Niekulturalne zachowanie Polaków w stosunku do cudzoziemców mówiących po polsku

[roxyroxy]

Jestem ciekawa czy ktos zauwazyl nastepujace zjawisko.

Zanim moj tz zaczal sie uczyc j.polskiego mowilam mu, jak Polacy to beda doceniac, wszyscy sie beda cieszyc,ze probuje rozmawiac ,ze uczy sie naszego jezyka itd. Slyszalam tez duzo takich opini od naszych znajomych.

Niestety sytuacja wyglada zupelnie inaczej. Moj Tz cieszyl sie,ze mamy duzo znajomych Polakow , bo bedzie mogl praktykowac z nimi jezyk ( jakby nie bylo oni cwicza na nim swoj angielski) ale jest to niemozliwe. Za kazdym razem gdy tz powie cos po polsku,zamiast kontynuowac rozmowe, to sie glupio usmiechaja i odpowiadaja po angielsku. Czasem go ktos pochwali ale dalej nie kontynuuje rozmowy.

Starsi ludzie maja straszne problemy ze zrozumieniem Tzta. Jego akcent jest w miare wyrazny ale zmienia szyk zdania, myli mu sie gramatyka i trzeba sie czasem domyslac o co mu chodzi. Zauwazylam jednak,ze robia tylko miny i czekaja az ja przetlumacze.
Czasem wrecz widze zaklopotanie i panike na ich twarzach. Czasem mam wrazenie ,ze starsza generacja jest strasznie zahukana.

Mamy tez jednego ( myslalam do tej pory) dobrego kolege, ktory ma chamskie teksty typu ' w ogole nie umiesz mowic' , ' po tylu latach powinnienes znac jezyk lepiej' ' co ty w ogole mowisz' itd. Wiadomo,ze takie komentarze obnizaja pewnosc siebie.

Kto sie uczyl jezyka obcego i zmusil sie do rozmowy z native speakerem wie jak trudno jest sie przelamac i jak latwo sie zestresowac. Wszyscy ci Polacy, wlaczajac tego kolege uczyli sie angielskiego, ten kolega robi po angielsku bledy i nie umie sie do konca wyrazic a jest pierwszy do krytyki.

Generalnie oboje mamy wrazenie, ze Polacy oczekuja aby cudzoziemiec znal polski juz na w miare dobrym konwersacyjnym poziem,zeby nie trzeba bylo sie meczyc. A przeciez wiadomo,ze jest okres pomiedzy, kiedy trzeba duzo rozmawiac i ten jezyk cwiczyc.

Nie wyobrazam sobie aby Anglik czy Irlandczyk chamsko komentowal poziom jezyka cudzoziemca albo nie mial cierpliwosci gdy ten probuje cos powiedziec.

Czy spotkalo was, waszych partnerow ,znajomych cos podobnego?
Strasznie jest to przykre, stawia nas w zlym swietle i demotywuje mojego partnera bo po co ma sie uczyc skoro wszyscy maja to gdzies?

Pozwole sobie zedytowac post. Nie mowie tylko o moich znajomych. Takie sytuacje zdarzaja sie ,gdy moj Tz poznaje Polakow np w pracy na imprezie itd. Probuje zagadac po polsku po czym ktos sie smieje i odpowiada po angielsku. Tak samo jest gdy w Polsce zamawia piwo i probuje nawiazac konwersacje z barmanem. Widzialam na wlasne oczy jak barman traci cierpliwosc. A co gdyby moj tz nie znal angielskiego i ten minimalny polski byl jego jedyna mozliwosci komunikacji w PL?

[trunfio]

Nie wyobrazam sobie aby Anglik czy Irlandczyk chamsko komentowal poziom jezyka cudzoziemca albo nie mial cierpliwosci gdy ten probuje cos powiedziec.

[201604181004]

No to mozesz winic swoich znajomych a nie caly narod.

---------- Dopisano o 15:00 ---------- Poprzedni post napisano o 14:59 ----------

I rozbawil mnie ten sam fragment co kolezanke wyzej. Mowisz o swoich kolegach a wylewasz pomyje na caly kraj. Wez, daj sobie na luz

[mushroomhunter]

Nie wyobrażam sobie szydzić z kogoś, kto uczy się polskiego . Nasz język jest bardzo trudny dla obcokrajowców. Zawsze to doceniam i jestem pełna podziwu, jeśli ktoś zadaje sobie tyle trudu, żeby się go nauczyć.

