zranił mnie... jestem beznadziejna

[ilka20]

zaczęło się inaczej poznałam go w... sklepie nie mogłam dosięgnąć do kawy z wyższej półki i wtedy pojawił się on, zobaczyłam go ale nie było efektu wow !

[201607111028]

Napisane przez ilka20

zaczęło się inaczej poznałam go w... sklepie nie mogłam dosięgnąć do kawy z wyższej półki i wtedy pojawił się on, zobaczyłam go ale nie było efektu wow ! był zwyczajny przedstawił się ja też i rozeszliśmy się potem znalazł mnie Facebook pisaliśmy przez chwilę ale mnie nie bawią te wirtualne znajomości, dałam mu szansę po 3 miesiącach... pierwsza randka była cudowna zakochałam się... wydawało mi się że on też zaczęliśmy się spotykać już podczas pisania na portalu przyznał że nie ma prawa jazdy bo miał wpadek w którym brało udział dziecko że po 8 latach związku zostawiła go kobieta... postanowiłam że nie będę go skreślać wbrew własnym przeczuciom... przez pierwsze 3 miesiące było super nie pozwoliłam mu cierpieć codziennie rano dzwonił żeby powiedzieć jak mocno mnie kocha zaufałam mu i tak w wieku 26 lat pomyślałam że mam kogoś na stałe, był moim pierwszym mężczyzną i to dosłownie czekałam z sexem tak długo bo bałam się że ktoś potraktuje mnie jak zabawkę... wszystko było super aż do momentu w którym okłamał mnie że jedzie do kumpla bo urodziło mu się dziecko a pojechał na Woodstock... myślał że się nie domyślę był bardzo zdziwiony gdy zapytałam jak się bawił i tak to zostawiłam pomyślałam że może potrzebował wypadu z kumplami ale już czułam że coś jest nie tak... wiem że ma kolege który traktuje kobiety potwornie wiem że on mu coś nagadał... potem od jego znajomej dowiedziałam się że nadal ćpa i prawdopodobnie jest bezpłodny to że mi tego nie powiedział też wybaczyłam kochałam go on mi powtarzał że chce ze mną iść przez życie... a pewnego dnia po prostu uznał że on potrzebuje czasu i przestał się odzywać próbowałam do niego dotrzeć to nic nie dało minęło 2 a ja nadal go kocham tęsknię czy to minie ? nienawidzę siebie samej za to co czuję... czy mam prawo mieć nadzieję

Nadzieję na to, że wróci, czy na to, że Ci przejdzie?

[ilka20]

w sumie na jedno i drugie... chociaż nie zaufałabym mu 2 raz

[201607111028]

Napisane przez ilka20

w sumie na jedno i drugie... chociaż nie zaufałabym mu 2 raz

Prawidłowe podejście.
To minie, zobaczysz.

[ilka20]

od miesięcy żyję nadzieją że zapomnę... bałam się że będę zabawką chciałabym żeby było inaczej ale coraz boleśniej dociera do mnie że właśnie tym dla niego byłam

[normalnyFacet]

Nie bądź głupia i naiwna olej to bo stać Cię na kogoś lepszego.

[ilka20]

codziennie staram się olewać... ale to nie takie proste kiedy to rozrywa cię od środka

[Fortuna1]

Masakra, po co się wiązać z kłamcą?

[201607111028]

Napisane przez ilka20

codziennie staram się olewać... ale to nie takie proste kiedy to rozrywa cię od środka

Minęły dwa miesiące, tak? Napisałaś "minęło 2". To jeszcze wcześnie, dasz radę, to naprawdę kiedyś minie. Uwolniłaś się od przebrzydłego typa, uwierz, to wyjdzie Ci na dobre.

[ilka20]

Napisane przez Fortuna1

Masakra, po co się wiązać z kłamcą?

od jakiegoś czasu utwierdzam się w przekonaniu że miłość nie ma sensu... a uczucia są po za kontrolą, ja nie chcę się z nim wiązać on już nie wróci przestałam dla niego istnieć ja chcę zapomnieć... chyba nie będę w stanie już nikomu zaufać

[AlaZala]

Ja bym postarała się zmienić swoje podejście do relacji z innymi ludźmi. Najpierw piszesz tak, jak gdybyś to Ty zawsze rozdawała karty - "dałam mu szansę po 3 miesiącach", "nie będę go skreślać", "nie pozwoliłam mu cierpieć"... Te zwroty wydają się wskazywać na mało podmiotowe traktowanie drugiego człowieka...

