też jestem skąpa wobec siebie i nie mogłabym sobie powiedzieć: muszę wydać te 50 zł na siebie bo bym czuła presję i zastanawiała się czy coś jest warte tego bo może znajdę coś innego i ostatecznie kupię coś dla chłopaka

[niuja]

Ja też mam taki problem - nie kupię sobie bluzki, butów, spodni, chociaż są mi potrzebne, bo gdy nagle widzę coś,czego szukałam to np. myślę,że wystarczy mi to,co mam, że bez sensu wydawać kasę na rzecz,której połowa ceny to nazwa firmy.I z innymi sprawami podobnie jak u Ciebie.
Z tym,że ja wiem,skąd mi się to wzięło - gdy chodziłam z mamą na zakupy zawsze słyszałam 'już,wychodzimy?', 'potrzebne ci to?'
Ja nie znalazłam na to recepty,dopóki tu nie weszłam,świetny pomysł z wydzieleniem kasy 'na siebie' ;-)

[Panna Isia]

Napisane przez kasiekasiek

Ale teraz, zanim zaczniesz to wprowadzać w życie, to oderwij się na moment od wszystkiego i poświęć chwilkę na przemyślenia. Uświadom sobie, że masz jedno, wspaniałe życie, którym warto się cieszyć i które należy doceniać i umieć z niego korzystać. Uświadom też sobie, że niezwykle ważne jest docenianie samego siebie, umiejętność sprawiania sobie przyjemności i wywoływania uśmiechu na swojej twarzy. Nie chcę, żeby to brzmiało jak gadanie jakiejś nawiedzonej osoby ale naprawdę trzeba być dla siebie dobrym. Pieniądze mają być nie tylko środkiem do zapewnienia sobie "podstaw egzystencji", ale również środkiem do tego, aby móc sobie sprawić przyjemność i dawać radość. (oczywiście w granicach rozsądku. nie chodzi mi tu o wydawanie całej wypłaty na szaleństwa i zachcianki )

Zdaje sobie z tego sprawe ale chyba nie dociera to do mnie w 100%

Napisane przez Ilsa Lund

tylko że ja np. też jestem skąpa wobec siebie i nie mogłabym sobie powiedzieć: muszę wydać te 50 zł na siebie bo bym czuła presję i zastanawiała się czy coś jest warte tego bo może znajdę coś innego i ostatecznie kupię coś dla chłopaka

No wlaśnie tez mam cos takiego

Napisane przez niuja

Ja też mam taki problem - nie kupię sobie bluzki, butów, spodni, chociaż są mi potrzebne, bo gdy nagle widzę coś,czego szukałam to np. myślę,że wystarczy mi to,co mam, że bez sensu wydawać kasę na rzecz,której połowa ceny to nazwa firmy.I z innymi sprawami podobnie jak u Ciebie.
Z tym,że ja wiem,skąd mi się to wzięło - gdy chodziłam z mamą na zakupy zawsze słyszałam 'już,wychodzimy?', 'potrzebne ci to?'
Ja nie znalazłam na to recepty,dopóki tu nie weszłam,świetny pomysł z wydzieleniem kasy 'na siebie' ;-)

Podkreślone - u mnie to niestety prawie codziennosc :/ Muszę kupic sobie np. bialą koszulę. W końcu taką znajduję to sobie myślę "ee tam, po co mi ona, rzadko bym w niej chodzila itd.". A potem idę np na chrzciny i nie mam się w co ubrac bo nie kupiłam tej koszuli i przez to chce mi się płakac.

Pomysł awii i eyo na pewno jest sensowny i skuteczny, ale... Probowałam robić kiedyś coś takiego i na dłuższą metę to mi nie wypaliło.
Ale pomaga mi gdy proszę kogos by mi coś kupił (i daję na to pieniądze oczywście). To dziala ale tylko w kwestiach nieodzieżowych - np. kupno ksiązki czy plyty. Wiem, że to tak nie moze byc na dłuższą metę...

Mi się wydaje że po prostu szkoda mi wydawać pieniędzy. Wiem, że to bezsensowne, bo pieniądze przeciez od tego są no i nie zabiore ich ze sobą do grobu...

[elizka1987]

Kiedyś też tak miałam, że bałam się wydać kasę na siebie . Teraz tak mi się przestawiło, że wydaje stanowczo za dużo . Po prostu uważam, że nie powinno się oszczędzać na sobie. Nie wiadomo kiedy się umrze, a życie powinno też sprawiać przyjemność.
Oprócz wcześniejszych rad dziewczyn polecam zrobić listę rzeczy, które są ci potrzebne tak jak ta biała koszula. Potem idziesz na zakupy podoba ci się biała koszula patrzysz na listę: JEST! wiec możesz ją kupić .