[Fleur_D]

Napisane przez trunfio

Zgadzam się
Choć ze wszystkich narodowości, z którymi miałam do czynienia, najgorsi są Francuzi. Spróbujcie się tak lekko pomylić, to zobaczycie reakcje.

Ale wątek mnie zdziwił. Ja spotkałam się tylko z pozytywnymi reakcjami. Choćby nie wiem jak ktoś kaleczył nasz język, to i tak ludzie go chwalą. Sama tak robię, za chęci się należy

[roxyroxy]

Napisane przez drabineczka

No to mozesz winic swoich znajomych a nie caly narod.

---------- Dopisano o 15:00 ---------- Poprzedni post napisano o 14:59 ----------

I rozbawil mnie ten sam fragment co kolezanke wyzej. Mowisz o swoich kolegach a wylewasz pomyje na caly kraj. Wez, daj sobie na luz

Ale nie mowie tylko i wylacznie o swoich znajomych. moze powinnam zedytowac ten tekst. Taka sytuacja ma miejsce gdy jestesmy w PL w sklepie, gdy na imprezie poznaje Polaka i probuje do niego zagadac po Polsku. Niestety dla mnie to zjawisko czeste. Nie mowie,ze wszyscy tak sie zachowuja ale tak sie zdarza bardzo czesto

[201604181004]

Ja tez spotkalam same pozytywne reakcje i bylam sama nauczyvielem jezyka polskiego.
Ale czasem to jest denerwujace. Wyjasnie sytuacje. Siedzi grono trzech polakow ktorzy gorzej lub lepiej mowia po rosyjsku. I jedna ukrainka ktora uczylam polskiego. Zanim ona sie wyslowi po polsku mija godzina i ludzie sami chca przejsc na rosyjski bo po pewnym czasie zaczyna ich to meczyc ze trzeba dobierac slowa proste ze nie wolno uzywac mowy potocznej bo to zbyt trudne i ze na poczatkowym etapie nauki gdyby zaczeli rozmawiac ze soba normalnie to dziewczyna nic by nie zrozumiala.

[roxyroxy]

Napisane przez Fleur_D

Zgadzam się
Choć ze wszystkich narodowości, z którymi miałam do czynienia, najgorsi są Francuzi. Spróbujcie się tak lekko pomylić, to zobaczycie reakcje.

Ale wątek mnie zdziwił. Ja spotkałam się tylko z pozytywnymi reakcjami. Choćby nie wiem jak ktoś kaleczył nasz język, to i tak ludzie go chwalą. Sama tak robię, za chęci się należy

Wlasnie mnie tez to zdziwilo bo zawsze myslalam,ze ludzie sa pozytywnie nastawieni. Oczywiscie sa tacy ludzie, ktorzy doceniaja to ale niestety tych przykrych sytuacji bylo wiecej

[201604181004]

Bo ludzie sobie mysla ze ktos sobie jaja z nich robi. Polak kaleczacg angielski za granica = zadne zdziwienie. Ale jakis pan belkoczacy po polsku w polsce = robi sobie zarty albo pijany

Nie mowie ze to dobrze ale ludzie to tak odbieraja

[roxyroxy]

Napisane przez trunfio

To ma byc ironia? Niestety, nigdy mi sie nie zdazylo aby angielski native speaker byl chamski , niecierpliwy itd. Natomiast jak wspomialam zdarza sie to u Polakow. Pewnie,ze nie wszysctkich ale napewno czesciej niz sie tego spodziewalam

[201604181004]

No nie wiem mi to sie zdarzylo i to wiele razy ze ktos byl niemily. Albo sie smial. Ale nic na to nie poradzisz.

