|
|||||||
| Notka |
|
| Forum plotkowe Zapraszamy do plotkowania. Na forum plotkowym nie musisz się trzymać tematyki urodowej. Tutaj porozmawiasz o wszystkim co cię interesuje, denerwuje i zadziwia. |
![]() |
|
|
Narzędzia |
|
|
#1 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-03
Wiadomości: 7 108
|
relacje ze współlokatorami
Hej
![]() Pytania swoje kieruję do osób, które mieszkały kiedyś, lub mieszkają w tzw.domach, mieszkaniach studenckich. Ciekawa jestem jak układały się Wasze relacje ze współlokatorami, czy mieszkałyście ze starymi znajomymi czy Wasze drogi złączyło wspólne mieszkanie...czy bywały ostre starcia charakterów...czy miałyście jakieś dobre sposoby na złagodzenie konfliktów albo jeszcze lepiej- na ich ominięcie??? Na ile można dać sie poznać by utrzymać "zdrowe" relacje, by wzajemny szacunek nie zanikł....Podzielcie się swoimi doświadczeniami. Ja nie mam najlepszych i zastanawiam się nad tym co można było zmienić aby bylo lepiej. |
|
|
|
|
#2 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 288
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
u mnie wspolokatorzy to znajomi mojego TZ z czasow liceum.jeden ok, a drugi szkoda gadac.a wszystko zaczelo sie od kasy za mieszkanie.na poczatku jego dziewczyna(obecnie zona) ,mieszkajaca dwa bloki dalej przychodzila raz,gora dwa razy w tygodniu na noc. od roku codziennie.media mamy w miare stale wiec w sumie odpocscilismy bo poza gazem wszystko jest zryczaltowane.i tak sobie pomieszkuje.i niby nic ale zaczelo nas to po pol roku denerwowac.wiekszosc osob na mieszkaniu jest juz pracujaca i jakby sie zastanowic to spedza w domu mniej czasu niz ona u nas.a ponad 350 zl miesiacznie placi.w sumie mielismy sie odezwac od pazdziernika ale oni sie wyprowadzaja w grudniu do wlasnego mieszkania i stwierdzilismy ze szkoda psuc juz i tak napietych stosunkow.moze jestesmy przewrazliwieni ale wydaje nam sie ze osoby zarabiajace wspolnie okolo 4000 tys.bawiace sie co weekend,kupujace bez problemu motory za 13000 moglyby miec jakies takie poczucie ze jednak sie mieszka i korzysta ze wszystkiego.ja sama mimo ze zyje z kredytu studenckiego glupio sie bym czula zyjac tak na czyjs koszt
o brudnych po demakijazu wacikach na mojej polce w lazience nie wspominajac,porozrzucanyc h butach i skarpetkach wiem wiem co napiszecie-ze mozna to bylo zalatwic na poczatku.moze i mozna ale znamy zdanie tego kolegi na ten temat tzn ona tu tylko do mnie przychodzi.a poza tym w momencie gdy zaczela przychodzic byla na mieszkaniu sytuacja kryzysowa w ktorej ten wspolokator duzo pomogl i trudno bylo mu mowic zeby placili obydwoje jak na poczatku rzadko przychodzila ech wygadalam sie
__________________
www.michalina.freshsite.pl |
|
|
|
|
#3 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-09
Lokalizacja: ostr
Wiadomości: 11 146
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
