|
Notka |
|
Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności. |
![]() |
|
Narzędzia |
![]() |
#1 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 5
|
(chyba) toksyczny związek, pomocy!
Cześć dziewczyny!
Rzadko radzę się na forach ale potrzebuje, żeby ktoś obiektywnie pomógł mi ocenić sytuację. Wybaczcie, że tak to rozwlekę, jednak chcę dobrze nakreślić sytuację. Jestem studentką, studiuje dziennie, jeszcze nie pracuje. Mam 22 lata, on 26. Poznałam go 8 miesięcy temu. Na początku było cudownie jak to zwykle bywa. Ale dla mnie to było coś wyjątkowego, pierwszy raz tak dobrze dogadywałam się z mężczyzną, rozmawialiśmy o wszystkim, mamy ten sam gust, zawsze wspaniale spędzaliśmy czas. Był BARDZO zaangażowany, ciągle mnie czymś zaskakiwał. Zawsze był taki szarmancki i czarujący. Nie kłóciliśmy się, wiadomo były zgrzyty jednak uważaliśmy, że szkoda czasu na awantury, zwłaszcza, że mieszkamy w innych miastach. Zawsze znajdywaliśmy porozumienie. Jednak z jego strony czasem wszystkiego było mniej. Byłam wcześniej w dłuższym związku więc myślałam, że taka kolej rzeczy, że wszystko się stabilizuje. Nigdy nie wymuszałam na nim wyznań, prosiłam, żeby powiedział mi to dopiero kiedy naprawdę to poczuje, żeby nie mylił zakochania z miłością. Po czasie, pierwszy powiedział, że kocha. Zaufałam mu bo odwzajemniam to uczucie. Na przełomie lutego/marca zaczęły się u niego problemy rodzinne, natłok pracy, zaczął się oddalać. Przestał praktycznie całkiem mówić, że kocha, przestał być czuły. Nigdy nie naciskałam na niego, myślałam, że to wina problemów, dawałam wsparcie kiedy tego potrzebował, mimo, że zeszłam na dalszy plan. Starałam się zrozumieć. Zaczął być czasami taki zimny i jakby odległy, mimo, że codziennie dzwonił, pisał, spotykaliśmy się. Ale widywaliśmy się krócej niż wcześniej, już nie chciał spędzać tak ze mną czasu. Zwykle szybki obiad albo chwilę u mnie posiedzieliśmy. Wcześniej chodziliśmy na spacery, wieczorem gdzieś wyskoczyliśmy czy w weekend spędzaliśmy dzień za miastem, okazywał mi uczucia, był kochany. Było mi coraz bardziej przykro, że tak się ode mnie oddala, często płakałam przez niego, on chyba nawet nie zdaje sobie sprawy jak mnie krzywdził. Zaczął więcej czasu spędzać z rodziną, prawie nie potrzebował mnie widywać. Na początku kwietnia poszliśmy na obiad, odwiózł mnie do domu. Znowu był taki nieswój. Zapytałam go o co chodzi, poprosiłam, żeby był szczery. Złapał mnie za rękę i powiedział, że ostatnio się zastanawia nad nami, że nie wie co do mnie czuje. Stanęło mi wtedy serce, wysłuchałam co ma mi do powiedzenia, że potrzebuje czasu. Byłam wtedy spokojna ale po chwili po prostu wybiegłam z samochodu bo nie byłam w stanie tego znieść w tamtej chwili, emocje zrobiły swoje. Płakałam cały dzień, wyłączyłam telefon. Przyjechał w nocy niezapowiedzianie, wszedł do mieszkania i długo tulił, łapał moją rękę, leżał ze mną w łóżku, przepraszał. Wyciągnął mnie na miasto, chciał pocieszyć. Myślałam, że zmienił zdanie, tymczasem on ciągle utrzymywał, że potrzebuje czasu, że ma zły okres teraz, że nie wie co do mnie czuje i czy się nie wypalił. Pękało mi serce bo ja kocham... Odwiózł mnie do domu. Nie odzywałam się więc do niego, na następny dzień sam zadzwonił i rozmawialiśmy. Wieczorem przyjechał, bo go prosiłam i znowu rozmawialiśmy. Płakałam. Jednak do niczego nowego nie doszło. Na następny dzień znowu sam zadzwonił, najpierw mówi, że nie wie co będzie, ale że jestem kimś ważnym dla niego. Pierwszy raz mi to powiedział wprost. Kiedy zadzwonił za parę godzin powiedział, że chce spróbować, że chce się spotkać bo musimy porozmawiać, bo coś się musi zmienić. Na następny dzień spotkaliśmy się, mówił, że kocha i że przeprasza, żebym mu wybaczyła, że chce żebyśmy zamieszkali razem, ale muszę znaleźć pracę bo chce, żeby nam niczego nie brakowało. On przywiązuje wagę do spraw materialnych. Powiedziałam mu, że chce tego wszystkiego, że znajdę pracę, sama tego chce w zasadzie bo chce odciążyć rodziców, powoli wejść w samodzielność. I tego dnia było cudownie. Jednak znowu zaczął się oddalać, był taki obojętny. Jednego dnia napisałam mu sms, że mam dosyć starania się za dwoje i nie chciałam z nim tego dnia rozmawiać. W końcu odebrałam telefon i on był cudowny, radosny jak zawsze. Zrobiło mi się ciepło na sercu, że w końcu coś do niego doszło. Ale później znowu.. nie miał dla mnie wcale czasu, spędził weekend z rodziną zamiast ze mną mimo, że długo