[roxyroxy]

Napisane przez drabineczka

Bo ludzie sobie mysla ze ktos sobie jaja z nich robi. Polak kaleczacg angielski za granica = zadne zdziwienie. Ale jakis pan belkoczacy po polsku w polsce = robi sobie zarty albo pijany

Nie mowie ze to dobrze ale ludzie to tak odbieraja

No ale wlasnie to tez jest problem. Wiadomo,ze rozmowa to najlepsza praktyka i nauka jezyka. A jak to robic gdy ktos nie bierze Cie na powaznie. zwlaszcza ,ze widac gdy ktos probuje rozmawiac a nie wymieniac slowa , ktore zna ( w wiekszosci przeklenstwa)

---------- Dopisano o 14:12 ---------- Poprzedni post napisano o 14:10 ----------

Napisane przez drabineczka

No nie wiem mi to sie zdarzylo i to wiele razy ze ktos byl niemily. Albo sie smial. Ale nic na to nie poradzisz.

Przykre sa takie sytuacje bo wiadomo ,ze czlowiek traci pewnosc siebie

[echme]

Pracowałam kiedyś w kinie i zdarzali się obcokrajowcy, którzy starali się mówić po polsku. Doceniałam to, naprawdę. Ale zawsze za chwile pytałam się czy umieją mówić po angielsku, bo zrozumienie tego, co próbowali mi powiedzieć łamaną polszczyzną było naprawdę trudne. Także ja się nie dziwie Twoim znajomym, że przechodzą na angielski bo słuchanie długo kogoś kto męczy j. polski i próbuje tym językiem rozmawiać, a mu niezbyt wychodzi jest dość męczące.

[201604181004]

No nie oczekuj po prostu od swiata ze beda mieli ochote byc wyrozumialym nauczycielem dla kazdego kto probuje sie nauczyc jezyka. JA wiem ze byloby fajnie gdyby ludzie mieli inne podejscie i kibicuje kazdemu kto sie uczy jezyka bo sama ucze i zawsze zachecam do rozmowy ale buraki sa w kazdym kraju a ich buraczane zachowanie objawia sie 15 razy dziennie w 15 roznych sytuacjach.

---------- Dopisano o 15:15 ---------- Poprzedni post napisano o 15:13 ----------

Z reszta kogo ja bede oszukiwac. Jak nie jestem na lekcjach to nie zawsze zachowuje sie super i jak kolezanka wyzej po wysluchaniu po polsku przechodze na angielski bo boje sie ze nie zrozumialam przekazu. Takie uroki nauki trudnego jezyka od zera xD

[roxyroxy]

Napisane przez drabineczka

No nie oczekuj po prostu od swiata ze beda mieli ochote byc wyrozumialym nauczycielem dla kazdego kto probuje sie nauczyc jezyka. JA wiem ze byloby fajnie gdyby ludzie mieli inne podejscie i kibicuje kazdemu kto sie uczy jezyka bo sama ucze i zawsze zachecam do rozmowy ale buraki sa w kazdym kraju a ich buraczane zachowanie objawia sie 15 razy dziennie w 15 roznych sytuacjach.

---------- Dopisano o 15:15 ---------- Poprzedni post napisano o 15:13 ----------

Z reszta kogo ja bede oszukiwac. Jak nie jestem na lekcjach to nie zawsze zachowuje sie super i jak kolezanka wyzej po wysluchaniu po polsku przechodze na angielski bo boje sie ze nie zrozumialam przekazu. Takie uroki nauki trudnego jezyka od zera xD

no tak ja to rozumiem. Z tym,ze Polacy mieszkajacy w anglojezycznym kraju sami kiedys, gdy uczyli sie jezyka, oczekiwali od tubylcow zrozumienia i cierpliwosci. I dlatego nie rozumiem takiego podejscia.
Sami w podobnej sytuacji przeciez byli.

no ale okej, wniosek taki,zeby sie nie wysilac dopoki sie nie mowi bardzo dobrze

[201604181004]

Sami w takiej sytuacji byli ale moze ty tak nie mialas ale ja to nietety widze - woleli chodzic do sklepow samoobslugowych woleli pokazywac na migi niz mowic bo sie krepowali. Raczej rzadko kto ma postawe "slabo mowie po angielsku ale musisz docenic ze sie wysilam" tylko w szkolach dzieci sa zahukane i sie boja.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

Niestety. Ja nie rozumiem Górali, nie rozumiem Ślązaków.
I cudzoziemców też bym chyba nie zrozumiała.

[roxyroxy]

Haha Ollencja.