U mnie bywało różnie, ale najczęściej problemy dotyczyły sprzątania. Nie każdy ma w nawyku sprzątanie po sobie, nie każdy jak już sprząta, to sprząta porządnie, nie każdy pamięta o swojej kolejce (albo po prostu "zapomina mu się") i w związku z tym najczęstsze problemy wynikały na tym gruncie. I jeszcze w związku o wspólne zakupy (jakieś Cify, Ludwiki, Domestosy czy papier toaletowy) - albo nie miał kto kupić albo trzeba było się prosić o oddanie części kasy itp. Jeśli chodzi o sprzątanie czy wynoszenie śmieci polecam zrobić grafik tygodniowy, powinien się sprawdzić, aczkolwiek są i oprone typy i na to
Można też zrobić tabelkę z wypisanymi czynnościami i osobami i każda osoba, która coś zrobi będzie sobie dawała krzyżyk. Po ilości krzyżyków widać kto jak dba o mieszkanie. Odnośnie wspólnych zakupów można się np co miesiąc zrzucać po 10zł, trzymać to w jakimś pojemniczku w ogólnodostepnym miejscu i wtedy, jak ktoś kupi np. Cif, to sobie z tej kasy odbiera. Gorzej jak nikt się nie kwapi, żeby te zakupy robić. Na to rady nie mam - sama najczęśniej musiałam odwalać tę czarną robotę.Inne konflikty jakie wybuchają na wspólnym gruncie, to podjadanie sobie jedzonka czy podkradanie kosmetyków. Zdarzyło mi się i to i to. W jednym przypadku przymknęłam oko (w końcu to był tylko notorycznie kończący się ketchup), w drugim powiedziałam o co chodzi, ale druga strona się wyparła (wtedy innych podejrzanych być nie mogło, bo mieszkałam razem z chłopakiem, a on moich kosmetyków nie podbierał). Jeszcze inne problemy mogą pojawiać się, jeśli się mieszka w jednym pokoju z osobą prowadzącą zupełnie inny tryb życia, czyli jedno ranny ptaszek, drugie nocny Marek itp. Albo pomoże kompromis albo rozstanie. Nic więcej nie przychodzi mi do głowy póki co... Aha, i najlepiej od razu o wszystkim rozmawiać, bo nie na każdego działają aluzje czy delikatne upomnienia. Rozmowa też nie na każdego, ale to już w ogóle inna bajka. Niemniej jednak lepiej od razu spróbować powiedzieć o co chodzi, niż chodzić poźniej z nadąsaną miną za każdym razem, jak problem będzie się powtarzał. |
|
|
|
|
#4 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-07
Wiadomości: 28 615
|
Ogólnie mówiąc to w mieszkaniu ze współlokatorami najbardziej mnie wkurza to jak wprowadzają się jacyś nowi i myślą (chyba), że skoro mieszkamy "razem" to wszystko jest wspólne. Na porządku dziennym jest więc korzystanie z naszych naczyń kuchennych, sztućców, ścierek, płynu do mycia naczyń i gąbki... Oczywiście bez pytania o zgodę, chociaż jak się wprowadzają i mówimy im, że każdy korzysta ze swoich rzeczy, że nikt nie czeka, aż ktoś zabierze się za sprzątanie = widzisz, że jest brudno, kosz jest pełen śmieci to łapiesz się za to i po sprawie - to mówią, że jasne, nie ma problemu i takie tam...
OK, może ktoś powie, że się czepiam i nie potrafię dogadać się z ludźmi, ale.. mieszkały też osoby, z którymi można było sympatycznie pogadać i nie było najmniejszego problemu ze sprzątaniem, czy dogadaniem się, kto kiedy będzie korzystać z kuchenki gazowej - kilka osób gotujących obiad w jednym czasie przy jednej kuchence to trochę sporo ![]() Takie są moje doświadczenia w tej materii
Edytowane przez cypressangel Czas edycji: 2009-01-26 o 00:27 |
|
|
|
|
#5 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-06
Wiadomości: 6 288
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
mialam do tej pory dwie wspollokatorki.
