co byście zrobiły na moim miejscu? - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2014-04-10, 00:42   #1
l3mon
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 12

co byście zrobiły na moim miejscu?


Mamy z chłopakiem tzw. "okres próbny" od 2 tygodni, ma trwać miesiąc. Potem mamy podjąć ostateczną decyzję, co z nami dalej. Dotychczas szło dobrze, dogadywaliśmy się świetnie, byłam zadowolona i on w sumie też. No i dzisiaj nastąpił zgrzyt. Miałam kiepski dzień, a czarę goryczy przepełniła kłótnia z bliską osobą. Kiedy zadzwonił pod wieczór, byłam tak zdołowana, że wybuchnęłam mu płaczem prosto w słuchawkę (oczywiście powiedziałam, o co chodzi, dlaczego, że mi źle itd.). Znam go i wiem, że ogółem reaguje dziwnie na moje płacze, tzn. nie bardzo wie, co ma zrobić. Kiedy jest obok, przytula zazwyczaj. Dzisiaj milczał, ja płakałam, potem powiedział "nie płacz", potem pomilczał dalej, potem "będzie dobrze" i znowu pomilczał. Ja w sumie liczyłam na jakieś konkretne wsparcie... Powiedziałam mu zatem "dobranoc" i tyle. Za chwilę dostałam sms-a "Przepraszam, ale jestem trochę pijany w tym stanie nie umiem cię jakoś pocieszać" (faktycznie, był dzisiaj na piwie). Odpisałam mu "no spoko, po prostu jest mi trochę przykro, ale nie jestem obrażona."

I teraz w sumie, nie wiem, co mam zrobić. Mamy okres próbny. Od niego zależy wszystko. Zdarzył się zgrzyt. Poczułam się samotna podczas, gdy on powinien być przy mnie, chociaż mentalnie, kiedy mi przykro i źle. Z drugie strony, zazwyczaj był przy mnie mentalnie, gdy mi było przykro i źle. Więc albo nie czuje już do mnie nic po tym rozstaniu (okres próbny = brak deklaracji, ostrożność w wyrażaniu uczuć, nie wiem więc, co mu siedzi w głowie), więc ma gdzieś to, że mi źle, albo faktycznie nie był w dobrym stanie na pocieszyciela (to i tak się w sumie trochę zawiodłam, ale jeszcze można wybaczyć).
Z drugiej strony, kiedy nie byliśmy razem, brakowało mi wielu rzeczy, które znajdowałam w jego osobie właśnie. Ale rozstanie uświadomiło mi także, że jestem w stanie żyć bez niego i że dam sobie radę. Więc decyzja o okresie próbnym była moim świadomym wyborem, nie podyktowanym strachem przed samotnością.
Siedzę i biję się z myślami, czy warto się pchać w to dalej. Jakieś opinie?

Edytowane przez l3mon
Czas edycji: 2014-04-10 o 00:45
l3mon jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 00:53   #2
carpediem
Rozeznanie
 
Avatar carpediem
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 937
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez l3mon Pokaż wiadomość
Mamy z chłopakiem tzw. "okres próbny" od 2 tygodni, ma trwać miesiąc. Potem mamy podjąć ostateczną decyzję, co z nami dalej. Dotychczas szło dobrze, dogadywaliśmy się świetnie, byłam zadowolona i on w sumie też. No i dzisiaj nastąpił zgrzyt. Miałam kiepski dzień, a czarę goryczy przepełniła kłótnia z bliską osobą. Kiedy zadzwonił pod wieczór, byłam tak zdołowana, że wybuchnęłam mu płaczem prosto w słuchawkę (oczywiście powiedziałam, o co chodzi, dlaczego, że mi źle itd.). Znam go i wiem, że ogółem reaguje dziwnie na moje płacze, tzn. nie bardzo wie, co ma zrobić. Kiedy jest obok, przytula zazwyczaj. Dzisiaj milczał, ja płakałam, potem powiedział "nie płacz", potem pomilczał dalej, potem "będzie dobrze" i znowu pomilczał. Ja w sumie liczyłam na jakieś konkretne wsparcie... Powiedziałam mu zatem "dobranoc" i tyle. Za chwilę dostałam sms-a "Przepraszam, ale jestem trochę pijany w tym stanie nie umiem cię jakoś pocieszać" (faktycznie, był dzisiaj na piwie). Odpisałam mu "no spoko, po prostu jest mi trochę przykro, ale nie jestem obrażona."

