Która z Was pali?

[Helena]

Przyznaję się pierwsza
Życie przewróciło mi się do góry nogami

[sarenka]

Nigdy nie paliłam - to znaczy raz i na tym koniec.

[Camilla]

Paliłam przez 5 lat. W zeszłym roku rzuciłam, zrobiłam to ze względu na mojego chłopaka. Waga niestety poszła w góre na szczęście nie za dużo bo jakieś 3/4 kg.
Ale przyznam się że od czasu do czasu zdaża mi się zapalić jednego na 2 tygodnie....W sytuacjach stresowych.
Niestety większość moich znajomych pali nałogowo.

[Estella]

Ja tez nie pale,wypalilam w sumie moze z 5 papierosow i wogole mnie to nie ciagnie(tamte wypalilam po %).
Moj chlopak czasem pali,ale przy mnie nie-uwaza ze jesli ja nie pale to nie bedzie mnie trul,zreszta wg niego glupio by bylo sie calowac.

[Szarada]

Paliłam kilka lat, dość dużo, po paczce dziennie. Rzuciłam 7 lat temu.

[paula78]

ja popalam na imprezie z moja przyjaciółką (niestety bardzo rzadko sie spotykamy),nigdy nie paliłam czynnie tylko bierni -rodzice palą jak smoki.
u mnie w domu sie nie pali ze względu na dziecko i firanki
pzdr.
paula

[koko]

ja kiedyś paliłam w liceum, przez rok, może dwa.ale bez specjalnego zaangażowania.ale teraz już nie.i jestem wielką przeciwniczką palenia.tzn.nikomu nie prawię kazań, bo to nie moja sprawa czy ktoś pali, czy nie, ale organicznie wprost nie cierpię dymu papierosowego i tępię palaczy w swoim otoczeniu.jestem bezwzględna-nie pozwalam palić w swoim towrzystwie.naprawdę jeśli chodzi o to, jestem groźna.to chyba jedyna rzecz, ktora jest w stanie mnie wkurzyć.z natury jestem "niewyprowadzalna z równowagi".

[Ami]

Ja nigdy nie paliłam. Próbowałam, ale jakoś mi to nie leży. Na szczęście. Za to moje Kochanie pali. Tzn. teraz rzuca i się męczy, a ja zupełnie nie wiem jak mu w tym pomóc.

[diorek*]

ja nie paliłam nigdy w życiu - nawet nie próbowałam a dymu z papierosów staram się o ile to możliwe unikać bo po tym ubrania okropnie śmierdzą ... fe .

[BeataG]

Gratuluję i zazdroszczę! Ja palę od 25 lat. Tyle że nigdy się nie zaciągałam, ot po prostu takie pykanie. Ideałem dla mnie byłyby papierosy, które nie miałyby tych wszystkich świństw w środku, a jednak by się paliły. Podobno na Zachodzie już takie są.

[joannea]

diorek* napisał(a):
> ja nie paliłam nigdy w życiu - nawet nie próbowałam a dymu z papierosów staram się o ile to możliwe unikać bo po tym ubrania okropnie śmierdzą ... fe .

no tak, to ja sie moge podpisac.
Nie pale ja, ani moj chlopak, za to moi rodzice kopca jak kominy. Moze zreszta to mnie odrzucilo, no, i poropaganda w przedszkolu - pamietam to do tej pory . Nie cierpie smrodu papierosow na ubraniach, wlosach, meblach...
Ale jeszcze bardziej nie lubie ludzi, ktorzy faszyzuja otocznie, wiec w moim domu palic mozna bez wychodzenia na balkon, i nie robie scen (takze w klubach, restauracjach itp). Po co? I tak sie ich nie odzwyczai, a atmosfera natychmiast siada .
Co do szkodliwego wplywu papierosow - najladniejsza cere (genetycznie) ma w mojej rodzinie ciotka, ktora pali paczke dziennie, a wyglada lepiej niz ja (ma 49 lat). Z kolei wielu niepalaczy nie wyglada jakos super... Chyba wszystko jest w genach, i byc moze papierosy moga pogorszyc nienajlepsza skore, ale chyba nie zaszkodza idealnej. Nie ma co uogolniac. Moja mama mowi, ze pali, bo lubi, i nie bedzie sobie tej przyjemnosci odbierac .

