Taniec z ojcem - obrażeni rodzice

[rozzanka]

Witajcie kobietki! Postanowiłam do Was napisać, bo bardzo potrzebuję porady. Jestem świeżo po ślubie i zamiast się cieszyć, ciągle myślę o zaistniałeś na weselu sytuacji i zadręczaniu się czy na prawdę jestem tak wyrodną i podłą córką za jaką mnie mają moi rodzice. O co chodzi... Otóż zaraz po pożegnaniu ostatnich weselnych gości moja matka "doskoczyła" do mnie z pretensjami, że nie zatańczyłam z własnym ojcem, czyt. nie poprosiłam go do tańca i jaka to ja nie jestem zła. Razem z ojcem skutecznie popsuli mi nastrój. Prawda była taka, że każdy kto ze mną chciał zatańczyć to zatańczył, a mojego ojca ciągle na sali nie było, bo po 1. jest palaczem, po 2. zajmował się trochę logistycznymi sprawami (kierowaniem gości na nocleg i zaprowadzaniem ich do kierowcy itp.), więc za każdym razem jak podchodziłam do stolika rodziców, był poza salą. Moim rodzicom z założenia nigdy nic się, nie podoba i o wszystko mają pretensje, ale już sama nie wiem czy postąpiłam niekulturalnie nie biegając za moim ojcem celem poproszenia go do tańca? Ta kwestia spędza mi sen z powiek. Pomóżcie.

[paula54]

Pfff.... taki problem, to żaden problem. U mnie było to samo, tj. jak już goście wyszli, muzyka zgasła i siedliśmy chwilę spokojnie, to mój tato (ale ze śmiechem, a nie z pretensją) stwierdził, że tak przeleciało, że nawet z własną już-nie-córką nie zatańczył. A z teściem tańczyłam. Tak sobie pożartowaliśmy, pośmialiśmy się, ale nie widziałam, żeby mu było przykro czy coś. Też biegał, zajmował się logistyką, roznosił alkohol - trudno go było złapać. Sam zresztą mówił, że w sumie to powinien mnie gonić i odbijanego robić, ale nie miał siły w pewnym momencie. Więc w ramach rewanżu jak poszliśmy wspólnie dwa miesiące później na wesele do znajomych to go tak wytańcowałam, że ledwo stał
Ale bynajmniej nikt się nie obrażał. Jakieś dziwne jazdy mają Twoi rodzice...

[ktosia86]

Moim zdaniem to goście proszą Panią Młodą do tańca, a nie odwrotnie. I nie ważne czy tym gościem jest ojciec, teść, brat czy kolega. Na swoim weselu nie prosiłam do tańca ani taty, ani teścia. Szczerze mówiąc, to nie pamiętam nawet czy z nimi tańczyłam Nikt się jakoś nie obraził.

[Visez]

Mi by było głupio i smutno gdybym z własnym ojcem nie zatańczyła. Mój tato ma dwie lewe nogi do tańca dlatego zatańczyłam z nim po prostu jakiegoś bujanego (ze 3 razy) i był przeszczęśliwy

Nie wierzę że przez tyle godzin wesela nie było okazji do zatańczenia razem

[Linaewen]

Napisane przez Visez

Mi by było głupio i smutno gdybym z własnym ojcem nie zatańczyła. Mój tato ma dwie lewe nogi do tańca dlatego zatańczyłam z nim po prostu jakiegoś bujanego (ze 3 razy) i był przeszczęśliwy

Nie wierzę że przez tyle godzin wesela nie było okazji do zatańczenia razem

Ale ona ciągle nie mogła taty złapać i chyba jeśli oju zależało to też mogł jej poszukać, prawda?

[dezire]

myslę że powinnaś nabrać dystansu do tego co mówią rodzice Jesteś już samodzielną komórką społeczną i to, że rodzice mają o cos pretensje należy uznać, ewen. przyznać, ale nie popadać w skrajności, przejmowac się aż tak i nie spać ...