I teraz w sumie, nie wiem, co mam zrobić. Mamy okres próbny. Od niego zależy wszystko. Zdarzył się zgrzyt. Poczułam się samotna podczas, gdy on powinien być przy mnie, chociaż mentalnie, kiedy mi przykro i źle. Z drugie strony, zazwyczaj był przy mnie mentalnie, gdy mi było przykro i źle. Więc albo nie czuje już do mnie nic po tym rozstaniu (okres próbny = brak deklaracji, ostrożność w wyrażaniu uczuć, nie wiem więc, co mu siedzi w głowie), więc ma gdzieś to, że mi źle, albo faktycznie nie był w dobrym stanie na pocieszyciela (to i tak się w sumie trochę zawiodłam, ale jeszcze można wybaczyć).
Z drugiej strony, kiedy nie byliśmy razem, brakowało mi wielu rzeczy, które znajdowałam w jego osobie właśnie. Ale rozstanie uświadomiło mi także, że jestem w stanie żyć bez niego i że dam sobie radę. Więc decyzja o okresie próbnym była moim świadomym wyborem, nie podyktowanym strachem przed samotnością.
Siedzę i biję się z myślami, czy warto się pchać w to dalej. Jakieś opinie?

Co do tej sytuacji - moim zdaniem przesadzasz. Miał gnać do Ciebie od razu, żeby brać Cię w ramiona? Na ogól faceci nie są najlepsi w pocieszaniu i reagowaniu na kobiecy płacz - widać, że facet mimo wszystko się starał, to że mu średnio wyszło, to już inna sprawa. Nie olał Cię, nie powiedział "wymyślasz głupoty", nie trzasnął słuchawką. Coś takiego kompletnie dla mnie nie kwalifikuje się jako "zgrzyt", ale jako normalna reakcja.

Natomiast jeśli chodzi o związek - musisz sama zastanowić się nad tym czy chcesz być dalej z tym facetem, czy skończyć tę relację i iść dalej. Mówisz, że jesteś gotowa ruszyć - skoro tak, może to właściwa decyzja? Sęk w tym, że nie opisałaś jak wyglądał Wasz związek i co doprowadziło do tego, że zdecydowaliście się na "okres próbny".
carpediem jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 00:58   #3
l3mon
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 12
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Mój związek opisałam tutaj [klik]

A co do jego umiejętności pocieszania, to zdarzały mu się lepsze dni, nawet telefonicznie. A przynajmniej robił to bardziej konstruktywnie i "zajmował się" mną.

Edytowane przez l3mon
Czas edycji: 2014-04-10 o 01:01
l3mon jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 01:07   #4
carpediem
Rozeznanie
 
Avatar carpediem
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 937
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Wygląda na to, że problem tkwi głównie w Twojej osobie. Facet się stara i zależy mu, więc szczerze go podziwiam, że to wszystko znosi. Chyba zauważyłaś, że bycie w związku to nie jest jeden jedyny cel istnienia i nie można sprowadzać egzystencji do tego czy on zadzwonił/nie zadzwonił, wziął za rękę w danym momencie/nie wziął za rękę etc. Moim zdaniem gdybyś go kochała, dałabyś Wam obojgu oddychać w tej relacji. Wasz związek nie był zły, choć byłaś bluszczem i sama tworzyłaś sobie problemy - sęk w tym czy chcesz się zmienić, czy zależy Ci na tym facecie, czy widzisz sens w staraniu się? Bo jak na moje - aktualnie dowiodłaś, że na siłę szukasz zgrzytów w Waszym związku i może podświadomie są Ci one potrzebne do usprawiedliwienia, że dalej nie chcesz tego ciągnąć.
carpediem jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 01:30   #5
l3mon
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 12
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

To nie jest tak, że mi nie zależy. Chciałabym z nim być, ale nie umiem wyczuć, gdzie jest granica między zdrową odległością, a olewaniem. Poprzednim razem tak było, ja potrzebowałam dużo zainteresowania, czułości z jego strony, miałam pretensje, gdy ich nie dostawałam. Czułam się olewana. On mi to potem tłumaczył, że on potrzebuje więcej przestrzeni, że to nie było tak, że mnie nie chciał. Ale jeden dzień, drugi, trzeci, czwarty się nie widzimy, on sobie żyje i się cieszy, piszemy sms-y/gadamy przez telefon, a ja mam ochotę się spotkać, bo lubię się widzieć częściej, ale chociaż na 1-2 h, a nie rzadziej, a raz na cały dzień. A wiem, że 1 h by wygenerował dla mnie.
U mnie problem polega(ł) na tym, że nie umiem jakoś żyć w związku, który ma inną fazę, niż to początkowe zakochanie, kiedy spotykało się codziennie, mówiło się sobie mnóstwo miłych rzeczy i wszystko się chciało robić razem. Bo skoro mogło być tak, to nie rozumiem, czemu nadal tak być nie może? Przyzwyczaiłam się do częstego i intensywnego kontaktu i mnie on nie męczy, a skoro męczy mojego faceta, to czy aby na pewno mu na mnie zależy? (takie mam wątpliwości, przecież ludzie, którzy są ważni nie męczą, nie trzeba od nich odpoczywać).