[Megaan]

Palilam jakies 5 lat. Wypalalam paczke dziennie, czsami nawet wiecej. Od trzech lat nie tknelam papierosa. Rzucilam z dnia na dzien. Teraz okropnie przeszkadza mi dym. Na szczescie moj chlopak i wiekszosc moich znajomych nie pali, rodzice tez nie

[201607150859]

Ja paliłam 7 lat (mam 23) i też (14 miesięcy temu) rzuciłam z dnia na dzień. Ostatnio niestety zdarza mi się popalać, bo ten rok jest dla mnie wyjątkowo okrutny. To taki wstrętny nałóg jak narkotyki czy alkohol. Jak się raz człowiek wciągnie, a potem rzuci to i tak do końca życia jest narażony na powrót nałogu
Co do poprawy stanu cery - to jest ona spora no i zdrowie - o niebo lepsze. Kiedyś byłam chora kilkanaście razy w roku -a teraz.. (odpukać puk puk) wcale

[margolci@]

Nie znoszę papierochów . Na szczęście nikt ani z mojej rodziny ani ze znajomych nie pali. W knajpie jeszcze jakoś wytrzymuję- najgorzej jest po powrocie do domu. Ubranie do pralki, ja do wanny, a z płaszczem co? Przecież nie będę oddawała do pralni po każdym wyjściu do knajpy... No i się męczę przez kilka dni aż nie wywietrzeje.
Trzymam kciuki za wszystkich rzucających!

[sarenka]

joannea napisał(a):
> Ale jeszcze bardziej nie lubie ludzi, ktorzy faszyzuja otocznie, wiec w moim domu palic mozna bez wychodzenia na balkon, i nie robie scen (takze w klubach, restauracjach itp). Po co? I tak sie ich nie odzwyczai, a atmosfera natychmiast siada .

ja też nikogo nie faszyzuję. niemniej nie palę ani ja ani mój TŻ - dlatego goście nasi palą na balkonie - zresztą z własnej woli - gdyby ktoś wyciągnął papaierosy i zaczął je palić to chyba nie wyrzuciłabym go na balkon - ale oni sami tam biegną , nasz balkon jest zabudowany a między pokojem a balkonem jest szklana ściana - miłe miejsce na papieroska - zwłaszcza latem - widać co w mieszkanku się dzieje a widok z 13tego piętra też jest intrygujący

[sarenka]

margolcia napisał(a):
> Nie znoszę papierochów . Na szczęście nikt ani z mojej rodziny ani ze znajomych nie pali. W knajpie jeszcze jakoś wytrzymuję- najgorzej jest po powrocie do domu. Ubranie do pralki, ja do wanny, a z płaszczem co? Przecież nie będę oddawała do pralni po każdym wyjściu do knajpy... No i się męczę przez kilka dni aż nie wywietrzeje.
> Trzymam kciuki za wszystkich rzucających!

ja też w knajpach to wytrzymuję - czy na imprezach, ale po powrocie do domu wszystkie ciuchy wędrują na balkon [w sensie -> kurtka, czapka - takie ubrania co się ich nie pierze raz po raz] - a ja choćby była 3.00 w nocy - myję włosy.

[Ananke]

A jaki konkretnie negatywny wpływ mają fajki na skórę?? Ja palę i nie palę Mogę i nie muszę, ale ogólnie od 6 lat mam stały kontakt z papierosami. Miałam pół roku przerwy i chyba faktycznie cera była lepsza, ale to niemożliwe, żeby przez "podpalanie" cerę doprowadzić do ruiny!!! (stan obecny). Maksymalnie mogę wypalić 3 pap. w ciągu dnia, czasem nie palę przez kilka dni, więc czy to może być przyczyną złego stanu skóry??

[Iwonalodz]

Ja nie palę, niestety moja Mama zawsze paliła i pali nadal. Przyzwyczaiłam się do tego, o ile mozna tak to ująć, ale przeszkadza mi wciąż. Nie znoszę zapachu włosów po papierosach, jak ktos ma krótkie to nie czuje, ale jak są dłuższe to same machają się tym zapachem koło nosa
Co do genów i palenia to moja Mam mimo przekroczonej już 50-tki ma cerę bardzo dobrą, zmarszczek prawie wcale, więc przychylam się do opini, żejednak geny mają tu coą do powiedzenia.
A najlepiej jest, jak w takim mieszkaniu gdzie się pali pierze sie firanki wiem coś o tym, buuu...