Nie cofniesz już czasu i nie ma sensu tego roztrząsać. Moim zdaniem to tez mężczyzna prosi kobietę do tańca, nie odwrotnie, może mogłaś Tatę wyśledzić - ale co dziś można zrobić?

To trochę niepokojące że rodzice pretensjami psują ci nastrój, kiedy tak naprawdę powinnaś ochłonąć i cieszyć się swieżym zamążpójściem.

[Visez]

Napisane przez Linaewen

Ale ona ciągle nie mogła taty złapać i chyba jeśli oju zależało to też mogł jej poszukać, prawda?

Musiała to być ogromna sala i wesele na 1000 osób Można było pomyśleć wcześniej i dać ojcu GPSa

Oczywiście teraz już nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ale mi by było po tym przykro.

[kolanka]

Szczerze porozmawiaj z tatą bez obecności mamy. Powiedz, że się za nim rozglądałaś i myślę, że wszystko będzie dobrze, a Twoja mama.... na nią najwyraźniej trzeba brać poprawkę. Poza tym widać, ze ojciec też niespecjalnie o ten taniec zabiegał skoro się mijaliście.

[Linaewen]

Napisane przez Visez

Musiała to być ogromna sala i wesele na 1000 osób Można było pomyśleć wcześniej i dać ojcu GPSa

Oczywiście teraz już nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ale mi by było po tym przykro.

a mojego ojca ciągle na sali nie było, bo po 1. jest palaczem, po 2. zajmował się trochę logistycznymi sprawami (kierowaniem gości na nocleg i zaprowadzaniem ich do kierowcy itp.), więc za każdym razem jak podchodziłam do stolika rodziców, był poza salą.

Nie żebym jakąś znawczynią była, ale z tego co mi się udało zauważyć [a całe wesele siedziałam, to miałm dobre pole do obserwacji] ostatnio Młodzi mają jakby duże wzięcie i ciężko biegać i szukać "z kim jeszcze nie zatańczyłam", a ojcu korona by z głowy nie spadła, gdyby sam się do córki pofatygował...

[Visez]

Napisane przez Linaewen

Nie żebym jakąś znawczynią była, ale z tego co mi się udało zauważyć [a całe wesele siedziałam, to miałm dobre pole do obserwacji] ostatnio Młodzi mają jakby duże wzięcie i ciężko biegać i szukać "z kim jeszcze nie zatańczyłam", a ojcu korona by z głowy nie spadła, gdyby sam się do córki pofatygował...

Każdy może mieć swoje zdanie na ten temat. Ja przedstawiłam swoje. Dla mnie już przed weselem taniec z własnym ojcem to był priorytet.

[anannke]

Napisane przez Visez

Każdy może mieć swoje zdanie na ten temat. Ja przedstawiłam swoje. Dla mnie już przed weselem taniec z własnym ojcem to był priorytet.

a jaki twój tata miał do tego stosunek? dał ci szansę to zrobić? przychodził zagadywał siedzieliście razem? czy poprosił ciebie czy ty jego?

ja nienawidzę kiedy ktoś udaje że wszystko ok że jest dobrze i całe wesele ani słowa nie napomknęli - ani mama ani tata PM, ani aluzji żadnej tak jakby czekali tylko aż wesele się skończy i będą mogli wyskoczyć na dziewczynę jaka to wyrodna jest...

[Visez]

Napisane przez anannke

a jaki twój tata miał do tego stosunek? dał ci szansę to zrobić? przychodził zagadywał siedzieliście razem? czy poprosił ciebie czy ty jego?