A co do oddychania, to problem jest taki, że ja nie potrzebuję od niego odetchnąć. Nie potrafię zrozumieć potrzeby odpoczynku od drugiej osoby... Ja ze swojej strony mogłabym go widywać codziennie, ale krótko, na przykład na 1-2 h i czułabym się zadowolona. Miałabym i jego, i czas dla siebie w ciągu dnia, czyli stan idealny - wilk syty i owca cała. Ale usiłuję zrozumieć tę potrzebę samotności, chociaż cały czas biję się z myślami, czy to na pewno uczucie z jego strony. Mam dziwne wrażenie, że ja nie przechodzę faz związku. Ja bym mogła być latami zakochana i zapatrzona w kogoś razem z motylkami w brzuchu i zachwytem, jeżeli i ta osoba byłaby tak samo długo we mnie zapatrzona... Pewnie jestem jakaś nienormalna.

Edytowane przez l3mon
Czas edycji: 2014-04-10 o 01:52
l3mon jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 01:49   #6
Hibiku
Zakorzenienie
 
Avatar Hibiku
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 4 468
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez l3mon Pokaż wiadomość
To nie jest tak, że mi nie zależy. Chciałabym z nim być, ale nie umiem wyczuć, gdzie jest granica między zdrową odległością, a olewaniem. Poprzednim razem tak było, ja potrzebowałam dużo zainteresowania, czułości z jego strony, miałam pretensje, gdy ich nie dostawałam. Czułam się olewana. On mi to potem tłumaczył, że on potrzebuje więcej przestrzeni, że to nie było tak, że mnie nie chciał. Ale jeden dzień, drugi, trzeci, czwarty się nie widzimy, on sobie żyje i się cieszy, piszemy sms-y/gadamy przez telefon, a ja mam ochotę się spotkać, bo lubię się widzieć częściej, ale chociaż na 1-2 h, a nie rzadziej, a raz na cały dzień. A wiem, że 1 h by wygenerował dla mnie.
U mnie problem polega(ł) na tym, że nie umiem jakoś żyć w związku, który ma inną fazę, niż to początkowe zakochanie, kiedy spotykało się codziennie, mówiło się sobie mnóstwo miłych rzeczy i wszystko się chciało robić razem. Bo skoro mogło być tak, to nie rozumiem, czemu nadal tak być nie może? Przyzwyczaiłam się do częstego i intensywnego kontaktu i mnie on nie męczy, a skoro męczy mojego faceta, to czy aby na pewno mu na mnie zależy? (takie mam wątpliwości, przecież ludzie, którzy są ważni nie męczą, nie trzeba od nich odpoczywać).


Ludzie którzy są ważni, też potrafią baaaaardzo baaaardzo zmęczyć, zwłaszcza jak są tak obklejającym bluszczem jak ty. Poszukaj sobie kogoś kto potrafi wytrzymać całe życie przyklejony do drugiej osoby - ale uwierz mi, takich jednostek nie ma wielu, większość prędzej czy później ma dość.
Hibiku jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 06:09   #7
_ema_
Zakorzenienie
 
Avatar _ema_
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 8 980
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Może zostanę zaraz zjechana, ale dla mnie, jeśli po 2 latach związku już jest na tyle źle, że trzeba robić próby, sprawdziany, symulowane rozstania na miesiąc, to nie ma najmniejszego sensu w tym związku tkwić. Coś co sypie się w momencie, gdy jeszcze nawet dobrze się nie zaczęło na pewno posypie się, gdy przyjdą prawdziwe kryzysy. Nie ma znaczenia kto i jak się stara, kto kogo zawiódł, kto zawinił, nie gra bardzo mocno i już nie zagra.
Najlepiej dać spokój i na spokojnie wyciągnąć wnioski na przyszłość.
__________________
Cytat:
Napisane przez mpt Pokaż wiadomość
CSI Wizaż, proszę przyjechać na wątek!

Edytowane przez _ema_
Czas edycji: 2014-04-10 o 06:11
_ema_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-04-10, 06:35   #8
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez _ema_ Pokaż wiadomość
Może zostanę zaraz zjechana, ale dla mnie, jeśli po 2 latach związku już jest na tyle źle, że trzeba robić próby, sprawdziany, symulowane rozstania na miesiąc, to nie ma najmniejszego sensu w tym związku tkwić. Coś co sypie się w momencie, gdy jeszcze nawet dobrze się nie zaczęło na pewno posypie się, gdy przyjdą prawdziwe kryzysy. Nie ma znaczenia kto i jak się stara, kto kogo zawiódł, kto zawinił, nie gra bardzo mocno i już nie zagra.
Najlepiej dać spokój i na spokojnie wyciągnąć wnioski na przyszłość.
Masz całkowitą rację.