pierwsza znalam 4 lata liceum, zanim zamieszkalysmy razem. teraz bardzo dobrze to wspolne mieszkanie wspominam, ale wtedy momentami mna trzeslo - np. zaproszenie 10 osob na herbatke i zostawienie zawalonego naczyniami zlewu na mojej glowie. albo plesniejace w lodowce jedzonko. niewynoszenie smieci, zostawienie wszystkich rachunkow mnie do zalatwienia... druga - prawie jej w domu nie bylo, wiec jesli w ciagu 9 miesiecy wspolnego mieszkania przegadalysmy w sumie moze 20 godzin to sukces. brakowalo mi wtedy takiego kontaktu jak z pierwsza wspollokatorka. czulam sie jakbymmieszkala sama. teraz bede mieszkac z nowa dziewczyna - jestem bardzo ciekawa jak bedzie si enam wspolne mieszkanie ukladac
|
|
|
|
|
#6 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 288
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
o tym ze jakk chcemy miec czysto to mozemy sobie posprzatac nie wspominajac,syfie zostawionym po sobie w kuchni.jak sobie poscielesz tak sie wyspisz no i wlasnie sobie spimy
__________________
www.michalina.freshsite.pl |
|
|
|
|
#7 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-03
Wiadomości: 7 108
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Ja przez ostatnie półtora roku mieszkalam z samymi facetami (dwóch kolegów, mój TŻ i ja) Z dziewczynami nie potrafię się dogadać i właśnie to z czasów kiedy mieszkalam z dziewczynami mam złe wspomnienia.
Z facetami jest spokojniej. Akurat trafilam na takich co to ściery sie nie brzydzą, chociaż trzęsło mną gdy w "podobno" umytej łazience spod klapy z ceramiki można bylo tyle włochów zebrać że perułke by można zrobić(na szczęście mój TŻ szedł wówczas z odsieczą i nie musiałam sprzątać po facetach). No ale to były szczegóły ![]() Miałam spokój bo wiedziałam że nikt nie goli się moją maszynką, ani nie smaruje moimi kosmetykami ani nie pindruje sie moim kosztem po kryjomu w łazience itd, co zdarzało sie gdy mieszkałam z dziewczynami. No i ogólnie faceci raczej nie skaczą sobie do gardeł a jak dziewczynie się próbuje coś zasugerować to gotowa jest wydrapać oczy. No i teraz się trochę boję bo będę mieszkała przez roczek z dziewczynami, których nie znam. Moze być ok, ale jeśli zaczną się zgrzyty to chciałabym dobrze się zachować nie zaostrzając sporu... a jestem nerwus straszny
|
|
|
|
|
#8 |
|
Raczkowanie
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Kilka mieszkań studenckich mam w swoim życiorysie i niejedną postrzelona współlokatorkę. Przerobiłam i bałaganiary i złodziejki, swawolne w kontaktach damsko-męskich
, imprezowiczki, dorabiające na sekstelefonie i niszczące czyjąś własnosć. Tylko jeden jedyny raz trafiłam na normalną, sympatyczną dziewczynę.Mieszkanie na tych zasadach to dobra szkoła życia i przyspieszony kurs tworzenia relacji "koniecznych" z trudnymi ludźmi. Niemniej jednak chwalę sobie mieszkanie w pojedynkę / TŻ- em i za nic w świecie nie chcę już wracać do czasów gdy się musiałam użerać z brudasami, którym nie chciało sie zmywać po sobie naczyń, sprzątać łazienki etc :P
|
|
|
|
|
#9 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-09
Lokalizacja: ostr
Wiadomości: 11 146
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
madie - też mi się lepiej z facetami mieszkało. Tylko raz mieszkałam we czwórkę z dziewczynami, potem tylko faceci, no i na jakiś czas dołączyła do nas wspomniana wyżej koleżanka-podkradaczka
Teraz jeszcze nikogo nie mamy i 2 pokoje czekają wolne - ciekawe kto się tam w końcu wprowadzi |
|
|
|
|
#10 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 902
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Cytat:
