zmęczenie materiału- ogólnopoglądowy

[Melyssa]

Do założenia wątku skłoniła mnie oczywiście chęć poznania różnych opinii Jest taki stan faktyczny: para w związku. Dodajmy spory staż (wg. uznania), tzn. zdążyli się już bardzo dobrze poznać, rzadko występuje element zaskoczenia Pojawia się ktoś kto nas zafascynował.
Wiele osób wypowiada się, że pojawienie się takiej osoby i sam fakt, że odczuliśmy pociąg fizyczny, fascynację świadczy o tym że w naszym związku coś jest nie tak. Mało tego, posuwają się do stwierdzenia, że nie można mówić już o miłości do partnera. Czy rzeczywiście tak jest? Czy odpowiednia postawa to klapki na oczach?
Jeżeli niczego nam nie brakuje w związku, zauroczenie kimś innym w ogóle nie wchodzi w grę?
Czy jeszcze jedno: skłonność do takich permanentnych fascynacji jest sprawą indywidualną, zupełnie niepowiązaną z sytuacją w naszym związku?
Jak Wy zapatrujecie się na tego typu historie?

[Nebula]

jestem szczesliwa w zwiazku, niczego mi nie brakuje - nie ma szansy na zauroczenie. Kazdy facet ma jakas ogromna wade, nie jest taki jak moj parnter. Poza tym czytalam bardzo fajna rzecz. Zwiazek jest jak architektura. Masz przestrzen swoja i parnetra - dom. Jednak macie drzwi i okna, przez ktore kazde z was oglada swiat zewnetrzny - poza zwiazkiem. Ale okna sa tam gdzie chcecie by byly. Czyli kazdy klopot w zwiazku zostaje w srodku. I rozwiazujecie go poprzez rozmowe. Jezeli architektura zwiazku zostaje zachwiana, tzn budujesz okna tam gdzie powinny byc sciany, a sciany pomiedzy soba i mezem - dom przestaje byc przyjazny, zaczyna byc ciezko sie po nim poruszac. Takim niestosownym oknem jest np rozmowa o problemach w zwiazku z kolega z pracy. Bo pokazujesz cos co jest intymne osobie, ktora potencjalnie moze Cie zainteresowac. Bo on nie ma takich problemow, bo nagle wydaje Ci sie, ze z mezem nie mozesz sie dogadac, bo on taki nudny, a kolega taki wesoly... i tak dalej. W ostatecznosci dochodzi do rozwodu, badz rozpadu zwiazku. DObrze za wczasu dostrzec, ze okno stoi nie tam gdzie powinno.

Ten schemat pokazuje, ze raczej nalezy pracowac nad zwiazkiem, a nie gdy pojawia sie klopot w postaci atrakcyjnego kolegi/kolezanki dac sie poniesc fantazji. Bo czasem niewarto. Ja kocham, mysle tylko o moim parnetrze. Inni moga byc przystojni, ale oni nie sa moi

[will will]

jesli niczego nie brakuje w twiazku to absolutnie odpada zauroczenie sie kims innym.
Moim zdaniem zaczynamy się interesowac innymi gdy w zwiazku czegosc nam brakuje, np miłosci, czulosci, zrozumienia itp.
To nie znaczy jedak ze mamy zdradzac, lecz moim zdaniem takie przyczyne sa czesto powodem zdrad.

[Still_Alive]

ilu ludzi tyle poglądów i każdy pewnie ma rację - bo ma swoja rację.

Ja zawsze uważałam, że jak spodoba i się ktoś inny, ale tak jak pisałaś, zafascynuje mnie, będę o nim fantazjować myśleć, to niestety będę się czuła na tyle nie w porządku do TŻ że go zostawię by znalazł jakąś która będzie tylko za nim.

Choć teraz dałaś mi do myślenia, ale ja tak bardzo chciałabym wierzyć, że jeśli to ten jedyny ten z którym chcę spędzić resztę życia, to że nikt inny nie spodoba mi się bo nikt inny nie okaże się lepszy od niego, tzn nie będzie mieć cech które by mnie zafascynowały bo mój ma cechy których innemu cieżko byłoby "pobić" uhh w sumie nie wiem

[normalnyFacet]

jestes "sezonowiczka" jesli chodzi o uczucia ?? 2-3 latka i next model? jesli tak to jest niedobrze

milosc to przede wszystkim STALOSC W UCZUCIACH... a takie skakanie z kwiatka na kwiatek...roznego rodzaju rozkminki...szukania dziury w calym to bardziej swiadczy o takiej osobie...

jesli takie przejawy taka kobieta ma to jest jedna zasada - zero zwiazkow...trzeba wiedziec czego sie chce i byc konsekwentnym..

nastepna sprawa...jesli czuje sie ze cos jest nie tak, to przede wszystkim TRZEBA POWIEDZIEC PARTNEROWI "sluchaj jest taka i taka sprawa..brakuje mi tego i owego...chcialabym to poprawic/ograniczyc...sprobujemy?"

a nie ze pojawil sie inny (bo w zwiazku czegos brakowalo) zabiera sie dupe rzuca partnera dla kogos nowego ktory niekoniecznie musi odwzajemniac uczucie...

bo potem sie wiecej zaluje niz ma sie pozytku z takiej a nie innej decyzji...

[maszToCoChcesz]

opisana przez Ciebie sytuacja jest dla mnie znakiem, że związek jest niewiele warty.

[klempaa]

Napisane przez Melyssa

Do założenia wątku skłoniła mnie oczywiście chęć poznania różnych opinii Jest taki stan faktyczny: para w związku. Dodajmy spory staż (wg. uznania), tzn. zdążyli się już bardzo dobrze poznać, rzadko występuje element zaskoczenia Pojawia się ktoś kto nas zafascynował.
Wiele osób wypowiada się, że pojawienie się takiej osoby i sam fakt, że odczuliśmy pociąg fizyczny, fascynację świadczy o tym że w naszym związku coś jest nie tak. Mało tego, posuwają się do stwierdzenia, że nie można mówić już o miłości do partnera. Czy rzeczywiście tak jest? Czy odpowiednia postawa to klapki na oczach?
Jeżeli niczego nam nie brakuje w związku, zauroczenie kimś innym w ogóle nie wchodzi w grę?
Czy jeszcze jedno: skłonność do takich permanentnych fascynacji jest sprawą indywidualną, zupełnie niepowiązaną z sytuacją w naszym związku?
Jak Wy zapatrujecie się na tego typu historie?

Jak dla mnie- zdecydowanie tak.

Ale jakie klapki? To nie znaczy, ze nie zauwazam fajnych czy przystojnych facetów. To tylko znaczy, ze żaden nie jest dla mnie tak fajny jak mój TŻ. Logiczne (jak dla mnie przynajmniej).