TO NIE JEST TEN FACET. Nawet najlepsze chęci nie zmienią tego prostego faktu. Bo gdyby był to ten facet, to w połączeniu z dobrymi chęciami i pozytywnymi uczuciami, już dawno by z tego był świetny związek. To, że nie jest świadczy o tym, że z tej mąki po prostu chleb nie wychodzi. A jak do tej pory nie wychodzi, to już nie wyjdzie. Oboje niepotrzebnie tracicie czas.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 07:07   #9
ARAKSJEL
Hrodebert
 
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 4 441
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Tutaj żaden facet nie będzie Ten do faceta trzeba dorosnąć.
ARAKSJEL jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 07:53   #10
201803290936
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-10
Wiadomości: 43 642
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez ARAKSJEL Pokaż wiadomość
Tutaj żaden facet nie będzie Ten do faceta trzeba dorosnąć.
Oj słuszna uwaga.
201803290936 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 10:22   #11
emma8
Zadomowienie
 
Zarejestrowany: 2013-08
Wiadomości: 1 451
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Tez uważam że to nie ma sensu, ale nie dlatego że w Tobie jest problem, tylko dlatego że bo prostu do siebie nie pasujecie i od Waszego związku oczekujecie czegoś innego. Ja jestem taka jak Ty- obecność mojego faceta nigdy mnie nie męczy, jestem półtorej roku w związku i czuje się dokładnie tak samo jak na samym początku, a może nawet jeszcze lepiej, bo czuje się coraz bezpieczniej, mam do niego coraz większe zaufanie, coraz bardziej go poznaje i widzę w nim coraz więcej pozytywów. Co prawda też coraz więcej wad, ale te wady mi szczególnie nie doskwierają. Tylko ja mam takie szczęście, że mój facet też jest taki sam jak ja- uwielbia spędzać ze mną czas, rozmawiać o pierdołach, dyskutować, śmiać się razem i jemu też nigdy nie jest mało. I nie czuje w ogóle że ząb czasu nadgryzł nasz związek w jakikolwiek sposób, wręcz przeciwnie, jest coraz lepiej. Miałam może miesiąc takich delikatnych spięć, byliśmy troszkę rozdrażnieni, ale kiedy ten okres minął, jest jeszcze fajniej, bo przynajmniej ten miesiąc spędziliśmy na szukaniu paru kompromisów, dogadaliśmy się i jest super. Obydwoje jesteśmy bluszczami-przylepami ale czujemy się z tym świetnie, bo po prostu się dopasowaliśmy.
emma8 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-04-10, 11:00   #12
chwast
Zakorzenienie
 
Avatar chwast
 
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 24 367
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

No daj spokój skoro nie widzisz nic dziwnego w twoim zachowaniu to uwierz - nie ma sensu dalej kontynuować 'okresu próbnego'

wydajesz się być osobą, która lubi zawsze mieć problem typu - robiłam mu prezent 5 godzin, a on się tylko uśmiechnął i pocałował mnie w czoło - NIE W USTA!!!

Edytowane przez chwast
Czas edycji: 2014-04-10 o 11:01
chwast jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 11:44   #13
carpediem
Rozeznanie
 
Avatar carpediem
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 937
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez l3mon Pokaż wiadomość
To nie jest tak, że mi nie zależy. Chciałabym z nim być, ale nie umiem wyczuć, gdzie jest granica między zdrową odległością, a olewaniem. Poprzednim razem tak było, ja potrzebowałam dużo zainteresowania, czułości z jego strony, miałam pretensje, gdy ich nie dostawałam. Czułam się olewana. On mi to potem tłumaczył, że on potrzebuje więcej przestrzeni, że to nie było tak, że mnie nie chciał. Ale jeden dzień, drugi, trzeci, czwarty się nie widzimy, on sobie żyje i się cieszy, piszemy sms-y/gadamy przez telefon, a ja mam ochotę się spotkać, bo lubię się widzieć częściej, ale chociaż na 1-2 h, a nie rzadziej, a raz na cały dzień. A wiem, że 1 h by wygenerował dla mnie.
U mnie problem polega(ł) na tym, że nie umiem jakoś żyć w związku, który ma inną fazę, niż to początkowe zakochanie, kiedy spotykało się codziennie, mówiło się sobie mnóstwo miłych rzeczy i wszystko się chciało robić razem. Bo skoro mogło być tak, to nie rozumiem, czemu nadal tak być nie może? Przyzwyczaiłam się do częstego i intensywnego kontaktu i mnie on nie męczy, a skoro męczy mojego faceta, to czy aby na pewno mu na mnie zależy? (takie mam wątpliwości, przecież ludzie, którzy są ważni nie męczą, nie trzeba od nich odpoczywać).

A co do oddychania, to problem jest taki, że ja nie potrzebuję od niego odetchnąć. Nie potrafię zrozumieć potrzeby odpoczynku od drugiej osoby... Ja ze swojej strony mogłabym go widywać codziennie, ale krótko, na przykład na 1-2 h i czułabym się zadowolona. Miałabym i jego, i czas dla siebie w ciągu dnia, czyli stan idealny - wilk syty i owca cała. Ale usiłuję zrozumieć tę potrzebę samotności, chociaż cały czas biję się z myślami, czy to na pewno uczucie z jego strony. Mam dziwne wrażenie, że ja nie przechodzę faz związku. Ja bym mogła być latami zakochana i zapatrzona w kogoś razem z motylkami w brzuchu i zachwytem, jeżeli i ta osoba byłaby tak samo długo we mnie zapatrzona... Pewnie jestem jakaś nienormalna.