Nie wiem jaki miał "stosunek", widziałam po prostu jaki był mega szczęśliwy kiedy ze mną tańczył. Ogólnie raczej siedział za stołem z rodziną, nie umie tańczyć ale mi nie odmawiał

[paula54]

Mój tato nie wyglądał na jakiegoś specjalnie obrażonego ani oburzonego, że z nim nie zatańczyłam. Zresztą sam przyznał, że jak "obtańcowywał" kolejną ciocię to marzył tylko o tym, żeby sobie w końcu usiąść i odpocząć chwilę. A niestety się nie dało.
Okazji do zatańczenia razem też w zasadzie nie mieliśmy. Wtedy, kiedy ja szukałam jego, akurat coś się działo i wolałam, żeby się tym zajął (np. dziadek się gorzej poczuł); a kiedy on szukał mnie znowu ja coś robiłam takiego, że się wyrwać nie dało zbytnio.
Dla mnie taniec z tatą był bardzo ważny i żałuję, że się nie udało. Ale ważniejsze było to, że był ze mną i odprowadził mnie pod ołtarz (cały czas chodził przejęty jak go o to poprosiłam ).

[rozzanka]

Dziękuję Wam dziewczyny za wszystkie odpowiedzi, wiem że pewnie niektóre z Was mają bardzo dobre relacje z rodzicami i patrzą na tą sytuację przez ich pryzmat. Ja nie mam dobrych stosunków z rodzicami, ubolewam nad tym, ale nic z tym nie mogę zrobić, bo problem nie jest we mnie. W każdym bądź razie na poprawinach poprosiłam ojca o kilka tańców, wszyscy nam bili brawo, ale to też nie poprawiło do końca humoru moim rodzicom. Ktoś pisał, że przecież nie miałam wesela na 1000 osób... prawda nie miałam, ale przecież nie będę się uganiać za własnym ojcem przez całe wesele, wszystkie dziewczyny "już po" wiedzą, że wbrew pozorom na weselu zawsze brakuje czasu, bo a to z rodziną trzeba zamienić słowo, a to już kogoś pożegnać, a to trochę toastów wznieść za kołnierz nie wylewając, pomijając fakt że z PM każdy chce zatańczyć (każdy oprócz mojego ojca :/) I z jednej strony wiem, że ja zrobiłam wszystko co mogłam w tej sytuacji zrobić, ale jestem bardzo wrażliwą osobą i naprawdę nigdy, nikomu nie chcę sprawiać przykrości czy zawodu, a tu okazało się jestem zawodem dla moich rodziców, usłyszałam tak gorzkie słowa, że nie mogłam w czasie własnej nocy poślubnej spać. Stąd też mój wątek. Dzięki dziewczyny za Wasze spojrzenia na tą sprawę, chyba spróbuje zapomnieć o tej sytuacji i "olać" pretensje rodziców (nie jedyne niestety), bo zeświruję. Ehhh rodzice...

[anannke]

Napisane przez Visez

Nie wiem jaki miał "stosunek", widziałam po prostu jaki był mega szczęśliwy kiedy ze mną tańczył. Ogólnie raczej siedział za stołem z rodziną, nie umie tańczyć ale mi nie odmawiał

No ale inaczej jest kiedy ojciec siedzi podejdziesz, możecie pogadać a nie latasz go szukać całe przyjęcie, nie znajdziesz i ma pretensje. A to zabawa w chowanego jest czy coś? Skoro mu zależało na tańcu to czemu nie poprosił córki do niego? dlaczego nie powiedział, nie był blisko jakiś czas nie dał jej na to szansy? takie gierki nie są fajne i tyle.

[kolanka]