A tak poważnie, to podziwiam was dziewczyny, bo wiem że ja jestem strasznie apodyktyczna i pewnych rzeczy bym poprostu wymagała, nietolerując sprzeciwu np. sprzątania po sobie przez współlokatorkę itp. Tak samo jak trafiało by mnie gdyby ktoś bez pozwolenia ruszał moje rzeczy, jak ubrania czy kosmetyki. A słysząc wasze i moich znajomy opowieści o wspólnym mieszkaniu, takie rzeczy są na porządku dziennym. Suma summarum, sądze że gdyby ktoś miał ze mną mieszkać, szybko by mnie znienawidził, lub wydrapał mi oczy Całe szczęście ja narazie nie czuje potrzeby wyprowadzania się z domu, a gdy taka zaistnieje, to z pewnością dołoże wszelkich starań, żeby mieszkać sama. |
|
|
|
|
|
#11 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-03
Wiadomości: 7 108
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Cytat:
Ja teraz też chcialam mieszkać tylko ze swoim facetem, ale przez ponad tydzień morderczych poszukiwań nie mogliśmy znaleźć kawalerki. Teraz jest taki okres że ludzie po prostu biją się o mieszkania. To nas nerwowo wykańczało. Na szczęście dzięki mojej mamie mogliśmy przerwać poszukiwania bo znalazla nam dwa pokoiki w czteropokojowym mieszkaniu.Lepsze to niż nic. W dwóch pozostałych pokojach mieszkają właśnie dwie dziewczyny. Jeszcze ich nie poznaliśmy i dlatego trochę się denerwuję. |
|
|
|
|
|
#12 |
|
Rozeznanie
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Bardzo miło wspominam mieszkanie z kolezankami ze studiów w akademiku, pokój 3-osobowy, cztery dziewczyny. wesoło było nie powiem, ale nigdy nie było dąsów o sprzatanie, podkradanie kosmetyków czy nocne imprezy. Teraz mieszkam z teżetem, kumplem z pracy i jego dziewczyną i mam już szczerze dośc swoich wspólokatorów. On jest taka ciapką co to nie ma własnego zdania na żaden temat, ona choleryczką. Czasami szlag mnie trafia jak mam do pracy na szóstą rano a oni sobie w kuchni o 23 kłótnie urzadzają. Dodam że mamy pokój naprzeciwko kuchni i zadne z pomieszczen nie ma drzwi, u nas tylko kotara wisi. Wszystko słychać
do tego wiecznie zajeta pralka, bo S. to czyścioszka straszna. Panoszą się w kuchni niemiłosiernie, raz o mało nie pokłóciłyśmy się o szafkę bo S. wystawiła z niej nasze rzeczy a wstawiła własne, co z tego że ja gniezdzę się w kuchni w dwóch szafkach a oni mają 5. Odpuściłam bo nie potrafię robic awantur o takie bzdety. Mamy pokój z balkonem więc wchodzą do nas świątek, piątek i niedziela, nawet kiedy śpimy, bardzo często bez pukania, niby zeby pranie wywiesić czy sprzatnąć. stosunki miedzy nami układają się bardzo chłodno, kiedyś chciało nam się razem jakiś film obejrzeć czy piwko wypic teraz już prawie nie rozmawiamy ze sobą. Ogólnie nieciekawie.
|
|
|
|
|
#13 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-03
Wiadomości: 7 108
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Cytat:
Pfff, ale ze mnie ciapa, piszesz że przecież nie masz drzwi tylko kotarę. To nie wiem co bym zrobiła. Chyba tylko ciągłe upominanie o swoje może odnieść skutek...Z drugiej strony mój TŻ twierdzi że lepiej ignorować niż się rzucać do kogoś, ale jak tolerować fakt że jakaś baba rządzi Waszym życiem. Przesada totalna. Ja bym się wyprowadzila chyba. Takie rzeczy są ponad moje siły. Edytowane przez madie Czas edycji: 2005-09-09 o 13:24 Powód: zamek w drzwiach w których nie ma |
|
|
|
|
|
#14 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2005-08
Lokalizacja: london (callling;) )
Wiadomości: 288
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Ja narazie mieszkalam na 2 mieszkaniach studenckich