No właśnie widzisz, Autorko - różni są ludzie i mają różne potrzeby. Jedni mogą godzinami miziać się po pleckach i spędzać razem całe dnie, natomiast inni potrzebują też chwil samotności. Wzięcie oddechu nie znaczy, że mu nie zależy - wzięcie oddechu znaczy wzięcie oddechu.

Pod tym względem chyba się nie dogadacie. Ja również nie mogłabym być z osobą, która wytyka mi małe błędy, często krytykuje za drobiazgi, musi wiecznie trzymać mnie za dłoń i patrzeć głęboko w oczy, a jak tylko mrugnę to jest zła. Lubię spędzać czas z TŻem, ale też mam swoje pasje i rozumiem, że jeśli ja mam ochotę się spotkać, a on nie, bo jest zmęczony, to nie znaczy to nic złego o ile się nie powtarza wielokrotnie.
Autorko, musisz chyba znaleźć sobie faceta, który będzie chciał, aby związek wyglądał tak samo, jak Ty go widzisz. Nie znam żadnego takiego mężczyzny, ale z pewnością jacyś po tym świecie chadzają. Tutaj chyba rozmijacie się w swoich potrzebach i oczekiwaniach wobec związku z partnerem, po prostu.
carpediem jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 11:47   #14
Lina9213
Rozeznanie
 
Avatar Lina9213
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 742
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Robisz z igły widły. Często jak ktoś płacze nie jesteśmy w stanie powiedzieć mu nic więcej niż "nie płacz, będzie dobrze". Tak jak większość uważam, że chyba za wiele wymagałaś od tego pocieszania i jak dla mnie jest to spowodowane tym, że szukasz dziury w całym żeby mieć powód do tego ostatecznego rozstania. Często jest tak, że szukamy w drugiej osobie jakiś wad, czegoś co nas wkurza podświadomie, żeby usprawiedliwić wybór którego już dokonaliśmy, ale jeszcze tego nie wiemy. Wiem, że to może masło maślane, ale mam nadzieje, że zrozumiesz.
Lina9213 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 12:05   #15
Lexie
Przyjaciel wizaz.pl
 
Avatar Lexie
 
Zarejestrowany: 2004-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 33 873
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez l3mon Pokaż wiadomość
To nie jest tak, że mi nie zależy. Chciałabym z nim być, ale nie umiem wyczuć, gdzie jest granica między zdrową odległością, a olewaniem. Poprzednim razem tak było, ja potrzebowałam dużo zainteresowania, czułości z jego strony, miałam pretensje, gdy ich nie dostawałam. Czułam się olewana. On mi to potem tłumaczył, że on potrzebuje więcej przestrzeni, że to nie było tak, że mnie nie chciał. Ale jeden dzień, drugi, trzeci, czwarty się nie widzimy, on sobie żyje i się cieszy, piszemy sms-y/gadamy przez telefon, a ja mam ochotę się spotkać, bo lubię się widzieć częściej, ale chociaż na 1-2 h, a nie rzadziej, a raz na cały dzień. A wiem, że 1 h by wygenerował dla mnie.
A jaki on ma na to pogląd? Jemu nie przeszkadza spotykanie się co np. 4-5 dni?
Akurat ja też uważam że takie przerwy między spotkaniami, kiedy nie ma przeszkód typu duża odległość, sesja, intensywny okres w pracy/szkole (to są przeszkody które uniemożliwiają też spotykanie się towarzysko ze znajomymi i ogólnie sprawiają, że wolnego czasu ma się malutko) - to jest długo. Nie chciałabym się widywać ze swoim partnerem raz na tydzień.
Proponowałaś spotkanie w tym czasie?

Co do Twojej bluszczowatości, to jest problem i chyba go nie doceniasz. Normalne jest, że człowiek potrzebuje oddechu, dnia dla siebie itp, czasem samotności, czasem spotkania z przyjaciółmi, i nie zawsze musi mieć ochotę na randkę akurat.
W opisanej tu w pierwszym poście sytuacji - przesadziłaś nieco z wymaganiami, w takiej sytuacji często ludzie nie umieją zareagować inaczej niż "nie płacz, będzie dobrze".

Uważam, że jak na tak krótki związek, w tak młodym wieku, to macie zdecydowanie za bardzo "pod górkę" i chyba zwyczajnie nie pasujecie do siebie. Ty masz inne oczekiwania, on ma inne. Ten związek się sypie już jakiś czas i jakoś nie wychodzi za bardzo naprawianie sytuacji, mam wrażenie.
Tak jak dziewczyny, mam wrażenie, że to już nigdy nie będzie grało dobrze, bez tych zgrzytów. Możecie razem trwać, za cenę kompromisów ciągłych, za cenę niezrozumienia się wzajemnie w pewnych kwestiach - pytanie tylko czy warto, jak możesz poznać kogoś, z kim będzie lepiej? Kto np. będzie miał większą potrzebę kontaktu i nie będzie opierał związku na rozmowach przez telefon przez większość czasu.