Moj tz ma ciezki regionalny akcent irlandzki i gdy rozmawia z kolegami uzywajac slangu i slow irlandzkich to tez nie wiem co mowia. Ale gdy widza, ze nie rozumiem to zwalniaja i mowia wyraznie.
Moj tz sam musi zmieniac akcent mieszkajac w Anglii bo ludzie maja problemy ze zrozumieniem.

Podrozowalam dlugo po krajach latynoskich i wszedzie dogadywalam sie lamanym hiszpanskim. Nikt sie nie smial, nie tracil cierpliwosci, ludzie wrecz sami zagadywali. Moze to kwestia mentalnosci.




Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201705250955]

Napisane przez roxyroxy

Haha Ollencja.

Moj tz ma ciezki regionalny akcent irlandzki i gdy rozmawia z kolegami uzywajac slangu i slow irlandzkich to tez nie wiem co mowia. Ale gdy widza, ze nie rozumiem to zwalniaja i mowia wyraznie.
Moj tz sam musi zmieniac akcent mieszkajac w Anglii bo ludzie maja problemy ze zrozumieniem.

Podrozowalam dlugo po krajach latynoskich i wszedzie dogadywalam sie lamanym hiszpanskim. Nikt sie nie smial, nie tracil cierpliwosci, ludzie wrecz sami zagadywali. Moze to kwestia mentalnosci.




Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Ciekawe czemu...

[dezire]

I speak Polish - what s your SuperPower ?

też zauwazyłam, że Polacy mają mało wyrozumiałości dla osób które ucza się języka polskiego i robią błędy-
Ci sami niekoniecznie poprawnie mówią po angielsku

taki wniosek:
Dla Polaków po polsku albo mówi sie perfekcyjnie, albo wcale.

[roxyroxy]

Napisane przez asia_aisa

Ciekawe czemu...

Czemu co?

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[mushroomhunter]

Napisane przez roxyroxy

Haha Ollencja.

Moj tz ma ciezki regionalny akcent irlandzki i gdy rozmawia z kolegami uzywajac slangu i slow irlandzkich to tez nie wiem co mowia. Ale gdy widza, ze nie rozumiem to zwalniaja i mowia wyraznie.
Moj tz sam musi zmieniac akcent mieszkajac w Anglii bo ludzie maja problemy ze zrozumieniem.

Uwielbiam irlandzki akcent. Pamiętam jak na Euro 2012 zjechało się Irlandczyków do Gdańska. Próbowałam się z nimi dogadać, ale zwykle kończyło się z mojej strony na "nic nie rozumiem, ale mów do mnie jeszcze" .

[roxyroxy]

Napisane przez dezire

I speak Polish - what s your SuperPower ?

też zauwazyłam, że Polacy mają mało wyrozumiałości dla osób które ucza się języka polskiego i robią błędy-
Ci sami niekoniecznie poprawnie mówią po angielsku

taki wniosek:
Dla Polaków po polsku albo mówi sie perfekcyjnie, albo wcale.

No wlasnie. A niestety jest to jezyk ciezki do nauczenia, o plynnosci nawet nie mowie hehe

Jestem dumna z tzta, ze sie tak stara. Mam bardzo duzo kolezanek w mieszanych zwiazkach ( nie tylo Polek) i zaden z tych facetow nie podjal prob nauki ich jezyka. Takze ciesze sie ale przykro mi gdy widze jak sie zniecheca

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 16:10 ---------- Poprzedni post napisano o 16:04 ----------

Napisane przez mushroomhunter

Uwielbiam irlandzki akcent. Pamiętam jak na Euro 2012 zjechało się Irlandczyków do Gdańska. Próbowałam się z nimi dogadać, ale zwykle kończyło się z mojej strony na "nic nie rozumiem, ale mów do mnie jeszcze" .

haha. Ale mnie rozsmieszylas! Tez lubie ten akcent. I jeszcze szkocki, ale tego tez nie rozumiem.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[201607050913]

Nie zauważyłam. A mój znajomy pół Polski zjeździł ze swoim kiepściutkim polskim i wszędzie był traktowany przemiło.

[Dotka90]

Hmmm, może takich macie znajomych, ale często w pracy spotykam pary pt ona Polka, on cudzoziemiec lub odwrotnie i właśnie często ci cudzoziemcy próbują coś po polsku mówić, partnerzy im pomagają, albo sami zachęcają, by mówili po polsku.