Za pierwszym razem znalazlam mieszkanie i wspollokatorki z ogloszenia, wiec nie mialam pojecia w co sie pakuje.Na poczatku zapowiadalo sie super, to byly siostry,ich wlasne mieszkanie, wiec powinno byc ok. A potem okazalo sie, ze one maja ciagle jakies konflikty ze soba,takze chcac nie chcac, zostalam w to wszystko wciagnieta.Nie mowiac juz o tym, ze atmosfera byla okropna.Na dodatek wpollokatorka z mojego pokoju zaczela przyprowadzac swojego faceta na noc i spalismy we trojke w takim malutkim pokoiku. Na poczatku nic nie mowilam, bo wiadomo, ze od czasu do czasu to normlane, tylko ze to bylo codziennie, znaczy co noc!! Bez przesady, szczegolnie ze w kuchni stalo wolne lozko..Trafialo mnie wtedy, czulam sie jakbym miala nowego wspollokatora, bo praktycznie mieszkal u nas...Najlepszym moim sposobem na to wszystko bylo nieprzebywanie na mieszkaniu tzn spedzalam tam jak najmniej czasu, w czerwcu to juz w ogole pomieszkiwalam gdzie indziej ![]() A na drugim mieszkaniu mieszkalam z dziewczynami z liceum, znalysmy sie wczesniej, z tym ze ja ich nigdy zbytnio nie lubilam (oprocz jednej, mojej przyjaciolki dobrej), wiec myslalam ze one w innym pokoju,my z przyjaciolka i jeszcze taka inna kumpela z roku w drugim, powinno byc bezkonfliktowo. Niestety, POMYLKA. One tam juz mieszkaly drugi rok, a my sie dopiero wprowadzilysmy, wiec od razu uwazaly sie za wazniejsze,i ze moga decydowac o wszystkim, rzadzic, itd. Chore myslenie troche, ale wytrzymywalysmy. Dopoki tego wszystkiego sie nie nazbieralo za duzo, wtedy to byly konflikty! Oczywiscie na tle porzadku, podbierania kosmetykow, jedzenia. (Wkurzylam sie jak jedna wziela moj reczniczek do twarzy do scierania kurzu!!! apotem nawet go nie wytrzepala i w takim stanie go odwiesila!) No i oczywiscie, one ranne ptaszki, zawsze raniutko wstawaly i halasowaly wtedy niemilosiernie, jak rozmawialy w kuchni to tak krzyczaly, ze sie od razu budzilysmy(a mnie rano zbudzic to jest naprawde ciezko!). A my znowu nocne marki, nocny tryb zycia bardziej prowadzilysmy, wiec rano chcialysmy odespac, a wieczorem musialysmy szeptem rozmawiac, zeby ich przypadkiem nie obudzic. To jasne, tylko rano one mogly robic to samo...Nasz pokoj byl wiekszy i z balkonem, wiec o kazdej porze sie ladowaly tam, nawet nieraz urzadzaly imprezy u nas,no soryyy.Wymiekam na sama mysl o tym. Ciesze sie,ze to juz minelo, a teraz wiem, ze jesli ma sie jakies watpliwosci na poczatku,lepiej sie w to mieszkanie razem nie pakowac. Z kolezankami z liceum nie chce miec juz zadnego kontaktu, wiec to nie wyszlo na dobre. I nie udalo nam sie znalezc sposobu na porozumienie sie, niestety... Wiem tylko, ze wspolne mieszkanie, nawet z kims,z kim ma sie dobre relacje, moze duzo zmienic. Nieraz mozna sobie zaczac dzialac na nerwy, itd. Oj, ale optymizmem powialo A najlepiej sie rozumialam i doagdywalam z kumpela ze studiow, wiec moze to jest rozwiazanie
|
|
|
|
|
#15 | |
|
Rozeznanie
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#16 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2004-05
Wiadomości: 3 851
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
jestem z farmacji, mieszkałam z dwoma dziewczynami ze stomatologii. Najwieksze spięcia były podczas pierwszej sesji, przez ten stres i napięcie nieźle się pokłóciłyśmy, nawet chciałam się wyprowadzić, potem się pogodziłysmy i byłśmy zżyte jak siostry. W tym roku będę mieszkać z koleżanką z grupy, ale miałam nie lada dylemat, keidy podejmowałam tą decyzję. Będzie mi strasznie dziewczyn brakować (stale utrzymujemy kontakt-gg, komórka), one też nie były zadowolone, że już z nimi nie będę.Do końca liczyły, że zmienię decyzję
|
|
|
|
|
#17 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-09
Lokalizacja: ostr
Wiadomości: 11 146
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Cytat:
Ja sama studia już w sumie skończyłam (jeszcze obrona i szukam pracy), TŻ też tylko pracuje, a wszyscy znajomi albo mają gdzie mieszkać albo nie odpowiada im wizja dwóch osobnych pokoi (jeśli chodzi o pary). A że pokoiki są małe, to upchnąć dwóch osób do jednego nie da rady, dlatego szukamy przez ogłoszenia. Innej rady nie ma.