[sarenka]

Iwonalodz napisał(a):
> Nie znoszę zapachu włosów po papierosach, jak ktos ma krótkie to nie czuje, ale jak są dłuższe to same machają się tym zapachem koło nosa

czuje, czuje.. fuj.. papierochy są jak trwałe perfumy . ja mam krótkie włosy a muszę je myć po każdej wizycie w zakopconym lokalu [niezaleznie od pory dnia i nocy ], bo włosy jakoś wyjątkowo dobrze absorbują zapach papierosów a potem rozsiewają wątpliwej urody aromat.

[joannea]

wydaje mi sie, ze moze: na niektorych papierosy nie podzialaja wogole, a innym zrujnuja twarz (nawet w malych dawakch).
To tak, jak z papierosami i rakiem: sa ludzie, ktorzy po paleniu paczki dziennie umieraja kolo 30tki na raka krtani (mieli takie predyspozycje, i papierosy to aktywowaly), a sa tez tacy, ktorzy pala do 80tki (mam takie elementy w rozdzinie , i nic im sie nie dzieje.
Takze, w Twoim wypadku stan skory moze byc zwiazany z papierosami rowniez.

[koko]

pojawiło się tu sformułowanie "faszyzować". co to znaczy faszyzować? powstaje pytanie-kto kogo faszyzuje-czy palacz bez skrępowania paląc w MOIM domu, czy ja nie życząc sobie, żeby to u MNIE robił? ja się nie zgadzam na palenie u mnie w domu, ale po prostu grzecznie o to proszę(nikt się jeszcze z tego powodu nie rzucał).natomiast jak jestem w knajpie, to juz siła wyższa.muszę się dostosować, albo po prostu nie chodzić do knajp.(nota bene marzę o tym, żeby w końcu otworzyli knajpę z zakazem palenia-wbrew temu co sądzi większośc osób, którym to mówię,sądzę że taka knajpa cieszyłaby się powodzniem.a wy jak myślicie, chodziłby ktokolwiek do takiej knajpy?).
a więc faszyzm z mojej strony to byłby może wtedy, gdybym robiła awantury w knajpach, że ludzie palą.
zresztą to na ogół palacze terroryzują otoczenie, bo rzadko kiedy palacza interesuje to, że ktoś może nie życzyć sobie palenia w swoim towarzystwie.i na ogół jak jest taka sytuacja, że ja nie chcę żeby ktoś przy mnie palił, a ten ktoś koniecznie chce , to JA ustępuję i mówię-dobra, pal.

[joannea]

sarenka napisał(a):

> ja też nikogo nie faszyzuję. niemniej nie palę ani ja ani mój TŻ - dlatego goście nasi palą na balkonie - zresztą z własnej woli - gdyby ktoś wyciągnął papaierosy i zaczął je palić to chyba nie wyrzuciłabym go na balkon - ale oni sami tam biegną , nasz balkon jest zabudowany a między pokojem a balkonem jest szklana ściana - miłe miejsce na papieroska - zwłaszcza latem - widać co w mieszkanku się dzieje a widok z 13tego piętra też jest intrygujący

o, w takiej sytuacji to oczywiscie nie ma co narzekac: zdyscyplinowani goscie to prawdziwy dar . Nie chodzilo mi o takie sympatyczne zachowania: bardziej o wyrzucanie ludzi ZIMA na balkon, zeby zapalili - niedawno bylam swiadkiem takiej sytuacji, i bylo mi dziwnie. Z jednej strony, trzeba uszanowac gospodarzy, ale z drugiej, nieelegancko to dla mnie wyglada (prawie jak rzadanie zdejmowania butow). Poniewaz nie pale, jestem pomiedzy dwoma obazami - gospodarzy i palaczy, i sama nie wiem, co o tym myslec.
Ale, jezeli goscie maja dobra wole, to stytuacja wydaje sie idealna

[sarenka]

http://www.wizaz.pl/basia_palenie_papierosow.php

[Charlotte]

Ja sobie popalam, rzadko bo rzadko, ale jednak.