[RiotKitty]

ja dzisiaj wybrałam się do miasta, żeby kupić komplet pędzli do makijażu, który upatrzyłam ostatnim razem (i wtedy go nie wzięłam). strasznie się martwiłam, czy ktoś go nie kupił, poszłam do tego sklepu, patrzę - dalej jest !
chodziłam z nim w ręce po sklepie jakieś piętnaście minut i ... nie kupiłam. stwierdziłam 'aaa, a na co mi cały komplet, a tyle kasy, może lepiej kupię jeden oddzielnie, przez internet żeby taniej wyszło, poza tym przecież mam tamten pędzel, po co mi nowy'
i teraz znowu żałuję miałam zrobić sobie przyjemność, a poskąpiłam

[awia]

Panna Isia - a moze wizualizacja i twarde postanowienie zanim pojdziesz na zakupy?
Bo ja mam tak samo, jak nie jestem przekonana ze cos mi jest potrzebne to ogladam to 10x i stwierdzam ze nie.
Ale np jak mam kupic spodnie - nastawiam sie na konkretny sklep, konkretny model/kolor i cene - typu ciemny bootcut do 150 zl.
Ide, szukam konkretnej rzeczy, przymierzam, jak pasuje - biore.
Bo sie nastawilam, wyznaczylam sobie na to pieniadze, odżalowalam. I kupuje.

Mozna jeszcze metoda na kolezanke - tylko musi byc zaufana kolezanka, albo np mama jak macie dobre relacje - jej mowisz co chcesz kupic i ile wydac, ona pomaga Ci szukac, ocenia po przymiarce - i jest w stanie Twoje wachania skutecznie zbić.

Z drugiej strony ja np musze miec nastroj na wydawanie, bo jak nie mam to nic tak nie stresuje jak obecnosc drugiej osoby - wtedy nawet nie oglądam, szybko wychodzę.

Z reguly kupuje na 2-3 raty. Najpierw ogladam, potem sie namyslam, dopiero wracam do sklepu mierze raz jeszcze i dopiero jak jestem calkowicie pewna- kupuje.
Coz, zycie, tez tak mam z dziecinstwa kiedy zawsze musialam obiecywac ze na pewno bede w tym chodzic i na pewno jest mi to potrzebne, a jak jednak nie chodzilam czy nie uzywalam to bylo mi to wielokrotnie wypominane przez dlugi czas.

Nie mam problemu z wydawaniem kasy na prezent dla kogos, na koty (sum ktore wydaje na ich jedzenie i zabawki przyprawilyby niektorych o palpitacje serca)
ale ciuchow mam bardzo malo a zakupy to generalnie horror....

[chryja_bez_ryja]

Pierwszy post- jakbym czytała o sobie!

[teleskop86]

Mam to samo co autorka wątku nie wiem dlaczego, ale ja po prostu lubie MIEĆ pieniądze. Owszem, zdarza mi sie zaszaleć ale tylko wtedy, kiedy wiem, ze pomimo tego wydatku bede miala na koncie jeszcze sporą sumke pieniędzy tak na wypadek...
Nie wiem skąd się to bierze, może to kwestia wychowania?

[Renatka_2108]

Ja mam znowu pdoobnie, mam wiecej pieniedzy to szkoda mi je wydać, mam mniej kupuje byle co co mi wpadnie w oko. Np na wieksze zakupy mi szkoda kasy, a jak pojedynczo np ta bluzke za 30-40 zł a jakbym miala naraz wydac 300 zł chociaz przykladowo je mam przezoaczone na to to mi szkoda :/ A to co potrzebuje i tak tego nie umiem kupic bo wlasnie mi szkoda tych pieniedzy tylko rozwalam na *******y , albo cos mezowi kupuje albo teraz córci.

[Panna Isia]

Napisane przez teleskop86

Nie wiem skąd się to bierze, może to kwestia wychowania?