|
|
|
|
|
|
#18 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-03
Wiadomości: 7 108
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Moja mama twierdzi że trzeba "na dystans" z ludźmi i chyba coś w tym jest, bo np. poznałam na jednej stancji dziewczynę z którą na początku bylo super, wspólne tematy i pogaduchy do późnej nocy. Kiedy jednak dochodziło do spięć to nie mogłam oczekiwać na konstruktywną wymianę zdań tylko jakieś prostackie odzywki itp. Taka atmosfera była nie do zniesienia bo koleżanka przygadywała mi coś na odchodne, wiecie, coś tam w sytlu "idiotka" albo też rzucała pogardliwe spojrzenia...
Mam wrażenie że czasem zbyt duża otwartość nie popłaca, że wtedy już nie ma wzajemnego szacunku (strasznie mnie to irytowało ponieważ byłam starsza od tej dziewczyny kilka lat i smarkula próbowała demonstrować w prostacki sposób swoją wyższość). Nie chce być uważana za osobę wyniosłą ale nie wiem gdzie jest ta granica, po przekroczeniu której ludzie zaczynają sobie bez zahamowań skakać do gardeł. Dlatego też nie wiem na ile można dać się poznać innej osobie. (???) |
|
|
|
|
#19 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-01
Lokalizacja: Ldn
Wiadomości: 4 529
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Takie rzeczy piszecie, że aż się boję nowego lokum
. Do tej pory mieszkałam z trzema dziewczynami, każda miała swój pokój. Zresztą nie mogłabym mieszkać w dwuosobowym pokoju, w żyyyciu . Nie znałam ich wcześniej, znalazłam pokój przez ogłoszenie, dwie były z jednej miejscowości, mieszkały tam już trzy lata, a czwarta dziewczyna była najstarsza i pracowała. Nie powiem, żeby było źle, przeciwnie, nie było większych konfliktów, wiadomo, że każdy ma swój sposób życia i mieszkania i nie każdy z każdym się dogada. Co do sprzątania to ustaliłyśmy dyżury, każda przez tydzień sprzątała jedno z pomieszczeń wspólnych (korytarz, kuchnia, łazienka i tolaeta, tak, że każda coś tam miała) i zmieniało się to na zasadzie rotacji. W lodówce każda miała swoją półkę. Na rzeczy chemiczne się zrzucałyśmy, zazwyczaj jedna kupowała i reszta oddawała jej pieniądze. Każda miała swój płyn do naczyń i zmywak . Z balkonu, który jedna miała w pokoju, mogłyśmy spokojnie korzystać, żeby rozwiesić pranie, ale nie wchodziło się bez pytania do pokoju. W łazience każda miała coś swojego i nie było żadnego podkradania. Proszki do prania czy inne rzeczy (papier toaletowy hehe), które każda miała swoje, były podpisywane. Ogólnie było dość sympatycznie, koleżanka dawała wypróbować nową maseczkę, a nawet korzystać z mikrofali . A, plusem jak dla mnie było to, że pokoje były zamykane na klucz, w sumie nie znałam ich wprowadzając się tam i zawsze to bezpieczniej . Potem przeprowadziłyśmy się do nowego mieszkania, ale mi się odwidziało mieszkanie z nimi, bo wolałam znaleźć coś bliżej uczelni, żeby nie tracić kasy na dojazdy. A skoro mowa o rzeczach, które denerwowały... każda z nas płaciła taką samą kasę za mieszkanie, ale zdarzały się przypadki, ze jedna zajmowała swoimi rzeczami dużo więcej miejsca niż reszta, np. w kuchni czy w łazience... Ze sprzątaniem tez czasem wynikały problemy .Teraz przeprowadzam się do nowego mieszkania, spory pokój, z balkonem, mieszkanie nowsze, full wyposażone. Nie ma niestety zamków w drzwiach , ale nad tym spróbuję popracować . Ciekawa jestem nowych współlokatorek, wiem, że dwie będą mieszkać w jednym pokoju i zaczynają dopiero studia, więc liczę, że może za bardzo 'rozbrykane' nie są , a kolejna kończy studia i pracuje.Możny by pisac też o właścicielach, od których się wynajmuje, to dopiero niezły temat