I ja zawsze, ale to zawsze się uśmiecham do tych ludzi, bo są szalenie mili, przyjaźni i baaardzo się starają żeby dobrze powiedzieć Wiadomo, że czasem trzeba się coś domyślić, coś pomóc, ale cały urok w tym

Poza tym właśnie w takich codziennych sprawach najlepiej się jest uczyć języka - w sklepie, na poczcie, w banku itd.

W życiu by mi nawet nie przyszło do głowy wyśmiewać takie osoby, bo i niby dlaczego...

Zresztą bym powiedziała, że to przyjemność pracować z kimś, kto się uśmiecha, mówi dzień dobry, proszę, dziękuję, a nie przychodzi i od wejścia jest naburmuszony, niezadowolony, a dziękuję to obce słowo dla niego.

[roxyroxy]

Napisane przez Dotka90

Hmmm, może takich macie znajomych, ale często w pracy spotykam pary pt ona Polka, on cudzoziemiec lub odwrotnie i właśnie często ci cudzoziemcy próbują coś po polsku mówić, partnerzy im pomagają, albo sami zachęcają, by mówili po polsku.

I ja zawsze, ale to zawsze się uśmiecham do tych ludzi, bo są szalenie mili, przyjaźni i baaardzo się starają żeby dobrze powiedzieć Wiadomo, że czasem trzeba się coś domyślić, coś pomóc, ale cały urok w tym

Poza tym właśnie w takich codziennych sprawach najlepiej się jest uczyć języka - w sklepie, na poczcie, w banku itd.

W życiu by mi nawet nie przyszło do głowy wyśmiewać takie osoby, bo i niby dlaczego...

Zresztą bym powiedziała, że to przyjemność pracować z kimś, kto się uśmiecha, mówi dzień dobry, proszę, dziękuję, a nie przychodzi i od wejścia jest naburmuszony, niezadowolony, a dziękuję to obce słowo dla niego.

Mozliwe,ze generalnie mamy pecha bo takie reakcje spotykaja mojego tzta czesto, nie tylko wsrod znajomych.
Gdy jestesmy w Polsce i idziemy kupic bilety na dworcu czy do sklepu,specjalnie sie nie oddzywam i widze jak niektorzy reaguja. A dodam,ze moj tz zna wiecej niz podstawy ale sie myli, czasem nierozumie itd. Raz nawet zwrocilam uwage dziewczynie w sklepie, ktora angielakiego nie znala a po polsku z cudzoziemcem jej sie nie chcialo meczyc. Pal licho,ze to klient.

Wiadomo,ze sa tez fajni ludzie, przyjaznie nastawieni ale u mojego tzta to mniejszosc.

Ten watek troche mnie jednak pocieszyl. Moze los sie do nas odwroci haha

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[chwast]

Nie spotkalam sie, ale wiem, ze zdarzaja sie takie sytuacje niestety.

Wyslane przez tapatalk 2

[6610e975c85461a73511d7b83bf3e01cd5d91d24_6487a38504e0b]

Wszystko zależy jaki ten polski. Jeżeli naprawdę trudno się porozumieć, tzn. wszystko trzeba powtarzać pięć razy na zasadzie "jeden odżywka mężczyzna włosy", to się nie dziwię.

Miałam koleżankę, która studiowała po polsku (nie w ramach erasmusa), a znała polski na poziomie pozwalającym przekazać informację, kiedy kolokwium ("za tydzień") i które wykłady obowiązują ("pięć ostatnich"), nic więcej. Żadnych zdań złożonych, idiomów (chyba, że angielskich przełożonych jeden do jednego na polski). Studia skończyła (!), poziom znajomości języka się nie zmienił (!), więc rozmowa to naprawdę katorga.

Myślę, że dopóki ten polski nie jest chociaż trochę komunikatywny, to ludzie będą woleli przejść na angielski.

[Wyrak]

Napisane przez roxyroxy

Jestem ciekawa czy ktos zauwazyl nastepujace zjawisko.

Zanim moj tz zaczal sie uczyc j.polskiego mowilam mu, jak Polacy to beda doceniac, wszyscy sie beda cieszyc,ze probuje rozmawiac ,ze uczy sie naszego jezyka itd. Slyszalam tez duzo takich opini od naszych znajomych.