Edytowane przez Lexie
Czas edycji: 2014-04-10 o 12:07
Lexie jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 17:09   #16
falling_rain
Raczkowanie
 
Avatar falling_rain
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 178
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

w sumie dużo osób napisało o autorce "bluszcz", ale ja nie jestem pewna czy tak jest- bo może to po prostu taki typ osoby? taka "przylepka=przytulank a"? są przeciez tacy ludzie.
i ja mysle ze to jest zasadnicza kwestia, no bo jesli taka autorki natura, to lepiej bedzie jesli poszuka sobie "towarzysza przylepkowatosci". a jesli to kompleksy, niska samoocena to nawet zmiana partnera nie pomoze- jedynie praca nad sobą/+ ewentualnie terapia.

Autorko, a jak Ty sama siebie postrzegasz? masz wrażenie, że dajesz dużo a otrzymujesz niewiele? czy może jestes niepewna siebie, i stąd ta ciągła potrzeba bycia zapewnianą o uczuciach drugiej osoby?
pomysl nad tym i odpowiedz (sobie albo nam)
falling_rain jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 18:02   #17
Clemence
Zakorzenienie
 
Avatar Clemence
 
Zarejestrowany: 2008-01
Lokalizacja: Thessaloniki! Greece
Wiadomości: 5 383
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Hibiku Pokaż wiadomość
Ludzie którzy są ważni, też potrafią baaaaardzo baaaardzo zmęczyć, zwłaszcza jak są tak obklejającym bluszczem jak ty. Poszukaj sobie kogoś kto potrafi wytrzymać całe życie przyklejony do drugiej osoby - ale uwierz mi, takich jednostek nie ma wielu, większość prędzej czy później ma dość.
Ja sie z tym nie zgodzę,ze wiekszosc czy nie wiekszosc,czlowiek powinien szukac szczescia a nie na sile budowac w sobie poczucie,ze jest jakims wymyslonym przez feministki bluszczem:/
To,ze ktos ma rozbudowane potrzeby emocjonalne to juz bluszcz?
Niektorym nie pasuje jak sie ludzie spotykaja raz na tydzien i uwazaja takichza dziwakow. Napisala wyraxnie-raz na dwa dni na godzine,to nie jest OGROMNE szalenstwo a moze poczucie ze chce byc w malzenstwie?
Nire wiem co w tym dziwnego.
Rozumiem,ze jak ktos chc3e byc z kims non stop i wszedzie to nienormalne.
Ale czasem spotkac sie na godzine i kims nacieszyc to juz chore. .....

---------- Dopisano o 19:00 ---------- Poprzedni post napisano o 19:00 ----------

Cytat:
Napisane przez falling_rain Pokaż wiadomość
w sumie dużo osób napisało o autorce "bluszcz", ale ja nie jestem pewna czy tak jest- bo może to po prostu taki typ osoby? taka "przylepka=przytulank a"? są przeciez tacy ludzie.
i ja mysle ze to jest zasadnicza kwestia, no bo jesli taka autorki natura, to lepiej bedzie jesli poszuka sobie "towarzysza przylepkowatosci". a jesli to kompleksy, niska samoocena to nawet zmiana partnera nie pomoze- jedynie praca nad sobą/+ ewentualnie terapia.

Autorko, a jak Ty sama siebie postrzegasz? masz wrażenie, że dajesz dużo a otrzymujesz niewiele? czy może jestes niepewna siebie, i stąd ta ciągła potrzeba bycia zapewnianą o uczuciach drugiej osoby?
pomysl nad tym i odpowiedz (sobie albo nam)
Mam podobna opinie

---------- Dopisano o 19:02 ---------- Poprzedni post napisano o 19:00 ----------

Cytat:
Napisane przez Lina9213 Pokaż wiadomość
Robisz z igły widły. Często jak ktoś płacze nie jesteśmy w stanie powiedzieć mu nic więcej niż "nie płacz, będzie dobrze". Tak jak większość uważam, że chyba za wiele wymagałaś od tego pocieszania i jak dla mnie jest to spowodowane tym, że szukasz dziury w całym żeby mieć powód do tego ostatecznego rozstania. Często jest tak, że szukamy w drugiej osobie jakiś wad, czegoś co nas wkurza podświadomie, żeby usprawiedliwić wybór którego już dokonaliśmy, ale jeszcze tego nie wiemy. Wiem, że to może masło maślane, ale mam nadzieje, że zrozumiesz.
Przepraszam ale zalezy jakijest powod tego placzu..
Jestem w zwiazku to staram sie trafic u kogos w taki punkt aby jak najkrocej ktos byl smutny.
No to faktycznie,ciekawe jak pozbierac problemy zycia codziennego skoro w byle płaczu nie potrafi sie kogos podniesc...
__________________
>
and I'm like... and I'm like... and I'm like...