Napisane przez rozzanka

Dziękuję Wam dziewczyny za wszystkie odpowiedzi, wiem że pewnie niektóre z Was mają bardzo dobre relacje z rodzicami i patrzą na tą sytuację przez ich pryzmat. Ja nie mam dobrych stosunków z rodzicami, ubolewam nad tym, ale nic z tym nie mogę zrobić, bo problem nie jest we mnie. W każdym bądź razie na poprawinach poprosiłam ojca o kilka tańców, wszyscy nam bili brawo, ale to też nie poprawiło do końca humoru moim rodzicom. Ktoś pisał, że przecież nie miałam wesela na 1000 osób... prawda nie miałam, ale przecież nie będę się uganiać za własnym ojcem przez całe wesele, wszystkie dziewczyny "już po" wiedzą, że wbrew pozorom na weselu zawsze brakuje czasu, bo a to z rodziną trzeba zamienić słowo, a to już kogoś pożegnać, a to trochę toastów wznieść za kołnierz nie wylewając, pomijając fakt że z PM każdy chce zatańczyć (każdy oprócz mojego ojca :/) I z jednej strony wiem, że ja zrobiłam wszystko co mogłam w tej sytuacji zrobić, ale jestem bardzo wrażliwą osobą i naprawdę nigdy, nikomu nie chcę sprawiać przykrości czy zawodu, a tu okazało się jestem zawodem dla moich rodziców, usłyszałam tak gorzkie słowa, że nie mogłam w czasie własnej nocy poślubnej spać. Stąd też mój wątek. Dzięki dziewczyny za Wasze spojrzenia na tą sprawę, chyba spróbuje zapomnieć o tej sytuacji i "olać" pretensje rodziców (nie jedyne niestety), bo zeświruję. Ehhh rodzice...

Myślę, ze w tej nowej sytuacji w jakiej się teraz znajdujesz, czyli własna rodzina - Ty i Twój mąż, jeszcze nie raz Twoi rodzice będą mieli jakieś "ale" i będą próbowali stawać między Tobą i Twoim mężem. Życzę Ci silnej woli i wytrwałosci w docieraniu się, nie tylko z mężem, ale również z rodzicami.

[Dione]

Napisane przez anannke

No ale inaczej jest kiedy ojciec siedzi podejdziesz, możecie pogadać a nie latasz go szukać całe przyjęcie, nie znajdziesz i ma pretensje. A to zabawa w chowanego jest czy coś? Skoro mu zależało na tańcu to czemu nie poprosił córki do niego? dlaczego nie powiedział, nie był blisko jakiś czas nie dał jej na to szansy? takie gierki nie są fajne i tyle.

dokałdnieTo nie ty masz gonić za ojcem , tylko on miał cie zaparosić do tańca Nie zaprosił i już nie ma co rozstrząsac !

. Pretensje by może mogli mieć jakby było u nas jak w Ameryce ze jest wyznaczony moment na taniec ojca z córką i wtedy to młodzi przygotowują a ty byś tego nie zrobiła ale u nas tak nie ma tylko ojciec prosi Jesteś świeżo po śłubie , mężem sie zajmuje a nie obrażalskimi rodzicami !</p>

[maxwelka]

Dla mnie to jest bardzo dziwne, bo mnie tata poprosił sam do tańca od razu po pierwszym tańcu, a wtedy mój mąż tańczył ze swoją mamą i to było bardzo ładne

Jakby nie było, to mężczyzna powinien prosić kobietę do tańca, a nie odwrotnie, bo kto to kiedy słyszał, żeby pułapka goniła mysz. I ojców tyczy się ta sama reguła moim zdaniem. Tak że nie miej wyrzutów sumienia, bo to tata zachował się nie w porządku. Ja tańczyłam i z tatą, i z dziadkiem męża, i ze szwagrem (teść nie żyje), a wszyscy prosili mnie sami o taniec. I tak powinno być.

[Brook]

To goscie prosza Mlodych do tanca, i tak samo twoj tata moglby, a raczej Ciebie poprosic do tanca, a nie miec teraz o to pretensje, skoro mu zalezalo powinien sam o to zadbac....

[blawatka]

Ja bym odwróciła kota ogonem i odwróciła pytanie - dlaczego tatuś nie raczył swojej córki do tańca poprosić? Tego akurat serio nie kumam. Dziwne zwyczaje - pierwsze słyszę, żeby to PM miała za swoim tatą biegać aby z nią zatańczył na Jej weselu. W ogóle się tym nie przejmuj, olej sprawę, musisz mieć bardzo zadufanych rodziców i nadętych, że w każdej sytuacji widza tylko czubek własnego nosa. Całe szczęście masz teraz swoja rodzinę i pielęgnuj uczucie nie zajmuj się fochami mamy!

[anette08]

Myslę, że tacie przejdzie. Ja osobiście nie wyobrażam sobie żeby na własnym weselu nei zatańćzyć z tatą. Wesele nie trwa 2 godz tylko trochę więcej więc tata napewno przez te parę godzin był chociaż trochę przy stole. Ja mojego tatę sama poprosiłam bo uważałam że tak wypada. To nie jest zwykły gość jak inny tylko TATA... rodzicom przejdzie, tacie jest smutno pewnie. Powiedz, że nie miałaś głowy, jest Ci przykro i będzie ok

[m.a.r.t.a]

Napisane przez blawatka

Ja bym odwróciła kota ogonem i odwróciła pytanie - dlaczego tatuś nie raczył swojej córki do tańca poprosić? Tego akurat serio nie kumam. Dziwne zwyczaje - pierwsze słyszę, żeby to PM miała za swoim tatą biegać aby z nią zatańczył na Jej weselu. W ogóle się tym nie przejmuj, olej sprawę, musisz mieć bardzo zadufanych rodziców i nadętych, że w każdej sytuacji widza tylko czubek własnego nosa. Całe szczęście masz teraz swoja rodzinę i pielęgnuj uczucie nie zajmuj się fochami mamy!

Od razu przyszło mi to pytanie do głowy. A tak w ogóle to Panna Młoda ma latać za gośćmi i prosić ich o taniec? To raczej powinno być w gestii gości. A jeśli ojcu tak bardzo zależało na tańcu sam mógł podejść do córki, przecież nie gryzie.

[Miss L]

Napisane przez rozzanka

Witajcie kobietki! Postanowiłam do Was napisać, bo bardzo potrzebuję porady. Jestem świeżo po ślubie i zamiast się cieszyć, ciągle myślę o zaistniałeś na weselu sytuacji i zadręczaniu się czy na prawdę jestem tak wyrodną i podłą córką za jaką mnie mają moi rodzice. O co chodzi... Otóż zaraz po pożegnaniu ostatnich weselnych gości moja matka "doskoczyła" do mnie z pretensjami, że nie zatańczyłam z własnym ojcem, czyt. nie poprosiłam go do tańca i jaka to ja nie jestem zła. Razem z ojcem skutecznie popsuli mi nastrój. Prawda była taka, że każdy kto ze mną chciał zatańczyć to zatańczył, a mojego ojca ciągle na sali nie było, bo po 1. jest palaczem, po 2. zajmował się trochę logistycznymi sprawami (kierowaniem gości na nocleg i zaprowadzaniem ich do kierowcy itp.), więc za każdym razem jak podchodziłam do stolika rodziców, był poza salą. Moim rodzicom z założenia nigdy nic się, nie podoba i o wszystko mają pretensje, ale już sama nie wiem czy postąpiłam niekulturalnie nie biegając za moim ojcem celem poproszenia go do tańca? Ta kwestia spędza mi sen z powiek. Pomóżcie.

W ogole sie tym nie przejmuj! U mnie na weselu, kto chcial ze mna zatanczyc ten do mnie podszedl i tanczyl, co 5 min tanczylam z kims innym, jesli ktos nie mial ochoty to nie podchodzil. Skoro Twoj ojciec nie znalazl ani chwili, zeby wejsc na parkiet i z Toba zatanczyc to nie Twoja wina. Dobrze wiemy co sie dzieje na weselach, panstwo mlodzi czasem nie maja nawet chwili zeby cos zjesc a co dopiero biegac, szukac i prosic zeby ktos zatanczyl. Nie widzialam jeszcze na zadnym weselu, zeby corka szukala ojca po wszystkich katach, zeby wreszcie z nia zatanczyl. Widzialam za to nie raz ojca, ktory sam z siebie podchodzil do corki i wyrywal ja do tanca tak jak inni po kolei.