|
|
|
Okazje i pomysĹy na prezent
|
|
#20 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-03
Wiadomości: 7 108
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
No właśnie czasem potrafi wkurzyć taka rzecz jak idziesz rano na siusiu a tam z papieru toaletowego został tylko łysy kartonik na wieszaczku, myjesz zęby przeglądając się lustrze w którym już nic nie widać bo po twoim ostatnim sprzątaniu miesiąc temu nikt ani razu go nie wytarł. Potem idziesz do kuchni zrobić herbatę ale twój ulubiony kubek ufajdany jest w jakiejś kupie z wczorajszego obiadu,więc chcesz go umyć ale w butelce po płynie do naczyń nie została już ani kropla... więc wyrzucasz pustą butelkę to kosza na śmieci ale w tym momencie owa butelka obsuwa się z wierzchołka śmieciowej góry i razem z nią ląduje na podłodze...
To taki czarny scenariusz ale takie rzeczy się zdarzaja Nie dla każdego pojęcie czystości znaczy to samo... i na tym polu powstają niesnaski, aż się nie chce wychodzić z własnego pokoju, ech...
|
|
|
|
|
#21 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-09
Lokalizacja: ostr
Wiadomości: 11 146
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#22 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-01
Lokalizacja: Ldn
Wiadomości: 4 529
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Cytat:
, swój płyn, a kosz na śmieci wyrzucała ta, której była kolej na sprzątanie kuchni. Garnki każda myła po sobie, zdarzało się im przeleżakowanie np. do rana, ale nie było aż tak strasznie jak w Twoim czarnym scenariuszu .
|
|
|
|
|
|
#23 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2004-09
Wiadomości: 723
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Od pazdziernika będzie mój 5 rok mieszkania poza domem .1 rok studiów mieszkałam w hotelu studenckim, potem 2,5 roku mieszkałam w mieszkaniu studenckim , ostatnie pół roku w akademiku i teraz 5 rok tez będę w akademcu
Nie mam problemu z dogadywaniem sie z ludzmi, zawsze jakoś dochodzę do kompromisów.Poza tym jestem bezkonfliktowa i przyjaznie nastawiona do wszystkich Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć,że najtrudniej jest w akademiku, nigdy niewiadomo na kogo trafisz Przez pół roku mieszkania w akademcu zmieniałam pokój 2 razy Trafiłam do pokoju z samymi rozwrzeszczanymi dziewuchami.Chodziły spać codziennie o 3-4 rano!!! Muzyka grała przez 24 godziny!! Starałam sie życ z nimi w zgodzie...nie krzyczałam , niestawiałam się im..poprostu zmieniłam pokój.Ale przez miesiąc chodziłam z worami pod oczkami..hihi. Naszczęście od pazdziernika będę mieszkać z dwiema przyjaciółkami, z którymi "notabene" zapoznałam się na pierwszym roku i z którymi mieszkałam rok w hotelu![]() , więc jest super.Nigdy się niekłócimy, razem chodzimy na imprezki, wspieramy się ,pomagamy sobie nawzajem i razem piszemy ściągi W mieszkaniu studenckim tez trafiłam na super dziewuchę, kolegujemy sie do teraz, razem chodzimy na piwo itp, pomimo tego, ze juz z nią niemieszkam Jednak podsumowując te moje zwierzenia muszę powiedzieć ,że niekażdy ma takie szczęście jak ja Znam wiele osób, które miały istne piekło Nie dogadywały sie z właścicielem i współlokatorami.Wiadomo,ż e każdy jest inny, ma inne przyzwyczajenia itp. W końcu będziesz mieszkać z całkiem obcymi ci ludzmi i tylko od was zależy czy się dogadacie i czy miło wam sie razem będzie mieszkało.Czasem trzeba zmieniac lokum az trafi sie na coś fajnego.powodzenia