'But know this...I'm only judged by one Power, and I serve HIM.. !

<3
Clemence jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 18:20   #18
leniwca
Zakorzenienie
 
Avatar leniwca
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 5 853
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Miesięczny okres próbny w związku? Wy tak serio
__________________
samica leniwca
_______________________
*projekt denko.
*o włosy dbam i zapuszczam!
leniwca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 18:20   #19
_ema_
Zakorzenienie
 
Avatar _ema_
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 8 980
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Ja sie z tym nie zgodzę,ze wiekszosc czy nie wiekszosc,czlowiek powinien szukac szczescia a nie na sile budowac w sobie poczucie,ze jest jakims wymyslonym przez feministki bluszczem:/
To,ze ktos ma rozbudowane potrzeby emocjonalne to juz bluszcz?
Niektorym nie pasuje jak sie ludzie spotykaja raz na tydzien i uwazaja takichza dziwakow. Napisala wyraxnie-raz na dwa dni na godzine,to nie jest OGROMNE szalenstwo a moze poczucie ze chce byc w malzenstwie?
Nire wiem co w tym dziwnego.
Rozumiem,ze jak ktos chc3e byc z kims non stop i wszedzie to nienormalne.
Ale czasem spotkac sie na godzine i kims nacieszyc to juz chore. .....
Zgadzam się
Wyrobiło się w kobietach jakieś dziwne poczucie jakie powinny być. A jak nie są, to już patologia, trzeba się na siłę zmieniać zmuszać. Niczego nie wolno chcieć, niczego wymagać, każda ma obowiązek być niezależna, nowoczesna, nie potrzebować nikogo i niczego. A jak nie umie? To bluszcz. Dziewczyna nie przegina, nie chce zabrać mu całego wolnego czasu,a jedynie wymaga więcej uwagi. Nie można zmuszać jej do zmieniania się na siłę, bo nic dobrego to nie przyniesie.
__________________
Cytat:
Napisane przez mpt Pokaż wiadomość
CSI Wizaż, proszę przyjechać na wątek!
_ema_ jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-04-10, 20:48   #20
5000 miles
Przyczajenie
 
Avatar 5000 miles
 
Zarejestrowany: 2014-04
Wiadomości: 5
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Ja mam podobnie jak ty, też potrzebuję dużo uczucia... Ale to ponoć nienormalne.

Edytowane przez 5000 miles
Czas edycji: 2014-04-10 o 21:16
5000 miles jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 21:18   #21
l3mon
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 12
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez falling_rain Pokaż wiadomość
w sumie dużo osób napisało o autorce "bluszcz", ale ja nie jestem pewna czy tak jest- bo może to po prostu taki typ osoby? taka "przylepka=przytulank a"? są przeciez tacy ludzie.
i ja mysle ze to jest zasadnicza kwestia, no bo jesli taka autorki natura, to lepiej bedzie jesli poszuka sobie "towarzysza przylepkowatosci". a jesli to kompleksy, niska samoocena to nawet zmiana partnera nie pomoze- jedynie praca nad sobą/+ ewentualnie terapia.

Autorko, a jak Ty sama siebie postrzegasz? masz wrażenie, że dajesz dużo a otrzymujesz niewiele? czy może jestes niepewna siebie, i stąd ta ciągła potrzeba bycia zapewnianą o uczuciach drugiej osoby?
pomysl nad tym i odpowiedz (sobie albo nam)
Napisane przez falling_rain Pokaż wiadomość
w sumie dużo osób napisało o autorce "bluszcz", ale ja nie jestem pewna czy tak jest- bo może to po prostu taki typ osoby? taka "przylepka=przytulank a"? są przeciez tacy ludzie.
i ja mysle ze to jest zasadnicza kwestia, no bo jesli taka autorki natura, to lepiej bedzie jesli poszuka sobie "towarzysza przylepkowatosci". a jesli to kompleksy, niska samoocena to nawet zmiana partnera nie pomoze- jedynie praca nad sobą/+ ewentualnie terapia.

Po pierwsze, to na początku związku widywaliśmy się baaardzo często, prawie codziennie. Później wymyślił sobie o swoich pasjach i potrzebach, a ja byłam przyzwyczajona do częstych spotkań.
Po drugie, to dużo osób mówi mi, że mam za duże wymagania i jestem niedojrzała, oczekuję zbyt wiele i nie mam własnego życia chyba, skoro chcę dużo czasu spędzać z facetem...
Po trzecie, hm. Rozstaliśmy się m.in. dlatego, że on uważał, że daję za mało od siebie, wciąż czekam na jego gest, jego adorację, jego propozycję, a sama nic nie zaczynam. W sumie, tak pewnie było. Teraz, w trakcie tego "okresu próbnego" staram się częściej wychodzić z inicjatywą, pisać, dzwonić. Chociaż ja nie mam poczucia, że dawałam mało od siebie, dla mnie dać komuś miłość i swój czas, to już dużo.
l3mon jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 21:49   #22
leniwca
Zakorzenienie
 