Niestety sytuacja wyglada zupelnie inaczej. Moj Tz cieszyl sie,ze mamy duzo znajomych Polakow , bo bedzie mogl praktykowac z nimi jezyk ( jakby nie bylo oni cwicza na nim swoj angielski) ale jest to niemozliwe. Za kazdym razem gdy tz powie cos po polsku,zamiast kontynuowac rozmowe, to sie glupio usmiechaja i odpowiadaja po angielsku. Czasem go ktos pochwali ale dalej nie kontynuuje rozmowy.

Starsi ludzie maja straszne problemy ze zrozumieniem Tzta. Jego akcent jest w miare wyrazny ale zmienia szyk zdania, myli mu sie gramatyka i trzeba sie czasem domyslac o co mu chodzi. Zauwazylam jednak,ze robia tylko miny i czekaja az ja przetlumacze.
Czasem wrecz widze zaklopotanie i panike na ich twarzach. Czasem mam wrazenie ,ze starsza generacja jest strasznie zahukana.

Mamy tez jednego ( myslalam do tej pory) dobrego kolege, ktory ma chamskie teksty typu ' w ogole nie umiesz mowic' , ' po tylu latach powinnienes znac jezyk lepiej' ' co ty w ogole mowisz' itd. Wiadomo,ze takie komentarze obnizaja pewnosc siebie.

Kto sie uczyl jezyka obcego i zmusil sie do rozmowy z native speakerem wie jak trudno jest sie przelamac i jak latwo sie zestresowac. Wszyscy ci Polacy, wlaczajac tego kolege uczyli sie angielskiego, ten kolega robi po angielsku bledy i nie umie sie do konca wyrazic a jest pierwszy do krytyki.

Generalnie oboje mamy wrazenie, ze Polacy oczekuja aby cudzoziemiec znal polski juz na w miare dobrym konwersacyjnym poziem,zeby nie trzeba bylo sie meczyc. A przeciez wiadomo,ze jest okres pomiedzy, kiedy trzeba duzo rozmawiac i ten jezyk cwiczyc.

Nie wyobrazam sobie aby Anglik czy Irlandczyk chamsko komentowal poziom jezyka cudzoziemca albo nie mial cierpliwosci gdy ten probuje cos powiedziec.

Czy spotkalo was, waszych partnerow ,znajomych cos podobnego?
Strasznie jest to przykre, stawia nas w zlym swietle i demotywuje mojego partnera bo po co ma sie uczyc skoro wszyscy maja to gdzies?

Pozwole sobie zedytowac post. Nie mowie tylko o moich znajomych. Takie sytuacje zdarzaja sie ,gdy moj Tz poznaje Polakow np w pracy na imprezie itd. Probuje zagadac po polsku po czym ktos sie smieje i odpowiada po angielsku. Tak samo jest gdy w Polsce zamawia piwo i probuje nawiazac konwersacje z barmanem. Widzialam na wlasne oczy jak barman traci cierpliwosc. A co gdyby moj tz nie znal angielskiego i ten minimalny polski byl jego jedyna mozliwosci komunikacji w PL?

Abstrahujac od bzdurynych uogolnien (tak zarowno o Polakach, jak i innych)... z tego co piszesz, wynika, ze Twoj chlopak mowi na tyle slabo, ze nie jest sie w stanie dogadac. Ty odbierasz uprzejme przejscie na angielski (zeby, no wiesz, mozna sie bylo porozumiec), jako niekulturalne zachowanie. Podobnie z ludzmi, ktorzy czekaja az przetlumaczysz o co mu chodzi - jak nie rozumieja, to co maja zrobic ?

[Mijanou]

Autorko,
albo ja mam dziwnych znajomych, albo Ty. Bo moi znajomi bardzo zyczliwie odnoszą się do kogoś, kto próbuje mówić po polsku i chętnie pomagają. A jeśli poprawiają to zyczliwie.

Szczerze mówiąc- nigdy nie spotkałam się ani w Polsce, ani w Amglii z sytuacjami, które opisujesz.

I chyba nawet nie wyśmiewaliby się w tej sytuacji: