Mężczyźni, którzy boją się związków/miłości/zaangażowania - mit?

[201607050913]

Przy okazji jednego z ostatnio popularnych wątków pojawiło się takie mocne stwierdzenie, bodajże autorstwa adeedry, ale mogę się mylić. Osobiście mam podobne zdanie, ale rozmawiałam o tym ostatnio z dobrym kumplem i stwierdził, że to bardzo krzywdzące, że oni też mają powody do obaw, że kobiety oczekują szybkich deklaracji, myślą że prawdziwy facet to albo w tą albo w tą. Albo mu zależy, albo nie, no i że on się z tym nie zgadza.

Natchnęło mnie to wszystko do jakiejś ogólnej dyskusji, do której zapraszam. Znacie jakieś przypadki, że rzeczywiście facet zakochał się po czasie, że niezdecydowany się zdecydował itd? Bo ja tak, ale to wszystko skończyło się kiepsko. W sensie, nie znam pozytywnych przykładów Trochę delikatny temat, bo wiadomo, każda szczęśliwa historia faceta przekonanego do miłości to młyn na wodę dla desperatek, ale mimo wszystko.

Jak odróżnić faceta: "zostałem skrzywdzony i to moja wymówka bo nie wiem czego od Ciebie chcę" od takiego "zależy mi bardzo na Tobie, ale jestem ostrożny, daj mi czas"?

[201607211025]

Mój wątek?
Znam. Przez kilka lat się nie lubili, a potem zostali parą. O coś takiego chodzi?

[201703061049]

Nie znam takich dobrych przykładów.
Nie chciałabym nikogo przekonywać do miłości. Nie uwierzyłabym do końca w taką wyproszoną miłość.
Moim zdaniem można poznać, kto jest ostrożny, a kto kręci, szczere intencje się czuje.

[tarkowska]

Napisane przez mineralka bez gazu

Przy okazji jednego z ostatnio popularnych wątków pojawiło się takie mocne stwierdzenie, bodajże autorstwa adeedry, ale mogę się mylić. Osobiście mam podobne zdanie, ale rozmawiałam o tym ostatnio z dobrym kumplem i stwierdził, że to bardzo krzywdzące, że oni też mają powody do obaw, że kobiety oczekują szybkich deklaracji, myślą że prawdziwy facet to albo w tą albo w tą. Albo mu zależy, albo nie, no i że on się z tym nie zgadza.

Natchnęło mnie to wszystko do jakiejś ogólnej dyskusji, do której zapraszam. Znacie jakieś przypadki, że rzeczywiście facet zakochał się po czasie, że niezdecydowany się zdecydował itd? Bo ja tak, ale to wszystko skończyło się kiepsko. W sensie, nie znam pozytywnych przykładów Trochę delikatny temat, bo wiadomo, każda szczęśliwa historia faceta przekonanego do miłości to młyn na wodę dla desperatek, ale mimo wszystko.

Jak odróżnić faceta: "zostałem skrzywdzony i to moja wymówka bo nie wiem czego od Ciebie chcę" od takiego "zależy mi bardzo na Tobie, ale jestem ostrożny, daj mi czas"?

Dla mnie nie mit, a prawda. Jakby spotkali odpowiednią osobę, to przy jej zainteresowaniu, może i by się bali jakoś podskórnie samego bycia z kimś, ale na pewno nie rezygnowaliby z angażowania się w związek. Jeśli facet w trakcie związku mówi "nie wiem", to znaczy, że wie, ale nie jest to dla drugiej osoby miła informacja

---------- Dopisano o 20:56 ---------- Poprzedni post napisano o 20:55 ----------

Napisane przez beautyq

Mój wątek?
Znam. Przez kilka lat się nie lubili, a potem zostali parą. O coś takiego chodzi?

To chyba nie o to chodzi

[201712242137]

Dla mnie mit. Wydaje mi się, że "nie jestem gotowy na związek" - "nie jestem gotowy na związek Z TOBĄ". Jakby pojawiła się odpowiednia dziewczyna, to byłby gotowy.

[201607050913]

Napisane przez tarkowska

Dla mnie nie mit, a prawda. Jakby spotkali odpowiednią osobę, to przy jej zainteresowaniu, może i by się bali jakoś podskórnie samego bycia z kimś, ale na pewno nie rezygnowaliby z angażowania się w związek. Jeśli facet w trakcie związku mówi "nie wiem", to znaczy, że wie, ale nie jest to dla drugiej osoby miła informacja

---------- Dopisano o 20:56 ---------- Poprzedni post napisano o 20:55 ----------



To chyba nie o to chodzi

Na bazie tej wypowiedzi dodałabym jeszcze jedno stwierdzenie: facet przeważnie od razu wie, że to ta. Według Was to prawda?

[201607260936]

Napisane przez mineralka bez gazu

Na bazie tej wypowiedzi dodałabym jeszcze jedno stwierdzenie: facet przeważnie od razu wie, że to ta. Według Was to prawda?

Moim zdaniem od razu może wiedzieć tylko tyle, że to ta, z którą chce się dalej spotykać, ale nie że to ta na całe życie.

[201607111028]

Tak, uważam, że to.pitu pitu, ale nie różnicuję tego ze względu na płeć. Gdy kobieta mówi coś takiego, sądzę dokładnie to samo

---------- Dopisano o 23:29 ---------- Poprzedni post napisano o 23:28 ----------

Napisane przez mineralka bez gazu

Na bazie tej wypowiedzi dodałabym jeszcze jedno stwierdzenie: facet przeważnie od razu wie, że to ta. Według Was to prawda?

Nie

[201712242137]

Napisane przez carolina662

Tak, uważam, że to.pitu pitu, ale nie różnicuję tego ze względu na płeć. Gdy kobieta mówi coś takiego, sądzę dokładnie to samo[COLOR="Silver"]

Ano, to też prawda.

[tarkowska]

Napisane przez mineralka bez gazu

Na bazie tej wypowiedzi dodałabym jeszcze jedno stwierdzenie: facet przeważnie od razu wie, że to ta. Według Was to prawda?

To akurat nie

[ellen72]

"Brak gotowosci" na zwiazek to taka lagodna forma dania kosza u obu plci.

Ale ja znam dziewczyny, ktore zakochaly sie po jakims czasie (ewidentnie szczerze), a faceta ani jednego.

Nie wiem, czy facet od razu moze wiedziec, ze to na pewno ta (chociaz jeden mnie kiedys zapewnial, ze on to wie po pierwszej rozmowie z dziewczyna), ale wyglada na to, ze oni od razu wiedza, jesli to "nie ta".

[stewardesa]

Napisane przez karaba_la_sorciere

Dla mnie mit. Wydaje mi się, że "nie jestem gotowy na związek" - "nie jestem gotowy na związek Z TOBĄ". Jakby pojawiła się odpowiednia dziewczyna, to byłby gotowy.

A ja jestem pewna.

[ksiazeroman]

Ja mysle ze jesli od poczatku nic nie zaskoczy to dobrego chleba z tej maki nie bedzie Jak z zapalka- jesli nie odpali od razu, zuzyje sie siarka i trzeba wziac nowa (dziala w dwie strony u obu plci).
Zgadzam sie ze "nie jestem gotowy na zwiazek" to wymowka. Wiem po sobie jak zainteresowany facet potrafi pracowac nad relacja, nawet jesli koliduje to z jego planami

[thirky]

Boję się angażować,= nie jesteś odpowiednią kobieta/ odpowiednim mężczyzna dla mnie. Nie wierzę w takie pitolenie.
Chyba że w bardzo wyjątkowych przypadkach (np kobieta która przeżyła gwalt).

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

Byłoby bardzo miło, gdyby ludzie pasowali do schematów, ale wredoty jedne zwykle się wyłamują i w tyłku można sobie umieścić większość uniwersalnych prawd. Poznałam i decydujących się niezdecydowanych (szczęśliwych obecnie), jak i znam mnóstwo takich, którzy uznali że to TA, a potem mocno się przejechali Naprawdę nie wiem jak można uważać, że którakolwiek płeć potrafi być mądrzejsza w sferach związkowych, szczególnie po kilkuletniej lekturze tego forum

[Renatka_2108]

Ja uważam że facet, jak i kobieta jak nie polubi kogoś od razu to nic z tego nie będzie. I nie mam na myśli tutaj ślubu. Dla mnie szybki ślub=szybki rozwój.