A na koniec nagle pokazujesz bardziej "ludzkie" oblicze - osoby, która sama kocha i tęskni, a sama jest traktowana przedmiotowo. Czy to "ludzkie" oblicze było też widoczne dla niego wcześniej, czy raczej byłaś osobą rozgrywającą, tak jak to opisałaś?

[Minna]

Napisane przez ilka20

od jakiegoś czasu utwierdzam się w przekonaniu że miłość nie ma sensu... a uczucia są po za kontrolą, ja nie chcę się z nim wiązać on już nie wróci przestałam dla niego istnieć ja chcę zapomnieć... chyba nie będę w stanie już nikomu zaufać

Nie dramatyzuj. To, że go nie ma to akurat na plus. Przejdzie Ci i jeszcze inaczej spojrzysz na wszystko.

[ilka20]

tak 2 miesiące... teraz jest do bani moją głupotą był fakt że byłam w stanie dla niego przepłynąć ocean... on nie przeskoczyłby dla mnie nawet kałuży

[201607111028]

Napisane przez ilka20

tak 2 miesiące... teraz jest do bani moją głupotą był fakt że byłam w stanie dla niego przepłynąć ocean... on nie przeskoczyłby dla mnie nawet kałuży

Już nie przesadzaj z tymi wzniosłymi metaforami, bo brzmi to nieco zabawnie :P Za bardzo się wkręcasz.
Minie, uwierz, minie. Naprawdę, jesteś w dobrej sytuacji, bo się od niego uwolniłaś.

[ilka20]

Napisane przez AlaZala

Ja bym postarała się zmienić swoje podejście do relacji z innymi ludźmi. Najpierw piszesz tak, jak gdybyś to Ty zawsze rozdawała karty - "dałam mu szansę po 3 miesiącach", "nie będę go skreślać", "nie pozwoliłam mu cierpieć"... Te zwroty wydają się wskazywać na mało podmiotowe traktowanie drugiego człowieka...

A na koniec nagle pokazujesz bardziej "ludzkie" oblicze - osoby, która sama kocha i tęskni, a sama jest traktowana przedmiotowo. Czy to "ludzkie" oblicze było też widoczne dla niego wcześniej, czy raczej byłaś osobą rozgrywającą, tak jak to opisałaś?

właśnie może gdybym potrafiła przedmiotowo ludzi sama bym tak nie została potraktowana... nie liczyło się to co ja czuję ja byłam wyrozumiała i wspierająca

---------- Dopisano o 16:03 ---------- Poprzedni post napisano o 16:00 ----------

Napisane przez carolina662

Już nie przesadzaj z tymi wzniosłymi metaforami, bo brzmi to nieco zabawnie :P Za bardzo się wkręcasz.
Minie, uwierz, minie. Naprawdę, jesteś w dobrej sytuacji, bo się od niego uwolniłaś.

w sumie racja

[_Matilde_]

Powinnaś się cieszyć że się w końcu odczepił

[madana]

Napisane przez ilka20

właśnie może gdybym potrafiła przedmiotowo ludzi sama bym tak nie została potraktowana... nie liczyło się to co ja czuję ja byłam wyrozumiała i wspierająca

- nie, wystarczyłoby lubić samą siebie (i nie chodzi o żadną zarozumiałość,pychę), uważać, ze jeśli jest się dla siebie dobrą, to wtedy nie pozwala się na złe traktowanie- i uważać, ze związek tworzą DWIE osoby, które się starają , a nie jedna, która wspiera, jest wyrozumiała itp.
Jak dla mnie - jak wykorzystasz to, co złego Ci,ę spotkało, jako życiową lekcję, nie powtórzysz czegoś takiego.

Pomijam, że naprawdę nieważne, jak starałabyś się, ale nie wiem, jak można oczekiwać, ze coś sensownego wyjdzie, gdy wybrankiem jest ktoś taki, kto ćpa, ma tyle nieułożonego swojego życia, kłamie- tym bardziej, ze olałaś to, co masz w sobie, bo napisałaś , że jak dowiedziałaś się paru rzeczy o nim, to

.. postanowiłam że nie będę go skreślać wbrew własnym przeczuciom...

- ja akurat bardzo wierzę takim swoim przeczuciom i nie raz, nie dwa przekonałam się o tym,że to dobra rzecz, gdy ma się takie przeczucie.

[AlaZala]

Napisane przez ilka20

właśnie może gdybym potrafiła przedmiotowo ludzi sama bym tak nie została potraktowana... nie liczyło się to co ja czuję ja byłam wyrozumiała i wspierająca

A to nieprawda. Ludzie traktujący przedmiotowo innych zawsze ostatecznie też tak zostaną potraktowani. Więc na pewno nie radzę Ci uczyć się tego.

Ale gdybym ja usłyszała od chłopaka, że on mi "dał szansę" lub gdybym dowiedziała się, że tak mówi o mnie innym, to podziękowałabym mu za dalszą współpracę.

[ilka20]

Napisane przez AlaZala

A to nieprawda. Ludzie traktujący przedmiotowo innych zawsze ostatecznie też tak zostaną potraktowani. Więc na pewno nie radzę Ci uczyć się tego.

Ale gdybym ja usłyszała od chłopaka, że on mi "dał szansę" lub gdybym dowiedziała się, że tak mówi o mnie innym, to podziękowałabym mu za dalszą współpracę.

to chyba logiczne że nie stanęłam przed nim mówiąc- jesteś beznadziejny daję ci szansę- tą szansą był nasz związek moje zaufanie...

[normalnyFacet]

Dziwne dla mnie jest to, że jego wygodę w tym związku przekładasz nad swoje szczęście...

[ilka20]

Napisane przez normalnyFacet

Dziwne dla mnie jest to, że jego wygodę w tym związku przekładasz nad swoje szczęście...

kocham go

[201607111028]

Wbrew temu, co nieraz mówią - nie kocha się za nic.

[madana]

Napisane przez carolina662

Wbrew temu, co nieraz mówią - nie kocha się za nic.

- zgadzam się; to "kocham po prostu" łączę z miłością do dziecka- po prostu jest, moej dziecko i je kocham, ale miłość do mężczyzny zawsze łączyłam z "kocham, bo...".

I chciałabym wiedzieć za co i dlaczego kocha tego opisanego pana, bo mogę zrozumieć zauroczenie/fizyczne podobanie się, ale nie dobrą i przynoszącą dobro miłość do kogoś.

[Merys]

Napisane przez madana

- zgadzam się; to "kocham po prostu" łączę z miłością do dziecka- po prostu jest, moej dziecko i je kocham, ale miłość do mężczyzny zawsze łączyłam z "kocham, bo...".

I chciałabym wiedzieć za co i dlaczego kocha tego opisanego pana, bo mogę zrozumieć zauroczenie/fizyczne podobanie się, ale nie dobrą i przynoszącą dobro miłość do kogoś.

Mam podobne odczucie, trochę to wygląda tak, że on taki biedny pokrzywdzony przez los, trzeba się nim zaopiekować. Tak naprawdę Twoim problemem jest to, że niczego od niego nie wymagałaś, traktowałaś go jak jajko, on nabroił Ty przymykałaś na to oko. Nawet teraz wcisnąłby Ci byle jaką bajeczkę, a wróciłabyś do niego w podskokach i nie dlatego że go kochasz, ale dlatego że masz strasznie niskie poczucie własnej wartości i godności. Naprawdę, popracuj nad sobą, żeby w przyszłości nie popełnić tego samego błędu co teraz. Musisz nauczyć się wymagać i nie możesz pozwolić nikomu żeby Cię tak traktował.

[ilka20]

Napisane przez Merys

Mam podobne odczucie, trochę to wygląda tak, że on taki biedny pokrzywdzony przez los, trzeba się nim zaopiekować. Tak naprawdę Twoim problemem jest to, że niczego od niego nie wymagałaś, traktowałaś go jak jajko, on nabroił Ty przymykałaś na to oko. Nawet teraz wcisnąłby Ci byle jaką bajeczkę, a wróciłabyś do niego w podskokach i nie dlatego że go kochasz, ale dlatego że masz strasznie niskie poczucie własnej wartości i godności. Naprawdę, popracuj nad sobą, żeby w przyszłości nie popełnić tego samego błędu co teraz. Musisz nauczyć się wymagać i nie możesz pozwolić nikomu żeby Cię tak traktował.