Avatar leniwca
 
Zarejestrowany: 2012-01
Wiadomości: 5 853
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez l3mon Pokaż wiadomość
Po trzecie, hm. Rozstaliśmy się m.in. dlatego, że on uważał, że daję za mało od siebie, wciąż czekam na jego gest, jego adorację, jego propozycję, a sama nic nie zaczynam. W sumie, tak pewnie było. Teraz, w trakcie tego "okresu próbnego" staram się częściej wychodzić z inicjatywą, pisać, dzwonić. Chociaż ja nie mam poczucia, że dawałam mało od siebie, dla mnie dać komuś miłość i swój czas, to już dużo.
Jakaś ty hojna.
Moim zdaniem za dużo wymagasz, a za mało dajesz od siebie. Facet ma za tobą latać, adorować, przytulać, a ty w zamian łaskawie po prostu będziesz, poświęcisz mu chwilę swojego życia i dasz się poadorować. No nic tylko brać się za ciebie.
__________________
samica leniwca
_______________________
*projekt denko.
*o włosy dbam i zapuszczam!
leniwca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 22:02   #23
l3mon
Przyczajenie
 
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 12
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

No właśnie, teraz się staram zmieniać.
I tu jest pytanie. Skoro zaraz po rozpoczęciu okresu próbnego, przez pierwszy tydzień on pisał, dzwonił, chciał się widywać niemal codziennie, wciąż przytulał i całował, mówił, że jestem piękna, a teraz - w drugim tygodniu - ja więcej piszę, dzwonię, on nie wychodzi z inicjatywą spotkania, nie widzieliśmy się od 3 dni... Ale jak było spotkanie to wciąż było fajnie, zabawnie, przytulał mnie, to znaczy, że mu nie zależy w sumie? A ten początek, to było takie BUM?
Bo czytam Internety i takie zachowania są w dziale "nie zależy mu."
l3mon jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-10, 22:09   #24
Lina9213
Rozeznanie
 
Avatar Lina9213
 
Zarejestrowany: 2012-06
Wiadomości: 742
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez Clemence Pokaż wiadomość
Przepraszam ale zalezy jakijest powod tego placzu..
Jestem w zwiazku to staram sie trafic u kogos w taki punkt aby jak najkrocej ktos byl smutny.
No to faktycznie,ciekawe jak pozbierac problemy zycia codziennego skoro w byle płaczu nie potrafi sie kogos podniesc...

Napisała, że pokłóciła się z bliską osobą i m.in. dlatego było jej smutno. Można próbować trafić w punkt, ale on nie rozwiąże jej problemów przez telefon - może ją wtedy wesprzeć tylko mentalnie. Jak dla mnie rozmowa, próba pocieszenia jest takim wsparciem więc czego więcej oczekiwać - nie słyszałyśmy co jeszcze mówił.

Ostatnie zdanie jest sprzeczne z pierwszym, najpierw mówisz zależy jaki jest powód płaczu (sugerując, że mogło to być coś poważnego bo napisałam, że robi z igły widły) a później nazywasz go "byle płaczem".
Lina9213 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2014-04-11, 12:58   #25
carpediem
Rozeznanie
 
Avatar carpediem
 
Zarejestrowany: 2007-05
Wiadomości: 937
Dot.: co byście zrobiły na moim miejscu?

Cytat:
Napisane przez l3mon Pokaż wiadomość
No właśnie, teraz się staram zmieniać.
I tu jest pytanie. Skoro zaraz po rozpoczęciu okresu próbnego, przez pierwszy tydzień on pisał, dzwonił, chciał się widywać niemal codziennie, wciąż przytulał i całował, mówił, że jestem piękna, a teraz - w drugim tygodniu - ja więcej piszę, dzwonię, on nie wychodzi z inicjatywą spotkania, nie widzieliśmy się od 3 dni... Ale jak było spotkanie to wciąż było fajnie, zabawnie, przytulał mnie, to znaczy, że mu nie zależy w sumie? A ten początek, to było takie BUM?
Bo czytam Internety i takie zachowania są w dziale "nie zależy mu."
Może chce sprawdzić czy Ty zaczniesz wychodzić z inicjatywą, czy Tobie też zależy jak jemu? Skoro podczas spotkań było dobrze, nie wygląda to na "nie zależy mu". Gdyby mu nie zależało, to szukałby wymówek na randki, nie interesowałby się tym co u Ciebie, nie przytulał. Przynajmniej ja tak to widzę. Może zmęczyło go to, że jedynie on dzwoni i proponuje spotkania, chciał zaczekać czy Twoje zaangażowanie jest takie samo.
carpediem jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-04-11 13:58:41


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 13:24.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.