Wysłane z mojego GT-S7580 przy użyciu Tapatalka

[Leszy]

[1=8c9538aac29bb5fbc2d31b2 aac28a8f9b62d5c74_6584d26 7571b8;59055726]Byłoby bardzo miło, gdyby ludzie pasowali do schematów, ale wredoty jedne zwykle się wyłamują i w tyłku można sobie umieścić większość uniwersalnych prawd. Poznałam i decydujących się niezdecydowanych (szczęśliwych obecnie), jak i znam mnóstwo takich, którzy uznali że to TA, a potem mocno się przejechali Naprawdę nie wiem jak można uważać, że którakolwiek płeć potrafi być mądrzejsza w sferach związkowych, szczególnie po kilkuletniej lekturze tego forum [/QUOTE]

Najsensowniejsza wypowiedź tutaj Też znam takie przypadki, które nijak nie pasują do wizażowych mądrości. Ba, sam bałem się zaangażować w moim drugim związku, bo pierwszy zakończył się zdradą z jej strony.

[elvegirl]

Ludzie, bo ja tu nie rozgraniczam na płeć, którzy zostali zranieni i boją się związku, zaangażowania, to nie jest mit. Często się boimy, często jesteśmy ostrożni, często więcej czasu zajmuje nam zaufanie, często wyciągamy wnioski z poprzednich związków i decydujemy się na coś (bądź nie) szybciej, albo po upływie dłuższego czasu.

Napisane przez mineralka bez gazu

Znacie jakieś przypadki, że rzeczywiście facet zakochał się po czasie, że niezdecydowany się zdecydował itd?

Znam jeden przypadek, już są po ślubie/ Cały czas się zastanawiam, czy to co ich przed ołtarz doprowadziło, to prawdziwe uczucie, czy tak zwany zdrowy rozsądek.

Napisane przez mineralka bez gazu

Jak odróżnić faceta: "zostałem skrzywdzony i to moja wymówka bo nie wiem czego od Ciebie chcę" od takiego "zależy mi bardzo na Tobie, ale jestem ostrożny, daj mi czas"?

Ja zawsze sprawdzam czy słowa pokrywają się z czynami. Jest różnica między powolnym, stopniowym rozwijaniem relacji, ostrożnym dawaniem i równie ostrożnym braniem, a wesołym "wezmę od ciebie wszystko, ale nie obiecam ci niczego".

---------- Dopisano o 08:23 ---------- Poprzedni post napisano o 08:21 ----------

[1=8c9538aac29bb5fbc2d31b2 aac28a8f9b62d5c74_6584d26 7571b8;59055726]Byłoby bardzo miło, gdyby ludzie pasowali do schematów (...)[/QUOTE]
Przed Wizażem nie wierzyłam w schematy, wierzyłam w wyjątkowość każdej relacji Yhy

[syklamen]

Bać się związków, miłości, zaangażowania? Przecież to zakochanemu człowiekowi świat wydaje się lepszy. Nigdy się nie bałam, mimo, że mam za sobą również nieprzyjemne historie z mężczyznami. Mężczyźni też się nie boją, po prostu się w danej kobiecie nie zakochują i dlatego puszczają gadki w stylu 'nie jestem gotowy, daj mi czas'.

A czy znam takie historie, że facet się zakochał mimo, że zakochany nie był i nie chciał się angażować? Znam. To historia mojego związku. Ale u nas dopiero rozstanie pozwoliło mu zrozumieć, co jest dla niego naprawdę ważne.

[stewardesa]

[1=8c9538aac29bb5fbc2d31b2 aac28a8f9b62d5c74_6584d26 7571b8;59055726]Byłoby bardzo miło, gdyby ludzie pasowali do schematów, ale wredoty jedne zwykle się wyłamują i w tyłku można sobie umieścić większość uniwersalnych prawd. Poznałam i decydujących się niezdecydowanych (szczęśliwych obecnie), jak i znam mnóstwo takich, którzy uznali że to TA, a potem mocno się przejechali [/QUOTE]Wszystko pięknie, może to i jest możliwe, chociaż upierałabym się, że decydujący się niezdecydowani "decydują się" z braku laku, bo szukali kogoś "lepszego", ale nie znaleźli, a tu czasoumilacz naciska, żeby się zdeklarować. Najśmieszniejsze jednak, że zranione misiaczki prawie nigdy nie mają również zranionych penisów i seks jak najbardziej, ale zakochać się biedny nie potrafi Chyba, że spotka wymarzoną kobietę, wtedy jakimś cudem zapomina o bolącym serduszku.

[201607111028]

Napisane przez stewardesa

Wszystko pięknie, może to i jest możliwe, chociaż upierałabym się, że decydujący się niezdecydowani "decydują się" z braku laku, bo szukali kogoś "lepszego", ale nie znaleźli, a tu czasoumilacz naciska, żeby się zdeklarować. Najśmieszniejsze jednak, że zranione misiaczki prawie nigdy nie mają również zranionych penisów i seks jak najbardziej, ale zakochać się biedny nie potrafi Chyba, że spotka wymarzoną kobietę, wtedy jakimś cudem zapomina o bolącym serduszku.

Oo tak, kwintesencja!

[201604200942]

Napisane przez mineralka bez gazu

Na bazie tej wypowiedzi dodałabym jeszcze jedno stwierdzenie: facet przeważnie od razu wie, że to ta. Według Was to prawda?

Ale to zawartosc majtek sprawia, ze oni wiedzą a my nie, czy jak?

W każdym związku to facet pierwszy się "weryfikował", tzn. padało z ich strony pytanie czego oczekuję od tego związku, bo nie wiedzą co czuję.

[Kendra66]

Napisane przez thirky

Boję się angażować,= nie jesteś odpowiednią kobieta/ odpowiednim mężczyzna dla mnie. Nie wierzę w takie pitolenie.
Chyba że w bardzo wyjątkowych przypadkach (np kobieta która przeżyła gwalt).

dokładnie. z ta nie chciał "poważnie",jedynie tak o wspolnie czas spędzany, bo nie gotowy, bo zraniony po ex itp itd a później poznal inna i nagle rach ciach po pół roku slub-ktora z nas nie zna takiego przypadku gdzies po znajomych?
łatwiej powiedziec, ze jest sie nie gotowym (i nie stracic znajomosci), niz powiedziec "lubie cie, ale milosci z tego nie bedzie" ( 90% koniec znajomosci).

[Mileva_]

Przeczytałam tylko post założycielski.

Mit, oczywiście. Pan, który "boi się związku", "nie czuje się gotowy" to tylko eufemizm na delikwenta, dla którego jest się czasoumilaczem. W przypadku spotkania odpowiedniej pani, obawy pryskają w mgnieniu oka, po pół roku jest ślub, a po półtora - dzidzia. Następuje to zazwyczaj po zapędzeniu w lata "kryzysowej narzeczonej".

[201605300922]

A ja znam sporo facetów, którzy do związku i zaangażowania dążą... Natomiast z chodzeniem na kompromis czy umiejętnością rozmowy zwykle u nich gorzej Za to na podstawie rozmów z kilkoma osobami szczęśliwie żonatymi/zaręczonymi - jednogłośnie wszyscy powiedzieli, że od razu praktycznie wiedzieli, że to ,,ta". I bynajmniej nie mówili tego przy szczęśliwej połówce, by jej schlebiać Wśród koleżanek takich ,,przekonanych od początku" praktycznie nie znam, większość mężatek/zaręczonych twierdzi, że na początku wręcz nie były zainteresowane/przerażało ich zdecydowanie obecnego TŻ. W tym moją własną mamę zaangażowanie taty od samego początku dość stresowało, tata też miał przypał, żeby po trzech dniach znajomości rzucić tekstem ,,no, może za 20 lat przyjedziemy tu z naszymi dziećmi" Gdyby te 30 lat temu istniał Wizaż, pewnie wszystkie kazałybyśmy jej uciekać przed desperatem

Zgadzam się, że jak którakolwiek ze stron mówi o ,,niegotowości do związku", ,,obawą przed zaangażowaniem" - to zwykle chodzi o niegotowość wobec tej konkretnej osoby. Można się z kimś bujać x lat, a nie widzieć siebie za kolejne x razem i stąd ta ,,niedojrzałość" czy ,,niegotowość" się często bierze.

[2016070953]

Napisane przez stewardesa

Wszystko pięknie, może to i jest możliwe, chociaż upierałabym się, że decydujący się niezdecydowani "decydują się" z braku laku, bo szukali kogoś "lepszego", ale nie znaleźli, a tu czasoumilacz naciska, żeby się zdeklarować. Najśmieszniejsze jednak, że zranione misiaczki prawie nigdy nie mają również zranionych penisów i seks jak najbardziej, ale zakochać się biedny nie potrafi Chyba, że spotka wymarzoną kobietę, wtedy jakimś cudem zapomina o bolącym serduszku.

O to, to. Święta racja. Tacy biedni, tacy poranieni. Ale jak chodzi o coś więcej to nie bardzo bo tysiąc wymówek, a jak chodzi o seks to zawsze pierwsi na starcie. Seks tak, na chwilkę tak, ale na coś więcej to nie nie nie.

[lubiekielbase]

Mężczyźni, którzy boją się związków/miłości/zaangażowania - mit?

Oni się nie boją. Oni tych związków/zaangażowania nie chcą. Ale seksik już tak.

[Leszy]

Napisane przez lubiekielbase

Oni się nie boją. Oni tych związków/zaangażowania nie chcą. Ale seksik już tak.

Nie wszyscy.

[201607111028]

Napisane przez Leszy

Nie wszyscy.

No dobra, ale co, Ty też seks uprawiałeś, ale gotowy do związku nie byłeś? :P

[201607040950]

Napisane przez mineralka bez gazu

Przy okazji jednego z ostatnio popularnych wątków pojawiło się takie mocne stwierdzenie, bodajże autorstwa adeedry, ale mogę się mylić. Osobiście mam podobne zdanie, ale rozmawiałam o tym ostatnio z dobrym kumplem i stwierdził, że to bardzo krzywdzące, że oni też mają powody do obaw, że kobiety oczekują szybkich deklaracji, myślą że prawdziwy facet to albo w tą albo w tą. Albo mu zależy, albo nie, no i że on się z tym nie zgadza.

Natchnęło mnie to wszystko do jakiejś ogólnej dyskusji, do której zapraszam. Znacie jakieś przypadki, że rzeczywiście facet zakochał się po czasie, że niezdecydowany się zdecydował itd? Bo ja tak, ale to wszystko skończyło się kiepsko. W sensie, nie znam pozytywnych przykładów Trochę delikatny temat, bo wiadomo, każda szczęśliwa historia faceta przekonanego do miłości to młyn na wodę dla desperatek, ale mimo wszystko.

Jeśli ja, to chodziło mi głównie o to, że:
a) kobiety mają destrukcyjną skłonność do tłumaczenia sobie obojętnego/niezobowiązującego stosunku Misia do niej jako strach przed miłością/związkiem,
b) Misie lubią puszczać takie teksty,
a w obu przypadkach to kompletne bzdury. I prędzej czy później obrócą się przeciwko temu, który tak sobie to tłumaczy.

Acz niesłuszne z tym "kobiety". Bo mężczyźni też równo pakują się w relacje z toksycznymi pannami, dla których oni nie są najważniejsi, ale tłumaczą sobie, że zagubiona, że dużo przeszła, że może się boi, że bla-bla-bla... tyle tylko, że znacznie rzadziej zakładają o tym wątaski na wizażu.

Obawiać się wpakowania w związek zbyt wcześnie po poprzednim, nieudanym, obawiać się, że nie wyjdzie, albo że się skończy skrzywdzony albo skrzywdzonym - można, jak najbardziej i to nie jest mit, tylko życie, ale "bać się" to już nie tylko różnica semantyczna.
Jak ktoś się na tyle boi, że jest gotów się tłumaczyć - jak jest gotów się tłumaczyć, to po to, żeby zatrzymać sobie otwartą opcję na wypadek, gdyby nie trafiło się nic lepszego. Jeśli ktoś jest gotów na bycie tą opcją zapasową, to jego wybór.

Napisane przez mineralka bez gazu

Jak odróżnić faceta: "zostałem skrzywdzony i to moja wymówka bo nie wiem czego od Ciebie chcę" od takiego "zależy mi bardzo na Tobie, ale jestem ostrożny, daj mi czas"?

Stawiałabym na to, że ten pierwszy zasunie takim tekstem.
Bo nie do końca wyobrażam sobie sytuację w której poznaję faceta, stwierdzam, że jest super, że mi na nim zależy, ale nie mogę się zdecydować, czy psiapsiół, czy potencjalny partner, więc mówię mu żeby na mnie poczekał, bo ja się zastanowię i za jakiś czas stwierdzę, czy chcę go w swoim życiu i w jakim charakterze.
To by było działanie na jego szkodę i - gdyby on chciał związku - wykorzystywanie jego uczuć przeciwko niemu i dla własnej wygody. Czyli fuj generalnie. Zresztą i tak nie chciałabym faceta, który ma tak niskie poczucie własnej wartości, że się na coś takiego zgadza - tzn. na czekanie, w momencie kiedy mu zależy i na przełknięcie takiego tekstu.