nie kochanie nie mogłabym z nim być ani w tej chwili ani później jak już wspomniałam na początku nie potrafiłabym mu zaufać, zbyt dużo łez wylałam... ja chcę zapomnieć... i to fakt w związek wchodzę na 100% i potrafię się wtedy wyzbyć własnej dumy dla kogoś kogo kocham ale to nie wynika z niskiego poczucia własnej wartości... nie zrozumiesz mnie bo nikt cię nie zraniła w ten sposób.... i nikomu innemu nie pozwoliłabym się tak potraktować... eee to chyba nie ma sensu totalnie nie rozumiesz

[201607111028]

Napisane przez ilka20

nie kochanie nie mogłabym z nim być ani w tej chwili ani później jak już wspomniałam na początku nie potrafiłabym mu zaufać, zbyt dużo łez wylałam... ja chcę zapomnieć... i to fakt w związek wchodzę na 100% i potrafię się wtedy wyzbyć własnej dumy dla kogoś kogo kocham ale to nie wynika z niskiego poczucia własnej wartości... nie zrozumiesz mnie bo nikt cię nie zraniła w ten sposób.... i nikomu innemu nie pozwoliłabym się tak potraktować... eee to chyba nie ma sensu totalnie nie rozumiesz

Więc z czego to wynika? Lubisz być źle traktowana?

[Merys]

Napisane przez ilka20

nie kochanie nie mogłabym z nim być ani w tej chwili ani później jak już wspomniałam na początku nie potrafiłabym mu zaufać, zbyt dużo łez wylałam... ja chcę zapomnieć... i to fakt w związek wchodzę na 100% i potrafię się wtedy wyzbyć własnej dumy dla kogoś kogo kocham ale to nie wynika z niskiego poczucia własnej wartości... nie zrozumiesz mnie bo nikt cię nie zraniła w ten sposób.... i nikomu innemu nie pozwoliłabym się tak potraktować... eee to chyba nie ma sensu totalnie nie rozumiesz

Więc, powiedz mi z czego to wynika? Bo żeby móc stworzyć coś fajnego trzeba wymagać, stawiać granicę, skupiać się na czynach, a nie słowach, pracować wspólnie nad związkiem. I tak można znaleźć fajnego faceta, zamiast tkwić w związku z dupkiem i liczyć, że on doceni Twoje dobre serduszko. Ty nie masz wyzbywać się swojej dumy, bo niby w imię czego masz to robić. Nie jesteś w związku za karę, że masz rezygnować z siebie i siedzieć jak mysz pod miotłą byle misia nie urazić.

[ilka20]

Napisane przez madana

- zgadzam się; to "kocham po prostu" łączę z miłością do dziecka- po prostu jest, moej dziecko i je kocham, ale miłość do mężczyzny zawsze łączyłam z "kocham, bo...".

I chciałabym wiedzieć za co i dlaczego kocha tego opisanego pana, bo mogę zrozumieć zauroczenie/fizyczne podobanie się, ale nie dobrą i przynoszącą dobro miłość do kogoś.

nie da się kochać za nic bo mimo wszystko przez prawie rok byłam szczęśliwa... on potrafił być cudowny, w takich najprostszych gestach... całując moją dłoń bez okazji... czoło kiedy coś nas rozbawiło, patrząc prosto w oczy z taką niesamowitą czułością... dzwoniąc w środku nocy żeby powiedzieć że kocha... było milion sytuacji i chwil które utwierdzały mnie w przekonaniu że warto walczyć... i nie chodziło tu o fizyczność oboje jesteśmy przeciętni nie wyróżniamy się z tłumu ale ja czułam się przy nim piękna... po prostu dopadła go przeszłość pogubił się

[Fleur_D]

[QUOTE=ilka20;48876504przy znał że nie ma prawa jazdy bo miał wpadek w którym brało udział dziecko [/QUOTE]
W tym właśnie momencie powinnaś uciekać. W Polsce, żeby stracić na dłużej prawo jazdy, trzeba spowodować (tak, spowodować, nie mieć) poważny wypadek, w którym ktoś musi ponieść ciężkie obrażenia. A takie wypadki nie biorą się z lekkiego nagięcia przepisów.

Potem było już tylko gorzej. Jedno kłamstwo, kolejne, następne... aż wreszcie to on miał dość ciebie, a nie ty jego. Dlaczego tak siebie nie lubisz?

[ilka20]

Napisane przez carolina662

Więc z czego to wynika? Lubisz być źle traktowana?

nigdy nie ma tak że związek jest na 100 % idealny... i nigdy nie wspominałam że byłam źle traktowana... oszukał mnie, okłamał
i zranił chce zapomnieć