się nie widzieliśmy. Na dodatek miałam wtedy problem rodzinny i chciałam, żeby do mnie przyjechał bo go potrzebowałam, on to zignorował i wybrał rodzinę. Nawet nie powiedział, że tęskni, nic. Tylko, że może kiedy indziej się zobaczymy. I tak w kółko. Niby pisał zawsze na dobranoc, dzwonił. A kiedy się widzieliśmy to raz sopel lodu, a raz jak dobry kolega, nic więcej. Nie przytulał mnie, nie całował. Przestaliśmy się nawet kochać ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Źle mi z tym, że tak zrobiłam, ale chciałam z nim porozmawiać, wyjaśnić, inaczej to załatwić, a on ciągle nie miał czasu, ciągle mnie czymś zwodził ![]() Czuję, że on się jeszcze odezwie, chciał czasu na przemyślenia to sobie go po prostu wziął, raczej nie jest człowiekiem, który w ten sposób zakończyłby znajomość. Nie skasował naszych zdjęć z Internetu. Nie wiem czy to moja wina tej całej sytuacji, zawsze go wspierałam, nie obrażałam się, byłam wyrozumiała, zawsze mu pomogłam, byłam kiedy potrzebował. Nigdy go nie osaczałam. Ale w końcu po prostu nie wytrzymałam tego, że ja jestem dla niego, a jego wcale nie ma dla mnie ![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#2 | ||
sissy that walk
Zarejestrowany: 2010-08
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 10 668
|
Dot.: (chyba) toksyczny związek, pomocy!
Cytat:
Czasem tak się dzieje, nie da się przewidzieć czy z początkowego etapu związku rozwinie się coś więcej, czy też relacja zdechnie. On się zachowuje po prostu nie fair - zwodzi Cię, mówi co mu ślina akurat na język przyniesie, nie patrzy w ogóle na Twoje uczucia. I Ty też robisz błąd, bo pod płaszczykiem "nie naciskam na niego" dajesz sobą po prostu sterować. Pozbyłaś się jakichkolwiek wymagań, dlatego tak Cię zwodzi. Zakończenie tej relacji było bardzo dobrym posunięciem z Twojej strony. Zresztą jak widzisz widocznie było mu to na rękę, skoro się nie odzywa. Przykro mi że Cię tak potraktował, ale dobrze, że w końcu dałaś sobie spokój. Ileż można czekać aż ktoś się określi? Niektórzy potrafią tak lawirować kilka lat i tylko marnują czas. Nie jesteś ciuchem z Zalando, żeby brać, zwracać, brać, zwracać i brać.
__________________
Cytat:
|
||
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#3 |
on tired little feet
Zarejestrowany: 2014-06
Wiadomości: 6 200
|
Dot.: (chyba) toksyczny związek, pomocy!
Wystarczyło przeczytać do pierwszego "nie wiem co czuje" żeby już wiedzieć co to za typ. A więc: nie, on Cię nie kocha. Czuje jakiś sentyment i dlatego nie potrafi się odciąć kompletnie. Ale nie kocha Cię. Daj sobie spokój.
__________________
I saw it first!’ squeaked Sniff, ‘I must choose a name for it. Wouldn’t it be fun to call it Sniff? That’s so short and sweet. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#4 |
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2016-04
Wiadomości: 1 700
|
Dot.: (chyba) toksyczny związek, pomocy!
Dziewczyno... Ty lepiej powiedz jak to wytrzymałaś...
Niestety dużo jest takich niezdecydowanych manipulantów, na szczęście teraz możesz odbudować swój spokój i stabilność. Wykorzystaj ten czas na wzmocnienie siebie ![]() ![]() A tego palanta nawet nie żałuj. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 5
|
Dot.: (chyba) toksyczny związek, pomocy!
Dziękuje dziewczyny! I za to, że chciało Wam się to przeczytać
![]() Potrzebowałam czyjejś rady, robiłam sobie nadzieję myśląc, że to może przez te problemy mnie tak traktuje, bo przecież niby dzwonił i znalazł godzinę w tygodniu dla mnie.. ![]() ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-05
Wiadomości: 254
|
Dot.: (chyba) toksyczny związek, pomocy!
Dobrze zrobiłaś, że zakończyłaś ten związek. Szkoda tylko, że tak późno.
Koleś nie poważnie cię traktował, a te jego problemy rodzinne mogły być wymyślone. Z tego co napisałaś to wyszło, że wszystko i wszyscy byli przed tobą w jego hierarchii a ty na końcu.
__________________
![]() ![]() ![]() 15.11.2014 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 5
|
Dot.: (chyba) toksyczny związek, pomocy!
dziękuje!
Zależało mi na nim cały czas, dlatego to znosiłam, miałam nadzieję, że w końcu będzie jak dawniej. Problemy miał naprawdę, byłam świadkiem tego i dlatego mu wierzyłam, i myślałam, że przez to wszystko po prostu się pogubił. Staram się już siebie nie zwodzić, nie myśleć o tym, że on zechce wrócić, że coś do niego dojdzie ![]() ![]() |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 05:06.