|
|
|
|
|
#24 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2004-09
Wiadomości: 723
|
Opowiem jeszcze o tym jak wyglądał podział obowiązów
A więc tak: w mieszkaniu studenckim sprzątanie było raz na tydzień, bardzo gruntowne( kolejka była ustalona Zawsze było baardzo czysto( mieszkałysmy tylko w 5 dziewuch w mieszkaniu 3 pokojowym). W akademiku nie było podziału kto kiedy sprząta.Był totalny syf!!!! Bo nikt niekwapił się by złapać za ścierkę,,hihi Wszyscy włazili w butach i czuli się jak u siebie w domu.Totalna komuna..hihi Mam nadzieję ,że od pazdziernika zmienimy te zwyczaje i będzie się błyszczeć
|
|
|
|
|
#25 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2005-03
Wiadomości: 7 108
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Cytat:
... Ale jak mam power to pucuję wszystko co mi w łapy wpadnie i nie oczekuję pokłonów w moją stronę. Lubie mieć czysto. Mówię wtedy że "pan Feng Shui jest zadowolony"
|
|
|
|
|
|
#26 | |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2004-09
Wiadomości: 723
|
Dot.: relacje ze współlokatorami
Cytat:
Jak mieszkałam z tymi rozwrzeszczanymi pannami( nawet niewyobrażacie sobie jaki tam panował syf!!! brałam ścierkę i sprzątałam co się dało, zmywałam nawet ich garnk .Póżniej doszłam do wniosku,ze to jednak nie ma sensu, bo one zaczęły to wykozystywać.Wiedziały,że jak zacznie mnie to denerwować to przyjdę i posprzątam Z natury jestem pedantką i dziwię sie do teraz jakim cudem wogóle jestem w stanie mieszkać w akademiku..hihi. Ale mieszkanie tam uodporniło mnie na brud i bałagan. Stwierdziłam,że nie ma sensu truć przez to atmosfery.Ważne żeby kazdy był tak do tego nastawiony, by nikt nie czuł się zle.Życie w akademiku ma ten specyficzny urok...hhih, ale z radością wracam do domu do mojego czystego pokoiku i do ciszy
|
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Forum plotkowe
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 00:12.






Można też zrobić tabelkę z wypisanymi czynnościami i osobami i każda osoba, która coś zrobi będzie sobie dawała krzyżyk. Po ilości krzyżyków widać kto jak dba o mieszkanie. Odnośnie wspólnych zakupów można się np co miesiąc zrzucać po 10zł, trzymać to w jakimś pojemniczku w ogólnodostepnym miejscu i wtedy, jak ktoś kupi np. Cif, to sobie z tej kasy odbiera. Gorzej jak nikt się nie kwapi, żeby te zakupy robić. Na to rady nie mam - sama najczęśniej musiałam odwalać tę czarną robotę.







. Nie znałam ich wcześniej, znalazłam pokój przez ogłoszenie, dwie były z jednej miejscowości, mieszkały tam już trzy lata, a czwarta dziewczyna była najstarsza i pracowała. Nie powiem, żeby było źle, przeciwnie, nie było większych konfliktów, wiadomo, że każdy ma swój sposób życia i mieszkania i nie każdy z każdym się dogada. Co do sprzątania to ustaliłyśmy dyżury, każda przez tydzień sprzątała jedno z pomieszczeń wspólnych (korytarz, kuchnia, łazienka i tolaeta, tak, że każda coś tam miała) i zmieniało się to na zasadzie rotacji. W lodówce każda miała swoją półkę. Na rzeczy chemiczne się zrzucałyśmy, zazwyczaj jedna kupowała i reszta oddawała jej pieniądze. Każda miała swój płyn do naczyń i zmywak