Tez tak myśle, ale nie wiem, od czego konkretnie to sie wzięlo

[agnieszkalove]

mam podobnie haha
komuś cos kupię ale sobię to juz nie bo mi szkoda i 30 zł to dla mnie mega kwota

[Panna Isia]

do dziewczyn z problemem jak moim;
jak sobie ztym radzicie??
moze macie jakieś fajne i skuteczene sposoby jak z tym walczyć? )

[ola_108]

Znamy to, oj znamy

Tylko, że ja ogólnie problemu w tym nie widzę. TŻ się denerwuje, bo nic sobie nie mogę kupić, wiecznie szkoda mi pieniędzy, a portfel gruuuuby. Ja jednak podchodzę do tego tak, że tłumaczę sobie - kurcze, ale jestem rozważna, nie tracę pieniędzy na jakieś pierdółki, wszystko co mam jest mi bardzo potrzebne, nie zalega mi nic nieużytecznego w szafie czy w kosmetyczce.
Nie wiem skąd to mam, z dzieciństwa tego nie wyniosłam, bo na hasło "mamo, potrzebuję spodni", od razu byliśmy w sklepie. Teraz rodzice też ciągle mi zarzucają, że "biduję", a mam możliwość kupienia sobie wielu rzeczy, na których innych naprawdę nie stać.
Ja w każdym bądź razie dobrze się z tym czuję, nie przeszkadza mi to, więc nie będę z tym walczyć i dalej będę cieszyć się pełnym portfelem .
Cóż... tak po prostu mam

[niuja]

Napisane przez ola_108

Znamy to, oj znamy

Tylko, że ja ogólnie problemu w tym nie widzę. TŻ się denerwuje, bo nic sobie nie mogę kupić, wiecznie szkoda mi pieniędzy, a portfel gruuuuby. Ja jednak podchodzę do tego tak, że tłumaczę sobie - kurcze, ale jestem rozważna, nie tracę pieniędzy na jakieś pierdółki, wszystko co mam jest mi bardzo potrzebne, nie zalega mi nic nieużytecznego w szafie czy w kosmetyczce.
Nie wiem skąd to mam, z dzieciństwa tego nie wyniosłam, bo na hasło "mamo, potrzebuję spodni", od razu byliśmy w sklepie. Teraz rodzice też ciągle mi zarzucają, że "biduję", a mam możliwość kupienia sobie wielu rzeczy, na których innych naprawdę nie stać.
Ja w każdym bądź razie dobrze się z tym czuję, nie przeszkadza mi to, więc nie będę z tym walczyć i dalej będę cieszyć się pełnym portfelem .
Cóż... tak po prostu mam

Ale tu chyba nie mówimy o oszczędności,tylko o sytuacji,gdy to na prawdę jest problemem.Ja np.potrafię zajeździć spodnie do tego momentu,że nie ma miejsca na łaty,albo nosić niektóre rzeczy parę lat.
A jak to nie problem,to nie ma problemu;-)

[Ilsa Lund]

Napisane przez niuja

Ale tu chyba nie mówimy o oszczędności,tylko o sytuacji,gdy to na prawdę jest problemem.Ja np.potrafię zajeździć spodnie do tego momentu,że nie ma miejsca na łaty,albo nosić niektóre rzeczy parę lat.
A jak to nie problem,to nie ma problemu;-)

ja spodnie dawałam do naprawy po 5 razy żeby nie kupować nowych

[ratta]

Też mam taki problem. Idę do sklepu i już jestem poirytowana. U mnie to wynika głównie z takiego myślenia: no i co jak kupię tę jedną rzecz, przecież ogólnie to powinnam kupować więcej, a nie jedną - np. kupię jedno ubranie i to jest bez sensu, po co mi jedno klasyczne/modne/sportowe ubranie, przecież mam za mało klasycznych/modnych/sportowych ubrań, jak kupię ich więcej to za dużo wydam.
Kończy się to tak, że albo szukam ubrania w dobrej jakości, ale jak najtańszego, albo nie kupuję, albo idę do lumpa. Takie szukanie jak wiadomo jest dość wyczerpujące, a nie zaoszczędzę na tym majątku.

Z prezentami też nie mam problemu, z kasą na kota również

[shehzadi]

Też mam ten problem . Zawsze obiecuję sobie, że będę kupować np. jedną rzecz na miesiąc a później i tak szkoda mi kasy. Efekt jest taki, że kupuję potrzebną rzecz na ostatnią chwilę (co oczywiście kosztuje mnie 2x więcej - czasu, nerwów i kasy). Najgorsze jest to, że noszę bardzo małe rozmiary, zarówno butów jak i ubrań, i zamiast kupować ciuchy gdy na nie trafię, myślę "e, po co?" a później ni ma

Za to jeżeli chodzi o wydatki na męża albo psa - nie mam oporów