To znaczy głównie do alkoholu, a szczególnie do piwa Tak więc popalam w weekendy i w wakacje Ale staram się jak najmniej. Mój facet nie pali, nigdy nie miał papierosa w ustach, dopóki mnie nie poznał i na imprezie Mu podsunęłam dla jaj, a On zrobił numer i wszystkich zaszokował, bo wziął go do ust (oczywiście nie zaciągnął się, bo nie potrafi, ale pociągnął ). Wszyscy byli w totalnym szoku, bo On jako jedyny w naszym towarzystwie nie pali

[trojka]

Ja niegdy nie palilam i nie mam zamiru zacząć, moi znajomi ciągle mnie częstują i dogadują "Jeszcze się nie nauczyła!", nie mogą zrozumieć, że można nie chcieć palić, a w moim towarzystwie nigdy nie palą, bo bym ich zabiła kaszlem, gdy nawet gdzieś w dali w me nozdrza wpadnie "zapach" dymu to dostaję strasznego ataku kaszlu. Ale bardzo mi się podoba gdy gdzieś mnie zaleci zapach palonej "Amfory" w fajce - mogłabym jak lunatyk iść za takim mężczyzną i iść, i wdychać jego zapach.

[monyaa]

A ja nie palę! Raz tylko próbowałam, ale się strasznie zakaszlałam. Moi rodzice za to palą ogromne ilości i w całym domu, dlatego muszę zawsze odczekać, nim wejdę do łazienki po nich. Nie mam siły już z tym walczyć. Nie mogę się tylko doczekać, kiedy się wyprowadzę, bo mieszkanko już czeka na mnie i mojego chłopaka, ale jeszcze z roczek...
A poza tym nie mogę znieść papierosów prawie nigdzie (ale w knajpie tak), np. na przystanku autobusowym: leje deszcz wszyscy pod wiatą i zawsze znajdzie się ktoś, kto dymi. Prawie zawsze zwracam takiej osobie uwagę, ale np. raz dwie staruszki (ok 60lat) wyzwały mnie od różnych i kazały iść na policję!

[margolci@]

koko napisał(a):
> nota bene marzę o tym, żeby w końcu otworzyli knajpę z zakazem palenia-wbrew temu co sądzi większośc osób, którym to mówię,sądzę że taka knajpa cieszyłaby się powodzniem.a wy jak myślicie, chodziłby ktokolwiek do takiej knajpy?

Myślę że zainteresowanie byłoby spore. Przecież jest mnóstwo osób, w których kręgu nikt nie pali. Jeśli taka knajpa miałaby odpowiednią atmosferę, tłumy waliłyby drzwiami i oknami. Po co to wdychać, śmierdzieć, truć się i męczyć, kiedy nie trzeba? Jestem za!

[Jadja]

Ja też nie palę Kiedyś kilka papierosków wypaliłam, ale tak do towarzystwa i w dodatku straszne słabiaki Moi rodzice palą, znajomi też. Kiedyś dym mi nie przeszkadzał( w domu był, na imprezach itp), ale odkąd mieszkam sama, nie mogę znieść tego smrodu. Wszyscy wiedzą, że u mnie sie nie pali Ale kiedy jestem u rodziców, i jedno z nich zapali, to zaraz śmierdzą mi włosy, ubranie, błeeee.A jak powiesze np. kurtke obok kurtki ojca(pali jak smok) to juz tragedia, wietrzę i wietrzę Moi znajomi wiedzą, że nie palę( w sumie nie jestem odosobniona), nie namawiają mnie. Kiedyś zapytał mnie pewnien kolega czy palę, odpowiedziałam, że nie, na to on:" to dobrze, bo dziewczyna brzydko wygląda z papierosem".

[Jadja]

[Charlotte]

margolcia napisał(a):
> koko napisał(a):
> > nota bene marzę o tym, żeby w końcu otworzyli knajpę z zakazem palenia-wbrew temu co sądzi większośc osób, którym to mówię,sądzę że taka knajpa cieszyłaby się powodzniem.a wy jak myślicie, chodziłby ktokolwiek do takiej knajpy?

To moim zdaniem zależy od towarzystwa. Jeśli nikt nie pali, to spoko, ale jeśli jest np. pół na pół, to ci palący nie mogliby się spotykać z niepalącymi (w tym miejscu) albo wychodzić na fajka (co w zimę byłoby uziążliwe).
A większość spotykających się w grupach ludzi jest towarzystwem mieszanym chyba

To by było dobre rozwiązanie dla osób spotykających się w dwie, trzy osoby. Ale jak np. ja spotykam się z całą paczką, chodzimy minimum w szóstkę, a czasem więcej. Ciężko znaleźć liczną grupę, w której nikt by nie palił.